Skocz do zawartości
IGNORED

HI END CZY NIE


Gość HarpiaAcoustics

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli hi-end to nic innego jak wywoływanie ciał astralnych podług neurotycznego fluidu? Ale o tym to już mówlili w Piwnicy pod Baranami!

 

Tak mówili, nawet nie musieli używać absyntu; coś prostszego spokojnie wystarczało żeby niebo w głowie zawirowało :)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Od zaplecza to zupełnie inny świat, nie zazdroszczę np. dzieciakowi Piotra Skrzyneckiego.

Trochę pokopana ta inteligencja, bezduszna i mająca wiele za uszami.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Zgoda, ale produkt był hi-endowy. Dylemat: czy wielki artysta może być egoistycznym sk***ysynem próbował rozstrzygnąć Woody Allen w filmie "Słodki drań" np. Ale Piwnica to hi-end przy współczesnym kabarecie: naiwnym, infantylnym, parodystycznym etc. To kamyczek do definicji.

A z postów jasno wynika, że mało kto prawdziwy high-end słyszał. Bo z tym high-endem jest jeden problem – trzeba go najpierw usłyszeć, żeby wiedzieć czym jest.

 

To skąd będę wiedział że usłyszałem HI-END - skoro nigdy go wcześniej nie słyszałem?

 

A może słyszałem, ale nie wiedziałem że to HI-END?

 

A może ktoś mi powiedział, że to co słyszę to HI-END, a to było sympatyczne plumkanie?

 

itd. itp.

Zgoda, ale produkt był hi-endowy. Dylemat: czy wielki artysta może być egoistycznym sk***ysynem próbował rozstrzygnąć Woody Allen w filmie "Słodki drań" np. Ale Piwnica to hi-end przy współczesnym kabarecie: naiwnym, infantylnym, parodystycznym etc. To kamyczek do definicji.

 

Wielki artysta może być egoistycznym sk***ysynem i dla tego nie czytam biografii wielkich ludzi. Oglądając na wycieczce góry patrzę na lasy polany a nie interesuje mnie za bardzo widok rozkładającego się zwierzaka gdzieś w tym lesie. Jakieś mechanizmy obronne muszą działać! To samo jest z High Endem zupełnie nie interesuje mnie pot twórców interesuje mnie tak jak w górach daleki plan odpowiednie nasłonecznienie i właściwa przestrzeń.W sumie jakaś bajka mniej lub bardziej prawdziwa ale bajka.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Wiadomo też ile hajsu to "coś super" zwykle kosztuje, a że niektórzy mają z tym jakiś problem,

bo na przykład nie potrafią się pogodzić z faktem, że nie wszystko jest dla wszystkich (a niby dlaczego miałoby być?)

to będą wiecznie cudować, wydziwiać i porównywać casio do rolexa, żeby podregulować sobie samopoczucie.

Tuningowany golf II jedzie tak samo jak ferrari, dwudrożne pierdziawki grają tak samo jak grand utopie,

mortadela smakuje tak samo jak szynka, a w szmacie z lumpeksu się chodzi tak samo jak w garniaku od versace.

Wszyscy mają hajend i wszyscy są szczęśliwi, to po co bić pianę w czterdziestym bezsensownym wątku o tym samym...

 

He, he... fajnie piszesz, ale zdajesz sobie sprawę że można z jednej skrajności popaść w drugą.

 

Wydawanie kasy na drogie zabawki musi mieścić się w granicach rozsądku.

 

Bo skończymy jak 50-letni nastolatek Kuba W... smutno

 

Prestiż prestiżem wszystko fajnie, ale trzeba się pilnować żeby z siebie błazna przy okazji nie robić...

 

No ale chyba w przypadku audio to np. Wilsony Maxx nie są chyba przedłużeniem penisa? parafrazując feministki psycholożki prawiące o motywach kupowania przez tatusiowatych "ludzi sukcesu" luksusowych monstrualnych pseudomiejskich niby terenówek?

  • Redaktorzy

Ja bym do tego dodał komputeryzację wszystkiego na siłę, nawet wbrew wygodzie i logice. Niedługo po włączeniu pralki będzie się w niej ładował Windows, a obsługa będzie możliwa tylko za pomocą ekranu dotykowego. Ja już kilka lat temu świadomie wybrałem pralkę bez wyświetlacza i z trzema pokrętłami. Dlaczego? Bo jest znacznie wygodniejsza w obsłudze i dużo szybciej ustawiam ten sam program zamiast klikać i przewijać cyferki w zniecierpliwieniu. Potem się przeważnie za daleko przewinie. Z tym samym kojarzy mi się PC audio. Samo wprowadzenie komputera do systemu grającego to dla mnie spora niewygoda i udręka z powodu obcowania z najczęściej używanym narzędziem pracy w kolejnej dziedzinie życia, a ponadto niech mi nikt nie wmawia, że włożenie płyty do odtwarzacza jest czynnością mniej wygodną od scrollowania play-listy i klikania, bo go wyśmieję. A już na pewno ta druga czynność jest sporo mniej przyjemna i rytualnie nie różni się np. od korzystania z telefonu komórkowego lub telewizora. O gorszej jakości dźwięku to nawet nie wspomnę, bo podobno da się lepiej niż mnie się udawało.

 

Michale Aniele, święte słowa. Nie wypierzesz, bo pralka odrzuci twoje logowanie. Trzy błędne hasła i marsz do serwisu. Mam teraz telefon Blackberry z touchpadem, tak niestety wyszło, szlag mnie trafia codziennie. I co? Ano właśnie kupuję stary, taki z mechanicznym kółkiem do przewijania.

Nie zgodzę się że wsłuchiwanie się w wybrzmiewania czy jakość basu zawiera się w pojęciu Macdonaldyzacji.

Wręcz przeciwnie. Wsłuchiwanie się i doszukiwanie się niuansów, zasadnych czy też nie ale jednak doszukiwanie

się to potrzeba i chęć zgłębienia tematu, chęć obcowania z przedmiotem zainteresowania w tym przypadku ze sprzętem i muzyką.

 

Proces Macdonaldyzacji to kult wszechobecnej akceptacji banalności, bylejakości, tandeciarstwa, powierzchowności,

właśnie unikania zgłębiania tematów i doszukiwania się niuansów, musi być dużo i tanio, głośno i nadal tanio,

wszechobecny szajs.

Wszystko dla wszystkich ale to wszystko jest nic nie warte, płytkie, na szybko bez niuansów i smaczków.

I właśnie High End jakby go nie pojmować jest przeciwieństwem Macdonaldyzacji.

 

High End jest jak celebrowanie dobrych trunków, cygar, sztuki, ekskluzywność, pewnego rodzaju elitarność.

Tak więc kolego Bum1234 uważam że kolega bardzo się myli zawierając pojęcie High End w Macdonaldyzacji bo to przeciwieństwa.

Hi Fi czy High End to nie ma znaczenia bo granica jest płynna.

Czym ktoś bardziej przywiązuje wagę do jakości prezentacji muzyki, jakości sprzętu,również do akustyki jak i nawet designu pokoju tym bardziej oddala się od macdonaldyzacji na przeciwległy biegun.

Czym lepiej grający high end w lepszej akustyce tym jeszcze większe oddalenie od powierzchowności, banalności i bylejakosci a więc jednak High End a nie Hi Fi jest na przeciwległym końcu.

Ale co piszesz jest nie na temat i nie ma związku.

Słusznie zauważasz pewną patologię wiecznego testowania i zagubienia przy tym sensu i istoty słuchania muzyki.

Ale nie ma nic wspólnego z wszechobecną macdonaldyzacją rynku i upodobań ludzi.

Kultura plastiku, spłaszczenia, spłycenia, wyprania z wartości, trudu, ambicji itd. jest dziś zjawiskiem powszechnie istniejącym. Jest, można powiedzieć, znakiem firmowym naszych czasów, w których nie lektura książki, lecz lekkostrawny komputerowy bryk dostarcza wiedzy o świecie. Jednak ten znak czasów współczesych nie jest tym samym znakiem przeniesionym z przeszłości. Uważam, że drzewiej także popkultura miała jakość i dbała o jakość. Między pospolitością a szczytem była także przepaść, jednak była gdzieś obecna ambicja, by się wspinać. Dziś tej ambicji brakuje, gdyż panuje przekonanie, że to, co pospolite, jest na tyle wygodne, że zupełnie zanika pragnenie doskonalenia, a w to miejsce - jeśli już - pojawia się chętka posiadania. To dlatego dziś są tacy, którzy uważają, że odtwarzanie muzyki z komputera na wysokiej jakości sprzęcie daje ten sam efekt, co odtwarzanie z urządzeń tradycyjnych, a nawet lepszy. Mają to, co jest wygodne i nie muszą aspirować. Po co doskonalić tradycję kosztem pracy, skoro można "pyknąć" wszystko z komputera i gra? To nie jest problem konserwatyzmu (w końcu także korzystam z komputera), ale kwestia smaku, świadomości, że kultura polega m.in. kultywowaniu tradycji, a popkultura na wygodnym, odmóżdżającym, leniwym chodzeniu na łatwiznę. Hi-end nie jest chodzeniem na łatwiznę.

Gość rochu

(Konto usunięte)

Problem leży w tym, że część posiadaczy hi-endowych klocków przypisuje im cudowne własności brzmieniowe, których rzekomo nie da się uzyskać na innym sprzęcie.

 

Veto.

Jeżeli w tym co rzekłeś się zawiera także teza, iż taka 300B w układzie SET nie ma cudownych właściwości brzmieniowych to wyzywam Waszmości na ubitą ziemię!

Bo ja twierdzę, że ma.

i tu bym polemizował, da się zrobić wzmacniacz który nie będzie na 300B, nie będzie miał najdroższych komponentów i zagra identycznie

tylko ten egzemplarz na 300B poproszę na dwa tygodnie (a można i lepiej)

 

arek67 - widać masz jeszcze trochę do obsłuchania (damski wokal akurat jest lepszy z 2A3 z lowtherami w belcanto)

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

nie demonizowałbym tego grania fortepianu, zwłaszcza w oderwaniu do typu kolumn (damski wokal sam wywołałeś do tablicy)

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

Ubaw po pachy gra cały system a nie tylko wzmacniacz. Sądzę że koledzy za szybko szabelki wyciągnęli.

U jednego gra a u innego kicha!

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

  • Redaktorzy

Problem leży w tym, że część posiadaczy hi-endowych klocków przypisuje im cudowne własności brzmieniowe, których rzekomo nie da się uzyskać na innym sprzęcie. Jest to przekonanie błędne i wynika właśnie dokładnie z pewnego typu rytuału, który jest nieodłącznie towarzyszy audiofilowi w trakcie oddawania się praktykom związanym z jego hobby.

 

Nie jest błędne. Odbieranie zmysłowe nie polega na odbiorze pojedynczym. W odbiorze słuchowym współdziała zmysł słuchu, wzroku, nawet węchu, i to wszystko razem jeszcze przetworzone przez mózg. U różnych osób tego rodzaju "interzmysłowosć" jest różnie wykształcona, ale przeważnie występuje. Ma też odpowiedniki w innych zmysłach: odjęcie wzroku lekko upośledza smak, a odjęcie węchu upośledza go bardzo mocno. Tak działają nasze zmysły, dlatego np. propagowana idea "ślepych testów" jako metoda idealnego rozpoznawania jakości brzmienia jest błędna. Sztuczne ograniczanie udziału zmysłów towarzyszących jest niewłaściwe, a "rytuał" jest właśnie sposobem zaspokojenia tych zmysłów. Dlatego z rytuałem ma prawo brzmieć inaczej, niż bez niego.

i tu bym polemizował, da się zrobić wzmacniacz który nie będzie na 300B, nie będzie miał najdroższych komponentów i zagra identycznie

tylko ten egzemplarz na 300B poproszę na dwa tygodnie (a można i lepiej)

 

arek67 - widać masz jeszcze trochę do obsłuchania (damski wokal akurat jest lepszy z 2A3 z lowtherami w belcanto)

 

Oj wąska specjalizacja tylko wokale a jakie męskie czy damskie a co z resztą muzyki kosz?

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Damski wokal to Hi-Endowy pikus odtworzeniowy. Zagrac piano solo to dla Hi-Endu wyzwanie.

 

zacznijmy od tego że piano w ogóle ciężko nagrać na dzień dobry proponują 3 różne ustawienia mikrofonów a poźniej ich kombinacje i kombinacje typów mikrofonów :)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Zadalem temat piana solo. Nic skomplikowanego, jeden instrument. Damskie wokale srednio mnie juz interesuja.

 

Jeden instrument, ale najważniejszy i z bardzo dużą rozpiętością pasma. Tak nawiasem "piano" w języku polskim raczej kojarzy się z "cicho" po włosku, a nie fortepianem. Polska nazwa forte-piano dobrze oddaje jego możliwości, a wzmacniacz Grand Silver Mono na 300B radzi sobie z tym instrumentem bardzo dobrze. Lepszego nie słyszałem.

Jeszcze powstaje pytanie, czy ma być "ładnie" czy wiernie, bo w kategoriach nagiej prawdy to ja Lowthera nie widzę, a raczej nie słyszę, natomiast ładne to jest dla każdego co innego. Przekaz stawiający na przypodobanie się, w dłuższej perspektywie wieje emocjonalną płycizną, żeby nie powiedzieć pustką.

Skoro jednak jesteśmy juz przy 300B, to przychyliłbym się raczej do zdania Mamela. W samej lamoie nie ma niczego magicznego, bo można zbudować podobnie grajacy wzmacniacz na zupełnie innych elementach.

 

 

 

Można tylko ile to będzie kosztowało i kto to sensownie jest w stanie zrobić. tranzystor to wredny typ ale z ukrytym potencjałem!

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Gość Arek__45

(Konto usunięte)

Można tylko ile to będzie kosztowało i kto to sensownie jest w stanie zrobić. tranzystor to wredny typ ale z ukrytym potencjałem!

 

..i o dziwo nie chodzi tu o sama mase czy wypelnienie dzwieku ale o oddanie naturalnego plynnego tempa , frazy , timbre strun...roznicowania napiecia....

..i o dziwo nie chodzi tu o sama mase czy wypelnienie dzwieku ale o oddanie naturalnego plynnego tempa , frazy , timbre strun...roznicowania napiecia....

 

Już dawno takie wynalazki robili

 

 

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Gość rochu

(Konto usunięte)

Nie miałem na mysli konkretnych modeli, a raczej pewna tendencje, którą można zauwazyć w wypowiedziach na temat cudownych własnosci. Skoro jednak jesteśmy juz przy 300B, to przychyliłbym się raczej do zdania Mamela. W samej lampie nie ma niczego magicznego, bo można zbudować podobnie grajacy wzmacniacz na zupełnie innych elementach.

 

A ile systemów opartych o wzmacniacz na 300B w życiu słyszałeś?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.