Musical Fidelity to legenda brytyjskiego hi-fi. Firma założona w 1982 roku przez Antony’ego Michaelsona, dla wielu przez lata była synonimem angielskiego brzmienia. A. Michaelson to konstruktor, ale i muzyk, co na pewno miało duże znaczenie przy realizacji pomysłów w branży audio. Największą sławę przyniosły mu jednak wzmacniacze cenione na międzynarodowym rynku.
Rok 2018 to zmiany w firmie, od maja właścicielem marki jest Audio Tuning Vertriebs GmBH, za którym stoi Heinz Lichtenegger, właściciel Pro-Jecta. Póki, co Austriacy postanowili kontynuować tradycję i założenia produktowe firmy, wprowadzając na rynek najtańszą i pełnowymiarowa integrę Musical Fidelity M2si. Jest to kontynuacja serii M, czyli M6si, M5si oraz M3si.
Wzmacniacz jest zapakowany w podwójny karton, a w komplecie dostajemy, pilot, kabel zasilający, welurowy pokrowiec i białe rękawiczki. Wyglądem wzmacniacz przypomina swoich starszych braci, prosty, minimalistyczny, a zarazem elegancki styl. Jest on oferowany w dwóch wersjach kolorystycznych: srebrnej oraz czarnej ze srebrnymi dodatkami.
Aluminiowy front lekko wyprofilowany (wygięty) na dole i górze. Na środku mamy duże pokrętło głośności oraz sześć małych przycisków do wyboru źródła (po trzy z każdej strony) oraz siódmy przycisk power/mute. Każdy z przycisków podświetlony jest dyskretną niebieską diodą. Dwójka to wzmacniacz typowo analogowy na próżno tu szukać złączy cyfrowych jak np. w M3si. Dla mnie jest to plus, zdecydowanie bardziej wolę zewnętrzny dac, co daje nam różne możliwości upgrade naszego systemu. Nie czarujmy się, ale dac wbudowany we wzmacniacz z przedziału 2 – 4 tysiące, będzie średniej jakości. Wracając do budowy, na tylnym panelu znajdują się złocone gniazda głośnikowe, sześć wejść RCA, z czego jedno Aux/HT, które po przełączeniu może pracować w połączeniu z amplitunerem kina domowego (jako końcówka mocy) oraz dwa wyjścia Tape Rec i Pre out.
Pora na sprawdzenie jak brzmi brytyjsko-austriacka integra. Po podłączeniu wzmacniacza zaczynam odsłuch od mojej testowej playlisty. Na początek coś dynamicznego:
No Sanctuary Here – Chrisa Jones, Cat People – Davida Bowie i Only Water – Clock Machine.
Już po kilku utworach wyraźnie słychać, że brzmienie oparte jest na mocnym basie, dół pasma jest obfity, nasycony, ale też potrafi uderzyć szybko, nie wlecze się jak np. w NAD. Bas wspomaga każdy dźwięk, średnie w dolnym zakresie też są masywne. Odczucie obfitości dołu jest wyraźne, ale dobrze kontrolowane.
Na drugi ogień wybieram damskie wokale, na których można dobrze usłyszeć średnicę Kandance Springs – Don’t Need The Real Thing, Paula Cole – God Bless The Child, Dominique Fils Aime – Birds. Wokale i instrumenty akustyczne są barwne, nasycone, delikatnie wypchnięte do przodu na pierwszy plan.
Wysokie tony są detaliczne, słychać separację poszczególnych instrumentów, Cold Little Heart – Michaela Kiwanuki, gdzie mamy natłok instrumentów plus chórki w tle, wypadł dobrze, można było zajrzeć w głąb nagrania.
Jak na integrę za 4 tysiące, M2si gra naprawdę dobrze, wiadomo, że wzmacniacze z wyższych segmentów wypadłyby lepiej w pewnych aspektach, ale spójrzmy na rynek, z czym możemy zestawić do pojedynku Musicala? Gdybym miała mu wybrać przeciwnika to byłby to Naim Nait 5si, Rega Elex R, Roksan Kandy K3 i może jeszcze Yamaha A-S1100, tylko patrząc na cenę każdy z nich to już przedział 5-6 tysięcy. Jeśli M2si to najniższa integra z serii i daje nam w zasadzie przedsmak tego, co może pokazać np. M6, to koniecznie muszę ją posłuchać.
Podczas moich odsłuchów wzmacniacz był łączony z Audio Academy Hyperion IV Plus, Dali Icon 8 i Kef R700. Z Audio Academy wzmacniacz grał równo, w zasadzie każdy rodzaj muzyki słuchało się dobrze, nic nie męczyło.
Dali, mięsisty dół i krystaliczna góra, basowe zapędy MF fajnie ociepliły te kolumny. Świetna synergia z KEF ami, mocne i soczyste granie. Oczywiście, jakie kolumny wybierzemy, to zależy to od preferencji słuchacza. Jeśli lubimy szybkie granie, słuchamy dużo rocka to warto przetestować integrę z Trianglami.
M2si to wybitny w swojej cenie wzmacniacz. Łączy w sobie przestrzenność, barwę, wypełnienie dźwięku, gra żywo i obficie. To wzmacniacz uniwersalny, grający równo, dlatego sprawdzi się w zasadzie w każdym gatunku muzycznym. Szukając sprzętu w tym przedziale cenowym, to pozycja obowiązkowa do przesłuchania i rozważenia.
M@rgot
Specyfikacja:
Moc: 2 x 60 W/8 Ω
Wejścia analogowe: 6 x RCA
Wyjście analogowe: 2 x RCA (rec-out, pre-out)
Współczynnik tłumienia: 36
Stosunek sygnał/szum: 96 dB
Zniekształcenia: <0,014%
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 20 kHz (+0, -0,1 dB)
Wymiary (W/S/G): 10/44/40 cm
Masa: 9,2 kg
System testowy:
Pliki: Raspberry PI4 + Allo DigiOne Signature z wgranym MoodeAudio, Roon Bridge oraz laptop z programem Foobar 2000
DAC: Hegel HD25, Aune X1s 10th anniversary
Wzmacniacz: Haiku Audio Bright MK 4 lampy Genalex - Gold Lion ; NAD 326 BEE
Interkonekty: Haiku Audio, Albedo Flat One
Kabel USB: Lucarto Audio, Taga Harmony TUD
Sieciówki: Lucarto Audio PC -2EVO, Futurech
Dystrybucja: Rafko
cena: 3995,- PLN