Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Tonsil sd 426

Pierwszy raz podłączyłem je do wieży JVC (była pod ręką) - nie powaliły. Później podłączyłem je do napędu cd-rom w komputerze i...niemalże poryczałem się ze wzruszenia (czysty, przejrzysty dźwięk jakoś ostatnio zaczął tak na mnie działać)   Konkrety: najlepsza przestrzenność brzmienia z jaką obcowałem na słuchawkach do około 800zł, niemęczący ale mocny bas, zero trzeszczenia nawet na głośności niemożliwej (działają jak głośniki wtedy), bardzo czyste tony wysokie - nie świdrują uszu, średnie nie chropowate. Całość składa się na bardzo przyjemne i muzykalne brzmienie.   Teraz mam je non-stop na uszach od 4 godzin - nie męczą, przyjemnie się je nosi.   Jeszcze jedno - ukazują wszystko, co w muzyce jest nie tak - niektórych słabszych jakościowo utworów nie da się słuchać


Audionova Phobos

Generalnie nie uważam aby kable miały zdecydowany wpływ na brzmienie systemu. Z drugiej strony nie jestem też absolutnym sceptykiem. Napewno dobry kabel pomaga wydobyć z systemu jego właściwe brzmienie. Niestety przeważnie aby dostać w miarę dobry kabel trzeba wydać kolosalne kwoty. Nie w tym przypadku, Phobos jak na swoją cenę ma naprawdę bardzo dobry poziom. Tutaj chciałbym zaznaczyć iż nie jestem zagorzałym audiofilem i preferuję brzmienie osobiście mi odpowiadające / myślę że nie tylko mi / czyli przed wszystkim duża liczba szczegółów, przestrzeń, czytelna scena a ten kabelek właśnie mi to daje. Polecam.


Primare A30.1

Może zacznę od kilku uwag na temat aspektów technicznych tego szwedzkiego wzmacniacza. Tor audio jest w pełni symetryczny. Oprócz pięciu par solidnych, złoconych gniazd cincz na tylnym panelu znajdziemy również dwie pary gniazd XLR. Urządzenie posiada wydajny zasilacz (2x300W) składający się z dwóch transformatorów tworzących prawdziwe dual mono. Ze względu na dużą wydajność prądową zasilacza i cztery pary tranzystorów Toshiby, wzmacniacz poradzi sobie nawet z trudnymi do wysterowania kolumnami. Moc jest dość spora – 2 x 190 W/4ohmy. Regulacja głośności została zrobiona na drabince rezystorowej co ma bezpośredni wpływ na doskonałe zrównoważenie kanałów oraz bezawaryjne działanie, a o poziomie głośności informuje nas niewielki zielony wyświetlacz 0-79 dB (który można wyłączyć). Bateria przekaźników umieszczonych wewnątrz, solidne metalowe zaciski głośnikowe i tym podobne szczegóły przekonują nas o tym, że mamy do czynienia z poważną konstrukcją. Jeżeli ktoś sobie życzy, może podłączyć zewnętrzną końcówkę mocy. Nowsza wersja A 30.1 posiada stosowne wyjścia (pre out). „Leniuch” obsługuje regulację głośności, zmianę wejść, balans oraz przełączanie w tryb czuwania (st-by), choć jakość wykonania tegoż pilota (zwykły plastik) nie zachwyca. Najlepiej sprawić sobie jakiś porządny uniwersalny sterownik, który jednocześnie obsłuży resztę systemu. Jakość wykonania wzmacniacza jest perfekcyjna. Gruby, aluminiowy przedni panel „odseparowany” od całej bryły, obudowa z grubej 2,5 mm blachy i prawie16 kg wagi czyni z tego urządzenia (w swojej grupie cenowej) lidera pod względem jakości wykonania. Zresztą zawsze podobała mi się stylistyka firmy Primare. A teraz kilka słow o dźwięku. Do optymalnego brzmienia wzmacniacz potrzebuje ok. 30 minutowej rozgrzewki. Zacznę od „góry”. Jest bardzo dźwięczna, brak śladów zapiaszczenia, instrumenty wybrzmiewają do samego końca. Wszystkie szczegóły które realizator zamieścił na płycie ów wzmacniacz przenosi bez zahamowań pod warunkiem, że kolumny są dość przeźroczyste akustycznie. Średnica emanuje paletą barw, choć od razu daje się zauważyć, że urządzenie nie posiada lamp. W porównaniu do Coplanda CSA 28 damski wokal jest odrobinę chłodniejszy. Poza tym wspaniała przestrzeń i hektolitry powietrza powodują to, że szybko zapominamy o obecności kolumn w naszym pokoju. Bas jest bardzo szybki, dobrze kontrolowany i schodzi dość nisko. Jedyne co mógłbym mu zarzucić to lekkie osłabienie jego wyższego podzakresu, przez co niektóre nagrania nie grają dość ekspresyjnie. A 30.1 dobrze spisuje się z neutralnym źródłem podłączonym przez XLR-y. Najlepszym partnerem dla tego urządzenia jest odtwarzacz tejże firmy o symbolu D30.2. Wzmacniacz jest dość wrażliwy na okablowanie. Trafny wybór interkonektu i kabla głośnikowego zaowocuje doskonałym dźwiękiem którym delektować się będziemy przez długi czas, czerpiąc z tego ogromną przyjemność, czego życzę sobie i przyszłym nabywcom tego urządzenia.


Audiograde filtry głosnikowe

Filtry te pomagaja muzyce na zasadzie kozy z kawalu zydowskiego, po wypieciu sprzet zaczyna dopiero grac. Test zaczalem od sluchania z filtrami wpietymi. Z glosnikow wydobywalo sie w miare gladkie ale bezbarwne plumkanie. Totalnie bez objaw jakiegokolwiek zycia. Po wypieciu sytuacja powrocila do normy. Dzwiek stal sie masywny zywszy, z duzo wieksza paleta barw. Dzialanie filtra okreslilbym jako dobry koc. Poprzez zmniejszenie ilosci dzwiekow, zatarcie kontorow ginie sporo szczegolow przez co dzwiek wydaje sie byc gładki i ocieplony...


Onkyo TX-SR501E

Sprzęt wykonany solidnie precyzyjnie i z wysoką starannością. Tuner bardzo czuły i pozwala na przyzwoity odbiór stacji o słabym sygnale. Obsługa łatwa i intuicyjna. Podobnie z konfiguracją. Amplituner bardzo dobrze przetwarza dźwięk wielokanałowy na tryb stereo (na głosniki przednie), co nie zdarzyło mi się w poprzednim modelu jaki uzytkowałem (Panasonic SA-HE90). Dźwięk czysty i naturalny. Solidne końcówki mocy obsługujace kolumny od 4 ohmów. Kazdy zacisk podłaczenia kolumn ma swój kolor więc nie można się pomylić. Sprzęt naprawdę wart swojej ceny


Dali 202

Kolumienki kupiłem dla kolegi, który składa swój pierwszy zestaw z prawdziwego zdarzenia. Na codzień używam monitorów Dali Grand Coupe, wcześniej miałem 450-ki i dość dobrze znam 350 i 104 tak więc spodziewałem się czegoś w tym klimacie. Podłączyłem je u siebie do dość drogiej elektroniki trochę z ciekawości zadając sobie pytanie ile wytrzymam słuchając kolumn 6-7 krotnie tańszych od używanych na codzień. Trzeba przyznać, że pomimo oczywistych wad nie zawiodłem się nimi. Ale do rzeczy: nie są to kolumny do dużych pomieszczeń - mimo stosunkowo niewielkiej odległości pomiędzy słuchaczem a głośnikami ze względu na bardzo dużą całościową kubaturę pomieszczenia brzmieniu brakowało nieco fundamentu basowego. Kontrola zakresu niskich tonów była jednak całkiem przyzwoita. Wyższym składowym niskich tonów brakowało może nieco plastyczniści, ale np. "dół" wiolączeli był bardzo przyjemny. Istmnieją małe kolumny osiągające znacznie więcej pod tym względem (np Dynaudio 42, albo 52), ale też ich cena wyższa, a poza tym takie już jest to firmowe brzmienie tańszych Dali. Z trochę transowym basem z Arcama powinno być ok. Srednica to zdecydowanie największy plus tych kolumn - zwłaszcza wokale żeńskie brzmią zaskakująco dobrze. Kapitalnie różnicowane są np. głosy kilku śpiewających jednocześnie wokalistek. Brzmienie jest dzięki temu otwarte i sugestwne, ale daje się jednak zauważyć minimalne przesunięcie ciężaru ku wyższej średnicy. Tutaj warto wspomnieć o stereofoni - w taniej kolumnie nie ma szans na to aby dźwięk charakteryzował się masą mikrodetali w wysokich tonach i powietrza, tak jest i tym razem. Stereofonia jednak jest bardzo dobra - podbny efekt udało mi się kiedyś uzyskać z 450 i według mnie odpowiedzialna za niego była owa otwartość i swoboda oraz bardzo dobra artykulacja średnicy. Pamiętam swoje zaskoczenie gdy uchodzące za bardzo dobre pod wzgledem stereofoni Dynaudio 52 nie były w stanie wykazać swojej przewagi pod tym względem mając przecież znacznie lepszy tweeter niż 450 - no ale Arcam to nie Delta Studio. Wracając do 202 - wysokie są może uproszczone i zdarza się usłyszeć drobne zapiaszczenia, ale cóż... porównanie na świerzo z dobrze zaaplikowanym scanspeakiem musiało się tak skończyć. Górze pasma nie sposób zarzucić jednak natarczywości czy ostrości. Całościowo brzmienie jest wyrównane i łatwe w odbiorze. Na 202 można bez dyskomfortu słuchać słabiej nagranych płyt. Realizacje wybitne (np. Harmonia Mundi) brzmią dużo lepiej, ale oczywiście nie rzucają na kolana - praw fizyki się nie zmieni. Dodatkowe plusy to łatwość w ustawianiu kolumn - chwilę "jeździłem" nimi po pokoju - charakter zmieniał się oczywiście ale nie udało mi się nawet przypadkiem ustawić tak aby grały ewidentnie źle. Producent podaje że mozna je ustawić bezpośrednio pod ścianą (br z przodu) - da się tak słuchac bez przykrych efektów na basie, ale cierpi na tym potencjalnie bardzo dobra stereofonia. Myślę że optymalne warunki to pokój 12-20m2 i ustawienie na krótkiej ścianie 20- 30cm od niej. Reasumujac potwierdza się obiegowa opinia, że tanie kolumny z drogą elektroniką potrafia zagrać dobrze, a przy odwrotnym zestawieniu należy spodziewać się problemów. Najlepiej jednak dobierać partnerów z tej samej bajki, dla tego musze gdzieś dorwać CD MF E60 albo E61. Z Arcamem i Dali będzie bomba... jak za dawnych dobrych czasów!!!


Reson DNM Reson

W moim systemie największą zaletą podstawowego, starego modelu była rozdzielczość średnich tonów. Chórki wolkalne stały się dużo bardziej sugestywne i prawdziwe. Głosów było więcej i bardziej zróżnicowane tonalnie. Instrumenty operujące w średnim paśmie - fortepian, cymbały, trąbki, itp. - zdobyły autonomię nie burząc przy tym całości przekazu. Jeśli chodzi o skraje pasma, to w moim odczuciu nic nadzwyczajnego. Od takie normalne. Góra nieco ograniczona, nie narzucająca. Przydało by się więcej szczegółów i blasku (dobre do utemperowania krzykliwych zestawów). Dół natomiast nie był ograniczony co do zróżnicowania, lecz zabrakło mu potęgi i nasycenia. Kontrola dobra. Scena nie powaliła mnie na kolana. Aura pogłosowa nie zyskała(ograniczenie góry) ale rozrysowanie planów nieco się poprawiło. Uważam, że stało się tak za sprawą zdecydowanej poprawy najbardziej obleganego pasma - średnicy. Jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny, to kabelek ten wypada bardzo dobrze.


DIY Kable ze Skretki

Witam! W necie juz dawno znalazlem projekt wykonania samodzielnie przewodow glosnikowych. Postanowilem sprawdzic sam. Skrecilem ze soba dwa przewody na kazdy biegun, metoda uzywana przez firme XLO. Przewody sa zrobione z czystej miedzi, zdziwilem sie kiedy obralem z izolacji i zobaczylem DRUT! nie zadna plecionke! Jest osiem drucikow, po ok. 2mm kazdy! Zapowiada sie swietnie.... choc bez zadnych dodatkow(srebro...itp).   Po podlaczeniu widac ze kabel ma specyficzny charakter brzmienia, jest bardzo neutralny, wysokie tony ulegly lekkiemu wyciszeniu, lecz podczas glosniejszego sluchania jest to duza zaleta, bo rozdzielczosc i ich czytelnosc jest naprawde swietna! Przestrzen jest niezla, ale slyszalem juz lepsza, lecz to nie znaczy ze jest tragicznie, bo czasem potrafi mile zaskoczyc :) Srednie tony to prawdziwy cymes, duza szczegolowosc a i z czytelnoscia nie ma zadnych problemow! Przejscie srodka w bas jest swobodne, bez zadnych ekscesow co czasem sie zdaza w niektorych przewodach. Bas gra z rozmchem, jest naprawde gleboki i dynamiczny, lecz brak mu czystosci(glebokiemu). Wniosek..... po co wydawac setki zlotych na kable jesli te brzmia lepiej od niejednych nawet za 200 PLNow za metr!!!!! Sprobojcie bo warto! Kupujac markowe kable placimy za reklame! Ja juz to wiem tez sprawdzcie!


Sennheiser HDR-65

z zalozenia nie mialy to byc sluchawki bezprzewodowe wiec podczas wyboru kierowalem sie zupelnie inna hierarchia niz przy wyborze zwyklych "kablowych" sluchawek. bateria starcza naokolo 2 pelne albumy przy 2\3 pelnej glosnosci (po roku uzytkowania) przy czym caly czas mozna bateria wymienic gdyz mamy caly czas zapasowa i naladowana w bazie - trwa to moment. dwa pasma do wyboru - czasem przydatna sprawa jak ktos ma podobny model w poblizu. zasieg imponujacy - czasem slucham muzyczki sobie w garazu lub podczas odsniezania drogi di domu. poziom szumow nie jest wysoki ale gdy ustawimy potencjometr glosnosci w odbiorniku szum jest jednak wyrazny. co do dzwieku - skasowaly inna bezprzewodowa konkurencje - spokojny i niemeczacy nie mozna sie dopatrzec wiekszych wad - nie mniej jednak nie sa to sluchawki audiofilskie o czym nalezy pamietac. w tej samej cenie mozna kupic b.dobre zwykle sluchwaki.


Diora 502

Witam! Miałem pare 502. Minusy to scalony PRE-AMP na układzie Philipsa wprowadza jedynie zamieszanie do dźwięku. Z mechanicznych rzeczy: Zaciski na kolumny, Brak potencjometrów. Czy ktoś wie jak Diora obmyśliła STAND-BY sobie?. Jak nie to napiszę w skrucie. Polski sprzęt był robiony tak aby był tani co za tym idzie minimalizacja kosztów produkcji. Wymyślili sobie inżynierowie ZR DIORA takie coś że zamiast 2-giego Trafka oraz sterowania lepiej będzie z pilota odłączyć zasilanie Procesora i jednocześnie właczyć MUTE na STK-ku. Wzmacniacz cały czas jest pod napięciem (końcówka mocy) wszystko tak naprawdę działa cały czas nie wieżycie sprawdzcie sami. Co do dźwięku nie jest tragiczny jak się nie zacznie bawić przedwzmacniaczem i filterem Loud. Nie mówię że jest on zły jego moc to POLSKIE ZNAMIONOWE 2*35W/8ochm. A nie tajwańskie 30000P.M.P.O :) POZDRAWIAM DIORA RULEZ :]


Radmor 5412

UWAGA Niniejsza opinia została stworzona przez użytkownika posiadającego na dzień sporządzenia tej opinii zerowy dorobek na forum audiostereo.pl. Nie mamy pewności czy ta opinia została napisana przez realnego użytkownika tego forum czy też przez celowo stworzonego tzw. klona. Wobec niemożności weryfikacji wiarygodności opinii zalecana jest daleko posunięta ostrożność w lekturze. ******     Witam Zaczne od tego że jak na swoją cene Radmor jest rewelacją.Ale Czytałem wasze opinie PALI kolumny 80W. Moc Tego Amplitunerka 2*35W/8ochm - nie 4*35W.. tylko z możliwością połaczenia 2-ch par kolumn. Ktoś tam napisał że pali kolumny 80 W zgadza się bo one w życiu nie maiły 80W. Moc podana na sprzęcie jest prawdziwa nie wyssana z palca->jak P.M.P.O. komputerowych głośniczków i wierz Firs*-a z Austri:).Największym moim zdaniem bólem tego sprzętu jest sam PRE-AMP.Chodzi o bass i środek, oraz szumy, co prawda wszystko można poprawić i po paru modernizacjach Radmorek gra świetnie(nie drogich).Miałem takich sprzęcików kilka 5412 muszę przyznać mają charakter.Ktoś napisał że sobie zmienił na AX-530 - też mam ten amplituner, dlaczego uważasz że gra źle testowałeś go wogóle, zaczerpnełeś opini kogoś kto się zajmuje sprzętem profesionalnie oraz na jakich kolumnach go słuchasz bo jak na jakiś (ALPHA*D-ach czy AudioMe*a) to nic dziwnego:D.Nie mówię że to jakiś Hi-end ale... przyzwoity sprzęt.


Audiograde filtry głosnikowe

Filtry gościły u mnie dość długo; poddane w tym czasie zostały dwóm poważniejszym testom odsłuchowym. Dwóm, bo z użyciem dwóch różnych wzmacniaczy: mocnego tranzystora i świetnej lampy (ze zbliżonych nawet zakresów cenowych; bliższe informacje w opisie konfiguracji). Filtry wpinałem od strony wzmacniacza, wsuwając ich kable w otwory w trzpieniach i dokręcając nakrętki gniazd. Podczas zmian konfiguracji przekładałem po prostu banany przewodów głośnikowych z gniazd filtrów w gniazda wzmacniacza, zwykle pozostawiając filtry wiszące „równolegle” w systemie. Kable przepinałem co jakiś czas, korzystając z różnorodnego materiału muzycznego.   Po wpięciu filtrów między przewody głośnikowe a wzmacniacz CR Developments miałem wrażenie nieznacznego odejścia od dość znamiennego charakteru poprzedniego brzmienia. Tranzystor pierwotnie grał dźwiękiem doskonale wypełnionym, mięsistym, z dużym, rygorystycznie (jak na swój zakres cenowy) kontrolowanym basem. Filtry wniosły pewne „odchudzenie” brzmienia, dźwięk stał się bardziej lekki, ulotny, otoczony większą ilością powietrza. Zmiana ta była słyszalna głównie w średnim zakresie częstotliwości, i nie była znaczna - „na pierwszy rzut ucha” wcale nieoczywista.   W tzw. międzyczasie filtry testował inny uczestnik forum, do mnie ponownie trafiły wraz ze wzmacniaczem Amplifona. Ten grał zdecydowanie lżejszym i bardziej szczegółowym dźwiękiem niż tranzystor, „dołu” było mniej, średnica zyskała nieco słodszą barwę, góra zaś zdeklasowała wręcz brzmienie poprzedniego wzmacniacza – zarówno pod względem ilości, jak i jakości. Po ok. tygodniu poznawania nowego brzmienia w konfiguracji „saute” ;) przyszedł czas na filtry.   Po instalacji filtrów w systemie z lampą odniosłem wrażenie, że z dźwięku znikła pewna nerwowość, przekaz stał się bardziej gładki i uładzony. Ogólnie było spokojniej, z mniejszą dawką zadziorności i twardości. Filtry wprowadziły odejście od naturalnego - nie zawsze słodkiego - brzmienia instrumentów w stronę prezentacji ugrzecznionej, bezkonfliktowej, mniej energicznej. Dźwięki zostały zaokrąglone, ogólnie było „milej i przyjemniej”, trzymając się popularnego stereotypu, „bardziej lampowo”. Ano, było „przyjemniej”, ale czy bardziej prawdziwie? Pamiętać należy, że wszelkie określenia są względne, i to, co jedni nazwą uspokojeniem brzmienia, inni określą jako niedopuszczalne zmniejszenie detaliczności; wyeliminowanie ostrości może być odbierane jako zamulenie, ocieplenie jako maskowanie niedostatków analityczności, i tak dalej. Wolałbym więc powstrzymać się od rozstrzygania, czy było „lepiej” – jak widać, to określenie w różnych przypadkach wynikać może z czegoś zupełnie innego. Pozostanę po prostu przy stwierdzeniu, że było spokojniej i mniej „energetycznie”. \"Zmulony\" dźwięk? Można i tak to nazwać.   Co najważniejsze jednak – słyszany przeze mnie zakres zmian był wręcz minimalny. Na tyle mały, że nawet po dokonanych odsłuchach nie byłbym pewien efektów próby wykrycia obecności filtrów w moim systemie na podstawie ślepego testu. Gdyby okazało się, że wewnątrz pudełek znajdują się po prostu po dwa odcinki drutu, a wszelkie moje wrażenia wynikały jedynie z autosugestii, nie byłbym tym faktem wstrząśnięty ;) Wniosek: po odsłuchach u siebie nie widzę żadnego sensu wpinania filtrów w tor sygnałowy.   Zabawiłem się też przeprowadzając parę dodatkowych prób. Przy przewodach głośnikowych wpiętych bezpośrednio w gniazda wzmacniacza nie zauważyłem żadnego wpływu obecności w tych gniazdach także i filtrów. Filtry nie powodują też zmiany poziomu sygnału biegnącego do kolumn – aplikacja filtra w ścieżce sygnałowej jednego tylko kanału nie spowodowała przesunięcia bądź zaburzenia sceny dźwiękowej.


Diora Korektor FS042

NA WSTEPIE O UPGREADZIE..WYMIENIŁEM WSZYSTKIE KONDENSATORY DUZE ELEKTROLITY NA NIPPON CHEMICON 680uF/63V LXV A MAŁE KONDY ELEKTROLITYCZNE NA TANTALE.   KOREKTOR PRACUJE POPRAWNIE MA NISKIE SZUMY WŁASNE NIE ZAWEZA SCENY ŁADNIE PODBIJA BASS I NAWET GO SZCZEGÓLNIE NIE ZMULA.MOZNA TEZ NIEZLE SOBIE POUSTAWIC STEREO W POKOJU OZYWIA MUZYKE Z PLIKÓW MP3 DODAJE JEJ KOPA I CZADU..MA NAWET GŁADKI NIE OSTRY DZWIEK.CO WIECEJ MOZNA NAPISAC..JAK NA SWOJE LATA (1988) WYGLADA I GRA NIE ŹLE MOZNA GO POLECIC..KONSTRUKCJA MECHANICZNA NIEZWYKLE SOLIDNA JAK W KLOCKACH ZA KILKASET ZŁOTYCH.


Philips HP 890

Na zakup słuchawek zdecydowałem się głównie z dwóch względów. Po pierwsze zacząłem słuchać muzyki późnym wieczorem, co wyklucza tradycyjne nagłośnienie, po drugie z uwagi na irytujące problemy z akustyką pomieszczenia.   Po kilkudziesięciu godzinach lektury tekstów w Internecie oraz ograniczonych niestety odsłuchach wybór padł właśnie na HP890.   Słuchawki sprzedawane są w bardzo estetycznym, sporych rozmiarów, kartonowym opakowaniu. Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne, jakość wykonania jest bez zarzutu, tyczy się to zarówno samych słuchawek jak i kabla i co ważne końcówek. W komplecie otrzymujemy solidny, nakręcany konwerter z jack 3,5 mm na jack 6,3 mm oraz bardzo funkcjonalny stojak.   Pierwsze wrażenia odsłuchowe nie były specjalnie pozytywne, ale po kilkunastu godzinach wygrzewania i przesłuchaniu kolekcji płyt wiedziałem już że dobrze wydałem pieniążki.   Brzmienie tychże słuchawek podobnie jak jeden z poprzednich recenzentów określiłbym jako "uniwersalne" w pozytywnym tego słowa znaczeniu. HP890 słucha się przyjemnie, nawet podczas dłuższej sesji z muzyką. Mimo swojej ceny są to słuchawki, które odsłaniają dość dużo szczegółów, także tych niechcianych błędów realizacji. Uważam, że nawet w przypadku dwu- i więcej krotnie droższych słuchawek trudno byłoby mi znaleźć model tak dobrze nadający się zarówno do muzyki heavy-metal jak i jazz czy elektronicznej.


Onkyo CR-185

CR-185 to malutki amplituner z CD o wymiarach 185 mm szerokości, głęboki za to na 35 cm. Pierwsze wrażenie - to ładna zabaweczka...to nie może tak grać ! Do rzeczy. Obudowa full metal jacket, aluminiowy front. Na froncie bursztynowy wyswietlacz i niewiele guziczków. Tył zabudowany miejsce w miejsce - dwie pętle rejestratora + wejście liniowe, konektor anteny FM, wyjscie optyczne, i niestety kiepskie gniazdo głosnikowe. Wystaje tam też spory radiator. Kabelek sieciowy stały. Pod spodem mimośrodowe nóżki wykończone korkiem naturalnym. Jazda zaczyna się w środku. W zasilaniu trafko większe od niejednego "kyna domowego", na oko z rdzenia jakieś 120VA, wiele odczepów. Kondziołki 2x10.000. Końcówka mocy na tranzystorach Sanken. Tuner jest nierewelacyjny - szczupły bas i wyeksponowana góra, tak że słuchać się da w zasadzie tylko 3PR. Ale tuner jest jakby na dokładkę. Podstawą dźwięku jest CD, zbudowane na napędzie Sony z głowicą KSS240. Jest szybki i niezawodne, ale nie czyta CDRW (i bardzo dobrze). Konwerter D/A to SM5877 firmy NPC - DeltaSigama trzeciego rzędu, ośmiokrotny oversampling. Potencjometr to czarny ALPS z motorkiem. W egzemplarzu który używam wymieniłem gniazda głośnikowe na normalne zaciski i odłączylem gniazdo słuchawkowe bo był to typowy patent z odłączaniem głośników. Z funkcji : zegar, timer, regulacje bas/sopran i megabass (odłączane DIRECT), RDS. Jak to gra ? Nie ma kompleksów do klocków w cenie do 2000/szt. w pomieszczeniach do 15m2 potrafi wybudowac ścianę czystego, dynamicznego dźwięku bez śladów kompresji. Niemniej w symfonice z dużą głosnością nie czuje się najlepiej - rozdzielczość spada wyraźnie. Ale np wyczyny Petera Gabriela (znamy te basowe pomruki...) potrafią zaskoczyć... Przestrzenność jest OK, Roger Waters na "Amused to death" prezentuje sie daleko za głośnikami, z boku, za głową... Średnica jest gorąca, wokale pań np. Cassandry Wilson czy Diany Krall brzmią miodnie. Soprany wbrew potocznej opinii o tanich japończykach są lekko wycofane za to bardzo szczegółowe choć miękkie. Bas jest adekwatny do mocy wzmaka - nie powala, jest dość miękki ale dobrze kontrolowany. Potrafi zaskoczyć głębokością. Ogólnie jest to dźwięk typu Cambrige Audio. U mnie gra w małym pokoju 10m2 i jestem bardzo zadowolony. Nieraz miałem ubaw, gdy znajomym opadała kopara po przesłuchaniu paru kawałków... W tej chwili można toto kupić z drugiej ręki za małą kasę - i naprawdę warto.


Yamaha RX-V596RDS

Najważniejszymi czynnikami decydującymi o wyborze amplitunera w 2001 roku były dla mnie możliwość korzystania z dekodera DTS, odpowiedni nadmiar mocy dla 5 głośników w pokoju ponad 20m, wysoka dynamika i dobra jakość dźwięku. Amplituner Yamahy gra poprawnie w całym paśmie, jednak trochę zbyt miękko w paśmie niskich częstotliwości brakuje większej kontroli basu. Amplituner w stereo nie zachwyca, rzadko udaje się wysłuchać CD w całości, dźwięk jest monotonny, nudzi, scena jest skupiona i nerwowo biega między kolumnami, zupełny brak kontroli. Bardzo dobrym sposobem na ukrócenie basu i wzięcie go za twarz jest zastosowanie końcówki mocy, dodatkowo dźwięk nabiera żywych barw i przestaje nudzić, scena staje się dokładnie zdefiniowana i czytelna. Amplituner jako przedwzmacniacz spisuje się doskonale. Dodatkowo przy zastosowaniu DVD jako transportu i wykorzystaniu DAC amplitunera można zaobserwować wyraźne powiększenie głębi na scenie. Próby przeprowadzono ze wzmacniaczem Copland CSA28, wzmacniaczem Yamaha AX-596 i końcówką Rotel RB-1070. Konkluzja mało wydajny stopień mocy w amplitunerze można zniwelować osobną końcówką mocy dla stereo, głośniki efektowe przy oglądaniu filmów DVD pozostają podpięte pod amplituner.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.