Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  • Moderatorzy

Dialog Boga i ludzi zakończył się po uczynku 1 grzechu i złamania przyżeczenia.

 

to kłamstwo.

wg. bibli bóg wielokrotnie kontaktował się z ludźmi, a nawet kazał zabijać czy to syna , czy całe obce plemiona.

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

Było na początku takie pytanie :

 

Czy Bóg istnieje?

 

Zostało oddanych 6800 wpisów - odpowiedzi ? - z których wynika NIC.

 

I nic nie wyniknie. Liczyłeś na jakiś przełom? Dyskusja tkwi od zarania dziejów rodzaju ludzkiego, nie spodziewałbym się że forum audiostereo.pl rozwiąże zagadkę. Za Bogiem nie przemawia nic poza wiarą ludzi, nie znajdziesz racjonalnych argumentów na jego istnienie, nie poprzesz jego istnienia naukowo, więc chętnym pozostaje wiara. Innym pozostaje rozum i proszę się nie obrażać, ale rozum trudno z wiarą połączyć.

<br />pewnie zaraz będziesz pisał ,że bredzę czy takie tam ...ale ja to wiem , po prostu..<br />

Każdy może to powiedzieć. Jestes przypadkowum chrześcijaninem, bo mogłeś się urodzić gdzie indziej.

Idź pogadaj z hinduistą albo wyznawcą Voodoo.

A Janek Dolas milczy.

 

Ja nie muszę nic mówić i nic robić, oni mają i wy także wolną wolę. Słuchacie ,przyjmujecie za wiarę lub nie. Nie mnie osądzać. Slowo jest głoszone ,każdy to robi jak umie.To samo z Biblią. Bóg jest.Biblia Bogiem nie jest,nie ma takiego dogmatu.Są spisane informacje na temat dogmatów, ty jesteś obrazem i podobieństweim Boga by je odszukać i zrozumieć,a poprawniej-przyjąć jakie są.

Edytowane przez janek_dolas

Każdy może to powiedzieć. Jestes przypadkowum chrześcijaninem, bo mogłeś się urodzić gdzie indziej.

Idź pogadaj z hinduistą albo wyznawcą Voodoo.

przecież oni też powiedzą ci że Bóg istnieje.

Stary i wytarty argument. Skoro jesteśmy stworzeni na wzór Boga i przez Boga, to są dwie możliwości: albo Bóg miał słabe kopyto, z którego "bił" człowieka, albo sam Bóg ma problemy z doskonałością.

a jak byś wziął pod uwagę Boga jako bank danych , który zbiera wszystkie, i te dobre i te złe doświadczenia celem powiększania swojej i zarazem zbiorowej wiedzy...

Z tzw. Pismem Świętym jest jeszcze jeden problem: zawiera jedynie wybrane teksty, reszta, czyli tzw. apokryfy zostały odrzucone. A było ich sporo i są niezwykle ciekawe. Jeśli przyjrzymy się historii kompilowania obecnie znanej nam Biblii, doborowi do niej tekstów, klucza wg którego jedne ewangelie miały się znaleźć w Piśmie, a inne na zawsze być zapomniane, to świetnie nam się to pokryje z politycznymi interesami władców i przywódców kościelnych z pierwszych wieków naszej ery. Krótko mówiąc obecna postać ST i NT jest wynikiem politycznej kalkulacji mającej na celu stworzenie spójnego systemu religijnego umożliwiającego sprawowanie władzy nad ludźmi i kontrolowaniu społeczeństw. Odrzucone teksty nie pasowały do tej wizji, musiały zniknąć jako "nie natchnione Duchem Świętym".

 

a jak byś wziął pod uwagę Boga jako bank danych , który zbiera wszystkie, i te dobre i te złe doświadczenia celem powiększania swojej i zarazem zbiorowej wiedzy...

 

Biorę taką możliwość pod uwagę, czemu nie? Tylko w takim przypadku musimy pożegnać się z idą Boga osobowego i doskonałego.

Edytowane przez Kubeł

Biblia jeżeli chodzi o ST jest wyjątkowo paskudna i pokręcona moralnie. Faktycznie mamy tam do czynienia nie tylko z okrucieństwami ludzi wobec swoich bliźnich, ale Boga w stosunku do ludzi. Nie wyłania się ze ST wizerunek Boga miłosiernego, przepełnionego miłością i wybaczeniem. Jawi się nam Bóg okrutny, surowy, karzący i wymagający ślepego, właściwie bezrefleksyjnego posłuszeństwa. Przyznać jednak trzeba, że w opozycji stoi NT, który tworzy nową jakość opartą na Bogu będą cym miłością i wybaczeniem. Bogu, który daje nadzieję każdemu i który wyzwala ludzkość z wiecznego uścisku zła. Zatem jeśli całościowo spojrzymy na Biblię, to układa nam się ona w dwa okresy: czas przed poznaniem Boga i czas, gdy ludziom się objawił. Co nie znaczy, że Biblia niesie ze sobą faktyczne przesłanie Boga, pragnę tylko zwrócić uwagę, że dzieli się ona na dwie zupełnie różne części i nie można na nią patrzeć tylko przez pryzmat ST.

Nie zgodzę się z tobą. NT to wilk w owczej skórze. Nowy testament uznaje grzech pierworodny i uznaje że za grzech powinna być poniesiona kara. Tylko że to nie my będziemy ukarani ale syn Boga.

Jest to bardzo paskudna logika. W winie i karze nie chodzi o naprawienie błędów ale o zwykły prymitywny odwet.

W starym testamencie ludzie popełnili grzech nieposłuszeństwa, w nowym pokazane jest że tego grzechu nie da się wybaczyć i kara musi zostać wypełniona.

Poza w nowym testamencie jest dokładnie taki sam szantaż jak w starym.

W starym nieposłuszeństwo wobec Boga jest karane bezpośrednio i często Bóg po prostu sam rozprawiał się z nieposłusznymi. W nowym testamencie ten kto nie wierzy w Jezusa nie zostanie odkupiony.

Jest to wprawdzie mniej drastyczne niż w starym testamencie ale jednak jest to szantaż.

A ja zadam proste pytanie dlaczego nie wiara w Boga miałaby być grzechem?

Moja odpowiedź na to pytanie jest prosta. Bo jak ktoś nie wierzy to nie przychodzi do kościoła i nie daje na tacę.

Nawet jeżeli Bóg istnieje to mam wątpliwości że wymaga wiary w niego. No bo do czego mu by ta wiara była potrzebna.

Za to dobrze wiem do czego ta wiara potrzebna jest jego kapłanom. I potrzebna jest aż do tego stopnia że straszą piekłem w wypadku braku wiary.

No to niech sobie straszą. Za jakieś sto dwieście lat o Jezusie będziemy się uczyć w szkole jak teraz uczymy się Zeusie.

I dlatego jak ktoś mnie zapyta czy wierzę w Boga odpowiadam że jestem ateistą chociaż w głębi serca jestem agnostykiem.

Dlatego żeby człowiek miał prawo powiedzieć że nie wierzy w Boga i żeby każdy inny nie miał prawa powiedzieć mu że w takim razie jest złym człowiekiem.

Jedynie człowiek który ma wolny wybór może poznać prawdę.

Ludzie których straszą piekłem za brak wiary nie mają takiego wyboru.

Każdy może to powiedzieć. Jestes przypadkowum chrześcijaninem, bo mogłeś się urodzić gdzie indziej.

Idź pogadaj z hinduistą albo wyznawcą Voodoo.

to nie ma znaczenia, ja nie znalazłem Boga (czy jak go zwał) w kościele ...po prostu , zwróciłem się do niego i zadziałało ....ciężko komuś zrozumieć , kto tego nie doświadczył... .

 

Biorę taką możliwość pod uwagę, czemu nie? Tylko w takim przypadku musimy pożegnać się z idą Boga osobowego i doskonałego

nie do końca, to nasze zasady moralne mówią nie zabijaj , to złe , być może dla niego to tylko kolejne doświadczenie, w końcu zabijamy tylko nasze ciało nie duszę(świadomość)...

 

Z tzw. Pismem Świętym jest jeszcze jeden problem: zawiera jedynie wybrane teksty, reszta, czyli tzw. apokryfy zostały odrzucone. A było ich sporo i są niezwykle ciekawe. Jeśli przyjrzymy się historii kompilowania obecnie znanej nam Biblii, doborowi do niej tekstów, klucza wg którego jedne ewangelie miały się znaleźć w Piśmie, a inne na zawsze być zapomniane, to świetnie nam się to pokryje z politycznymi interesami władców i przywódców kościelnych z pierwszych wieków naszej ery. Krótko mówiąc obecna postać ST i NT jest wynikiem politycznej kalkulacji mającej na celu stworzenie spójnego systemu religijnego umożliwiającego sprawowanie władzy nad ludźmi i kontrolowaniu społeczeństw. Odrzucone teksty nie pasowały do tej wizji, musiały zniknąć jako "nie natchnione Duchem Świętym".

 

wysoce prawdopodobne z przekonaniem na pewne....

CO do tego innego charakteru NT - sam Jezus powiedział, że nie pokój przyniósł na ten świat lecz miecz!

Edytowane przez Rambo

"Jakkolwiek będzie - będzie inaczej, aniżeli sobie wyobrażamy - ponieważ między Dobrem a Złem znajdujemy się w życiu i w świecie

wielowymiarowym,w którym dokumentnie pomieszane jest Przypadkowe z Nieuchronnym."(S. Lem 1999)

Przygarnie nas wszystkich tak samo jak Jaś Fasola z linku ktory wkleiłem.A jak nie to się obudzisz jako żuczek,albo zbiór molekuł,albo inna ichna energiomateria.

Nie zgodzę się z tobą. NT to wilk w owczej skórze. Nowy testament uznaje grzech pierworodny i uznaje że za grzech powinna być poniesiona kara. Tylko że to nie my będziemy ukarani ale syn Boga.

Jest to bardzo paskudna logika. W winie i karze nie chodzi o naprawienie błędów ale o zwykły prymitywny odwet.

W starym testamencie ludzie popełnili grzech nieposłuszeństwa, w nowym pokazane jest że tego grzechu nie da się wybaczyć i kara musi zostać wypełniona.

Poza w nowym testamencie jest dokładnie taki sam szantaż jak w starym.

W starym nieposłuszeństwo wobec Boga jest karane bezpośrednio i często Bóg po prostu sam rozprawiał się z nieposłusznymi. W nowym testamencie ten kto nie wierzy w Jezusa nie zostanie odkupiony.

Jest to wprawdzie mniej drastyczne niż w starym testamencie ale jednak jest to szantaż.

A ja zadam proste pytanie dlaczego nie wiara w Boga miałaby być grzechem?

Moja odpowiedź na to pytanie jest prosta. Bo jak ktoś nie wierzy to nie przychodzi do kościoła i nie daje na tacę.

Nawet jeżeli Bóg istnieje to mam wątpliwości że wymaga wiary w niego. No bo do czego mu by ta wiara była potrzebna.

Za to dobrze wiem do czego ta wiara potrzebna jest jego kapłanom. I potrzebna jest aż do tego stopnia że straszą piekłem w wypadku braku wiary.

No to niech sobie straszą. Za jakieś sto dwieście lat o Jezusie będziemy się uczyć w szkole jak teraz uczymy się Zeusie.

I dlatego jak ktoś mnie zapyta czy wierzę w Boga odpowiadam że jestem ateistą chociaż w głębi serca jestem agnostykiem.

Dlatego żeby człowiek miał prawo powiedzieć że nie wierzy w Boga i żeby każdy inny nie miał prawa powiedzieć mu że w takim razie jest złym człowiekiem.

Jedynie człowiek który ma wolny wybór może poznać prawdę.

Ludzie których straszą piekłem za brak wiary nie mają takiego wyboru.

 

Różnica między ST, a NT jest z grubsza taka, że Bóg w NT uwalnia nas właśnie od wiecznej kary i wybacza grzechy. Poprzez swoją ofiarę zmazuje grzech pierworodny i wyzwala ludzkość z więzienia szatana. Od tego momentu nastają nowe czasy. Tyle w skrócie o przesłaniu NT. Prawdą jest natomiast, że dalej ludzie są straszeni i szantażowani, chociaż nie ma już tam okrucieństwa znanego ze ST. Pamiętajmy jednak, że Nowy Testament był spisywany przez długi czas po śmierci Jezusa, a manipulowano przy nim przez kolejne setki lat. Zatem NT jest tylko zapiskiem ludzkim, pełnym ułomności, niewiedzy, zabobonów, strachu, stanu mentalnego piszących.

Postawa agnostyczna jest mi również najbliższa, a cenię przede wszystkim rozum. Jeśli jest tak, że Bóg jakkolwiek go sobie wyobrażamy, istnieje i jest naszym stwórcą, to dał nam rozum po to by go używać. Nie dał nam religii, bo te stworzyli ludzie usypiając przy tym rozum właśnie, czyli boskie dzieło. Zatem jak ktoś szuka Boga, sensu życia, to jedynym pomocnym narzędziem jest rozum. Wiara w sensie wyznawanie konkretnej religii, to tylko droga na skróty, pociecha na strach przed śmiercią i nicością po niej.

Edytowane przez Kubeł

moim zdaniem nie do końca , rozum często podpowiada , że nie ma Boga .... a religia ....być może na początku ktoś spisywał swoje doświadczenia z Bogiem , a potem już poszło jak zwykle....

 

To jest religijny dogmat, a nie bezsporny fakt.

to bezsporny fakt a nie dogmat....

TomekL3, ale kto spisywał swoje doświadczenia z Bogiem? Może Magdalena, której Ewangelia została odrzucona? A może Judasz, którego zapiski zostały potraktowane podobnie? Albo Tomasz ze swoją wersją Ewangelii? A może Ezechiel, który w ST widział i opisywał "rydwany boga" jak w mordę dziś przypominające bliskie spotkania 3 stopnia?

 

to bezsporny fakt a nie dogmat....

 

Skoro twierdzisz, że jest to fakt, to proszę o przeprowadzenie stosownego dowodu.

Edytowane przez Kubeł

nie wiem , być może , nie byłem tam....duże prawdopodobieństwo kontaktu ....tak czy siak sam NT propaguje raczej dobre wartości moralne...pomijam tu wiarę...

 

;) papież nie negował istnienia innych form zycia, wydał nawet oświadczenie w tej sprawie.

dokładnie, ale to nawet nie kwestia wiary a raczej statystyki ....nie ma takiej opcji ,żebyśmy byli sami we wszechświecie....

nie do końca, to nasze zasady moralne mówią nie zabijaj , to złe , być może dla niego to tylko kolejne doświadczenie, w końcu zabijamy tylko nasze ciało nie duszę(świadomość)...

 

Słuchaj, jeśli Bóg jest bytem doskonałym, czyli absolutem, to nie potrzebuje zbierać żadnych doświadczeń i powiększać bazy danych, jak to wcześniej pisałeś. Absolut z definicji nie potrzebuje niczego.

Tym bardziej staje się zagadkowe, po cholerę mu były takie jak my ułomki...

inna opcja , każdy rodzi się tu , żeby odkryć Boga ....i jednym udaje się to za pierwszym razem , inni być może potrzebują kilku wcieleń...

 

...po za tym , sam widzisz co robi rozum , sieje zamęt , tymczasem Bóg jest miłością absolutną ...i tyle ...to proste ...

Edytowane przez TomekL3

odnajdując Boga w swoim życiu natychmiast zmieniasz nastawienie do wszystkiego , niczego się nie boisz , bo to jest nie ważne , sama świadomość istnienia Go totalnie cię odmienia...

 

bo jest miłością. To proste przecież.

dokładnie

Różnica między ST, a NT jest z grubsza taka, że Bóg w NT uwalnia nas właśnie od wiecznej kary i wybacza grzechy. Poprzez swoją ofiarę zmazuje grzech pierworodny i wyzwala ludzkość z więzienia szatana. Od tego momentu nastają nowe czasy. Tyle w skrócie o przesłaniu NT. Prawdą jest natomiast, że dalej ludzie są straszeni i szantażowani, chociaż nie ma już tam okrucieństwa znanego ze ST. Pamiętajmy jednak, że Nowy Testament był spisywany przez długi czas po śmierci Jezusa, a manipulowano przy nim przez kolejne setki lat. Zatem NT jest tylko zapiskiem ludzkim, pełnym ułomności, niewiedzy, zabobonów, strachu, stanu mentalnego piszących.

Postawa agnostyczna jest mi również najbliższa, a cenię przede wszystkim rozum. Jeśli jest tak, że Bóg jakkolwiek go sobie wyobrażamy, istnieje i jest naszym stwórcą, to dał nam rozum po to by go używać. Nie dał nam religii, bo te stworzyli ludzie usypiając przy tym rozum właśnie, czyli boskie dzieło. Zatem jak ktoś szuka Boga, sensu życia, to jedynym pomocnym narzędziem jest rozum. Wiara w sensie wyznawanie konkretnej religii, to tylko droga na skróty, pociecha na strach przed śmiercią i nicością po niej.

Ja myślę że sens życia znajdzie się gdzie indziej. Rodzina, dzieci, pasja t.n. jak nasza czyli audio, wypełnienie po prostu życia wartościowymi przeżyciami. Wtedy człowiek nie zadaje sobie pytań jaki jest sens życia tylko to po prostu wie i nie musi wcale tego werbalizować.

Życie jest po to żeby je przeżyć pełną piersią. A jak ktoś zadaje sobie pytanie jaki jest sens tego życia to najwyraźniej nie przeżywa tego życia pełną piersią.

 

inna opcja , każdy rodzi się tu , żeby odkryć Boga ....i jednym udaje się to za pierwszym razem , inni być może potrzebują kilku wcieleń...

 

...po za tym , sam widzisz co robi rozum , sieje zamęt , tymczasem Bóg jest miłością absolutną ...i tyle ...to proste ...

Ta miłość z biblii to mi trochę na sado macho wygląda.

TomekL3 - widzę, że szukasz od płota do płota coraz bardziej oddalając się od Boga prezentowanego przez religie monoteistyczne. Moim zdaniem to charakterystyczne dla człowieka zaczynającego używać rozumu, a coraz bardziej zrywającego z wiarą w której chcąc nie chcąc został wychowany. To trudne zerwać z tym co nam od dzieciństwa wpajano jako pewnik. Ale to konieczne, by zobaczyć zagadnienie z innej szerszej perspektywy.

Z drugiej strony gdy się zastanowić, to właściwie czego się w śmierci boimy? Pomijając ziemskie przypadłości typu ew. ból towarzyszący konaniu, to boimy się tego że po śmierci nastąpi nicość, przestaniemy istnieć, co jest dla nas niewyobrażalne. Jeśli nawet tak jest, że przestajemy istnieć to czy mamy się czego bać? Nieistnienie to brak cierpień, bólu, problemów i zmartwień. Całkiem nieźle. Gaśnie mózg, a z nim nasza świadomość i koniec. Czy to straszne? A czy straszne było nieistnienie przed naszymi narodzinami? Kto pamięta ten czas? Było strasznie, było źle?

A jak ktoś zadaje sobie pytanie jaki jest sens tego życia to najwyraźniej nie przeżywa tego życia pełną piersią.

 

Ja sądzę, że jednak każdy myślący człowiek zadaje sobie to pytanie. Nawet ten pozornie spełniony. Bo i ten prędzej czy później stanie w życiu przed problemami skłaniającymi go do refleksji nad sensem życia. Nie ma bata. Być może nie zastanawiają się nad tym ludzie bardzo prymitywni, ale nie chciałbym się o to zakładać.

Skoro twierdzisz, że jest to fakt, to proszę o przeprowadzenie stosownego dowodu.

sam widzisz co podpowiada ci rozum, udowodnij....a gdzie intuicja ....pewnie śpi...

 

Ja myślę że sens życia znajdzie się gdzie indziej. Rodzina, dzieci, pasja t.n. jak nasza czyli audio, wypełnienie po prostu życia wartościowymi przeżyciami. Wtedy człowiek nie zadaje sobie pytań jaki jest sens życia tylko to po prostu wie i nie musi wcale tego werbalizować.

Życie jest po to żeby je przeżyć pełną piersią. A jak ktoś zadaje sobie pytanie jaki jest sens tego życia to najwyraźniej nie przeżywa tego życia pełną piersią.

 

też prawda..

 

Ta miłość z biblii to mi trochę na sado macho wygląda.

nie wiem , być może , nie bronię biblii ale miłość to też cierpienie ....dziwne nie....

Ja sądzę, że jednak każdy myślący człowiek zadaje sobie to pytanie. Nawet ten pozornie spełniony. Bo i ten prędzej czy później stanie w życiu przed problemami skłaniającymi go do refleksji nad sensem życia. Nie ma bata. Być może nie zastanawiają się nad tym ludzie bardzo prymitywni, ale nie chciałbym się o to zakładać.

No możesz masz rację. Ale na rozumowej drodze odpowiedzi na pytanie o sens życia nie dostaniesz. Tu chyba tylko droga duchowa.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.