Skocz do zawartości
IGNORED

Kto nie lubi Roda Stewarta?


Prezes WS

Rekomendowane odpowiedzi

Większość bywalców niniejszego katalogu co jakiś czas i na jakis czas znika. To miłe, bo można się spodziewać, ze słuchają muzyki! W odróżnieniu od sprzętowców, którzy poza płytki testowe i samplery zapewne nie wychodzą. Ale do rzeczy. Zmęczony czasem nadmiarem piękna i wyrafinowania, lub porażony głębią gustów muzycznych na jakie można trafić na tych stronach lubię z wrodzonej przekory zanurzyć się w jakieś "prosciutto". Może być nawet "con melone". David Roderick Stewart to właśnie taka odskocznia jakiej nie lekceważę pomny przestrogi bodajże Lagerkvista -"Pogardzanie banałem cechuje ludzi, których biedne mózgi wypaliła urojona błyskawica wielkości". Dawnymi czasy lubiłem zachrypnięty głos wokalisty "Faces". Na Wyspach zawsze zresztą było dużo interesujących głosów i Rod ten fakt potwierdził. A chrypkę podobno zawdzięcza jakiemuś specjalnemu gatunkowi likieru, w którym od lat gustuje. Na początku lat siedemdziesiątych dośc często słuchiwałem Radia Luxembourg. No i usłyszałem utworek rozpoczynający się od charakterystycznego, basowego zejścia. Był to, rzecz jasna "In a Broken Dream" wymieniany u nas nawet w serialu "Czterdziestolatek" jako "Wyrwany z Marzeń". Podłe tłumaczenie, w odróżnieniu od nagrania. Dziwiłem sie wtedy jedynie, dlaczego ktoś przy zapowiedzi mruczy coś o jakimś "Python Lee Jackson" skoro ja wyraźnie słysze Stewarta? Marek Gaszyński z wrodzonym wdziękiem wyjaśniał: to pseudonim Roda. Ale inni byli dociekliwsi i wywąchali australijską eskapadę Stewarta w 1969 roku zakończoną sesja nagraniową z kapelą o tej właśnie nazwie. Stewart tak zaśpiewał "In a Broken Dream", że zespół z liderem i kompozytorem utworu, Davidem Bentleyem nigdy już poń nie sięgnął...

Młody Rod zahaczał o nurt rhytm and blues'a. Wspomnianego nagrania nie można było uznać za barachło. I człowiek zaczął sobie trochę po "zachrypniętym" obiecywać. A filuterny i rozrywkowy muzyk nic sobie z tego nie robił i za nic nie chciał być ambitny. Z to bardzo dobrze się sprzedawał, nieźle, podobno, koncertował i tak "was spending time, feeling fine". Ostatnio jednak jakoś przestałem mieć mu to za złe. Starość? Infantylizm? A może po prostu podejrzenie, że i dla niego jest miejsce na tej scenie i skoro taki chłopak jak Stevie Wonder decyduje się przygrywać mu na harmonijce, to nie świadczy to o robocie Roda źle. Na serii trzech płyt pod zbiorczym tytułem An American Songbook" trudno znaleźć przykład utworu ewidentne przez Stewarta "położonego"! A wielu szacowniejszych od niego muzyków takie grzechy ma na sumieniu! Myślę sobie zresztą, że wielu moich interlokutorów te płytki ma gdzieś głeboko pochowane i czasami, gdy nikt nie widzi ani nie słyszy słucha ich sobie z lekkim poczuciem winy, wstydu i ... przyjemności. Regards - W.S.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/15461-kto-nie-lubi-roda-stewarta/
Udostępnij na innych stronach

na pytanie zadane przez Sz.p. Prezesa w tytule odpowiem z przyjemnością, że z RS sympatyzuję za chociażby kapitalny jego udział (wokalny ma sie rozumieć) na albumach Jeffa Becka (Truth 68r i Beck-ola 69r). Świetne hard-blues-rockowe granie. Ale mniemam, iż istotniejsze niż tytułowe pytanie jest zagadnienie "The Great American Songbook P I-III". Jak sam Mr Stewart powiada, póki fani wyrażają zainteresowanie (i fakt, nie małe), wytwórnia zaciera łapki...to chyba nie grzech. A co istotniejsze są setki takich, którzy czterdzieści lat temu byli "do przodu" a obecnie przekroczyli granicę żenady. Tak więc dla Roda - HOWGH.

Prezesie

 

Primo ": chyba nie "...blondies have... " a "...blondes have ....."

 

Secundo: "in the morning don't say you love me 'cos i'll kick you out of the door" albo "you say your name is Rita but your perfume's smelling sweeter...."

 

Ktoś kto nie słyszał "Handbags and gladrags" czy "Every picture tells a story" nie wie kto to jest (mógłby do dziś być ) Rod Stewart.

 

Bardzo lubię Roda od czasu jak mój starszy brat przywiózł z londyńskich saksów ponad dychę płyt solo,z Beckiem i z Faces a była to 1-sza połowa 70's ! Nb były jeszcze i Crimsony,Bowie itd oraz piecyk Teleton i gramofon Amstrad - ktoś pamięta te marki ??? (co by nie było bratu bez Roda smutno wrzuciłem do gleby przed złożeniem go na wieczne czasy dwie płyty Roda).

 

Po podatkowej emigracji za Ocean jest coraz gorzej.To dzisiejsze silenie się na amerykański akcent !!! A i słyszę to badziewie w prawie każdej restauracji.

 

Rod ! Włóż jeansy i "Footloose and fancy free"!!!!!

Proszę o wybaczenie, jeżeli czasem w pośpiechu popełnie błąd językowy, bądź merytoryczny. Miło mi się czytało "normalny" wpis zildjana. Przypomniał mi się tu na marginesie utworek niezłego za młodu Cata Sevensa "The First Cut is the Deepest". Rod zaspiewał go o wiele lepiej. Podobnie na płytce poświęconej twórczości Carole King jednym z najlepszych, moim zdaniem nagrań jest stewartowska wersja "So Far Away"...

Sz.P. Prezesie

 

Miło mi,że uchodzę za "normalnego" w dzisiejszych czasach. Przepraszam za uwagi dotyczące literowek. I ja popełniłem błąd - słuchając "Stay with me" odnotowałem,że w moim wpisie zabrakło słowa "only". A riffy Wooda na początku numeru powodują ,iż sąsiedztwo moje prosi o ściszanie. Nikt nie może mieć wątpliwości,że Wood był najlepszym kandydatem do Stonesów.

 

Dalej,rzeczywiście "the first cut...." jest genialny w wykonaniu Roda. "Sing it again,Rod" !

 

U2 nie przyznaje się do plagiatu Faces (w teleklipie U2 Panowie jadą jakić kabrio po mieście )

Moją najbardziej ulubioną piosenką Roda była Downtown Train... do czasu aż usłyszałem ją w wykonaniu Toma Waitsa.... Rod umie korzystać z dobrych źródeł i w sumie chwała mu za to. Co do songbook to vol. 1 to był dobry pomysł a później to już chyba kasa...

j.

a ja uważam, że wszystkie 3 płyty ".... Songbook"

Rod nagrał z dwóch powodów (kolejność dowolna)

1. dla jaj - co się udało w pełni (przynajmniej wg nie), widok Roda w smokingu (fraku?), smędzącego stare standarty jest lepszy od wszystkich kabaretów razem wziętych

2. dla kasy - co też się chyba udało, z tego co wiadomo płyty sprzedały/sprzedają się świetnie

a już myślałem że stary Rod niczym mnie nie zaskoczy..... myliłem się

-> Arek, no pewnie, że tak! Wcalę sie nie zdziwię, jak za miesiąc zobaczę plakaty promujące nowa płytę Roda Stewarta "featuring" Dianę Krall! Bawić się też trzeba umieć! Na zdrowie, W.S.

Arek,

 

Rod w smoking to nic nowego pod sloncem. Sprawdz chocby okladke Tonight I'm Yours. Tak zreszta maja wszyscy wielcy, ktorzy w mlodosci byli mleczarzami a potem trafili na swoja zyle.

Co zas do samych plytx3 - mysle, ze moze klasa Roda ujawnilaby sie lepiej , gdyby poprzestal na jednej takiej plytce. No ale czego sie nie robi dla... fanow ;-)

 

pzdrw

soso

Prezesie,

 

Mleczarz to przenosnia. Mleczarzami byli i Bryan Ferry, i Rod Stewart, i Luis Armstrong, i.... No ci, w smokingach ci

;-)

 

Zas mleczarkami: ........... i co? Nie nosza smokingow. Ach te kobiety ;-)

 

pzdrw

 

soso

 

PS

 

Rod zdaje sie takze gral w zawodowym klubie pilkarskim angielskiej IV ligi. Nie podawali mu.

Tak szczerze mówiąc, to sam nie do końca przepadam za trzema płytkami Roda z serii "The Great American Songbook". Wolę zdecydowanie młodego Stewarta, choć nie wzbraniam się przed przyznaniem "staremu" nienajgorszej klasy muzycznej połączonej z marketingową perfekcją. A dlaczego trzy płyty? Może ambitny Roderick postanowił rozszerzyć starą zasadę speców od kreowania pop - kreatur. Polegała ona na tym, że po sukcesie jakiegoś utworku natychmiast, na fali nagrywało się niemal identyczny, a gdy już odrobinę przestygł, trzeci, jak najbardzej różniący się od pierwszej dwójki. W ten sposób dawało sie plebsowi do zrozumienia, że nowo wykreowana "gwiazda" jest ambitna, nieszablonowa no i w ogóle trzeba ja pokochac i szybko ustawić się w kolejce po następne płytki. Przykłady funkcjonowania takiego schematu (wybacz Stachuro) można by mnożyć w nieskończoność. Znamy to jak zły szeląg. Rod przełożył to jedynie na większą nieco skalę... A co do zawodów? Czuję się w obowiązku bronić Roda, gdyż dawniej funkcja grabarza była rzadszą, niż mleczarza! Zatem faworyt i tu wykazywał się oryginalnością. Nie wiem natomiast gdzie Rod kopał piłkę, ale wiem, że upodobanie mu pozostało. Gdzieś tam, kiedyś mignęła mi fotka, na której siedzi na trybunach razem z Eltonem Johnem i jest im dobrze. I niech tak im będzie, bo znam kilku gorszych... Adios. W.S.

jeżeli już jesteśmy przy grabarzach to parał się tym także Peter Green i to niestety po przygodzie z Bluesbreakers i Fleetwood Mac. Niestety, gdy już odszedł od płyt grobowych i wrócił do płyt gramofonowych to okazało się, że grabarstwo pogrzebało jego talent i już nie tworzył Albatrosów, Ohwellów i innych Supernaturalów.

A Roda cenię w trzecim songbooku chośby za Stardust, który lubię w każdym wykonaniu...

muzyka łagodzi obyczaje

  • 1 miesiąc później...
  • 2 miesiące później...
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.