Skocz do zawartości
IGNORED

A może by tak referendum?


jar1

Rekomendowane odpowiedzi

czyli świadomość opierasz na logice

ile jesteś w stanie ogarnąć z całości, tyle posiądziesz wiedzy, dowodów i tego "po prostu wiem", nie za wiele

a świadomość nie karmi się przecież samą logiką, człowiek to istota nieco bardziej złożona

że 2x2=4 wierzysz czy wiesz, dowodów chyba nie szukałeś

To nie ma nic wspólnego z logiką. Przyjmowanie czegoś na wiarę i postępowanie według zasad które przyjęło się na wiarę jest zwykła naiwnością i głupotą.

 

Niestety, fundamentaliści chrześcijańscy chcą zakazu takich badań, nie mówiąc już o ich finansowaniu z budżetu państwa.

I dlatego trzeba im sprzedać porządnego kopa w dupę i referendum jak najbardziej się do tego nadaje. Dzięki Bogu Polacy nie są tak zacofani jak instytucja kościoła.

 

myślę Jar , że nic lepszego i prostszego od dekalogu nie wymyślimy .

Czyli że co. Jak nie wierze w Boga to nie jestem dobrym człowiekiem? W dupę sobie wsadź takie zasady moralne.

... nie widzę powodu dlaczego kobieta miałaby urodzić takie dziecko. Komu jest to potrzebne?

a może jako kolejne doświadczenie na drodze życia ale żeby taki pogląd zaakceptować, należy wcześniej zadać sobie pytanie "po co żyję" i jeszcze znaleźć odpowiedź

Niemoralnym jest zmuszanie matki do rodzenia takiego dziecka w myśl jakiś wyssanych z palca chrześcijańskich norm moralnych.

powtarzasz się z tym palcem, nic nie dociera

To nie ma nic wspólnego z logiką. Przyjmowanie czegoś na wiarę i postępowanie według zasad które przyjęło się na wiarę jest zwykła naiwnością i głupotą.

i logiki też nie widać, tyle wiem ile zjem

eot w temacie

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

a może jako kolejne doświadczenie na drodze życia ale żeby taki pogląd zaakceptować, należy wcześniej zadać sobie pytanie "po co żyję" i jeszcze znaleźć odpowiedź

Jak jakaś kobieta chce sobie doświadczać to nikt jej ustawowo nie zmusza do aborcji.

Chodzi o to żeby kobieta która nie ma ochoty na doświadczanie miała prawo do podjęcia decyzji i nikt nie ma prawa jej tej możliwości odebrać. Powiem nawet że jest to niemoralne zmuszać ją do urodzenia ograniczonego umysłowo dziecka.

 

i logiki też nie widać, tyle wiem ile zjem

eot w temacie

Ty pewnie bardzo długo wierzyłeś w świętego Mikołaja. Tu nie chodzi o logikę ale o doświadczenie życiowe.

Ja jak miałem cztery lata złapałem moich rodziców na tym jak podkładali mi prezenty pod poduszkę na mikołajki. Od tego czasu jestem bardzo sceptyczny w stosunku do tego co opowiadają ludzie. Ludzie potrafią pociskać niezłe pierdoły i znajdą się tacy co te pierdoły będą łykać bez popitki.

 

Tutaj przykład do jakiego zwyrodnienia potrafi doprowadzić doktryna religijna.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Czyli że co. Jak nie wierze w Boga to nie jestem dobrym człowiekiem?

 

A czy wszyscy , którzy wierzą w Boga są dobrymi ludźmi ?

 

Czyli że co. Jak nie wierze w Boga to nie jestem dobrym człowiekiem? W dupę sobie wsadź takie zasady moralne.

 

A czy wszyscy , którzy wierzą w Boga są dobrymi ludźmi ? Mówiąc twoim językiem , "wsadź sobie w dupę" takie rozumowanie .

 

i logiki też nie widać, tyle wiem ile zjem

eot w temacie

 

Wyjął mi pan z ust powyższe słowa , pozdrawiam serdecznie panie Mamel , z poważaniem , Piotrek.

Piotr

A czy wszyscy , którzy wierzą w Boga są dobrymi ludźmi ? Mówiąc twoim językiem , "wsadź sobie w dupę" takie rozumowanie .

No to przejrzyjmy dekalog.

Tylko trzy przykazania pokrywają się obowiązującym prawem w Polsce. Nie kradnij, nie zabijaj i nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

Pierwsze trzy przykazania zajmują się Bogiem i można je sobie od razu do kubła na śmieci wyrzucić. Nie mają one nic wspólnego z moralnością że tak powiem uniwersalną i występują jedynie w religiach wywodzących się z Judaizmu.

Są po prostu częścią doktryny religijnej. Z punktu widzenia moralnego są całkowicie bezwartościowe.

Czwarte przykazanie czcij ojca i matkę swoją już komentowałem.

Na szacunek trzeba sobie zasłużyć nie wystarczy sobie dzieci narobić.

Nie cudzołóż nie trzeba chyba komentować. Każdy kto miał ślub kościelny i po rozwodzie ożenił się z inną kobietą łamie to przykazanie. Poza tym to przykazanie zabrania kontaktów seksualnych pozamałżeńskich. Ani nie jest to niezgodne z prawem ani niemoralne.

Co do samego pożądania, czyli dwa ostatnie przykazania, to jest to problem psychologiczny a nie moralny. Ludzie w większości nie kontrolują swoich myśli a dekalog chce żeby tych myśli wyparli.

Wybacz ale takie postępowanie to najlepsza droga do wariatkowa.

No to teraz wytłumacz mi w którym miejscu dekalog zabrania wykorzystywania swoich pracowników, w którym miejscu dekalog zabrania n.p. jazdy samochodem po pijanemu, w którym miejscu dekalog zabrania srania psom sąsiada w moim ogródku? Są to czyny moralnie wątpliwe i nie jak nie da się ich podpiąć pod dekalog.

Jedynie trzy przykazania opisują normy moralne ogólnie przyjęte.

Dekalog nie jest prosty jest jedynie prymitywny.

Nie wiem czy widziałeś kodeks karny. Jest to bardzo gruba księga. Dlaczego jest taka gruba? Bo stosunki ludzkie są bardzo skomplikowane i nie da się ich uregulować przy pomocy dziesięciu przykazań, zwłaszcza, że ponad połowa z nich zajmuje się pierdołami.

A ja ci powiem Krzysztof , że stosunki międzyludzkie normuje jedno zdanie ! Wiesz , co to za przykazanie i czy próbowałeś zrozumieć jego treść ?

Owszem i brzmi ono nie rób drugiemu co tobie nie miłe.

Z dekalogu do tego zdania odnoszą się tylko trzy przekazania.

 

Cały zakon Krzysztofie opiera się na jednym zdaniu , cytuję :

Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.

Cały zakon Krzysztofie opiera się na jednym zdaniu , cytuję :

Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.

Nie wierzę w Boga dlatego trudno mi jest kochać fikcję.

Cała ta miłość do Boga to swego rodzaju onanizm duchowy. Zastępuję prawdziwą miłość do żony dzieci czy rodziców miłością do fikcyjnej postaci. Pełnią zdrowia psychicznego tego bym nie nazwał.

 

Może dlatego jest tyle pedofilii w kościele. Prawdziwą miłość zastępują miłością wyimaginowaną. Niestety wymyśloną bułką się nie najesz i takie są potem tego skutki.

Nie wierzę w Boga dlatego trudno mi jest kochać fikcję.

 

Rozumiem , że nie wierzysz w Boga , ale miłość do bliźnich nie jest fikcją (oczywiście nie mam na myśli seksu) .

Pedofilia nie jest zarezerwowana tylko dla księży i homoseksualistów , znacznie częściej występuje wśród heteroseksualistów oraz w rodzinach heteroseksualnych (tyle statystyka)

Piotr

A tak własciwie, to chyba lekkie nieporozumienie z tym dekalogiem. Przed jego ogłoszeniem człowiek istniał i jakoś cały gatunek nie wyginął.

Czy naprawdę etyka musi mieć źródło w dekalogu? Czy też może dekalog, po prostu, skorzystał z etyki, która była zbiorem doświadczeń ludzkości od jej początków.

Przecież wystarczy jedna, naturalna zasada, która działa spontanicznie od momentu, gdy człowiek poczuł siebie jako "JA" (ego), a sprowadzająca się do dobrze wszystkim znanego, ludowego powiedzenia - "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe". W tym zdaniu zawarte jest przecież wszystko to, co potrzebne. A wynika ono bezpośrednio ze zbieranych doświadczeń, czyli skutków ciągłych wyborów w życiu. To tworzy tzw. sumienie.

I wcale niepotrzebny do tego dekalog ani inne "święte nakazy".

Jedynym pozytywemem oraz nowością, jaką Nowy Testament wprowadził do życia społecznego, jest pojęcie miłości (bliźniego). Chociaż i to można spotkać w Starym Testamencie, szczególnie w księdze Ruth.

A tak własciwie, to chyba lekkie nieporozumienie z tym dekalogiem. Przed jego ogłoszeniem człowiek istniał i jakoś cały gatunek nie wyginął.

 

Małpy również nie posługują się dekalogiem i oczywiście nie wyginęły .

 

Czy naprawdę etyka musi mieć źródło w dekalogu? Czy też może dekalog, po prostu, skorzystał z etyki

 

Źródłem dekalogu , etyki jest moralność , natomiast strażnikiem moralności jest sumienie - tak to widzę i oczywiście nie będę się wdawał w spekulacje , skąd się "wzięło " sumienie .

Piotr

 

 

Źródłem dekalogu , etyki jest moralność , natomiast strażnikiem moralności jest sumienie - tak to widzę i oczywiście nie będę się wdawał w spekulacje , skąd się "wzięło " sumienie .

 

Zgodnie z przyjetymi definicjami, jest odwrotnie ;).

Wikipedia:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"...Etyki nie należy mylić z moralnością. Moralność to z formalnego punktu widzenia zbiór dyrektyw w formie zdań rozkazujących w rodzaju: "Nie zabijaj", których słuszności nie da się dowieść ani zaprzeczyć, gdyż zdania rozkazujące nie są zdaniami w sensie logicznym. Celem etyki jest dochodzenie do źródeł powstawania moralności,..."

 

Chcę pokazać, ze nie musi być niczego narzuconego prawa moralnego "od góry", co jest poza naszą świadomością, by ludzie dążyli do tzw. "dobra". Temu służy prosta metoda - doświadczanie. I wybór tego, co lepsze. Etyka działa na takiej zasadzie. A z tego powstają normy moralne.

 

Pamiętam, gdy moje dziecko, jakoś tak w wieku ok. 2 lat, weszło w okres zabawy walenia rączką w innych i obserwowania reakcji uderzonych. Im głosniejsza i bardziej burzliwa reakcja tym większa była uciecha. Szybko również zauważyło, że im mocniej przyłoży, tym reakca była większa a i radość z tej zabawy tak samo. Po prostu śmiało się do rozpuku.

Któregos dnia bawilismy się razem i dziecko mi przywaliło, też dla zabawy.

Na to ja go też walnąłem w rękę delikatnie. Nic nie mówiełem ani się nie śmiałem. On znowu z radością przywalił mi mocniej. Ja też oddałem mocniej. Skończyło się na kilku takich obrotach, bo w pewnym momencie uśmiech zniknął z twarzy dziecka i pojawiła "podkówka". Przytulilismy się do siebie, zabawa w "bicie" się skończyła. Zajęliśmy się czymś innym. Od tamtej pory nie pamiętam, by dziecko próbowało takiej zabawy, nawet z kimś innym. Przestała dla niego istnieć.

 

To dość dobrze pokazuje mechanizm, o którym piszę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Zasadniczo etyka , moralność oraz dekalog odwołują się do autorytetu tradycji i zwyczajów , w przypadku dziesięciu przykazań do autorytetu Boga /religii , natomiast sumienie jest naszym wewnętrznym sędziom , potrafiącym analizować nasze myśli , czyny , poglądy , wybory , to taki wewnętrzny głos skłaniający nas do dobrych decyzji lub ostrzegający przed złymi , uspokaja nas gdy postąpimy słusznie i dręczy , gdy źle zrobimy . Człowiek jest obdarzony zdolnością poznawania siebie , to znaczy niejako możemy jakby stanąć z boku , przyjrzeć się sobie dokonując moralnej /etycznej oceny swojego postępowania , swojej osoby .

 

Pamiętam, gdy moje dziecko, jakoś tak w wieku ok. 2 lat, weszło w okres zabawy walenia rączką w innych i obserwowania reakcji uderzonych. Im głosniejsza i bardziej burzliwa reakcja tym większa była uciecha. Szybko również zauważyło, że im mocniej przyłoży, tym reakca była większa a i radość z tej zabawy tak samo. Po prostu śmiało się do rozpuku.

Któregos dnia bawilismy się razem i dziecko mi przywaliło, też dla zabawy.

Na to ja go też walnąłem w rękę delikatnie. Nic nie mówiełem ani się nie śmiałem. On znowu z radością przywalił mi mocniej. Ja też oddałem mocniej. Skończyło się na kilku takich obrotach, bo w pewnym momencie uśmiech zniknął z twarzy dziecka i pojawiła "podkówka". Przytulilismy się do siebie, zabawa w "bicie" się skończyła. Zajęliśmy się czymś innym. Od tamtej pory nie pamiętam, by dziecko próbowało takiej zabawy, nawet z kimś innym. Przestała dla niego istnieć.

 

Przykład , który podałeś rzeczywiście pokazuje , że sami w oparciu o doświadczenie wybieramy to , co lepsze i niejako tworzymy normy moralne /etyczne ,

 

Myślę , że nasza wrodzona zdolność do samooceny , samokrytyki , samopoznania jest tym głosem /sumieniem , decydującym o tym , czy postąpiliśmy słusznie , czy niegodziwie i ten głos jest strażnikiem naszego postępowania , tak mi się wydaje .

Piotr

Rozumiem , że nie wierzysz w Boga , ale miłość do bliźnich nie jest fikcją (oczywiście nie mam na myśli seksu) .

Nie przesadzajmy z tą miłością do bliźniego. Wystarczy żebyś kochał żonę dzieci, rodziców rodzeństwo. Z miłością do sąsiadki lub jeszcze gorzej do sąsiada bym uważał.

Normalny człowiek nie odczuwa miłości do całej ludzkości no chyba że jest nawiedzony.

Wystarczy że nie odczuwasz nienawiści.

Po drugie co poniższe przykazania mają wspólnego z miłością do bliźniego:

Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.

Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.

Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.

Te przykazania to jedynie pranie mózgu.

 

Zasadniczo etyka , moralność oraz dekalog odwołują się do autorytetu tradycji i zwyczajów , w przypadku dziesięciu przykazań do autorytetu Boga /religii , natomiast sumienie jest naszym wewnętrznym sędziom , potrafiącym analizować nasze myśli , czyny , poglądy , wybory , to taki wewnętrzny głos skłaniający nas do dobrych decyzji lub ostrzegający przed złymi , uspokaja nas gdy postąpimy słusznie i dręczy , gdy źle zrobimy . Człowiek jest obdarzony zdolnością poznawania siebie , to znaczy niejako możemy jakby stanąć z boku , przyjrzeć się sobie dokonując moralnej /etycznej oceny swojego postępowania , swojej osoby .

 

 

 

Przykład , który podałeś rzeczywiście pokazuje , że sami w oparciu o doświadczenie wybieramy to , co lepsze i niejako tworzymy normy moralne /etyczne ,

 

Myślę , że nasza wrodzona zdolność do samooceny , samokrytyki , samopoznania jest tym głosem /sumieniem , decydującym o tym , czy postąpiliśmy słusznie , czy niegodziwie i ten głos jest strażnikiem naszego postępowania , tak mi się wydaje .

Sprowadzanie wszystkiego do sumienia to bardzo duże uproszczenie.

Sam mechanizm emocjonalny który się za tym kryje jest bardziej skomplikowany.

To co ty nazywasz sumieniem najczęściej nie wynika ze współczucia ale ze strachu przed odrzuceniem.

Delikwent zrobił coś złego i nie jest mu żal osoby którą skrzywdził ale boi się raczej oceny, tego że zostanie złapany a więc sumienie to reakcja czysto egoistyczna i następuje po fakcie.

Dopiero współczucie czyli umiejętność empatii zapobiega temu że człowiek nie czyni innemu źle.

Nie ma to nic wspólnego z miłością która jest zupełnie inną emocją, wywoływaną przez zupełnie inne hormony.

Wyrzuty sumienia powodują że człowiek czuje się gorszy dlatego z punktu widzenia psychologicznego do celów wychowawczych są bezwartościowe. Wyrzuty sumienia niszczą psychikę.

Ze współczuciem jest na odwrót. Gdy czynisz coś motywowany współczuciem czujesz się lepszym człowiekiem.

<br />Po drugie co poniższe przykazania mają wspólnego z miłością do bliźniego:<br />Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.<br />Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.<br />Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.<br />

Słuszna uwaga. Tym bardziej należy uznać wkład Nowego Testamentu do kwestii miłości bliźniego - nie poprzestał na w/w wymienionych przez Ciebie przykazaniach.

 

Tak samo jak Stary Testament nie kazał wybijać "oka za oko" ani "zęba za ząb" - on zabraniał wybijać obu oczu i wszystkich zębów za jeden. Sprawiedliwość zaczyna się od zrównoważenia kary i zbrodni.

Ale ja zrównuję. Embrion człowieka do czwartego tygodnia niczym się nie różni od embriona świni poza kodem genetycznym.

 

Skoro Ty zrównujesz to Twój problem. Człowiek różni się minimalnie kodem genetycznym od małp człokokształtnych, a jednak JA ich nie zrównuję z człowiekiem. Ale rozumiem, że dla Ciebie ta mała różnica od świni w kodzie genetycznym załatwia sprawę. Czyli taki embrion to tak naprawdę mała świnia. Dobre, dobre.

 

Nie pisałem o tym. Sprawdź. Pisałem o tym, że aborcja nie jest zakończeniem życia człowieka poczętego. Zarodek, gameta, embrion i kilkutygodniowy płód nie są jeszcze ludźmi. Gdyby były ludźmi, miałyby prawo dziedziczenia i itd.

 

Odpowiedziałem Ci, że w świetle prawa mogą dziedziczyć. Powtarzam hasło: Nasciturus. Odrób pracę domową i wtedy napisz czy weryfikujesz swoje poglądy.

 

Na szacunek trzeba sobie zasłużyć nie wystarczy sobie dzieci narobić.

 

Dali Ci życie. Zasłużyli.

 

Nie cudzołóż nie trzeba chyba komentować. Każdy kto miał ślub kościelny i po rozwodzie ożenił się z inną kobietą łamie to przykazanie. Poza tym to przykazanie zabrania kontaktów seksualnych pozamałżeńskich. Ani nie jest to niezgodne z prawem ani niemoralne.

 

Okłamywanie Twojej żony, że masz romans nie jest niemoralne? Nie jest niemoralne, że oszukujesz żonę żyjąc z inną kobietą?

To, że wiele osób tak robi nie znaczy, że jest to moralne.

 

No to teraz wytłumacz mi w którym miejscu dekalog zabrania wykorzystywania swoich pracowników, w którym miejscu dekalog zabrania n.p. jazdy samochodem po pijanemu, w którym miejscu dekalog zabrania srania psom sąsiada w moim ogródku? Są to czyny moralnie wątpliwe i nie jak nie da się ich podpiąć pod dekalog.

 

Pracownicy: 'nie pożądaj rzeczy bliźniego swego'. Wykorzystujesz pracowników = zabierasz to, co im się należy lub nie wynagagradzasz uczciwie za to co robią w pracy.

Jazda po pijanemu: nie zabijaj.

Psy: dekalog skierowany jest do ludzi, nie psów. Jeśli chodzi o właściciela to znowu 'nie pożądaj rzeczy bliźniego Twego', czyli nie traktuj ogródka Twojego sąsiada jak Twojego własnego.

 

Normalny człowiek nie odczuwa miłości do całej ludzkości no chyba że jest nawiedzony.

Wystarczy że nie odczuwasz nienawiści.

 

Zależy jak definiujemy miłość, albo jak rozróżniamy jej rodzaje.

Powrót po dłuższej przerwie...

<br />Odpowiedziałem Ci, że w świetle prawa mogą dziedziczyć. Powtarzam hasło: Nasciturus. Odrób pracę domową i wtedy napisz czy weryfikujesz swoje poglądy.<br />

""Nasciturus, dziecko poczęte, lecz nie urodzone, które na podstawie przepisów ustawy uzyskuje warunkową zdolność prawną, tzn. ma zdolność prawną, jednak prawa i obowiązki majątkowe uzyskuje pod warunkiem, że urodzi się żywe (kodeks cywilny). Domniemywa się ponadto, że dziecko przyszło na świat żywe. Dla ochrony praw nasciturusa może być ustanowiony kurator (kodeks rodzinny).""

Piękne.

Czyli że jeśli embrion czy płód umrze w dziewiątym miesiącu ciąży swojej matki, do śmierci nie był człowiekem? Warunkowa zdolnośc prawna oznacza, że w rzeczywistości prawo nie traktuje płodu jako człowieka - ani w 5 minut po jego poczęciu, ani w przeddzień narodzin. Inaczej mówiąc - jeśli chcesz mieć prawną ochronę przed zabójstwem, najpierw urodź sie żywe.

 

Sprowadzanie wszystkiego do sumienia to bardzo duże uproszczenie.

Sam mechanizm emocjonalny który się za tym kryje jest bardziej skomplikowany.

To co ty nazywasz sumieniem najczęściej nie wynika ze współczucia ale ze strachu przed odrzuceniem.

Delikwent zrobił coś złego i nie jest mu żal osoby którą skrzywdził ale boi się raczej oceny, tego że zostanie złapany a więc sumienie to reakcja czysto egoistyczna i następuje po fakcie.

Dopiero współczucie czyli umiejętność empatii zapobiega temu że człowiek nie czyni innemu źle.

....

Mylisz sumienie ze strachem. Strach zabija sumienie.

Przecież nie gwałcisz, bo się boisz? Chyba.;)

Sumienie działa na zasadzie "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe". Czysta empatia.

 

 

Dali Ci życie. Zasłużyli.

 

 

 

Nawet, gdy w wyniku gwałtu?

Po drugie co poniższe przykazania mają wspólnego z miłością do bliźniego:

Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.

Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.

Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.

Te przykazania to jedynie pranie mózgu.

 

Wierząc i przestrzegając powyższe przykazania , które wymieniłeś dajesz tym samym posłuch Bogu oraz Jego prawu , tj. pozostałym przykazaniom dekalogu .

 

Sprowadzanie wszystkiego do sumienia to bardzo duże uproszczenie.

Sam mechanizm emocjonalny który się za tym kryje jest bardziej skomplikowany.

To co ty nazywasz sumieniem najczęściej nie wynika ze współczucia ale ze strachu przed odrzuceniem.

Delikwent zrobił coś złego i nie jest mu żal osoby którą skrzywdził ale boi się raczej oceny, tego że zostanie złapany a więc sumienie to reakcja czysto egoistyczna i następuje po fakcie.

Dopiero współczucie czyli umiejętność empatii zapobiega temu że człowiek nie czyni innemu źle.

Nie ma to nic wspólnego z miłością która jest zupełnie inną emocją, wywoływaną przez zupełnie inne hormony.

Wyrzuty sumienia powodują że człowiek czuje się gorszy dlatego z punktu widzenia psychologicznego do celów wychowawczych są bezwartościowe.

 

Na to pytanie , bardzo trafnie odpowiedział kolega Jar 1 , to też nie będę powielał odpowiedzi .

 

Wyrzuty sumienia niszczą psychikę.

 

Dzięki wyrzutom sumienia stajemy się lepszymi ludźmi , to one nas hamują przed popełnieniem kolejnej niegodziwości . Ludzie , którzy nie mają wyrzutów sumienia brną dalej w swej podłości . Myślisz , że Stalin miał wyrzuty sumienia ?

 

Napisano dziś, 13:01

 

Cóż mogę dodać ? Ze wszystkim się zgadzam !

Piotr

że w rzeczywistości prawo nie traktuje płodu jako człowieka - ani w 5 minut po jego poczęciu, ani w przeddzień narodzin.

 

Czyli w myśl powyższego prawa , mogę zabić 5-8 miesięcznego wcześniaka ? (oczywiście nie mam takiego zamiaru !)

Piotr

Prawo chroni nie tylko ludzi, chroni także embriony, tylko inaczej. Poczytaj ustawę, ewentualna aborcja może być dokonana w określonym terminie.

Przcież o tym wiesz, po co pytasz?

Nawet, gdy w wyniku gwałtu?

 

A gdybyś teoretycznie , to Ty , Jar był dzieckiem gwałtu , a nie owocem miłości , to jak myślisz , zasługiwałbyś na życie ? (wiem , to bardzo trudne pytanie i obyśmy nigdy nie stanęli przed takim dylematem moralnym , czego wszystkim szczerze życzę !)

 

Prawo chroni nie tylko ludzi, chroni także embriony, tylko inaczej. Poczytaj ustawę, ewentualna aborcja może być dokonana w określonym terminie.

Przcież o tym wiesz, po co pytasz?

 

Pytam w kontekście sumienia , to są bardzo trudne dylematy .

 

moralne

 

Może i miał, ale umiał z tym żyć.

 

Nie wierzę !

Piotr

A gdybyś teoretycznie , to Ty , Jar był dzieckiem gwałtu , a nie owocem miłości , to jak myślisz , zasługiwałbyś na życie ? (wiem , to bardzo trudne pytanie i obyśmy nigdy nie stanęli przed takim dylematem moralnym , czego wszystkim szczerze życzę !)

 

Sorry, ale moja odpowiedź dotyczyła szacunku dla tych, którzy dali życie. Dlatego zapytałem, czy nalezy się szacunek również gwałcicielowi. W końcu tez "dawca" życia.

Dalej, czy nalezy się szacunek ojcu lub matce, którzy maltretują swoje dzieci. Ostatnio przypadek trzymania w uwięzieniu bliźniaków w bloku w Łodzi....

Chiałem zauważyć, ze nie ma czegoś takiego, jak szacunek za "spłodzenie".

 

Tak, jak zauważył przedtem kolega, na szacunek trzeba zasłuzyć i nikomu nie jest on "przyznawany" a priori.

Bo wynika właśnie ze stosunków dwustronnych a nie Pisma. Inaczej jest jedynie odgórnym nakazem czci.

Inaczej jest jedynie odgórnym nakazem czci.

zgodnie z sumieniem zanim włączy się myslenie

czyli przypomnieniem co ma się zakodowane

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

Czyli że jeśli embrion czy płód umrze w dziewiątym miesiącu ciąży swojej matki, do śmierci nie był człowiekem? Warunkowa zdolnośc prawna oznacza, że w rzeczywistości prawo nie traktuje płodu jako człowieka - ani w 5 minut po jego poczęciu, ani w przeddzień narodzin. Inaczej mówiąc - jeśli chcesz mieć prawną ochronę przed zabójstwem, najpierw urodź sie żywe.

 

To odwróć sytuację: jak urodzi się żywe, to uznawane było za podmiot prawa od momentu poczęcia?

Dla mnie pomysł, by na podstawie prawnej koncepcji nasciturusa (prawo cywilne to prawo regulujące relacje między równoprawnymi podmiotami, prawo handlu, etc.) klasyfikować życie jest nieporozumiemiem. I uprzedzając - nasciturusa podałem jako przykład w odpowiedzi na Twoje kategoryczne twierdzenie, że prawo nie uznaje praw nienarodzonych.

 

Nawet, gdy w wyniku gwałtu?

 

Jar, dobre pytanie.

Szczerze? - mam wątpliwości... Z jednej strony matka, która takie dziecko urodzi i wychowa zasługuje na szacunek i myślę, że może być doskonałą matką, mieć fantastyczne dziecko i piękną z nim więź. Z drugiej strony jest problem ojca..

Można niby zastosować zasadę 'po owocach poznacie', ale w tym wypadku nie wiem...

Powrót po dłuższej przerwie...

<br />Dla mnie pomysł, by na podstawie prawnej koncepcji nasciturusa (prawo cywilne to prawo regulujące relacje między równoprawnymi podmiotami, prawo handlu, etc.) klasyfikować życie jest nieporozumiemiem.<br />

Dla mnie też. Ja życia nie klasyfikuję na tej podstawie prawnej, wręcz odwrotnie - prawo klasyfikuję na podstawie biologicznej.

 

W dalszym ciągu uważam, że nasze prawo nie uznaje praw nienarodzonych. Gorzej - nawet KK ich nie uznaje. Spróbuj ochrzścić embrion, a KK do niedawna nie chciał po chrześcijańsku chować poronionych płodów na katolickich cmentarzach.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.