Skocz do zawartości
IGNORED

Klub ateistów Audio-Voodoo


Gość StaryM

Rekomendowane odpowiedzi

Gość StaryM

(Konto usunięte)

StaryM, £2000 za klocek, to nie jest Hi-End - uwierz mi :-)

Nie wiem. Nigdy nie miałem i nigdy nie będę miał. O tym, że 10 tysięcy to przeczytałem w którymś numerze "Audio".

W sumie to jest temat do dyskusji, choć raczej w zakładce hi-end. Co jest tym "hajendem". Hi-Fi zostało zdefiniowane niegdyś dokładnie, ale hi-end nigdy. To powoduje, że nikt nie wie, co to jest. Mało tego, ponieważ niektóre "hajendowe" zabawki są dla niektórych za tanie, to powstała kategoria extreme hi-end.

Więc co to jest hi-end?

Gość StaryM

(Konto usunięte)

100000 PLN za klocek. Rząd wielkości oczywiście.

No nie wszyscy by się zgodzili. Parę miesięcy temu słuchałem zestawu Lyngdorfa za około 80 tysięcy i to jest powszechnie uważane za hi-end.

 

Hi-end to jest to, co każdy z osobna uważa za hi-end.

No nie wszyscy by się zgodzili. Bo to znaczyłoby, że hi-end w ogóle nie istnieje, bo każdy uważa coś innego.

 

Przyznam szczerze, że dla mnie jest to kategoria marketingowa i nic więcej.

Myślę, że to jest po prostu bardzo dobry dźwięk. Ze znakomitych kolumn, sprzętu itd. Ale "dobry dźwięk" to jest pojęcie subiektywne. Można go osiągnąć na budżetowym sprzęcie (o, dobrze gra!, powie ktoś), ale jak ktoś posłucha świetnie zestrojonego systemu za 50 tysięcy (nawet nie znając ceny), to powie: w mordę, to jest coś! To się czuje, słyszy, wiadomo, że coś gra naprawdę dobrze. Hi-end to pojęcie stworzone dla nazwania bardzo dobrego brzmienia, a że dziś jest pojęciem marketingowym? A co nie jest? Np. "tak wiele za tak niewiele" - to o budżetówce. Też marketing.

Gość

(Konto usunięte)

Myślę, że to jest po prostu bardzo dobry dźwięk. Ze znakomitych kolumn, sprzętu itd. Ale "dobry dźwięk" to jest pojęcie subiektywne. Można go osiągnąć na budżetowym sprzęcie (o, dobrze gra!, powie ktoś), ale jak ktoś posłucha świetnie zestrojonego systemu za 50 tysięcy (nawet nie znając ceny), to powie: w mordę, to jest coś! To się czuje, słyszy, wiadomo, że coś gra naprawdę dobrze. Hi-end to pojęcie stworzone dla nazwania bardzo dobrego brzmienia, a że dziś jest pojęciem marketingowym? A co nie jest? Np. "tak wiele za tak niewiele" - to o budżetówce. Też marketing.

 

W mojej opinii Hi-end to jednak nie tylko brzmienie, bardzo dobry dźwięk.

Zgadzam się z tym, co napisałeś, że samo pojęcie "dobry dźwięk" jest pojęciem względnym, bo dla jednego będzie to brzmienie boombox'a, dla innego średniej klasy NAD'a, a jeszcze dla innego McIntosh'a - jednakże to świadczy tylko o tym, co komu wystarczy do audio-szczęścia.

Jednak od Hi-endu oczekuję również, oprócz bardzo dobrego brzmienia - bez względu na to, czy sposób prezentacji dźwięku przez konkretny model komuś odpowiada, czy też nie, np. bardzo dobrego wykonania, najwyżej klasy użytych komponentów, może "hand-made"... To ma również wyróżniać tę klasę.

Często przywołuje się analogię do motoryzacji, tak więc to, że komuś dobrze, wygodnie jeździ się VW Golf, nie czyni z Golfa jeszcze "Hi-endowego" Rolls-Royce'a.

A inną sprawą już jest fakt, że pojęcie to zostało wyświechtane i jest obecnie faktycznie często marketingowym nadużyciem i bezpodstawnym pretekstem do narzucenia niebotycznych cen dla tak naprawdę średniej klasy sprzętu, totalnej masówki.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

pojęcie to zostało wyświechtane i jest obecnie faktycznie często marketingowym nadużyciem

Tu na forum przeczytałem niegdyś cytat z wypowiedzi któregoś guru audiofilów. Nie pamiętam nazwiska. Z grubsza chodziło o to, że Hi-End nigdy nie poddał się żadnej weryfikacji, nigdy nie powstały żadne obiektywne wyznaczniki klasy hi-end. I to wydaje się prawdą. Zatem termin ten nie został wyświechtany, tylko zawsze był nieostry. A ponieważ jest pojęciem marketingowym i prestiżowym, więc w miarę upowszechniania się posiadaczy sprzętu hi-end* będą powstawać kolejne pojęcia over hi-end, extreme hi-end i co tam jeszcze handlowcy wymyślą.

Zaś stosowanie określenia hi-end do Rolls-Royce nie bardzo pasuje. Porsche też nie da się do niego porównać, nie tylko Golfa. W przypadku samochodów mamy bowiem jeszcze pojęcie klasy luksusowej, miejskiej lub sportowej. Zakładając, że chciałbyś kupić auto do poruszania się po Londynie - Rolls-Royce byłby najgorszym możliwym wyborem. Porsche to auto stosunkowo niewygodne, ale daje radość z jazdy i panowania nad maszyną i Rolls-Royce nigdy nawet nie będzie miał szansy spełnić takich emocji, ale w kategorii prestiż wygra na pewno. ;)

 

--

* Dlaczego hi-end się upowszechnia i staje egalitarny? Posiadacze super drogich zabawek chcą czasem mieć nowe. I nagle okazuje się, ze na te używane wcale nie ma dużej klienteli. Ceny się obniżają i obniżają i w końcu posiadaczem hajendu staje się jakiś gołodupiec.

Gość

(Konto usunięte)

Zgoda, może za bardzo uprościłem z tym porównaniem Golfa do Rolls-Royce'a.

Chodziło mi tylko o jakość wykonania, która jest - a przynajmniej powinna być - dodatkowym atutem, o elitarność firmy, o prestiż, o którym wspomniałeś; te cechy dodatkowo powinny również charakteryzować klasę Hi-end.

Jeśli tak nie jest, to znaczy, że "spowszedniały", stały się budżetową produkcją...

Patek powinien zawsze być Patkiem, mimo że jakiś tam Casio równie idealnie co do sekundy będzie przez lata wskazywał dokładny czas...

Hi-End?

Myślę, że to jest po prostu bardzo dobry dźwięk.

To jest Fun a nie Hi-End.

 

Kiedyś zdefiniowałem tu na Forum Hi-End.

Musze poszukać.

 

1. Hi-end zazwyczaj musi być drogi.

2. Hi-end nie oznacza, że gra lepszym dźwiękiem; co za absurd!

 

Nie zgadzający się z 1. i 2. zdradzają albo niewiedzę albo właśnie kompleksy...

 

Definicja:

Urządzenie hi-end:

a) ma unikalny design,

b) jest zbudowane z unikalnych (najczęściej drogich) materiałów,

c) do jego budowy wykorzystano najnowsze, unikalne technologie wytwórcze,

d) charakteryzuje się najwyższymi mierzalnymi parametrami,

e) ma inne naj...

 

Przykłady:

a) Wzmacniacz o zupełnie odjazdowej bryle.

b) Telefon komórkowy o obudowie z grafenu (jeszcze praktycznie nie opanowana technologia produkcji).

c) Urządzenie zbudowane z użyciem półprzewodników do których produkcji użyto monokryształu hodowanego w warunkach zerowej grawitacji (np. na stacji kosmicznej) a podłożem jest diament syntetyczny.

d) To najprostsze, ale i najwięcej urządzeń to spełnia...

e) A np. zegarek Patek. Nie musi mieć cech a) do d) a jest hi-end`em. Notabene firma założona przez Polaka...

 

Uzasadnienie będzie później. Idę zrobić siku ;)

Gość StaryM

(Konto usunięte)

No więc właśnie. Bardzo dobry dźwięk? Owszem, ale niekoniecznie.

Pisałem już, że Lyngdorf za kupę kasy mnie rozczarował. Pisałem. Ech ten Alzheimer.

Bardzo dobry dźwięk to pojęcie względne. Właśnie przypomniało mi się pewne wydarzenie.

W ubiegłym roku odwiedził mnie mój dobry kolega. Muzykalny facet, gra na gitarze, wrażliwy na muzykę i osłuchany muzycznie. Jednak nigdy nie miał jakiegoś dobrego sprzętu. Zawsze kompromisy, czyli to co chciała żona. ;)

Zresztą - nauczyciel z zawodu, żona też - swobody finansowej nie ma. Jak wielu ludzi w naszym kraju. W każdym razie przyjechał do mnie i posłuchał sobie paru płyt na tych niedawno wyśmiewanych przez frywolnego truchta "różowych dupach". Jak by ktoś nie wiedział o co chodzi to były to open baffle z monacorem SP-80X oraz niskotonowym Sony schowanym w obudowie zamkniętej z tyłu.

Był zachwycony brzmieniem, był to według niego najlepszy dźwięk w życiu. ;)

Nie mam ostatnio za bardzo czasu się tu produkować, a dzieje się tyle ciekawych rzeczy :) Tak na szybkiego to przyczepiłbym się ogólnie do składania kompów "pod audio" co jest jakąś hipsterską modą ostatnich tygodni :)

 

Nie można normalnie sobie z normalnego kompa zapodawać sygnału na DAC? trzeba się podlansować, że się ma drugi komputer specjalnie do tego? ;) Czy jak się składa parcha za 1000 zł to gra lepiej bo ochrzci się go dedykowanym do audio? :)

Ja mam w pokoju jeden komputer, służy do grania, słuchania muzyki, oglądania filmów i przeglądania internetu. Ma podłączony monitor (do przeglądania netu) 7m kablem HDMI za 30 zł, telewizor(gry, filmy) 3m kablem HDMI i wzmacniacz 1,5m interkonektem 2xchinch- jack. W myśl nowego trendu na tym forum powinienem sobie złożyć 4 komputery dedykowane, wtedy byłby bajer :)

 

Czy to w końcu kwestia estetyki, bo za 1k złotych to można sobie kupić wypasioną dizajnerską obudowę i wygląda to i tak lepiej, niż standardowa brzydka i 3 piękne na każdej półce ;)

 

Kwestie techniczne w komputerze "dedykowanym" do audio kręcą się wokół mitologicznych zagadnień typu windows zły, zwykły zasilacz zły, tylko ani jednego ani drugiego nikt w żadne sposób nie udowodnił i wszystko sprowadza się do dmuchania na zimne niby sypanie solą 3 razy przez lewe ramię. Windows jest niedobry, ale jakoś w sobie używam go od zawsze i dopuki człowiek sam czegoś nie sp***doli to nie ma żadnego problemu. Rozumiem, że instalowanie linuksa i innych partyzanckich wynalazków to takie super hakierskie zabezpieczenie przed samym sobą na zasadzie, że lepiej przestawić się na całkiem inny system operacyjny niż powstrzymać się przed kasztanieniem ustawień windowsa? Czy może prawdziwy audiofil śpi spokojnie, jak zabezpieczy ustawienia conajmniej 3 hasłami, bo inaczej neurozy nie dadzą odetchnąć?

Tak samo z zasilaczami, można sobie poczytać i pogdybać co jest lepsze, tylko wszystko to teoretyczne rozważania, a nikt tak naprawdę poza paroma złotouchymi pokroju elberotha niczego nie słyszał a tym bardziej niczego nie wykazał.

 

No ale jest lans, oddzielny komputer do winampa, oddzielny do officea, oddzielny do netu i jeszcze tak ze dwa na zapas jakby przyszła ochota nowy program zainstalować ;)

 

Poza tym 7m kabel za 30 zł na nikim nie robi wrażenia, a komputerem za półtora koła do winampa to już można pobrylować na salonach ;)

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Nie można normalnie sobie z normalnego kompa zapodawać sygnału na DAC? trzeba się podlansować, że się ma drugi komputer specjalnie do tego? ;) Czy jak się składa parcha za 1000 zł to gra lepiej bo ochrzci się go dedykowanym do audio? :)

Nie. Mam dość mocny komputer (znaczy, jak go składałem to był mocny. ;) ). Służył mi do pracy nad rożnymi projektami IT. Odpalałem sobie na nim rozmaite maszyny wirtualne i grzebałem. Teraz jakoś mniej, bo mi się nie chce. Komputer służy czasami do oglądania filmów i wystarcza. Do netu też. Ale ma wiatraki i szumi. Mnie to przeszkadza, jeśli chcę się rozkoszować dobrym brzmieniem.

Jak go wyłączę, to Squeezebox nie gra.

Chciałem wobec tego mieć taki bezgłośny do muzyki, ale musi być na półce ze sprzętem, nie mam go gdzie schować, zatem chce mieć ładną obudowę. Kiedyś mój komputer chodził 10 godzin na dobę. Dziś wolałbym go wyłączyć, posłuchać muzyki przy czytaniu książki, delektować się dźwiękiem, a ten szum mi przeszkadza.

Można kupić Cocktail Audio + dysk za 1400 - 1500, ale można sobie coś zmajstrować samemu. Będzie ładniejsze. Bardziej funkcjonalne i tańsze. Nie ma w tym nic dziwnego.

Nie wiem dlaczego skojarzyło ci sie to z hasłami. Nie ma żadnych haseł, bo to pracuje tylko w sieci wewnętrznej. Masz kompletnie fałszywe skojarzenia. Bezpieczeństwo to nie tylko hasła. To te wirusy i trojany, które na Windows są dniem powszednim.

A czemu Linux? Od 2002 roku nie używam Wndows. Szkoda mi czasu na jakieś zabawy z wirusami i trojanami, na kombinacje z uaktualnieniami, na problemy z bezpieczeństwem. Mój obecny system został zainstalowany w 2008 roku, jak zmieniłem hardware i po prostu działa. Poświęciłem dwa dni na skonfigurowanie wszystkiego. Wcześniej miałem komputer, który chodził 4 lata. Nie mam czasu na zabawy z dupowatym systemem Windows lub może inaczej, szkoda mi na to czasu.

Oczywiście mam z tym systemem do czynienia często, bo jestem administratorem (teraz już tylko trochę) i proszę bardzo - mogę się zajmować Windowsami, jak mi za to płacą, ale u siebie w domu za darmo? Poczytaj w PC Audio dlaczego ludzie preferują Linuksa lub MacOSX do audio, to niegłupie. A ci, którzy wolą katować się Windows kupują jakieś protezy w rodzaju Jplay, który próbuje z komputerem zrobić to co W Linuksie i MacOSX masz OOTB.

Gość partick

(Konto usunięte)

@StaryM

 

1. NAS.

2. Linux wymaga poświęcenia czasu - który dla ucznia, studenta, emeryta jest darmowy.

 

Linux na desktop się nadal nie nadaje - no ale może za pół roku... ;-/

Gość partick

(Konto usunięte)

To ciekawe. A ja go używam od 10 lat i nikt mnie nie uprzedził, że się nie nadaje... ;)

 

bo się nie nadaje. i co z tego, że ja na nim pracuję od dwudziestu lat - ale dla ZU się nadal nie nadaje i już.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

bo się nie nadaje. i co z tego, że ja na nim pracuję od dwudziestu lat - ale dla ZU się nadal nie nadaje i już.

Jeśli pracujesz na nim od 20 lat, to zacząłeś faktycznie w chwili, gdy się nie bardzo nadawał. Powstał w 1991 roku, a funkcjonalność desktopu w dość ograniczonym zakresie zaczął uzyskiwać w 1993. Dwadzieścia lat temu. ;)

A skoro już kontynuuję ten off topic, to dodam, że od dobrych 7 lat funkcjonalność Linuksa na desktopie z powodzeniem nadaje się dla ZU. Jednym z dowodów jest moja córka, która używa go od 2004 roku.

 

Zaś wracając do tematu, to NAS jest być może dobrym rozwiązaniem dla niektórych, ale nie dla mnie. Większość gotowych urządzeń ma ograniczenia funkcjonalne. Budowa własnego urządzenia te ograniczenia zniesie.

A ci, którzy wolą katować się Windows kupują jakieś protezy w rodzaju Jplay, który próbuje z komputerem zrobić to co W Linuksie i MacOSX masz OOTB

Oj StaryM czy aby Ty nie przesadzasz ? Nie mam jakoś problemu aby na laptopie z W7 słuchać muzyki poprzez USB wykorzystując kernel streaming czy wasapi.

Musiałem ostatnio trochę się pobawić tematem z racji zakupu interfejsu audio usb do home recordingu. Po moich testach ( laptop mam dość mizerny jak na dzisiajsze warunki )

wydaje mi się, że ludzie po prostu mają albo :

 

1) Sprzęt, który nie udźwignie audio via usb na Windows( np. jednordzeniowy procesor, że o współdzielonych przerwaniach czy pamięci nie wspomnę )

2) kompletnie "zagracony" system, w którym dzieją się cuda plus nadmierne obciążenie podczas odtwarzania ( mulące skanery antywirusowe, dużo zasysania z internetu ).

3) brak optymalnej konfiguracji dla audio jak np. priorytet dla sewisów w tle czy też nie niewykorzystywanie wspomnianych wyżej trybów pracy.

 

Na dokładkę stery dla mojego interfejsu uważane są powszechnie za skopane a jednak jak widać i słychać da się. Problemy z tego co wiem mają raczej ludzie bawiący się wieloma ścieżkami naraz poprzez asio no ale to nie dotyczy przypadku słuchania sobie stereo przy książce :).

 

I żeby nie było, że mam awersję do Linuxa. Z racji wykonywanego zawodu muszę w miarę regularnie biegać po różnych Linuxach, MacOsx'ach i co tam jeszcze

bo piszę middleware. Nie widzę jednak powodu aby się przesiąść na jeden z nich w domu bo są jakieś cudowne i wspaniałe.

Tak czy owak życzę sukcesów w budowaniu Twojego klocka. Akurat piszę to z Mac'a mini. Może kupiłbyś sobie ;) bo naprawdę jest cichy i to z Intelem i5 2.5GHz na pokładzie.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Dzięki za propozycję Jacku, ale MacOSX ma dla mnie też pewne wady. Jest wspaniały dopóki chcesz robić tylko to, co przewidzieli twórcy systemu. Jak ci się zachce czegoś niestandardowego, to zaczynają się schody.

Ale jak już pisałem - wybór systemu jest kwestią oczekiwań i możliwości. De gustibus non disputandum est. Ja potrzebuję właśnie akurat systemu całkiem bezgłośnego (co oznacza zero wiatraków, nawet cichutkich). Potrzebuję w nim też kilku funkcji (o których tu nie piszę, bo niezwiązane są z głównym tematem), których nie potrafi zapewnić Windows, ani MacOSX.

 

A teraz trochę off topic:

1) Sprzęt, który nie udźwignie audio via usb na Windows( np. jednordzeniowy procesor, że o współdzielonych przerwaniach czy pamięci nie wspomnę )

2) kompletnie "zagracony" system, w którym dzieją się cuda plus nadmierne obciążenie podczas odtwarzania ( mulące skanery antywirusowe, dużo zasysania z internetu ).

3) brak optymalnej konfiguracji dla audio jak np. priorytet dla sewisów w tle czy też nie niewykorzystywanie wspomnianych wyżej trybów pracy.

1. Bywa, ale to jest kwestia wyboru czasem. Ja chcę zastosować słaby komputer ze względu na ciszę.

2. To jest reguła. Ludzie się tak przyzwyczaili do zawodności Windows, że nie trzymają nic na komputerze. Niektórzy bardziej sieciowi używają różnych dropboxów i dysków google (lub innych). Inni mniej kumaci natychmiast nagrywają wszystko, co ważne na płyty, a mniej ważne na pendrive. Czasami zdarza mi się mieć klientów na przeinstalowanie Windows. Rzadko, bo nie robię tego za grosze. Kiedyś proszono mnie często o zachowanie plików użytkownika w miarę możliwości. Teraz ludzie mówią: "niczego ważnego tam nie trzymam, bo wiem, ze to w każdej chwili może sie zepsuć".

3. Przywołany tu przez particka ZU nie miałby pojęcia o co ci chodzi w tym punkcie. Tak się składa, że mamy tu do czynienia w naszych dyskusjach z ludźmi, którzy sobie z komputerami dają radę. Ale statystyczny ZU, to jest komputerowy gamoń, który przez Windows siwieje i nie potrafi poradzić sobie z podstawowymi sprawami. A że Windows to 90% userów desktopowych, więc takich są miliony, jeśli nie miliardy. Paradoksalnie dla niego byłby znacznie lepszym wyborem Linux lub MacOSX, bo tam trudniej zepsuć.

Zobacz sobie wątek na Bocznicy pt. brak funkcji wklej. ;)

I żeby nie było, że mam awersję do Linuxa. Z racji wykonywanego zawodu muszę w miarę regularnie biegać po różnych Linuxach, MacOsx'ach i co tam jeszcze

bo piszę middleware. Nie widzę jednak powodu aby się przesiąść na jeden z nich w domu bo są jakieś cudowne i wspaniałe.

Pracowałem kiedyś z takim Jackiem co robił podobne rzeczy do moich projektów...

Jesteś ze Szczecina ;)

 

Wielki człowiek...

Niektórzy bardziej sieciowi używają różnych dropboxów i dysków google (lub innych). Inni mniej kumaci natychmiast nagrywają wszystko, co ważne na płyty, a mniej ważne na pendrive.

 

Ciekawe co ci kumaci wrzucają na dropbox, bo ja mniej kumaty to co jakieś pół roku muszę wypalić z 5 dwuwarstwowych płyt bluray jeśli nie chcę się porzegnać z moim kontentem :) Może jestem głupszy od średniej, ale dodatkowo nawet jak mógłbym tam trzymać tyle danych, to nie byłyby one wystarczajaco szybko dostępne przy takiej ilości, no i nikt nie zagwarantuje, że właściciel serwera nie napisze kiedyś: zwijam interes, całujcie mnie wszyscy w dupę, albo, że z powodu tsunami moje dane szlak trafił :) No i nie rozumiem też co ma wspólnego windows z utratą danych? Zdażyło mi się nie raz i nie 5, że straciłem dane, ale to się dzieje raczej na skutek śmierci dysku. Owszem, czasem windows się potrafił zawiesić zapisując jakieś krytyczne pliki i już nie wstać, ale wtedy wszystko bez problemu można odzyskać.

 

Ps. na pendrajvach to sobie gimbusy mogą trzymać savy z tibii a nie dane ;)

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Zapewne kiedyś zrozumiesz. ;)

 

Po tylu latach używania windowsa nie zrozumialem to już chyba nie ma na co liczyć...

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Jeszcze kamyczek w sprawie marketing/budżetówka/hi-end...

"Teoria planowanego postarzania znana jest od 1924 roku, kiedy Osram, Philips i General Electric ustalili, że ich żarówki będą się przepalać po tysiącu godzin. W ostatnich czasach zjawisko to jednak wyjątkowo przybrało na sile"...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Co Cię SzuB dziwi?

Unia miast wymyślać debilne przepisy, powinna wziąć się za producentów. Rozwalić to patogenne środowisko koncernów...

Mnie nie dziwi. Też jestem wrogiem koncernów, tego sztucznego świata sztucznych zasad, który tworzy jedynie miraże i iluzje. Dlatego, jak to mówią, kupować trzeba z głową, a sprzęt (i kable :)) audio - także uszami.

Miałem 2 przypadki, gdzie sprzęt siadał mi niedługo po skończeniu się GW. Ale miałem też taki, gdzie popsuło się parę dni przed, szczęście czy błąd w obliczeniach producenta? :))

Kiedyś Mercedesy robiono na trzydzieści lat. Obecna tendencja to max dziesięć i na złom...'-) Z najnowszą elektroniką hi-end chyba nie jest tak żle, chociaż to będzie wiadome przynajmniej po dziesięciu latach użytkowania. Pożyjemy, zobaczymy!

Parker's Mood

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Tak sobie pozwoliłem dziś na chwilę refleksji.

Ponad pół roku prowadzimy różne dyskusje w Klubie Ateistów Audio-Voodoo. Niektóre z tych dyskusji pozwoliły na poczynienie pewnych w miarę obiektywnych wniosków, nie ma co ukrywać jednak, że w sporej części dyskusje się rozmywały, zmieniały wątek, zbaczały w stronę rozmaitych dygresji i w końcu nie kończyły się żadnymi wnioskami. Tak to zwykle bywa w internetowych dyskusjach.

Jednak pozwolę sobie stwierdzić, że pomimo tych wad, nasz klub odegrał pewną istotną rolę na forum, choćby dlatego, że nasze poglądy stały się przedmiotem dyskusji, a nie tylko usuwania kont po cichu. Pomyślałem sobie, że z rozmaitych wątków na forum wynika dość ciekawy przekrój sytuacji. Przejrzałem oprócz naszych dyskusji rozmaite inne wątki z bardzo różnymi tematami.

W mojej opinii nasz kolega SlawekR, którego posty warto czytać w zakładce PC Audio i który napisał wiele mądrych rzeczy w takich wątkach jak Jplay, Kabel USB też gra, zasłużył sobie na miano najlepszego z nas w zakresie demitologizowania audio-voodoo. Jednym słowem jest od dziś honorowym pogromcą mitów. ;)

Natomiast, gdy zastanawiałem się kto zasługuje na miano najwyższego kapłana audio-voodoo, to miałem trochę problemów. Doszedłem do wniosku, że najbardziej na ten tytuł zasługuje główny oponent Sławka w PC Audio, czyli Stasiop.

Doszedłem do wniosku, że najbardziej na ten tytuł zasługuje główny oponent Sławka w PC Audio, czyli Stasiop.

Mnie zastanawia czy facet jest taki bezczelny ( np. to nachalne wciskanie jplay'a ) czy po prostu głupi a może jedno i drugie.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.