Skocz do zawartości

1057 opinie płyty

S.O.D. - Speak English Or Die

Wydało ich Polskie Radio S.A.? :))))) Ja się pod tym nie podpisuję. Ale do rzeczy: ten album to kultowa sprawa, zdefiniowano tutaj gatunek hard-core. Krótkie, ciężkie ale dosyć melodyjne kompozycje, z mniejszą ilością napieprzania niż mamy w trash metalu. Płytka to miód absolutny z gatunku trzeba mieć - oczywiście dla fanów ciężkiego grania. Polecam w ciemno.

Primus - Frizzle Fry

Nie wiem po jaką cholerę jest kretyński wymóg wskazania wytwórni płytowej??? Frizzle Fry wydało Caroline należąca chyba do Interscope - ani jednej ani drugiej nie ma na liście! To albo czegoś wymagamy albo robimy sobie jaja :)))) Ale mniejsza. Pierwsza studyjna płytka Primusa, nagrana za jakieś śmieszne pieniądze, wszystko w jednym podejściu, może całość zajęła im parę dni..... A co otrzymaliśmy? Płytę pełną czadu, świeżości i ekspresji. Kompozycje o skomplikowanych strukturach, pełne zmian tempa - nie pytajcie mnie o gatunek...... To jest po prostu Primus! Znakomita sekcja, bębniarz który gra a nie wybija rytm no i bas........ Wirtuozeria. Płyta oczywiście dosyć trudna w odbiorze, raczej nie spodoba się bananowej młodzieży z dyskotek. Ale jeżeli słuchasz rzeczy typu King Crimson a nie znasz Primusa to najwyższy czas to zmienić. Polecam!

Residents - Fingerprince

Z Fingerprince jest problem związany z tym jak płyta ta była wydawana. Najpierw był Fingerprince, potem dodatek (jako EP?) Babyfingers a potem wszystko to razem jako Fingerprince aka Babyfingers - ale mogłem coś namieszać :) W każdym razie przed ewentualnym zakupen należy upewnić się że jest to pełna wersja - tejże dotyczy niniejsza recenzja. Jeżeli ktoś nie zna residentów - anonimowy po dzień dzisiejszy zespół, właściwie anty-zespół o nie do końca ustalonej liczbie muzyków. Jak kogoś bardzie to interesuje to polecam oficjalne i nieoficjalne strony w internecie ale zbyt wiele się z nich nie dowiecie, zresztą sam zespół wprowadza w obieg różne bzdury na swój temat. OK, muzyka. Ci goście słabo grają na instrumentach, słychać to np w suicie "Six things to a cycle", gdzie jedna partia instrumentów goni drugą i jakoś nie mogą się czasem zgrać, ale na pocieszenie są doskonałymi kompozytorami jeśli chodzi o muzykę alternatywną rzecz jasna. Używają najtańszego chyba automatu perkusyjnego ale nie ma się czym przejmować. Sama muza to zbieranina często bardzo zaskakujących pomysłow, czasem na pozór nie pasujących do siebie, przy zastosowaniu przeróżnych środków wyrazu i przeróżnego instrumentarium. Na tego typu muzykę trzeba się otworzyć i trzeba chcieć ją zrozumieć. Dla wielu z pewnością może być zbyt jazgotliwa, czasem naiwna, po prostu niestrawna. Residentów można nie lubić, natomiast uważam że przynajmniej należy spróbować ich poznać. Uważam że to jedna z lepszych płyt z dużego dorobku tego zespołu. Posłuchajcie "Waltera", posłuchajcie "Six things....."

Residents - Commercial Album

Ten prześmiewczy i z założenia antykomercyjny zespół wydał album....komercyjny właśnie! :) I myślę sobie że jest to płytka najbardziej zjadliwa i od niej można zacząć. Zawiera kilkadziesiąt krótkich, mniej więcej minutowych utworów o przewrotnej melodyce, o dziwo! wpadającej w ucho. Wszystko rzecz jasna polane rezydentowym sosem dlatego też nie spodziewajcie się numerów rodem z list przebojów ale jak na nich to są to przeboje właśnie :))) Zdecydowanie polecam.

Residents - Not Available

Rezydenci wyznawali filozofię "zaciemnienia". Polega to na tym że dzieło które powstaje w umyśle twórcy jest (nawet podświadomie) "zaciemniane" czyli poddawane pod zgubny wpływ oczekiwań audytorium..... Dlatego też zdecydowali się nagrać płytę której nie zamierzali wydać. Nagrali i dzieło powędrowało na półkę. Po kilku latach zespół popadł w tarapaty finansowe i jedyny ratunek to wydanie tej płyty która kurzyła się w archiwum. Tyle mówią strony internetowe i tyle o genezie samego tytułu. Czy tak było naprawdę - nie wiem. W każdym razie obecnie możemy posłuchać czegoś "niedostępnego" :) Muzyka - bardzo ciekawe melodie, pojawia się wokal żeński, co nie jest zwyczajne dla muzyki Residents. Jedno z lepszych dzieł muzyki alternatywnej - ambitne, przemyślane, bez jazgotu i popierdywań często kojarzonych z tego rodzaju muzą. Zawiera dłuższe, rozbudowane pod względem brzmieniowym jak i formalnym kompozycje. Polecam - płytka należy do bardziej strawnych wydawnictw The Residents.

Clan of Xymox - Medusa

Medusa to drugi oficjalny album Clan Of Xymox... przez niektorych uwazany za wrzozec, za ideal... mysle, ze wiele jest w tym racji... na plycie znajduja sie takie smaczki jak Back Door, tytulowy Medusa, Louise... sa takze dwa instumentale... Theme I i II... niezbyt ciekawe, plyta utrzymana w starym, mrocznym klimacie... album wzrusza... sluchajac, plywamy... zapominamy. ze smutkiem nagle dostrzegamy - to jush koniec plytki... hmmm... ale od czego jest maly trojkatny przycisk na CD. :P:P:P

Residents - Mark of the Mole

Mark of the Mole to pierwsza część \"The Mole Trilogy\". W warstwie nazwijmy to, literackiej jest to opowieść oparta na motywach książki Steinbecka \"Grona gniewu\". Wobec powyższego rzecz traktuje o kryzysie na skutek którego tytułowe stwory (Kreciki? :)))) są zmuszone do wędrówki w poszukiwaniu pracy i trafiają do kraju zamieszkiwanego przez Chubsów (wybaczcie, w oryginalne jest Chubs :)) No i wiadaomo, najpierw jest fajnie ale potem wybucha konflikt i dochodzi do wojny. No taka tam historyjka. Piszę o tym dlatego ponieważ warstwa muzyczna jest mocno skorelowana z pokrótce opisaną historią. A więc pierwszy utwór \"Ultimate disaster\" to gwałtowny w swoim wyrazie moment kataklizmu który pozbawia naszych bohaterów pracy i domów oraz pracy. Następny to lament, decyzja o podjęciu wędrówki etc. Niektóre z fragmentów są mocno pozbawione pierwiastka melicznego i mamy do czynienia właściwie z ilustracją muzyczną. Doskonałym tego przykładem jest utwór \"The new machine\" w którym jak sama nazwa wskazuje możemy posłuchać rozruchu maszyny - z muzyką jako taką ma to niewiele wspólnego. Niemniej jednak płyta stanowi bardzo frapującą całość, ciekawą pod każdym względem. Dowodzi dojrzałości zespołu pod względem muzycznym, pod względem literackim jest niestety nieco naiwnie i sztampowo ale oceniamy muzykę, prawda? Niezwykła płyta, w sumie anty-muzyczna, autorom udało uniknąć się przegadania (przed czym nie uchronił się np Frank Zappa), polecam, polecam, polecam.

Residents - The Third Reich'n'Roll

Trzecia Rzesza Rock\'n\'Rolla...... Na tej płycie mamy esencję filozofii i stylu The Residents. Czyli ogólna niechęć do machiny zwanej \"szoł biznesem\", do komercyjnej strony muzyki..... I odzwierciedlenie tegoż w ich stylu czyli namiętnie posługiwanie się groteską, karykaturą, parodią - stąd też wynikają te wszystkie pokrętne i pokraczne melodie, dziwne instrumentarium oraz niezwykłe środki wyrazu....... Na płytę składają się dwie rozbudowane kompozycje, będące właściwie zlepkiem przebojów i znajdziemy tu m.in. satisfaction Stonesów, in a gadda da vida, hey jude i wiele inncyh....... Tyle że cięzko w ogóle cookolwiek rozpoznać ponieważ piosenki te zostały w makabryczny sposób wynaturzone, zdeformowane.... Powstał jeden wielki zgiełk i chaos, mam wrażenie że niestrawny dla słuchacza. Nie lubię tego albumu. To taka gombrowiczowska walka z formą przeniesiona na grunt muzyczny ale z miernym, odpychającym rezultatem......... Płyta kuriozalna, może i warto jej posłuchać......

Slayer - Reign in Blood

Płyta-legenda. Udało się na niej zawrzeć to co jest kwintesencją i jednoczesnie definicją trash metalu. To odróżnia Slayer od tych łachmytków z Metallicy za którymi generalnie nie przepadam :)) Na albumie mamy dość krótkie, zwięzłe i treściwe utwory, często gęsto w zabójczych tempach, agresywne gitary, agresywny śpiew (tylko nie mylić z porykiwaniami rodem z death-metalu), generalnie wspaniały czad pełen świetnych pomysłów, zmian tempa, przy absolutnym braku bezmyślnej młócki. Pozycja absolutnie obowiązkowa do posłuchania dla każdego fana mocnego uderzenia. 100% miodu.

Diana Krall - The Girl In The Other Room

Niskie loty Diany Krall, muzyka kobiety z innego pokoju/pokroju niż zostaliśmy przyzwyczajeni. Aranżacja rodem Rod Steward. Brak życia, dynamiki z jednej strony, z drugiej trudno doszukac sie jakiejs emocjonalnosci. Norah Jones, monotonna ale jednak z pewną głebią. Płyta nijaka, nie przemowila do mnie. Kilka smaczków artstycznych na perkusji, kontrabasie (skojarzyłem od razy Raya Browna). Kupilem w ciemno, ale nie żałuje. Miejmy nadzieje chwilowy krok wstecz.

Cassandra Wilson - Glamoured

moim zdaniem najciekawsza (obok P.Barber) komercyjna artystka z okolic jazzu. Swietny głęboki wokal, ciekawe różnorodne aranżacje towarzyszące. Chyle czoła przed tyloma pomysłami na jednej płycie. Co do tego głebokiego wokalu - może brakuje troszke wiekszej roznorodnosci, mimo ze ujmujacy na dłuższą mete jednak monotonny. Bradzo bardzo ładna i intrygująca płyta. Warto kupić sobie przed Swietami.... pod warunkiem że ma sie juz New Moon Dougchter tejze artystki.

Depeche Mode - Black Celebration

Niesamowita i jak dla mnie najlepsza płyta DM. Przeciwieństwo poprzedniej Some Great Reward, gdyż o wiele spokojniejsza, mroczniejsza i nie tak metalicznie industrialna (choć niektóre utwory z tych albumów są podobne). Nie ma tu murowanych, komercyjnych hitów na miarę Enjoy The Silence, jest za to właśnie ten niesamowity klimat, sprawiający, że oczami wyobraźni można ujrzeć dwojga nieszczęśliwych kochanków przechadzających się nocą po opuszczonej, ogromnej, starej fabryce. Zimny dźwięk syntezatorów i niemal grobowy głos Gahana, potęgują podążające w ślad za wokalistą echa oraz głuche pogłosy, w których słychać jakieś dziwne dźwięki, szelesty, ludzkie rozmowy... Te elektroniczne, sztucznie wytworzone efekty sprawiają, że ma się wrażenie niezwykłej głębi i przestrzeni. Głos Martina w A Question Of Lust, dobiega jakby z oddali, właściwie to w refrenie słychać już tylko jego echo. Miejscami na płycie można znaleźć jeszcze drobne pozostałości po new romantic, ale tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Obok nastrojowych i bardzo smutnych kompozycji jest też kilka szybki i rytmicznych kawałków jak choćby rewelacyjny A Question Of Time, który mógłby się śmiało znaleźć na Some Great Reward. Nastrój płyty psują troszku wciśnięte na końcu dyskotekowe remiksy no, ale ile tam efektów... ;-) Za to ostatni, króciutki Black Day stanowi już doskonałe zakończenie tego mrocznego albumu. Płyta lepsza od troszku nierównej Music For The Masses i zdecydowanie lepsza od zbyt komercyjnego (przepraszam, że powtarzam za fanami) Violatora, przy okazji mrocznością zjadająca tego ostatniego na śniadanie... ;-)

Diana Krall - Live in Paris

Popisowa płytka D.Krall. Widać ze podobało jej sie w Paryżu czego dowodem są radosne charakterystyczne dla tej muzyki improwizacje ( dadada da da Tutu dudu du du;) hehe ) Czuć energie i inny sposób przedstawienia utorów z innych jej płyt. Tutaj wszystko jest bardziej ozywione, radosne i energiczne. Diana przyspiesza! posłuchajcie płytki "When i look in your eyes" - zupełnie inne podejście do sprawy. Na "L in P" ostatnie 2 utworzy troche odstaja od pozostałych, to zupełnie nowy nurt w twórczości D.Krall. Czasami za bardzo przeszkadza publiczność:(

Roger Waters - Amused to Death

Uważam ja za jedną z lepszych w mojej kolekcji. Doskonałe efekty. Waters ma sie czym pochwalic. Głos?? Każdy ma taki jaki dostał \\\"z góry\\\" Drugiego takiego nie słyszałem;)! Świetne rozplanowanie utworów na płycie. Jeśli juz mamy jej słuchac to od dechy do dechy\\\'. Tematyka troche bez sensu (chciałbym mieć ferrari F50 ;) ) i widać ze idzie tutaj o formę a ta to pierwsza klasa! Ta płyta ujawnia wiele różnic miedzy kolumnami. Gorąco polecam

Frank Zappa - Apostrophe'

Brawo aTom!( wpis w "we are only in it.." Wymyśliłem kiedyś krótki slogan opisujący Franka - Monty Python muzyki, jednak ktos mnie wyprzedzil ale wiem dlaczego - aTom trafil w sedno i musi byc jego wielkim fanem. Hot Rats, Apostrophe', Freak Out, Absolutely Free - czołówka tworczości przesmiewcy muzyki i łamania utartych schematow. Trudno opowiadac Monty Pythona - trzeba go zobaczyc, trudno opowiadac Zappe trzeba go posluchać. Co ja mówie nie wolno go nie znać! Goraco polecam!

Dire Straits - On Every Street

Chyba w kazdym audiofilskim sklepie mozna znaleźć On Every Street do odsłuchów. Płyta wyjątkowa, melodyjna, bluesowa, rockowa, odbiegająca lekko od zaszufladkowanego Dire Straits. Moja mlodosc rozświetlona byla przez Love Over Gold, Making Movies itp, teraz jako "stary" audiofil zarzucam On Every Street i "ogladam" instrumenty pozornie zawieszone w powietrzu. Rewalacyjna gitara na środku sceny w Ticket to Heaven. Dla mnie najlepsza płyta oraz koncertowa On the Night.

Clan of Xymox - Clan of Xymox

Jak latwo sie domyslic, pierwszy oficjalny album grupy... muzyka swietna, jestem w stanie zaryzykowac, iz lepsza od Medusy. Jedne z najlepszych kawalkow to: Stranger, A Day, No Words, Cry In The Wind... album utrzymany w strarym, niedoscignionym, mrocznym klimacie... rewelacja. http://strony.wp.pl/wp/clanofxymox/index.html

Grand Funk Railroad - Grand Funk

Tak, –najgorszy zespół rockowy- tak ochrzciła ich krytyka muzyczna przełomu lat 60i70. Cóż,ja bym powiedział że dobra muzyka obroni się sama,a ta grupa to idealny przykład mego twierdzenia ,mimo wielkich przeszkód jakie czyniono zespołowi ze strony wytwórni płytowych i rozgłośni radiowych jej fani doprowadzili do olbrzymiego sukcesu artystycznego i komercyjnego bandu. (dodam jeszcze ,że w tej chwili za plecami wybrzmiewa mi heartbreaker z –one time[kolejny album warty poznania],i co mogę powiedzieć –po prostu „wymiękam”) A zarzuty kopiowania stylu cream i zepps,no cóż ciężko znaleść grupy które nie przejęły czegoś od tych fenomenalnych kapel,a z innej beczki to właśnie funk jako jedyny potrfił wypełnić nowojorski stadion shea i to w 72 godziny co udało się tylko wielkiej czwórce,ale jak wieść gminna niesie nie w takim czasie,nie mówiąc o rezygnacji pana granta czyli memedz.zeppów z wspólnych występów -tak ,i tu trzeba poruszyć ważną sprawę ,cokolwiek nie napiszę o albumach studyjnych to i tak nie odda w pełni prawdy o grupie,wszak wszyscy wiedzą ,że to co działo się na ich koncertach to inna bajka,mimo że muzycy to nie wirtuozi instrumentów z „darem od boga”jak mawiał elwood blues ,ale prawdziwi rzemieślnicy ,z których na żywo tryskała niesamowita energia-naprawdę warto sięgnąć po jakikolwiek live,żeby się przekonać czy nie łgam. no ale wrócmu do ,czerwonego albumu’ zawsze zastanawiało mnie dlaczego tak wysoko go punktuje,wszak muza klimat i jakości nagrania garażowego(a przecież to nie pierszyzna bo MC5 i blue cheer) nie zawsze mi służy,nie ukrywam ale mogę smiało powiedzieć że wine za to ponosi jeden z kamieni milowych hard rock znajdującego się na tym albumie,oczywiście mowa o –inside looknig out- jeden z niewielu przypadków gdy cover od orginału i innych wersji dzieli cała galaktyka:),choćby dla niego należy poznać ten album,a co poza tym ,niesamowita energia i czad ,ma się takie wrażenie że panowie postawili sobie za cel rozszarpanie instrumentów,barco specyficzny głos farnera czyli w skrócie klasyczny łomot roku 1970 ,no i naszło mnie że warto wspomnieć-grupa trzyosobowa to była ,dopiero za jakiś czas przyjeli klawiszowca. A tu się pogrążę –jeśli kogoś nie przekonałem, dla mnie czyli fubb-a jedna z pięciu może sześcu najlepszych kapel heavy rockowych do roku 71. Gwiazdki minimum cztery,ale dodał bym plus.

Clannad - Macalla

Rok wydania: 1985. Reedycja 2003. Utwory: 1. Caislean Óir 2. The Wild Cry 3. Closer to Your Heart 4. In A Lifetime 5. Almost Seems (Too Late to Turn) 6. Indoor 7. Buachaill ón Éirne 8. Blackstairs 9. Journey's End 10. Northern Skyline Macalla, czyli po celtycku echo. Tę płytę członkowie zespołu Clannad uważają za jedną z najbliższych swym sercom. I coś w tym musi być - juz pierwsze dźwieki Caislean Óir przenoszą nas w tajemniczy swiat pełen sekretnych skarbów i fantastycznych stworzeń, tworząc ten klimat, który wielbiciele muzyki celtyckiej tak bardzo lubią. Wszystkie utwory oparte są na ludowych motywach muzyki irlandzkiej (a piosenka Buachaill ón Éirne jest wręcz wprost znaną śpiewką której młodzi Irlandczycy uczą się na pamięc w szkole podstawowej), jednak aranżacje części z nich zawieraja elementy jazzu, rocka i muzyki elektronicznej. Na uwagę zasługuje też utwór In A Lifetime, który Moya Brennan śpiewa w duecie z Bono (tym z U2). Polecam.

Medeski Martin and Wood - END OF THE WORLD PARTY (just in case)

Najnowsza płyta znanego trio pokazuje całkowicie nowe pomysły i świeże podejście do charakterystycznego stylu grania MMW. Utwory są znakomicie rozbudowane, dzieje się mnóstwo. Jednak największe wrażenie i różnicę w stosunku do poprzednich płyt MMW wnosi sama muzyka - doskonałe połączenie dotychczasowego "grania" z Funkiem z lat 70tych, współczesnym Chill Outem, Ambientem, a nawet Transem Psychodelicznym!!! A wszystko to podane fantastycznie wprost do uszu słuchacza:) W utworze nr 3 "Reflector" po prostu mamy przed oczami porucznika Kallahana biegającego po ulicach San Fransisco ze swoim niezastąpionym Magnum!!! Takie właśnie klimaty rodem z "Headhunters" czy "Man Child" Chancocka będą nas tu trzymały. Natomiast utwór nr 4 "Bloody Oil" to już niemal Trans Psychodeliczny, utwory 9 "Ice" oraz 11 "Midnight Poppies / Crooked Birds" równie zaskakujące z przewodnią nutką Ambientowo-Chilloutową. Co tu więcej pisać - jak dla mnie to najlepsza płyta, jaką dotąd wydali MMW - GORĄCO POLECAM!

Spencer Davis Group - Eight gigs a week

Płyta zawiera dwa krążki CD z utworami formacji z Birmingham The Spencer Davis Group pochodzące z lat ich największej popularności 1965 – 1967. Skład kapeli: Spencer Davis – guitar, vocal, Pete York – drums, Muff Winwood – bass, Steve Winwood – vocal, guitar, keyboards. Grupa wniosła istotny wkład w rozwój brytyjskiej muzyki pop jak i R&B-sa. Pierwszy CD zawiera szereg mniej znanych kompozycji zespołu, B-sidy z SP. Jakość nagrań jest tutaj mizerna. Wyjątek stanowi hit „Keep on ruunning” , który otworzył grupie drogę do popularności wspinając się w 1966 roku na szczyt listy przebojów tygodnika Melody Maker. Drugi CD zawiera późniejsze bardziej znane utwory kapeli takie jak: ‘Gimme some lovin’”, „When I come home”, „When a man loves a woman” ... . Znajdują się tam też moje dwa ulubione kawałki: „Stevie’s blues” i „I’m a man” (grywany do dziś przez innych artystów). Najbardziej utalentowanym członkiem grupy był nastoletni Steve Winwood, jeden ze zdolniejszych muzyków bluesowych na Wyspach. W roku 1967 bracia Winwood odeszli z grupy; Muff został producentem muzycznym, a Steve wybrał własną drogę poprzez Traffic, Blind Faith do sukcesów solowych. Grupa SDG straciła po rozstaniu z braćmi Winwood na popularności i stopniowo odeszła w zapomnienie... . ****

Fleetwood Mac - live in boston

Jeden z najwspanialszych albumów muzycznych z lat 60’ i 70’. Sądzę, że nagrana muzyka broni się wspaniale do dnia dzisiejszego. Trzon grupy stanowią zahartowani w bojach z bluesem członkowie komanda Johna Mayalla: Green, McVie i Fleetwood. Poza tym jest jeszcze Spencer i młodziutki geniusz gitary Kirwan (też komponuje). Płyta zawiera wiele ciekawych utworów pochodzących z koncertów w klubie Boston Tea Party. Charakterystyczne dla płyty są przeplatające się solowe popisy gitarzystów, grających charakterystyczną dla siebie muzykę. Więcej szczegółów można znaleźć na złączonych do płyty ulotkach. Są też recenzje płyty napisane, a jakże, przez naszego człowieka (Zyguś Rokita). Dla mnie najciekawiej wypadły utwory „Like it his way” (1 CD), „Oh well” (2 CD) i ulotne „Tutti Frutti” (3 CD). Zaznaczam, że jest to moja subiektywna opinia, którą pewnie narażę się ortodoksom gatunku. Możliwe, że po następnym przesłuchaniu płyty zmienię zdanie …

Vincente Dumestre - Estienne Moulinie: L'Humaine Comedie

Płyta z muzyką Stefana Moulinie odkrywa przed nami dawną muzyką dworską Langwedocji nieskażoną w większym stopniu wpływami włoskimi czy muzyką formalnie ustrukturalizowaną muzyką sakralną. Dialekt langwedocki, język okcytański, hiszpańskie oraz neapolitańskie pieśni dźwięczały na dworze Gastona Orleańskiego, brata Ludwika XIII który był wprawdzie idiotą ale nie skąpił sztuce utrzymując jeden z najlepszych zespołów w koronie Francji. Śpiewał tam Michel Lambert, grał na lutni Blancrocher tak jak i twórca muzyki na tej płycie, Estienne Moulinie'. Słuchając tej muzyki słyszymy jednak że ówczesna sztuka francuska powoli goniła włoskie osiągnięcia będąc za nimi w tyle. Gaston de Bourbon wolał słuchać sztuki lokalnej, wypływającej ze starych tradycji niż importować najnowsze osiągnięcia techniki muzycznej. Taka agroturystyka wykonywana przez ówczesny Teatr Gardzienice poprowadzony przez dyrygenta. Muzyka ma duszę całkowicie inną niż włoskie tempa, ekstrawertyzm i podporządkowanie wszystkiego spójnym i jasnym zasadom. Całość oparta jest na modulacji, wrażliwości wykonawcy i graniu zarówno dźwiękiem jak ciszą. Widać zatem że blisko jej było do tradycji niepisanej, przekazywanej pamięciowo, przez doświadczenie. Życie, śmierć, pijaństwo, kac, podróż, przemijający czas, kolejni odchodzący od nas ludzie, taniec, zabawa, wino, walka... Całe życie

Dire Straits - Dire Straits

Wlasnie niedawno zakupilem na CD, remasterowana. Kiedys w Polsce mialem na winylu i oczywiscie dreszczyk emocji jak zabrzmi po latach. No wiec wypadlo dobrze. Po pierwsze dlatego, ze zespol trzyma sie jednej koncepcji i zawsze dominuja gora dwie melodie, np wokal i gitara lub gitara z klawiszami. To daje proste i banalne spojrzenie w glab utworow a glebia nie jest zbyt wielka. Poniewaz generalnie jestem wielkim zwolennikiem prostego grania wiec oczywiscie podoba mi sie. Mainstreamowo ale w swoim stylu. Jezeli trzeba do czegos sie przyczepiac to stosunkowo malo przebojowo jezeli chodzi o melodie. To w zasadzie nie jest wielki przytyk ale moglo byc lepiej. Za to szczerosc i czad we wlasciwych momentach nakrecaja koniunkture. Wole chyba druga czasc plyty niz poczatki, ktore sa nieco bez wyrazu. W sumie przyjemna rzecz i daje sie sluchac po latach bez solenia i pieprzenia. Jest fajnie by nie powiedziec zajedwabiscie.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.