Skocz do zawartości
IGNORED

Elektrostaty czyli wszystko o słuchawkach i wzmacniaczach elektrostatycznych.


johny

Rekomendowane odpowiedzi

Michelangelo: Z całym szacunkiem dla osoby, ale P. Ryka nie jest żadną wyrocznią ani na temat 009, ani generalnie co do elektrostatów. O ile wiadomo, słuchał 009 w jednym seansie godzinę, dwie, czy nawet trzy na jednym zestawie, a to jednoznacznie za mało, by potem z pamięci porównywać z innymi. I ponieważ jest zdecydowanym zwolennikiem dynamicznych, jego opinie na temat elektrostatów możemy odbierać jedynie bardzo relatywnie.

Drugie zdanie jest ubogie w prawdę, a trzecie wytłuszczone to już kuriozum. Wynika z niego, że cokolwiek warte są tylko te opinie, które dotyczą przedmiotów przez daną osobę preferowanych. Moja opinia o oplu nie jest nic warta, bo wolę citroena, itp.

 

Z Rafaellem akurat muszę się zgodzić, ale to w kontekście wyboru zakładki, ponieważ definicję solidnego Hi-Endu - a w nim się obecnie poruszamy - spełnia tylko zestaw Orfeusz, i może jeszcze jakby dorwać SRM-T2 + któreś Omegi od Staxa do kompletu, to jeszcze by hi-end z tego wyszedł. Reszta to co najwyżej wysoka półka, ale nie hi-end. Nikt nie zaneguje też wyższości dowolnej Omegi nad HD650. Niemniej co do przestrzenności - sorry Gregory, ale AKG K1000 mają przestrzeń większą, a holografię bardziej niż dowolne elektrostaty. Co do innych modeli dynamicznych - się nie będę wykłócał. ;)

 

Pozwolę sobie nawiązać do Ultrasone Edition 10. Jakoś luźno mi się kojarzą z SR-009, na zasadzie pewnych podobieństw. Jak komuś wpadły w ucho SR-009, to warto też wziąć pod uwagę te Ultrasone. Ja bym szedł tu w dynamiki bez dwóch zdań, tylko że zapewne głównie ze względu na rozpracowanie toru pod nie. One w niedopasowanym towarzystwie potrafią zagrać tragicznie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam skorzystać. Posiadam HD600 prawie 11 lat i od kilku miesięcy mam zestaw STAXa. HD600 posiadają bardzo wąską przestrzeń i mocno grają w środku głowy gdy je porównać bezpośrednio z SR-507.

Chociaż gdy później porównać SR-507 z Omega2Mk1 to można napisać podobnie. Omegi mają przepiękną przestrzeń i dają poczucie dystansu do wydarzeń na scenie muzycznej.

Mam też ERGO AMT ale to kompletnie inna bajka jeśli chodzi o granie, ciężko je porównać z jakimikolwiek słuchawkami.

 

Omegi mają sztucznie "nadmuchaną" przestrzeń. Co wcale nie oznacza że się tego źle słucha. Wręcz przeciwnie. Na większości nagraniach to dodatkowe "powietrze" robi świetne wrażenie.

Prawda niestety wychodzi na jaw jak się puści jakieś nagranie binauralne. Gdy porównywałem swoje 507 i Omegi MkI na takich nagraniach (Ultrasone demo CD - np. sztuczne ognie w parku) to na Omegach wyszło to bardzo sztucznie a na 507 był pełen realizm. Niestety nagrań binauralnych jest jak na lekarstwo...

Tak czy siak ja w kawałkach gdzie są jakieś przeszkadzajki w klimatach ala Roger Waters wolę swoje 507 - gra mi to bardziej prawdziwie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni raz z mojej strony: OT.

No i voila - mamy dejavu. Miło spotkać zażartych zwolenników słuchawek dynamicznych i w tym wątku. Michelangelo, Rafaell, czy Ryka. Panowie, to wątek o elektrostatach, a nie o AKG1000 czy Ultrasonach. Proponuję Wam założyć wątek "Wady elektrostatów versus zalety dynamicznych" i tam zwycięsko umieścić swoje poglądy. Jestem pewny, że nikt Wam nie będzie przeszkadzał.

Tu, uważam, można zawsze skrytykować elektrostaty, ale jeżeli, to rzeczowo i z pełnym uzasadnieniem. Nie ma słuchawek idealnych. Wtedy chętnie zabiorę głos.

 

Podobno na forach uprawia się komercyjną propagandę i wykrzywia rzeczywistość pod swoje cele. Ciekawe, ile wspólnego ma z tym polecanie Ultrasonów i porównywanie ich do 009? Moim zdaniem Edition10 nie dorasta do pięt dźwiękowo nawet podstawowym Staxom i jest to pogląd wielu znajomych muzyków z wyszkolonym słuchem. Kto bierze takie wywody jak ten ostatni post Michelangelego jeszcze na serio, chyba nigdy nic poważnie nie porównywał, już nie mówiąc o posiadaniu. Proponuję spróbować porównać E10 do np. starej Lambdy Pro z SRM-T1S na dobrej lampie.

Naturalnie, panowie Dynamicy, możecie sobie tu różne rzeczy wypisywać, ale nie sądzę, żeby trzeba było te "prawdy" komentować. Jeśli chodzi o mnie, to szkoda mi czasu.

Piotr, Twoją wypowiedź przyjmuję do wiadomości i pozostawiam bez komentarza. Oprócz tego, że w Twojej recenzji o 009 na AH sam pisałeś o jednym jedynym odsłuchu, na podstawie którego ją napisałeś - tak to wtedy zrozumiałem.

 

Z mojej strony koniec OT i wróćmy do elektrostatów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie stricte o elektrostatach - w tytule wątku jest "wszystko", więc muszą być wymienione wady i zalety, żeby był komplet i pełny obraz. Zalety faktyczne i domniemane zostały już po wielokroć napisane przez fanów (nota bene - wątki typu Fan Club umieszcza się w innej zakładce), więc dodam też wady, które ja widzę.

 

1. dyskomfort psychiczny - z każdej strony głowy mamy kondensator naładowany do około 600V. Tenże sam ładunek jest obecny w żyłach kabla łączeniowego. Na szczęście idzie to przez rezystory 5~10Mom.

2. Bardzo wąski wybór wzmacniaczy. Firmowe są mocno przecenione w przypadku Staxa, alternatyw niewiele.

3. Ogólna niezdolność konstrukcji do przekazywania ciężaru i agresji w muzyce, gdy te występują.

 

Do kolegi ductus - polecam równorzędną pieczołowitość w doborze wzmocnienia słuchawek dynamicznych i elektrostatycznych. Mogę się zgodzić, że nie usłyszałem wszystkiego z SR-009 podobnie jak kolega nie usłyszał z Ultrasone Edition 10 i paru innych modeli dynamicznych. Zwracam też uwagę na mniejszą tolerancję słuchawek dynamicznych w kwestii jakości źródła. Mniejszy stopień umilania dźwięku jest tu kluczowy. Powyżej pewnego poziomu sytuacja się odwraca. Wszystko moim skromnym zdaniem, jak zawsze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W-waw:<Dobrym przykładem szukania rynku jest ostatnia akcja robiona przez dystrybutora słuchawek HiFiMan - przygotowali jeden zestaw do odsłuchów i puścili go między ludzi, dodatkowo opłacając przesyłki kurierskie. Wprawdzie po odłuchu ich nie kupiłem z tym że byłem bardzo blisko od ich zamówienia - jak dla mnie miały dwie wady w sposobie prezentacji sceny ale ten temat nie o tym.>

 

Stax to nisza i nigdy nie będzie produktem masowym, a więc opłacalnym, żeby pozwolić sobie na szeroko zakrojoną reklamę. HiFiMan to produkt chiński, gdzie koszta są niewspółmiernie niskie do ceny i dlatego te możliwości promocji. Model 6 mimo wielu zalet, nie posiada imo ani naturalnej, ani szerokiej czy głębokiej sceny; w tym taki HD800 ma więcej do powiedzenia. Jednak, jak słusznie tu koledzy twierdzą, omega pod tym względem - to inna, wyższa klasa.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Niestety nagrań binauralnych jest jak na lekarstwo...

Tak czy siak ja w kawałkach gdzie są jakieś przeszkadzajki w klimatach ala Roger Waters wolę swoje 507 - gra mi to bardziej prawdziwie.

Nie mam żadnych nagrań, kilka kiedyś ściagałem z netu, ale ich jakość pozostawiła wiele do życzenia (były to jakieś darmowe sample).

Jeśli masz jakieś sprawdzone utwory/albumy nagrane dla słuchawek to wymień je, możesz też dopisać gdzie je można zakupić?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam żadnych nagrań, kilka kiedyś ściagałem z netu, ale ich jakość pozostawiła wiele do życzenia (były to jakieś darmowe sample).

Jeśli masz jakieś sprawdzone utwory/albumy nagrane dla słuchawek to wymień je, możesz też dopisać gdzie je można zakupić?

 

Nie mam żadnych sprawdzonych/dobrych źródeł nagrań binauralnych.

W mojej wypowiedzi chodziło mi o to że dźwięki będące dodatkiem do nagrania (nie będące wytworem instrumentów), dźwięki tła np. w Caverna Magica Andreas Vollenweidera - chodzenie po jaskini - w 507 gra mi to prawdziwiej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam żadnych sprawdzonych/dobrych źródeł nagrań binauralnych.

W mojej wypowiedzi chodziło mi o to że dźwięki będące dodatkiem do nagrania (nie będące wytworem instrumentów), dźwięki tła np. w Caverna Magica Andreas Vollenweidera - chodzenie po jaskini - w 507 gra mi to prawdziwiej.

 

Kilka tytułów płyt:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z natury nie jestem cierpliwy, ale cierpliwie po raz n-ty powtórzę:

 

Nie jestem zwolennikiem słuchawek dynamicznych, ani tym bardziej jakimś „zdecydowanym” zwolennikiem. Żadnych słuchawek nie rozpatruję w sensie brzmieniowym pod kątem konstrukcyjnym. Nawiasem mówiąc posiadanych przez siebie AKG K1000 ich wytwórca nie zaliczał do słuchawek dynamicznych, tylko do nowopowstałej odrębnej klasy typu przetwornika „o swobodnie wibrującej diafragmie”.

W żadnej z moich recenzji nie ma najmniejszej sugestii mogącej świadczyć o jakiejkolwiek stronniczości na rzecz słuchawek dynamicznych. Przeciwnie, wielokrotnie pisałem o technologicznej wyższości elektrostatycznych i ortodynamicznych. Pisałem także, że sumarycznie rzecz ujmując za najlepsze słuchawki w dziejach uważam elektrostatycznego Sennheisera Orfeusza. Tak więc wypraszam sobie wmawianie mi, że stoję w ewentualnym sporze o wyższość słuchawek po czyjejś stronie.

 

 

Co do samego wątku. Jego nazwa wydaje się sugerować słuszność uwag Majkela. Nie brzmi przecież „Wątek dla miłośników elektrostatów”, czy „Fanklub elektrostatów”, tylko „Wszystko o słuchawkach i wzmacniaczach elekrostatycznych”, toteż ewentualne uwagi krytyczne czy porównania powinny tu być możliwe. Ci, którzy z jakichś względów wolą słuchawki dynamiczne lub ortodynamiczne powinni jednak uszanować fakt swojej bytności na terenie miłośników elektrostatów. Z kolei oni powinni się w miarę możności powstrzymać od nachalnych deklaracji wyższości własnego sprzętu, choćby tylko by nie sprawiać innym przykrości oraz przez szacunek dla sławnych Sony MDR-R10.

Na zakończenie do sztambucha kolegom elektrostatykom recenzja porównawcza.

 

 

 

 

 

 

Słuchawkowy Olimp – Sennheiser Orpheus, Stax SR-Omega i AKG K1000

 

 

 

 

Do pełni szczęścia zabrakło tylko jednego zawodnika – Sony MDR- R10. Wielka szkoda, bo wydaje mi się, że obok SR-Omegi byłyby to słuchawki najbardziej odmienne. Ale i tak trzeba powiedzieć, że nie liczyłem na możliwość dokonania kiedykolwiek takiego bezpośredniego porównania jakiego właśnie dokonuję. Prawdziwa uczta.

 

 

 

Słowo o konstrukcyjnej stronie

 

Poza Omegą uczestnicy byli już opisywani, a i ona zyska wkrótce własną recenzję, zatem skrótowo.

 

Sennheiser Orpheus to najdroższe słuchawki w dziejach. Powstało według różnych źródeł od trzystu do trzystu trzydziestu sztuk (podobno pewną ilość doprodukowano w okolicach 2005 roku z magazynowych części zamiennych) i kto chce teraz zostać posiadaczem, musi się liczyć z wydatkiem rzędu stu tysięcy złotych. Koniec i kropka, bo cóż tu jeszcze jest do dodania? Same słuchawki wyglądają perfekcyjnie, a dedykowany im wzmacniacz prezentuje się wspaniale. Razem stanowią legendę i przedmiot marzeń. To niewątpliwie szczyt słuchawkowego luksusu, nie pobity od niemal dwóch dziesięcioleci.

 

Stax SR-Omega to w jakiejś mierze odpowiedź Staksa na atak Sennheisera. W teście za pośrednictwem specjalnej przejściówki korzystają ze wzmacniacza użyczonego im właśnie przez sennheiserowskiego konkurenta, ponieważ oryginalnego ich wzmacniacza nie udało się zdobyć. Stanowi on prawdziwą rzadkość, gdyż podobno powstało zaledwie około siedemdziesięciu sztuk (podczas gdy słuchawek około pięciuset). Fakt, że SR-Omegi napędzane są tu wzmacniaczem Orfeusza sprawia, iż otrzymują nieprawidłowy prąd podkładu – 500 zamiast 580 woltów. Właściciel twierdzi jednak, że mimo to dźwięk jest dużo lepszy niż ze współczesnymi wzmacniaczami Staksa i właściwie nie różni się od kombinacji, w której za pomocą specjalnego zestawu przejściówek sygnał bierze się od Orfeusza, a prąd podkładu od współczesnego Staksa. Tak więc zagadką pozostaje jedynie, jak gra SR-Omega ze swym oryginalnym wzmacniaczem. Podobno znakomicie, ale na tym „podobno” musimy poprzestać.

Same słuchawki w porównaniu z Orfeuszem prezentują się nieco skromniej, ale na głowie – o dziwo – nie okazują się mniej wygodne. Po szczegóły odsyłam do osobnej recenzji.

 

AKG K1000, w przeciwieństwie do tamtych, to słuchawki dynamiczne. Właściwie nie słuchawki, tylko para głośników monitorowych do ubierania na głowę i właściwie nie dynamiczne, tylko o swobodnie wibrującej diafragmie. Powstały na zamówienie NASA i za przekazane stamtąd pieniądze. Posiadają jako uzupełnienie specjalny generator dźwięku przestrzennego, ale on także w teście był nieobecny. Za napęd posłużył im przedwzmacniacz ASL Twin-Head na triodach 45 Emission Labs „mesh” i końcówka mocy Croft Polestar1 z lampą Mullard ECC83 „longplate”. Od elektrostatycznych konkurentów są trochę mniej wygodne. Wprawdzie początkowo wydają się wygodniejsze, ale po pewnym czasie zaczynają uciskać okolice skroni. W zamian nie odcinają uszu od otoczenia, co pozwala słyszeć śladowe ilości dźwięku pochodzące z przeciwległego przetwornika.

 

 

 

Odsłuch

 

Świat jest dziwny. Bo wyobraźcie sobie, że K1000 i Orfeusz zagrały podobnie, a SR-Omega inaczej. A tak w ogóle, to wszystkie zabrzmiały dość podobnie i w efekcie doszedłem do wniosku, że po jakiejś pół godzinie słuchania, kiedy słuch akomoduje się do danego typu prezentacji a skóra głowy przestaje nas uporczywie informować jaki kształt na nią uciska, wcale nie byłbym pewien, czy w danej chwili słucham Orfeusza, czy SR-Omegi, gdybym w ferworze porównań zapomniał, które ubrałem. Jednak różnice są i po bezpośredniej przesiadce łatwo dają się wskazać.

 

Przede wszystkim SR-Omega ma dalej postawiony pierwszy plan. Poza tym jest dźwiękowo zdecydowania najłagodniejsza. Kiedy się jej słucha po Orfeuszu i K1000, wydaje się jakby była mniej realistyczna. Ale po chwili osłuchania to wrażenie zanika. W jakiejś mierze za tą łagodność odpowiada słabszy akcent położony na szczegóły, co być może bierze się z za słabego prądu podkładu. Dźwięk jest też mniej kontrastowy i ma nieco mniejszą dynamikę, ale i tak wspaniałą, a w zamian jest bardziej pieszczotliwy i subtelny. Od Sennheiserów oraz AKG jest także jaśniejszy. Wcale nie za jasny, tylko jaśniejszy. Jest także mniej zgęszczony – tu źródła są bardziej odseparowane. Najciekawiej to się prezentuje kiedy mamy do czynienia z jakimiś dalekimi wybrzmieniami, często spotykanymi w muzyce elektronicznej. Na Orfeuszu takie wybrzmienia często gubią się w całościowym przekazie, natomiast Omega pięknie je wyodrębnia. Jednak największa różnica dotyczy basu. Pod tym względem Orfeusz dość zdecydowanie góruje nad Omegą i posiada też dobrze widoczną przewagę nad AKG. Nie ma wątpliwości, że z całej trójki schodzi najniżej, chociaż impaktu od AKG lepszego nie ma, a i Omega jest impaktowo tylko pół kroku z tyłu.

 

W następstwie tego wszystkiego powstaje spora różnica w wymiarze emocjonalnym. Smutne i nostalgiczne songi Bułata Okudżawy były znacznie smutniejsze w prezentacji AKG i Sennheisera niż Omegi, i w tym sensie na tych pierwszy podobały mi się znacznie bardziej. Natomiast wskazanie na tym materiale różnicy między Orfeuszem a K1000 stanowi dla recenzenta prawdziwe wyzwanie. Temperatura i barwa były niemal identyczne. Scena także. Odległość od wykonawcy – dokładnie ta sama. Orfeusz jest tylko odrobinę gładszy, mniej akcentując ostrość syczących spółgłosek i ogólnie trochę bardziej łagodząc przekaz, co jest charakterystyczne dla elektrostatów. AKG mają z kolei odrobinę więcej echa i nacisku na mikrodynamikę, a ich skraj sopranowy wydaje się dźwiękowo najbogatszy. Struny gitary są w ich wydaniu trochę bardziej naprężone, w efekcie czego bardziej atakują dźwiękiem.

 

Od pieśni barda przejdźmy do muzyki symfonicznej. Orkiestra Króla Słońce w utworze „Marsz kombatantów” Jana-Baptysty Lully’ego dobitnie ukazała przewagi basowe Orfeusza w reprodukcji kotłów, największe bogactwo sopranów u AKG i najdalszy pierwszy plan oraz najciekawszą aranżację sceniczną Omegi. Czy można na tej podstawie wytypować zwycięzcę? Według mnie, zdecydowanie nie można, podobnie jak bezsensowne są na przykład spory o wyższość AKG K701 względem Sennheisera HD 650 bądź vice versa. Inny typ prezentacji na tym samym poziomie ogólnym wyklucza możliwość typowania zwycięzcy. Możliwe jest wyłącznie preferowanie wedle własnych upodobań. A i tu natrafiamy na nie lada meandry. Smutek u Okudżawy zdecydowanie wskazywał mi Orfeusza i K1000, ale Orkiestra Króla Słońce w łagodnym i przestrzennym wydaniu Omegi była naprawdę ujmująca. Wcale nie gorsza od bardziej basowych i dynamicznych wykonań Orfeusza i AKG. Momentami wręcz lepsza, bardziej czarująca scenicznym obszarem, piękną perspektywą i klarownością lokalizacji źródeł.

 

Byłoby niewątpliwie dużym niedopatrzeniem, gdybyśmy przeoczyli muzykę fortepianową. Sięgnijmy zatem po wielkiego mistrza klawiatury Alfreda Cortot i posłuchajmy w jego wykonaniu Etiudy a mol Chopina.

SR-Omega, chociaż ktoś mógłby na podstawie tego co już napisałem pomyśleć inaczej, wspaniale reprodukuje fortepian. Stawia go swoim zwyczajem dalej, pięknie uprzestrzennia i nasyca splendorem wyrafinowania. Nie jest to reprodukcja dramatyczna, ale na pewno ujmująca elegancją i kulturą dźwięku. Słucha się wybornie.

Orfeusz, swoim stylem, traktuje fortepianowy materiał ciemniejszą barwą i większą dawką dramatyzmu oraz dynamiki. Przestrzenność samego dźwięku ma co najmniej nie gorszą, a instrument sytuuje bliżej słuchacza. Wszystko to razem brzmi bajecznie.

K1000 nie chcą byś gorsze. Ich większa sopranowa przenikliwość daje im pewien atut, ale całościowo na pewno nie są górą. W sumie potrójny remis, może z nieznacznym wskazaniem na Orfeusza, najprzyjemniej dla ucha godzącego dramatyczny realizm z pieszczotliwym liryzmem.

 

By z kolei przeniknąć zawiłości prezentacji scenicznej, zaczerpnijmy materiał pochodzący z płyty pokazowej Staksa, a konkretnie udajmy się do utworu „Chorał nr 16” w wykonaniu chóru z Kolonii. Doskonale pamiętam, że utwór ten i kończące go oklaski Sony MDR-R10 wykonały wprost oszałamiająco. Czy uczestnicy testu są w stanie do tego nawiązać? Wzięty jako pierwszy do porównania Orfeusz niewątpliwie tak. Jego scena może nie jest aż tak głęboka a sam dźwięk wycyzelowany z taką maestrią, ale wrażenie obecności hic et nunc pozostaje przemożne. Względem niego SR-Omega traci trochę skutkiem mniejszej dynamik, chociaż jej scena jest obszerniejsza a dźwięki niosą się dalej. Mimo to chór i oklaski okazują się mniej realistyczne. W ich brzmieniu brakuje pewnych składników, pozwalających cieszyć się pełnią uczestnictwa w czymś realnym. Z kolei AKG wydają się lepsze od Omegi i nie gorsze od Orfeusza. Grają teraz z innymi lampami niż w niegdysiejszym porównaniu z R10, jednak mimo wszystko wydaje mi się, iż Sony byłyby tu nad wszystkimi górą, co tylko pogłębia uczucie niedosytu spowodowanego ich absencją.

 

Skierujmy się teraz w stronę repertuaru bliższego młodszym audiofilom. „The Dark Side” to płyta, której prawie nigdy nie lubię, bo naprawdę w rzadko którym systemie brzmi rzeczywiście dobrze.

Omega ukazuje ją oczywiście najłagodniej. Przyjemnie się słuchało, ale na tej płycie jej łagodność chwilami przeradzała się w powierzchowność, zwłaszcza uczuciową. Przejście na ciemniejszego i bardziej dynamicznego Orfeusza stanowiło prawdziwe wyzwolenie. Nie wiem czy na którychkolwiek słuchawkach niewidoczna strona księżyca zagrała mi równie fascynująco; wydaje mi się, że nie. Ubrane zaraz potem K1000 okazały się zbyt agresywne. Niewątpliwie winylowe wydanie bardziej by im odpowiadało, a podobnie jakiś wyjątkowo analogowo brzmiący odtwarzacz w rodzaju Reymio, natomiast w systemie testowym Orfeusz okazał się nie do pobicia. Był jednocześnie gładki, dynamiczny i sypiący różnorodnością dźwięków jak z rogu obfitości. Jego linia basowa po prostu zdeptała konkurencję.

 

Nawróćmy teraz ku starociom i porównajmy głębię specyfiki ludzkich głosów przy pomocy żeńskiego duetu z mozartowskiego „Wesela Figara”.

SR-Omega epatuje elegancją i subtelnością, lecz jednocześnie specyfika i indywidualność dwóch sopranów jest na niej znakomicie uchwycona. Każda z pań stanowi indywidualność; żadnego zlewnia się, żadnej homogenizacji. Brawo!

Tym samym częstuje nas Orfeusz, przy czym w jego wydaniu głosy nie są tak delikatne. To się wydaje bardziej realistyczne, ale jest trochę mniej miłe. Te panie mogłyby też na nas nakrzyczeć, a tamte były aniołami.

Na K1000 te same głosy wydają się dostojniejsze i nie tak pieszczotliwie wycyzelowane jak u elektrostatów. Górnych rejestrów jest więcej ale ogólna atmosfera jest mniej miła niż na Orfeuszu, nie mówiąc o Omedze. Niezależnie od niewątpliwie równie znakomitego różnicowania, tej płyty słucha się na AKG najmniej sympatycznie.

Może Was teraz znudzę, ale pogłębmy jeszcze kwestię brzmienia ludzkiego głosu i posłuchajmy Piotra Skrzyneckiego, jak odczytuje „Wyprzedaż teatru” z płyty „Piwnica pod Baranami”. Dzięki tym słowom, normalnie a nie śpiewnie wypowiadanym, możemy się utwierdzić w przekonaniu, że oba elektrostaty łagodzą, przy czym Omega bardziej, a AKG są trochę zbyt emfatyczne. Rozmawiałem kiedyś z Piotrem. Jego głos nie był ani tak łagodny i przestrzennie zaaranżowany jak u Omegi i Orfeusza, ani tak agresywny jak u AKG. No ale, patrząc szerzej, właśnie te aranże i emfazy sprawiają przecież, że słuchanie staje się bardziej czarujące i powabne. To swego rodzaju chwyty malarskie, czyniące muzyczny obraz ciekawszym. Proza życia wcale nie jest ideałem, nie miejmy złudzeń.

 

Dłużej nie będę Was męczył wodzeniem po zakamarkach wszelakiego dźwięku i repertuaru, i powrócę do tego co wyleniałe tygrysy i młode wilki lubią najbardziej, czyli do rocka, bo sam Pink Floyd to trochę mało.

Nietrudno zgadnąć, że skromny stosunkowo bas Omegi dostarcza innych na tym polu doznań niż potężny bas Orfeusza. AKG K1000 swe niedostatki w najniższych rejestrach próbują nadrabiać wspaniałym impaktem i drajwem, a Omega też jest bardzo szybka i posiada swoją siłę wyrazu, no ale co bas, to bas.

Weźmy jeden przykład: „Toussaint L’Overture” z „Abraxas” Santany.

SR-Omega podaje bas w przestrzennej formie, wspaniale rysując przed nami wszelkie instrumenty perkusyjne i fenomenalnie porządkuje bardzo zgęszczony przekaz tego utworu. AKG postępują podobnie, tylko ich dźwięk jest bardziej dobitny. Natomiast dźwięk Orfeusza jest bardziej soczysty, głębszy i wszechobecny. Porywa nas w wir muzycznych zdarzeń, otacza nimi i przytłacza. Niewątpliwie jest to styl prezentacji jaki miłośnicy rocka chcieliby mieć u siebie. Bębny są wokół i są to bębny w żadnym stopniu nie umowne, tylko prawdziwe. Ta muzyka bucha a nie płynie. Coś kapitalnego.

 

 

Podsumowanie

 

Według mnie najbardziej znamienną cechą opisywanych słuchawek jest fakt niemożności przewidzenia z góry, jak dana płyta czy utwór wypadnie w ich wykonaniu. Zamiast łatwych predykcji stale okazujemy się zdumieni i zaskoczeni. Oczywiście, wszystkie one mają swój charakter ogólny, a co za tym idzie możemy śmiało mówić, że na przykład Omega wymaga źródeł dynamicznych i drapieżnych, w rodzaju dzielonego Metronoma, a K1000 przestrzennych i epatujących kulturą dźwięku, typu Accuphase DP-700. W tym towarzystwie Orfeusz niewątpliwie okazuje się najbardziej uniwersalny i wypośrodkowany. Z pewnością najtrudniej wybić go z rytmu niewłaściwie dobranym torem. Jednocześnie trzeba zastrzec, że o K1000 można tak mówić wyłącznie kiedy mamy do czynienia z systemem wzmacniającym jaki tu został użyty, a o Omedze z jej własnym wzmacniaczem nie wiemy nic.

Konkluzja? Konkluzja jest taka, że wszystkich słuchawek z najwyższej półki słucha się w upojeniu i z wielką satysfakcją. Da Bóg, będą kiedyś takie słuchawki i tory za psie pieniądze. Oby jak najszybciej.

 

 

 

Tor odsłuchowy i związana z nim wolta

 

Pisanie recenzji ze zmianami toru w trakcie pisania, to istna nemezis dla piszącego. Siedzisz godzinami, nadstawiasz uszu, dobierasz słowa, wyrabiasz sobie opinię, a potem, potem przywozisz inne źródło, nowe kable i wszystko w jednej chwili szlag trafia, i można siadać do pisania od nowa, bo całe „tamto” przestaje być aktualne. Tak było i tym razem, a jeszcze do tego pokrętnie.

Przywiózłszy Orfeusza i dołączoną do niego Omegę posłuchałem ich najpierw na swoim Cairnie i od razu zauważyłem, że w porównaniu ze źródłami Wiktora – dzielonym Accuphase DP-800 i szczytowym gramofonem SME – dźwięk jest wyraźnie ostrzejszy i mniej przestrzenny, co nie mogło być zaskoczeniem. Przecież nie po to płaci się circa osiemdziesiąt tysięcy za źródło, żeby cięło po uszach. Nie znaczy to, że Cairn ciął; tylko był mniej gładki, przestrzenny i elegancki. Do sporządzonego powyżej porównania użyłem jednak nie Cairna tylko Sony 222ES, ponieważ dawał możliwość jednoczesnego podpięcia Orfeusza i Twin-Heada, dzięki czemu można się było uciec do niezastąpionego z punktu widzenia porównań przechodzenia z jednych słuchawek na drugie w locie. (Wysokim locie, rzecz jasna.) Wizja ta była zbyt kusząca, by umiarkowane w sumie dźwiękowe przewagi Cairna nad Sony mogły przeważyć. Jednakże wszystko ma swoją cenę. Następnego dnia pojechałem do Nautilusa i pozyskałem najnowszego Ayona CS-5s. (To małe „s” podobno jest ważne, ponieważ oznacza lepszy przetwornik.) Wydębiłem też dla tego Ayona najlepszą a piekielnie drogą sieciówkę Acrolink 7N-PC9300 MEXCEL oraz ciekawe interkonekty nowej na naszym rynku japońskiej firmy Kryna. Sieciówka nie, ale interkonekt jest w tym wypadku istotny. No więc ten Ayon zagrał bardzo dosadnym dźwiękiem. Głębszym od Cairna, bardziej przestrzennym i nieco bardziej dynamicznym, ale równocześnie bardziej dosadnym. To dziwne, pomyślałem, bo przecież zamieszkuje go czereda aż sześciu lamp, a cały tor ma w klasie A. W dodatku kosztuje ponad trzydzieści tysięcy. Byłbym się z jakąkolwiek opinią krytyczną wstrzymał, ale Orfeusz to przecież referencja, cóż zatem lepszego można do tego Ayona podpiąć? No a tu proszę, ten sam niesłychanie gładki Orfeusz, kiedy go napędzać gramofonem SME, teraz zabrzmiał tak, że słuchający wraz ze mną syn także uznał dźwięk za zbyt ostry. Zabrałem się w zaistniałej sytuacji do googlowania i w mig znalazłem recenzję owego Ayona, zawieszoną na forum audiostereo. A w niej stoi coś takiego: „Czego więc można się spodziewać po tym odtwarzaczu? Po pierwsze triodowej magii – to gęsty, kremowy, gładki dźwięk podawany na ogromnej (ale nie sztucznie rozdmuchanej), świetnie poukładanej scenie.”

Mało z krzesła nie spadłem. Lecz to wcale nie znaczy, że autor tych słów zwariował. Być może w jego systemie tak właśnie było. No dobrze, ale jeżeli nie zwariował, to czy ja zwariowałem? Dlaczego u niego było tak, a u mnie jest siak? Jedna sprawa była oczywista; panowie z Nautilusa zapomnieli spakować pilota, a w odtwarzacz był ustawiony tryb upsamplingu, zaś z poprzednich doświadczeń wiedziałem, że ten upsampling u Ayona nie jest dobrą rzeczą, bo przejaskrawia. Tym niemniej aż tak ostro być nie powinno. Najpierw wymieniłem sieciówkę, bo kto wie, czy ta drożyzna od Acrolinka nie pogłębia ostrości. Wrażenie z porównania z Powercordem za siedemset złotych było takie, że Acrolink nabłyszcza przekaz i czyni kontury bardziej podkreślonymi. Jednak to za mało by uznać go za winowajcę. Zostałem więc przy Acrolinku, żeby bardziej nobilitowanie było, a wziąłem się za interkonekt. I tu się okazało, że Kryna jest bardzo przejrzysta i wyrazista, co w połączeniu z ustawionym na upsampling Ayonem nie wypada za szczególnie. Podpiąłem Tarę i zrobiło się lepiej, tak bardziej wichrzycielsko i impresjonistycznie oraz trochę ciemniej. Kryna jest bardzo dobra, z Cairnem zagrała znakomicie, ale do Ayona w trybie 24/192 nie pasuje o ile na drugim końcu ma być Orfeusz. To byłby dobry pomysł żeby coś pobudzić do życia, a on tego zupełnie nie potrzebuje.

Mając już jako tako poratowanego Ayona, choć wciąż żałując, że to 24/192 nie daje się wyłączyć, postanowiłem wykorzystać okazję i sprawdzić, jak gra SR-Omega z drapieżnym źródłem, które jej zaleciłem w podsumowaniu. No cóż, niewątpliwie gra lepiej. Dużo lepiej. Wszystko czego słuchałem poprzednio zabrzmiało dynamiczniej i ze sporym basem. Nie odnosiło się już wrażenia, że słuchawki gubią pewien potencjał, a ich łagodność wynika tyleż z łagodnej natury co z nie dość dobrego sygnału. Pewien jestem, że z prądem podkładu 580V i takim dzielonym Metronomem byłoby jeszcze sporo lepiej, no ale tego już fizycznie nie sprawdzę. W każdym razie są to słuchawki wspaniałe, oferujące nie mniejszą dawkę wyrafinowania niż Omega II a jednocześnie pozostające zdecydowanie po stronie realizmu. To mariaż najlepszych cech Omegi II i SR-507 z minimalnie skromniejszym basem, ale lepszą separacją źródeł i kulturą ogólną. W odpowiednio zestrojonym torze grają fenomenalnie i nawet najcięższy rockowy repertuar nie był mnie w stanie odwieść od tego zdania tudzież przemożnej chęci dalszego rozkoszowania się dźwiękiem. Jeżeli nowa Omega będzie choć odrobinę lepsza, to nie wiem, chyba porwę Wiktora i zażądam okupu, żeby ją zdobyć.

 

Różnica charakteru pomiędzy SR-Omegą a Orfeuszem w systemie z Ayonem generalnie się nie zmieniła. Orfeusz ma ciemniejszą barwę, większą dynamikę i bardziej nasycony przekaz. Dźwięk w jego prezentacji ma wyższą zawartość procentową; coś na kształt mocniejszego muzycznego koncentratu. Poparte jest to znacznie potężną podstawą basową, co nadaje każdemu wykonaniu innego charakteru. No ale właśnie. By sprawdzić jak też naprawdę z tym basem jest, posłuchałem potężnych kotłów z VIII części „El Greco” Vangelisa. Omega jest w tym fragmencie bardziej klarowna i rozpostarta, a Orfeusz mroczny i zwarty. Trudno zarazem powiedzieć, by jego kotły schodziły niżej. No proszę! Jakże więc dużo zależy od konkretnego utworu i oczywiście tego, co napędza Omegę. Niewątpliwie stanowi ona większe wyzwanie dla kabli i źródła. A akurat ta płyta w wydaniu Omegi podobała mi się bardziej.

 

Omega kładzie nacisk na porządek, czystość, przestrzenność i kulturę, a Orfeusz na potęgę, dynamikę i żywiołowość. Jednocześnie posiada pewną cechę, którą mają też AKG i Omega, ale u niego jest ona zdecydowanie najsilniej zarysowana. To towarzyszące słuchaniu poczucie przemożnego oddziaływania przestrzeni. - Tak jakby się stało na skraju przepaści. Czujesz, że przestrzeń cię atakuje, chwyta za gardło, wciąga. Oczywiście na skraju przepaści czai się też strach, a słuchając Orfeusza żadnego strachu się nie odczuwa, tym niemniej jest to uczucie pokrewne – fascynujący, dojmujący, drapieżny atak przestrzeni.

 

Podsumowując raz jeszcze. Wokół każdych z tych słuchawek można zbudować tor, który sprawi, że muzyczny przekaz zyska wymiar czystej magii. (O brzemieniu AKG z Ayonem nie piszę, bo szkoda mi było czasu na podpinanie do niego Twin-Heada.)

Gdyby dane mi było wybierać, wybrałbym Orfeusza. Omega ma wprawdzie swój uwodzicielski powab i obszarową potęgę, a AKG K1000 wydają się w pewnych sytuacjach najbardziej realistyczne, niemniej Orfeusz jest najbliższy perfekcji; zarówno za sprawą basu, który oferuje w najwyższej jakości i w dowolnych ilościach, jak i tego epatowania drapieżną przestrzennością, która jest dla niego swoista. Tym niemniej w sensie czystej przyjemności obcowania, różnice między tymi słuchawkami są minimalne i równie dobrze można powiedzieć, że zależą bardziej od nastroju słuchającego albo konkretnej płyty niż od obiektywnej zawartości technicznej.

 

 

 

System

 

Odtwarzacze: Ayon CD-5s, Cairn Fog V2 i Sony CDP-222ES

Słuchawki: AKG K1000, Sennheiser Orpheus i Stax SR-Omega

Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III i Orpheus

Końcówka mocy: Croft Polestar1

Interkonekty: Kryna Inca7, Tara Air1 i van den Hul „First Ultimate”

 

 

 

Serdeczne podziękowanie dla Wiktora za użyczenie tak kosztownych precjozów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-8530-0-57444300-1331565583_thumb.jpg

post-8530-0-76844900-1331565609_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie bardzo ciekawie Was się czyta. Nie ma potrzeby się unosić. Przecież interesują nas opinie i doświadczenia wszystkich, którzy słuchali elektrostatów i zostali z nimi bądź innych słuchawkowców , którym elektrostaty się nie spodobały. Jasne jest, że np majkel-michaelangelo będzie chwalił dynamiki, bo jest konstruktorem wzmacniaczy do nich i ja osobiście jego wpisy traktuję z odpowiednim dystansem.

Piotr Ryka ma ogrom doświadczenia i sporo odsłuchał w swoim zyciu. Ja mogę się tylko zgadzać lub nie z jego zdaniem. Wiele rzeczy widzę inaczej i mam inne nastawienie co do recenzowania danego czy innego modelu słuchawek. No ale nie ma rzeczy idealnych i pewne sprawy załatwia się poprzez możliwe ogólnie dostępne środki.

 

Co do olimpu Piotrze, to SR-Omega w Twojej recenzji na starcie została spalona z powodu braku dedykowanego do niego wzmacniacza T2 a po moich ostatnich doswiadczeniach ze wzmocnieniem do Staxów uważam że SR połowy z siebie nie wykrzesała, choć czyta się to wszystko wyśmienicie. Aby było sprawiedliwiej to HE90 powinny były być wpięte do wzmacniacza Staxa.

 

Proszę bardzo o kontynuację wątku w miarę na temat i więcej wspólnej wyrozumiałości :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby było sprawiedliwiej to HE90 powinny były być wpięte do wzmacniacza Staxa.

 

 

 

W jakim celu powtarzać próby Wiktora które robił? Stax nie napędza najlepiej swoich słuchawek, tym bardziej obcych!

 

Żałuję że nie zapisałem sobie testu z pomiarami elektrostatów z lat 80-90 z jakiegoś brytyjskiego czasopisma. Były tam widoczne spore harmoniczne których po prostu nie trawię.Każdy z nas ma inny poziom percepcji i z latami dochodzę do wniosku że nie warto go mieć za wysokiego. W dzisiejszych industrialnych GŁOŚNYCH CZASACH nie mamy się wtedy za bardzo przed nimi jak bronić!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakim celu powtarzać próby Wiktora które robił? Stax nie napędza najlepiej swoich słuchawek, tym bardziej obcych!

 

Żałuję że nie zapisałem sobie testu z pomiarami elektrostatów z lat 80-90 z jakiegoś brytyjskiego czasopisma. Były tam widoczne spore harmoniczne których po prostu nie trawię.Każdy z nas ma inny poziom percepcji i z latami dochodzę do wniosku że nie warto go mieć za wysokiego. W dzisiejszych industrialnych GŁOŚNYCH CZASACH nie mamy się wtedy za bardzo przed nimi jak bronić!

 

Rafaelu powinieneś był się domyśleć. Właśnie to miałem na myśli w kwestii wzmocnienia Staxa. Mam podobne odczucia.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do olimpu Piotrze, to SR-Omega w Twojej recenzji na starcie została spalona z powodu braku dedykowanego do niego wzmacniacza T2 a po moich ostatnich doswiadczeniach ze wzmocnieniem do Staxów uważam że SR połowy z siebie nie wykrzesała, choć czyta się to wszystko wyśmienicie. Aby było sprawiedliwiej to HE90 powinny były być wpięte do wzmacniacza Staxa.

 

 

Przyznam, że nie bardzo rozumiem. Dlaczego miałaby być "spalona" przez wzmacniacz Orfeusza. Jak napisałem w recenzji, Wiktor robił porównanie czystego Orfeusza z takim, gdzie prąd podkładu był wzięty ze wzmacniacza Staksa, i różnicy brzmieniowej właściwie nie było. A zakładanie, że T2 to urządzenie dwa razy lepsze niż Orfeusz wydaje mi się bardzo wątpliwe. Dobrze jeżeli T2 nie okaże się gorszy, bo na zdecydowaną lepszość raczej nie stawiam. Oczywiście byłoby dobrze, gdyby T2 był jeszcze lepszy, ale zdaje się, że Blue Hawaii Second Edition to właśnie kopia T2 i w tym wypadku o jakiejś przewadze względem Orfeusza mowy nie ma. Co innego sławny Single Power. Ale on już wyparował wraz z okrytym niesławą producentem.

 

Wszystkim posiadaczom elektrostatów życzę takich wzmacniaczy

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-8530-0-41590400-1331590104_thumb.jpg

post-8530-0-24691500-1331590125_thumb.jpg

post-8530-0-73503400-1331590166_thumb.jpg

post-8530-0-08942200-1331590212_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie fortunnie napisałem spalona, lecz odpowiednio niewysterowana. Właśnie o ten prąd podkładu chodzi , którego jest za mało w ówczesnych wzmacniaczach Staxa. Taki T2 miał go sporo więcej. Liczb dokładnie nie pamiętam, ale różnica była spora. Słuchałem na 580v i 650 v przez LRT i wiem ile można stracić a ile zyskać.

Różnice są takie, jak jazda samochodem z silnikiem 110 konnym i 170 konnym. No i dalej zostanę przy swoim, że HEV 90 do jeden z najlepszych wzmaków, lecz został on skonstruowany tylko pod konkretny jeden model słuchawki.

SR Omega potrzebuje czegoś z większym biasem, który tu ma dla mnie absolutnie pierwszorzędne znaczenie.

 

pozdr

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Należy sprostować temat BIAS a sygnał audio. To dwie różne kwestie.

 

Prąd podkładu = BIAS, to wartość stała i nie zmienia się. Ten prąd nie wpływa na to jak zagrają dane słuchawki.

 

Natywny BIAS dla:

 

Stax Pro = 580V

Stax Normal = 230V

 

Sennheiser Orpheus HE90 = 500V

Sennheiser HE60 = 540V

 

Moim zdaniem, różnica przy słuchaniu dowolnej Omegi, SR-Omegi lub SR-009 ze wzmacniaczem Orpheus i prądem podkładu z Orpheus-a w porównaniu do audio z tegoż Orpheus-a oraz prądem podkładu ze wzmacniacza Stax, była niewielka. W kategoriach barwy dźwięku praktycznie żadna, natomiast było ciut głośniej w tym drugim przypadku. Kolega Piotr Ryka w czasie swoich testów miał możliwość oceny SR-Omega praktycznie w 99%. Ten symboliczny procent odjąłbym za BIAS 500V a nie 580V.

 

Drugą sprawą jest jaka jest "wydajność muzyczna-prądowa" danego wzmacniacza. Nie jest to fachowe określenie ale oddaje to co Kolega John napisał z tym silnikiem, a ja dodałbym jeszcze krytyczny parametr momentu obrotowego tego przykładowego silnika. Ta analogia we wzmacniaczach sprowadza się do wartości parametru - maximum output voltage w V r.m.s./ 1/KHz

 

Ten istotny parametr przedstawia się następująco w popularnych:

 

Stax 007t/ 007tII = 340V r.m.s.

 

Stax 717/ 727 = 450V r.m.s.

 

Stax T2 = 630V r.m.s

 

Sennheiser Orpheus HEV90 = 400V r.m.s.

 

 

Przy okazji zdjęcia kabli-adapterów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-22995-0-74771700-1331632980_thumb.jpg

post-22995-0-81281000-1331632987_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała uwaga dotycząca terminologii.

Wydaje mi się, ze termin "prąd podkładu" kompletnie tutaj nie pasuje.

To jest nie prąd lecz napięcie. Prąd podkładu to jest pojęcie zaczerpnięte z zupełnie innego obszaru elektroniki.

Nie wiem kto pierwszy przetłumaczył BIAS na prąd podkładu, ale generalnie to błąd. Powinno być "napięcie polaryzacji".

 

Również we wzmacniaczach termin BIAS powinien być tłumaczony na "prąd spoczynkowy", ale widziałem już przypadki z "prądem podkładu" we wzmacniaczu. Chociaż w tym wypadku jest to mniej drażniące, bo częściowo pokrywa się z ideą prądu spoczynkowego.

 

Termin wydajność muzyczno-prądowa to już w ogóle pustosłowie. Parametr oprócz nazwy ma swoja wartość. W takim wypadku jest to wiolinoamper, czy może bemolwat?

Wzmacniacz to urządzenie techniczne, i techniczne parametry go opisują. Jak wzmacniacz subiektywnie nie ma kopa, to się pisze, że nie ma i już. Po co tworzyć nowe dziwadła?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem porównywanie dwu nobliwych historycznych Bentley'ów (jednemu dolano diesla do baku) z austriackim legendarnym motycyklem jest, przyznajmy, co najmniej kuriozalne. Ale nie rozwijajmy tematu, bo nie ma żadnych powodów do "ewentualnego sporu o wyższość słuchawek". K1000 jest i zostanie znakomitym półgłośnikiem/półsłuchawką. Tym niemniej, tą znaną z długości, "leciwą" już recenzję Piotra czyta się z niezmienną przyjemnością.

 

Wiktorze: Faktem jest, że za niski BIAS powoduje zmatowienie, szarość kolorów i ich odcieni w dźwięku. Pogarsza się też bas i scena. Kto nie wierzy, a dysponuje np. takim T1S, bierze proszę dowolnego Staxa PRO i przekłada z gniazda 580V na gniazdo obok, z NB 230V. Co wczoraj po raz x wykonałem w domu. Różnica jest szokująco wyraźna. Z pewnością ta różnica maleje wprost proporcjonalnie do malenia różnicy w porównywanych napięciach prądu podkładu. Tak, że przy dyferencji 80V nie odczuwamy tego, dopóki nie mamy obok gniazda z pełnym PRO biasem do porównania. Johny słuchał u mnie na LRT zmianę przy przełączeniu z 580V na 640V. A to tylko 60V więcej. Co do wydajności prądowej wzmacniacza można ogólnie powiedzieć, im większa tym lepsza. Jednak HE90 potrzebuje tego zdecydowanie mniej jak np. SR-007, dotychczas najbardziej wymagające słuchawki elektrostatyczne. Dlatego 400V rms jest w Orfeuszu więcej jak wystarczające (potwierdzone w mojej rozmowie z byłym pracownikiem Sennheisera). Także i stara SR-omega nie zadawala się wydajnością Orfeusza. Wg mnie potrzebowałaby 500V rms, które miałem do dyspozycji w Diablo. Albo lepiej - LRT i...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pewnością ta różnica maleje wprost proporcjonalnie do malenia różnicy w porównywanych napięciach prądu podkładu.

Gadał dziad do obrazu .... :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, Krzysztof. Twój wpis zobaczyłem za późno. Użyłem bez zastanowienia wyrażenia Wiktora - naturalnie w przypadku BIAS chodzi o wysokie napięcie przy minimalnym wręcz nie płynącym prądzie (natężeniu). Napięcie ładujące elektrostatycznie membranę = prąd/napięcie polaryzacji.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, Krzysztof. Twój wpis zobaczyłem za późno. Użyłem bez zastanowienia wyrażenia Wiktora - naturalnie w przypadku BIAS chodzi o wysokie napięcie przy minimalnym wręcz nie płynącym prądzie (natężeniu). Napięcie ładujące elektrostatycznie membranę = prąd/napięcie polaryzacji.

To w sumie nie jest wyrażenie nawet Wiktora, ja ten błąd zauważyłem już wcześniej u kogoś. Ale fajnie, że się ze mną zgadzasz :-)

Co więcej, widzę, że świetnie rozumiesz różnicę miedzy tymi pojęciami i dobrze to wytłumaczyłeś, dzięki :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę przedłużać swojej bytności w wątku dla sympatyków elektrostatów, choć sam się do tego grona poniekąd zaliczam. Wszak przygodę ze słuchawkami wysokich lotów zaczynałem od elektrostatycznej Audio-Techniki i elektrostatycznego Staksa, jeszcze takiego wpinanego do adaptera wzmacniaczowego poprzez gniazdo typu „Normal”. Jedynie brak odpowiednich środków uniemożliwił mi kontynuację elektrostatycznej przygody z SR-Omegą czy Orfeuszem, choćby tym małym. Także dziś z wielką przyjemnością kiedy nadarza się okazja sięgam po słuchawki elektrostatyczne. Jednak kiedy ktoś pisze, że SR-Omega i Orfeusz to Bentleye, a K1000 to austriacki motocykl, nie mogę się zgodzić. Ten motocykl ma u mnie napęd mocy 25W, tak więc silniki elektrostatyczne raczej go nie prześcigną. Porównanie można też oczywiście odnosić do ceny, ale wylano już tyle internetowego atramentu na temat tego, by nie sugerować się cenami, że aż wstyd to przypominać. A i tu można napisać złośliwie, że Bentley SR-Omega ma siedzenia ze sztucznej skóry, podczas gdy austriacki motocykl z prawdziwej. Poza tym gdyby sugerować się ceną jako bezpośrednim miernikiem jakości brzmienia, nadciągające w kwietniu dynamiczne słuchawki Muramasa VIII należałoby w ciemno uznać za prawie dwa razy lepsze od SR-009, a chyba się z tym nie zgodzicie.

Różnica w cenie topowych elektrostatów względem K1000 wynika przede wszystkim z faktu, że technologia elektrostatyczna jest dużo droższa ze swej natury. Właśnie dlatego takie firmy jak AKG, Sennheiser, Beyerdynamic czy Audio-Technica ją zarzuciły, a Stax już dwa razy wywinął biznesowego orła. Ta bardzo kosztowna technologia przekłada się oczywiście na znakomite brzmienie i właśnie dlatego mimo kosztów ją kiedyś wdrożono, ale rynkowo na szerszą skalę się nie przyjęła. W sumie szkoda, no ale co robić.

 

Na koniec audiofilską przypowiastka. Dla mnie na pewno większym „papieżem” słuchawek od przywołanego parę postów temu Spitzera był Nik. Bardzo dużo kiedyś pisywał na Head-Fi, przerzucił masę sprzętu i był zawodowym muzykiem. O ile wiem, zaczynał od Omegi i Egmonta. Ale w tym systemie nie wysiedział. Przeszedł bardzo długą drogę, między innymi zaliczając Sony MDR-R10, by na koniec wylądować we wzmacniaczu Air Tight i słuchawkach AKG K1000, które zastąpił finalnie wzmacniaczem TTVJ Millett 307A i słuchawkami Grado HP-2, specjalnie przez Grado dla niego przerobionymi. Nie wiem czy trwa w tym systemie, bo już od dawna nie pisze, ale pewnie nie. Jednocześnie cały czas trwał przy tym samym źródle (CD Linn Sondek), toteż nie można mu zarzucić, że był maniakiem wymiany sprzętu. Dla Nika w dźwięku liczyło się jedno, chciał usłyszeć prawdziwą gitarę, taką jak jego własna. Nie interesowały go żadne upiększenia, wyłącznie czysty realizm. Wcale nie wykluczam, że słucha teraz Staksa SR-009, bo to w wielu aspektach bardzo realistyczne słuchawki, a on mógłby je napędzać czym tylko by zechciał. Ale wcale nie jestem pewien czego teraz Nik słucha, bo równie dobrze może to być Appex Pinnacle z jakimiś słuchawkami dynamicznymi lub ortodynamicznymi. I to właśnie świadczy o bogactwie słuchawkowego świata, w którym nic nie jest ostatecznie przesądzone, nawet dla zawodowych muzyków.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-8530-0-42086800-1331645555_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ, Piotrze, my Ciebie tu też potrzebujemy, podobnie jak Wiktora i innych. To nie grono wzajemnej adoracji... Jak mówię "my", to jestem pewny że więcej osób tak myśli.

Jednakże, możesz się nazywać sympatykiem elektrostatów, jeśli szczerze tak nie myślisz, jak napisałeś na innym forum: "009 - dziwadełko" czy pejoratywnie określona firma Staxa jako "ta chińska manufaktura" itp. Bo to wychodzi poza rzeczową, podmiotową krytykę. A taka jest tu zawsze pożądana.

Właściciel K1000 powinien umieć przyjmować na temat K1k też uwagi krytyczne i tolerować odmienne poglądy innych. Wtedy obiecuję nie przylepiać etykiety zwolennika dynamicznych.

Ach, z motocyklem: Nie myślałem tyle o cenach, co o odmienności percepcji.

 

Nik, włoski gitarzysta został chyba przy Grado, bo one oddają dobrze gitarę. Problem w tym że sprawa wygląda w nich gorzej z fortepianem czy śpiewem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojoj, a jakież to słuchawki grają fortepian lepiej od PS1000, bo nie znam? Dla mnie to była pięta achillesowa SR-009. Zresztą scharakteryzowałem to w tekście na innym forum. Fortepian dudnił i brzmiał, jakby filcu nie było na młoteczkach, a na Grado charakterystyczny dźwiękowy meszek w pogłosie się pojawiał. Fortepian bardzo dobrze się słucha na SR-007. Jest liryczny i melodyjny.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano dziś, 14:36

Nie chcę przedłużać swojej bytności w wątku dla sympatyków elektrostatów, choć sam się do tego grona poniekąd zaliczam.

 

 

Drogi Piotrze,

 

zasmuciłeś mnie tymi słowami. Mam nadzieję, że to jedynie nieporozumienie i mimo wszystko, uda nam się w przyjaznej atmosferze spędzać tutaj czas. Pisanie w tym wątku nie jest zarezerwowane wyłącznie dla zwolenników elektrostatów. To nie jest również jakiś elitarny klub posiadaczy takich słuchawek. Ja tak nie myślę i dystansuję się od wszelkich prób podziału.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie na pewno większym „papieżem” słuchawek od przywołanego parę postów temu Spitzera był Nik.

 

A dla mnie nie istnieje żaden „papież słuchawek” po prostu posłuchałem i dynamicznych i elektrostatycznych i wybrałem elektrostatyczne.

To są zwykłe rzeczy , nie modle się do nich używam w wolnym czasie bo do tego służą nie zamienie ich w najbliższym czasie na nic innego , znalazłem swoje tak napiszę.

 

To jest tylko hobby , ktoś słusznie wcześniej napisał że pasja to nie odpowiednie słowo zgadzam się.

 

Założyłem sobie w swoich hobbystycznych zapędach posłuchania większości najlepszych słuchawek elektrostatycznych jakie zdołał wyprodukować człowiek .

Chcę zebrać kilka modeli aby porównania były obszerne .

Mam nadzieję że będę mógł jeszcze dłużej posłuchać Orfeusza aby zakodować sobie jego sposób prezentacji:)

 

Swoją droga Krzysztof powinien zabrać się do tego wzmacniacza jak najszybciej , założymy jakieś konto i zbierzemy na pierwszy prototyp, ja jestem za i otwieram dyskusje w tym temacie:)

 

Czy materiałowo to jest jakiś pieniężny kosmos ???

Napisz Krzysztofie jak to widzisz ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

audiomagia.blogspot.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją droga Krzysztof powinien zabrać się do tego wzmacniacza jak najszybciej , założymy jakieś konto i zbierzemy na pierwszy prototyp, ja jestem za i otwieram dyskusje w tym temacie:)

 

Czy materiałowo to jest jakiś pieniężny kosmos ???

Napisz Krzysztofie jak to widzisz ?

Oj, żeby to była kwestia pieniędzy to byłoby dobrze :-)

Również materiałowo to nie jest kosmos. Prototyp może powstać na tańszych częściach dla wprawy.

Ja zwyczajnie nie mam czasu ostatnio na takie zaawansowane zabawy.

Wpierw niech znajdę czas na wykonanie mniej czasochłonnej konstrukcji, na którą już mam pomysł, a nawet kilka.

 

Mam w domu kilka projektów audio na różnych etapach. Kilka tematów muszę zamknąć zanim zabiorę się za wzmacniacz do moich Staxów.

Jak dasz radę MAG to załatw gdzieś trochę dłuższą dobę, tak z 8 godzin więcej wystarczy :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MAG, Krzysztof: Szkoda, Krzysztof, z tym czasem, bo byłoby więcej chętnych. Na razie escaflowne coś obiecał i przywiezie mi niezadługo do porównania swój "wynalazek". Najlepiej byłoby skoordynować wysiłki we dwu, trzech razem i skonstruować coś potężnie highendowego. Wiktor też tam coś chowa w zanadrzu. Ale psssst...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki uprzejmości Pana Marka z Lublina jestem w posiadaniu 009+717, przede mną kilka dni porównań,

 

SR-007Mk1 vs SR-009 oraz SRM-717 vs SRM007tII z raythonami BP :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.