Skocz do zawartości
IGNORED

Czy alkoholizm to choroba?


krzych

Rekomendowane odpowiedzi

Jak jesteście tacy mądrzy to powiedźcie coś o moim dzisiejszym przypadku.

Naszła mnie dzisiaj ochota na napicie się wieczorem drinka (samemu), w tym celu zakupiłem będąc na małych zakupach butelkę czystej.

Przyniosłem do domu, wsadziłem do lodówki, popitkę też kupiłem.

Minął jakiś czas, ochota na drinka mi przeszła, butelka w lodówce stoi nienaruszona.

To jak? mam się leczyć, czy nie?:)

 

Po jednym przypadku trudno stawiać diagnozę, ale można przyjąć że skoro potrafiłeś sobie bez problemu odpuścić picie i to w okolicznościach jakie opisałeś, to nie jesteś alkoholikiem. To, że człowiek ma ochotę od czasu do czasu sobie chlapnąć, nie czyni z niego alkona :).

No niestety, ja raczej nie mogę trzymać w domu gorzałki.

Ale muszę nauczyć się jej nie trzymać, i będzie git. Za jakiś czas zapewne dam radę także z trzymanką.

 

Kubeł,

to widać że masz dużą i rzetelną wiedzę na temat alkoholu i alkoholizmu.

Lecz akurat w tym przypadku to dopiero połowa potrzebnej wiedzy. Druga połowa to wiedza o mnie.

Moją siłą będzie tu moja słabostka - narcystyczny charakterek.

Dam sobie z tym radę sam, właśnie dlatego że wszyscy mówią mi że się nie da.

Tak jak wcześniej bywało z kilkoma innymi sprawami.

 

Przegrałem pierwsze rundy, bo zlekceważyłem przeciwnika. Nie przypuszczałem że to taki silny i przebiegły demon.

Ale to był tylko taki knockdown mobilizujący.

Zresztą chyba nawet już teraz zrozumiał że nie wygra, i ma nadzieję na remis. Tzn powrót do przeszłości.

Ale nie będzie remisu. Przy szczelnej gardzie i pełnej mobilizacji, rozwalę go jak Gołota Tysona.

 

Chociaż dzisiaj to może i nie pora na takie słowa, bo imprezowałem do 3 nad ranem.

Ale sytuacja była wyjątkowa. Dziś po fajrancie ( dopiero o 21.30, ooj ) nawet nie spojrzę na monopolowy. Ani jutro ani pojutrze. I tak, k...a do za....nia.

:-D

Wszystko się da. Ja palenie rzuciłem w jednej chwili. Skończyłem paczkę , zgasiłem peta i powiedziałem "koniec". Od tej pory nie zapaliłem. To było 12 lat temu. Pewnie podobnie można z alkoholem.

 

Myślę, że to jest poważny powód do niepokoju.

Nie że pusty, tylko że nic się nie uchowa.

Żartowałem :-) za stary już jestem żeby nocą po melinach ganiać. W barku oczywiście nic nie trzymam bo żona zaraz wyleje, mam dobrze pochowane. W piwnicy w składziku opału, w garażu w oponach zimowych oraz na strychu między dachówką a ociepleniem.

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Gość Gosc

(Konto usunięte)

 

Żartowałem :-) za stary już jestem żeby nocą po melinach ganiać. W barku oczywiście nic nie trzymam bo żona zaraz wyleje, mam dobrze pochowane. W piwnicy w składziku opału, w garażu w oponach zimowych oraz na strychu między dachówką a ociepleniem.

Ja nie potrafię czegoś takiego zrozumieć.

Ja tam wolę jak ,, na stanie'' mam kilkadziesiąt litrów alkoholu.

Niektóre stoją sobie pewnie 10 lat i dłużej. Ale zawsze jak mam ochotę z kimś się napić albo kogoś poczęstować, to jest wybór.

fox, w razie jakby co to jeszcze ziemiankę w ogrodzie musisz wykopać i tam parę flaszek zdeponować. tak na wszelki wypadek.

Ut conclave sine libris, ita corpus sine anima. Cicero

No niestety, ja raczej nie mogę trzymać w domu gorzałki.

Ale muszę nauczyć się jej nie trzymać, i będzie git. Za jakiś czas zapewne dam radę także z trzymanką.

 

Kubeł,

to widać że masz dużą i rzetelną wiedzę na temat alkoholu i alkoholizmu.

Lecz akurat w tym przypadku to dopiero połowa potrzebnej wiedzy. Druga połowa to wiedza o mnie.

Moją siłą będzie tu moja słabostka - narcystyczny charakterek.

Dam sobie z tym radę sam, właśnie dlatego że wszyscy mówią mi że się nie da.

Tak jak wcześniej bywało z kilkoma innymi sprawami.

 

Przegrałem pierwsze rundy, bo zlekceważyłem przeciwnika. Nie przypuszczałem że to taki silny i przebiegły demon.

Ale to był tylko taki knockdown mobilizujący.

Zresztą chyba nawet już teraz zrozumiał że nie wygra, i ma nadzieję na remis. Tzn powrót do przeszłości.

Ale nie będzie remisu. Przy szczelnej gardzie i pełnej mobilizacji, rozwalę go jak Gołota Tysona.

 

Chociaż dzisiaj to może i nie pora na takie słowa, bo imprezowałem do 3 nad ranem.

Ale sytuacja była wyjątkowa. Dziś po fajrancie ( dopiero o 21.30, ooj ) nawet nie spojrzę na monopolowy. Ani jutro ani pojutrze. I tak, k...a do za....nia.

:-D

 

życzę powodzenia, ale nie picie i spinanie się to też nie wyjście

tzw dupościsk nie jest rozwiązaniem

Jednak na początku, długiej skali początku, spinanie się jest nie do uniknięcia. Trzeba jakoś zacząć.

 

Tym bardziej że trzeźwość ma również i przyjemne strony.

Raduje mnie dobry sen z fajnymi i nieraz zdumiewającymi snami. Mam frajdę ze sprawności fizycznej. Przyjemnie mi gdy przepocona koszulka nie cuchnie jak po ekshumacji. Gdy mam pełną świadomość z kim kiedy rozmawiałem i o czym. A nawet to że siki są koloru cytrynowego a nie purpurowobrunatne.

Burczymucha, życzę powodzenia z całego serca, a jak już zrozumiesz, że bez terapii nie dasz rady, to odezwij się :)). Rzucanie alkoholu to nie rzucanie papierosów. Niemniej trzymam kciuki. Znalezienie jakiegoś zajęcia to bardzo ważna rzecz. Warto np. zacząć biegać, żeby zająć czymś wieczory. Poza tym to wciąga, ale to pozytywne uzależnienie. No i szybko widzisz progres. Z pewnością po odstawieniu wracają zmysły i lepiej się śpi, a ciało jest sprawniejsze. Wraca też dobry humor, ale nie od razu, bo na początku po odstawieniu jest wręcz przeciwnie: łapiesz potężnego doła. I tu jest pierwsza rola grupy terapeutycznej: pomóc ci przetrwać pierwszy bardzo trudny okres. Wysiłek fizyczny, sport, ruch potrafią łagodzić te stany, bo podczas uprawiania sportu wydzielają się tzw. hormony szczęścia. Warto pamiętać, że pojawiają się one po co najmniej 15 minutach ciągłego wysiłku. Polecam jazdę na rowerze i bieganie.

 

PS Niestety to Tyson zlał Gołotę jakby nie patrzeć.

Kubeł,

 

No właśnie. Doświadczyłem tego wszystkiego na własnej skórze, i to dwukrotnie.

Pierwszy tydzień to masakra dla ciała. Człowiek czuje się jak po obiedzie z muchomorów sromotnikowych. Później ze 3 tygodnie kiepskiego humoru i zniechęcenia. Świat wydaje się jakiś szary i bezsensowny. Następnie światełko w tunelu, i przez jakiś czas duża satysfakcja że się dało radę.

A najtrudniejszy jest etap następny, czyli nieśmiałe próby picia w małych ilościach. Najpierw stwierdzenie że już jestem wyleczony i mogę się kontrolować. Ze dwa razy popijawa pod pełną kontrolą i bez konsekwencji, więc utwierdzam się w tym przekonaniu. A zaraz potem ciach, i nawet nie wiem kiedy znowu jestem na dnie.

Jak jakiś pierniczony Syzyf.

Burczymucha, przecież mówię że tu nie ma bohaterów. Każdy alkoholik przechodzi przez to samo, schemat jak już rozumiesz jest zawsze taki sam. I objawy również. I fale euforii i dołów gdy pijesz i totalny dół po odstawieniu - standard. I próby powrotu do kontrolowanego picia skazane na porażkę. Ale zamiast przerabiać co zostało już dawno przerobione, spróbuj uwierzyć tym którym się udało i tym którzy wyciągają ludzi z tego bagna.

bolesny krok

Owszem , na początku jest nieco dziwacznie. Brakuje tych "rozmów" i towarzystwa. Dopiero po jakimś czasie przychodzi refleksja (już na trzeźwo) : o czym myśmy w zasadzie gadali przez te lata ? I okazuje się , że generalnie pier**liliśmy o niczym. Wiem , bo to wszystko przerabiałem na własnej skórze. Pewnego razu miałem już naprawdę dość i tak się zawziąłem , że nawet pracę zmieniłem. A chlali tam wszyscy... Słuchaj , Burczymucho , Kubła bo mądrze i fachowo prawi. Pozdrawiam - Jacek

no wiem wiem.

Ale nakręciłem się na to wyzwanie. Zawsze tak mam gdy przegrywam z samym sobą. Jeśli nie wezmę odwetu, mój duch źle to zniesie. A gdy wygram, satysfakcja będzie spotęgowana.

Podobno jestem idolem dla dwojga siostrzeńców. A idole nie chadzają na spotkania grup wsparcia. Chyba że wyśledzą tam Chucka Norrisa, to wtedy zobaczymy.

Rzucanie alkoholu to nie rzucanie papierosów.

 

Też tak słyszałem , i o ile alkohol mógłby dla mnie nie istnieć , to nie mogę / nie potrafię rzucić palenia nikotyny , nie ukrywam , iż palenie papierosów sprawia mi przyjemność , panie Kubeł , czy mógłby pan polecić jakiś skuteczny lub pomocny sposób w walce z tym cholernym nałogiem ? Czy są jakieś kluby , terapie zrzeszające palaczy w walce z nikotynowym nałogiem ?

Z góry , bardzo dziękuję za wszelkie rady i sugestie , Piotrek .

Piotr

polecam akupunkture...wysoka skuteczność...

 

Pomyślę o tym ! Najchętniej , to bym się poddał hipnozie , tzn. żeby mnie hipnotyzer na powrót zaprogramował na niepalenie , ale chyba takie cuda są tylko możliwe w Erze ?

Piotr

Cóż za niska samoocena! Każden jest godzien! Wystarczy tylko szczerze pragnąć tego!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.