Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Linn Mimik

Linn to prawdziwy gentelmen - wygląda zabójczo - czarny aluminiowy front, elegancki minimalistyczny zielony wyświetlacz. gruba blacha obudowy pokryta jakimś tworzywem, porządnie spasowany i poskręcany. Z tyłu dwie pary wyjść analogowych oraz wyjście cyfrowe. Kabel sieciowy odłączany - standardowe gniazdo. mechanizm pracuje cicho i szybko. Nie ma kłopotów z odczytem CDR a tym bardziej płyt tłoczonych. laser jest trudny do identyfikacji - jednak udało się ustalić, że to dosyć popularny sanyo. Dźwięk - taki jak wygląd - kulturalny, spokojny, bez ekscesów i faworyzowania jakiegoś podzakresu. Mega basu raczej nie uświadczymy tu - jest go akurat, jest też stosunkowo dobrze kontrolowany. Średnica ciepła, wysokie spokojne, oszczędne, bez wyostrzeń! Dźwięk raczej ciepły niż zimny. Rytm raczej szybki, trochę ograniczona mikrodynamika - nie epatuje szczegółami i konturami - wszystko prowadzone raczej grubszą, lekko zaokrągloną kreską. Nie ma tu też tak dużego wypełnienia jak np w Meridianie 506.20. bardzo melodyjny i muzykalny - z dobrą przestrzenią. Niestety Mimik potrzebuje też dobrego towarzystwa, systemu najlepiej w miarę ostro tnącego dźwięki. Wtedy pokazuje klasę i pogoni kota wielu uznanym konstrukcjom. W słabszym, bagiennym systemie nie docenimy go! I jeszcze jedno i trzeba mu dać chwilę aby go docenić! Na pierwszy rzut ucha coś innego może nam się bardziej podobać, coś ostrzejszego – ale nie da nam tego czegoś dzięki czemu siedzi się godzinami i słucha muzyki. Linn posiada właśnie tą magię która przykuwa do muzyki!


Denon DCD-680

Właściwie już wszystko napisałem powyżej. To pierwszy od dłuższego czasu z kilkunastu różnych CD który wyparł poprzedniego faworyta - Marantza CD-40. To co rzuca się w uszy to uderzająca stereofonia i separacja kanałów, aż momentami na znanych mi utworach zastanawiałem się czy wszystko ok. ze sprzętem... Doskonała scena i lokalizacja dźwięków. Boska gitara, metalowe kawałki po prostu przetaczają się przez dom. W drum&bass brakuje nieco niskiego basu, ale jest poprawnie. W kawałkach wokalnych słychać nieco ocieplenie, ale raczej na plus. I duży plus też za to, że po mimo naprawdę sporej detaliczności da się słuchać z przyjemnością i to nawet starszych i gorszych nagrań, w których da się skupić na muzyce i jej szczegółach a nie na błędach. Ogólnie dźwięk wciągający, angażujący. No i dokupiłem uniwersalnego pilota za 16 zł. który obsługuje go bez problemów... to też zaleta.


Studio16Hertz Da Capo

Witam, Za kolumnami zacząłem się rozglądać zaraz po zakupie zestawu NAD'a. Przesłuchiwałem KEF Q7 -jak dla mnie zalały pokój basem, Potem przyszła kolej na Missiony 66i i tutaj było dużo lepiej ale denerwowały mnie " w/g mnie lekko podbite dźwięki" , potem jeszcze Dali 5005 i tutaj słabsza góra i mniej wyraźne wokale, aż w internecie na forum natrafiłem na Studio16Hertz i z ciekawości ( bardzo wściekła jatka na forum) postanowiłem wypróbować. Na początek miałem w domu Vectory 2 - duża różnica w stosunku co do wcześniejszych kolumn ale z moim sprzętem góra była zbyt natarczywa ale co do energetyczności tych kolumn to rewelacja. Dużo smaczków których wcześniej nie słyszałem. Po telefonicznych konsultacjach z panem ze Studio 16 Hertz zaproponował modyfikacje kolumny lub ewentualne przesłuchanie DA CAPO. Przyjechał z torbą części oraz nowymi kolumnami do mnie do domu i przy pomógł zdefiniować moje bolączki. Po przesłuchaniu kilku utworów na Da Capo i szybkiej wymianie zdań z żoną stwierdziliśmy, że już ich nie oddamy. Czysty i dobrze zaprezentowany dżwięk z dobrze zaznaczoną sceną i bez narzucającego się basu. Nie natarczywa góra dobrze prezentowała się w utworach które miały ją mocno zaznaczoną. Do godziny 9 świetnie się ich słucha dodatkowo po przekręceniu potencjometra powyżej godziny 9 kolumny dostają większego wykopu. To ze względu na ich efektywność 87dB. Wysokie tony to dla mnie czysta poezja. Kiedy włączono mi płytę z orkiestrą symfoniczną "TUTTI" to były dreszczyki. Pierwszy raz w życiu miałem takie doznania muzyczne. Zdecydowanie polecam te kolumny. Dodatkowo dziękuję za miłą i fachową obsługę.


Luxman L-410

Legendarny wzmacniacz o klasycznym, lekko ocieplonym brzmieniu. Solidna, skomplikowana, wielka i ciężka konstrukcja.   Porównywany z dzieloną konstrukcją Rotela na kolumnach Dynaudio i CDku Technicsa, zagrał zdecydowanie bardziej muzykalnie i słodko. Piękna, wielobarwna góra, niemal brak drażniących niektórych, syczących sibilantów (wina taniego Technicsa). Namacalna, plastyczna średnica, a co za tym idzie urzekające wokale, Katie Melua jako żywo stoi w pokoju i czaruje nas swym głosem. O to dobre określenie, bo ten wzmacniacz po prostu czaruje swoim dźwiękiem, zdecydowanie ma coś z lampy i to od tej dobrej strony. Wbrew temu czego można by się spodziewać po ocieplonym wzmacniaczu szczegóły nie są schowane, ale powiedziałbym nie zwracają na siebie uwagi, nade wszystko muzykalność i wybrzmienie całości. Podobało mi się, że średnica choć była bliżej niż w Rotelach, nie była chamsko wypchnięta przed resztę pasma, pełna kultura i klasa. Znakomita przestrzeń, lekko oddalona scena, instrumenty są ustawione dalej i wybrzmiewają dłużej niż na Rotelach, po prostu Luxman pozwala rozsmakować się w barwie instrumentów i wokali. Podczas odsłuchów największym ograniczeniem w testowaniu wzmacniacza był CD Technicsa, niestety w danej chwili nie było pod ręką nic lepszego :/   Było od różowej strony, teraz będą buraki, hehe żartuję ;) Po pierwsze, co zrobić jak coś padnie w środku ? Nie wiem czy wszyscy sobie zdają sprawę ale ten Luxman to konstrukcja z lat 80tych, o zamienniki może być ciężko, choć pewnie nasi forumowi geniusze tuningowcy już nie takie antyki reanimowali ;) Teraz o dźwięku. W rocku brak mi tej bezpośredniości, nieraz, kiedy trzeba szorstkości i ostrości. Gitarowe riffy nie świdrowały w mózgu, ale też trzeba podkreślić że nie każdy to lubi :) Stopa nie wgniatała w fotel, raczej masowała brzuszek ;) Co do dynamiki mam podobne odczucia jakie przedstawił kolega roge poniżej (zresztą chyba słuchaliśmy na tym samym modelu kolumn), z tym że dla mnie już w mocniejszym rocku brakło tego charakterystycznego łupnięcia. Do spokojniejszego plumkania, jazzu i rocka w stylu Pink Floyd dynamika jest wystarczająca, ale jeśli chcemy się poczuć jak na koncercie to można szukać czegoś innego. No, jeszcze co do potęgi, w Luxmanie basu jest mniej niż w Rotelach, ponadto jest on troszkę rozmiękczony i spowolniony. Warte jednak podkreślenia jest to, że integrę Luxmana porównujemy tutaj (jak doczytacie na końcu) nie do jakiejś integry Rotela tylko do... monoblokowej konstrukcji dzielonej i to jeszcze na wcale nie łatwych do napędzenia kolumnach. Luxman ma 75 wat i na wysokich/średnich poziomach głośności z moimi Dynaudio radzi sobie całkiem ładnie, gorzej gdy chcemy posłuchać cicho, wtedy po prostu... nie ma basu, kompletnie nie ma :/   Podsumowując, czytając kilka opini o tym wzmacniaczu spodziewałem się, że z ocieplonymi, wydawać by się mogło Dynaudio, nie zagra to kompletnie, że wyjdzie muł bagienny czyli zestaw do sypialni :) Tymczasem zostałem bardzo mile zaskoczony, w niektórym repertuarze muzycznym magiczny Luxman sprawdził się o wiele lepiej niż bezpośredni, chłodny Rotel. Tak wiec jeśli już wyrośliście z ostrego łomotu (ja jeszcze nie ;P) i nade wszystko cenicie sobie barwy i plastyczność dźwięku (a nie stać was na lampę :P), L - 410 to znakomity wybór ! Oczywiście proponuję sprawdzić wzmacniacz również i innymi, jaśniejszymi niż Dynaudio kolumnami, bardzo mozliwe że do nirvany będzie bardzo blisko ;)


Klyne 7LX3.5/B

Miałem okazję porównać go z niżej wymienionymi preampami, w bardzo zacnych systemach dzięki czemu mogę coś o nim napisać, być może komuś się przyda gdyby się zetknął z Klyne`m.   http://www.klyne.com/pages/system7.html   Przede wszystkim gra na poziomie obu pozostałych zawodników, i idzie z nimi łeb w łeb. W zasadzie różnice odnoszą się do sposobu prezentacji, gdyż w kwestii rozdzielczości, kontroli, wybrzmień, nie udało mi się w tym krótkim czasie uchwycić większych różnic. Trzeba się dobrze wsłuchiwać i posłuchać ich u siebie przez jakiś czas by móc wyłapać i precyzyjnie opisać różnice. Generalnie Klyne jest troszkę ciemniejszy od Sima i Mcintosah`a. Przy C46 z Monoblokami 501 i Dynami nie byłem pewien która estetyka wysokich tonów bardziej mi odpowiada, choć delikatnie skłaniałem się do C46 który był bardziej metaliczny i dźwięczny. W reszcie pasma bardziej leżał mi Klyne, który był tam też troszkę bardziej wypełniony, a zwłaszcza na dole. To przyciemnienie Klyna powodowało (w systemie Mcintosh`a) też wrażenie, mniejszej przejrzystości, choć nie jest tak że czegoś nie było słychać. Po prostu system z C46 dawał dźwięk krystalicznie czysty, przyciemniony Klyne zmieniał nieco balans i nie brzmiało to już tak krystalicznie czysto tylko miało już trochę więcej masy i to zmieniało już estetykę tego brzmienia. W przypadku Sim`a P5.3 z W5.3 i Magnepanami 3.6 w moją estetykę ciut lepiej wpisywał się Klyne, który tu jak dla mnie dawał idealny balans na górze nie za dźwięcznie, nie za ciemno. Reszta pasma podobnie jak przy konforntacji z C46 , Klyne bardziej wypełniony, znów najwięcej zyskał dół. W obu przypadkach różnice w odniesieniu do Klyne szły w tym samym kierunku, minimalnie się różniąc, ale też różniły się systemy. Klyne w stosunku do P5.3 i C46 wypycha bardziej do przodu pierwszy plan, gdzieś przed linię kolumn. Daje to efekt większej głębi sceny (drugi plan jest już wyraźnie z tyłu). Pozostałe aspekty dźwięku praktycznie na tym samym poziomie we wszystkich 3 modelach. Maiłem wrażenie, że Klyne był trochę bardziej dyanmiczny w skali makro w stosunku do P5.3. W zestawieniu z Magnepanami i W5.3 dał fantastyczny spektakl. Muzyka brzmiała swobodnie, płynnie, bez nerwowości, czy nachalności. Bardzo dokładna i dźwięczna góra, pokazująca informacje, których nie słyszałem w swoim własnym systemie, ale robiąca to mimochodem. Naturalne wokale i głęboki dobrze wypełniony i kontrolowany dół (bez dopalaczy, po prostu normalny). Oddanie fortepianu z JVC XRCD Svaitoslaw Richter Beethoven „Appasionata” kapitalne, bardzo prawdziwe (na ile może zbliżyć się do tego system audio). Rozpiętość dynamiczna i namacalność perkusji Masekela „Hope” – utw. „Stimeal” kapitalna, a przy tym wszystkim cały czas płynie muzyka. Bardzo zacny preamp, bardzo wyrównany pojedynek z C46 i P5.3, o wyborze któregoś urządzenia decydować będą własne preferencje i dopasowanie do reszty sytemu, ponieważ klasowo są na tym samym poziomie i żaden nie będzie odstawał od reszty stawki.


Onkyo TX-DS595

Właściwie większość opisałem powyżej. Używam go już parę ładnych latek z powodzeniem po uzupełnieniu dolnych rejestrów subwooferem i zniesieniu rozjaśnienia i zbytniego dla B&W bogactwa wysokich nieco zamulającymi głośnikowcami, w sumie brzmi nieźle, chociaż brakuje mu nadal trochę mocy i "kopa".   Muszę natomiast stwierdzić - i to jest też plus dla tego amplitunera - że nie spieszę się z wymianą, ponieważ po odsłuchach doszedłem do wniosku, że aby mieć coś zdecydowanie lepiej brzmiącego musiałbym wydać conajmniej 5000 na jakiegoś Harmana lub Marantza, a w dodatku żaden z nowych amplitunerów i ich pilotów nie ma takiej ergonomii i łatwości obsługi - co jest bardzo ważne dla żony a czasem dla naszych rodziców opiekujących się synkiem... Te nowe piloty są kosmiczne i beznadziejnie zakręcone, szczególnie ten Marantza - 5 minut kombinowałem jak zmienić DSP :(   Podsumowując, przeciętny w swojej klasie amplituner o ponadprzeciętnej ergonomii. Gdyby jeszcze cholernik tych ustawień nie zapominał... Na szczęcie ponowne ustawienie wszystkiego zajmuje około 40 sekund :)


Klyne 7LX3.5/B

Miałem okazję porównać go z niżej wymienionymi preampami, w bardzo zacnych systemach dzięki czemu mogę coś o nim napisać, być może komuś się przyda gdyby się zetknął z Klyne`m.   http://www.klyne.com/pages/system7.html   Przede wszystkim gra na poziomie obu pozostałych zawodników, i idzie z nimi łeb w łeb. W zasadzie różnice odnoszą się do sposobu prezentacji, gdyż w kwestii rozdzielczości, kontroli, wybrzmień, nie udało mi się w tym krótkim czasie uchwycić większych różnic. Trzeba się dobrze wsłuchiwać i posłuchać ich u siebie przez jakiś czas by móc wyłapać i precyzyjnie opisać różnice. Generalnie Klyne jest troszkę ciemniejszy od Sima i Mcintosah`a. Przy C46 z Monoblokami 501 i Dynami nie byłem pewien która estetyka wysokich tonów bardziej mi odpowiada, choć delikatnie skłaniałem się do C46 który był bardziej metaliczny i dźwięczny. W reszcie pasma bardziej leżał mi Klyne, który był tam też troszkę bardziej wypełniony, a zwłaszcza na dole. To przyciemnienie Klyna powodowało (w systemie Mcintosh`a) też wrażenie, mniejszej przejrzystości, choć nie jest tak że czegoś nie było słychać. Po prostu system z C46 dawał dźwięk krystalicznie czysty, przyciemniony Klyne zmieniał nieco balans i nie brzmiało to już tak krystalicznie czysto tylko miało już trochę więcej masy i to zmieniało już estetykę tego brzmienia. W przypadku Sim`a P5.3 z W5.3 i Magnepanami 3.6 w moją estetykę ciut lepiej wpisywał się Klyne, który tu jak dla mnie dawał idealny balans na górze nie za dźwięcznie, nie za ciemno. Reszta pasma podobnie jak przy konforntacji z C46 , Klyne bardziej wypełniony, znów najwięcej zyskał dół. W obu przypadkach różnice w odniesieniu do Klyne szły w tym samym kierunku, minimalnie się różniąc, ale też różniły się systemy. Klyne w stosunku do P5.3 i C46 wypycha bardziej do przodu pierwszy plan, gdzieś przed linię kolumn. Daje to efekt większej głębi sceny (drugi plan jest już wyraźnie z tyłu). Pozostałe aspekty dźwięku praktycznie na tym samym poziomie we wszystkich 3 modelach. Maiłem wrażenie, że Klyne był trochę bardziej dyanmiczny w skali makro w stosunku do P5.3. W zestawieniu z Magnepanami i W5.3 dał fantastyczny spektakl. Muzyka brzmiała swobodnie, płynnie, bez nerwowości, czy nachalności. Bardzo dokładna i dźwięczna góra, pokazująca informacje, których nie słyszałem w swoim własnym systemie, ale robiąca to mimochodem. Naturalne wokale i głęboki dobrze wypełniony i kontrolowany dół (bez dopalaczy, po prostu normalny). Oddanie fortepianu z JVC XRCD Svaitoslaw Richter Beethoven „Appasionata” kapitalne, bardzo prawdziwe (na ile może zbliżyć się do tego system audio). Rozpiętość dynamiczna i namacalność perkusji Masekela „Hope” – utw. „Stimeal” kapitalna, a przy tym wszystkim cały czas płynie muzyka. Bardzo zacny preamp, bardzo wyrównany pojedynek z C46 i P5.3, o wyborze któregoś urządzenia decydować będą własne preferencje i dopasowanie do reszty sytemu, ponieważ klasowo są na tym samym poziomie i żaden nie będzie odstawał od reszty stawki.


Nordost Gold

Przede wszystkim napisze ze słuchałem Nordosta z linii FlatLine, model Gold, wersja MK II - Singe Wire, 2x2 m, oryginalna konfekcja bananami Z-plug Wpięty do systemu po AudioQuest Type 6+ pod Musicala Fidelity E11 (z tym wzmacniaczem trochę lepiej grał niż z późniejszym Roksan Caspian ) Ogólnie jest bardzo mało systemów w którym ten kabel zagra. To musiałyby być ciemne mikro-monitory z raczej mętną, całkiem silna lampą, W neutralnych systemach sprawia wrażenie grającego tylko przełomem wyższego środka i górą - pewnie dlatego całkiem ciekawe efekty przestrzenne - (scena rysuje się za głośnikami), bas jest raczej jednostajny bez barwy, głębi, tak samo środek, suchy ostry, kujący - zwłaszcza na wokalach (ale gitara akustyczna jak na żywo) Bez kilkugodzinnego odsłuchu we własnym systemie stanowczo odradzam zakup. Teraz mam AudioQuesta Granita i to bez wątpienia super kabel w każdym calu.


Onkyo dv-s555

W zasadzie napisałem już wszystko powyżej - wniosek prosty - jest to bardzo dobre DVD do oglądania i słuchania muzyki, natomiast ma pewne wady w kwestii kompatybilności formatów skompresowanych - obecnie przeszkadza w nim brak DivXa i kłopoty z MP3 - ale raczej kupię sobie w tym celu coś tańszego a i tak jego zostawię do audio i DVD... Z resztą, stawiając te zarzuty trzeba tu pamiętać, że na swoje czasy był nowoczesny - już samo odtwarzanie MP3 i to z podkatalogami i nawigatorem ekranowym przez sprzęt firmy raczej typowo audio to w czasie jego debiutu była rewelacja. Jednak dla każdego kto gardzi DivX i okazjonalnie używa MP3 - zdecydowanie godny polecenia.   Co ciekawe, przerasta on swoim dźwiękiem amplitunery onkyo i to nawet wyższe - lepiej puścić muzykę przez analog, albo po prostu wpiąć go do normalnego systemu stereo - dopiero pokaże, co potrafi - u mnie grywa czasem z stereo Harman Kardon a nawet doskonale wpasowuje się jako źródło dla klasycznego Radmora 5102...


Atlas Cables (UK) Basic 2

To taki podstawowy kabelek który można sobie kupić na początek zabawy w kable - można po nim w nie uwierzyć... albo też jako kabelek do surroundów. Jak dla mnie do mojego zestawu za twardy i za surowy, ja wolę bardziej miękkie i analogowe brzmienie; chociaż trzeba przyznać, że ma bardzo dobrą i bogatą jak na swoją cenę górę pasma oraz neutralność, o niezłej przestrzenności nie wspominając. Podratował mi trochę zamulony i marny dźwięk z zestawu Technicsa, polecam go do takich zastosowań.


Marantz CD 40

Jestem generalnie zwolennikiem kulturalnego, pełnego, ala analogowego dźwięku, który porywa ale się chamsko nie narzuca, którego da się słuchać godzinami z przyjemnością i bez zmęczenia, ale który potrafi uderzyć kiedy trzeba. I taka jest właśnie mniej więcej polityka dźwiękowa tej marki, w której wszystko mi idealnie odpowiada poza najniższą częścią pasma i tak jest i w tym wypadku. Ale tak czy owak, opinie o tym modelu są prawdziwe i bynajmniej nie jestem niczym zawiedziony, a wręcz mile zaskoczony - dla mnie dorównuje nowszym odtwarzaczom nawet do 2000pln, które są bardziej może szczegółowe, ale czasem w tym złym sensie i zwykle nie są w stanie stworzyć aż takiej atmosfery jak CD 40. A co dopiero będzie po tuningu, ha...


Harman Kardon HD 7300

Sprzęt kupiłem żeby po prostu spróbować CD od HK... Lubię starą szkołę brzmienia i konstrukcji HK, ale ten CD gra raczej nowocześnie, dość neutralnie z tendencją nawet do jasności brzmienia, z nieco wysuniętą górą pasma, ale jeszcze zdecydowanie nie drażniącą - w środku siedzą scalaki Sony i to pewnie jest tego powodem. Da się to wyrównać odpowiednim interkonektem. Dźwięk praktycznie zawsze przynajmniej poprawny, choć może jednak mógłby częściej okazać się porywający. Waga i obudowa jak w niewielu CD nawet wyższej klasy, solidny zasilacz i potężna szuflada sprawiają bardzo dobre wrażenie. Generalnie solidny przedstawiciel swojej klasy, nie zły i nie genialny, za to bardzo uniwersalny, co nie jest raczej rzadkością wśród tańszych odtwarzaczy. W sumie polecam, szczególnie za takie grosze jak ja go kupiłem - na pewno lepszy od sztandarowego Technicsa czy Sony, nawet tych z wyższych półek.


Sony MDR-SA1000

Ponieważ zgadam się z poniższą opinią kolegi a słuchawki użytkuje od prawie roku swoje spostrzeżenia podam, jako jej uzupełnienie. Szukając lekkich słuchawek skłaniałem się do segmentu pro i nadarzyła się okazja, aby porównać kilka modeli Sony jednocześnie. MDR-SA1000 jak przymierzyłem najlepiej mi pasowały. Dziś wiem, że można z nimi przebywać godzinami bez żadnego zmęczenia. Można zapomnieć, że się je nosi niczym Hilary jednak w przypadku słuchawek kabel w odpowiednim momencie przypomni gdzie są. Grają niezwykle szybko (najbardziej spektakularna ich cecha) i przestrzennie, dużą skalą bez efektu odchudzania dźwięku jak inne tanie produkty znanych producentów. Inne cechy trudno podać – chce się powiedzieć tak powinny brzmieć słuchawki. Niczego nie brakuje i żaden z zakresów nie jest faworyzowany. Sprawdzają się w każdych warunkach od MP3 / filmy / komputer / czy po podłączeniu pod wzmacniacz.


JBL Xti 100

te Jbl-e gały u mnie drugim systemie, takim "obok" telewizora. njadłużej ze wzmacniaczem Primare a20 mk III. brzmienie zupełnie inne niz zazwyczaj przypisywane tej firmie. nie grają konturowo, wręcz przeciwnie - najwiekszą uwage zwraca plastyczna średnica. basu nie brakuje, w końcu dwie dwudziestki na basie robią swoje. nie wymagają super wydajnych wzmaków bo mają wysoką skuteczność. zestawione z silną lampą dały efekt piorunująco dobry. kupione z drugiej ręki za ok. 2,5 kzł to okazja dla kogoś z pomieszczeniem ponad 20 metrowym, w mniejszym ich potencjał pozostanie mocno stłumiony.


Harman Kardon PM665VXI

Właściwie to brzmi on podobnie do 655VXi, bo to jego mocniejsza wersja, którego to opinię napisałem na tym forum. Trudno mi go tak ostatecznie oceniać jak brzmi, ponieważ należy mu się większy remont - najpierw napędzał dyskotekę, potem leżał parę lat na strychu, potem był byle jak naprawiany... Zapas mocy nieziemski, natomiast niestykające przełączniki w przedwzmacniaczu i niepowyprowadzanych kilka innych rzeczy powodują że dźwięk jest niepełny, momentami głuchy, brakuje niskich częstotliwości... Myślę, szczególnie że jak się trochę pomacha przełącznikami i wysteruje to brzmi jak niemal doskonały dla mnie PM655Vxi, do tego z 1,5 razy większym zapasem mocy... to jest to kawał dobrego wzmaka. Polecam. Byle w lepszym stanie niż mój.


Audiotrak Prodigy 7.1 HiFi

Zachęcony licznymi bardzo pozytywnymi opiniami, w tym ze strony tunerów stacjonarnych odtwarzaczy CD, postanowiłem spróbować za w sumie nie tak straszne pieniądze wypróbować tą kartę. Kupiłem ją a nie HD2 gdyż może kiedyś wykorzystam dodatkowe kanały, choby dla subwoofera; w HD2 nie widziałem też normalnego wejścia mikrofonowego i... głupio to zabrzmi, ale użyte komponenty i projekt 7.1 HiFi wydawały mi się solidniejsze (i to wcale nie ze względu na tą "antymagnetyczną blaszkę"), pomimo nieco gorszego DACa.   Dotąd miałem Audigy Platinum eX, która wcale nie była zła, jednak jej dźwięk pozostwiał oczywiście nieco do życzenia. Po drodze miałem też X-Fi, ale w jakiejś wersji ze średniej półki i jednak okazała się odsłuchowo gorsza od Audigy Platinum, a X-Fi Elite Pro ma drakońską cenę między innymi za bajery, które mnie nie interesują. Na początek powiem, że już po pól godziny upewniłem się, że wymiana na Audiotraka absolutnie miała sens. Dźwięk dużo bardziej pełny, przyjazny, gładki, bez tylu zaostrzeń i przebarwień. Pojawił się i głębszy bas i delikatniejsza, bardziej ułożona góra pasma. W zakresie tzw. "średnicy" to rewolucja - z "elektronicznego podejścia" do pięknych wokali i pełnego brzmienia w rocku i metalu. Ta karta gra naprawdę na poziomie CD stacjonarnych nawet do 1000pln, a od niektórych z nich nawet lepiej.   Jeszcze więcej udało się wyciągnąć po zmianie wzmacniacza operacyjnego (wystarczy zmienić tylko jeden dla stereo) - kosztuje to nie tak dużo - najwyżej kilkadziesiąt złotych. Więcej na forum: http://www.audiostereo.pl/forum_wpisy.html?temat=35800&p=1#k   Op-ampy zmianiają tu niemało a przede wszystkim pozwalają w banalnie prosty sposób indywidualizować brzmienie dostosowując je do swoich upodobań i reszty toru dźwiękowego - raczej wyjątkowa i swoiście genialna cecha jak na źródło. Ze swojej strony polecam tu AD8022 jako neutralny, o nowoczesnym, nieco chłodniejszym brzmieniu, AD8066 - nieco więcej ciepłej średnicy i analogowego "mięska". Naprawdę warto.   Ale nawet bez modowania, ta karta jest naprawdę warta swojej ceny i potwierdza się, co o niej piszą. I to nie tylko do stereo, w grach i kinie też bez problemów!!!






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.