Skocz do zawartości
IGNORED

Improwizacja w muzyce rockowej


Chicago

Rekomendowane odpowiedzi

Davis się uczył od Jimego, a Jimi od Davisa - z tym, że Hendrix był analfabetą muzycznym. Wspólnym mianownikiem u jednego i drugiego był wrodzony geniusz. To Miles uczył i tłumaczył Jimiemu na czym polega jego gra i organizacja muzyki. Poza tym byli 'szwagrami'. Nie sądzę, żeby w kwestii muzycznej Miles posiadał jakiekolwiek kompleksy.

 

Czy uznajemy że improwizacja to efekt jam-u ?

 

Z punktu widzenia rocka zapewne tak.

 

Wątki prowokują '-) Właśnie wrzuciłem do odtwarzacza japończyka 'The Fresh Cream' w shm-cd.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba między innymi.

 

Chicago tu rządzi, więc pewnie się wypowie. Pisał o szczątkowym wykorzystaniu improwizacji w rocku.

Ja to rozumiem, że w przykładowym kawałku rockowym muzycy wplatają między swoją linię melodyczną elementy improwizacyjne.

Jak na przykład w koncertowej wersji utworu zespołu Yes - Yours Is No Disgrace (z Yessongs).

 

Zresztą robią to moim zdaniem świetnie i nie mają się czego wstydzić. ;-)

 

To było do Dominica, ale najwyraźniej nie zdążyłem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałbym, że pomiędzy improwizacją jazzową a rockową, i oczywiście świadomością improwizowania, jest taka sama różnica jak między koniem a koniakiem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałbym, że pomiędzy improwizacją jazzową a rockową, i oczywiście świadomością improwizowania, jest taka sama różnica jak między koniem a koniakiem.

 

Ale nie założyłeś tego wątku tylko po to, by wykazać jaka to przepaść dzieli improwizację w jazzie od tej w rocku i w ten sposób podkreślić przewagę muzyki jazzowej? ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jeśli jam zaliczymy do improwizacji, to, proszę wybaczyć, humor mi dopisuje, ale mam wrażenie, że wszyscy jesteście wychowani przez redaktora Kaczyńskiego i muzyka rockowa skończyła się na latach 70tych. Wszystkie Wasze przykłady to stare dziadki... jak Wy :) luz, proszę tego nie brać na serio :)

 

To przykład kogoś kto zainteresował się muzyką w 2 połowie lat 90tych - Frusciante i Flea z RHCP.

Dużo jamowali przed koncertami jak i w trakcie. W ogóle sam Frusciante również w swoim solowych projektach dużo improwizował.

W końcu to uczeń Hendrixa.

Wiem, że niektórzy z Was go nie "uznają" gdyż to były ćpun, więc co on ma do powiedzenia, i w ogóle wstyd i szkoda czasu na to nazwisko.

Nie znam się a wypowiem się, a faktycznie, ten argument, że ćpun, biorąc pod uwagę inne tu wymienione nazwiska ma prawo bytu :)

 

A to według mnie top gitarzystów i to nie tylko jeszcze grających. Poszedł swoją własną drogą. RHCP to było w dużej mierze on.

Odszedł i zespół się muzycznie skończył. Trochę jak Floydzi i Waters. Tylko on się nie sądzi, gra sobie w klubach w słonecznym L.A. produkuję i żyje bez fleszy. Dlatego też trochę zapomniany i niedoceniony.

 

 

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jeśli jam zaliczymy do improwizacji, to, proszę wybaczyć, humor mi dopisuje, ale mam wrażenie, że wszyscy jesteście wychowani przez redaktora Kaczyńskiego i muzyka rockowa skończyła się na latach 70tych. Wszystkie Wasze przykłady to stare dziadki... jak Wy

 

Ależ skąd!

 

Doskonale wiemy, że we współczesnej muzyce też jest dużo przykładów pasujących do tematu wątku.

W muzyce neo-progresywnej chyba najlepiej szukać, a jest tego bardzo dużo: Flower Kings, Spock's Beard, Transatlantic, Beardfish, to tylko pierwsze z brzegu grupy, którym impro nie jest obca.

A Chicago z pewnością poda jako przykład swój ulubiony District '97. ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie założyłeś tego wątku tylko po to, by wykazać jaka to przepaść dzieli improwizację w jazzie od tej w rocku i w ten sposób podkreślić przewagę muzyki jazzowej? ;-)

 

Przewaga muzyków jazzowych nad rockowymi w kontekście umiejętności, świadomości i wiedzy jest miażdżąca, ale tak, nie założyłem tego wątku, żeby cokolwiek podkreślać lub udowodnić.

 

Akurat w przykładach rockowych tak naprawdę ciężko rozróżnić kompozycję i zamierzone cele od impro. Nie wiadomo, czy solo jest wynikiem nauczenia się zagrywki na pamięć czy jest to motyw spontaniczny, wymyślony tu i teraz. Dlatego też między innymi, impro w rocku da się tak jakby odczuć najdobitniej podczas różnych jamów i koncertowych uniesień, natomiast w jazzie jest to stały element gry mający swój czas i miejsce w każdym praktycznie nagraniu. Część B w popularej i standardowej formie mówi o tym przejrzyście,

 

Istotą muzyki jazzowej jest improwizacja, więc tutaj czarów nie ma. Nie ma większego znaczenia, czy mamy do czynienia z kompozycją czy z otwartymi formami - i tu i tu jest to stały element - idiom!

 

Wiem, że niektórzy z Was go nie "uznają" gdyż to były ćpun, więc co on ma do powiedzenia, i w ogóle wstyd i szkoda czasu na to nazwisko.

Nie znam się a wypowiem się, a faktycznie, ten argument, że ćpun, biorąc pod uwagę inne tu wymienione nazwiska ma prawo bytu :)

 

A czy ty się zastanawiasz nad tym, co chcesz powiedzieć? Te teksty są tak potrzebne jak małemu dzwonek! Co chcesz udowodnić? A już tekst o wychowaniu przez Kaczkowskiego przemilczę, bo to był rzut cepem na oślep. No nie była ta twoja wypowiedż tak do końca przemyślana - zaprezentowałeś idealny przykład rockowej improwizacji.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat w przykładach rockowych tak naprawdę ciężko rozróżnić kompozycję i zamierzone cele od impro. Nie wiadomo, czy solo jest wynikiem nauczenia się zagrywki na pamięć czy jest to motyw spontaniczny, wymyślony tu i teraz

 

Myślę, że wręcz prawie każda improwizacja w rocku jest zamierzona i przemyślana. Powtarzana w podobnej formie na koncertach przestaje być improwizacją.

Co innego jak goście z Grateful Dead, czy Allmani pod wpływem środków odurzających rozbudowują na koncertach swoje utwory do monstrualnych rozmiarów i nie wiedzą kiedy skończyć - wtedy możemy mówić o improwizacji spontanicznej. ;-)

 

Ale weźmy np. Strange Kind of Woman Purpli - to improwizacja świadoma, czy spontaniczna?

Ja myślę, że na początku dialog gitary Blackmore'a z wokalem Gillana wyszedł spontanicznie.

Efekt był znakomity, więc został przyjęty i powielany na innych koncertach, chociaż zawsze trochę inaczej wykonany.

 

wszyscy jesteście wychowani przez redaktora Kaczyńskiego

 

Tego ś.p. od muzyki klasycznej, czy tego konusa teraz rządzącego? ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chicago przecież pisałem luz....miałem piękny dzień, Kubica a Ty się czepiasz. Pisałem przecież z góry, że to żart...jeny.

Ale sam powiedz, wszystkie Wasze przykłady to top wszech czasów pana Kaczkowskiego i Mini Max.

 

Jak kolegę uraziłem, to przepraszam, nie miałem takiego zamiaru. Przecież obaj wiemy, że wiedzą muzyczną kolekcją płyt, nie mówiąc już o klockach, Tobie do pięt nie dorastam, więc Twoje zdrowie, w końcu wakacje :)

 

 

W muzyce neo-progresywnej chyba najlepiej szukać, a jest tego bardzo dużo: Flower Kings, Spock's Beard, Transatlantic, Beardfish,

 

nie znaju :) nic a nic z tego :) :) :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kolegę uraziłem, to przepraszam, nie miałem takiego zamiaru. Przecież obaj wiemy, że wiedzą muzyczną kolekcją płyt, nie mówiąc już o klockach, Tobie do pięt nie dorastam, więc Twoje zdrowie, w końcu wakacje :)

 

I to też jest zupełnie niepotrzebny ornament kaleczący impro. Nie, nie uraziłeś mnie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miałem piękny dzień, Kubica

 

Rzeczywiście - info dnia - Kubica ma szansę wrócić do F1.

Pasjonujący sport...zapierdzielanie w bolidzie i pokonywanie kilkudziesięciu okrążeń. ;-)

 

To ja już wolę skoki narciarskie.

 

nie znaju :) nic a nic z tego :) :) :)

 

To proponuję posłuchać...serio...i wyjść z tej psychodelii Floydów. ;-)

 

Jak będziesz zainteresowany, to podrzucę Ci parę tytułów na priv.

 

Chicago - sorry za offtop.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem jakiś koncertowy bootleg Led Zeppelin, chyba z Seattle z '75, utwory po 20 minut, ale... wolę studyjne :-) Koncert jest fajny, ale trzeba na nim być, wtedy jest radocha, z płyty to już nie to samo, sorry za truizmy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to też jest zupełnie niepotrzebny ornament kaleczący impro. Nie, nie uraziłeś mnie.

 

małe solo dla Ciebie...improwizacja

 

 

 

Największy z największych

nie myślał jazzowo, nie myślał rockowo, był muzyką

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już porównujemy wersje koncertowe i studyjne to w przypadku rocka często....te drugie są lepsze.Ostatnio nabyłem winyl z koncertem L Z z nowojorskiego M S G.I tam grają długie wersje znanych piosenek z pierwszych płyt.Moim zdaniem są one przegadane,za długie.Wolę wersje studyjne.W przypadku jazzmanów jest odwrotnie.

 

To może pytanie z innej beczki.Jak wiadomo były zaawansowane plany wspólnego projektu muzycznego Davisa i Hendrixa.Jak Wam się wydaje czy to miało sens i ewentualnie czy coś wartościowego mogło z tego powstać?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi oczywiście o popularną dominantę z noną zwiększoną i pominiętą kwintą. I wszystko jasne:)))

Spoiler

 

Otóż to.

Tylko. W rocku ? Gdzie kwinta czysta to podstawa niemal ! Kwinta może być pominięta czysta. Za to tu jest obniżona pół tonu. I nie wdając się w szczegóły tercja wielka obok małej. Już we wstępie utworu mamy tryton do dźwięku głównego. Czyli tę obniżoną kwintę. Razem z tego wszystkiego mamy substytut Ab13 np od owego akordu. Oczywiście nic nowego nie wymyślił, w klasyce czy jazzie takie rzeczy jak najbardziej były obecne, ale Heniek jakos sam to sobie wymodził. ówcześnie w rocku podejście nietypowo rockowe.

Sam Heniek improwizował przeważnie na drugiej części tematu. A na tymże akordzie oscylował sobie tak nasz Heniek blue notami wokół tej tercji i nony np. Na którymś z ostatnich koncertów zapuścił się na ten substytut. Może po spotkaniach z Davisem? :) Oczywiście gdybam sobie;) Kto wie? Nie wdając się w szczegóły i zanudzając akordami/cyferkami..

Minęło 47 lat!!

A co niektórzy gitarnicy cisną impro na Heńkowym chordzie dźwięk obok aż uszy puchną..

Czasy się zmieniają jest wielu współczesnych gitarzystów mniej lub bardziej świadomych. Jednak często ci bardziej podchodzą pod fusion"

 

Tu mamy ten akord. jako ostatni w rifie focus. Gitarzysta w solo powiedzmy poradził sobie :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Davis się uczył od Jimego, a Jimi od Davisa - z tym, że Hendrix był analfabetą muzycznym. Wspólnym mianownikiem u jednego i drugiego był wrodzony geniusz. To Miles uczył i tłumaczył Jimiemu na czym polega jego gra i organizacja muzyki. Poza tym byli 'szwagrami'. Nie sądzę, żeby w kwestii muzycznej Miles posiadał jakiekolwiek kompleksy.

 

O to chodzi. Liczyła się świadomość muzyczna.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I piękno improwizacji rockowej w jaskrawym wydaniu z Jimim. Na Traffic proponuję zwrócić uwagę jak ktoś nie ma osłuchanych tych rzeczy.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio nabyłem winyl z koncertem L Z z nowojorskiego M S G.I tam grają długie wersje znanych piosenek z pierwszych płyt.Moim zdaniem są one przegadane,za długie.Wolę wersje studyjne

 

Nie znałeś tego koncertu wcześniej? To słynny The Song Remains the Same.

Dla mnie najlepszy koncert forever, a znam wiele bootlegów.

 

No przegadane, jak zawsze na koncertach LZ. Na tym polega ich improwizacja.

Też wolę wersje studyjne. Jedyna koncertowa, która jest dla mnie wartościowsza od studyjnej to No Quarter.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież 'The Song Remains the Same' nie jest żadnym bootlegiem. Dla mnie też jest najlepszy - bez dwóch zdań. Mam go teraz w nieokrojonej wersji.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I piękno improwizacji rockowej w jaskrawym wydaniu z Jimim. Na Traffic proponuję zwrócić uwagę jak ktoś nie ma osłuchanych tych rzeczy.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Traffic - świetna grupa i świetny przykład rockowej improwizacji.

Ciarki na całym ciele. ;-)

 

Przecież 'The Song Remains the Same' nie jest żadnym bootlegiem

 

Wiem. Trochę nieprecyzyjnie wyraziłem się. Oprócz tego znam wiele bootlegów

i moim zdaniem żaden nie dorównuje temu wydawnictwu.

Chociaż wyróżniłbym jeszcze: How The West Was Won.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kolegę uraziłem, to przepraszam, nie miałem takiego zamiaru. Przecież obaj wiemy

 

że to tylko słowo i chwila w wirtualnym świecie, choć z duszą. Z mojej strony również Sorry za to moje 'idiotyczne szczytowanie. Bez sensu.

 

Everything's cool Dominiku.

 

No i jedna z najznamienitszych płyt Jimiego 'Nine To The Universe' jest jak najbardziej w klubie. Jimi? Według JEBa jest on prekursorem wykorzystania elektroniki w muzyce rockowej. Te wszystkie szklanki i sztuczki Możdżera na pianie pochodzą ponoć od Jimiego? '-)

 

Dżemowanie na 'Nine To The Univerce' zabija - czyściutka energia i kosmiczne poczucie czasu!

 

Pasjonujący sport...zapierdzielanie w bolidzie i pokonywanie kilkudziesięciu okrążeń. ;-)

 

 

A byłeś na żywo na takim wyścigu? Po dwóch Grand Prix jesteś głuchy jak pień. Ale miłość to miłość - tu nie ma zmiłuj. Ja jednak nie rozumiem pasji do fusionu Formuły One z Szopenem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że grupy rockowe improwizowały.

Improwizacja była tym bardziej rozbuchana, im więcej gorzały i prochów przed koncertem.

 

 

 

I lost physical feeling all over and I was laying on the floor. And everybody turned into angels,

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mawiajo; Nie strój zdobi muzyka ;)

Jim Morrison improwizował po gorzale i prochach. Z Heńdrixem. Tylko jakoś tak też wielo torowo im to szło..Zapewne też jak Chicago określił kosmiczne poczucie czasu"..

Jest koncert na którym konkretnie przegiął . Ledwo stoi , a co dopiero grać. i totalnie poza groovem..Niestety jest więcej takich

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jimi Hendrix z Jimem Morrisonem, Johnny Winterem i Buddy Milesem - 'The New York Session'. W sesji brali jeszcze udział Randy Hobbs na basie i Randy Z na perkusji.

Nagranie to pochodzi z 1968 z klubu Scene w NYC, którego właścicielem był menadżer Johnny Wintera, Steve Paul. Jimi uwielbiał tam wpadać i podżemować z chłopakami - podobała mu się tam niesamowita atmosfera jaka panowała w tym klubie. Oprócz tego, że grał tam Jimi z chłopakami na niekomercyjnej scenie, to nagrywał większość rzeczy na swoim przenośnym magnetofonie. No i przy okazji odurzali się alkoholem i innymi używkami, co idealnie słychać w tej projekcji. Jest kilka wersji tego albumu ze zmennymi tytułami: wymieniona 'The New York Session', 'NYC '68, 'The Early Years', 'Red House', 'Wake Up This Morning and You Find Your Self Dead'...

 

A co do grupy Traffic, to pięknym improwizacyjnym 'taktem z regularnej dyskografii jest, oczywiście koncertowa, płytka 'On The Road'. Super klimat i super muzyka. Miałem to na analogu w czasach prehistorycznych i z tego co pamiętam, słabo ten winyl brzmiał. CD brzmi nawet nieżle.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.