Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Ja np. na 140 na autostradzie czy 120 na ekspresówce zębami nie zgrzytam. Ot taka zachęta do ekonomicznej jazdy. Ale 40 czy 50 przy 2 komfortowych pasach w jedną stronę, jest tylko demoralizująca fikcją. Nikt tego nie przestrzega, chyba że przed radarem no i za wyjątkiem niektórych forumowiczów. Pewnie muszą nieźle wk...ć pozostałych kierowców (w tym policjantów) tamując ruch.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

40 czy 50 przy 2 komfortowych pasach w jedną stronę, jest tylko demoralizująca fikcją.

Ale jest i masz tego przestrzegać. ZUS też jest fikcją, a spróbuj raz nie zapłacić.

Nie wiem czego niektórzy nie rozumieją - jest ograniczenie, stoi radar, to jedziesz tyle ile masz na znaku.

Albo nie, to wtedy płacisz mandat, łapiesz punkty i tracisz prawko. Proste jak sikanie, czego tu nie rozumieć.

Przecież klepaniem w klawiaturę piąty rok z rzędu o tym samym i ciągłym udawaniem zdziwienia niczego nie zmienicie.

Ja już raz musiałem robić prawko od nowa i od tamtej pory jakoś nie mam z niczym problemów,

trzeba zwolnić to zwalniam, trzeba stanąć to staję, nie wolno parkować to nie parkuję, nie można skręcić to nie skręcam...

to naprawdę takie trudne do pojęcia, że jak jeżdżę zgodnie z przepisami, to nie płacę mandatów i policja nic mi nie zrobi?

O to mi tylko chodzi, a nie o roztrząsanie czy ograniczenie do 50 na prostej drodze w środku lasu ma sens czy nie ma.

Od kiedy jeżdżę automatem jakoś w ogóle się nad tym nie zastanawiam, chociaż nie twierdzę, że jeżdżąc manualami

też mnie to ciągłe i bezsensowne lewarowanie wk***iało niemiłosiernie, ale teraz mam na to wysrane i nawet o tym nie myślę.

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Przecież to nie ma najmniejszego znaczenia do ilu jest ograniczenie, 50, 60, 70, 100, 200 ... zawsze będzie za mało,

zawsze będzie kusiło żeby depnąć o te 20 więcej, zawsze będzie później zgrzytanie zębami "k**wa znowu mnie trafili"

 

Jesteś sensowny człowiek, ale tutaj się nie zgadzam z tym co napisałeś: jak jest nawet 50kmh to np. w wąskich uliczkach jadę wolniej, bo dostosowuję W DÓŁ prędkość do warunków. I nieprawdą jest, że jest zawsze za mało.

 

Nie wiem czego niektórzy nie rozumieją - jest ograniczenie, stoi radar, to jedziesz tyle ile masz na znaku.

Albo nie, to wtedy płacisz mandat, łapiesz punkty i tracisz prawko.

 

Chodzi o to, że nawet jak jadę wg. mojego licznika te 50kmh, to wg radaru może być 52kmh. I nie przez faktyczną różnicę prędkości, a przez zwykłą nadgorliwość władzy (czyt. fiskalizm) i statystyki mogę dostać mandat. W Belgii dostawałem już mandat za przekroczenie o 2-3 kmh. Tego k**wa nie jestem w stanie bez lupy, a nawet z lupą, zobaczyć na zegarach, bo do cholery jasnej podziałka jest co 5kmh. Więc po kiego grzyba? Ano żeby łupić społeczństwo. Nienawidzę teorii spiskowych, ale tutaj nie ma teorii spiskowej - to jest po prostu rzeczywistość. W pizdiec z kasą, ale chodzi o to, że państwo traktuje mnie jak pieprzonego przestępcę za to, że nie zobaczyłem 3 kmh na zegarach; ch*j, że mogę wjechać w czasie gdy gapię się w zegary w bok innego debila, który wymusi pierwszeństwo przy lewoskręcie, i stracić życie lub zdrowie. Państwo ma bezpieczeństwo w duuupie. Liczy się kasa misiu, kasa. I statystyki.

Jestem odpowiedzialnym kierowcą - nikogo nie chcę zabić ani uszkodzić. Siebie też nie.

Ale arogancja władzy jest czasami obleśnie widoczna - raz tak miałem na moto: fajny zakręt, na autostradzie, 180 stopni. Brak ograniczenia. Jadę sobie na moto, to moja runda taka, i po prostu przy tych dozwolonych 120kmh pokonuję ten zakręt schodząc na kolano i ogólnie ciesząc się z jazdy w pochyleniu na moto. Nagle ściąga mnie pan policjant na moto i pier**li farmazony, że jak cchcę to mam jechać na tor, itd. Odpowiadam, ze wiem, ale nie robię niczego złego i że jestem odpowiedzialnym kierowcą, nie samobójcą. A on dalej pieni się i wymyśla, jakbym był mały Karolek i miał kręcone zęby. W końcu nie wytrzymałem i powiedziałem krótko: jaki przepis złamałem? Żadnego? Dziękuję. A pomyślałem: to sp***dalaj pan i mi głowy nie zawracaj (tyle, że nie powiedziałem, bo rozsądek zwyciężył i by się do czegoś przyssał na bank, choćby do wydechu). Bardzo był niepocieszony, że nie mógł się do niczego przyczepić więcej... ale do poziomu przestępcy recydywisty już zdołał mnie prawie sprowadzić. Sam odjeżdżając natomiast tak otworzył manetkę, że zaraz miał na zegarze jakieś 150kmh, fiut jeden, frustrat.

Powrót po dłuższej przerwie...

Zostałem ukarany za ... ? Za to, że zamiast pilnować prędkościomierza, jechałem z prędkością którą uznałem za odpowiednią dla aktualnie panujących warunków i bezpieczną.

 

Większość tak myśli i dlatego jest tyle wypadków na drogach.

Tobie wydaje się, że 134 km/h w spokojnych warunkach jest bezpieczną prędkością,

ale nigdy nie można przewidzieć potencjalnych zagrożeń przy takiej prędkości.

 

Jest tu niejaki Netboy, który chwalił się, że lubi rozwijać prędkość do 300 km/h,

w co po pierwsze nie wierzę, a jeśli nawet, to dla mnie jest totalnie nieodpowiedzialny.

Faktycznie, zdarzyło mi się kilka razy, jechać ponad 300kmh. Wierzyć nie musisz. Jednak robiłem, to tylko tam gdzie mogłem, nie łamiąc przy tym żadnych przepisów, bo pewnie z tym masz problem. Tor wyścigowy pomijam, bo to jest zupełnie inna historia.

Większość tak myśli i dlatego jest tyle wypadków na drogach.

Tobie wydaje się, że 134 km/h w spokojnych warunkach jest bezpieczną prędkością,

ale nigdy nie można przewidzieć potencjalnych zagrożeń przy takiej prędkości.

 

Nie chcę Cię obrazić ani dokuczyć, ale przypomniała mi się rozmowa, jaką przeprowadziłem kiedyś na studiach z pewną oświeconą Amerykanką - twierdziła, że powyżej 50kmh to są już prędkości, przy których nie można przewidzieć co się może stać i kontrolować samochodu. Po zaciętej dyskusji na pytanie, czy ma prawo jazdy i praktykę odpowiedziała krótko 'Nie'. I tyle w temacie.

Co do przedmiotowej prędkości: 134kmh na autostradzie jest prędkościa niebezpieczną. Bo usypia. Niestety, w UK na autostradzie możesz pędzić całe 70mph, w BE 120kmh, w Holandii 120kmh, we Francji 130 (ale w deszczu już tylko 110kmh)... Tylko dlaczego jadąc w DE bez ograniczenia, np. 210 kmh po przekroczeniu umownej granicy państwowej nagle staje się przestępcą i zagrażam bezpieczeństwu, mimo, że jadę po dokładnie tej samej autostradzie (np. E40, żeby nie być gołosłownym)?! To co - Niemcy to naród samobójców, a Francuzi to super-bezpieczni kierowcy, ze swoimi 130kmh?! Bądźmy poważni...

Powrót po dłuższej przerwie...

Jeśli dla Was wszystkich niskie prędkości na autostradzie, typu 130, a nawet 160 km/h są niebezpieczne, bo usypiają,

a ponad 200 km/h już nie, to gratuluję tak prymitywnego sposobu rozumowania i słabej umiejętności przewidywania ewentualnych zagrożeń (nie chcę nikogo obrazić, ale nie mogę tego inaczej nazwać). Do jazdy samochodem w długie trasy trzeba się porządnie wyspać.

Tyle że przyzwyczajenie do takich prędkości często jest przenoszone na zwykłe drogi i taki jeden z drugim wyprzedza sznur samochodów z prędkością wiatru, bo lewa strona pusta, a później wciska się na siłę z powrotem na prawy pas, bo nagle pojawił się samochód z przeciwka i wszyscy muszą hamować.

Ile razy widziałem takie sytuacje. Stąd biorą się te wszystkie wypadki... z głupoty, nonszalancji, braku wyobraźni i nadmiernej prędkości (pomijam pijanych kierowców).

 

Faktycznie, zdarzyło mi się kilka razy, jechać ponad 300kmh. Wierzyć nie musisz. Jednak robiłem, to tylko tam gdzie mogłem, nie łamiąc przy tym żadnych przepisów, bo pewnie z tym masz problem

 

I co? Sam byłeś wtedy na drodze? Zero innych użytkowników?

 

A pomyślałeś co mogło się stać jeśli np. najechałbyś przypadkowo na jakąś nierówność na drodze?

Przy takich prędkościach tracisz od razu panowanie nad samochodem, nie mówiąc już o tym, że zawsze może coś

pier...ąć w aucie, chociażby opona.

Wtedy nie tylko Ty tracisz życie, ale stajesz się zagrożeniem dla innych.

Edytowane przez soundchaser

Chodzi o to, że nawet jak jadę wg. mojego licznika te 50kmh, to wg radaru może być 52kmh.

Już Ci chyba gdzieś kiedyś pisałem, żebyś sprawdził w instrukcji obsługi rozmiar opon przewidziany dla Twojego modelu auta.

Być może w rzeczywistości masz minimalnie większy obwód koła niż teoretycznie powinien być i stąd te błędy we wskazaniu prędkościomierza.

Poza tym skoro wiesz, że tak jest, to co Ci szkodzi zwolnić o te "dodatkowe" 2km/h, a nawet o te 5 dla pewności :)

Zwykle od tablicy z nazwą miejscowości do radaru który w niej stoi jest najwyżej minuta jazdy, to naprawdę nikogo nie zbawi,

jeśli ten odcinek przejedzie z prędkością 45km/h zamiast 55km/h, nawet jadąc z Zakopanego do Szczecina

i zwalniając do 45km/h w każdej napotkanej po drodze dziurze ile czasu stracisz? Mijasz radar i z palcem w dupie zaraz to odrobisz.

Albo stracisz jeszcze więcej, bo utkniesz za jakimś j**anym kombajnem, albo na wahadłówce, albo trafisz na jakiś wypadek

i nie masz na to żadnego wpływu. Naprawdę jest czym aż tak się wk***iać? Przecież z takich właśnie gówien składa się nasze całe życie :)

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Jeśli dla Was wszystkich niskie prędkości na autostradzie, typu 130, a nawet 160 km/h są niebezpieczne, bo usypiają,

a ponad 200 km/h już nie, to gratuluję tak prymitywnego sposobu rozumowania i słabej umiejętności przewidywania ewentualnych zagrożeń (nie chcę nikogo obrazić, ale nie mogę tego inaczej nazwać). Do jazdy samochodem w długie trasy trzeba się porządnie wyspać.

 

 

Ludzie !!!! Jeżeli będziecie wyrywali z kontekstu pojedyńcze zdania to nic z tego nie wyniknie.

 

Wszystko, co jednostajne dla czlowieka jest nużące. Napisałem przecież, że byłem wyspany. Nie będę się powtarzał.

 

Większość tak myśli i dlatego jest tyle wypadków na drogach.

Tobie wydaje się, że 134 km/h w spokojnych warunkach jest bezpieczną prędkością,

ale nigdy nie można przewidzieć potencjalnych zagrożeń przy takiej prędkości.

 

Co takiego niby? Meteory? Bo wszystko inne jestem w stanie zobaczyć i wyhamować. 130km to nie 200km/h A jeżeli myślisz o dzikiej zwierzynie, to potrafi ona wyleźć nawet wówczas, gdy będziesz jechał 40km/h. Co nie znaczy, że trzeba wprowadzić ograniczenie do 30km/h!

 

Piszemy tutaj o pewnej nadgorliwości. Jeżeli jest ograniczenie do 90km/h to obowiązuje ono zarówno przy pięknej pogodzie i czarnym asfalcie jak i zimą, na szosie pokrytej śniegiem lub błotem. Owszem, jest to prędkość MAKSYMALNA ale zarówno dla betoniary jak i auta, które zatrzymuje się 3xszybciej. Mówimy pewnym idiotyźmie sztywnego trzymania się przepisów W KONTEKŚCIE KARANIA za nawet niewielkie wykroczenie.

 

 

Nie zdziwię się, gdy wkrótce ludzie bedą sobie wjeżdżali w d*pę, bo gapili się na prędkościomierz, pilnując 50k/h lub szukając fotoradaru w krzakach. - O TYM PISZEMY !!!!

 

 

--------------------------------------------

 

 

Podobnym idiotyzmem jest to, że mam zamontowane w aucie dvd. Mogę włczyć sobie film / koncert, ale gdy przekroczę 5km/h DLA MOJEGO BEZPIECZEŃSTWA ekran jest wygaszany. No qwa! Ale na tym samym ekranie mogę grzebać podczas jazdy w navi i co - wówczas już nie rozbiję się? Przecież jeżeli odbierze mi rozum, to równie dobrze mogę szukać piwa pod fotelem.

 

DLA MOJEGO BEZPIECZEŃSTWA. Dobre :)

A nieee... no to w porządku!

Skoro chodzi o rozwijanie prędkości do powyżej 200 km/h tylko po to, aby nie być w zgodzie z głupimi przepisami, to OK. ;-)

Nie... no to już w ogóle nie ma o czym pisać...

Jeśli tylko po to, aby nie zasnąć za kierownicą trzeba zapieprzać ponad 200 km/h no to w porządku.

 

Czego ja się w ogóle czepiam? ;-)

Przecież to logiczne, że jeśli jest autostrada, to po to, aby nią zasuwać ponad 200, a nie tylko 130.

 

;-)

 

I co? Sam byłeś wtedy na drodze? Zero innych użytkowników?

 

A pomyślałeś co mogło się stać jeśli np. najechałbyś przypadkowo na jakąś nierówność na drodze?

Przy takich prędkościach tracisz od razu panowanie nad samochodem, nie mówiąc już o tym, że zawsze może coś

pier...ąć w aucie, chociażby opona.

Wtedy nie tylko Ty tracisz życie, ale stajesz się zagrożeniem dla innych.

 

Moje drogi, którymi jeżdżę na codzień, nazywają się Autobahn. To w zasadzie powinno wystarczyć za odpowiedź. Dodam tylko, że jeśli niekiedy jeżdżę z taką prędkością, robię to w aucie które jest stworzone w zasadzie tylko w tym celu. Porę na wyjazd, również wybieram mając na uwadze gdzie i jak będę jechał.

Edytowane przez netboy

Ja dołożę taki absurdzik ze swojego podwórka. Słynne "pierwsze w Polsce skrzyzowanie holenderskie" w Łodzi. Rok temu było to wygodne skrzyżowanie niezbyt ruchliwej osiedlowej uliczki z nieco większą i ruchliwszą - z pierwszeństwem. I ok, wszystko było fajnie - no, może dziurawo tylko trochę. Na fali remontów osiedla, budowy rond i zmian organizacji ktoś w Zarządzie Dróg i Transportu wymyślił, że trzeba tam coś zmienić, bo jak się zamknie sąsiednie remontowane ulice, to tędy trzeba będzie puścić nieco większy ruch i autobusy miejskie. No i tak powstał pomysł "holendra", czyli zwężonego, bezpiecznego skrzyżowania z wydzielonymi pasami dla rowerzystów. Logiczne, nie? Jak się zwiększa ruch, to trzeba zwęzić jezdnię. I co z tego, że rowerzystów tam nie ma, może przyjadą. Ponoć lobby rowerowe jest w Łodzi mocne, masa krytyczna i te sprawy. Nie będę wchodził w szczegóły - jak ktoś chce to łatwo znajdzie, sprawa była lokalnie głośna, w każdym razie projekt wspomnianego ZDiT nie został przyjęty przez drogówkę, bo uznali go za zagrażający bezpieczeństwu ruchu :) Ostatecznie po zmianach powstało takie coś jak na pierwszym zdjęciu poniżej. (zdjęcia nie moje, prywatne z jakiegoś bloga znalezionego w necie)

 

Kilkadziesiąt procent powierzchni jezdni wyłączone z ruchu samochodowego, znaki pionowe na środku asfaltu i plastikowe wypustki z odblaskami. No i skrzyżowanie jest równorzędne od tamtej pory. Żeby było śmieszniej, sto metrów od tego skrzyżowania, tuż za dobrze zamaskowanym krzakami zakrętem powstało zwężenie, umożliwiające przejazd tylko jednego samochodu. Takie coś jak na drugim zdjęciu.

 

Mieszkam trzy minuty piechotą od tego skrzyżowania i przez pierwsze tygodnie od wprowadzenia zmian chodziłem tam (samochodem się do tego miejsca nie zbliżałem - robiłem objazd kilkaset metrów, bo się bałem, że mnie ktoś stuknie) popatrzeć sobie, jak to wygląda w praktyce. Nie byłem zwykle sam - dookoła skrzyżowania ustawiały się grupki zaśmiewających się ludzi, do tego klaksony i piski hamulców. Stłuczki nie widziałem żadnej, ale czytałem, że było sporo. Można było powiedzieć, że nareszcie jest jakieś życie na osiedlu :)

 

 

Obecnie minęło już parę miesięcy - zwężenia już nie ma, bo słupki ze strzałkami po paru tygodniach "się połamały". MOże ktoś na to wpadł autem, może jakiś wk..wiony pociągnął z buta - nie wiem. Połowy tych wystających z jezdni plastików też nie ma - rozjeżdżone. Nie wiem co się stało ze znakami stojącymi na środku skrzyżowania - zakładam, że nikt ich nie połamał, tylko ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i je legalnie zdemontował, w każdym razie nie ma już ani jednego.

 

 

I powiedzcie teraz - jeśli na codzień się widzi na ulicach takie szopki, wywalanie kasy w błoto, tworzenie utrudnień i rozwiązań, o których wszyscy wiedzą, że są do dupy, bezsensownych ograniczeń prędkości itd. - to jak te znaki można szanować? Jak normalny człowiek może uważać, że są postawione dla jego bezpieczeństwa, bo ktoś to przemyślał, przeanalizował...? Staram się jeździć przepisowo - jest do 40, jadę 40 i mam luz, nawet jak mam wrażenie, że ograniczenie jest tylko dlatego, że kolesiowi, który stawiał znaki skończyły się blachy z numerkiem 70 i dał 40, bo akurat takie mu zostały na przyczepce. Tylko że tak samo jak wtedy, gdy wypełniam pita, załatwiam sprawę w zusie czy innym tego rodzaju urzędzie - mam wrażenie, że biorę udział w jakiejś grze zręcznościowej z idiotycznymi zasadami - ale muszę ich przestrzegać, bo inaczej będę miał w dupę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-7167-0-59095500-1407750066_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Desant

uż Ci chyba gdzieś kiedyś pisałem, żebyś sprawdził w instrukcji obsługi rozmiar opon przewidziany dla Twojego modelu auta.

Być może w rzeczywistości masz minimalnie większy obwód koła niż teoretycznie powinien być i stąd te błędy we wskazaniu prędkościomierza.

 

Opony mam dobre, bo firmowo założone przez producenta. Więc nie ma bata.

Problemem nie są opony tylko dokładność liczników w autach generalnie. Czy u siebie widzisz na zegarze, przy szybkim rzucie oka, róznicę 2kmh? Bo ja przyznaję się bez bicia - nie widzę. Może nie powinienem mieć wobec tego prawka?

 

Poza tym skoro wiesz, że tak jest, to co Ci szkodzi zwolnić o te "dodatkowe" 2km/h, a nawet o te 5 dla pewności :)

 

Szkodzi, bo nie zawsze widzę, że jadę o te 2kmh więcej. Gdy zwalniam na moto do bezpiecznych 5kmh poniżej limitu (staram się to teraz robić na wszelki wypadek) to często zaraz jakiś kozak w aucie dojeżdża mi do tylnego koła, bo musi przecież pokazać, że golfem 3 wyprzedzi i pogania motocykl... To nie teoria, miałem tak często. A poza tym naprawdę powtarzam: dla bezpieczeństwa różnica 2-5kmh nie ma żadnego znaczenia, ale ma znaczenie wpatrywanie się w licznik, czy aby o te 2-5kmh nie jadę za szybko. Czy w aucie, czy na moto to jest różnica 2-4mm nacisku na pedał/obrotu manetką (w tym ostatnim to pewnie 1mm obrotu).

 

Zwykle od tablicy z nazwą miejscowości do radaru który w niej stoi jest najwyżej minuta jazdy, to naprawdę nikogo nie zbawi,

jeśli ten odcinek przejedzie z prędkością 45km/h zamiast 55km/h, nawet jadąc z Zakopanego do Szczecina

i zwalniając do 45km/h w każdej napotkanej po drodze dziurze ile czasu stracisz? Mijasz radar i z palcem w dupie zaraz to odrobisz.

Albo stracisz jeszcze więcej, bo utkniesz za jakimś j**anym kombajnem, albo na wahadłówce, albo trafisz na jakiś wypadek

i nie masz na to żadnego wpływu. Naprawdę jest czym aż tak się wk***iać? Przecież z takich właśnie gówien składa się nasze całe życie :)

 

Zgadza się, masz rację. Ale gdzieś tą parę trzeba spuścić ;)

A na serio, to nie boję się stacjonarnych radarów (choć mam wątpliwości do ich regulacji, bo kiedyś jestem pewien, jechałem poniżej 35mph, a dostałem zdjęcie na 60kmh niby, i koleżanka też dostała mandat na tym samym radarze w przeciągu 2 dni (a jeździ tam codziennie), więc niewykluczone, że coś im się pozajączkowało, albo ktoś majstrował przy czułości. Boję się przyczajonych w samochodach cywilnych kamer albo 'pogromców przestępców drogowych', którzy za przekroczenie 5kmh w mieście jakby mogli to by Cię skuli kajdankami i położyli na glebie. Takie szeryfy.

 

Jeśli dla Was wszystkich niskie prędkości na autostradzie, typu 130, a nawet 160 km/h są niebezpieczne, bo usypiają,

a ponad 200 km/h już nie, to gratuluję tak prymitywnego sposobu rozumowania i słabej umiejętności przewidywania ewentualnych zagrożeń (nie chcę nikogo obrazić, ale nie mogę tego inaczej nazwać). Do jazdy samochodem w długie trasy trzeba się porządnie wyspać.

 

Jechałeś kiedyś więcej niż 1,5h na autostradzie 120kmh? Bo odnoszę wrażenie, że to doświadczenie jest Ci obce.

 

słabej umiejętności przewidywania ewentualnych zagrożeń (nie chcę nikogo obrazić, ale nie mogę tego inaczej nazwać).

 

Na ogrodzonej autostradzie, prostej, widocznej, oznaczonej, często oswietlonej faktycznie 120kmh to limit, przy którym nie można przewidzieć niebezpieczeństw ani ich wystarczająco wcześniej zobaczyć... Piszesz, jakbyś jeździł 400 tonowym tankowcem po publicznych drogach.

 

A nieee... no to w porządku!

Skoro chodzi o rozwijanie prędkości do powyżej 200 km/h tylko po to, aby nie być w zgodzie z głupimi przepisami, to OK. ;-)

Nie... no to już w ogóle nie ma o czym pisać...

Jeśli tylko po to, aby nie zasnąć za kierownicą trzeba zapieprzać ponad 200 km/h no to w porządku.

 

Czego ja się w ogóle czepiam? ;-)

Przecież to logiczne, że jeśli jest autostrada, to po to, aby nią zasuwać ponad 200, a nie tylko 130.

 

;-)

 

Dajesz dowód braku woli czytania ze zrozumieniem (nie insynuuję, że nie posiadłeś tej umiejętności, ale po prostu nie chcesz jej tutaj użyć).

 

Ja dołożę taki absurdzik ze swojego podwórka. Słynne "pierwsze w Polsce skrzyzowanie holenderskie" w Łodzi. Rok temu było to wygodne skrzyżowanie niezbyt ruchliwej osiedlowej uliczki z nieco większą i ruchliwszą - z pierwszeństwem. I ok, wszystko było fajnie - no, może dziurawo tylko trochę. Na fali remontów osiedla, budowy rond i zmian organizacji ktoś w Zarządzie Dróg i Transportu wymyślił, że trzeba tam coś zmienić, bo jak się zamknie sąsiednie remontowane ulice, to tędy trzeba będzie puścić nieco większy ruch i autobusy miejskie. No i tak powstał pomysł "holendra", czyli zwężonego, bezpiecznego skrzyżowania z wydzielonymi pasami dla rowerzystów. Logiczne, nie? Jak się zwiększa ruch, to trzeba zwęzić jezdnię. I co z tego, że rowerzystów tam nie ma, może przyjadą. Ponoć lobby rowerowe jest w Łodzi mocne, masa krytyczna i te sprawy. Nie będę wchodził w szczegóły - jak ktoś chce to łatwo znajdzie, sprawa była lokalnie głośna, w każdym razie projekt wspomnianego ZDiT nie został przyjęty przez drogówkę, bo uznali go za zagrażający bezpieczeństwu ruchu :) Ostatecznie po zmianach powstało takie coś jak na pierwszym zdjęciu poniżej. (zdjęcia nie moje, prywatne z jakiegoś bloga znalezionego w necie)

 

Kilkadziesiąt procent powierzchni jezdni wyłączone z ruchu samochodowego, znaki pionowe na środku asfaltu i plastikowe wypustki z odblaskami. No i skrzyżowanie jest równorzędne od tamtej pory. Żeby było śmieszniej, sto metrów od tego skrzyżowania, tuż za dobrze zamaskowanym krzakami zakrętem powstało zwężenie, umożliwiające przejazd tylko jednego samochodu. Takie coś jak na drugim zdjęciu.

 

Mieszkam trzy minuty piechotą od tego skrzyżowania i przez pierwsze tygodnie od wprowadzenia zmian chodziłem tam (samochodem się do tego miejsca nie zbliżałem - robiłem objazd kilkaset metrów, bo się bałem, że mnie ktoś stuknie) popatrzeć sobie, jak to wygląda w praktyce. Nie byłem zwykle sam - dookoła skrzyżowania ustawiały się grupki zaśmiewających się ludzi, do tego klaksony i piski hamulców. Stłuczki nie widziałem żadnej, ale czytałem, że było sporo. Można było powiedzieć, że nareszcie jest jakieś życie na osiedlu :)

 

 

Obecnie minęło już parę miesięcy - zwężenia już nie ma, bo słupki ze strzałkami po paru tygodniach "się połamały". MOże ktoś na to wpadł autem, może jakiś wk..wiony pociągnął z buta - nie wiem. Połowy tych wystających z jezdni plastików też nie ma - rozjeżdżone. Nie wiem co się stało ze znakami stojącymi na środku skrzyżowania - zakładam, że nikt ich nie połamał, tylko ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i je legalnie zdemontował, w każdym razie nie ma już ani jednego.

 

 

I powiedzcie teraz - jeśli na codzień się widzi na ulicach takie szopki, wywalanie kasy w błoto, tworzenie utrudnień i rozwiązań, o których wszyscy wiedzą, że są do dupy, bezsensownych ograniczeń prędkości itd. - to jak te znaki można szanować? Jak normalny człowiek może uważać, że są postawione dla jego bezpieczeństwa, bo ktoś to przemyślał, przeanalizował...? Staram się jeździć przepisowo - jest do 40, jadę 40 i mam luz, nawet jak mam wrażenie, że ograniczenie jest tylko dlatego, że kolesiowi, który stawiał znaki skończyły się blachy z numerkiem 70 i dał 40, bo akurat takie mu zostały na przyczepce. Tylko że tak samo jak wtedy, gdy wypełniam pita, załatwiam sprawę w zusie czy innym tego rodzaju urzędzie - mam wrażenie, że biorę udział w jakiejś grze zręcznościowej z idiotycznymi zasadami - ale muszę ich przestrzegać, bo inaczej będę miał w dupę.

 

Holandia i Belgia mają przykłady tak debilnych rozwiązań, i to powszechne, że odnosze wrażenie, że ludzie studiujący tutaj drogownictwo i inżynierię miejską uczą sie na kursie wieczorowym, na którym dodatkowo zakazuje się logicznego myślenia. Z okna biura mógłbym teraz zrobić zdjęcie skrzyżowania, które zostało niedawno przebudowane tak, że na połowę jednego z dwóch pasów wychodzi róg (krawężnik) zajebutnego skweru wysypane żwirem, na którym NIC nie ma i NIC się nie robi = jest totalnie bezużyteczny. I masę takich kwiatków drogownictwa.

Powrót po dłuższej przerwie...

Czy u siebie widzisz na zegarze, przy szybkim rzucie oka, róznicę 2kmh?

U siebie na zegarze mam wszystko w mph, a w kilometrach u mnie jest skok z 40 od razu na 60, jeszcze lepiej jak u Ciebie :)

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Ciekawy artykuł:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Droga to nie czas na zastanawianie się nad zasadnością i legalnością znaków drogowych – mówił w Czwórce Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji.

 

Zdaniem wielu kierowców polskie drogi należą do najgorzej oznakowanych w Europie. Brak przejrzystych drogowskazów, znaki ustawione zbyt blisko siebie i nieuzasadnione ograniczenia prędkości, to jedne z głównych przyczyn drogowej frustracji. Do tego dochodzą znaki nie do końca zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy. Przykładem mogą być tu oznaczenia wysokości mostów.

 

- Wszystkie znaki dotyczące wysokości mostów są grubo zaniżone – żalił się Grzegorz Kruk z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Ciężarówek - Jest to o tyle niebezpieczne, że te mosty znajdują się na drogach szybkiego ruchu. Ludzie, którzy jeżdżą tamtędy regularnie, wiedzą, że da się pod nimi przejechać, natomiast kierowcy zagraniczni nie mają tej świadomości. Gwałtownie hamują i są zdezorientowani, bo widzą, że wbrew temu co mówi znak powinni się pod tymi mostami zmieścić – opowiadał.

 

Zdaniem Marka Konkolewskiego z Komendy Głównej Policji do znaków należy się stosować niezależnie od tego co nam się wydaje.

 

- Kierowca, który porusza się po drodze publicznej, w strefie ruchu, w strefie zamieszkania powinien bardziej zwracać uwagę na stan oznakowania pionowego i poziomego i się do niego stosować niż w myślach szukać odpowiedzi, czy ten znak jest ustawiony zgodnie z przepisami prawa – radził.

 

Jednocześnie policjant zwracał uwagę, że nie powinniśmy przyjmować mandatu będącego wynikiem nie zastosowania się do nieprzepisowo ustawionego znaku.

 

- Jeżeli, ktoś dostaje mandat za niezastosowanie się do znaku ustawionego samowolnie, który jest np. pozostałością po dawno zakończonym remoncie drogi, to takiego mandatu nie należy przyjmować i wtedy należy skorzystać z prawa do odmowy przyjęcia mandatu karnego. Sprawa będzie kierowana do sądu i tam mamy duże szanse by taką sprawę wygrać.

 

Więcej na temat problemów z oznakowaniem polskich dróg dowiesz się słuchając nagrania audycji.

 

bch

 

I dalej nt. jakości oznaczeń polskich dróg:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Zniszczone znaki drogowe, niewyraźne pasy na jezdni czy reklamy zasłaniające znaki - to niektóre uchybienia wykryte przez NIK na polskich drogach.

 

Oznakowanie niezgodne z organizacją ruchu

 

Kontrolerzy Izby oraz działający na jej zlecenie inspektorzy z Urzędów Wojewódzkich stwierdzili m.in., że znakowanie dróg było niezgodne z organizacją ruchu, a nadmiar znaków utrudniał ich percepcję.

Krzysztof Kwiatkowski - prezes NIK

pointer

-:--

 

Z kontroli wynika, że aż 70 proc. robót drogowych było niewłaściwie oznakowanych, a część znaków, które pozostały po skończonych remontach, wprowadzało w błąd kierowców.

 

U siebie na zegarze mam wszystko w mph, a w kilometrach u mnie jest skok z 40 od razu na 60, jeszcze lepiej jak u Ciebie :)

 

Na moto mam tak samo niestety.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

Jechałeś kiedyś więcej niż 1,5h na autostradzie 120kmh? Bo odnoszę wrażenie, że to doświadczenie jest Ci obce.

 

No bez jaj... Po 1,5h jazdy autostradą oczy Ci się zamykają?

Pewnie, że jechałem nawet kilka godzin (kiedyś do Włoch, czy do Francji) i też zdarzało mi się, że ogarniała mnie lekka senność.

Pomaga wtedy gimnastyka oczu + ostrzejsza muzyczka, albo (jeśli można) zatrzymanie się na 15 min w celu małej drzemki - naprawdę pomaga.

 

dla bezpieczeństwa różnica 2-5kmh nie ma żadnego znaczenia, ale ma znaczenie wpatrywanie się w licznik, czy aby o te 2-5kmh nie jadę za szybko.

 

Nie ma znaczenia i nikt Cię nie ukarze za 2,5 czy 5 km/h powyżej limitu... bez przesady.

Ja mam taki nawyk spoglądania na licznik dość często. Przecież to jest ułamek sekundy, aby tylko zerknąć.

Można sobie taki wyrobić, szczególnie w miejscach, gdzie jest info o radarze.

Nie ma znaczenia i nikt Cię nie ukarze za 2,5 czy 5 km/h powyżej limitu... bez przesady.

Ja mam taki nawyk spoglądania na licznik dość często. Przecież to jest ułamek sekundy, aby tylko zerknąć.

Można sobie taki wyrobić, szczególnie w miejscach, gdzie jest info o radarze.

 

Dlaczego, permanentnie, zawsze i uporem maniaka jest mowa o 2-5kmh powyżej limitu a nikt nie wpadnie, że poniżej również się da? Wtedy dużo łatwiej utrzymać się w widełkach.

Nie ma znaczenia i nikt Cię nie ukarze za 2,5 czy 5 km/h powyżej limitu... bez przesady.

 

No jak nie?! Przecież piszę Ci, że dostałem mandat 2 x za przekroczenie prędkości raz o 3 i raz o 4 kmh. Mandat, bez zdjęcia, bo po zdjęcie musze się pofatygować osobiście na komisariat i argumentować, dlaczego chce je zobaczyć (Belgia). Więc o to mi chodzi i nie jest to przesada, tylko piszę z osobistego doświadczenia.

 

Ja mam taki nawyk spoglądania na licznik dość często. Przecież to jest ułamek sekundy, aby tylko zerknąć.

Można sobie taki wyrobić, szczególnie w miejscach, gdzie jest info o radarze.

 

Piszesz jakbyś rozmawiał z ludźmi, którzy takiego nawyku nie mają i ogólnie o jeździe mają ograniczone pojęcie. Ja na licznik, szczególnie na moto zerkam równiez często, ale pisałem, że skrzyżowanie to nie jest miejsce do gapienia się w zegary, bo nawet w tym ułamku chwili, gdy przenosisz wzrok na licznik coś sie może wydarzyć. Ja już tak miałem i nie teoretyzuje, a piszę konkretnie, że mogło mnie to kosztować wypadek i możliwą utratę zdrowia/życia.

Powrót po dłuższej przerwie...

Pieprzony andoid. Pisałem, pisałem, zeżarło i mozna sobie pofiukać. aż się nie chce wierzyć jak durne są programy i jak niekompetentni programiści. Niedawno korzystałem z telefonów nokii. takiego syfu nikomu bym nie życzył. Ale u konkurencji też nie jest wiele lepiej. Jednak nokia przebija wszystko. Przecież ja gdybym prezentował jakość pracy tego rodzaju, nawet nie musiałbym być wyrzucany, sam bym się spalił ze wstydu. A programistom uchodzi.

W Niemczech sad zabronil filmowania auto-kamera jak inni kierowcy popelniaja wykroczenia!

Nie mozna takich nagran umieszczac na youtube !! nie mozna takich nagran przekazywac policji !! Jest to zabronione ze wzgledu na ochrone danych osobowych!!!!

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Teoretycznie wiec......hmm jezeli przestepca (w DE) podczas wlamania zostanie sfilmowany przez kamere w sklepie i owy film ukaze sie w sieci, to przestepca moze podac osobe umieszczajaca te nagranie o lamanie danych osobowych.

wow !! ....ciekawa interpretacja prawa u naszych sasiadow....

 

hmm czy zle mysle ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Adam Sikora

Pieprzony andoid. Pisałem, pisałem, zeżarło i mozna sobie pofiukać. aż się nie chce wierzyć jak durne są programy i jak niekompetentni programiści.

 

Człowieku. Ja czasami dyktuję smsy do telefonu (zwłaszcza gdy prowadzę auto - wątek motoryzacyjny). Moje przygody ze słownikim aAndroida w skrócie:

 

1. Dwie pracownice informują mnie, że dogadały się w sprawie grafiku. Dyktuję do telefonu: Dzięki! telefon zapisuje i wysyła: Dziwki!

 

2. Moje pracownice zrobiły porządki, i informują mnie o tym. Dyktuję: Super, dzięki! telefon zapisuje i wysyła: Super Dziwki!

 

3. Już nie pamiętam przy jakiej okazji zamiast Wielkie dzięki, wyszło Wielkie dziwki

 

Autentyk. A wiecie, jak mi było za każdym razem głupio? Dzwoniłem, przepraszałem. Już teraz dziewczyny wiedzą i śmieją się do łez, ale na poczatku wesoło wcale tak nie było ani mi ani i im.

  • Redaktorzy

Kiedy swego czasu sporo jeździłem po Anglii poinformowano mnie, ze wskazania radarów są tam interpretowane następująco: zaokrągla się w górę o 10 % jako zabezpieczenie przed niedokładnością pomiaru prędkości w samochodzie i przez radar (oba urządzenia mają margines błędu, który należy sumować), plus zaokrąglenie do najbliższej okrągłej liczby jako uznanie dobrej woli kierowcy (że niewielki błąd wynikł z zagapienia a nie z umyślnego naruszenia przepisu). W efekcie jeśli ograniczenie jest powiedzmy 60 mph, to radar jest skalibrowany na 60+6+4=70 mph.

Koszmary sądowe w USA

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Widzę, że nie tylko mi zdarza się "dziwkować" w smsach.

 

Ale mojego kolegi nie przebiję.

W czasie drogi wykańczał pikantnego smsa do swojej żony. Oświadczał co ją dziś wieczorem czeka.

Dodam tylko, że para bardzo lubiła cukinie ;) Tzn - Ona je lubiła.

 

Przez pomyłkę sms został wysłany do ... naszego znajomego mechanika.

 

Żeby chociaż użył imienia swojej żony. A tam wszystko bezosobowo było.

 

Chyba wtedy popłakałem się ze śmiechu.

 

Pozdrawiam !

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.