Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Rekomendowane odpowiedzi

Teraz chyba wszyscy pospadają z krzeseł. Proszę trzymać się mocno. Mamy rok 1970. Anglia. Czterech kolesi nagrywa dwie płyty i wieść o nich ginie. Zespół efemeryda. Czciciele przepisów i regulaminów w tym momencie pozbawiliby
mnie oddechu, bo to nie jest zespół jazzowy, tylko określany jako rock progresywny. Jednak jeśli się wsłuchamy, to w niektórych nagraniach pod koniec piosenek słuchać frytową sympatyczną jazdę. Dla mnie to przede wszystkim zbiór pięknych piosenek o ponadczasowym wymiarze. Zespół nosi nazwę Andwella , a płyta World's End. Żeby była pełna jasność. Nie ja odkryłem ten zespół. Dowiedziałem się o nim tutaj na forum w wątku o muzyce progresywnej. Kolegów serdecznie pozdrawiam. To takie fajne granie do ogrodu dla całej rodziny, by żony nie były złe. Hehehe. Moja jest zabawna. Nie zwraca w ogóle uwagi na to, co słucham, więc mam święty spokój

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

A ja przepraszam gospodarza wątku, że trochę off topowo ale obiecuję, że odniosę się też na temat wcześniejszej dyskusji.

Córka włączyła na YouTube jakieś wspomnienie z Sopotu.

Kasia Kowalska, niejaki Organek, Ostrowska no i ten, ten, no zapomniałem... aaa Maleńczuk.

Śpiewają piosenkę Kory "Czekam na wiatr co rozgoni..." Męczą tym wora. 

Boszeeee. Kory się nie da podrobić. 

I nagle włącza się samo. Dwie amerykańskie bździągwy małolaty śpiewają bluesa. To już inny kanał.

Parkin Poe. Jest dobrze, jest prawdziwie. Zamiatają całą ta polską menażerię pod dywan......

Wiedzą o czym śpiewają, wyglądały jakby przeżyły na prerii całe swoje na razie krótkie jeszcze ale jednak życie. Co za wokale...

Ilustrację czym jest prawda w muzyce mam jak na dłoni.

Nie chodzi mi o to, że amerykańskie jest dobre a polskie złe. Sądzę jednak, że chała w wykonaniu polskich "gwiazd" nie przeszła by w Ameryce. Reżyser by od razu umarł albo stracił co najmniej pracę. Maleńczuk nawet jak najbardziej nie zawinił, trafiłby na zmywak...

Nie może być tak, że ktoś na dużym festiwalu po prostu fałszuje a jak nie fałszuje to fałszywie interpretuje.

W polskim jazzie takiej wtopy jeszcze nie spotkałem. 

Dziękuję za cierpliwość i przepraszam. Nie będę już ględził....

Jako, że podzielam i rozumiem Twój ból skorzystam z otwartej furtki offtopowej. 

Właściwie nie mam pojęcia dlaczego, naszła mnie potrzeba podzieleniem się takim utworem. 

Miał on gigantyczny wpływ na moje gusta muzyczne i do dzisiaj pamiętam, że coś się we mnie zmieniło jak w środku nocy tego słuchałem że znajomymi. 

Fascynuje mnie ta muzyka. 

33 minuty temu, Lech W napisał:

Śpiewają piosenkę Kory "Czekam na wiatr co rozgoni..." Męczą tym wora. 

Boszeeee. Kory się nie da podrobić. 

Dodam tylko, że silna osobowość Kory i jej wyjątkowa charyzma i talent jest bardzo mocna nawet gdy jej juz nie ma. 

Próby coverowania czy nawet popełnienia płyty jak Ralph Kamiński to zawsze będzie porażka. 

Nie ma się co oszukiwać, to są czyste skoki na kasę, a jednocześnie moim zdaniem duże błędy. 

Edytowane przez Ajothe
A ja przepraszam gospodarza wątku, że trochę off topowo ale obiecuję, że odniosę się też na temat wcześniejszej dyskusji.
Córka włączyła na YouTube jakieś wspomnienie z Sopotu.
Kasia Kowalska, niejaki Organek, Ostrowska no i ten, ten, no zapomniałem... aaa Maleńczuk.
Śpiewają piosenkę Kory "Czekam na wiatr co rozgoni..." Męczą tym wora. 
Boszeeee. Kory się nie da podrobić. 
I nagle włącza się samo. Dwie amerykańskie bździągwy małolaty śpiewają bluesa. To już inny kanał.
Parkin Poe. Jest dobrze, jest prawdziwie. Zamiatają całą ta polską menażerię pod dywan......
Wiedzą o czym śpiewają, wyglądały jakby przeżyły na prerii całe swoje na razie krótkie jeszcze ale jednak życie. Co za wokale...
Ilustrację czym jest prawda w muzyce mam jak na dłoni.
Nie chodzi mi o to, że amerykańskie jest dobre a polskie złe. Sądzę jednak, że chała w wykonaniu polskich "gwiazd" nie przeszła by w Ameryce. Reżyser by od razu umarł albo stracił co najmniej pracę. Maleńczuk nawet jak najbardziej nie zawinił, trafiłby na zmywak...
Nie może być tak, że ktoś na dużym festiwalu po prostu fałszuje a jak nie fałszuje to fałszywie interpretuje.
W polskim jazzie takiej wtopy jeszcze nie spotkałem. 
Dziękuję za cierpliwość i przepraszam. Nie będę już ględził....

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) W
Takie ględzenie jest solą tej ziemi, najsłodszym miodem spijanym z powiek córki. Tak więc pisz i dziel się myślami swoimi cennymi

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

Miało być w serwisach streamingowych i nie ma, a ja czekam jak na pensję..

Piotr Schmidt International Sextet - Komeda Unknown 1967 (SJRecords 062)

Premiere 24.06.2022! 

Online distribution: August 26th

Vinyl version: October 

Coś ktoś?

Trudno znaleźć muzykę, która się spodoba i pomoże nam w trudach życia. Szczególnie, gdy jest gorąco i trudna muzyka nas odrzuca od siebie. Freejazz, death metal są za ostre. I tak znalazłem pewną panią, co pięknie śpiewa, a jest silnie związana z awangardą jazzu i free jazzu, a jednak jej dokonania są bliższe art rocka. Pani ta była żoną basisty Gary'ego Peacocka, grała w latach 60 razem z Albertem Aylerem, którego nie słucham, ale to inna bajka. Miała ogromny wpływ na brzmienie wytwórni ECM.
Czyli to postać nietuzinkowa, prawdziwa artystka.
A zachwycam się płytą kompilacją z lat 1978-1982. Artystka potem była żoną Paula Bleya. A pani ta nazywa się Anette Peacock. Płyta nazywa się...
Całej nazwy nie wymienię, bo za długa do zapamiętania, a mój angielski jest żałosny.
Tytuł płyty - My Mama Never...

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

1 godzinę temu, madkaz napisał:

Miało być w serwisach streamingowych i nie ma, a ja czekam jak na pensję..

Piotr Schmidt International Sextet - Komeda Unknown 1967 (SJRecords 062)

Premiere 24.06.2022! 

Online distribution: August 26th

Vinyl version: October 

Coś ktoś?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Sam bym się chętnie skusił na to CD.....aaaaaah

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
4 hours ago, Ajothe said:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Sam bym się chętnie skusił na to CD.....aaaaaah

 

Za miesiąc będzie premiera w serwisach streamingowych. Cytując tweet:

"piotrschmidtmusic

 Premiera na Zachodzie i online już za miesiąc - 23 września!!:) O-Tone Music 🎵🎶💪🙏

Piotr Schmidt International Sextet - Komeda Unknown 1967

W Polsce na CD oraz MP3 już na www.sjrecords.eu"

 

Szkoda ,że nie ma w sprzedaży wersji FLAC. Pozostaje zakup płyty lub cierpliwe czekanie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Godzinę temu, madkaz napisał:

Za miesiąc będzie premiera w serwisach streamingowych. Cytując tweet:

"piotrschmidtmusic

 Premiera na Zachodzie i online już za miesiąc - 23 września!!:) O-Tone Music 🎵🎶💪🙏

Piotr Schmidt International Sextet - Komeda Unknown 1967

W Polsce na CD oraz MP3 już na www.sjrecords.eu"

 

Szkoda ,że nie ma w sprzedaży wersji FLAC. Pozostaje zakup płyty lub cierpliwe czekanie.

,,lykam" wszystko co jest związane z Komeda. Czekam na ta płytę.

7 godzin temu, jarrro napisał:

Trudno znaleźć muzykę, która się spodoba i pomoże nam w trudach życia. Szczególnie, gdy jest gorąco i trudna muzyka nas odrzuca od siebie. Freejazz, death metal są za ostre. I tak znalazłem pewną panią, co pięknie śpiewa, a jest silnie związana z awangardą jazzu i free jazzu, a jednak jej dokonania są bliższe art rocka. Pani ta była żoną basisty Gary'ego Peacocka, grała w latach 60 razem z Albertem Aylerem, którego nie słucham, ale to inna bajka. Miała ogromny wpływ na brzmienie wytwórni ECM.
Czyli to postać nietuzinkowa, prawdziwa artystka.
A zachwycam się płytą kompilacją z lat 1978-1982. Artystka potem była żoną Paula Bleya. A pani ta nazywa się Anette Peacock. Płyta nazywa się...
Całej nazwy nie wymienię, bo za długa do zapamiętania, a mój angielski jest żałosny.
Tytuł płyty - My Mama Never...
 

Stary, wyrażaj się 😂

O tym mówiłeś? Mama nigdy mi nie powie jak gotować?

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Do perełek Blue Note na pewno można zaliczyć sesję 'Hootin' 'N Tootin' - jedyną sesję nagraniową pod własnym nazwiskiem, fantastycznego tenorzysty o nazwisku Fred Jackson. Takich sesji i 'płyt-perełek' z Blue Note jest trochę, ale jednak rzeczy z niejednokrotnie wybitnymi muzykami jazzowymi pojawiającymi się 'raz', 'dwa', 'trzy'... i na tym koniec, to jednak za dużo nie pojawia się w obiegu. Właśnie 'Hootin' 'N Tootin' jest taką perełką z Blue Note, gdzie świetnie zapowiadający się tenorzysta, po jednej, dwóch, trzech sesjach nagraniowych, i powiedzmy kilku koncertach lub jamach, 'zaginął' i już nigdy nie pojawił się na scenie czy też w studio. Dwie sesje dla BN, z lutego i sierpnia 1962 roku, obejmują płytę 'Hootin' 'N Tootin', która to z kolei wydaje się być naturalnym następstwem innej, tym razem słynnej sesji 'Face to Face' z początków 1961 roku, należącej do dość słynnego i popularnego w środowisku, organisty Baby 'Face' Willette. Baby 'Face' Willette' (urodzony jako Roosevelt James Willett), to też jeden z tych muzyków jazzowych, który za dużo po sobie nie pozostawił, aczkolwiek jego nazwisko jest znacznie bardziej utrwalone na kartach jazzowej historii niż Fred Jackson. Gdyby nie przedwczesna śmierć Baby 'Face' Willette (zmarł w wieku 37 lat), to kto wie, kto wie...??? Był niesamowicie sprawnym Hammondzistą i uduchowionym jazzmanem. Co ciekawe, Fred Jackson jest z kolei cały czas wśród nas, żywych - dzisiaj ma 93 lata.

Płyty 'Face to Face' i 'Hootin 'N Tootin' są do siebie podobne stylistycznie i o podobnym 'ciężarze feelowym', chociaż większej 'sprawności warsztatowej' doszukiwałbym się w 'Face to Face', ale z kolei szczerość, 'szorstkość' i fantastyczny 'bród' bijący z 'Hootin 'N 'Tootin', są nie do zastąpienia.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) image.png

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Chicago
Edyt Formatowy

Parker's Mood

W dniu 26.08.2022 o 12:11, waldek3miasto napisał:
W dniu 25.08.2022 o 18:52, Lech W napisał:

...Jak mnie to wciąga i cieszy a jednocześnie staję się coraz większym wyrzutkiem kulturowym wśród rodziny i znajomych. ...

Nie jesteś osamotniony w tym. Jak puszczam nawet cicho jazz to żona zamyka drzwi do pokoju. 🙁

Panowie - nie dajcie się żonom i walczcie o swój azyl. Niech nikt Wam nie odbiera i nawet nie zakłóca czerpania przyjemności ze słuchania muzyki. Każdy meloman musi mieć swój muzyczny "kąt", do którego żona może się przyłączyć, ale nie zamykać drzwi z często słowami: "wyłącz/ścisz tę okropną muzykę".

Wczoraj spędziłem miły wieczór z naszym forumowym Kolegą @iro III, który mnie zaprosił do siebie, ugościł, poczęstował i przenocował po mojej wycieczce rowerowej, w którą się wybrałem po Sosnowcu, Katowicach i Chorzowie. Bardzo mu za to dziękuję i przy okazji muszę przyznać, że Iro ma idealne warunki do słuchania swojej muzyki. Ma też wspaniałą żonę, która nie reaguje tak jak u Kolegów powyżej. Dzięki Iro!
A wczoraj odsłuchaliśmy z winyla kilka płyt (oglądając bez dźwięku mecz naszych siatkarzy z Bułgarią), a wśród nich płyty wybitne: Frank Zappa - Hot Rats i Keith Jarrett - The Survivor's Suite.

4 minuty temu, piorasz napisał:

I teraz najlepsze. Wszystkie uwielbiają muzykę. Tak moi drodzy. One bez muzyki by się tak nie rozwijały. Możecie wierzyć lub nie...

U mnie też ładnie rosną w pokoju i jest coraz gęściej od zielonych roślin.
Z pewnością to zasługa dobrej muzyki, którą je karmię...oprócz wody. 😉

U mnie też ładnie rosną w pokoju i jest coraz gęściej od zielonych roślin.
Z pewnością to zasługa dobrej muzyki, którą je karmię...oprócz wody.
Sound.... Nie wie czy się w tej chwili naśmiewasz... Znając Twoje podejście do tematu systemu audio nie jestem pewien czy myślimy tak samo. Zwłaszcza!.... Zwłaszcza, że do prawidłowego rozwoju, a co więcej perfekcyjnemu rozwoju roślin sama woda jednak nie wystarczy.
Choćby ten fikus poniżej na zdjęciu. Ma 7 lat i jest pobrany ze szczepki starszego fikusa od znajomego. Co w nim szczególnego? Ano to, że wraz z doniczką mierzy (idę po miarkę) 40cm i jest okazem zdrowia. Dla porównania mam drugi taki z tej samej szczepki, który mierzy ponad 1m i też jest okazem zdrowia.
Także.... Woda to nie wszystko.
Oczywiście rozmiar nie jest przypadkiem tylko celem.

P.S.
Pewnie Iro znów się obuży za OT.
Sorry IRO!
021a045736611137f2e46c5890299418.jpg

Kwiaty w domu, to radość i kontakt z naturą. Jestem za - zawsze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) image.thumb.png.a47a5437f465a183f37393714a73d948.png 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

27 minut temu, piorasz napisał:

Sound.... Nie wie czy się w tej chwili naśmiewasz...

Nie naśmiewam się. Dla mnie rośliny są bardzo ważne w pokoju, w którym słucham muzyki.
To jedyny pokój z roślinami. Moja żona rośliny lubi tylko na działce i tam je pielęgnuje.
Uważam, że rośliny mają bardzo ważny wpływ nie tylko na brzmienie, jako naturalne ustroje akustyczne, ale również znakomite oddziaływanie na naszą psychikę. Jeśli je kochamy, to w ich otoczeniu czerpiemy większą przyjemność z obcowania z muzyką, a tym samym jesteśmy do niej nastawieni bardziej pozytywnie i co najważniejsze - dostrzegamy w niej więcej piękna.
To z kolei pozwala poszerzać nasze muzyczne horyzonty i otwierać się na muzykę, której wcześniej nie rozumieliśmy.
Wszystko ma na to wpływ...cokolwiek, co słuchacza uspokaja, cieszy, zachwyca, wprowadza w dobry nastrój. Mnie dodatkowo w taki nastrój wprowadzają lampy solne tworzące klimacik oraz to, że wykonałem codzienną porcję ruchu i ćwiczeń. 

Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi.

Kwiaty w domu, to radość i kontakt z naturą. Jestem za - zawsze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) image.thumb.png.a47a5437f465a183f37393714a73d948.png 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
 
Brak słów
Strasznie mnie rozweseliłeś - wierz mi.
Piękne!
Czasem kolegi nie poznaję


Wymagają pielęgnacji i serca...
Oddają to co wkładasz..


Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
11 godzin temu, piorasz napisał:

Ja jeszcze taki malutki of top..

Lechu moja drugą miłością są właśnie kwiaty. Nie mam wprawdzie ogródka ale mam mnóstwo kwiatów w mieszkaniu i na balkonie. 80% z nich to mojej "produkcji" (nie z marketu). Czyli przeszczepy z innych kwiatów oraz ich osobista pielęgnacja. Żona ma tylko do nich dostęp gdy mnie nie ma z bardzo rygorystycznymi wytycznymi.

I teraz najlepsze. Wszystkie uwielbiają muzykę. Tak moi drodzy. One bez muzyki by się tak nie rozwijały. Możecie wierzyć lub nie...

Wszystko co kochamy wymaga pielęgnacji i odpowiedniego podejścia. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i wybaczycie za OT.

P.S.
Żona 5 dzień po operacji. Wszystko OK.
Jeszcze raz Wszyskim dziękuję za słowa otuchy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Nie myśl pieronie że jo sem luj 😂

 

IMG_20220828_070710.jpg

No niestety w słabej rozdzielczości bo mi nawet 4 Mb nie wchodzą tutaj.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Stary, wyrażaj się
O tym mówiłeś? Mama nigdy mi nie powie jak gotować?
 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Nie rozumiem...
Kogoś obraziłem? Rozumiem tylko, że ta pani zadomowiła się u Ciebie obok małżonki i towarzyszy Wam dzielnie

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

W dniu 26.08.2022 o 14:53, jarrro napisał:

Teraz chyba wszyscy pospadają z krzeseł. Proszę trzymać się mocno. Mamy rok 1970. Anglia. Czterech kolesi nagrywa dwie płyty i wieść o nich ginie. Zespół efemeryda. Czciciele przepisów i regulaminów w tym momencie pozbawiliby
mnie oddechu, bo to nie jest zespół jazzowy, tylko określany jako rock progresywny. Jednak jeśli się wsłuchamy, to w niektórych nagraniach pod koniec piosenek słuchać frytową sympatyczną jazdę. Dla mnie to przede wszystkim zbiór pięknych piosenek o ponadczasowym wymiarze. Zespół nosi nazwę Andwella , a płyta World's End. Żeby była pełna jasność. Nie ja odkryłem ten zespół. Dowiedziałem się o nim tutaj na forum w wątku o muzyce progresywnej. Kolegów serdecznie pozdrawiam. To takie fajne granie do ogrodu dla całej rodziny, by żony nie były złe. Hehehe. Moja jest zabawna. Nie zwraca w ogóle uwagi na to, co słucham, więc mam święty spokój
 

Fajna płyta przyjemnie się słucha

'Robienie tego, co zrobił Bird, jest znacznie większym wyzwaniem, niż robienie tego, co zrobił Chuck Berry. Kiedy zdałem sobie sprawę, co muzycznemu światu daje i jak ogromne ma znaczenie muzyka jazzowa i muzycy jazzowi, zdecydowałem, że tak naprawdę, chcę zostać muzykiem jazzowym. Chcę grać jazz i grać go dobrze w każdym kontekście: swingowym, bopowym, współczesnym... i jakimkolwiek' - BM

Pierwsza płyta Wyntona Marsalisa z Drugim Wielkim Kwintetem Milesa i innymi jest znakomita, kompletna i omawiana na Forum już nie raz i nie dwa. Dość rzadko jednak przypominamy czym zadebiutował brat Branford. Dwa lata po debiucie płytowym Wyntona, brat Branford nagrywa swoją pierwszą płytę 'Scenes In The City'. Płyta niesamowita, radosna, z 'żywym pulsem' i modernistycznym blues-bopowym feelem

W debiucie Branforda usłyszymy czterech basistów, dwóch drummerów i dwóch pianistów.

Bas - Charnett Moffett, Phil Bowler, Ray Drummond, Ron Carter

Perkusja - Jeffrey Watts, Marvin 'Smitty' Smith

Piano - Kenny Kirkland, Mulgrew Miller

Puzon - Robin Eubanks

Trąbka - John Longo

Saksofon tenorowy i sopranowy - BranfordMarsalis

Nagranie: 18 i 19-go kwietnia oraz 28 i 29-go listopada 1983 roku w RCA Studio, New York.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

O debiucie Branforda musiało być już tu kiedyś pisane, bo ja po tę płytę sięgnąłem zainspirowany tym, co czytałem o niej na tym forum.

O debiucie Wytnona pisaliśmy, i to chyba nie raz, ale o debiucie Branforda, to sobie nie przypominam...??? Być może coś przeoczyłem, ale nawet w historii jazzowych postów na AS nic nie ma na temat 'Scenes In The City'.

Parker's Mood

Przed zauroczeniem freejazzem Branford był moim ulubionym muzykiem, ciągle jestem w posiadaniu kilku jego płyt cd. Płyta w kwartecie jedna, druga w trio. No i gdy przeszła mi fascynacja free, wróciłem do nagrań Branforda i niestety, wielkie rozczarowanie. Nie rozumiem tej muzyki teraz. A Pata Metheny zawsze rozumiem, czy to nie dziwne?
Udanej niedzieli Panie i Panowie.
Właściwie wielka szkoda, że nie ma pośród nas Pań albo są, tylko się ukrywają, kto tam zrozumie kobietę...

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

4 godziny temu, jarrro napisał:

Nie rozumiem...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Kogoś obraziłem? Rozumiem tylko, że ta pani zadomowiła się u Ciebie obok małżonki i towarzyszy Wam dzielnie

Nie zrozumiałeś żartu. To żart ale nie naśmiewanie się z Ciebie lub kogokolwiek. Jeśli piszesz.o ciekawej płycie, a piszesz, to warto też wstawić grafikę płyty. Z natury jesteśmy wzrokowcami.

Jeśli chodzi o zdanie z gotowaniem to tłumaczenie na polski tytułu utworu.

Uff, przepraszam za tak trywialne tłumaczenie się z wypowiedzi ale przestraszyłem się, że się obrazisz a ja mam zasadę NIKOGO tutaj nie obrażać.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

[mention=4955]Lech[/mention] W
Drogi Leszku
Gdyby wszyscy mieli tyle dystansu do siebie, ile ja mam, to świat byłby zbyt piękny.
Szkoda tylko, że tak bardzo boisz się obrażać innych. Oczywiście nie chcę obrażać nikogo świadomie, ale nieświadomie mi się to zdarza, co jest normalne, bo każdy człowiek inaczej rozumie słowa wypowiedziane przez nas.
Przepuszcza je przez swoje lęki, kompleksy , w rezultacie pojawia się brak komunikacji. Komunikaty wysyłane przez nas są odczytywane na tak wiele różnych sposobów, każdy zrozumie je inaczej.
Weźmy nauczyciela, który zadaje pracę domową uczniom. Każdy z nich inaczej zrozumie zadanie domowe. Jeden namaluje, inny ustnie coś powie, a większość powie, że pani nic nie zadała... bo jej nie słuchali...
Dziś w Biedronce miałem taką sytuację. Jako że uwielbiam zaczepiać nieznajome kobiety, przy produktach w lodówce stała młoda kobieta, oglądała pewien produkt. Podszedłem do niej i mówię, że to znakomity towar, co prawda go nie znam, ale na pewno jest super.
Dziewczyna na to do mnie, pan chce mieć dostęp do lodówki. Stanąłem jak wryty, bo zapomniałem, co chcę zrobić. Czy ja chciałem skorzystać z lodówki, a ona mi przeszkadzała? Żadną miarą!!!!!
Chciałem ogrzać się przez chwilę w cieple jej młodości, która jest piękna.

A co do fotek. Piszę na telefonie i szukanie fotek jest ponad me siły. Ten trud zostawiam zainteresowanym. Masz rację, wszyscy prawie są wzrokowcami, ale czytanie jest trudniejsze. Znów się rozpisałem.
Udanej niedzieli

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

19 minut temu, jarrro napisał:

Nie rozumiem tej muzyki teraz. A Pata Metheny zawsze rozumiem, czy to nie dziwne?

 Nie wszystko muszę rozumieć, a czasami to chyba nawet lepiej mniej rozumieć niż więcej. Z tym zrozumieniem muzyki, to fajna sprawa musi być - bo co w ogóle oznacza tzw. 'zrozumienie muzyki'? Jak dla mnie, zrozumienie muzyki, a szczególnie jazzowej, to: wiedza o harmonii, rytmach, bluesie, stylach, skalach, akordach, improwizacji, aranżacji... i 'milionie' innych  rzeczy oraz elementów. Ale ta cała wiedza i zrozumienie, to i tak wielki pryszcz w porównaniu do chyba najważniejszego muzycznego pierwiastka, czyli do feelu. Jak grana muzyka nie posiada feelu, to wszystko może być perfekt, a i tak nie będzie fanu. Feeling decyduje o wszystkim - u słuchacza, i w dużym stopniu u muzyków.

P.S. Marsalisów ciągle słucham - dla przyjemności i w ramach edukacyjnych. Pata przestałem słuchać - jego feeling na mnie już kompletnie nie działa.

Parker's Mood

Z muzyką jak i ze sztuką jest tak, że powinna się sama bronić. 

Właśnie ten feeling mi się podoba, bo rozkładanie muzyki na czynniki pierwsze nie nazwałbym rozumieniem muzyki. To tylko techniczna zabawa. 

Tak samo jak doskonale wykształcony muzyk mający teorie w małym paluszku nie ma gwarancji, że nagra w swoim życiu coś wartościowego....jak nie ma tego feelingu to kaplica 😁

 

[mention=19312]Chicago[/mention]
Tak pięknie i mądrze mówisz, że z chęcią bym się wódki z Tobą napił. Ten wątek jest tak wciągający, że muszę gdzieś daleko schować smartfon, by nie brać udziału w dyskusji, bo inne dziedziny życia cierpią, nie mogę czytać książki, bo wciąż trzeba reagować na wypowiedzi innych.
Masz rację. Najważniejsze są uczucia w muzyce, żeby był feeling. Pat Metheny zestarzał się i nic ciekawego od paru lat nie stworzył jak wielu innych. Koncerty King Crimson mają feeling? Brak zupełny, chłopaki podróżują i grają, żeby mieć na życie. Byłem w Poznaniu na koncercie, było smutno i bez życia. Za to najbardziej czułem feeling na koncertach muzyki klasycznej, gdy potężny skład muzyków i wokalistów dawał koncert, wówczas doświadczałem mistycznych przeżyć.
No i DKV Trio z Joe Mcphee tak zagrali, że na kolana chciałem paść. Największy wpływ na ten koncert miał Joe Mcphee, który wprowadzał wiele liryki.
Uciekam. Bo jak zaczynam pisać, to zbytnio daję się ponieść pisaniu, powtórzę tylko, że Chicago ma rację

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.