Skocz do zawartości
IGNORED

Życie intymne audiofila


gutten

Rekomendowane odpowiedzi

Wpis Jazza w wątku nt. natury audiofila, a właściwie pewien element, który się w nim uporczywie przewija, zainspirował mnie do utworzenia nowego tematu na forum. Bardzo ciekaw jestem odzewu (if any). Uważam, że skoro jesteśmy ludźmi wyczulonymi na bodźce słuchowe wydaje się logiczne, że nasza wrażliwośc na dźwięki dotyczy każdej sfery życia, a słuchanie muzyki nie ogranicza się jedynie do nieruchomego przesiadywania w fotelu w obszarze "sweet spot". Są jak wiadomo inne sweet spots, a odpowiednio dobrana muzyka (z odpowiednio dobranego sprzętu ma się rozumieć) działa jak najlepszy afrodyzjak.

 

Pragnąc przetrzeć szlaki, podaję swoje typy "muzyki stymulującej":

1. Antonio Vivaldi "Sacred Works" (wiem, wiem - bluźnierstwo)

2. Julie Cruize "The Voive of Love" (oj, to działa!)

3. Tom Waits (w zasadzie wszystko).

 

I jeszcze jedna obserwacja, tym razem natury sprzętowej: zauważyłem, że w przypadku wykorzystania zestawu audio do celów lubieżnych tracą na znaczeniu waty, ohmy i ampery, natomiast najważniejszym elementem staje się pilot, który powinien mieć tak umiejętnie rozplanowany układ przycisków, żeby bez problemu można było z nich korzystać metodą bezwzrokową. Płynie z tego wniosek, że posiadacze Linnów, Meridianów bądź McIntoshy mogą mieć pewne... hmmmmm... problemy. A posiadacze wzmacniaczy lampowych bądź innych wynalazków pozbawionych leniucha to już ludzie głęboko nieszczęśliwi.

 

Wpisujcie się koledzy, wymiana bogatych doświadczeń to podstawa sukcesu. Czy są takie płyty, które otwierają wszystkie drzwi, nawet te zaryglowane na amen?

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/9294-%C5%BCycie-intymne-audiofila/
Udostępnij na innych stronach

Przypomne Mlynarskiego: "podchodza mnie wolne numery...". I to jest chyba strzal w dziesiatke: zadne szybkie wygibasy, hardkory, metale, trashe czy nawet Cwaly swawolnej Walkirii. W sytuacjach bliskiego kontaktu trzeciego stopnia stawiam na muzyke dawna (jakies Savalle), jazziki (kobiece), Vangelisa i Johna Lennona Double Fantasy (chociaz w tym ostatnim przypadku kompakt trzeba umiejetnie zaprogramowac, eliminujac wystepy Yoko Ono, no moze za wyjatkiem Kiss Kiss Kiss, ale to raczej na wielki final...).

 

Oprocz muzyki, waznym elementem kreujacym wlasciwa (tj. kosmatą) atmosfere jest oswietlenie! I tu najlepiej maja wlasciciele vintage'owych tunerow. Moj Pioneer 8500II z powodzeniem robi za natrojowa lampke.

Ech gutten , ja juz od chyba pól roku zbierałem sie z takim wątkiem , alem nieśmiałe zwierzę ;) .

No ale skoro juz poruszyłeś temat to piszę jak na spowiedzi ! :

Mój (i mojej małżonki oczywiście) de beściak to Dead Can Dance . Są tam takie momenty , takie rytmy frenetyczne , że hej ! Polecam sprawdzone wielokrotnie , działa nawet na żony ;) .

No a oprócz tego moje małe zboczenie czyli ... Bach . Oczywiście nie msze , tylko koncerty skrzypcowe .

Ech jakby Jan Sebastian pomyslał do czego wykorzystuje jego muzyke jako podkład to .. ;) . Chociaż w sumie , miał spora gromadke pociech więc chyba by zrozumiał .

Gutten,

Poniewaz jak juz sie zorientowales, nie jestem audiofilem, takze przejde do meritum sprawy i polece nagranie "default" siagajece bardzo skutecznie pod bielizne wielu pieknych kobiet w calym wachlarzu grup wiekowych.

 

Vanessa Daou - kazde nagranie.

 

Przy okazji zaznacze, ze nie nalezy sie wstydzic przeroznych innych nagran, ktore zawsze mozemy skutecznie schowac podczas ewentualnej wizyty kolegi "audiofila". Jesli mowimy juz o chowaniu, nalezy tez z gory zaplanowac schowanie wszystkich plyt winylowych (jesli ktos ma jeszcze na tyle bezczelnej naiwnosci zeby je miec). One sa antystumulacja specjalnie dla grupy 18-28, szczegolnie jesli ktos wpadlby na juz zupelnie kretynski pomysl zeby je uzywac podczas akwizycji rozkoszy.

 

Co do pilotow, masz absolutna racje. One sa instrumentalnym narzedziem sukcesu. Niezbedne jest dodanie pilota do prawidlowo zmieniajacego sie oswietlenia pomieszczenia (pomieszczen). Jest to niezaprzeczalny wymog systemu "cel uswieca srodki". Nie nalezy zapominac o eliminacji takich dodatkow jak palace sie swieczki. Nie tylko, ze one do niczego nie prowadza, sa bardzo niepraktyczne i czesto ich obsluga wpada w bezposrednia kolizje z torem przedsiewziecia.

 

Nastepnym bardzo waznym elementem jest wyeliminowanie jakichkolwiek komentarzy, rozmow, dyskusji i opowiesci o sprzecie a juz szczegolnie o kablach. Jedynym praktycznym tematem jest kobieca odziez, oraz niepodwazalna znajomosc tematu w polaczeniu z biegla znajomoscia kosmetykow. Co do kosmetykow, one tez sa podstawowa czescia skladowa "koncertu zyczen". Maja nie tylko byc i byc dobrej jakosci, musza sie znalezc w bogatym asortymencie i odpowiednio przygotowane/wyeksponowane w goscinnej lazience. W tej samej lazience, najlepiej w oszklonej szafce jest bardzo wazne aby miec rownie roznorodny wybor podpasek.

 

Konczac opis podstaw lokalu nie mniej wazne jest z gory przygotowane alibii tworzace realna niewygode spedzenia z nia calej nocy. Muzyka ma byc niezbyt glosna, pozwalajaca na bzdurne/skuteczne szepty i komfortowa rozmowe o niczym. Nie spieszymy sie zbytnio z finalem spotkania poniewaz wychodzimy jako faceci (istoty zaopatrzone w wieksza doze logiki od przecietnej kobiety) z prostego wniosku. Jesli juz przyszla, a przyszla ladnie ubrana, po wizycie w salonie kosmetycznym i z ladnym makijarzem nie wspominajac juz o slicznych ponczochach (tutaj nalezy zwrocic od razu uwage czy sa to faktycznie ponczochy, czy rajstopy!) co jest dziecinne latwe w wizualnej ocenie - wiemy doskonale, ze nie przyszla posluchac muzyki i to ze jest. Takze jezeli harmonogram dnia na to pozwala zaczynamy wieczor niezbyt pozno, ale tez niezbyt wczesnie. Optymalna godzina jest godzina 19-sta. Nalezy tez przygotowac cos smacznego, lub w wiekszosci tutaj wypadkow zdecydowac sie na zamowienie czegos gotowego, ale w zadnym wypadku nie pizze lub chinszczyzne. Wieczor konczymy pomiedzy 23-24. W koncu po tak mozolnych przygotowaniach, nalezy nam sie zasluzony odpoczynek. Ach, zanim zapomne! Zanim wypuscimy szczesliwa suczke, sprawdzamy, czy przypadkiem nie zostawilo celowo czegos jako powod powrotu i delikatnie pakujemy w ladna "torebeczke" i wreczamy najlepiej juz odwazac nasza muze do rodzicow.

 

Powodzenia!

Jazz> Nie dziele sie z konkurencja sposobami zmiekczania kolan pieknych kobiet :-) Ale Twoje ostatnie teksty sa zaiste lepsze, czytam z przyjemnoscia, thx.

 

Gutten> CCC czyli Cohen, Cave, N.K.Cole oraz haszysz ciszy (nie Sound of Silence, to jednak troche zbyt melodramatyczne).

24-ta???????? Jazz, jeśli tak to się robi w Ameryce, to ja już wolę nasz niedorozwinięty Vistula Village. Pośpiech jest słowem, które zasługuje na wymazanie ze wszystkich słowników. Osobiście uważam, że wcale nie priony bądź Al Kaida, lecz właśnie pośpiech doprowadzi naszą cywilizację do zguby. Poza tym nakreślony przez Ciebie scenariusz bardzo mi się podoba, choć obnaża w sposób niedyskretny pewną moją ułomność, mianowicie całkowity brak jakichkolwiek - nawet szczątkowych - zdolności kulinarnych. Choć grzane wino potrafię przyrządzić wyśmienicie (opinia zasłyszana).

 

Co do sprzętu - czasami potrafi sprawić niemiłą niespodziankę i sprawić, że przeklinamy swoje audiofilskie inklinacje. Wyimaginujcie sobie dwudziesto jedno letnie cudo au brunette, które udało mi się zwabić do swojej pieczary w celach wiadomych. Co robi ów cudo? Siada przed zestawem Cambridge/Dynaudio (to było kilka lat temu, nie miałem jeszcze Elaków i Thule), wyraża zachwyt na widok błękitnych wyświetlaczy, po czym każe sobie nastawić soundtrack z "Twin Peaks", który na moje nieszczęście leżał na wierzchu. Cudo się zasłuchało. Stwierdziło, że jeszcze nigdy nie słyszało tak wspaniale podanej muzyki (zacisnąłem zęby). Płyta się skończyła. Cudo poprosiło, żeby nastawić ją jeszcze raz (zacisnąłem zęby i przygryzłem wargi). Cudo siedziało wpatrzone w przeklęte wyświetlacze Camridge'a i oddawało się magii Badalamentiego (z warg trysnęła krew). Trwało to mniej więcej do 24-tej (there we go again, Jazz). Po raz pierwszy w życiu żałowałem, że nie słucham muzyki na komputerze...

Mariusz, to zadne sekrety. Nie bede natomiast zdradzal opracowanej metody szybkiej weryfikacji apetytu goscia. Mam specyficzny system stosujac pewna technologie natychmiastowego potwierdzenia decelowosci obecnosci, ale to nawet by nie wypadaloby opisywac. Narazilbym sie na krytyke i zarzucenie mi latwizny w akwizycji pieknego ciala. Gutten, pomiedzy segment 19-24 jest wystarczajacym przedzialem czasowym na uzyskanie absolutnej satysfakcji gastronomiczno-muzyczno-intymnej. Rzadko znajduje powody do calonocnej awangardy dziko zwierzecej rozkoszy i przyznam, ze z pojawieniem sie poranka pojawiaja sie dodatkowe dylematy, na tle ktorych egzotyka wieczoru gubi sie jakos w sloncu realii nowego dnia. Rozpoczyna sie zawsze nieco inna i niewygodna rutyna wrzucenia sie juz nie w ponowny goracy wir, ale zbyt trzezwa sytuacja prowadzaca do potwierdzen i jakze niewygodnych obietnic. Musze jednak przyznac, ze gdyby nie funkcja muzyki jako katalizatora wydarzen, nie bylbym nawet dzisiaj na tym forum. Dodam, ze w jednej z szafek, sa tylko trojki i czworki.

Fast food a'la Jazz to jednak też strata czasu - jak się chce tego czego często chcemy (np. we Wrocławiu) to idziemy do 9bramy, Daytony, Radio Baru nie wcześniej niż o 23.00 tam namierzamy i spędzamy jakieś 0,x kzł na trunki dla siebie i namierzonego obiektu a potem wiadomo... chata (najlepiej wynajęta, albo ostatecznie czyjaś) i jazda. No chyba, ze chcemy bardziej ambitnie - to trochę inny scenariusz. Jazzowi polecam zwłaszcza czwartki (studenckie).;)))

Haha. Nie chce wywolywac nieporozumienia, ale moje pojecie nawet szybkiego jedzenia jest diametralnie inne od zamierzonego podejrzenia o stereotyp amerykanski. Nic z tych rzeczy! Nie znam naturalnie 9 bramy, jako ze bedac we Wroclawiu spedzilem podczas kazdego pobytu nie wiecej jak juz dwie z gory zarezerowane noce na Kielbasniczej w przemilym hotelu. Efektywnie spacer byl de rigueur, ale juz po operze. Zazdroszcze ci i reszcie wroclawianom fenomenalnej starowki. W kazdym razie poza pora, lokalizacja pracy wykonawczej i metoda nie ma naturalnie roznicy w samym zabiegu, niemniej jednak pozyczane lozka sa watpliwa gwarancja higieny, egipskiej szczelnie tkanej bawelny z lekkim dodatkiem krochmalu, estetyki i poniewaz jestesmy tutaj (forum), wiec tez odpowiedniej akustyki. To troche jak Jaeger-le-Coultre z mechanizmem zza Buga. Dziekuje, u mnie zawsze jest czwartek.

 

Napisz mi prosze cos o 9 bramie. Pozdrow ode mnie wszystkie (pow. 175cm) wroclawskie nimfy.

Dla tego właśnie Wrocław jest audio-zadupiem (są chwalebne wyjątki) bo to taki Amsterdam Europy Środkowej - zamiast słuchać muzyki w domu ludzie tutaj imprezują 24h na dobę. Mam sporo znajomych którzy na imprezy przyjeżdżają do Wrocławia z Wawy i innych miast. Kiedyś po kilku miesięcznym pobycie wróciłem ze Stanów - wczesny wrzesien, panny jeszcze wystarczajaco lekko odziane - no po prostu zagotowaly mi sie zawiasy w szyi. Nie dziwie Ci sie, że przyjezdzasz do Polski - kwestie dotyczace niniejszego topiku:) - chociaż California to nie Pensylvania :)))

Nie mozna porownywac Kalifornii z Pensylwania a juz zupelnie inna jest Polska. LA i tutejsze warunki naprawde lepiej sprzyjaja wypoczynkowi, rekreacji, sportom i pracy - po naturalnie meczacym pobycie w Polsce.....

 

Tak interesujacy watek zapoczatkowany przez Guttena, a tak malo wpisow....zadziwiajace. Nie odnosi sie to nawet do specyficznej grupy, jest to juz w moim przekonaniu odzwierciedleniem ogolnego spadku aktywnosci w Polsce po rewolucji seksualnej przyniesionej przez okres powojenny i komune. Ale coz, San Francisco z innej strony, bo z ogromem populacji homoseksualistow, jest wspanialym stadionem igrzysk. Czekam tez z ogromna ciekawoscia na wpisy pieknej plci pieknej...

W to nie wątpie LA to inna bajka - niestety nie zabłądziłem tam nigdy. Na północy Stanów z wyłączeniem paru miejsc w NY to jednak nic specjalnego. Największy minus to właśnie ilosc dobrze prezentujacych sie kobiet. W takim Scranton przez 2 miesiące widziałem może 3. We Wrocławiu hm... - near each second is ok:)))

Ja podejrzewam zupelnie inne powody bedace zrodlem nieobecnosci wpisow. Masz na pewno w pewnym sensie racje. Kiedy piekna kobieta przez przypadek podchodzi do audiofila pytajac sie o godzine, ten sie czerwieni, w poplochu zawija rekaw szukajac zegarka z zuzytym paskiem i po chwili odpowiada: jest siedemnasta dwadziescia dwa i czternascie sekund podnoszac niewinnie w tym samym momencie spocone czolo w zdruzgotanym spojrzeniu skierowanym w strone dominujacej wzrostem, postura i sila obecnosci kobiety. Jest zmieszany proporcja biustu odpowiadajac wyploszony z pozycji siedzacej i jego wzrok bladzi chaotycznie pomiedzy przebijajacymi sie przez material letniej sukienki na wietrze suteki i wyzej - rownie jedrnymi wargami. Ona odchodzi, on lapie sie za glowe czujac na krawedzi swoich tytoniowych ust przeciek i mdlosci w dolnych konczynach siegajac po nastepnego Sobieskiego mruczac sam do siebie pod owlosionym nosie "....k**wa mac...."

Jazz - ja nie mam tytoniowych ust (i nigdy nie miałem) ani owłosionego nosa. Zegarki moszę zawsze na branzoletkach (wiec bez przetartego paska), a mój wzrok nie błądzi - tylko zawiesza się tam gdzie powinien - bez względu na okoliczności przyrody i aktualną pozycję.

Najwyraźniej nie jestem więc "audiofilem" w przedstawionym przez Ciebie wyobrażeniu - i nie znam również ludzi zasługujących na miano tego typu "audiofila".

Więc masz już odpowiedź dlaczego wpisów jest mało :)))

pozdr.

 

ps. - taka krowa która dużo ryczy, to mało mleka daje ;)

Jazz - nie mam tytoniowych ust ani owłosionego nosa. Zegarki noszę zawsze na branzoletkach, a mój wzrok nie błądzi - zawiesza się tam gdzie powinien, bez względu na okoliczności przyrody i aktualną pozycję.

Nie znam również ludzi zasługujących na miano "audiofila" z Twojego wyobrażenia.

Więc masz już odpowiedź dlaczego wpisów jest mało :)))

pozdr.

 

ps. - taka krowa która dużo ryczy, to mało mleka daje ;)

Może czas przejść na wyższy poziom niż zniżać się do tanich fetyszów.

A co do Polek - one większości mają niesamowitą cechę- potrafią odróznić frajera od prawdziwego faceta i nie dają się przy tym zmylic całej plastikowej otoczce . A co do ilości wpisów w wątku zgadzam się w 100 % z Qubrickiem - Krowa która ......

Aha - muzyka musi być dobrana do naszej ofiary - czasem wystarczą Doorsi a czsami nie wystarczy koncert skrzypcowy Bacha . Najgorszym momentem dla audiofila (a może melomana ) jast sytuacja kiedy dziewczę mówi z wypiekami na twarzy - włącz ... a my nie mamy takiej płyty mimo że posiadamy ich ok 300 szt i zdajemy sobie sprawę że w/w życzenie jest w 100% trafione.

Pozdrawiam wszystkie Polki - żony , kochanki , przyjaciółki oraz zaj.. ste laski

Wyszedł patriotyczny wpis a wszystko przez Jazz-a

Starałem się ująć to delikatnie ale jak wiemy oboje - chodzi o to samo .

Pzdr tym razem dla wszystkich którzy nie przechwalają się swoimi seksualnymi wyczynami a na pewno mieli by o czy pisać .

Krall, Cohen. "I'm your man". Szczególnie: "... if you want a doctor, I'll exam every inch of you..." O to, to!

Zapętlone. Niezbyt głośno. No i przygaszone światła, ale bez przesady, bo zmysł wzroku także powinien mieć pożywkę.

Jedzenie niekoniecznie. Raczej najpierw na tańce, a potem "na chatę" albo do pokoju. Nie ma lepszego afrodyzjaka niz taniec!

Sa kobiety, ktore "wyglądaja". Spojrzysz, i wydaje Ci sie, że byłoby z Nią dobrze. Niestety.

A "szare myszki"? A te małe, niepozorne, z pozoru spokojne potrafią zaskoczyc...

 

Dostrzegam pewną analogie z wpisami w tym wątku pewnego osobnika:)

Jazz pisze - "Nie nalezy zapominac o eliminacji takich dodatkow jak palace sie swieczki. Nie tylko, ze one do niczego nie prowadza, sa bardzo niepraktyczne i czesto ich obsluga wpada w bezposrednia kolizje z torem przedsiewziecia."

 

Jazz, z cierpliwością czytałam Twoje wypowiedzi, uśmiechając się jedynie ironicznie przy fragmentach świadczących o Twojej niewątpliwej zapobiegliwości, ale przy tekście o świecach nie wytrzymałam. Jak to - są niepraktyczne?! Panowie, to element wręcz niezbędny udanego wieczoru. Do tego dobra kolacja, dobre wino i naturalnie spokojne dźwięki - Coltrane, Diana Krall, Norah Jones i wszelkie kobiece jazzowe głosy... :)

Ha, no teraz już wiem, dlaczego spędzam wieczory niczym mnich w samotni, do której żadna białogłowa nie zagląda. Zapewne dlatego, że Norah Jones wzbudza we mnie odruch wymiotny, co raczej nie licuje z romantycznym wieczorem spędzonym we dwoje. A świece? Darcy, czy ty widziałaś jak się palą współcześnie produkowane świece? Toż to czysta chemia! Zapomnij o cieknącym wosku, tworzącym fantazyjne kształty u podstawy świecznika. Może masz dostęp do starych zapasów, nie wiem. Osobiście wolę nastój tworzony przez nagrobne znicze, ale nie wiedzieć czemu tylko mnie taki decor przypada do gustu, inni się krzywią. Krall, Jones, kobiece głosy, ballady - to takie oklepane. Czemu nie tarantella albo gigue? Nie lubisz nieparzystego metrum? Toż to czysta witalność! Nastrojowe głosy kobiece? Proszę bardzo, chorał ambrozjański w wykonaniu żeńskiego ensemblu Il Dulci Jubilo (Naxos). Albo Miserere Allegriego? Czułbym podwójną satysfację mogąc grzeszyć przy muzyce pisanej ku zbawieniu dusz.

Darcy, nie wiem jedynie jakie zastosowanie ma sama ironia jezeli juz "tam" jestes. Ale nie o tym chcialem pisac. Cieszy mnie, ze doceniasz moja juz sprawdzona logistyke zaopatrzenia oraz jej jakosc, natomiast co do swiec Gutten zilustrowal racjonalna interpretacje wosku, ale znicze z kolei sa wg. mnie jedynie nieprzyjemna zadyma, a poniewaz oprocz sypialni wnetrza mam biale, wiec polegac bede nadal na pilocie do programowanego oswietlenia. Gastronomia i wybor alkoholi jest jednym z priorytetow, a to wszystko w prostym mechanizmie stworzenia absolutnej wygody gosciom. Co do muzyki jestem zupelnie zdemoralizowany gorszym lub lepszym apetytem/wyborem partnerki i w swietle celu jest mi to prawie zupelnie obojetne. Poza tym w koncowym etapie nie slysze muzyki, ale delektuje sie rytmiczna akustyka ciala.

 

Co do zwierzat dojnych zrozumialem to jako komentarz z wrodzonym/nabytym kontekstem tabu, porownanie jest zle, ale dodam, ze zadna krowa nie jest tez swieta. No, ale to juz ociera sie o inny temat, o temat, nazwijmy go rejonizacja (dwuznacznie).

 

Darcy, jeszcze tylko pytanie do ciebie....czy zle zapamietalem, ze pijesz jedynie biale?

Bardzo jestem mile zaskoczony całkiem ładnym poziomem w tak trudnym temacie. Nie nie jestem audiofilem ,,z prawdziwego zdarzenia''. Moja ukochana żona właśnie zasnęła i mogę włączyć się ze swoimi 3-ma groszami.

gutten >> ,,Albo Miserere Allegriego? Czułbym podwójną satysfację mogąc grzeszyć przy muzyce pisanej ku zbawieniu dusz.''

Gutten, nawet pewnie nie wiesz jak jedno z drugim współgra (może jednak wiesz???). W końcu jeden z najpiękniejszych starotestamentowych hymnów o miłości (PnP) przez niektórych brany jest jako metafora niebieskiej radości zbawionych. Tam (w PnP) miłości nie rozdziela się na brudną cielesną i czystą duchową. Ale tam też nie ma miejsca na ich rozdzielanie.

 

wszystkiego dobrego w nowym dniu!

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.