Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Diora Polaris 300

Kolumny nadajš się raczej do barów, pubów na jakie prywatki itp. W chałupie bym odradzał chyba, że kto ma hangar i lubi głone i mało kulturalne granie. Jeszcze w rocku, metalu to ujdzie, ale przy innych gatunkach brzmienie jest raczej przeciętne. Głoniki Tesla (TVM Acoustic) raczej nie napawajš optymizmem, ale jak na swojš cenę ujdzie. Ogólnie nie polecam domowemu użytkownikowi (choć na pewno lepsze od \\\\\\\"stadionowych\\\\\\\" AudioMega czy innych tanich chińskich wynalazków).


Marantz CD16

Budowa   Marantz CD16 jest kolejnym reprezentantem prestiżowej serii odtwarzaczy CD z połowy lat 90tych . Ten imponująco wyglądający , ważący ok. 15 kg bolid wszedł do sprzedaży w 1994 roku kosztując równowartość ok. 1850 Euro wypełniając lukę między CD10 ( kosztującym ok. 1500 Euro) a CD 11 (ok. 3950 Euro) aby wzmocnić pozycję Marantza w sektorze zdominowanym wówczas przez CD Sony z serii Esprit. Klasyczna linia z szufladą po lewej stronie i czytelnym wyłączalnym wyświetlaczem. Na przedniej ściance 9 klawiszy obsługujących podstawowe funkcje . Dosyć rozbudowany pilot RC-10CD z klawiaturą numeryczną i typowym zestawem funkcji (FTS,AMS,random, repeat, programowanie itd.). Na tylnej ściance znajdziemy analogowe wyjścia RCA ( cinch) , 2 wyjścia cyfrowe SPDiF oraz zamontowany niestety na stałe kabel sieciowy . Nie ma wyjść analogowego sygnału w formacie XLR ani cyfrowego wyjścia optycznego . Po zdjęciu górnej pokrywy ( cała obudowa zbudowana jest z metalu ) ukazuje nam się ekranowane miedzią chassis a porządek, jakość montażu i zastosowanych materiałów budzi u zwolenników marki niezmienny szacunek a u konkurencji powoduje otwieranie się wrzodów na żołądku. Obudowa jest wykonana całkowicie z metalu. Mechanizm to dobrze znany CDM4-pro w wersji metalowej ze szklanymi soczewkami układu optycznego , z pracującym po łuku laserem wyróżniający się cichą i płynną pracą , szybkim dostępem do ścieżek oraz doskonałą korekcją błędów. Za mechanizmem zamontowano duży niezaekranowany transformator z rdzeniem EI . W stopniu analogowym zastosowano moduły HDAM. Nad ekranem stopnia analogowego jest przymocowana płytka zawierająca przetwornik cyfrowo-analogowy oparty na 2 układach TDA 1547 ( DAC7 , konwersja typu bitstream). W recenzji CD16 z numeru 10/94 HFNiRR Ken Ishiwata określa CD16 jako uproszczoną wersję legendarnego CD12 . Nie znam CD12 ale wg mnie bardziej adekwatne jest określenie CD16 jako rozwinięcie modelu CD10 . Oba modele różnią się oprócz obudowy faktem zastosowania modułów HDAM w stopniu analogowym CD16 . Być może dlatego w brzmieniu słychać wyraźną różnice na korzyść CD16. Model ten zachował znakomitą barwę znaną z modelu CD10 . Z tym ,że w CD16 nie ma miejsca przyciemnienie wyższych rejestrów znane z CD10. Powoduje to ,że spektrum kreowanych barw przez CD16 jest bogatsze . Barwy określiłbym jako złociste –w tonacji dyskretnie połyskującego starego złota . Na damskich wokalach , instrumentach strunowych odtwarzacz gra szalenie uwodzicielsko . Słodko wybrzmiewają talerze , struny gitar akustycznych brzmią kolorowo . Bas schodzi nisko , jest niezbyt szybki , niskie dźwięki mają swoją masę. Brzmienie jest spójne i ma „analogowy” klimat. Słychać ,że celem konstruktora nie było epatowanie słuchacza efektami specjalnymi ale stworzenie urządzenia muzykalnego. Głębia i walory stereofoniczne są wysokiej próby .W mojej opinii CD16 sprawdza się doskonale jako uzupełnienie zestawu złożonego z neutralnego wzmacniacza tranzystorowego i przejrzystych kolumn z krótkim basem. Jedyne czego mi w CD16 brakuje to wyraźniejszego „timing-u” . Gdyby dźwięk generowany przez CD16 miał nieco lepsze walory rytmiczne i wyraźniej podkreślał tempo nagrania byłby to odtwarzacz idealny. Dlatego wg mnie wypadnie niezbyt efektownie w muzyce hard,heavy czy hip hop . Za to doskonale wypada w lekkim jazzie , muzyki fortepianowej, dobrze zrealizowanym popie , wszelkich "klimatycznych: nagraniach. Dźwięk CD 16 został dosyć wyraźnie ukształtowany powodując ,że jest to urządzenie które albo trafi w gust słuchacza i go do siebie natychmiast przekona albo może spowodować reakcję wręcz przeciwną . Nie ma idealnych urządzeń m.in. dlatego ,że gusta są różne niemniej jednak piszącemu te słowa charakter dźwięku tego odtwarzacza niezmiernie się podoba i uważam CD16 za jedno z tych urządzeń podczas słuchania których zapomina się o algorytmie przetwarzania danych , paśmie przenoszenia czy ograniczeniach formatu CD.


Radmor 5412

UWAGA Niniejsza opinia została stworzona przez użytkownika posiadającego na dzień sporządzenia tej opinii zerowy dorobek na forum audiostereo.pl. Nie mamy pewności czy ta opinia została napisana przez realnego użytkownika tego forum czy też przez celowo stworzonego tzw. klona. Wobec niemożności weryfikacji wiarygodności opinii zalecana jest daleko posunięta ostrożność w lekturze. ******     Bardzo dobry wzmaczniaczek lub jak kto woli amplitunerek bardzo dobrze sie na nuim słucha muzy ja mam podłączonego pod kompa i brzmi niezle wpierw kupiłem go od ciotki za 20 dyszki puzniej sprzedałem za 100 i teraz znów kupiłem go od kumpla gdyz szkoda jest sie z nim rozstawać jest lepszy zin te chinskie czy tajwanskie badziewia jakimi sa Pioneer Technics Sony itp. one się z nim nie równają on jest na 2x45 Wat al;ew i tak mozna podłaczyć 300Wat i wiecej bo i atk wytrzymują jest tak mosny ze potrafi spalic 100 Watowe głosniki naprawde bardzo POLECAM ten oto Radmorek Co Polskie to i dobre hehe


JVC AX - 400

Sprzet gra rewelacyjnie. Bardzo przyjemne brzminie. Solidna budowa oraz uklad przeciw zakluceniowy GS Circut. Obecnie ma moj kolega i chyba tez jest zadowolony. Sprawdzałem go na róznych typach muzyki i wszedzie spisywal sie cudownie a gdy cos nie pasowalo to zawsze pod reka jest korektor dzieki ktoremu mozemy naprawde zadowolic gusta nie jednej osoby. Ciekawą rzecza jest tez identyfikator mocy ktory wygladam bardzo efektownie. Konstrukcja typowa dla lat 80 i niema co sie tu emocjonowac, bo tamte sprzty robilo sie jak nalezy a nie jak wiekszosc dzisiejszych choinek. Gdyby ktoś miał taki na zbyciu w rozsadnej cenie to chetnie dokonam zakupu :-)


Diora Polaris 300

Powiem szczerze glosniki kupiłem z drugiej renki i byly juz troche używane. Spoczštku co bylo komediš grały podłaczone pod mini wieża co bylo naprawde komedia ale wtedy nie posiadalem wzmacniacza. Póniej chwilowo grały pod JVC AK-20 i powiem szczerze ze wrazenia były rednie. Kolejnym wzmacniaczem była Yamaha AX - 530. Niestety Yamaha miała uszkodzony potencjometr głonosci i sterowanie zastepował loudnes co dawało kubłowe rezultaty. Strzet testowałem jeszcze na dwóch wzmakach JVC Ax-400 jak i JVC a-x40. I tu wzmacniacz zaskoczyly mnie zarowno mocš jak i czystym brzminiem. Oba oczywiscie w Super -A klasie co naprawde słychać. Niedawo przemeblowałem pokój i zminiłem zupełnie koncepcje rozmieszczenia głoników. Jestem zdumiony jak poprawiła sie jakoć dzwieku. Jest poprostu super az boje sie pomyslec co bedzie jak filma sobie obejrze. Co najsmieszniejsze używam teraz kombajnu national panasonic(radio ,magnetofon, adapter, cd marantz) i choc sprzet nie jest nawet ze srodkowej polki to nie jednego jest w stanie zaskoczyc. Zwykla koncowka STK i kupa transformatorow to jednak jest to. Kombajn ma doskonale słyszalne STEREO.


Unitra PW3015

miałem nieprzyjemność naprawiać kilka razy te wzmacniacze i stwierdzam że nawet jak na tamte czasy jest tragiczny. Moc to 2*15W (do urzytkownika KAL : nie zadne tam 2*20, a pozatym moc muzyczna nigdy nie jest wieksza niz 2 razy moc sinus ), przedwzmacniacza prawie nie ma, szumy sa tak duze ze niekiedy zagluszaja muzyke (nie oplaca sie wymieniac kondensatorow), naprawde dziwie sie osoba ktore pisaly pozostale opinie, chyba nie wszyscy wiedza co to znaczy dzwiek a tym bardziej czysty dzwiek, nie polecam tego sprzetu do jakichkolwiek zastosowan a tym bardziej do "specjalistycznych" :D


Rotel RCD-961

Cóż, potrzebowałem kompaktu za przystępną kasę i o bezkonkurencyjnym brzmieniu. Moje wcześniejsze doświadczenia z tą marką nie pozostawiały wątpliwości, że muszę przesłuchać ten model (np. porównanie RCD-951 z Coplandem CDcośtam zupełnie nie uzasadniało niemal trzykrotnie wyższej ceny tego drugiego).   Na plus muszę przypisać Rotelowi jego klasę brzmienia. Zawsze kulturalnie i bezkonfliktowo:) Jak trzeba, to przywali, kiedy powinien, zagra delikatnie. Nie zapominajmy że to urządzenie za 2,5 kzł. Są więc i wady. Jedna z nich to oczekiwania wobec wzmacniacza. Niesety, ale z tanimi konstrukcjami, szczególnie Rotela, brzmi zbyt jasno i natarczywie, szczególnie na przełomie średnicy i góry (tak jest z moim wzmacniaczem, choć mistrzem w konkurencji jest RA-972 - pełna tragedia! Tzw. firmowe brzmienie?). Dlatego w tej chwili pracuję nad Pass'em Zen v.4:)   Duży plus za konstrukcję. Pancerna metalowa obudowa, solidny napęd, łatwość obsługi, wewnątrz bez szaleństw.   Polecałbym każdemu, kto potrzebuje uczciwego dźwięku, a nie ma zbyt wiele kasy (w zasadzie to nie widzę w tej cenie alternatywy). Natomiast zdecydowanie nie polecam audiofilom:)


Technics SU A 800

Technicsa wybrałem, bo kochałem tą markę...Wcześniej miałem SU Vz 220, Su VX 600, a potem jeszcze SU A 1000. A 800 grał przyjemnie, nieostro, ale też nijako, brakowało powietrza, poweru i przede wszystkim basu, odnosiłem wrażenie ściszenia dźwięku prawdopodobnie z powody słabej "ekspansji basowej" Do tego dochodziło przesterowanie na godz. 11.30, pomimo tego że wcale nie było głośno, zasilacz już wtedy "nie wyrabiał", a lampki zabezpieczające zaczynały niepokojaco migać. Zaletą tego wzmaka był natomiast sposób prezentacji muzyki - robił to w sposób relaksujący, góra nie była ostra, podobnie jak i całkiem poprawna średnica nie była specjalnie podbarwiona. W tej cenie już w latach 90 - tych było sporo lepszych wzmaków, jak chociażby Rotel 921, który był tańszy....


Jamo Subwoofer PJ (Jamo) SW 6000-A

Kompletując swoj zestaw kina domowego potrzebowałem taniego subwoofera z poprawnym basem, niedużego, gdyz mam małe pomieszczenie 12m2. Do zestawu chciałem dokupic bas tej samej firmy co moje ampli i kolumny jednak po odsłuchu Pioneera i wyżej wymienionego PJ (Jamo) zdecydowałem sie na przeszło 100zł tańszy PJ. Sam skrót nazwy PJ nie wiem co znaczy jednak idealnie pasowałoby "Podróbka Jamo":-). Owszem jest tańsza wersja oryginalnego subwoofera Jamo E 5 SUB.2 z niemal identycznym wyglądem poza małymi szczegółami o czym za chwile. Marketingowcy z firmy Jamo postanowili wypuścić serie głośników, kolumn i subwooferów budżetowych które niemalże niczym sie nie różnią wyglądem od oryginału ale za to sprzęt o połowe tańszy i zamiast ładnego napisu "JAMO" znajdujemy skromny znaczek"PJ". Parametry obu subwooferów wg producenta są identyczne, skrzynia ma dokladnie takie same wymiary i kształt, głośniki mają tą samą średnicę 16cm i na tym koniec. Różnica zaczyna się jak popatrzymy na membrany obu subwooferów. W opisywanym przeze mnie PJ membrana jest z sztywnego kartonu. W Jamo jest inny materiał i wydaje sie solidniejszy. Brakuje diody sygnalizującej prace aparatury, w końcu konstruktorzy z Jamo musieli jakos okroić temat oszczędziając parę złotych na diodę i kabelek:-) Obie skrzynki maja regulację głośności i częstotliwości jednak brakuje przełącznika zmianu fazy 0-180. Są dwa wejścia czincze jakby pozłacane ale nie dam sobie ręki uciąć że w PJ ma złoto:-) ale w każdym bądz razie na takowe wygląda. Zaczynamy słuchać... Jak wcześniej wspomniałem oba subwoofery grały identycznie (w warunkach sklepowych). Porównujac z Pioneerem S-W90S PJ (Jamo) gra znacznie głośniej i na nic zdawały się proby odwrócenia fazy czy regulacja głośności w Pioneerze. Nie mam dużego doświadczenia jeśli chodzi o głośniki tego typu jednak bas PJ jest bardzo poprawny. Nie razi co prawda głębokością ale jest stosunkowo twardy i silny. Przede wszystkim nie dudni i charakteryzuje sie przeciętną dynamiką. Bas sie nie zlewa ze sobą ale mogłby byc trochę szybszy. Wzmacniacz posiada moc zaledwie 70W a pasmo przenoszenia 45-150Hz. Jest bardzo głośny. Przy 1/3 mocy sąsiedzi wzywają policje i dlatego raczej rzadko używam go do słuchania muzoli w stereo gdyz bas z kolumn jest wystarczająco solidny. Jak to sie mowi kino domowe bez subwoofera to nie kino i to prawda. PJ radzi sobie znakomicie podczas dynamicznych akcji w filmie. Wydaje sie jak by bardziej dynamiczny, ekspresyjny nie raz mnie podbił z fotela zaskakując mnie swoją siłą i mocą. Uważam że zakup tego modelu jest jak najbardziej uzasadniony. Po przepłacać prawie dwa razy tyle jak można mnieć naprawde dobre brzmienie. Polecam go każdemu komu zostało pare setek i musi uzupełnić swoj zestaw kina domowego o dodatkowy bas na pewno nie bedzie zawiedziony pod warunkiem że pomieszczenie nie ma wiecej niż 30m2 i na kanapie nie siedzi maniak audiofil ktoremu dzwiek zaczyna sie podobac jak głośnik kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych.


Beyerdynamic DT 880

DT880 nie sa sluchawkami uniwersalnymi i nie w kazdym repertuarze sie sprawdza.Wydobywajacy sie z nich dzwiek jest lekki i zwiewny,to za sprawa balansu tonalnego wyraznie przesunietego w gore.Za to detalicznosc stoi na bardzo wysokim poziomie,duzo wyzszym niz w Hd600 uwazanych przeciez za sluchawki bardzo przejrzyste. Srednicy troche brakuje wypelnienia i masy,nie znajdziemy tu tzw."miecha" Bas nie zapuszcza sie zbyt nisko i jest raczej szczuply. Podczas porownania 880-ek z HD600 na pierwszy ogien poszedl material rockowy i tu Beyery niestety polegly.Sennheisery okazaly sie lepsze,graly dzwiekiem barwniejszym,bardziej dynamicznym,pelnym,czego brakowalo konkurentowi,przestrzen stala na podobnym poziomie,ale raczej na plus dla HD600. Zapadla decyzja o sprzedazy DT880 i zastapieniu ich Sennheiserami HD600:)) ale z ciekawowsci wrzucilem jeszcze plyte Gordona Dextera,sluchalem na HD600,graly calkiem przyzwoicie,wszystko bylo OK,jak wczesniej, zmienilem nauszniki na 880-ki i oniemialem,na akustycznym jazzie bylo o niebo lepiej niz na Sennheiserach,dzwieki byly nasycone,instumenty lepiej odseparowane,z duza iloscia powietrza miedzy nimi,stereofonia duuzo lepsza,byly lepsze od HD600 doslownie pod kazdy wzgledem,nie bylo juz oznak suchosci,czy splaszczenia sceny jak wczesniej,graly bardziej delikatnie,dzwiek Sennheiserow zdawal sie byc za bardzo bezposredni,mniej wyrafinowany. Decyzja o wymianie sluchawek zostala wstrzymana:) DT880 to dobre sluchawki,lecz jak napisalem wczesniej nie do wszystkiego i nie wszystkim sie moga spodobac,maja po prostu swoj charakter,daleko im do neutralnosci,ale maja tez sporo plusow,np. sa lekkie i wygodne,jezeli to ma w ogole jakies znaczenie,bo przeciez do wszystkiego sie mozna przyzwyczaic,nawet do DT150:P


Ixos 102

Był to drugi od góry interkonekt w ofercie IXOSA, obecnie nie jest produkowany. Przewód solidnie wykonano, zakończono dobrymi wtykami WBT, w elastycznej zielonej izolacji, kierunkowy. Wpływ na dzwięk 102 - ka nie jest przewodem neutralnym, dotyczy to przede wszystkim charakteru brzmienia wysokich tonów i średnicy. Łatwo zauważyć lekkie złagodzenie, ocieplenie dźwięku, choć muszę przyznać że nie odbywa się kosztem rozdzielczości, ta jest na wysokim poziomie w tej kategorii cenowej. Czasem brakuje jednak pewnej ostrości wysokich. Owo złagodzenie dźwięku bardziej odbija się na dynamice. Jest ona wyraźnie mniejsza niż w przewodach np. Audioquesta. Dynamiczne skoki wydają się być ugrzecznione i stonowane. Największą zaletą przewodu jest jakość średnicy, jest ona dobrze wypełniona i barwna, bez rozjaśnienia jak np. w AQ Diamondback. Bas jest dopełnieniem tego obrazu, nie jest zbyt szybki, ani mocno zaakcentowany. Nie dominuje nad pozostałymi składowymi ale schodzi całkiem głęboko, jest wypełniony, nie snuje się po podłodze, dobrze pasuje do reszty pasma. Scena dżwiękowa jest szeroka, dobrze rozbudowana w głąb, plany dźwiękowe nie ulegają zacieraniu, lokalizacja źródeł dzwięku jest dokładna. Jakie jest pierwsze wrażenie: Wokale przykuwają uwagę swoją naturalnością, miękkością, paletą barw i szczegółami, wysokie tony (smyczki) mają łagodny lekko ocieplony charakter.   Przewód ten powinien się sprawdzić w systemach w których wysokie tony są za ostre i dominują nad przekazem. Najlepiej sprawdza się w muzyce poważnej, wokalnej, kameralnej, gorzej wypada w rocku i metalu z uwagi na słabszą żywiołowość brzmienia.


Gale 3030

W tych kolumienkach zakochałem się już od pierwszego odsłuchu.. Było to w Elektrycznej Pomarańczy, a sprzęt na jakim słuchałem to jakieś budżetowe Cambridge Audio (chyba z serii 500, wzmak i CD). Co pierwsze się rzuciło w oczy (uszy?), to bardzo wyraźny i czysty dźwięk, jednak z dużą przewagą najwyższych częstotliwości. Pan z obsługi powiedział, że to wina kabli (ale diabli go tam wiedzą ;). Słuchałem sobie wtedy swoich ulubionych utworów i poznawałem wszystkie (dosłownie wszystkie!) na nowo! Wcześniej nie posiadałem jakiegoś super sprzętu (amplituner Kenwooda, jakas Unitra, kolumny Tonsil Alton 110, jakieś STX, Unitra Space '86...). Nie jest to może najlepszy sprzęt do porównań, ale powiem jedno - dźwięk mnie po prostu powalił! Siłą mnie wypraszali ze sklepu :) Bardzo ładna scena (oczywiście tylko wtedy, gdy się prawidłowo rozstawi kolumny :), dźwięk czysty, bez przebarwień (oprócz tych wysokich, ale o tym za chwilę). Miałem przy okazji możliwość porównania ich z modelem 3020 na tym samym sprzęcie i powiem jedno - dźwięk prawie identyczny... a czemu prawie? Model 3030 dysponował lekko mocniejszym (głębszym?) basem. Ogółem to byłem nastawiony na 3020 (mój pokój to 12m2), lecz przeważyły kwestie finansowe (duży koszt standów pod kolumny). Różnica w cenie 3020, a 3030 jest niewielka - 150zł. Za tyle ciężko kupić bylejakie standy :( Mówiąc szczerze - bałem się, że będzie za dużo basu. Że będzie dudnić i snuć się po całym pokoju... a jednak nie. Owszem, zdarza się czasem, że bas lekko wyleci spod kontroli, jednak w tym celu stworzono komory balastowe :) Jeszcze ich nie napełniłem (szukam niedrogiego materiału), ale z relacji innych posiadaczy moge powiedzieć, że bas się uspokaja, polepsza się kontrola i w ogóle "och i ach" ;) Jedyne co robiłem to testy z dociążaniem kolumny (od góry) przy pomocy talerzy do hantli. Dociążenie kolumny o ok. 10kg dało znaczącą poprawę (bas już praktycznie nie wychodził spod kontroli). Wracając do tematu wysokich tonów - były one uciążliwe. Nawet na moim domowym sprzęcie (niższej jakości, niż ten ze sklepu) sopranów było za dużo... było za dużo przez mniej więcej 4 dni :) W tym czasie kolumny grały przez kilkadziesiąt godzin (conajmniej 60) i jestem pewien, że to była kwestia wygrzania głośników (tak, tak, jestem pewien,że głośników, a nie uszu, bo potwierdziło to wielu znajomych, którzy byli u mnie na odsłuchu tuż po zakupie, oraz pare dni później). Co jeszcze mogę powiedzieć o tych kolumnach? Że nie żałuję zakupu. Sprzęt wart tych pieniędzy. Pozwala poczuć mniej zamożnym słuchaczom, co to znaczy "prawidłowe", czyste brzmienie.


Sennheiser HD 500

Zaznaczam, że nie miałem możliwości słuchania ich ze wzmakiem słuchawkowym. Wszelkie poniższe opinie dotyczą brzmienia skorygowanego equalizerem - radykalnym utemperowaniem basu.   Najniższy model z najwyższej serii niemieckiej firmy. Zacznę od kabla - pozłacane końcówki z obu stron, tzn. od strony słuchawek można go wyjąć. Nie ma obaw, że przypadkowo wypadnie ;) Założyłem ustrojstwo na głowę i... jest ciepło :D ale bez przesady. Oznaki fizycznego zmęczenia ucha można odczuawć po nie mniej niż 3 godzinach ciągłego słuchania. Materiał okalający uszy to nie skóra, ale nie mam na co narzekać. Gorzej było, kiedy wcisnąłem "play" :)   Od razu słychać - nie masz wyjścia słuchawkowego z regulacją barwy - nie kupuj! Bas, bas i jeszcze raz bas wbił mnie w fotel a uszy mi posiwiały. Bas nie był bynajmniej cudownie któtki i twardy. O nie, był obrzydliwie tłusty, pochlapał mnie wręcz. -6dB trochę ostudziło jego zapały. Równowaga tonalna została przywrócona. Odetchnąłem, bo już myślałem, że mają jakąś wadę.   No i jak grają? Ano przestrzennie. Dysponują całkiem przyzwoitą przestrzenią, co dobrze było słychać przy Apocalypticy. Również wokale zaczęły pojawiać się na środku. Scena stała się dość czytelna, choć przy dużym natłoku instrumentów zaczyna się ona gubić. Nie doświadczyłem natomiast jakichś drugich czy trzecich planów ;)   Góra pasma nie jest wyeksponowana, sybialnty dają po uszach raczej rzadko. Średnica jest czytelna, nawet dość muzykalna. Natomiast ów utemperowany bas przestał być "jakiś". Teraz on po prostu jest. Nie wybija się niepotrzebnie, nie jest też go za mało. Ciężko powiedzieć jaki on jest, przychodzi mi na myśl słowo "suchy", co nie oznacza: twardy i konturowy.   Reasumując nauszniki brzmią satysfakcjonująco. Nie grają tak, że nie nadają się do jakiegoś gatunku muzyki. Zdecydowanie nie nadają się natomiast do kina domowego :) Jest to oczywiście najlepiej grające urządzenie w moim domu. Osiągnięcie takiej barwy dźwięku dla zestawu kolumny+wzmak+cd jest - bazując na moim osłuchaniu - możliwe za kwotę rzędu dopiero 3 do 4000zł. Mało kto za 300 zł (posiadając korektor barwy!) będzie zawiedziony.


Radmor A-5512

Od razu miejmy na uwadze 2 fakty. Nigdy nie potrafiłem pisać wypracowań, więc mi wybaczcie oraz należy mieć na uwadze, iż poniższa opinia musi być rozpatrywana przez pryzmat ceny nowego wzmacniacza, który niegdyś sprzedawany był za 840zł. Radmor posiada ogromny transformator sieciowy + drugi mały dla oddzielnych wyjść sieciowych. Oddzielone są one aluminiowym ekranem od reszty elektroniki. Filtrację oparto na 4 elektrolitach 6800uF/63V (pokażcie mi drugi za takie pieniądze z takim zasilaczem:) Piecyk waży nie mało bo ok 10kg, a mając na uwadze jego moc - 2x65W - jest to dobry znak. Opis dźwięku zacznijmy od tego, że cała równowaga tonalna przesunięta jet w dół pasma. Wzmacniacz gra dość ciemno acz w żadnym wypadku nie zamulaście. W odróżnieniu od japończyków(prócz tych wysokich) nie doświadczymy tu żadnych wyostrzeń, ukłuć, czy chropowatości, Dźwięk jest o dwa pokolenia dojżalszy. Można by rzec dostojny:) Radmor charakteryzuje się wybitną mikrodynamiką i sceną. Słychać naprawdę dużo i każdy dźwięk, instrument ma swoje miejsce. Żadnego bałaganu. Dźwięk nie jest z pewnością "ulotny" ale za te pieniądze... Wysokie są cofnięte - porównując z japońszczyzną można dojść do wniosku, że są strasznie cofnięte. Jest to jednak złudzenie. Poziom sopranów odpowiada ogólnemu charakterowi brzmienia. Poza tym są bardzo detaliczne co po części rekompensuję cofnięcie. Średnie są znakomicie sklejone z resztą pasma. Są pełne i otwarte. Żeńskie wokale mają wyśmienitą barwę. Nie otacza je tyle powietrza co w konstrukcjach za 5-6kzł ale to przecież zrozumiałe. Głos Diany Krall wywoływał u mnie ciarki na plecach podczas nocnych spotkań z muzyką. Bas... Ten opis wyda Wam się nudny... Ale znawu bajeczka. Równy, mięsisty i punktualny. Do tego tak głęboki, że wszystkie Cambridge, Creeki i inne dwukrotnie droższe piece mogą zostać na półce i zbierać najwyżej kurz. Fenomenalny! Jeśli ktoś myśli o tanim wzmacniaczu powinien już wiedzieć czego szuka. Gorąco polecam!!! Dodam też, że nie są to klocki nowe i delikatny upgrade przynosi wymierne korzyści:))


Pioneer s-h510v

Do zakupionego wcześniej amplitunera Pioneer vsx-d714 zdecydowałem sie na zakup kolumny tej samej marki. Do wyboru miałem wiele egzęplarzy najlepszych marek produkujacych głośniki, jednak w tej grupie cenowej ok 1200-1600zł Pioneery wyglądały najbardziej solidnie. System 2-drozny oparty na czterech głośnikach trzech wooferach (14cm) i jednym tweeterze (2,5cm) i bass-refleksie umieszczonym na tylniej ściance sprawiały wrazenie konstrukcji o dobrych parametrach. Pasmo przenoszenia szerokie: 30-35000Hz i skuteczność 90dB biły na głowę konkurencję. Dzwięk według moich odczuć jest dość zdyscyplinowany. Soprany nie są zbytnio ostre raczej delikatne i łagodne przekazujące każdy niuans muzyki czy efektu podczas odtważania filmow w systemie 5.1. Nie męczą przy wielogodzinnym słuchaniu. Srednica jest poprawna troche jak by lekko cofnięta jednak zależnie od rodzaju muzyki potrafi pozytywnie zaskoczyć. Najważniejszym atutem tych kolumn uważam tony niskie. Jeśli ktoś szuka głębokiego dudnienia to napewno nic takiego nie znajdzie. Bas jest raczej twardy i muskularny-:). Porusza sie dość szybko i nie dudni w moim małym pomieszczeniu (12m2). Preferuje mocną muzyke elektro więc bas odgrywa istotną dla mnie rolę i jestem na niego wyczulony. Może to tez zaleta dobrej jakości wzamcniacza bo bas jest obecny przy nawet małych głośnościach a przy wysokich jest dobrze kontrolowany i zrownoważony. Za tą cene mogłyby byc membrany wykonane z lepszego materiału i lepsze zaciski ale za to jest możliwość podłączenia bi-wiringu. Okleina jest tu wzorcowo ładna w kolorze wiśni a kolumny mają solidne podstawki lecz bez kolców tłumiących drgania. W kinie domowym kolumny sprawdzają sie wysmienicie tylko trzeba dokupić oddzielnie pozostałe surroundy i centralny jeśli nie ma ich w zestawie.


Sennheiser eH 2270

Słuchawki w pełni mnie zadowoliły. Chciałem czegoś do słuchania klasyki i wydaje mi się że te słuchawki są do tego idealne. U mnie te słuchawki są podłączone do Audigy 2. W takim zestawie na pewno brzmią lepiej niż wieże za 1000 zł.   Wg mnie te słuchawki są niezwykle precyzyjne. Słychać każdy dzwięk w nagraniu (np skrzypienie stołeczka Glenna Goulda). Myślę że nadawały by się do studia. Hmm one chyba nawet zostały stworzone w tym celu :)   Słuchawki mają prostą regulację wysokości (ten element mógłby być poprawiony) ale sa bardzo lekkie   A tu sa dane tych słuchawek http://www.sennheiser.com/sennheiser/icm_eng.nsf/root/products_headphones_evo_04730






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.