Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

First FA-4108-MP3

Radio kupiłem ok 2 tygodni temu, więc mój opis nie będzie na razie zbyt szczegółowy. Jak już wspomniałem był to raczej kompromis pomiędzy ceną a jakością niż wynik jakichś głębszych analiz, za tą cenę mógłbym pewnie kupić coś używanego, jednak obawiając się problemów z "wypaloną" diodą laserową itp zdecydowałem się, na sprzęt nowy ale dennej marki. Zaznaczam że nie mam zapędów audiofilskich, więc opis odsłuchu jest delikatnie mówiąc nieprofesjonalny. INSTRUKCJA- echhh - lakoniczna - mała książeczka w której znalazłem 5 stron polskiego tłumaczenia... MONTAŻ- przebiegł bez problemu - radio posiada wszystkie elementy mocujące, połączenia w kostce również są zgodne ze standardem ISO (ze wzgl. na nieco inne zącze w oplu /zamienione miejscami przewody zasilania non stop i tego po zapłonie/ musiałem więc przełożyć wsuwki. DESIGN ;)- całkiem OK choć przyznam, że twórca był zwolennikiem teorii - im więcej przycisków/ kolorów i migających światełek tym lepiej. Pierewszego dnia użytkowania zmuszony byłem również do użycia pilnika i dopracowania zatrzasku trzymającego panel - w oryginale zamknięcie panela wymagało użycia nieziemskiej siły. JAKOŚC DŹWIĘKU- jak dla mnie przyzwoita, nie zauważyłem przesterowania basów/ sopranów - istnieje możliwość ich regulacji -choć wg mnie mogłaby mieć nieco większy zakres. WYŚWIETLACZ- gdyby był o połowę węższy byłbym super zadowolony - chodzi mi o pseudo equalizer - podskakuje tylko w rytm muzyki, nie pokazując wcale poziomu wysterowania konkretnych części pasma- wg mnie jest zupełnie zbyteczny; informacje RDS i tytuły piosenek są za to wyświetlane przyzwoicie. Jeśli lubicie wiele barw to to radio jest dla was!! RADIO- w mieście działa OK, poza miastem zaczyna nieco trzeszczeć - nie wiem czy to wina anteny czy samego radia, nie miałem możliwości porównania z innym, mam również problem z automatycznym zaprogramowaniem stacji - postępując wg instrukcji radio zapisuje w pamięci częstotliwości na których nie ma żadnych stacji- być może coś robię nie tak... jeśli chodzi o strojenie i zapamiętywanie pojedynczych stacji to jest jak najbardziej w porządku. CD/MP3- jak na razie jestem b.zadowolony, antishock działa bez zarzutu, nie zdarzyło mi się aby radio zgubiło ścieżkę, jeśli chodzi o mp3 to mam wrażenie, że jakość dekodowania jest nieco gorsza niż na komputerze, dodatkowo w czasie odtwarzania MP3 z gorszych jakościowo płyt (ale całkiem "świeżo naagranych") pojawiają się takie cosie /zawsze w tym samym miejscu piosenki/ które mi osobiście przypominają działanie flangera (króciutkie, ale są) - przy odtwarzaniu na kompie nie ma tego zjawiska - wg mnie to chyba problemy z korekcją błędów... System wyzukiwania MP3 po tytyłach działa, ale jest to b. uciążliwe... na 100% nie da się tego zrobić prowadząc. Nie mogłem się również oprzeć i zobaczyć cóż takiego kryje się w środku... na razie tylko panela - i to co zobaczyłem lekko lekko mnie przybiło - niektóre luty (w szczególności te w okolicy złącza) wykonane są ręcznie i to jakby robił jakiś kowal... Ogólnie z radia jestem zadowolony, jeśli pojawią się jakieś problemy lub coś jeszcze mi się przypomni to to opiszę. Mam nadzieję, że tym opisem pomogę ludziom stojącym przed dylematem- brać nowyego bezmarkowca czy używany Hi-end :) Pozdrawiam, Arek


Cambridge Audio 540 R

Moja opinia ograniczy się do odsłuchu stereo, gdyż razem ze znajomym, który zamierza sobie zbudować kino domowe odsłuchiwaliśmy tylko w stereo. Na nic zdały się moje narzekania, że filmy będzie oglądał sporadycznie, więc niech kupi porządny zestaw stereo. Cóż. wyruszyliśmy więc na poszukiwanie amplitunera AV, który dobrze by zagrał w stereo. Na pierwszy ogień poszedł Pionner 814 plus DVD Pioneera. To była tragedia w stereo, na Garbarku zupełnie się położył, bas dudniący, był wszędzie, średnica sucha, góra sycząca jednym słowem jedno wielkie g... :-) Z 2 symfonią Mahlera zupełnie sobie nie poradził, kontrabasy zabrzmiały jakby miały zaraz niekontrolowanie wybuchnąć. Potem na ogień poszedł opisywany Cambridge Audio 540 R. I tutaj się zdziwiłem gdyż nie podejrzewałem, że amplituner AV może dostarczyć przyjemności z odsłuchu stereo. Wszystko było na swoim miejscu i nic nie gryzło w uszy. Bas był silny, uderzający z dobrą kontrolą. Różnica w porównaniu z Pioneerem była kolosalna. Jazz zabrzmiał bardzo dobrze, Garbarek mógł rozwinąć skrzydła na płycie Visible World utwór 3. Klasyka zabrzmiała poprawnie, a to już coś. Było słychać drobne smaczki w dźwięku, pogłosy itp. które zazwyczaj sprzęt AV pomija. Tym bardziej byłem zdziwiony, że odsłuchiwaliśmy tego na nienajlepszych kolumnach Dali 5005, które same z siebie nie tworzą hektarów przestrzeni i są trochę zamulone. Później odsłuchiwaliśmy jeszcze Marantza 5400, Denona AVR 1804 oraz amplitner Nada. Marantz poprawnie ale nic poza tym, Denon kłopoty z basem, Nad całkiem nieźle, porównywalnie z Martantzem, może ciut lepiej. Niestety opinia dotyczy tylko odsłuchu stereo, nie wiem jakby to zagrało w kinie, ale mojemu znajomem zależało głównie na stereo. W Cambrigdu słychać było moc, w końcu bierze z sieci 800 Watt, to też o czymś świadczy. Dla mnie rewelacja w tej cenie. Sprzedający w Avikomie powiedział, że Cambridge w stereo gra na poziomie Denona za 7000 zł. Bardzo prawdopodobne, że mówił prawdę.


Opus Audio Monitor III

Bardzo sympatyczne kolumny, za całkiem atrakcyjną cenę jak się okazuje. Punktem odniesienia były Dali Grand Coupe i dobra ale krótka pamięć w kwestii brzmienia droższych Monitorów Opusa jakie miałem okazję u siebie gościć (co wiązało się z całkiem przyjemną imprezką:). Monitory III okazały się byc bardzo dobrym partnerem dla Delty Studio 6L6 i Marantza CD17II, czego nie można było powiedzieć o modelu droższym. Kolumna jest solidnie wykonaną konstrukcją dwudrożną opartą na pierścieniowej Vifie 19mm i niskośreniotonowym Audaxie. Vifa, którą kojarzyłem z wężowym syczeniem towarzyszącym reprodukcji góry w kolumnach z modelem DX pokazała zupełnie inne oblicze. Bardzo dobra szczegółowość i brak natarczywości sprzyjał długiemu komfortowemu słuchaniu. Brakowało tutaj może aury i powietrza którą oferują Scanspeaki Dali, ale też Vify nie miały się czego nawet w takim porównaniu wstydzić. Przełom góry i środka był płynny - muzyka stanowiła pod tym względem bardzo homogeniczną całość nie było mowy o żadnej ostrości czy natarczywości. Bardzo dobrze wypadały wokale i górne rejestry fortepianu, pod pewnymi względami średnica wypadała nawet korzystniej niż z Dali, na których owe wyższe rejestry czasami lekko się rozmywają. Do doskonałego odtworzenia skrzypiec i blaszanych dęciaków zabrakło nieco uzupełnienia wysokimi składowymi, za to klarnet, obój i fagot brzmiały znakomicie. Na koniec bas - sprężysty i zwinny dający sporo informacji o sposobie wydobywania dźwięku z instrumentów. Tutaj też pojawiła się największa różnica w stosunku do wybitnych pod tym względem Dali (oczywiście wybitnych jak na monitory) w postaci słabszego rozciągnięcia pasma. Nie mniej jak na niewielkie kolumny bas wypadał bardzo dobrze, nie stanowił tylko niezbędnego uzupełnienia, ale pełnił rolę pełnoprawnego partnera dla reszty pasma i skutecznie popychał muzykę naprzód. Całościowo dźwięk określiłbym bardziej jako muzylkalny i relaksujący niż szybki i dynamiczny, co chyba nie jest typowe dla głośników opartych na Audaxie. Według mnie Monitor III to bardzo udana konstrukcja, która wydaje się być dużo uniwersalniejszym i łatwiejszym partnerem dla reszty toru niż wyższy model z obudową zamkniętą. Z początku wydawało mi się że co do ich ceny padła kwota z okolic 4kzł, ale Opus sprostował tą informację - jak na proponowane 3kz Monitor III proponuje zaskakująco dużo. Na koniec mała uwaga na temat wykończenia - kolumny były powleczone specjalnym woskiem, który nie pachniał zbyt ładnie - Opus poinformował o udanym zaplikowaniu naturalnej (pszczelej?) odmiany, która nie psuje wrażeń muzycznych nieprzyjemną wonią:))).


Monitor Audio black&white LS500

budowa: dwie żyły skrecone symetrycznie wokół siebie , usztywnione dwoma rdzeniami wewnatrz . wszystko w przeźroczystej koszulce. twarde, mało elstyczne. cechą charakterystyczną tego kabla jest średnica : jest wspaniała,zachwyca,cieszy,zacheca do słuchania trabka T.Stańki czy Milsa brzmi świetnie głoś ludzki Sting koncertowa "All this time" czaruje a wszystkie cechy ukazują płyty Patrici Barber brzmnienie kulturalne , poukładane stereofonia i właściwości przestrzenne bez zarzutów. góra pasma spokojna , nie zasypuje nas lawina dźwieków i szczegółów ale jest obecna. bas zwarty , kontrolowany,wybrzmiewa prawidłowo kiedy ma byc krótki i szybki taki jest .Kiedy ma wybrzmiewać - wybrzmiewa. świetnie mi się słucha jazzu akustycznego,tam gdzie zwracam uwage na scene dźwiekową ,instrumenty, głos ludzki


Acoustic Energy Aegis 2

Aegisy 2 kupilem kilka lat wstecz, odsluchawszy 4 pary glosnikow w cenie do 2k w sklepie Mechaniczna Pomarancza w Warszawce. Do odsluchu przytargalem wlasny wzmacniacz Luxman 210 (przy okazji, rewelacja !). Byly to jedyne kolumny, ktorzych brzmieniem od razu zainteresowalem sie. Nie mialem watliwosci. Kupilem.   Podstawowa cecha Aegisow to dynamiczny, ale wysmakowany bas, ktory potrafi robić wrażenie na muzyku, audiofilu i sąsiadach... zwlaszcza, jesli jako zrodlo podlaczymy gramofon lub laptopa z dobra kartą.   Ale to wlasnie przez basowe mięso trzeba uważać na dobór pozostałych komponentów. Np. połączenie Musical Fidelity Ax, winyli z Aegisami sprawia, ze bas zaczyna zbyt dominowac nad cala reszta. Z drugiej strony kolumny nie sa , jak widac wymagajace i tanim sumptem mozna sobie skompletowac dobry zestaw o cieplym, analogowym brzmieniu. Slyszalem je w polaczeniu z CD NADa i bylo calkiem niezle.   Jedyną wadą Aegisow (ale chwila! w tej cenie nie wymagajmy rzeczy niemozliwych) dla najbardziej wymagajacych sluchaczy i wlascicieli malych pokoikow moze być skromna szczeolowsc srodka i bas reflex z tylu, przez co odstep minimum pol metra od sciany jest raczej wskazany.   Podsumowuję. Aegisy II to rewelacyjny, audiofilski produkt, który musi zainteresowac kazdego, ponieważ ofertuje wlasne, niepowtarzalne, autorskie brzmienie.


NAD C 372

W porównaniu z dotychczas używanym przeze mnie Creek 4330 mk2 wyraźny brak ograniczeń w dynamice, jeszcze lepsza stereofonia, w tym również doskonale oddana głębia sceny. Bardzo precyzyjna lokalizacja pozornych źródeł dźwięku. Ogólnie dobre zrównoważenie tonalne. Wzorcowy dół pasma w tej klasie cenowej. Nieznacznie zapiaszczona góra pasma. Bardzo bogate wyposarzenie /można podłączyć do 7 żródeł/. Moc i gabaryty, które wzbydzają zaufanie. Nawet wygląd w rzeczywistości jest efektowniejszy niż na zdjęciach. Faktycznie jedynym mankamentem jest pilot absolutnie nie funkcjonalny, brzydki za ciężki (ogólnie mówiąc trochę tandetny).


Diora TOSCA 303

o boże kiedy to bylo,pierwszy segmentowy amplituner ojca, ktory pozniej ja dostalem w spadku, a ojciec przezucil sie na technicsy.diora nie jest juz takze przezemnie uzywana juz od jakis 5 lat.wiec duzo o niej nie napisze. lecz dodam napewno ze jest to niesmiertelny sprzet i niektorzy pewnie go maja i sluchaja na nim do dzisiaj, lecz nie moge powiedziec tego o potencjometrach, naprawde trzeba byc dla nich delikatnym w kreceniu, poniewaz gdzies okolo po 4 latach uzytkowania zaczely trzeszczec podczas regulacji. stalo sie to co najmniej uciazliwe, ze konieczna byla ich wymiana.moze taki akurat felerny egzemplaz zostal zakupiony przez ojca??? na dzien dzisiejszy diora stoi owinieta folia w szafie.lecz mam do niej sentyment i raczej nikomu jej nie oddam.w koncu to spadek


B&W | Bowers & Wilkins DM303

Są to malutkie kolumny podstawkowe warte zainteresowania dla osób, które mają małe pomieszczenia odsłuchowe i lubią jasny sposób prezentacji dźwięków. Początkowo zachywacały mnie swoją detalicznością i ilością prezentowanych szczegółów (a może bardziej ich uwypukleniem). Potem stały mi się bardziej obojętne i na prawdę rzadko zdarzało mi się przygaszenie świateł i słuchanie muzyki. Było tak: wpadała płytka do player'a, na początek robiłem sobie troszkę głośniej, po dwóch minutach robiłem ciszej, potem jeszcze ciszej (bo krew z uszu leciała) i wtedy nagle grała tylko średnica i góra. Basu nie było nigdy dużo ale przy cichym odsłuchu to znikał całkowicie. Gdy przychodzili znajomi, a muzyka miała być miłym tłem to zazwyczaj kończyło się wyłączeniem całkowitym sprzętu bo jakoś tak nerwowo w powietrzu się robiło. Natomiast w kinie grały bez zastrzeżeń. Ba! Nawet ich detaliczność tutaj zyskiwała bo można było po cichu film oglądac i nie gubić detali ścieżki dźwiękowej. Przeprowadzka na pokój powyżej 25m2 stała się dla nich wyrokiem skazującym. Rozważałem pozostawienie ich sobie w celu zastosowania jako głośniki efektowe w KD ale bas reflex z tyłu skreślił to rozwiązanie.   Myślałem, że 601 S3 będą dużo lepsze ale przy ich odsłuchu u siebie w domu ogólna refleksja była taka, że lepiej w cenie/jakości chyba jednak wypadają lepiej DM303. 601 to dla mnie jedynie inny design bo prezentacja dźwięków i możliwości kolumny bardzo zbliżone.   DM 303 sprzedałem i się z tego w sumie cieszę. Czy żałuję, że je kupiłem parę lat temu? Na pewno nie, bo dzięki ich neutrealności wiedziałem, w którą stronę skierowane są moje preferencje i czego szukać dalej. Jednocześnie ich sprzedaż nie była dla mnie bolesna finansowo. A o to właśnie mi chodziło podczas ich zakupu. Wszystko przy nich jest jakieś takie neutrelane od początku do końca.


Arcam CD73

Odtwarzacz ten to owoc wspólnych poszukiwań prowadzonych ze szwagrem ;-) Podstawowy atut to oczywiście brzmienie: pełne, barwne i bardzo wciągające, chociaż chwilami dalekie od neutralności. Doskonała scena i dość spójne pasmo, chociaż średnica nieco podbarwiona (o tym później). Mimo lekkiego ocieplenia odtwarzacz nie ma tendencji do "ugrzeczniania" brzemienia -- dynamika oddawana jest bardzo dobrze, co szczególnie słychać było na zestawie nr 2 (dzielony Rotel). Bas jest silny i zdecydowany, a przy tym nie traci "faktury" (np. mruczący bas T. Levina, rezonanse kontrabasu itd.). Podobnie wysokie tony, bez jakichkolwiek podbić, ale też bez nagminnego w urządzeniach tej klasy "umuzykalniania" (czytaj tłumienia) -- brzmienia aksamitne są aksamitne, ale to, co nagrano ostro i szorstko pozostaje ostre i szorstkie.   Cechą szczególną są średnie tony -- nieco podbarwione, ale nie w sposób efekciarski ("korektorowy"). Mają w sobie to coś, dzięki któremu instrumenty akustyczne oraz głos nabierają pewnej słodyczy, choć nie są przy tym przesłodzone. Bije z nich ciepło, które nie pozwala łatwo oderwać się od słuchania. W muzyce poważnej sprawdza się to całkiem nieźle, a w jazzie po prostu rewelacyjnie. Nie jest to jednocześnie zbyt nachalna ingerencja w brzmienie -- paradoksalnie (w subiektywnym odczuciu) nadaje pozorów naturalności, a nie sztuczności.   Niestety, nie ma róży bez kolców... Problemy pojawiają się przy muzyce rockowej, zwłaszcza ostrzejszej. W jednej z wcześniejszych recenzji pojawiła się opinia, że 73-ka wymaga świetnej jakości nagrania i jest bezlitosna dla słabych realizacji. Nie do końca się z tym zgadzam... Obnażanie niedociągnięć to jedno, natomiast zlewanie instrumentów może niezbyt precyzyjnie, ale jednak słyszalnie odseparowanych (co oddają inne CD) w zbitą, nieprzejrzystą masę to zupełnie co innego. Problemem jest tu, jak podejrzewam, właśnie owo podbarwienie średnicy -- doskonale dopasowane do charakterystyki tonalnej instrumentów akustycznych, ale powodujące chaos w brzmieniach "elektrycznych". Dlatego przesiadłem się na odtwarzacz Rotela, choć przy jazzie brakuje mi nieco "ciepełka".   Pod względem techniczno-funkcjonalnym CD73 to doskonale dopracowane urządzenie. Bardzo solidna obudowa z masywnym przednim panelem, cichutki napęd i szuflada, wygodne przyciski i duży, czytelny wyświetlacz z możliwością ściemniania i wygaszania. Ogromnym plusem są również dwa komplety wyjść analogowych RCA, pozwalające podłączyć jednocześnie np. wzmacniacz i przedwzmacniacz słuchawkowy bez połączeń "szeregowych", a tym samym bez utraty jakości. Pilot mały ale poręczny, jedyny (maleńki) minus to niewygodne wprowadzanie numerów utworów powyżej 10.   Podsumowując, dla osób dysponujących budżetem do 4, a nawet do 4,5 tys. zł, które nie są fanami mocniejszego "łojenia", pozycja obowiązkowa podczas odsłuchów. Nawet w porównaniu ze sporo droższymi maszynami nie miał się czego wstydzić.


Denon DCD1460

Elegancki Desgin, spory w porowanniu z konkurencją cięzar, regulowane złocone wyjscia rca i słuchawkowe z pilota, wyłaczany naprawde wyswietlacz w porownaniu z konkurencją dawały do myslenia i do tego ten bass cisza ..i nagłe wejscie łup! konkurencja nie miała sie czym pochwalic brzmiała smetnie i mułowato nie mowiac o mało hi-endowym wygladzie z swymi plastikowymi obudowami. Mozna miec lekkie zastrzezenia do wysokich tonow lekko wycofanych razem ze srednica na szczescie nigdy nie meczacych czy nie daj boze ostrych.W porownaniu z Np technicsem bardzo dobry był tez timming wszystko w muzyce pojawiało sie na czas. Do tego prawdziwe Wielobitowe przetworniki burr-browna PCM61P-J mimo upłuwu lat do dzis darze tego klocka duuzym sentymentem a obserwujac to co oferuja dzisiejsze odtwarzacze cd pod wzgledem dzwieku i wykonania to łza sie w oku kreci.Trzeba przyznac ze były to najlepsze lata firmy DENON to juz nie wroci.Z tyłu napis Made in Japan to tez juz nie wroci. Fajny to był klocuś i mimo upływu lat ma moja gorącą rekomendację.Dzis mozna go poddac dosc zawansowanemu tunningowi.


Marantz PM 68

Wzmacniacz ten bardzo dobrze w swej klasie prezentuje przestrzeń, instrumenty są precyzyjnie porozstawiane, mają swoje rozmiary i granice. Jest też wyraźna głębia. Instrumenty są umieszczane raczej za linią bazy, choć gdy trzeba potrafią się pojawić i z przodu, i z boku, daleko poza głośnikami. Brzmienie jest zrównoważone, bez śladu ostrości czy natarczywości, a przy tym dynamiczne, żywe i dźwięczne, słychać mnóstwo szczegułów, które są podane analitycznie, nietrudno je śledzić. Nie powoduje to jednak utraty muzykalności i przyjemności słuchania. Na koniec bas. Mocny, głęboki, nieźle kontrolowany, lecz przydałoby mu się trochę więcej "czadu", lepszego narastania impulsów, choć ten drobny niedostatek zauważą zapewne dopiero posiadacze drogich kolumn. A wzmacniacz jest na tyle uniwersalny, że wysteruje niemal każde, dowolnie ''trudne'' kolumny. Wybrałem go spośród wielu modeli między 1700 a 3000zł, bo grał najlepiej. Producent zapewne był podobnego zdania, bo jego następca tylko obudowę ma zmienioną, nawet na płytkach drukowanych są napisy "PM68"...


NAD C 372

Zacznę od wad. Nie ma się co szczypać, NAD zawsze był brzydki i brzydki jest NADal. Prawdę powiedziawszy, nie widziałem jeszcze brzydszego sprzętu. Nawet Creek 4330mkII miał w sobie coś intrygującego. Był mały, czarny, ale płyta czołowa ciekawie odbijała światło, przez co wzmacniacz nie wyglądał ponuro. Naprawdę go lubiłem. Naim w nowej szacie jest prosty i elegancki, a solidność wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. C372 jest natomiast duży, szary i... no sam już nie wiem. Może popatrzcie na zdjęcia. Tragedia. Pilot wcale nie jest lepszy. Plastikowy, oczywiście szary, z mnóstwem przycisków, które przydadzą się tylko posiadaczom pełnych systemów NAD-a. A ja potrzebuję tylko od czasu do czasu zrobić głośniej/ciszej. I tak muszę taszczyć ze sobą tą krowę.   Krowiasty jest też sam wzmacniacz. To znaczy, jest po prostu duży, co w połączeniu z wysoką mocą wyjściową może wzbudzić zaufanie. Nie, żebym był zwolennikiem 200-watowych piecy i altusów, ale duża moc zazwycaj zwiększa wiarygodność przekazu. Miło jest wiedzieć, że gdy zachce się nam posłuchać głośniej, nie stracimy wiele z jakości dźwięku. Oczywiście wartość podana w tabelce nie musi być prawdziwa (zdarzały się już perpetum mobile), ale w tym przypadku nie mam wątpliwości co do tych 150W. Zasilacz oparto bowiem na sporym transformatorze toroidalnym Holmgrena, stanowiącym na moje oko połowę masy wzmacniacza. Tyle widać przez dziurki w obudowie. Do środka wzmacniacza nie zaglądałem, bo i po co;-) Warto jeszcze wspomnieć, że całość obudowy wykonano z metalu. Przednia ścianka wygląda na plastikową, ale wystarczy przyłożyć doń rękę. Znajdziemy tu szereg przycisków służących do wyboru źródła i kolumn (A/B), gniazdo słuchawkowe, pokrętła regulacji niskich i wysokich tonów (można ominąc przyciskiem Tone Defeat) i oczywiście sporą gałkę głośnosci. Tylna ścianka wzmacniacza to już prawdziwy magazyn. Znajdziemy tam wszelkiej maści wejścia, wyjścia i przełączniki (jest nawet potencjometr do regulacji poziomu wyjścia z przedwzmacniacza). Gniazda glośnikowe niestety nie są najlepszej jakości. Nawet z dobrymi banankami musiałem się trochę pomęczyć, ale koniec końców udało się. Po lewej mamy jeszcze dwubolcowe gniazdo sieciowe IEC i to chyba wszystko (uff;-)   NAD gra bardzo czystym dźwiękiem. Od początku czuć w nim swobodę, powietrze i rozmach płynący po trochu z charakteru dźwięku, ale też z nieprzeciętnych możliwości dynamicznych. Nie ma się co oszukiwać. Tu po prostu czuć te 150W. Tak jak w Vincencie, chociaż tamten wzmacniacz nie był tak muzykalny i opanowany, mimo wszystko. Nawet przy takiej dynamice, wzmacniacz NAD-a zachowuje się bardzo kulturalnie i nie eksponuje wybranych fragmentów pasma. Równowaga tonalna jest bardzo dobra i jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to chyba tylko do basu. Jest on potężny, mięsisty, ale chwilami za dużo sobie pozwala. Ale co tam, wystarczy lekko przekręcić małą gałkę w lewo i problem z głowy.   Ciekawe jest to, że brytyjski wzmacniacz nie potrzebuje dużo czasu na rozgrzewkę. Wystarczy (wysraczy haha) poświęcić mu jakąś godzinkę po wyjęciu z pudełka i... to wszystko. Można oczywiście trzymać wzmaka pod prądem non-stop, ale po co, jak z pilota możemy przełączyć go w stan czuwania. Rachunek za prąc będzie mniejszy, a róznica w brzmieniu naprawdę minimalna.   Nieprzeciętna dynamika powoduje, że naprawdę dobrze słucha się muzyki dopiero po przekroczeniu godziny 8:30. Wówczas wzmacniacz rozwija skrzydła i naprawdę pokazuje na co go stać. Najdalej dobiłem bodajże do godziny dwunastej, ale to już było baaardzo głośno i bałem się o zdrowie swoich kolumn. Zniekształcenie dźwięku właściwie nie wystąpiło, więc mniemam, że w większych pomieszczeniach i przy użyciu trudniejszych do wysterowania kolumn będzie można przekręcić gałkę jeszcze mocniej.   Jeżeli miałbym krótko podsumować ten wzmacniacz, powiedziałbym tak: Brzydki, ale bardzo solidny klocek wzbudzający zaufanie słusznymi rozmiarami i dużą masą. Brzmienie czyste, wyrównane i pozbawione limitów dynamicznych. Neutralnośc, swoboda, świetna stereofonia. Czego chcieć więcej?


Radmor 5102

jestem szczesliwym posiadaczem modelu radmor 5102 (srebrny) wczesniej mialem 5102-TE przenioslem sie z tego sprzetu dlatego ze w 5102 sa wspanilem wskazniki ktore mozna sie patrzec godzinami :) nie wazne ze wersja 5102 nie ma wyjscia na korektor ale mam super karte dziwekowa w komputerze i gra ekstra np. tez mam podlaczonego jamnika do radmora dlatego ze na nim mozna sluchac kaset magnetofonowych :) inne uzadzenie to gramofon :) wiec wszystko mozliwe co mozna sluchac :) szczegolnie dobrym mankamentem jest to ze jest wzmocnienie -20dB i kontur wspaniale jest to :) i regulacja tonow niskich i wysokich polecam!


Celestion F30

Najlepsze stereo w tej kasie(konkurencja jest lata swietlne za nimi). O nich nietrzeba dyskutowac tylko posluchac. To jest taki najlepszy początek zabawy z dzwiękiem. Najlepsze dla początkujacych. W tej klasie cenowej bardzo porządne jest wykonanie. Ja akurat lubie mieć przed soba okaz solidności. To co ze coś czasami swietnie gra jak patrzac na to ma sie uczucie jakby mialo sie to rozsypac po tygodniu grania. end :)


KEF q4

Przed zakupem dlugo sie zastanawialem, sporo odsluchiwalem. Z granicy do 2000 po uslyszeniu kefa przeskoczylem na do 3000 :). Nierozumiem troche dlaczego te kolumny nie są popularne(chyba tylko z tego powodu ze w naszych specialistycznych gazetach malo się o nich pisze a jesli już to powiedzmy ze "srednio" wypadają. Te kolumny to same plusy w porownaniu z konkurencją:wysmienite wykonanie(wskazcie mi lepsze w tej cenie) i oczywiscie najwazniejsze dzwięk. Możecie wierzyć czy nie ale w bezposredniej walce na tym samym sprzecie bezposrednio po sobie "NIE WYPADLY BLADO W walce z B&w 603", różnica byla w prowadzeniu i w górze temte byly diebelnie ostre w górze(choc niepowiem takie granie też lubię) te natomiast spokojne ale absolutnie nie mulace i oczywiscie bas w 603 to inna szkola. Ale jesli chodzi o muzykalność i poprostu radość ze sluchania to kef jest super. Aha najwazniejsze dla mnie czylu ustawienie kolumn(kto nieporównywal kefa w dosyc malym pokoju z czyms innym ten niech nawet nie prubuje ganic "uni-q" bo poprostu chrzani glupote to jest inny swiat i wprost genialna możliwosc ustawienia kolumn- prawie wszedzie graja tak samo dobrze)


Minima Audio Ultima 3.5

Po kontaktach z innymi modelami Minimy (Micromonster, Talisman, Ultima 3.2). Sporo obiecywałem sobie po tych kolumnach. Nie miałem możliwości posłuchać ich u siebie na swoim systemie. Bazą do niniejszej opini są odsłuchy w dwóch pomieszczeniach kolegów forumowiczów. Również różne konfiguracje sprzętu towarzyszącego pozwoliły na określenie cech tych konstrukcji. Na początek duży plus za wygląd - dość duże trzygłośnikowe konstrucje, wyposażone w eleganckie cokoły i pokryte ładną naturalną okleiną zachęcały stylistyką i wykończeniem do słuchania. Pierwsze wrażenie było takie, że spodziewałem się po nich większego dźwięku. Instrumenty takie jak gitara, trąbka, czy skrzypce brzmiały dobrze tak samo wokale zwłaszcza żeńskie - problemy pojawiały się w bardziej dynamicznych momentach (perkusja) oraz przy odtwarzaniu basu. Wykorzystane wzmacniacze - od MF A1 poprzez Arcama Alpha 6+, mocną końcówkę Rotela 980, aż po 18W monobloczki SE Delta Studio - dawały bardzo różne brzmienia, natomiast wspólną cechą było wycofanie i wysuszenie dolnej średnicy i jej przełomu z basem. Za to (o ile takowy był na płycie) najniższy bas pojawiał się ze zdwojoną siłą, acz kolwiek nie był najweyższych lotów jeżeli chodzi o kontrolę, co ciekawe efekt ten był mniej dokuczkliwy z tańszymi wzmacniaczami, a najmniej przeszkadzał przy korzystaniu z A1 - wpływ mogło też mieć pomieszczenie (inne przy Arcamie/MF i Rotel/Delta Studio). Średnica choć lekko napiętnowana wycofaniem dolnego zakresu potrafiła być całkiem niezła, natomiast wysokie tony za sprawą kopółki Scanspeaka były jakby z innej bajki - bardzo dobre. Z opini kolegów, którzy mieli okazję wziąć udział w prezentacji tych głośników w Delta Studio - bardzo dobrze komponowały się one z 6L6 oraz topowymi monoblokami Delty. Według mnie najlepszym produktem Minimy Audio pozostaje model dwudrożny Ultima 3.2, który nie dysponuje może aż taką potęgą najniższych częstotliwości, ale pod względem zrównoważenia i muzykalności są konstrukcjami zdecydowanie lepiej dopracowanymi. Kolumny mają potencjał, ale albo nie miały szczęścia do warunków w jakich je odsłuchiwałem, albo po prostu wymagają dopieszczenia.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.