Skocz do zawartości

Klub otwarty  ·  40 członków

Totem Klub
IGNORED

Klub Totema (oryginała, nie klona)


stempur
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

No to po odsłuchach pojechałem na rowerek i dałem sobie odrobinę w kosteczkę, tak że nie wiem, czy dam radę coś sensownego dzis napisać. Na razie:

1. Bardzo dziękuję za wizyte, wiadomo, totemiarze i ich przyjaciele to kompania znakomita nie tylko do słuchania. Trzeba powtarzać takie mitingi.

 

3. Michale Stabro - zona dziękuje za kwiatki i jest szczerze wzruszona.

 

Pozdrawiam Stempur

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nie mogłem się wybrać.

 

Odnośnie przewagi muzykalności Model 1 Signature - pamiętajmy, że Stampur gra na KAV 300, który sam z siebie jakiejś wybitnej muzykalności nie doda, więc na innej elektronice może Wasz odbiór byłby inny, a może jednak nie :-)

 

Pozdrowienia dla totemowej ekipy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, coś zaczne, ale nie wiem, czy skończę...

 

Zacznijmy od początku, czyli co widać. Przetworniki te same w obu.

The One koloru mogą być tylko jednego (jak pewien samochód), taki ciemny brąz. Ładne, ale moje M1S cherry podobają mi się chyba bardziej.

Inaczej zbudowana jest tylna ścinka. W M1S jest ona wpuszczona w tylną, w The One połączona "na skos", przez co są one odrobinę głębsze.

Terminale złocone (chyba) w M1S wystają wprost z tynej ścianki, w Tne One sa przymocowane do dużej metalowej płytki. Podobno są rodowane. Oba to WBT ale te w The One na tulejce dociskającej banany mają coś w rodzaju ząbków, co zasadniczo ułatwia mocowanie kabli - nie trzeba używać wielkiej sily (mnie w M1S aż paluchy bolą od dokręcania).

Nie rozkęcałem ani jednych, ani drugich. Ale z informacji różnych wynika, że w The One zmieniono okablowanie wewnętrzne, elementy zwrotnicy i podobno wzmocniono skrzynkę.

Treminale w The One są szerzej rozstawione.

No i to chyba tyle. Aha, okrągły "pypeć" naklejony na krążku wokół wysokotonówki ma w The One inny odcień niebieskiego... To może mieć znaczenie :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> broy

 

Nawet nie chodziło mi o porównanie pt. "które lepsze", bo tego nie da się chyba na tym etapie stwierdzić, a tym bardziej już nie mogę tego podjąć się ja, przecież nigdy nie słuchałem The One.

 

Chodzi mi o to, że raczej ciepłe, plastyczne i nieco dopalone Model 1, z grającym neutralnie i przejrzyście, choć już nie jakoś mega-muzykalnie Krell'em KAV 300, pracowały w środowisku niejako dla siebie stworzonym. The One, jeśli posiadają cechy, o których piszecie, pasują mi jak ulał do wzmacniacza nieco od Krell'a cieplejszego, płynniejszego i z trochę bardziej zamaszystym, za to obszerniejszym basem, może taka np. Concentra. To oczywiście tylko moje spekulacje.

 

Ceną pewnie nawet nie ma co się przejmować, w sobotę w AF podłączyliśmy z Mariuszem Avatary od Living Voice (coś koło 20 kzł) do Baltlaba 3 (chyba 5,5 kzł). Chyba średnio udało się nam je ustawić i system pewnie zagrałby lepiej z innym niż CD1 od Sim'a źródłem. Niemniej, z połączenia dwóch klocków o bardzo różnej cenie wyszła bardzo muzykalna i swobodna kombinacja, scena w sumie fajna, chociaż tutaj wiele byśmy pewnie poprawili ustawiając inaczej kolumny. Zmierzam do tego, że być może partnera dla The One należałoby poszukać na wyższej półce niż KAV 300?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> broy

 

Nic straconego, może jeszcze wypożyczę The One, albo Mani II. P.Arek z AudioForte podrzucił mi pomysł na ustawienie systemu na innej ścianie, tyle że wtedy podłogówki już nie wchodziłyby w grę. Zestawienie wypróbuję, bo jakiś czas temu sugestia P.Arka, dotyczą dogięcia moich głośników, była trafna.

 

Nie orientujesz się, czy Mani-II będą jeszcze sprowadzane?

 

W planie jest jakieś spotkanie u mnie - niebawem.

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale przyznasz BlueMax, że "suszareczka" działa, nie? I można nię też suszyć nie tylko płyty...

Witajcie

Dziś jescze słuchałem sobie jednych i drugich i obiecuję jutro elaborat.

Przy pakowaniu The One zauważylem jeszcze jedną rzecz - zworki. W Model 1 Sig. dostarczano dwa kawalki srebrnej skrętki w charakterze zworek. W The One są to specjalnie przygotowane srebrne zworki oblane przeźroczystym plastikiem. Przypominają trochę to, czym otwiera się puszkę piwa :-) I to by było chyba na tyle jeśli idzie o budowę.Jutro o brzmieniu.

Pozdraiwam, Stempur, Wasz OZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Stempur - żeby zakończyć temat budowy, trzeba jeszcze wspomnieć o łamanych kantach z tyłu The One (jak w Forestach), które fajnie wyglądają i jednocześnie utrudniają remont kolumny. Trzeba uważać!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość BlueMax

(Konto usunięte)

-> qb_1

 

Trzeba było k**wa być ;-) A tak poważnie, to mniej więcej tak jak poprzednim razem - słuchaliśmy, ale nie tylko. Także gadaliśmy, piliśmy i suszyliśmy - ogólnie wesoło było!

 

pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam i do dzieła.

Ameryki nie odkryję, koledzy napisali w zasadzie co i jak. Ale wniosku będą nieco inne. The One testowałem w systemie z odtwarzaczem BAT-a, Krellem 300i, okablowanie MIT (IC Magnum M3 na XLR, głośnikowe Shotgun MH 750) sieciówki to Muluki od Ansae.

Wniosek pierwszy - The One to głośniki inne niż M1S, zgadzam się z kolegami. To nieco inna szkoła dźwięku i jeśli ktoś zna zwykłe jedynki, musi przed kupnem koniecznie ich posłuchać. Nie ma czarowanie, udawania.

 

Moim zdaniem The One są lepsze, w wielu aspektach idą jeszcze dalej niż znakomite M1S. I żeby od razu konkretnie, to powiem w jakich aspektach.

 

1. Rozdzielczość. Dźwięki się ze sobą nie zlewają, można bez trudu śledzić nawet gęste fragmenty, gdzie dużo dźwięków granych jest bardzo szybko. Lepiej jest zaznaczona faza ataku, np. w kontrabasie, instrumenty są lepiej wykonturowane. A przy okazji ich wybrzmienia są jakby dłuższe, pełniejsze. I nie odbywa się to moim zdaniem kosztem utraty spójności, co odczuli koledzy. Moim zdaniem The One zatrzymują się na granicy niespójności ale jej nie przekraczają. Myślę, że wystarczą inne kable (choćby sieciowy MIT Oracle, którego miałem okazję testować dzięki Blue Maxowi czy inny IC, np. jakiś MIT z serii MA albo Cardas GR) i problem by zniknął.

 

2. Lepsza mikrodynamika i szybkość dźwięku

 

3. Przestrzenność. Mówi się, że M1S mają w tek kwestii bardzo dużo do powiedzenia, ale The One idą jeszcze dalej. Scena jest szersza i głębsza. Zaczyna się za kolumnami a nie jak w M1S na jej linii. Ale nie tylko o głębię chodzi. Poszczególne dźwięki i instrumenty są precyzyjniej na niej umieszczone i w dodatku ma się wrażenie większej plastyczności tej sceny: wyżej, niżej, dalej, bliżej, instrument mają kształt, wielkość
Uświadomiłem sobie, że M1S ma taką cechę trochę podobną do Musical Fidelity: głosy czy główne instrumenty, np. saksofon grający solo, "dopala" i minimalnie wypycha do przodu, co nadaje muzyce intymności i namacalności. Ale w The One, mimo tego że scena jest ustawiona z dystansem, to nie ma wrażenie utraty bezpośredniości. Choć na pierwszy rzut ucha tak się może wydawać, ale to raczej ten "efekt Musicala".

 

4. Szczegółowość. Poprawa nie jest tak spektakularna jak w przypadku innych aspektów, ale jednak: The One przekazują więcej informacji, wybrzmień, składowych dźwięku. Albo przynajmniej poprzez większą rozdzielczość robię takie wrażenie :-)

 

5. Neutralność. The One nie mają wyraźnie podbitej żadnej części pasma (nie mierzyłem oczywiście, ale na słuch tak by to wychodziło). Nie ma "dopalenia" wyższego basu i niskiej średnicy, nie ma ograniczenia w najwyższej części wysokich. Co prawda głosy brzmią "cieniej", struny gitar nie mają takiej masy a trąbka potrafi przyciąć, to może tak ma być?

 

I w tym momencie dochodzimy do istoty porównania: czyli czego lepiej się słucha lub co kto bardziej lubi. To właśnie neutralność i brak - lub znikoma ilość – podbarwień może różni te kolumny najbardziej
The One grają jak monitor, nie próbują udawać kolumn większych niż są, jak robią to M1S. Zwykłe Totemy przez wypchnięcie basu i średnicy grają dźwiękiem o skali o wiele większej niż The One. M1S mają też większą makrodynamikę, więcej mięsistości, "farby", na przykład do rocka czy niektórych jazzowych płyt (np. Blue Note w edycji RVG) są o wiele lepsze, bo łagodzą nieco ostrość tych realizacji. Mówi się w takich razach, że są muzykalniejsze, ale co to właściwie znaczy?

 

Sam nie wiem, który rodzaj grania mi się bardziej podoba (powtarzam, w kilku aspektach nie ma dyskusji które są lepsze). Za każdym razem, kiedy przełączałem jedna na drugie mówiłem sobie: cholera, teraz jest lepiej. I bądź tu mądry.
W każdym razie kolumny dziś odwiozłem ale przez najbliższe miesiące (wcześniej finanse na wielki ruchy nie pozwalają) nie będę spokojnie zasypiał. Może jednak zamienić M1S na The One?

 

Pozdrawiam, Wasz OZ-zy Stempur

 

PS. Oczywiście nie zapominamy o podziękowaniach dla sympatycznych panów z Audioforte za możliwość posłuchania The One

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Oczywiście, że nie zapominamy o podziękowaniach!

 

-> Stempur, ja Tobie mówię: śpij spokojnie. Królika i tak nie dogonisz, a w tym pomieszczeniu IMHO lepiej rozchodzi się dźwięk z M1S ;-)

 

pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Ps. A czy wiecie, że pomysł posłuchania The One padł po raz pierwszy ponad rok temu, w kwietniu. Znaczy, w połowie kwietnia... właściwie w drugiej połowie kwietnia, właściwie... dokładnie 24 Kwi 2008, 11:58. I kto go zgłosił >? Oczywiście nasz nieoceniony OZ! Ja jeszcze nawet wtedy oficjalnie nie byłem w klubie, bo akurat miałem przerwę od wszystkiego. No... to tyle może o sobie - na początek... Czy są jakieś pytania?

 

;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> BlueMax,

 

pomysł powinien jeszcze na domiar wszystkiego powstać w Małkini :-)

 

-> Stempur

 

i tu drogi Ojcze stanęliście na wysokości zadania. Opis żeście pierdolnęli treściwy, rzeczowy i niepozbawiony elementów humorystycznych.

 

A tak na serio - ja myślę, że Model 1S i KAV 300 trochę nawzajem maskuja swoje odstępstwa od neutralności. Co więcej, o to przecież chodzi, żeby dobrać kloce, które ze sobą zagadają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Taa, 'Red like fire'... Proponuję jeszcze takie poetyckie porównania Windów, jak 'White as snow', 'Orange like Holland', 'Green like grass' itp. ;-) Generalnie problem jest tylko taki, że nie chciałbym mieć pokoju odsłuchowego, do którego wystroju pasowałyby te designerskie Windy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.