Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Helion 1750XP

Zmian brzmienia narazie nie zauważyłem żadnych. Chyba muszę poprosić sąsiadów, żeby powłączali pralki i odkurzacze, to będę wychwycał zmiany brzmienia. Ale przynajmniej mam święty spokój. Z drugiej strony dla spokoju można kupić listwę za 50zł. Jak ktoś ma kasę i dobry system, może sobie Heliona zafundować. A jak ma mieć potem wyrzuty, że mógł ten tysiąc dołożyć do lepszego wzmaka, to niech da sobie spokój z kondycjonerem i naprawdę dołoży do wzmaka, albo kupi kable fadela i tą listwę za 50zł.


Pro-Ject Head-Box

Dziś go kupiłem, ale już zdążyłem go poznać przynajmniej na tyle, żeby napisać opinię. Jest to wzmacniacz słuchawkowy z trzema wejściami linowymi, wyjściem (przelotką), dwoma wyjściami słuchawkowymi z osobną regulacją głośności. Ja używam tylko jednych słuchawek, ale dobrze wiedzieć, że kiedy będę słuchał z drugą osobą, nie będzie trzeba iść na kompromisy. Podłączę go kiedyś do telewizora. To będzie wygoda i swoboda! Urządzenie jest chludnie wykonane i starannie zapakowane:-) Cała obudowa jest z metalu. Zdjęcia na www.project-audio.net. przednia ścianka jest czarna, błyszczy się i widać na niej paluchy. Gałki regulacji głośności chodzą bajecznie. Czuć takm jakby były ciężkie, ale działają płynnie i po prostu przyjemnie. Organoleptyczny orgazm. Na zdjęciach na www nie widać metalowych nóżek które są dosyć wysokie (na oko 0,5 cm) i srebrne. Gniazda na wejściach są złote i porządne, a zasilacz w niczym nie przypomina taniej ładowarki do nokii. Jest ciężki i po prostu dobry. Dźwięk - bo to przecież najważniejsze - jest totalnie neutralny. Sennheisery brzmią tak, jak jest na wykresie na www.sennheiser.com. Nie widzę narazie żadnych braków dynamiki, detaliczności, czy przejrzystości. Nie jest to lampowe ciepło, ale też nie techniczny chłód. Jest dokładnie po środku. Jeżeli komuś podoba się barwa jego słuchawek, to polecam Head-Boxa. Słyszałem, ze Skorpion wygładza HD-600, ale mi ich brzmienie odpowiada i nie chcę go w żadną stronę naginać. Jestem zadowolony, tymbardziej, że cena jest (w porównaniu do np. nowych creeków OBH21, albo X-cansa) po prostu śmieszna. W ocenie ogólnej dałem dobry, bo gdybym dał bdb, to dla Naima Headline trzebaby było podwyższyć skalę:-)


Stand Art Model 2

StandArty kupilem pod ciezkie kolumny podstawkowe (15 kg), ktore przedtem staly na czyms chwiejnym dostarcznanym przez producenta. Poniewaz trudno, zeby kolumna stala na podstwace lzejszej niz ona sama, wybralem Model 2, ktory jest obecnie najtanszy w ofercie producenta, ale i tak wazy okolo 30 kg/sztuka. Nowe kosztuja 1.2 kzl, co wydaje mi sie cena sensacyjna, biorac pod uwage jakosc wykonania. Stand zbudowany jest z 4 stalowych nog o przekroju prostokatnym, na dole stalowa podstawa (ok 1 cm), na gorze rowniez stalowa, nieco mniejsza, plyta. Calosc czarna. W podstawe wkrecone 4 masywne, wysokiej jakosci kolce, dociskane duzymi, ozdobnymi nakretkami. Stand dostarczany jest z firmowym wypelnieniem. Kolumny powinno sie przyklejac Blu-tacem, albo czyms podobnym. Drozsze modele maja wiecej nog (bodaj do 8-miu), i dolna plyta moze byc wykonana z granitu. Ale nawet i ta najtansza wersja wyglada po prostu swietnie. W porownaniu do zblizonych produktow Targeta, StandArty sa lepiej wykonane, i chyba wciaz tansze. Glowny wplyw na dzwiek, jaki odnotowalem, to poprawa stereofonii, zwlaszcza lokalizacji zrodel. Wokalisci zajeli swoje miejsca, zamiast rozciagac sie od kolumny do kolumny. Poza tym bas stracil tendencje do wleczenia sie. Korzysci praktyczne - przestalem bac sie, ze calosc lada chwila sie przewroci. Poniewaz stan podlogi specjalnie mi nie przeszkadza, postawilem je jak leci. Oczywiscie pod kolce mozna cos podlozyc, zarowno krazki Audio Forte, jak i np. monety.


Vienna Acoustics Bach

W dobrze skonfigurowanym systemie zagrają jak dwa razy droższe kolumny. Wymagają dobrego ustawienia. W sytemach o mało wyrazistej górze może się pojawić odczucie przymglenia wysokich tonów. W prasie fachowej jest to określane mianem "wycofania". Tak naprawdę wysokie tony są bardzo szczegółowe i po prostu zaokrąglone. Słychać wszystko, a przymglenie znika tak szybko jak się pojawiło. Nie ma mowy o sssyczących sybilantach. Ostre fragmenty nagrania, które na tańszych kolumnach rażą uszy tutaj są oddane z pietyzmem i delikatnością. Słychać, że ma być ostro, ale nic nie kłuje uszu. Nowe kolumny wymagają ok. 3 - miesięcznego wygrzewania po 3-4 godzin dziennie. Po tym okresie osiągają pełne bogactwo soniczne. W małych pomieszczeniach (poniżej 17m2) może pojawić sie problem z basem. Kolumny trzeba odsunąć od tylnej ściany o dobre 70 cm i 40 od bocznych. Dobre efekty przynosi wytłumienie narożników pomieszczenia odsłuchowego lub zastosowanie dyfuzorów. Prawidłowe ustawienie odwdzięczy się wspaniałym, niespotykanym basem. Basisko jest naprawdę potężne. Przydałaby się lepsza kontrola, ale w moim zestawie naprawdę nie było źle. Doskonale słucha się na nich jazzu, bluesa i w ogóle akustyki i wokali. Ciepła, bliska średnica sprawia, że mamy wrażenie obecności wokalistów w pokoju. Dynamiczny rock też wypada bardzo dobrze o ile ktoś lubi ocieplenie. Brzmienie i wykonanie kolumn określiłbym jednym słowem - szlachetność


NAD C 340

Wzmacniacz wykonany w posób typowo brytyjski - solidna obudowa, pozłacane gniazda RCA, solidne zaciski głośnikowe (nie akceptują widełek), plastikowe pokrętło głosu i szereg plastikowych przycisków wyboru wejść. Całość, w połączeniu z szarym kolorem nie wygląda zbyt efektownie, ale z czasem zaczyna się to podobać. Bogactwo NAD-a tkwi wewnątrz. solidne zasilanie, dobre komponenty i układ wzmacniacza. Ma to swoje przełożenie we właściwościach sonicznych wzmaka. NAD gra równo, dynamicznie, wszystkie plany są prawidłowo poukładane i to jest chyba największa zaleta NAD-a. Bas nie jest przesadnie obfity, wzmacniacz dobrze go kontroluje. Średnica jest ciepła ustawiona na linii kolumn, bez przymgleń. Wysokie tony są jasne, dość mocno zaakcentowane, w niektórych zestawieniach np. z Dali 505 pojawiały się syczenia sybilantów. Przy konfiguracji systemu należy zwrócić uwagę na prawidłowy dobór kabli. Nie powinny być zbyt jasne. W połączeniu z Kimber 4PR brzmienie było zduszone i mało szczegółowe, lepsze efekty dało połączenie VdH CS122 - pojawiły się szczegóły i ładny, głęboki bas, ale dla mnie było trochę za jasno. Najlepiej wyszło połączenie AQ GR8. Równowaga tonalna, piękny bas i goraca średnica w bliskim polu. Podsumowując: doskonału wzmacniacz na początek długiej drogi każdego audiofila, bez ewidentnych wad, dobrze współpracuje z najbardziej dziwnymi kolumnami, poukładane, równe brzmienie


Tannoy Mercury M4

bardzo uniwersalne, niemęczące brzmienie, praktycznie do kazdego gatunku muzyki. Plastyczność, dynamika, brak agresji sprawiają, że muzyki mozna słuchać godzinami. Mimo dość sporych gabarytów w moim pokoju 26m2, ustawione daleko od bocznych ścian, potrafią wytworzyć bardzo szeroka i głęboką scenę dzwiekową. Poprzez brak wyeksponowania góry i dołu pasma niektórym osobom moga się wydać zbyt "grzeczne". jednak szukając kolumn o zrównoważonym, muzykalnym brzmieniu nie można przejśc obok tych kolumn obojętnie, zwłaszcza po obniżce ceny z 2200zł na 1600. Świetnie sprawdzają sie w większości gatunków muzycznych.


Cambridge Audio A500

Ten wzmacniacz łączy cechy brzmienia które trudno łączyć - ekspresję i dynamikę z plastycznością i brakiem agresji, analityczność i szczegółowość z ociepleniem średnicy i góry, potęgę i rozciągnięcie basu z jego świetną kontrolą i zwartością. Żeby pokazał na co go stać, warto przed "zasadniczym" odsłuchem zaserwować mu ok 2 godzin rozgrzewki. Dzwięk jest ekspresyjny, dynamiczny, pełny energii, przy tym lekko zaokrąglony i ocieplony. Muzyki można słuchać godzinami, brz uczucia znużenia. Świetna szczegółowośc i analityczność, połączona z bardzo dobrymi zdolnosciami kreowania przestrzeni i naturalną, niezafałszowaną barwą srednicy sprawia, że większość płyt odkrywa się na nowo. Z drugiej strony, wszelkie błędy realizatorów nie zostaną zamaskowane, ale też wzmacniacz ma na tyle "kultury", że nie przykuwają uwagi jako główny bohater wydarzeń. Wzmacniacz jest w tej materii po prostu rzetelny. Nigdy nie ucieka do tanich sztuczek typu podbicie góry czy dołu. Jeśli chodzi o moc i wdajność pradową - gałka vol na "godz" 9-10 w moim pokoju 26m2 jest juz głośno, gałka na "godz" 12-13 powoduje że mój słuch i część przedmiotów w pokoju zaczyna dość szybko kapitulowac, dzwięk jest nadal czysty, dynamiczny, uporządkowany, tylko jego ciśnienie zaczyna wtłaczać w kanape


Diora WS-4422

postanowiłem dodać tą opinie trochę z przekory, dyskutujemy tu o świetnym sprzecie, a zapominamy o starych klockach, od których zaczynaliśmy nasza przygodę z muzyką i sprzętem. Gdy kupowałem ten wzmacniacz wiele lat temu, wybór urzadzeń był żaden. Sprzet zagraniczny kosztowal majatek w stosunku do zarobków. W tym kontekscie u w tych czasach ten wzmacniacz naprawdę był całkiem niezły. Mimo świadomości wszystkich jego wad i niedoskonałości, bedę zaqwsze go mile wspomianał. A pod względem niezawodności jest nie do pobicia - przynajmniej mój egzemplarz.


Cambridge Audio D500SE

odsyłam do mojej opinii nt wzmacniacza A500. Te same walory brzmieniowe. Czysty, uporządkowany, szczegółowy, ekspresyjny, dynamiczny. Bez wad. Uniwersalny


Panasonic DVD RV32

Bardzo dobry obraz - naturalne, nasycone kolory, świetny kontrast, brak zauwazalnych zniekształceń wynikajacych z kodowania mpeg (zwłaszcza z wyjścia RGB), Odtwarzacz jest bogato wyposażony w funkcje dodatkowe, zwłaszcza regulacja parametrów obrazu działa bardzo dobrze, Obsługę ułatwia czytelne menu ekranowe i funkcje OSD Dla chętnych mamy 2 tryby surround i 2 tryby dopalacza suba (jest osobne wyjście) Na uwage zasługuje fakt uzycia przetworników audio 24bit/192kHz w torze audio - na większości srednio zrealizowanych płyt z muzyka pop i rock dzwięk jest zaskakująco dobry, przewaga mojego CA D500SE staje się miażdżąca dopiero na starannie i dokładnie nagranych płytach z klasyką i jazzem, z dużą ilością smaczków i rozbudowaną przestrzenią


Jamo Flat 2x2,5mm2

kabelek jest bardzo plastyczny i bliski neutralności, największa zaleta to bardzo dobra jakość basu i średnicy- tutaj w niczym nie ustępuje sporo droższym drutom. efekty przestrzenne - bez zarzutu. Jedyne zastrzeżenia można miec do wysokich tonów, które mogłyby być gładsze i lepiej zróznicowane. Jesli realizacja zawiera "brudy" i "przestery" na górze pasma, nie ma co liczyć ze ten kabel je zamaskuje. Z kolei na starannych realizacjach pokaże całkiem dobra paletę barw


Technics ST-G560L

największą zaletą jest dobre zrównowazenie dzwięku. Brzmienie jest spokojne, ale wystarczająco detaliczne, z niezłym basem i przestrzenią. Jedyny mankament to brak RDSu, przez co po trafieniu na jakąś stacje trzeba poczekać na "spot" żeby dowiedzeiec się nazwy. Akurat mi to nie przeszkadza, bo tuner jest podłaczony do kablówki, która nadaje ok 30 progamów, mam ich spis i częstotliwości.


XLO 5 niższych modeli

Odsłuchy kabli głośnikowych XLO (test zbiorczy)     Testowy zestaw:   Yamaha CDX 596 -> Real Cable CAOCC90 -> Quad 99 Pre -> Quad Link -> Quad 99 Power -> XLO ??? -> Quad 12L     Muzyka, program obowiązkowy: (z programu obowiązkowego każdy utwór słuchany był na wszystkich kablach)   Bruckner, 9-ta symfonia, Reference Recordings Beethoven, 5-ta symfonia z serii "Karajan Gold", Deutsche Grammophon Orff, "Tempus est Iocundum", Berlin Classics Chopin, Nocturnes Op. 32, BeArTon Gregorian, "Only You" "Fields of Gold", "Before the Dawn", Edel Loreena McKennitt, "The Mystic Dream", BMG Nightwish, "Sleeping Sun" BMG Figgy Duff, "Suil A Gra", BMG Clannad, "A Bridge", "Let Me See", "An Gleann - catoma mix", BMG Abba, "Arrival", "The Piper", "Like An Angel Passing Through My Room", Polydor The Shadows, "Kon-Tiki", "Guitar Tango", EMI, (mono!) Dschinghis Khan, "Moskau", "Rocking Son of Dschinghis Khan", BMG Beata, "Rzeka Marzeń", Warner Skaldowie, "Mateusz IV", "W Żółtych Płomieniach Liści", Pomaton Czerwone Gitary, "Wschód Słońca W Stadninie Koni", BMJ (fatalna jakość - "brzytwa"!)     Muzyka, program dowolny: (z programu dowolnego różne utwory słuchane były na różnych kablach)   Chopin: koncert fortepianowy nr 1 Bach: toccata i fuga d-moll (organy), preludium C-dur (klawesyn) Vangelis, "Conquest of Paradise" Vanessa Mae: "Happy Valley", "(I) Can Can (You)", "Destiny" Peter Gabriel, "Biko" The Sisters Of Mercy, "1959", "Torch", "Ribbons", "Some Kind Of Stranger" Sarah Brightman, "Time To Say Goodbye", "When It Rains In America", "Why" Leonard Cohen, "Boogie Street" Simon & Garfunkel, "The Sound Of Silence", "The Sun is Burning" "7O'Clock News" Nina Hagen, "UFO", "Wir Leben Immer Noch" Goombay Dance Band, "Seven Tears", "Eldorado" Afric Simone, "Ramaya" Alibabki, "Rosołek" Pod Budą, "Nie Przenoście Nam Stolicy Do Krakowa", "O La Ri Ja"     Myślę, że zarówno programem obowiązkowym, jak i dowolnym, którym podpierałem się, gdy nie miałem określonego zdania w jakiejś kwestii, pokryłem spory zakres słuchalnej muzyki. Pewien problem stanowi tu brak jazzu i pochodnych, no cóż, cały ten dżez jakoś na mnie zadziałać nie może i przemawia do mnie w języku niezbyt zrozumiałym.   Tytułem wstępu:   O kablach XLO słyszałem wiele pochlebnych opinii, które dały się streścić w dwu punktach: przewody te są neutralne i za daną cenę oferują najlepszą możliwą jakość. Punkt drugi spodobał mi się ze zrozumiałych względów: krezusem nie jestem, a poza tym wolę słuchać zamiast szpanować wysadzanym diamentami sprzętem. Punkt pierwszy też odpowiada mojemu nastawieniu, w końcu to ze względu na neutralność wybrałem akurat klocki Quada.   Zaznajomienie się z materiałami dostępnymi na stronie internetowej XLO napawało optymizmem. Poza jednym hasłem propagandowym ("Jesteśmy najlepsi na świecie") znalazłem tam całkiem sporo uwag technicznych, co takiego może wpłynąć ujemnie na jakość dźwięku i jak sobie z tymi zagadnieniami firma radzi. Nie powiem - wyglądało rzetelnie. Miałem zatem nadzieję na znalezienie do swojego zestawu (po serii niepowodzeń, w tym srogim zawodzie doznanym przy DNM Reson) lepszych głośnikowców. Tak więc zorganizowałem sobie wypożyczenie przewodów i...     XLO VDO ER-14   Po podłączeniu głośników i puszczeniu z kompakta pierwszego utworu ("Rzeka Marzeń" to była, na 100%) zawołałem niczym jakiś Santaklałs: "Hoł-hoł-hoł!" To było dobre! Stereofonia powaliła mnie totalnie. W sensie pozytywnym, rzecz jasna. Kolejne płytki lądują w szufladzie - a źródła pozorne lokują się, gdzie należy: prawo-lewo, przód-tył, ba, w niektórych nagraniach nawet góra-dół. A wszystko pięknie przejrzyste (znaczitsja wysokie tony czynią swoją powinność), przy czym wokaliści nie ujawniają tendencji do udawania węży przy artykułowaniu syczących spółgłosek. Raj? Nie do końca, nie za tę cenę. Basy cierpią. Niby są, aż do nielichej głębi twardo kontrolowane, ale im niżej tym ciszej. Tak jak to ciasteczko liryczne, które krzyczało tym wyżej im było niżej. Na spory plus należy tu jednak zapisać brak obcięcia przy określonej częstotliwości. To jednak niewielki mankament; ot taka łyżka dziegciu. Oceny - Brzmienie: ****; Jakość/cena: *****     XLO PRO 650F   Grubszy kabel - grubszy dźwięk, tak powinno być, nieprawdaż? Prawdaż, tak właśnie było. Basy nabrały mocy, ich kontrola została utrzymana, uderzenia perkusji, pryncypały organów - to wszystko przy podkręconej głośności aż trzęsło pokojem. Niestety, gdzieś po drodze zapodziała się rozdzielczość, a przynajmniej jej część. Te pionową odnalazłem już tylko w "Biko". Inne pojawiały się, ale w porównaniu z chudszym kuzynem w dziedzinie stereofonii 650F dał plamę. Choć, gdybym miał wybierać (abstrahując od ceny), to jednak wybrałbym sześćset pięćdziesiątkę. Efekty przestrzenne słychać tylko na osi symetrii układu, a brzmienie w całym polu rażenia lepsze miała jednak ona. No i (co też należy uwzględnić!) w dynamice miała przewagę. Oceny - Brzmienie: ****; Jakość/cena: *****     XLO PRO 600   O! Jest lepiej. Przestrzeń się poszerzyła, nabrała powietrza, bas się pogłębił, ale, ale... Jakoś tak zmiękł, czy ki pieron? Coś niedobrego stało się z kontrolą, perkusyjna sieczka otwierającą "Ribbons" bardziej przypominała młockarnię niż karabin maszynowy. Pomijając jednak najniższe rejestry trudno się było do czegoś przyczepić. Wokaliści i wokalistki chętnie przyjmowali zaproszenie do pokoju: Sarah Brightman, Pamela Morgan, Andrew Eldritch, Leonard Cohen... Ten ostatni, śpiewając, nie robił wrażenia, że czyni to z łaski i tak naprawdę wolałby, żeby dać mu spokój - nieomylna sygnatura czystej średnicy. Jednak nie mogłem się oprzeć myśli, że wcześniej, przy niższych, tańszych kablach, słuchałem z większą przyjemnością. Głosy, gdy wsłuchało się dokładniej, nieco szeleściły. Sybilanty nie były wzorcowe. Niestety. Oceny - Brzmienie: ****; Jakość/cena: ****     XLO Ultra 6 Wyższa półka! Źródła wskakują na swoje miejsca, kolumny momentalnie znikają, ciężkie, kontrabasowe podkłady (np. w "Torch") wstrząsają murami... Chóralne zaśpiewy Gregorianów wciągają pod sklepienia gotyckich kaplic. Gitary Shadowsów na odwrót - same się pchają do pokoju. Rytmiczne kawałki GDB czy Czyngis Chana porywają do pląsów. I byłoby tak pięknie, ale dlaczego panie uparcie odmawiają przyłączenia się do zabawy? Loreena, Nina, Beata, Sara - żadna nie pojawia się osobiście. Dla osoby takiej jak ja, słuchającej w dużej części właśnie muzyki o rozbudowanych żeńskich partiach wokalnych, to doprawdy niemiła nowina. Diagnoza? Góra strefa stanów średnich, czyli wysoka średnica. Czegoś jej zbywa. A może czegoś jej ubyło? Tak czy siak - to nie przewód dla mnie. I dobrze, byłby za drogi. Oceny - Brzmienie: ****; Jakość/cena: ***     XLO Ref 5A Ten kabelek wziąłem z ciekawości - zdecydowanie bowiem leżał poza granicami wyznaczonymi przez mój portfel. Wpiąłem, posłuchałem... i trochę zrobiło mi się żal, jak temu góralowi z pieśni masowej. Pomijając bowiem drobne niedostatki najniższego basu, Ref 5A zagrał po prostu pięknie. Ech - westchnąłem sobie w duchu - chcesz mieć jakość, to płać, psiakość. Pozostało mi tylko wystawić ocenę. Czy aby na pewno tylko to? Oceny - Brzmienie: *****; Jakość/cena: ***     I na tym mógłbym zakończyć, dodając jeszcze, że przewody za każdym razem dopinałem do zacisku wysokotonowego w kolumnie, a zaciski niskotonowe miałem podłączone zworkami na bazie Ultra6 (oryginalne blaszane zworki były zdjęte). Ale! Wszak mając podwójne zaciski mogę skorzystać z dobrodziejstw Bi-wiringu! Tak też zrobiłem.     XLO VDO ER-14 + PRO 650F Czternastka oczywiście do tonów wysokich sześćsetpięćdziesiątka do niskich. Bingo! Każdy kabelek robi to, co lubi. Cienki ER-14 przenosi wspaniale górę, a odciążony od wysokich tonów 650F pokazuje, na co go stać w basie. Jak mawiali radiowi komentatorzy sportowi: "Jaka szkoda, że państwo tego nie widzą!". Ja powiem - szkoda że Państwo tego nie słyszą! Praktycznie - bez uwag. I to za 39+70=109 zł za metr bieżący. Hit, polecenie, rekomendacja i dwa kilo wazeliny! Z ręką na sercu - nie wiem czy nie zagrał lepiej od Ref-a. O tak... Po wakacjach ten układ ląduje w moim systemie. (Żeby ujednolicić kolory zamiast PRO 650F wezmę jedynie VDO ER-11, to ten sam przewód tylko w innej szacie barwnej.) Howgh. Oceny - Brzmienie: *****; Jakość/ cena: ******     XLO Ultra 6 + Ref 5A Jak szaleć to szaleć! Kelner!! Dwie wody sodowe!!! Tak. Zrobiłem to. Wpiąłem Ultra do basów i Refa do sopranów. I co mogę rzec? Było lepiej, niewątpliwie lepiej niż poprzednio. Tak: nieco gładziej, czyściej, płynniej... Ale czy taka, nie waląca dechą w czoło, różnica w brzmieniu warta jest ponaddwunastokrotnego podbicia ceny? Tu nie mam najmniejszych wątpliwości - nie jest! Oceny - Brzmienie ******; Jakość/Cena ***     Takie są moje wrażenia, wnioski i oceny - wszystkie oczywiście absolutnie prywatne, subiektywne i nieweryfikowalne.   And if you don't like what I sing You should never let me begin.


Sound&Line Pretorian

POstanowilem zamieścić ostatnie wrażenia z odsłuchu tych kolumn ponieważ zapewne nie każdy znajdzie wątek nr 5417 "Odsłuchy w Krakowie".   Tu nie ma fajerwerków, pierwsze wrażenie to że ot po prostu dobrze graja, ale w miarę słuchania (im więcej znacie kolumn do porównania) wzrasta szacunek dla tych konstrukcji.   ...Witam wszystkich,   Również słuchałem "nowych" Pretorianów, tyle że troszkę wcześniej. Szkoda, że nie było nikogo kto słuchał wcześniejszych wersji i mógłby porównać zaszłe zmiany (o ile pamiętacie wcześniejszy dźwięk).   Dla jakiegokolwiek wyobrażenia dźwięku dokonam wyliczenia czego słuchałem, tam gdzie puszczałem tylko jeden kawałek wymienię tytuł: 1. The Essential Dave Brubeck - płyta nr 2 "Take Five"; 2. Al. Di Meola "World Sinfonia" - "Perpetual Emotion", "Orient Blue"; 3. Acoustic Alchemy “Radio Contact" - “No messin"; 4. Grzegorz Turnau Złota Kolekcja - “24 smutki"; 5. Kari Bremnes "Norwegian Mood" - "A lover in Berlin", "My heart is pounding like a hammer"; 6. Elisabeth Karsten “Flux" - “Pardon, goddess of the night", “He that has and a little tiny wit" 7. Sidsel Edersen “Undertow" - całość kawałkami, prezentowałem Martinowi; 8. Mari Boine "Leahkastin-Unfolding" - "Come with me to the sacred mountain"; 9. Jan Stanienda i Wrocławska Orkiestra Auli Leopoldinum Vivaldi "4 pory roku"; 10. Zubin Mehta i Los Angeles Philharmonic Orchestra - Holst "The Planets", Strauss "Also Sprach Zarathrustra" - tu tylko Introduction; 11. Jean Michel Jarre - The Concert in China - “Apregiator" oraz “Equinoxe VII" solo basowe na początku; 12. Płyty Martina: - “Mohicans"; Klasyka pod Soltim - kawałek czegoś Mahlera, IX Beethovena, Requiem Mozarta. Nie pamiętam w czyim wykonaniu dla porównania z moją wersją Strauss "Also Sprach Zarathrustra" Introduction. Coś z wokalem kobiecym co mi się za bardzo nie podobało - niestety nie pamiętam co to było (sorry Martin ;-) ). Co jeszcze nie pomnę może Martin przypomni jeżeli coś zgubiłem.   Tym razem kolumny grały z moim systemem nie wyłączając kabli głośnikowych , sieciówek i interkonektu - patrz w "o mnie"   Postaram się odnieś do tego co słyszałem wcześniej. Uprzedzam, że nie jestem zawodowym recenzentem nie słyszę ile Hz w dany momencie gra ani innych niuansów nazywanych przez niektórych z marszu. Słucham i albo mi się podoba albo mam do czegoś zastrzeżenia, jak mam staram się jakoś opisać o co mi biega.   Generalnie mi się podobało J. Choć są zmiany w stosunku do poprzedniego brzmienia. Przede wszystkim poprzednio pomieszczenie nie przeszkadzało tak jak teraz. Dla wyjaśnienia, wcześniej w ogóle nie słyszałem by ograniczało ono kolumny, dopiero na Strauss`ie (patrz do góry) wyszło, że kotły nie zdążały wybrzmiewać, a szedł już kolejny atak. Teraz w niektórych nagraniach pojawiały się jakieś rezonanse, coś się działo w zasadzie nawet nie z najniższym zakresem, ale nieco wyższym (czyli nie kontrabasy w Strauss`ie ale np.: kocioł w Mari Boine na wymienionym kawałku, albo bas gitary elektrycznej z płyty Sidsel Endersen - cała płyta jest mocno podbasowiona takim właśnie nie najniższym basem). Jaki to zakres proszę pytać Martina, ma w tym większe doświadczenie. Ponadto na moje ucho przy reprodukcji basów generalnie było słychać, że to pomieszczenie jest za małe. Tak to odbierałem, czy tylko pomieszczenie? Znów proszę pytać Martina.   Wcześniej nie było takich problemów, ale wcześniej kolumny nie schodziły aż tak nisko jak obecnie. NA płycie M. Boine było słychać, że kocioł schodzi b. nisko, W Strauss`ie kontrabasy grały b. nisko, ale obecnie to jeszcze niższy dźwięk. Żeby było jaśniej, jeżeli ktoś nie bardzo potrafi to sobie wyobrazić(nisko grający kontrabas), wrzućcie sobie płytkę testową załączoną do któregoś Hi-Fi i M i odtwórzcie dźwięki z zakresu 20-30Hz. To co słyszałem to b niski już absolutnie nie okonturowany mięsisty pomruk. Dodam że dużo lepiej wypadł Struss z płyty Martina - potężniejszy, czystszy, zagonił w kąt moją podwójną Deccę.   Może trochę sporo rozpisałem się o najniższych dźwiękach, ale też ten aspekt brzmienia Pretorianów najbardziej zapadł mi w pamięci. Myślę, że by uczciwie ocenić teraz te kolumny trzeba je wstawić do pomieszczenia dla jakiego zostały zaprojektowane (25-35m kw ?). Moje jest akurat pośrodku J. Martin to może pokaz dla Wrocławian u mnie by zorganizować? J   Ktoś napisał, że średnica była dla niego za ciepła, dla mnie była w sam raz. Podobnie z górą, dźwięcznie, czysto bez nieprzyjemnej natarczywości. Talerze W "Take Five" ładnie dźwięczały, saksofon na "Flux" dawał ognia ale membran w uszach nie porozrywał, dzwonki Turnau`a pięknie dzwoniły, dla mnie w sam raz.   Kiedy trzeba było szybko , Di Meola szarpał struny w końcówce "Perpetual Emotion" aż miło. Wokale bardzo czyste, obecne. Niestety nie pamiętam dokładnie wokali z poprzedniego odsłuchu, Martin pytałeś o to jak się zmieniły. Nie wiem czy to złudzenie , czy już nie pamiętam, wydaje mi się teraz, że wcześniej chyba wokale były nieco cieplejsze, gęstsze. Tylko czy mi się to nie myli z różnicą pomiędzy twoim Phatosem a moją integrą - wówczas głównie grał Phatos, teraz w zasadzie tylko mój MF.     W symfonice było absolutnie fantastycznie, co ciekawe pomieszczenie nie przeszkadzało tak jak przy płycie Sidsel Endersen, czy Mari Boine. Najpierw Vivaldi, fajnie, fajniej, coraz fajniej. Miało być tylko Lato - "Muchy i muszki" oraz "Letnia Burza" ale z rozpędu poszła jesień zima i wróciłem do wiosny. Martin już tak zachwycony nie był, za szybko, przedłożył swoją propozycję - 4 pory pod batutą Pinnoka, wolniej, w ogóle inaczej ale pięknie - i tak kupiłem kolejną wersję 4 pór roku J (oczywiście w sklepie nie od Martina ;-) ). Następne były moje Planety , najpierw omyłkowo krótko Mars, po nim Jupiter - kawałek, wreszcie Saturn niemal do końca i tu już nie zdzierżyłem wyłączyłem. No coś tu do .... gra. Zaalarmowany Martin zapuścił moją Deeccę w swoim systemie i okazało się, że jest równie do .... jak na moim. Kontrolnie zapuściliśmy IX Beethovena pod Soltim, oczywiście na moim systemie, następnie Mahler i pozostałą klasykę wym. w pkt. 12 . No i miód. Potęga, przejrzystość, genialna muzyka, aż się nie chciało wierzyć że mój mały MF tyle może J. Co ciekawe niet rezonasów.   Miałem ten komfort, że byłem sam mogłem więc dość długo okupować Pretoriany. Na słuchaniu muzyki i dyskusji zeszło sporo godzin. Mam nadzieję, że nie byłem męczący by nie powiedzieć upierdliwy i nie nadużyłem uprzejmości. Martin mnie wprawdzie nie wypychał z mieszkania, ale trochę to trwało J.   Pamiętając pierwsze wpisy odnośnie odsłuchu Pretorianów, po drugiej wizycie w Krakowie pomyślałem sobie, że teraz to dopiero pojawia się rozrzuty w opiniach. No cóż. Primo, jeżeli ktoś się wybiera posłuchać Pretorianów (w ogóle jakichś kolumn), bierzcie w miarę możliwości swoją elektronikę, inaczej słuchacie systemu, który w całości nie koniecznie musi wam przypaść do gustu. Secundo nie wiem co Martin zmienił ale w tym momencie te kolumny potrzebują większego pomieszczenia by móc ocenić w pełni wszystkie aspekty brzmieniowe. Nie wydaje mi się, by ktoś kto nie ma odpowiednich warunków kupował takie kolumny. Natomiast ci którzy ja mają będą chcieli usłyszeć te kolumny w warunkach zbliżonych do własnych. Jeżeli ten pokaz w Warszawie, w większym pomieszczeniu, dojdzie do skutku to już zazdroszczę Warszawiakom. Na odsłuch pojechałem ze swoim sprzętem by sprawdzić, jak to razem zabrzmi, a przede wszystkim, czy MF A3 w ogóle to napędzi. Okazało się, ze zrobił to bez najmniejszego wysiłku, po 6h grania nie był ani odrobinę cieplejszy niż na początku. "Monstrualne" kolumny dały się napędzić taką pchełką - tak dla porównania Phatos waga ok. 40kg, MF A3 ok. 12kg :) (różnicę w trafach można sobie uzmysłowić oglądając zdjęcia Phatosa).   Z eksperymentów z elektroniką, nadmienię jeszcze tylko, że z ciekawości (mojej J ) wykorzystaliśmy mojego Arcama Alpha 8SE jako napęd Thet`y Martina - w miejsce CEC`a. Różnica w jakości dźwięku spora, in - . Tak więc już wiem, że gdybym chciał w przyszłości kupić na wtórnym rynku przetwornik to muszę od razu myśleć o napędzie.   To tyle wrażeń z odsłuchu. Kolumny mi się podobały, nie tylko wizualnie ale i dźwiękowo. Chętnie posłuchałbym ich jeszcze w jakimś większym pomieszczeniu (ze względu na te ekscesy z basem), ale pamiętając poprzednią sesję sądzę, że będzie b. dobrze. Chętnie wybiorę się jeszcze raz do Krakowa, jeżeli będzie możliwość posłuchania Pretorianów w innym pomieszczeniu, a potem kolejny raz celem dobicia interesu J.   Czującym niedosyt po mojej wypowiedzi, czy nawet niesmak jakiś polecam osobisty odsłuch J.   Nie słuchałem Centurionów, słuchałem Guardianów Cortazara, podobały mi się, Pretoriany w dwu wersjach również ok., Konsuli nie śmiem słuchać ze względu na ograniczenia finansowe J   Pozdrawiam....   Dla mnie po porstu fantastyczny dźwięk. W ocenie końcowej stawiam 4 za stosunek jakość/cena co oznacza bardzo dobry, ponieważ uważam, że są warte swojej ceny. 5 - czyli rewelacja - była by gdyby kosztowały do 10 000zł.


Harman Kardon HD 750

W założeniach miał to być odtwarzacz nowy / dobrze grający / w dobrej cenie... Wybór padł na Harmana HD 750. Więc zakupiłem, rozpakowałem, podłączyłem... Wbrew niektórym opiniom napęd jest cichutki jak być powinien, to samo dotyczy odczytu płyt CD-R, nie ma żadnego problemu czyta nawet te, nagrywane na nowych (szybkich) nagrywarkach komputerowych - a takich mój poprzednik - NAD 521 nie tolerował! Włączyłem płytę: Na pierwszy ogień poszła Spyro Gyra "The best of" wybór niezbyt wyszukany, ale mam tam ulubiony utwór, który zwykle puszczam na nowym / nieznanym sprzęcie. Music Play i od razu całkowite zaskoczenie, do uszu dobiega miły, ciepły dźwięk, wypełniający niemal całe pomieszczenie, kolumny znikają pozostawiając fantastyczna przestrzeń i wieloplanowość! Natychmiast stwierdzam, że NAD tak nie potrafił! Zmieniłem płytę: Panowie Carlton i Lukater stoją sobie na scenie i naprzemiennie czarują swoim magicznym brzmieniem gitar, perkusja gra całkiem w tle, a resztę przestrzeni wypełnia fortepian lub elektronika - efekt niemal dookólny! A później Mark Knopfler zaśpiewał "Walk of Life" stojąc na scenie przede mną - ten wokal zabrzmiał tak czytelnie i tak bezpośrednio! Oczywiście nie przesłuchałem jeszcze wszystkich moich płyt, ale każda jak dotąd brzmi inaczej w moim odczuciu lepiej! Oczywiście rozczarowanie także się zdażyło: Z "Piano" Możdżera - Harman nie poradził sobie - tutaj NAD brał wszystko ze swoją surową, niezmąconą precyzją, że niemal odczuwało się chłód tej kaplicy! Harman tego nie potrafi i owszem jest ta fantastyczna scena, ale fortepian nie brzmi już tak swobodnie i naturalnie. Czuć tą skazę i ocieplenie. Jednak z całą stanowczością stwierdzam że HD 750 dokładnie trafił w mój gust już od pierwszego odsłuchu. Ciepły, miły, delikatny dźwięk podoba mi się bardziej, niż surowa precyzja i dynamika serwowana przez "szarego" anglika! Grając NADem - zwykle analizowałem muzykę, tutaj po prostu jej słucham i odpoczywam!   Z ciekawostek technicznych raczej wszystko jest typowe, ale podoba mi się Dimmer - wygaszenie wyświetlacza jakoś poprawia atmosferę odsłuchu gdy nastaje wieczorna "Magiczna Godzina". I jakoś nie przeszkadza mi, że podświetlania przycisków na panelu nie można wygasić - wręcz przeciwnie mój wzrok przy odsłuchu tam właśnie się opiera na tych kilku zielonych światełkach pozwalając naprawdę zająć się tylko słuchaniem.   Pilot jest jak z koreańskiego TV z początku lat 90tych - widać designerzy nie zaglądają do tego tematu od lat:) No i nie łapie z każdego miejsca. No cóż - takim drobiazgiem przejmować się nie wypada!   Podsumowując: Harman HD 750 to w 100% trafiony zakup bo dla mnie potrafi zagrać tak, jak nie potrafił NAD - miło i wciągająco! Do tego za takie pieniądze!


Tonsil Soundfinder 250

Posiadam te kolumny pod nazwą Samba 250, ale to jest prawdopodobnie to samo. Po podłączeniu do amplifera Kenwood KA-1030 przede wszystkim rozczarowałem się brakiem basu, a raczej brakiem takiego basu jakiego oczekiwałem, tj. jest "tłustego", głębokiego. W zamian uzyskałem niemiłosiernie głośny (oczywiście kiedy potrzeba) ale płytki, suchy. Byc może to wina wzmacniacza. Chętnie wypróbowałbym je np. na Radmorze z serii 51**. Natomiast wszystko poza tym myślę, że jest ok. Średnica i góra tyle ile potrzeba, stereofonia poprawna, a przede wszystkim zachęcająca cena. Za 600 zł za parę (w 1995r.) chyba nie kupiłoby się nic lepszego a i teraz również (oczywiście w sklepie).






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.