Skocz do zawartości
IGNORED

Sting - koncert w Warszawie 24.09.2005


maka

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu dzisiejszym odbędzie się bezpłatnych koncert Stinga. Impreza odbędzie się na torze wyścigów konnych na Służewcu w Warszawie. O 18:00 rozpocznie support w osobach Kayah i Tomka Makowieckiego, Stinga należy się spodziewać o 21:00. Ma zagrać 80 minut plus ewentualne bisy. Według prasy Sting jest Warszawie od czwartku, przygotowuje się do koncertu. Przywiezie ze sobą następujący skład: Dominic Miller, Lyle Workman and Josh Freese. Jak się okazuje Stig ostatnio mało koncertuje, jego poprzedni koncert miał miejsce 02.07.2005 w londyńskim Hyde Parku, a następny po warszawskim ,odbędzie się dopiero 03.11.2005 w Nowym Jorku.

Zapraszam do wpisywania waszych rezenzji koncertu.

 

Wiącej info

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/21470-sting-koncert-w-warszawie-24092005/
Udostępnij na innych stronach

...a jeszcze takie małe "jajko" się urodziło :) Dokłądnie w tym samym czasie gdy Sting będzie grał, także w Warszawie będzie miał koncert jakiś jego muzyk ... jak to się mówi...do wyboru, do koloru :)

A wg mnie Chris Botti to nie "jakiś JEGO muzyk" - nie przesadzajmy z tym geniuszem Stinga (jego wycieczki w stronę popowej szmiry...)

Bluesound Node ▶️ Synthesis Roma 96DC+ ▶️ B&W 706 S3

Tylu ludzisków w jednym miejscu to ja chyba nie widziałem. Był poważny problem z dojazdem komunikacją miejską na koncert. Linia koncertowa kursowała za rzadko i z małą ilością autobusów.

Sam koncert, trochę odgrzewane kotlety – niczego innego się nie spodziewałem. Sting zagrał składankę utworów The Police i swoich własnych. Poza drobnymi fragmentami koncert nie należał do porywających. Sting zagrał ok. 80 minut muzyki wliczając w to bisy. Publika dość przypadkowa tzn. nie tylko fani wykonawcy albo bywalcy koncertów.

Wracając do spraw organizacyjnych ciekawi mnie, co za idiota kazał zamontować telebimy na podobnej wysokości co scena? Jak ktoś, stojąc na płaskim terenie na którym odbywał się koncert, nie widział sceny, to też niespecjalnie będzie widział telebimy. Powinny być one powieszone zdecydowanie wyżej.

Pozdr.

sprostowanie ... mówiąc "jakiśjego muzyk" nie chciałem go do żadnej grupy i klasy zakwalifikować ... równie dobrze mógłbym napisać "członek jego grupy" czego to niestety pewny nie byłem więc napisałem poprostu "jakiś jego muzyk" Tyle w roli sprostowania.

 

A jak widze dobrze że nie pojechałem ... pare stówek byłbym do tyłu, a nienawidze zbieranin ludzisków niewiedzących tak do końca po co przyszli na koncert :) ... no i na czyj koncert przyszli ...to przedewszystkim :)

uczestniczyłem w koncercie Stinga....

a więc po kolej....

odnośnie organizacji : oceniam ją dosyć dobrze.... napiszę tak.... ciężej było dojechac na koncert, niż później wrócić do Centrum :)

weźmy pod uwagę że tam było ponad 100.000 osób :) organizatorzy mówili nawet o 150.000 ;) więc przy tego typu imrezach zawsze jest dziki tłum i mnóstwo przypadkowych ludzi :)

 

jeśli chodzi o samą muzykę:

 

suport's :

Makowiecki Band - porażka zupełna, nierówno...wokalista nie potrafiący śpiewać ba nawet wchodząc na scenę powitał wszystkich mówiąc, że wita ich w ten słoneczny piątkowy wieczór :) ...

 

Kaya - dużo lepiej, sprawni muzycy ... pełan żywiołu Kayah, osobiście za nią nie przepadam, dla mnie to jej wyczyny vocalne przypominają kogoś kto ma kłopoty z wypróżnianiem się i stara się o tym powiedzieć całemu światu :)

 

Ale w porównaniu do Makowieckiego... było dużo dużo lepiej... no i Kayah która z zakłopotaniem mówiła, że bała się wystąpić przed taką publicznoscią.... a nawet odchudzała się ostatnio specjalnie na ten koncert :)

 

No i wreszcie Sting....

 

Trzeba przyznać, że muzycy się przyłożyli .... mnie najbardziej utkwiła w pamięci gitara (lead guitar - gitarzysta z włosami do ramion) rewelacyjnie wybrzmiewała.... Sting perfekcyjny.... mentorem to on nie jest.... ale dobry rzemieślnik z niego....

 

Jeśli chodzi o kawałki które grali.... troszkę The Police pojechali, odrobinę hitów.... i trochę kawałków których nie znam.... pewnie nowe...

 

Momentami troszkę chłopaki kombinowali .... były przestoje i odrobinę wiało nudą :) .... mnie osobiście zabrakło Englishman in New York.... no chyba że gral na samym końcu .... bo wyszedłem troszkę wcześniej... obawiając się kłopotow z transportem :)

 

Biorąc pod uwagę fakt, iż na koncert miałem darmową wejsciówkę .... warto było się tam wybrać...

 

 

zdezintegrowany_3PO

wovo-"A jak widze dobrze że nie pojechałem ... pare stówek byłbym do tyłu, a nienawidze zbieranin ludzisków niewiedzących tak do końca po co przyszli na koncert :) ... no i na czyj koncert przyszli ...to przedewszystkim :)"

 

Jak tak bardzo chcesz błysnąć ,to postaraj się bardziej i unikaj tego nauczycielskiego, zarozumiałego tonu.

Sting nigdy nie był wykonawcą elitarnym (na całe szczęście) ,stąd te tłumy na jego występie.

Myślę też,że zdecydowana większość uczestników takiego koncertu doskonale zna jego twórczość (być może dużo lepiej niż Ty).

Tłumy "ludzisków" są wyrazem wielkiego uznania dla wykonawcy znajdującego się na scenie (Sting).

Fakt,że koncert był darmowy nie ma tu nic do rzeczy.

Szkoda tylko,że Sting na ostanich płytach nie gra tak,jak na tym koncercie.

A ja jestem bardzo zawiedziony.Ale nie występem Stinga, tylko organizacją koncertu.O nisko zamontowanych telebimach ktoś już napisał, ale totalną porażką było nagłośnienie.Staliśmy z przyjaciółmi stosunkowo blisko sceny, niemalże na wprost, ciesząc się przed koncertem że udało nam się zająć dobre miejsca, biorąc pod uwagę ile ludzi przyszło na koncert i ile stalo za nami. Jednak jak koncert się zaczął byliśmy zdruzgotani. Trzeba było się domyślać co Sting śpiewa, a ludzi wokół, nas było słychać głośniej niż samego Stinga !!! Nie wiem czy telewizja to pokazała ale po w trakcie wykonywania pierwszego i drugiego utworu oraz pomiędzy utworami,ludzie krzyczeli (my też) "Głośniej,Głośniej,Głośniej".Po pewny czasie co niektórzy bardziej zdesperowani zaczeli wychodzić, a nie był to nawet środek koncertu.Wyglądało to tak jakby można porównać do sytuacji kiedy do dużej wypełnionej ludźmi sali, wstawiono mały 14 calowy telewizor, na którym puszczono koncert.Wiele koncertów widziałem, ale ten pod względem nagłośnienia to była totalna lipa.A jeszcze, ten dudniący bas..

Przejechaliśmy 400km w jedną strone, i wracaliśmy (delikatnie mówiąc) w kiepskich humorach.Być może w sektorze VIPów było dużo lepiej, albo tym którzy stali dużo dalej za nami (bylo tam bodajże dodatkowenagłośnienie),ale jakie to ma teraz znaczenie. Zapewnie zostając w domu i oglądając koncert w TV,lepiej byśmy się bawili.

A sam Sting? Fajnie zagrał, było sporo starych dobrych utworów,'Sister moon' 'Fields of gold''King of pain' 'Fragile' , które liczyłem że usłyszę.

pozdrawiam

Nie wiem czy ma sens, żebym zabierał głos, bo koncert oglądałem tylko w TV. Ale dla mnie to było żenujące. Ktoś taki jak pan Sting nie powinien robić sobie jaj z publiczności, a mam wrażenie, że w sobotę sobie zrobił.

Moim zdaniem zagrali tak, jakby pogrywali sobie na próbie - żadnego ognia, emocji, radości z grania, przyłożenia się do tego, co robię. Pan Sting nawet się nie spocił! Żadnego kontaktu między muzykami, każdy grał swoje, bywały momenty, że gitara wchodziła z solówką, kiedy pan Sting jeszcze śpiewał. W kilku utworach kompletnie się rozjechali. Nie pamiętam już w którym kawałku, perkusista i ten drugi, nowy gitarzysta /nie Miller/ musieli przez dobre 20-30 sekund nadganiać pozostałych dwóch panów. Wielogłosy bywały śpiewane nieczysto, Stingowi zdarzyły się boki. To się oczywiście na scenie zdarza, ale drugoligowym kapelkom. Komuś takiemu, jaki ikona muzyki pop to się zdarzać nie może.

Przypomniałem sobie jego pierwszy koncert w Polsce, to był chyba 1996 rok, stadion Gwardi. Lał wtedy deszcz, było zimno, warunki strasznie niesprzyjające, ale koncert był znakomity. Ten wczorajszy ? kiepściutki. Reasumując - pan Sting przyjechał na chałturkę za grube pieniądze.

Stempur

PS. Aha, ja naprawdę lubie Stinga, a szczególnie z czasów The Police. Tym bardziej smutno mi z powodu wczorajszego koncertu, bo większość repertuaru to były właśnie policyjne kawałki.

Byłam na koncercie, bo Police i Sting to moi ulubieni wykonawcy. Gdybym nie była na koncercie to bym z pewnością żałowała. Jednakże niestety jestem zawiedziona i czuje niedosyt. Mimo, że Sting wybrał całkiem niezły zestaw utworów (starsze dynamiczne Police i inne dobre kawałki) to totalny brak nagłośnienia (czytaj brak mocy) powodował, że nie czułam atmosfery koncertu. Muzykę zagłuszały rozmowy widzów. Normalnie na koncertach czuje się, że muzyka rozwala bebechy i potrzebowałam zatyczek do uszu, aby nie ogłuchnąć. Tutaj trzeba było się koncentrować i nasłuchiwać co jest grane nie mówiąc o tym, że nie słychać było wyraźnie wokalu. To oczywiście spowodowało moje niezadowolenie. Dodatkowo publika była raczej przypadkowa - w zasadzie dziwię się ludziom, że chciało im się uczestniczyć w koncercie artysty, którego nie znają, albo nie lubią. Dlatego też wkurzały mnie teksty sąsiadów, których słyszałam z powodu słabego nagłośnienia, że nie znają kawałków, albo że Sting to nie ich muzyka. Właściwie wolałabym zobaczyć taki koncert w mniejszym gronie np. w Spodku (byłam w 1997 roku), albo w sali kongresowej i na pewno byłoby lepiej. Muzyka Police czy Stinga lata masowej popularności ma już zapewne za sobą i pewnie i ja lepiej odbierałabym taki koncert 20 lat temu, kiedy Police właśnie się rozpadło. Z drugiej strony to dla Stinga dobra reklama - było podobno 150 tysięcy ludzi większość młodzieży i może przybędzie mu fanów. Co do repertuaru koncertu to zgodnie z jego zapowiedzią grał w składzie 4 osobowym rockowym (podobnie jak Police) i dlatego też nie spodziewałam się improwizacji i kawałków jazzujących lub wymagających np. saksofonu i chórków. Co do wokalu Stinga to nigdy nie był perfekcyjny, ale jego głos i tak jest silny i niepowtarzalny. Co do zarzutów, że Sting się nawet nie spocił to podobne spostrzeżenia mieli dziennikarze po koncercie Stinga w Waszyngtonie (marzec 2004) w Warner Theater. Z tym, że w tamtym przypadku była to raczej zazdrość o dobrą kondycje Stinga. Tak na marginesie, chyba nikt nie oczekiwał baletów w stylu Mandaryny. Ja jak będę jeszcze mieć okazje chciałabym zobaczyć koncert Stinga w sali z dobrym nagłośnieniem. To by było na tyle.

Witam.

 

Choć nie byłem na samym koncercie w Warszawie a tylko na transmisji w poznańskim Starym Browarze i najbardziej podobał mi się.... Stary Browar. W zasadzie sam nie wiem dlaczego: czy to wina fatalnego nagłośnienia czy jeszcze gorszego obrazu z ekranu czy może poprostu słabego wystepu. W każdym razie po pierwszej części koncertu szanowna koleżanka małzonka (zwykle zachwycająca się Stingiem) wydała rozkaz odwrotu co też niezwłocznie uczyniłem. Nie ukrywam, że osobiście zawiodłem się na repertuarze 1 części występu, a to dlatego, że idąc na koncert zwykle oczekuję usłyszeć same przeboje danego wykonawcy. Niestety 1 część koncertu mnie rozczarowała bo rozpoznałem jedynie dwa utwory. A może to jednak moja wina?? Może powinienem bliżej zapoznać sie z twórczością Gordona?? Ale teraz to i tak "musztarda po obiedzie".

 

Pozdrawiam

Luxmany i winyle 

I ja się pojawiłem. :) Dotarłem na miejsce ok. godziny 20, więc nie miałem wątpliwej przyjemności słuchać pierwszego supportu. Końcówka koncertu Kayah, której osobiście nie trawię, posłużyła mi do znalezienia dobrego miejsca do posłuchania muzyki (widok muzyków mnie niespecjalnie interesuje, więc nisko wiszące telebimy i daleeeeeko scena mi nie przeszkadzały).

 

I Udało mi się takowe znaleźć - dokładnie pośrodku, pomiędzy drugą (licząc od sceny) parą kolumn, jakieś 30-40 metrów od wirtualnej linii łączącej te kolumny (czyli jakieś 100-120 metrów od sceny). Faktycznie, mocy było zdecydowanie za mało. Jak dla mnie natężenie dźwięku zdecydowanie nie musi przewlekać człowieka na lewą stronę, ale nie może być tak, że trzeba się mocno skupiać, żeby wyłowić muzykę spomiędzy rozmów, dzwonków telefonów (spokojnie można było przez komórkę gadać w czasie trwania utworów!), pisków fanek, etc. Dobra była mimo to jakość dźwięku. Naprawdę fajnie było posłuchać, choć chwilami według mnie wokal był zbyt wyciszony.

 

Co do repertuaru - bardzo lubię Stinga, ale jakimś wielkim wielbicielem nie jestem. I muszę przyznać, że część zagranych utworów była dla mnie całkowicie nieznana. Jednak mimo to podobało mi się - koncert był zdecydowanie bardziej rockowy, niż popowy, więc czegóż chcieć więcej. Szkoda, że było tak krótko, że nie pojawiło się wiele świetnych kawałków.

 

Najbardziej jednak brakowało mi kontaktu z publiką. Zero emocji, zero wysiłku. A publika po jednym bisie rzuciła się do wyjścia.

 

Ogólnie - jeden z najgorszych koncertów, na jakich byłem. Absolutnie bez porównania z koncertem tegoż samego wykonawcy sprzed 4 czy tam 5 lat na stadionie Gwardii. Wtedy była magia, zabawa, emocje, muzyka, wszystko to, co powinno być. Tu było granie do kotleta (hot-doga, pop-cornu, piwa - co kto woli) na firmowej imprezce.

Dzień dobry wszystkim

1. Koncert oglądałem tylko w TV i mi to wystarczyło.

2. Ten 'drugi gitarzysta' to Lyle Workman - grający wcześniej minn. z Beck'iem. Ten pierwszy to oczywiście Dominic Miller.

3. Na bębnach grał Josh Freeze - na codzień gra w A Perfect Circle - a grywał z minn. Tracy Bonham, Puddle Of Mudd, Suicidal Tendencies, Guns N' Roses, Paul Westerberg, Perry Farell, Chris Cornell, Indigo Girls, Infectious Grooves, Robem Zombie i jeszcze kilkunastoma mniej znanymi formacjami.

4. Miejsca dla Chrisa Bottiego na scenie obok Stinga nie ma z przyczyn oczywistych. Sting gra teraz duuuzo numerów The Police i ma 'gitarowo/rockowy' line-up.

5. Mam nadzieję, że to jest ABSOLUTNY KONIEC SMOTH JAZZOWEGO ETAPU KARIERY STINGA!!! Ja osobiście mam tego dosyć. szczególnie policyjnej 'Roxane' w aranżacji jak z koncertu 'all this time'.

6. Cieszę się, że na warszawskim koncercie Sting zagrał aż 12 UTWORÓW THE POLICE! Jego nowy skład z wiadomych przyczyn czuje się dobrze w 'policyjnym' repertuarze! Josh Freeze zdecydowanie lepiej wypada grając bębny Stewarda Copelanda niż np. Vinniego Colaiuty lub Manu Catche! choć oczywiście trudno tu sensownie porównywać tak różne style bębnienia. Lyle Workman dodaje troszkę gitarowej kreatywnej 'siary' i mi się to podoba.

7. Sting tym składem się odmładza i czegoś poszukuje, bo ja podobnie jak wiele innych osób uważam, że 'Pan Żądło' się wypalił. Przystankiem na drodze do czego jest ten 'post-policyjny repertuar i skład muzyków' ...tego nie wiem, zle życzę Stingowi jak najlepiej!!!

pozdrawiam

 

PS> 8. czy jest szansa na reaktywację 'the police'?

Widzę, ze jeszcze nikt nie podał tracklisty koncertu. Załączam zassaną z WP. pozwoliłem sobie jednak zaznaczyć utwory The Police - aż 12 utworów The Police!

 

1. "Message In A Bottle" - The Police

2. "Demolition Man" - The Police

3. "Spirits In The Material World" - The Police

4. "Synchronicity II" - The Police

- "The Hounds Of Winter"

- "If I Ever Lose My Faith In You"

5. "Driven To Tears" - The Police

- "Heavy Cloud No Rain"

6. "Invisible Sun" - The Police

- "Why Should I Cry For You"

- "Fields Of Gold"

- "A Day In A Life"

7. "The Soul Cages/King Of Pain" - The Police

8. "Voices Inside My Head" - The Police

9. "When The World Is Running Down" - The Police

10. "Roxanne" - The Police

- "Desert Rose"

11. "Next To You" - The Police

12. "Every Breath You Take" - The Police

- "Fragile"

stempur

Przypomniałem sobie jego pierwszy koncert w Polsce, to był chyba 1996 rok, stadion Gwardi. Lał wtedy

>deszcz, było zimno, warunki strasznie niesprzyjające, ale koncert był znakomity.

 

kiedy na gwardii padał desz bo nie przypominam sobie?????

 

a co występu dla oranżadki to faktycznie był średni... aż do fragile.

 

choć z drugiej strony to nie da się służewca nagłośnić...

A jak widze dobrze że nie pojechałem ... pare stówek byłbym do tyłu, a nienawidze zbieranin

>ludzisków niewiedzących tak do końca po co przyszli na koncert :) ... no i na czyj koncert przyszli

>...to przedewszystkim :)

 

vovo hamuj lejce...

 

a swoją drogą to mamusia do lekcji nie gonii albo nutelli na śniadanko nie kupiła... wiesz, dzieci energii do rozwoju potrzebują...!

Snajper

 

Jeżeli chodzi o moc, to akurat przebywałem w mieszkaniu na Ksawerów (kilka kilometrów od sceny) i od basów szyby drżały. Wydaje mi się, że sprzęcicho miało niezłą moc.

Witam

Jeżeli komuś pasuje taka interpretacja to tracklistę tego koncertu można także tłumaczyć 'biznesowo' tzn. powiązać ją z wczorajszą premierą na DVD (26_09_05) koncertu The Police z 1983 'Synchronicity Concert'. Zamierzam tę płytę nabyć, czy ktoś zna ten materiał z wcześniejszego wydania na VHS?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

I ja tam byłem:

STING - rockowy skład, ogólnie przyjemnie, choć bez fajerwerków, rzeczywiście jak wychodziłem przed bisami w niektórych miejscach można było rozmawiać, bardziej poruszyła mnie..

 

KAJA - jedna z niewielu normalnych kobiet w polskiej muzyce pop, IMHO, świetna sekcja rytmiczna, udalo jej się wyjść z tarczą ze sceny, chociaż była supportem, nie słucham na codzień ale podobało mi się.

 

MAKOWIECKI BAND - no chłopaki chyba jeszcze nie na etapie udźwignięcia cięzaru występu przed kimś takim jak Sting to i wyszło jak wyszło.

Viniu, 26 Wrz 2005, 08:30

 

Niestety 1 część koncertu mnie rozczarowała bo rozpoznałem jedynie dwa utwory. A może to

>jednak moja wina?? Może powinienem bliżej zapoznać sie z twórczością Gordona??

 

Zdecydowanie tak.

Bylem i bardzo mi się podobało. Nie obyło się bez wpadek przyznam. Nagłóśnienie bylo takie sobie. Ja stałem 40m od sceny więc cos słyszałem... ale ludzie na końcu chyba nie bardzo. Faktycznie Sting był jakiś niemrawy jeśli chodzi o kontakt z publicznością. Nie wiem czy się uśmiechną przynajmniej raz. Repertuar mógł być trudny dla ludzi, którzy nie znają jago muzyki. Ogółnie ciesze się, że tam byłem. Makowiecki był beznadziejny :)

audiofreak, zadałe. pytanie:

kiedy na gwardii padał desz bo nie przypominam sobie?????

 

Odpowiadam

Na Gwardii padał deszcz w czasie koncert Stinga w 1996 roku. Nie mam pamięcie absolutnej jek panowie od afery z Orlenen, którzy widzą co robili dwa lata temu w soboątę między 8.12 a 8.16, ale o ile pamięć mnie nie myli to padało z różnym natężeniem przez cały koncert a przestało dopiero na bisach.

Stempur

Gdybym miał zapłacić za ten koncert cenę 150zł (średnia cena za bilet) chyba bym delikatnie mówiąc zwymiotował. Sting wokalnie był naprawde dobry, ale.... nagłośnienie i cała reszta konkretna porażka na całej lini. i te telebimy hahahhah

  • 2 tygodnie później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.