Skocz do zawartości
IGNORED

Jestem w Raju


aleksandraU
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, to prawda. Ale ja wolę Reinera od Leinsdorfa

 

Ależ oczywiście :)) Ja również uważam, że Reiner i CSO zrobili to genialnie. Tylko Reinera przesłuchałem już tyle razy, że znam jego wersję praktycznie na pamięć i co jakiś czas szukam czegoś nowego, innego.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość papageno

(Konto usunięte)

Paradoksalnie (jak mawiał pewien kolo z Pragi) Wolfgang Amadeusz Wagner. Tannhauser. Sawallisch. Niebo w uszach. Jedna z kilku oper Ryśka, której mogę słuchać na okrągło. I słucham. Ile może być absolutów? Dla melomana nieskończona ilość;). Cudowne.

http://www.youtube.com/watch?v=21FUdYuTn5Y

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak Ruth Laredo ukazala mi wciagajace wnetrze Skriabina, tak samo inna pani, niesamowita Greczynka, Rena Kyriakou, rozbudzila we mnie olbrzymi glod na eksploracje Mendelssohna. Niby nic w tym dziwnego, w koncu kto ma sie znac na emocjach mezczyzny jak nie kobiety ;'))

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Dzisiaj po powrocie z pracy czekała na mnie arcyekspresowa przesyłka z rajskimi płytami :-) Uzupełniam kolekcję wykonań poniekąd za sprawą Papagena. Oczywiście to "rajskie" to taki kredyt zaufania i nadzieja, że takimi się okażą... Pozostaje tylko dobór właściwego wina i wreszcie zasłużony odpoczynek po ciężkim tygodniu...

 

Tak na marginesie - to o ile płyta Esoterica jak zwykle wydana cudownie, to pierwszy raz widzę tak paskudnie wydaną płytę Philipsa. Ja rozumiem, że to wznowienie, seria ekonomiczna itp, ale ten szary cover i lekko rozmyty nadruk wygląda dosłownie jak jakaś podróba.

 

Na szczęście nie to jest tutaj najważniejsze :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-30212-0-75233900-1347650774_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość papageno

(Konto usunięte)

Uważaj Olu. Połączenie Clary Haskil z Mozartem może doprowadzić do zatracenia;) Chciałem ją zostawić na deser. Nagranie z Markewiczem jest... no, nie będę się egzaltował z rana...jest przepiękne. Mam je na SHM. A gdy już pokochasz Clarę to ze 9,99 euro taki boksik:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj po powrocie z pracy czekała na mnie arcyekspresowa przesyłka z rajskimi płytami :-) Uzupełniam kolekcję wykonań poniekąd za sprawą Papagena. Oczywiście to "rajskie" to taki kredyt zaufania i nadzieja, że takimi się okażą... Pozostaje tylko dobór właściwego wina i wreszcie zasłużony odpoczynek po ciężkim tygodniu...

 

Tak na marginesie - to o ile płyta Esoterica jak zwykle wydana cudownie, to pierwszy raz widzę tak paskudnie wydaną płytę Philipsa. Ja rozumiem, że to wznowienie, seria ekonomiczna itp, ale ten szary cover i lekko rozmyty nadruk wygląda dosłownie jak jakaś podróba.

 

Na szczęście nie to jest tutaj najważniejsze :-)

 

Ta philipsowa seria już tak ma. Natomiast technicznie nagrania są bez zarzutu. U Koszura na ccd możesz zawsze kupić wersję SHM-CD, ale zasadniczo chyba się nie opłaca. Testowałem już na kilku płytach i różnica w stosunku do normalnego CD jest praktycznie znikoma. Na granicy autosugestii ;)

 

Co innego Esoteric czy insze XRCD24. Tutaj różnica bywa spora.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważaj Olu. Połączenie Clary Haskil z Mozartem może doprowadzić do zatracenia;)

 

Zarówno w przypadku Curzona, jak i Haskil skupiłam się na 20 koncercie Wolfganga. Oj, ja też nie wiem jak tu pisać bez egzaltowanych epitetów, ale obydwa nagrania są wyjątkowe :-)

 

Haskil bardzo melodyjna, płynna, kiedy potrzeba niezwykle delikatna, ale i rzeczowa. Gra w taki ciepły i bardzo przejrzysty sposób. Coś ciekawego wydobyła z Mozarta, ale muszę posłuchać chyba jeszcze kilka razy, żeby to zgłębić i móc napisać coś więcej. Przy niej Anda, to taki grzeczny, wręcz trochę nijaki wykonawca.

 

Natomiast powaliło mnie na kolana wykonanie Curzona. Dosłownie. Czytałam na forum zachwyty Krzyśka nad tym pianistą... i przyznam, że to była moja pierwsza styczność z nim. Pomijam fenomenalną jakość dźwięku - bo ta w przypadku Esotericów to chyba standard, natomiast można się zadurzyć w jego grze z zupełnie innego powodu. Curzon to poeta.

Ilość barw, sposób wydobywania dźwięku, niuanse, subtelność na miarę Haskil, a za moment energiczne, silne, dopracowane w detalach momenty. To taki pianista niesamowicie WIELOZNACZNY. Zupełnie jak muzyka Mozarta :-) Nie wiem, czy znasz Papageno Curzona, ale to nagranie jest boskie. To co robi Curzon w końcówce pierwszej części koncertu przyprawia o ciarki na plecach...

 

Możecie mnie posądzać o jakieś banały, ale obie interpretacje są dla mnie... mistyczne. Za moment zaczynam dalsze eksplorowanie moich nowych nabytków :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się Olu, że trafiłaś na Curzona i że zaiskrzyło. To pianista niezwykły. W bardzo szczególny sposób przekazuje muzykę. Był m.in uczniem Wandy Landowskiej. Nagrywał bardzo niewiele i miał restrykcyjny repertuar, do którego niemal wyłącznie należał ukochany Mozart, Beethoven, Schubert. Pozostałych kompozytorów grywał, ale nie pogłębiał latami interpretacji tak jak w przypadku tych trzech wymienionych. Jeśli masz ochotę na więcej koncertów Mozarta w jego wykonaniu, polecam tę wyjątkową płytę

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez krzysiekkozlowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie Curzon jest niesamowity właśnie załączyłem nagranie dokonane z Rafaelem Kubelikiem,z którym stworzyli świetny duet.

Polecam tez nieco zapomnianego specjalistę od Mozarta Roberta Casadesus , a szczególnie jego nagrania dokonane ze znakomitym mozartowskim interpretatorem Georgem Szellem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-18731-0-53122200-1347737557_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za propozycje :-) Curzona jak i Haskil z pewnością w kontekście Mozarta zamierzam poznać lepiej.

 

Zresztą ja chyba wpadam na jakiś "inny" pułap odczuwania muzyki Mozarta ostatnio. Podoba mi się zupełnie co innego i z zupełnie innego powodu niż jeszcze kilka miesięcy temu ;-) Nie chcę za bardzo się rozpisywać na ten temat, żeby nie popaść w jakiś nieznośny egzaltowany ekshibicjonizm...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tok to bywa, szczególnie w pierwszych latach słuchania klasyki. Zacząłem ponad 2 lata temu, więc wiele jeszcze zostało do odkrycia. Mozarta miałem za mistrza od "pampampam", ale pół roku temu posłuchałem koncertów fortepianowych i zmieniłem zdanie. Mozart był geniuszem, ale nie ma co przesadzać z tym "cudownym dzieckiem". Jak ja swoje lata był niesamowity i na pewno wygrałby każdą edycje "Mam talent", ale prawdziwe arcydzieła napisał już jako dorosły człowiek. Tym bardziej szkoda, że umarł tak młodo.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozart był geniuszem, ale nie ma co przesadzać z tym "cudownym dzieckiem". Jak ja swoje lata był niesamowity i na pewno wygrałby każdą edycje "Mam talent", ale prawdziwe arcydzieła napisał już jako dorosły człowiek.

Niby tak, ale ta jego krótka "dorosłość" przypadła na lata, kiedy zwykle kończy się studia kompozycji i poszukuje własnego języka dźwiękowego, własnych środków wyrazu, własnego stylu, aby gdzieś po trzydziestce (albo i później) stworzyć pierwsze, naprawdę wartościowe i naznaczone indywidualizmem dzieło ;)

 

Niejeden z twórców mógłby pozazdrościć, że do dziś teatry i wydawnictwa płytowe inwestują niezłą kasę w produkcje oper i singspieli, które stworzył... dwunastoletni chłopczyk (La finta semplice, Bastien und Bastienne).

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez samotulinus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już efekt naszego systemu szkolnego, żeby studiować kompozycję trzeba skończyć parę szkół i zdać maturę. Kiedyś nie zawracano sobie takimi rzeczami głowy, jeśli ktoś był zdolny to uczył się metodą mistrz - uczeń.Nikt nikomu nie da talentu, choćby nauka trwała 30 lat. Nie neguje wartości jego wczesnych kompozycji, ale to te późne są arcydziełami.

 

Jedno pytanie do ciebie, nie wybierasz się 30 września do Gdyni na koncert Capilla Flamenca? Wstęp to jedyne 5 złotych. Karnet na cały festiwal muzyki sakralnej to 20 zł za 9 koncertów, tego chyba nikt nie przebije. Wczoraj zabiło mnie wykonanie Vetrate di Chiesa Respighiego. W ostatniej części grają tam organy, zagrane w wielkim kościele daje przeżycia jakich nie powtórzy płyta SACD ani sprzęt za kilkaset tysięcy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Gregori
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja dołożę przykład pracy Wolfiego w wieku lat trzynastu - Te Deum laudamus (K.141)

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Enlightenment
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gregori, nie bardzo rozumiem co chcesz przekazać ;-) Nikt nie twierdzi że Mozart pisał same arcydzieła włączając w to okres lat 4-6 (w końcu do lat 4 to się kompletnie obijał i nawet na klawesynie nie grał. Dopiero w wieku lat 5 wziął się nicpoń do roboty ;-). Raczej nikt nie będzie oczekiwał od kilkulatka odkrywczych arcydzieł. Trzeba jednak brać pod uwagę fakt, że geniusz nie bierze się z niczego, więc jeśli mając lat 30 pisał arcydzieła, to raczej i w młodości musiał być ponadprzeciętny i wykazywać pewne szczególne cechy. Stąd raczej wywodzi się określenie "cudowne dziecko". Był nadzwyczaj muzykalny i "czuł" specyfikę instrumentów. Miał rewelacyjną pamięć. Znany jest fakt, kiedy w wieku lat 14 po wysłuchaniu w Kaplicy Sykstyńskiej Miserere Allegriego (papież nie pozwalał na kopiowanie partytury) zapisał ten utwór z pamięci. To się zresztą później przełożyło na niezwykły sposób pracy z partyturą (Mozart komponując praktycznie nie stosował szkiców czy brulionów i nie zapisywał pojedynczych partii, głosów. Czytałam artykuł opisujący wyniki badań jednej z partytur operowych. Pisząc nawet bardzo rozbudowany finał, wypisywał partię skrzypiec, partie wokalne i bas praktycznie od początku do końca. Uzupełniał później tylko poboczne głosy i nanosił minimalne poprawki. To jest ewenement i nie pojawia się "nagle". Do tego krótki czas w jakim pisał niektóre kompozycje, w których zachwyca inwencją, "akuratnością" melodyczną, świeżością. Do czegoś takiego trzeba mieć "łeb jak sklep" i nadzwyczajny dar. Bez wybitnego dziecka, które bardzo wcześnie zaczęło opanowywać warsztat do perfekcji - nie byłoby arcydzieł pisanych w okolicach trzydziestki ;-)

 

Mozarta miałem za mistrza od "pampampam", ale pół roku temu posłuchałem koncertów fortepianowych i zmieniłem zdanie. Mozart był geniuszem

 

Był przede wszystkim bardzo wszechstronny. Przecież koncerty fortepianowe to nie jedyny wyznacznik. Późne symfonie, symfonia koncertująca Es-Dur, koncert i kwintet klarnetowy, opery (i to nie tylko "Wesele Figara", "Don Giovanni", czy "Czarodziejski flet"), arcygenialne kwartety (KV 421, 465) , niedokończona msza c-moll, niezwykła fantazja c-moll... Taka wszechstronność w tworzeniu genialnych arcydzieł, to też ciekawa rzecz...

 

Może to dlatego, że pisał bez zamiaru tworzenia dzieł epokowych? ;-) Pewnie nawet mu przez myśl nigdy nie przeszło, że kilkaset lat po jego śmierci ludzie będą zachwycali się jego kompozycjami - a badacze będą ślęczyć nad jego zapiskami i studiować sprośne listy do Basle...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałam dopisać coś o młodzieńczych symfoniach, ale wcięło mi posta. Uzupełnię kiedyś przy innej okazji :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ wątek założyła miłośniczka BMW (Bruckner-Mahler-Wagner ;) a rozmowy ześlizgnęły się na Mozarta, pozwolę sobie zaproponować stosunkowo rzadko (nie wiedzieć czemu?) wykonywany utwór, który w jakimś sensie stawia pomost pomiędzy tymi jakże odległymi estetycznymi sferami:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Aby posłuchać dalszego ciągu i skompletować całość dzieła trzeba się trochę wysilić, gdyż youtubowy wrzucacz posiekał je na kilkanaście osobnych filmików.

 

Mam to na takiej płycie:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

w całkiem porządnym wykonaniu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie upychajmy uroczej autorki wątku do jakiegoś getta ;)) Sam pamiętam jej znakomite wątki o Monteverdim czy nawet Gesualdo, którego zawzięcie broniła przed forumowymi moherami. To dopiero były bitwy na AudioStereo :D Pamiętam też liczne, nacechowane uwielbieniem wypowiedzi dotyczące Haydna :)

 

Jako wielbiciel Despreza, Scriabina, Wagnera i Straussa stoję na stanowisku, że żadne pomosty nie są potrzebne żeby zakochać się zarówno w koncertach Mozarta, co i ryśkowym Tristanie :)

 

Wystarczy otwarte i chłonne serduszko, jakie ma niewątpliwie Wujek Jazzy, póki co zakochany bez pamięci i przede wszystkim w Ryśku :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego krótki czas w jakim pisał niektóre kompozycje, w których zachwyca inwencją, "akuratnością" melodyczną, świeżością.

 

Ilość barw, sposób wydobywania dźwięku, niuanse, subtelność na miarę Haskil, a za moment energiczne, silne, dopracowane w detalach momenty. To taki pianista niesamowicie WIELOZNACZNY. Zupełnie jak muzyka Mozarta :-)

 

Przepraszam, że tak wycięte wypowiedzi cytuje, ale mogłabyś wyjaśnić o co chodzi z tą akuratnością i wieloznacznością? Słucham właśnie jednej symfonii. Klasyczna, pogodna. Leci temat, coś się dzieje. Czy ja jestem głuchy, że nie słyszę tutaj wieloznaczności?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie upychajmy uroczej autorki wątku do jakiegoś getta ;))

 

Przecież Samotulinus nie napisał, że jestem wyłącznie miłośniczką wyżej wymienionych ;-) A że (między innymi) Wagnera i Brucknera uwielbiam (Mahlera jedynie lubię) , więc nie czuję się bynajmniej gdziekolwiek "upychana". Miło jednak, że na tym zdominowanym przez samców forum, jest ktoś gotowy bronić "czci białogłowy", choćby nawet odrobinę na wyrost ;-)

 

Przepraszam, że tak wycięte wypowiedzi cytuje, ale mogłabyś wyjaśnić o co chodzi z tą akuratnością i wieloznacznością? Słucham właśnie jednej symfonii. Klasyczna, pogodna. Leci temat, coś się dzieje. Czy ja jestem głuchy, że nie słyszę tutaj wieloznaczności?

 

Każdy muzykę odbiera inaczej. Przecież to co dla mnie jest "akuratne" czy "wieloznaczne" - dla Ciebie może być "lecącym", pogodnym tematem ;-)

Postaram się jednak sprecyzować co miałam na myśli. "Akuratność" to dla mnie szczególnie ciekawa cecha muzyki Mozarta. Chodzi mi o to, że niektórzy kompozytorzy potrzebują jakby "więcej czasu" żeby przekazać jakąś wyjątkową myśl (to oczywiście żadna wada. Gdyby tak było - nie zachwycałabym się Wagnerem). Mozart bywa często wybitnie "zwarty" i czasami jakaś drobna fraza, początek symfonii, jedna "myśl", przetworzenie tematu w koncercie, jest tak niesamowicie, ciekawie i "z góry" ukształtowane np. melodycznie - że mogłabym tego drobnego fragmentu słuchać kilkanaście razy "pod rząd" i za każdym razem zachwycać się innym niuansem. A diabeł tkwi w szczegółach.

 

Co do "wieloznaczności", to trochę inna sprawa. U Mozarta "pod maską" tych klasycystycznych formalizmów i "lecących tematów" kryje się dużo pięknych i (zabrzmi teraz banalnie) głębokich rzeczy. Zachwycałam się ponad rok temu na forum kwartetami (tymi, które Mozart pisał dla Haydna) czy niedokończoną mszą c-moll, więc nie chcę się do końca powtarzać, ale przykładów można tu pewnie przytoczyć na pęczki. Chociażby symfonia koncertująca Es-dur na skrzypce, altówkę i orkiestrę, której słuchałam dzisiaj rano (o niej też kiedyś pisaliśmy w jednym z wątków mozartowskich). Pomijając "wzniosłą", klasycystyczną retorykę tonacji Es-dur - tam jest masa głębokich i wieloznacznych emocji...

 

Np. ekspozycja i przetworzenie pierwszej części allegro maestoso - i sposób w jaki "rozmawiają" ze sobą poszczególne sekcje instrumentalne, w jaki rośnie powoli napięcie..i jak oryginalnie jest rozładowywane, cała druga część (andante). Jakoś tak wyjątkowo sugestywna i intymna. Z dużą ilością dziwnego niepokoju, smutku. Właśnie w najprostszych , niby lirycznych "pociągnięciach" smyczkami czuć to szczególnie. Momentami kojarzy się właśnie z jego niedokończoną mszą c-moll. Za moment "niepokój" wypogadza się, wraca, zmienia... To się albo czuje, albo nie. Ja to odbieram tak - Ty możesz odbierać inaczej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozart jest również wyjątkowo "podatny" na taniec (nie tylko współczesny i nie tylko w wydaniu takich tuzów jak Kibbutz Contemporary Dance). Dla przykładu:

 

 

A tutaj ujmujące zdjęcia:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałam dopisać coś o młodzieńczych symfoniach, ale wcięło mi posta. Uzupełnię kiedyś przy innej okazji :-)

 

W kontekście wcześniejszych wypowiedzi warto dodać, że proces poszukiwania własnego symfonicznego języka dźwiękowego rozpoczął się u Mozarta w wieku… 8 lat (sic!), kiedy to powstała pierwsza symfonia. Z tej dziecięcej fazy podróży koncertowych po Europie, do czasu uzyskania stałej posady w Salzburgu, zachowało się blisko 40 autografów partytur symfonii. Oczywiście, ówczesne symfonie miały zupełnie inny wymiar artystyczny i pełniły inne zadania niż kilkadziesiąt lat później. Początkowo, symfonie były stosunkowo krótkimi (ok. 10 minutowymi) utworami o charakterze użytkowym. Pełniły funkcję uwertury (sinfonii), inicjując koncerty, wprowadzając słuchaczy w odpowiedni nastrój (tzn. wyciszając harmider panujący na widowni ;). Były pisane na mały skład orkiestry klasycznej, gdzie oprócz kwartetu smyczkowego wprowadzano zazwyczaj jedynie parę obojów i rogów. Takie kawałki można było płodzić niemal od ręki, w ciągu jednego dnia. Z Mozartem jest ten kłopot, iż oprócz własnych kompozycji zapisywał (na potrzeby koncertowe albo w celach szkoleniowych) także symfonie innych twórców, nie sygnując swoich rękopisów ich nazwiskami. Wprowadziło to później sporo zamieszania w światku muzykologicznym, który zainteresował się problemem atrybucji. Lista 41 symfonii, która zresztą jest w powszechnym obiegu do dzisiaj, a którą wyłonił H.Ch. von Köchel w pierwszym wydaniu Chronologiach-thematisches Verzeichnis sämtlicher Tonwerke Wolfgang Amadé Mozart (Leipzig 1862), już dawno się zdezaktualizowała. Najnowsze badania heurystyczne Neala Zaslava wykazały, że prawdziwymi twórcami 25 symfonii (w zbiorze blisko 100 utworów Mozarta, które można zaklasyfikować jako symfonie) byli m.in. Abel, Dittersdorf, Ebert, Gyrowetz, Hasse, Haydn, czy Pleyel.

 

Przy próbach oceny niezwykłego talentu Mozarta warto zastanowić się, dlaczego analitycy przez tyle lat przypisywali kilkunastoletniemu młokosowi autorstwo symfonii stworzonych przez dużo starszych kolegów? Czyżby Mozart w swoich własnych dziełach osiągnął pułap ówczesnej kompozytorskiej czołówki?

 

Analizując jego wczesne symfonie można dojść do jeszcze bardziej odważnego wniosku: on ich przegonił, poszedł dalej!!!

Kiedy porównać je z wczesnymi symfoniami Józefa Haydna okaże się, że np. sekcja smyczkowa Wolfiego jest dużo ciekawiej opracowywana. Zamiast dominującego u Haydna dwugłosu (skrzypce I i II grają w unisonie lub oktawie, podobnie jak altówki i wiolonczele) Mozart częściej sięga po układy trzy- a nawet czterogłosowe. Nie boi się krzyżować drugich skrzypiec z altówkami, zdwajać melodii pierwszych skrzypiec z altówkami, polifonizować fakturę. Dużo szybciej niż Haydn zaadaptował efekt orkiestrowego crescenda. Dużo szybciej niż Haydn zaktywizował sekcję dętą do realizacji głównych myśli melodycznych.

 

„Mówi się, że pod koniec życia Haydn powiedział swojemu uczniowi Kalbrennerowi o nowym stylu orkiestracji: ‘nauczyłem się używać instrumentów dętych dopiero w późnym wieku, i teraz kiedy je zrozumiałem muszę je opuścić’. Nemetschek zrozumiał, a przynajmniej tak się mówi, znaczenie Mozarta pod tym względem”. [N. Zaslav, Symfonie Mozarta. Kontekst, praktyka wykonawcza, recepcja (1), tłum. C. Zych, „Canor”, Rok IV Nr 1(12) 1995, s. 30]

 

Pewnie, że nie jest to arcydzieło, ale i dzisiaj przyjemnie jest posłuchać takiej kompozycji, stworzonej przez 16-latka:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

     Udostępnij



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.