Skocz do zawartości
IGNORED

Shanling 3000- wrażenia


Nurek

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku dni gości u mnie CD Shanling Cd 3000. Optycznie maszyna zbudowana jak czołg: świetne gniazda, grube płaty zluminium od frontu i po boakach. Wyświetlacz dość dobrze czytelny, przyciski na froncie mogłyby być bardziej"stabilne" wtedy ten klkocek wyglądałby na Cdka za grube tysiące złotych.

Teraz sprawa najbardziej mnie nurtująca - brzmienie. Na razi mało go słuchałem, jestem na etapie wygrzewania więc na definitywną ocenę przyjdzie jeszcze czas. Ale juz teraz zabrzmiał na poziomie mojego NAD S500. W kilku szczegółach jest lepszy a w kilku gorszy. Za tydzien lub dwa napiszę moje finalne wrażenia.

Ale mam dwa pytania:

Jak najbardziej efektywnie ( w najkrótrzym czasie) wygrzać CD?

I czy macie jakieś uwagi/wrażenia brzmieniowe co do tego sprzętu?

Do poważnych odsłuchów trzeba zamienić "seryjną" sieciówkę i dać dobry interkonekt ( na razie, ze względów "lokalowych" gra na zwykłej "sznurówce")

głowa do góry! - powiedział kat do skazańca! :))

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/61707-shanling-3000-wra%C5%BCenia/
Udostępnij na innych stronach

Gram lampizowanym Shanlingiem CD-300. Wizualnie 3000 od 300 niczym się nie różni. Na temat dźwięku się nie wypowiem, gdyż poprzez lampizację i inne zabiegi - z oryginalnego CD-300 już niewiele zostało. Kilka uwag na temat 300-etki:

- lubi dobre sieciówki,

- interkonekt jest kwestią całego systemu - zatem to kwestia indywidualna,

- lubi stać na kolcach "podkładkach" SoundCare lub na podkładkach antywibracyjnych od Wieśka z Lęborka,

- nie lubi stać na platformie Troksa,

- lubi jak się mu wymieni bezpiecznik na Furutecha,

- ma dobre gniazda RCA - nie trzeba ich na siłę wymieniać na nic innego,

- lubi jak się trochę powykleja matą bitumiczną środek (transport i tylną ścianę - tam gdzie gniazda są).

 

No i zasadniczo - lubi lampizację!!! Ma dużo miejsca w środku - wówczas ROZKWITA.

Słuchałem tego Shanlinga w swoim systemie,przeciwnikiem był NAD S 500,z całym szacunkiem dla nowej technologii,żadna rewelacja.Jedyny plus,na korzyść Shanlinga,to rzeczywiście nieosiągalna dla współczesnych urządzeń made in Europe jakość wykonania.Żeby dobrze wygrzać jakie kolwiek urządzenie,potrzeba trochę czasu.Cud się nie zdarzy,w tym przypadku.Moim zdaniem Nad S 500 jest rasowym wymiataczem ,nawiasem z ponad 10 letnią technologią i ciężko jest znaleźć źródło ,które by go jednoznacznie zdeklasowało :) napisałem to,żeby wygląd kogoś nie zmylił,cenię chińskie manufaktury, końcu made people of china to min. NAD ...

Baltfan - dzięki za merytoryczny wpis. Ja też jestem zdania, że NAD to klasa sama w sobie. Ale chce się czasem spróbować czegoś nowego.

Triode - już wyjaśniam: w moim przypadku to ta sama półka cenowa: NAD możan kupić wyłacznie uzywki za ok 3kzł. Shanling to podobne pieniądze - no nieznacznie wyżej.... Porównuję bo chcę mieć swój pogląd na jakość dzwięku China Hi-end jak się go określa w necie.

Tak więc zapraszam do dzielenia się opiniami.

Pytanie techniczne: czy wygrzewając CD mam go "grać" 24godziny na dobę? Jak się to w praktyce robi?

głowa do góry! - powiedział kat do skazańca! :))

Hi-end w wykonaniu Shanlinga zaczyna się od modelu na zdjęciu.Nota bene wygląda na to ,że firma podzieliła się,jest nowe logo i nowe linie produktów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Witaj Nurek,sorry za mój krytycyzm,nie chciałbym nikogo zniechęcać do konkretnego urządzenia.Na pewno Shanling jest niezłą propozycją,zważywszy ,że można go nabyć za ok.4 tyś. zł.NAD S 500 osiągalny jest za mniej niż 3 tyś.Oczywiście takie porównania nie mają sensu.Co do wygrzewania,docierania sprzętu,to na pewno po kilkudziesięciu godzinach dźwięk się zmieni.Nie jestem zwolennikiem docierania w stylu 24h non stop.Słuchaj normalnie,wyłączaj sprzęt,zmiany będę.W Shanlingu ciekawy jest dźwięk z toru lampowego(tylko po cinch),lampy muszą się ułożyć.Poza tym radość dla oczu,mówię o design tego cacka.Pozdrawiam

W kwestii wygrzewania, moje doświadczenie uczy, że dopiero po około miesiącu normalnego grania, wszystko się dociera. Na koniec idzie przestrzeń i kilka niuansów góry. Oczywiście co sprzęt - to inny czas. Ale raczej to trwa długo. Zdecydowanie nie ma co "katować" sprzętu na zasadzie wygrzeję w trzy dni grając non-stop. Element czasu jest też moim zdaniem ważny. Przecież to lampy.

 

Ale tak na marginesie. Podobno - to zdanie Fikusa - lampy w Shanlingu to nie za bardzo mają wpływ na dźwięk. Nie wiem dlaczego, ale Fikus pisząc o tym CD słabo wyrażał się o jego brzmieniu. Dopiero prawdziwa lampizacja sprawiła, że zagrał. Może to jego "marketing", a może to prawda. Ja nie słcuhałem mojego przed lampizacją. Od razu było założenie, że będzie "intubowany".

Tak, porównywany był:

- z CD, którego miałem bezpośrednio przed Shanlingiem, czyli z Linnem Genki,

- z Philipsem 304 MKII (takim lekko modyfikowanym za 800 zł, oraz z takim modyfikowanym grubo, czyli za 4 tys.),

- z kilkoma wersjami lampizowanego CA 540 V2,

- z "samym sobą", czyli Shanling - zanim zagrał na docelowych lampach - próbowany był na różnych modelach 6SL7 oraz 6SN7.

 

Za kilka dni będzie porównanie z kolejną wersją lampizacji CA540 V2.

Lampizowany Shanling w porównaniu z Linnem Genki to lepsza barwa, większe wypełnienie średnicy, ale przede wszystkim lepsza przestrzeń i wybrzmienia. Na początku brakowało trochę szybkości - ale było to winą nie w 100% dobrze dobranych lamp. Jak się wszystko wygrzało, dopasowane zostały kond. sprzęgające, lampy i interkonekt - to się zrobiło jak trzeba. Przez to, że dźwięk się zmienił na plus, trzeba/można było wymienić interkonekt. Był wcześniej Monolith Albedo, a potem wsadziłem Shunyatę Ariesa - przede wszystkim ze względu na większą rozdzielczość zwłaszcza na basie, ale też ze względu na większą szczegółowość i szybkość. Wcześniej taki kabel nie wchodził w rachubę - za bardzo odkrywał "cienkość" Linna - w sensie barwy. Gdybym miał wskazać jedną najważniejszą różnicę i to co mnie najbardziej "wzięło" w lampizowanym Shanlingu, to wybrzmienia i "płynięcie" dźwięku. Nie należy mylić tego z przymuleniem. Tam gdzie ma płynąć - płynie, tam gdzie ma szybko grać gra, zwłaszcza w mikrodynamice. Dużo zależy od tego jaki model lamp się ostatecznie dobierze.

 

To było porównanie Linn Genki - lampizowany Shanling. Podobnie było w starciu z Philipsami 304 MKII. Ale dodać należy to - że Shanling okazał się bardziej "łagodny", bardziej melodyjny i przestrzenny w porównaniu z Philipsami niż z Linnem. Wynikało to po prostu z większej ogólnej klasy Linna niż Philipsa.

 

Nie ma sensu opisywać porównania Shanling-Shanling na różnych lampach. Tutaj pole do poszukiwań optymalnego dźwięku jest praktycznie nieskończone. Podobnie nie ma sensu rozwodzić się nad porównaniami Shanling - lampizowane Cambridge Audio 540 V2. Zawsze porównywałem z CA540 lampizowanymi przez Cyphera. Były to różne wersje lampizacji, różniły się przestrzenią, "otwartością", trochę barwą, szybkością itp. Zasadniczo różnica między Shanlingiem a "nie-lampowymi" Linnem Genki oraz Philipsem 304 jest większa, niż między Shanlingiem a lampizowanymi CA 540.

  • 1 rok później...

Gram lampizowanym Shanlingiem CD-300. Wizualnie 3000 od 300 niczym się nie różni. Na temat dźwięku się nie wypowiem, gdyż poprzez lampizację i inne zabiegi - z oryginalnego CD-300 już niewiele zostało. Kilka uwag na temat 300-etki:

- lubi dobre sieciówki,

- interkonekt jest kwestią całego systemu - zatem to kwestia indywidualna,

- lubi stać na kolcach "podkładkach" SoundCare lub na podkładkach antywibracyjnych od Wieśka z Lęborka,

- nie lubi stać na platformie Troksa,

- lubi jak się mu wymieni bezpiecznik na Furutecha,

- ma dobre gniazda RCA - nie trzeba ich na siłę wymieniać na nic innego,

- lubi jak się trochę powykleja matą bitumiczną środek (transport i tylną ścianę - tam gdzie gniazda są).

 

No i zasadniczo - lubi lampizację!!! Ma dużo miejsca w środku - wówczas ROZKWITA.

 

Witaj Stachu,

 

 

 

To będzie już mój drugi Shanling SCD 300. Pierwszego zmodyfikowałem zmieniając opampy, punkty pracy oryginalnych lamp ( większe anodowe i prądy ok. 3mA ) oraz zwarłem kondensatory sprzęgające a także dodałem trochę audiofilskich elektrolitów do zasilania. Gra nieźle.

 

W następnym SCD 300 chcę pójść dalej. Lampy 6H6P lub inne ( może coś zasugerujesz ). Popróbuję przetwornika I/V na rezystorze ( choć w literaturze nie ma dobrej opinii ). Mógłbyś zdradzić czy opisywana przez ciebie modyfikacja polega na właśnie takim przetwarzaniu?

 

Pozdrawiam

Marek

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.