Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie - polecam 7CD box mało znanego, ale zasłużonego polskiego zespołu jazzowego "Tie Break" w rewelacyjnej cenie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Właśnie sobie kupiłem. Kto nie zna muzyki niech poszpera w necie na YT, poczyta o tej grupie.
Myślę, że warto to mieć, tym bardziej za tak śmieszne pieniądze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez soundchaser

Tie Break bardzo kusi. Dobra cena, wielka okazja. Potem może być to nagranie niedostępne. Dzięki za info [mention=24565]soundchaser[/mention]
Przyznam się szczerze, że nie znam twórczości tej grupy, muzyka ta była niedostępna i otoczona pewną tajemniczością. Czuję jednak, że będzie to świetna muzyka do samochodu, podczas jazdy jazzu nie słucham, chyba, że ma to związki z rockiem, szybki rytm

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

Inne firmy sprzedają ten box w okolicach 100-190 PLN, co i tak jest dobrą ceną.
Czytałem recenzję w "Lizardzie" z roku 2015 - wtedy też cena była podobna do 130 PLN i opinia taka, że sporo za niska.

Edytowane przez soundchaser
1 godzinę temu, soundchaser napisał:

Panowie - polecam 7CD box mało znanego, ale zasłużonego polskiego zespołu jazzowego "Tie Break" w rewelacyjnej cenie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Właśnie sobie kupiłem. Kto nie zna muzyki niech poszpera w necie na YT, poczyta o tej grupie.
Myślę, że warto to mieć, tym bardziej za tak śmieszne pieniądze.

Dzięki za cynk. Box kupiony. Więc panowie zostały jeszcze tylko dwa u tego sprzedawcy 😉.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

,,Żyj prawdziwie, kochaj szczerze zanim wszystko śmierć zabierze".

Ciekawa, wyczerpująca recenzja muzyki Tie Break i tego boxu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

O czym nie można zapomnieć po wysłuchaniu płyt Joshua Redmana z Warner i Nonesuch? Nie można zapomnieć o pierwszych czterech edycjach SF Jazz Collective, którego Joshua był dyrektorem artystycznym od 2004 do 2007 roku. Pierwsze cztery płyty SF Jazz Collective, to oprócz oczywiście własnych kompozycji kolektywu, nagrania i ogrywania poświęcone zjawiskowym postaciom jazzu: Ornette Coleman, John Coltrane, Harbie Hancock i Monk. Na czwartej edycji Joshua Redman zakończył współpracę z SF Jazz Collecive, a jego miejsce zajął Joe Lovano. Powiedziałbym, że cały bagaż SF Jazz Collective jest godny posiadania, ale skoro mowa o JR, to na pewno te cztery pierwsze płyty nie zawiodą nikogo - ani wyrobionych jazzmanów, ani słuchaczy lużno związanych z jazzem. Ale o wielu innych płytach z Joshua Redmanem też nie można zapomnieć, np. o 'Remembering Bud Powell' Chicka Corea, o 'Deep Song' Kurta Rosenwinkela, o 'Highway Rider' Brada Mehldau, o 'Gettin to It' Christiana McBride, o 'Paul Motian Electric Bebop Band', o 'Young Blood' Elvina Jonesa, o 'Tenor Legacy' Joe Lovano, o The Bad Plus, o 'Turning Point' Aarona Goldberga, o 'Subatomic Particle Homesicj Blues' Bena Goldberga... 

image.png.591245b00d2e8cdf05a1d6a1a321997b.png  image.png.f7bc71cf36ebd35f76f5c50e5a7feecc.png  image.png.c21288788c386b524b19bedbe4773fe5.png 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pamiętam koncert Joshua Redmana w Chicago jakby to było wczoraj - jak przywalili The Ocean Zeppelinów, to mój przyjaciel prawie zapalił się z wrażenia, zresztą ja też.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Chicago

Parker's Mood

3 godziny temu, soundchaser napisał:

Panowie - polecam 7CD box mało znanego, ale zasłużonego polskiego zespołu jazzowego "Tie Break" w rewelacyjnej cenie.

Kupione.

Sound masz u mnie browary (oczywiście w cztero-paku 😁)

Dzięki za namiar.

Mam z epoki dwa winyle Tie Breaka ale tu komplecik i na pewno lepszy "sound".

Podobną okazję kiedyś ustrzeliłem w postaci 10 cd box Laboratorium.

Super remastery, tez dużo historii do poczytania no i co najważniejsze fajowska muzyka. To było parę lat temu ale pamietam, że cena nie przekroczyła 80 zł. (!)

Jeszcze przydałyby się podobne boxy np. Sun Ship, Extra Ball, Young Power, String Connection...

 

Ciekawa, wyczerpująca recenzja muzyki Tie Break i tego boxu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Wybacz Sound ale ja nawet tego nie czytam zanim nie kupię. Ja tak mam, że nie cierpię recenzji. No chyba, że od Ciebie, Chicago i jeszcze paru innych ludków. Najmniej lubię recenzje od niejakiego Pablo - bo oczywiście czytam ale najczęściej po kupnie płyty dopiero. Generalnie lubię oczywiście pogadać z osobami, którzy posłuchali czegoś ale zawsze mam spory dystans mając na uwadze osobisty feel.
A Pablo? Cóż pisałem kilkanaście postów temu (?- chyba tu) wkurwił mnie na maxa recenzując ostatnią Porcupine Tree.
Oczywiście nie dlatego, że mial prawa napisać swoje odczucia tylko dlatego, że napisał coś takiego, że gryzie się z jago osłuchaniem - mam wrażenie, że w pewnym momencie pisał na kolanie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Godzinę temu, Chicago napisał:

jak przywalili The Ocean Zeppelinów, to mój przyjaciel prawie zapalił się z wrażenia, zresztą ja też.

To jest ciekawe, ta reakcja publiki na dosłownie kilka pierwszych nutek.

Poważni dżezmeni grają, publika przecież nieprzypadkowa.

Zaczynają grać i natychmiastowy aplauz - to znaczy, że takie numery gigantów rocka znane są na pamięć również fanom dżezzu i właściwie wszyscy traktują je jak pełnoprawny standard.

Acha jeszcze małe wyjaśnienie dlaczego recenzje Sounda, Chicago itd... Ano prosta sprawa - nie zapuszczają się zbyt daleko...
Jak na taki Pablo.




'Americana Vol.2'  jest płytą znakomitą i słucha się jej wybornie

 
 


Chłopie! Z 2016 roku znałem ale ta wymiata totalnie! Nie mogę się doczekać aż posłucham na głośnikach bo teraz tylko słuchawki że względu na żonę.
Jest feel jest muzyka i jest radość
Boję się tylko "przetrwanie" tej płyty. Znaczy się o powroty do niej
5 minut temu, iro III napisał:

Zaczynają grać i natychmiastowy aplauz - to znaczy, że takie numery gigantów rocka znane są na pamięć również fanom dżezzu i właściwie wszyscy traktują je jak pełnoprawny standar

Chociaż 'The Ocean' nie jest standardem jazzowym i nigdy nie był, to na pewno mógłby nim być. Jazzmani rzadko grają Zeppelinów, ale jak już ktoś zmysłowy coś zagra, to przeważnie jest czad, jak właśnie w przypadku JR.

14 minut temu, piorasz napisał:

Acha jeszcze małe wyjaśnienie dlaczego recenzje Sounda, Chicago itd... Ano prosta sprawa - nie zapuszczają się zbyt daleko...

Nie wiem o co chodzi z tym 'zapuszczaniem się zbyt daleko'...??? O jakiego rodzaju 'zapuszczanie' chodzi?

Parker's Mood

Z wczoraj na gorąco! Trzy koncerty za mną - J.D Allen Trio, Jazzmeia Horn i 'gwiazda' wieczoru - Bil Frisell Trio. Trio z Thomasem Morganem i Rudy Roystonem. Miazga!

Dzisiaj cztery koncerty przede mną - Greg Ward, Miguel Zenon, Carmen Lundy i 'gwiazda' wieczoru - William Parker Quintet.

Jutro Linda Oh, Nick Mazzarella, Kris Davis i 'gwiazda' wieczoru Donald Harrison.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Nie wiem o co chodzi z tym 'zapuszczaniem się zbyt daleko'...??? O jakiego rodzaju 'zapuszczanie' chodzi?
Ano o swoje odczucia typu:
"po początkowym, kiepskawym udawaniu floydowskiego "Hey You..." jak napisał Pablo w swojej recenzji o jednym z kawałków z nowej płyty Porcupine Tree. Mnie takie coś po prostu wkurza i już - jeśli wiesz co mam na myśli zwłaszcza, że ja sie w cale nie doszukałem w brzmieniu tego o czym Pablo pisze. Poszedł na łatwiznę bo jakiś czas temu Porcupine przypisano łatkę podobieństwa do PF. Nic bardziej mylnego jeśli chodzi o ich nowy album. Sam recenzję przy odrobinie wysiłku i czasu napisałbym bardziej starannie.
To oczywiście tylko przykład (ten ostatni który utkwił mi mocno w pamięci). Takich "kwiatków" w recenzjach jest mnóstwo.

Czyli reasumując. Nie zapuszczajmy się w rejony, które każdy z nas może zinterpretować wg siebie. Szczególnie pisząc coś na kolanie, bez namysłu.
Zresztą.... Tu na forum przymknąłbym oko...
Bo to forum i luźna gadka...
Ale mimo tego odkąd pamiętam nikt tak daleko się nie zapuścił. No może jeden, który tu dawno nie zaglądał.. Ale to zupełnie inny poziom. Z tym, że też nie lubi jak ktoś mu przedstawi swoje widzenie. I koło się zamyka
Ja wole częściej przemilczeć...





2 godziny temu, piorasz napisał:

A Pablo? Cóż pisałem kilkanaście postów temu (?- chyba tu) wkurwił mnie na maxa recenzując ostatnią Porcupine Tree.

Gdzie jest ta recenzja? Być może trochę bym się z nim zgodził, bo dla mnie ostatni PT żadną rewelacją nie jest. Zresztą wypowiedziałem się o niej w stosownym wątku.

2 godziny temu, iro III napisał:

Sound masz u mnie browary (oczywiście w cztero-paku 😁)

Ale butelkowe poproszę. 😆

Piszmy odważnie i szczerze o naszych odczuciach muzycznych. W tych recenzjach jest jeden mankament. W większości nie możliwości komentarzy a ja tego nienawidzę. Nie w XXI wieku - to jest nie do przyjęcia i kojarzy mi się z komuną. Ktoś mógłby oczywiście powiedzieć: "a co z czasopismami w formie gazety"? Ano to samo. Gazeta gazetą ale powinien być odnośnik do dyskusji po każdym artykule. Inaczej ja osobiście traktuję to jako manipulacje i wpływaniem na opinie publiczną.

Recenzja, to recenzja. Zakładam, że każda ma swoich odbiorców, trafiając w gusta muzyczne słuchaczy. Oczywiście istotne są zasób i  zrozumienie słów recenzenta, bo chyba o to chodzi w recenzji, żeby obnażyć swoje przemyślenia w temacie na temat danej muzyki czy też jakiejkolwiek innej sztuki. Ja nie lubię tzw. recenzji rozprawek - długich, nudnych i często albo typowych i oczywistych, albo wręcz stereotypowych. Najbardziej lubię recenzje pochodzące od samych muzyków - z naszych przedstawicieli muzyki jazzowej, na pierwszym miejscu stawiam recenzje Jarka Śmietany, Piotra Barona, Jana Ptaszyna Wróblewskiego... i pewnie jeszcze kilku innych by się znalazło. Najlepszy był Jarek Śmietana - krótko i zwiężle: kompozytor, wykonawca, forma, treść, styl, czasami metrum... i podsumowanie. Ale opisy wizualne też lubię - czyli takie, które podsuwa wyobrażnia nie związana z myśleniem wykonawczym.

Parker's Mood

Sound:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Czy ta płyta ci się podoba czy nie - nie ma to dla mnie większego znaczenia. Mnie się podoba choć jest może zbyt pop-rockowa (jak na moje gusta) i kiedyś o tym napiszę.

Recenzja, to recenzja. Zakładam, że każda ma swoich odbiorców, trafiając w gusta muzyczne słuchaczy. Oczywiście istotne są zasób i  zrozumienie słów recenzenta, bo chyba o to chodzi w recenzji, żeby obnażyć swoje przemyślenia w temacie na temat danej muzyki czy też jakiejkolwiek innej sztuki. Ja nie lubię tzw. recenzji rozprawek - długich, nudnych i często albo typowych i oczywistych, albo wręcz stereotypowych. Najbardziej lubię recenzje pochodzące od samych muzyków - z naszych przedstawicieli muzyki jazzowej, na pierwszym miejscu stawiam recenzje Jarka Śmietany, Piotra Barona, Jana Ptaszyna Wróblewskiego... i pewnie jeszcze kilku innych by się znalazło. Najlepszy był Jarek Śmietana - krótko i zwiężle: kompozytor, wykonawca, forma, treść, styl, czasami metrum... i podsumowanie. Ale opisy wizualne też lubię - czyli takie, które podsuwa wyobrażnia nie związana z myśleniem wykonawczym.
No właśnie - dopiszę krótko i zwięźle. Sami muzycy, którzy recenzują swoją twórczość są dla mnie bezdyskusyjne najbardziej wiarygodni. Oczywiście jeśli są szczerzy w tym co robią. Tak czy inaczej zawsze najpierw wolę posłuchać muzyki a potem coś o tym poczytać (no może poza wyjątkiem, gdy sami muzycy przed premierą mają coś do powiedzenia).
Zupełnie na odwrót jak z kupnem pralki

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A teraz spróbuję wyprzedzić to o co pewnie zapyta Chicago. Była już o tym kwestia tylko ja nie miałem się kiedy wygadać - zamiast tego zrobił to sam Chicago.
Mianowicie czym jest dla mnie szczerość w muzyce (?).
Częściowo już napisałem około 2 tyg temu ale Chicago jak to Chicago swoje napisał

Hmmm... pomyślmy...
Można by spytać też kiedy brzmienie gitary jest szczere? Wtedy ile sam muzyk wylał z siebie potu czy też producent ile włożył pracy w wytworzenie strun, przetworników a nawet użycia drewna (tak drodzy audiofile-drewna, które nie powinno mieć znaczenia a ma). Do tego dochodzi cała masa innych rzeczy. Przystawka, korpus i wreszcie wzmacniacz. To tak raczej w większym skrócie.
Zupełnie to samo tyczy się innych instrumentów - od instrumentów dętych kończąc na fortepianie a nawet elektrycznymi klawiszami.
Historia udowodniła, że Ci muzycy, którzy poszli z duchem czasu i techniki pokazali się z najlepszej strony. Na ile ten postęp miał wpływ na rozwijanie się muzyków to raczej osobny temat. Piszę o tym tylko dlatego, że mam świadomość, że wielu muzyków na ten postęp po prostu nie było stać i poszli w odstawkę.
Zatem wracamy do pytania na ile szczera jest muzyka? Pytanie oczywiście podchwytliwe.

Może sami muzycy o swojej muzyce, to nie za bardzo, ale podoba mi się, jak muzycy opisują płyty innych muzyków.
Oj Marek. Wiedziałem, że wyskoczysz z kapelusza
Ale w sumie... Mądre stwierdzenie.

A zupełnie na marginesie - jak ja zazdroszczę, że w Chicago jest dopiero 13:00

Wracając do Joshua Redmana to rozpoczynając dogłębną penetrację jego muzyki postanowiłem zajrzeć też do spuścizny tatusia. Okazało się, że posiadam w szufladzie box zakupiony dawno za jakieś grosze na Allegro, w którym tatuś się udziela. Ale to jest box Charlie Hadena z dwoma płytami formacji Old and New Dreams, która wydała w sumie cztery.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Do przypomnienia sobie bezwzględnie.
A teraz słucham synka i płytkę Freedom in the Groove. Wcześniej MoodSwing.
Bardzo mi pasuje tego typu jazz. Kawał bardzo dobrego grania.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jeszcze wracając do Americana Vol.2.
Słucham dziś kolejny raz (bomba) a w przerwie byłem na lokalnym koncercie w plenerze niejakiego:
Blues Junkers - próbka z ich profilu (film z koncertu też nakręciłem).




Laska ma głos jak moja ukochana Elżbieta Mielczarek. Koncert zamknęli słynnym "poczekalnia PKP" Elżbiety Mielczarek.
To tak przy okazji bluesa.
Koncert ogólnie super ale jak moja żona mówi "zawsze musisz zrobić zadymę" no i zrobiłem
Dwie mamy siedząc za mną w najlepszym dla mnie momencie (poczekalnia PKP) - ja łzy w oczach z wrażeń a te mamuśki jakby nigdy nic do ucha mi o zeszytach do dzieci. Dostały zjeby ode mnie na koniec a ja od żony. Więc teraz słuchawki i Americana Vol.2


Na marginesie kto nie zna:


Absolutnie petarda - u mnie w postaci winulu.
P.S. szukajcie full albumu bo nie da się wkleić

Lub tu ale nieco gorsza jakość:

8 minut temu, piorasz napisał:

Laska ma głos jak moja ukochana Elżbieta Mielczarek. Koncert zamknęli słynnym "poczekalnia PKP" Elżbiety Mielczarek.

Znam Elę osobiście od lat. Teraz nazwa się Ella Pathak.
Na marginesie - prowadzę księgowość jej firmy. Obecnie zajmuje się z powodzeniem akupunkturą japońską. Bardzo sympatyczna kobieta. 

Znam Elę osobiście od lat. Teraz nazwa się Ella Pathak.
Na marginesie - prowadzę księgowość jej firmy. Obecnie zajmuje się z powodzeniem akupunkturą japońską. Bardzo sympatyczna kobieta. 
A ja czytałem, że siedzi gdzieś za granicą - niegdyś. Kapitalna kobieta muzycznie niegdyś i niepowtarzalna. Ja zaś znałem osobiście Kyksa (Jana Skrzeka). Nie jedno piwko z nim
Grał z Elą. W takim razie Sound pozdrów ją ode mnie jako jednego z największych fanów. Niech wie, że mimo 1700 (zaledwie ) oględzin na YouTube ja nadal jej wtóruję
I żeby nie było - żadnej japońskiej szpilki nie dam se wdupić
4 godziny temu, soundchaser napisał:

Gdzie jest ta recenzja? Być może trochę bym się z nim zgodził, bo dla mnie ostatni PT żadną rewelacją nie jest. Zresztą wypowiedziałem się o niej w stosownym wątku.

Ale butelkowe poproszę. 😆

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Mam jeszcze pytanie do Chicago. Czym jest feel i jak go zdefiniować na język polski. Czy istnieje coś w rodzaju feelu zbiorowego czy też jest to sprawą indywidualną?
Oczywiście rozmawiamy o odczuciach muzycznych. I wreszcie czy bez feelu (w tłumaczeniu na polski - bez uczyć) można w ogóle rozmawiać o muzyce?
No i na koniec czy istnieje w muzyce jazzowej coś bez feelu- mam na myśli cały ten wątek,w którym tylko czasem jest przytaczane to określanie?

Joshua Redman  może  on i dobrze  gra, ale ja unikam  jazzu środka, nie lubię po prostu, to moje subiektywne  odczucia, właściwie  nie znam  jego twórczości   z ostatnich  10 lat. Za to w niedzielny  poranek  polecam  coś innego. Nazwisko   znane  wielbicielom  awangardy  jazzowej, tutaj w tym wątku  wielokrotnie wspominano  o nim. Anthony Braxton. Proszę  się nie bać , nie uciekać. Dziś   zestaw  pogodny, łagodny, heheheh  łagodny na początku, ale  z początku  każde nagranie może być  doskonałym  tłem  do  życia  rodzinnego . W każdym razie  nagrania zaczynają   się melodyjnie , optymistycznie  i radośnie  i takie są . Mowa  o nagraniu  wielce obszernym z roku 1993 , kiedy to  artysta wydał  box 11  płyt Anthony Braxton – Sextet (Parker). Z tytułu  wynika , że gra  muzykę  Charlesa Parkera .  Większość nagrań utrzymana  w szybkich  rytmach. Oczywiście  są  tutaj  frytowe , czyli  takie małe  odjazdy  free jazzowe,  jednak  podane w przystępny sposób . Najbardziej  podobają  mi się   frazy  melodyczne  grane razem  przez  dęciaki -  to naprawdę  śliczne melodie. Jest tutaj muzyki  do słuchania  na lata , a nie jest  ona trudna , krytycy  byli zachwyceni  po ukazaniu się tego wydawnictwa, mocno osadzonego w tradycji  jazzu. Braxtonowi  zapewne  zabrakło pieniędzy na projekt okładki, która  właściwie  nie zawiera żadnego  pomysłu,  jednak  przecież  to nie okładki słuchamy. Kopiuję  skład  muzyków, będzie  po angielsku. Powtarzam , nagrania  są  przepiękne , porzućcie  lęk  i wypłyńcie  na spotkanie  z najpiękniejszą  przygodą  muzyczną  tej niedzieli. Oby dla  Pań  i Panów była  udana .

 

Skład 

Alto Saxophone, Soprano Saxophone – Anthony Braxton (tracks: 1-1 to 2-7, 3-2, 3-5 to 11-6)

Bass – Joe Fonda (tracks: 1-1 to 3-3, 3-5 to 4-4, 4-6 to 8-2, 8-4 to 11-6)

Co-producer [Orginal Recordings Co-produced By] – Hat Hut Records Ltd.*, Ulrich Kurth, Werner X. Uehlinger, WDR Köln*

Contrabass Clarinet – Anthony Braxton (tracks: 2-4)

Drums – Han Bennink (tracks: 7-1 to 7-6), Pheeroan akLaff (tracks: 1-1 to 2-3, 2-5 to 2-7, 3-2, 3-4 to 4-2, 4-4, 4-6, 5-1, 5-3 to 6-3, 6-6, 6-7, 8-1, 8-2, 8-4 to 10-1, 10-4 to 11-6)

Flute – Anthony Braxton (tracks: 5-2, 5-7)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

18 godzin temu, soundchaser napisał:

Właśnie sobie kupiłem. Kto nie zna muzyki niech poszpera w necie na YT, poczyta o tej grupie.
Myślę, że warto to mieć, tym bardziej za tak śmieszne pieniądze

Box zamówiony Dzięki za informacje 👌

Ciekawa, wyczerpująca recenzja muzyki Tie Break i tego boxu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Dzięki za ten link. Dziewczyna niezwykle pięknym językiem opisuje wrażenia muzyczne, to zupełnie inna kategoria krytyczna

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

19 godzin temu, piorasz napisał:

Można by spytać też kiedy brzmienie gitary jest szczere?

Wtedy, kiedy gitarzysta szczerze na niej gra. Bez oszustw. Drewno i struny nic do tego mają. Ale tę szczerość, to słyszą raczej muzycy. Słuchacze 'dostają' raczej feeling i dla większości odbiorców nie będzie miało znaczenia, czy coś zostało zagrane 'szczerze' czy ze ściemnianiem, bo i tak tego nie usłyszą.

 

15 godzin temu, piorasz napisał:

Czym jest feel i jak go zdefiniować na język polski.

???

Ale po co 'feel' definiować na język polski? Można, ale trochę głupio to brzmi, bo feeling oznacza dokładnie to samo, co uczucie, lub czucie, lub poczucie...

Owszem, jak ktoś chce, albo lubi operować w muzyce słowem 'uczucie', to jak najbardziej może to robić -  ja posługuję się słowem feeling lub feel.

Generalnie drogi pioraszu, 'feelingu' nie da się określić - jest to coś, co powoduje, że odbierasz daną muzykę bardzo emocjonalnie; feel słuchacza pochodzi czy też przychodzi od 'serca' i jest emocjonalnym składnikiem muzyki, którą odbierasz w danej chwili. Dla muzyka z kolei, 'feelingiem' będzie jego osobisty komfort i 'emocjonalność' gry danej kompozycji lub improwizacji, oraz, co ważne, komfort gry z pozostałymi muzykami i osobisty do nich stosunek, bo to bardzo ważna sprawa, a może i najważniejsza w kontekście feelingu. Komfort gry z pozostałymi muzykami i osobisty stosunek do kolegów z którymi się gra, to ważny pierwiastek wpływający na całokształt przekazu.

Przykładem może też być podejście do rytmu, czyli feeling podczas grania rytmów. Weżmy dla przykładu kluczowy element rytmiczny jazzu, jakim jest swing. Otóż z technicznego punktu widzenia, swing zagra każdy zawodowy, profesjonalny muzyk jazzowy, ale jak ten swing jest zagrany, jak podany i jak oddziałowuje na słuchacza, to jest już zupełnie inna kategoria, i ta kategoria jest właśnie czymś, czego nie możemy i nie umiemy określić, czyli feeling. 

 

Parker's Mood

3 minuty temu, Chicago napisał:

Wtedy, kiedy gitarzysta szczerze na niej gra. Bez oszustw. Drewno i struny nic do tego mają. Ale tę szczerość, to słyszą raczej muzycy. Słuchacze 'dostają' raczej feeling i dla większości odbiorców nie będzie miało znaczenia, czy coś zostało zagrane 'szczerze' czy ze ściemnianiem, bo i tak tego nie usłyszą.

 

???

Ale po co 'feel' definiować na język polski? Można, ale trochę głupio to brzmi, bo feeling oznacza dokładnie to samo, co uczucie, lub czucie, lub poczucie...

Owszem, jak ktoś chce, albo lubi operować w muzyce słowem 'uczucie', to jak najbardziej może to robić -  ja posługuję się słowem feeling lub feel.

Generalnie drogi pioraszu, 'feelingu' nie da się określić - jest to coś, co powoduje, że odbierasz daną muzykę bardzo emocjonalnie; feel słuchacza pochodzi czy też przychodzi od 'serca' i jest emocjonalnym składnikiem muzyki, którą odbierasz w danej chwili. Dla muzyka z kolei, 'feelingiem' będzie jego osobisty komfort i 'emocjonalność' gry danej kompozycji lub improwizacji, oraz, co ważne, komfort gry z pozostałymi muzykami i osobisty do nich stosunek, bo to bardzo ważna sprawa, a może i najważniejsza w kontekście feelingu. Komfort gry z pozostałymi muzykami i osobisty stosunek do kolegów z którymi się gra, to ważny pierwiastek wpływający na całokształt przekazu.

Przykładem może też być podejście do rytmu, czyli feeling podczas grania rytmów. Weżmy dla przykładu kluczowy element rytmiczny jazzu, jakim jest swing. Otóż z technicznego punktu widzenia, swing zagra każdy zawodowy, profesjonalny muzyk jazzowy, ale jak ten swing jest zagrany, jak podany i jak oddziałowuje na słuchacza, to jest już zupełnie inna kategoria, i ta kategoria jest właśnie czymś, czego nie możemy i nie umiemy określić, czyli feeling. 

 

To wszystko mi się zgadza ale chyba zapomniałeś napisać/sprecyzować pewna ważną kwestię. Ten cały feel jest często zależny od naszego nastroju (u słuchacza), nastawienia. Niekiedy, czytając Twoje posty odnosiłem wrażenie, że niektóra muzyka ma więcej feelingu a niektóra mniej. Oczywiście moje rozumowanie może być błędne a Ty masz prawo pomyśleć  że się czepiam.

Feel w dużej mierze zależy od różnych, niezależnych od nas warunków.  I tak - dziś poczujemy feel słuchając płyty, do której jeszcze kilka dni temu tego nie doznaliśmy i odwrotnie.  Nie marnujmy więc czasu i gońmy za feelingiem 😀

Pozdrawiam. 

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.