Skocz do zawartości
IGNORED

Jednomandatowe okręgi wyborcze - przyłącz się.


witek_z

Rekomendowane odpowiedzi

Ło matko, a cóż to za wybuch emocji? Po prostu dyskutujemy pewne postawy ludzkie. Mamy na tę chwilę odmienne zdania i tyle.

Mentorski ton? Spójrz w lustro. Kto tu zaczął mentorzyć? Jak się na początku dyskusji oznajmia, że się wie lepiej a reszta to barany, bo się pracę na dwieście stron napisało, to spodziewasz się, że wszyscy stulą ogony pod siebie i zaniemówią z wrażenia?

 

A tak na marginesie, niepotrzebnie tak wybuchasz, bo ja Cię lubię i uważam za otwartego młodego człowieka z potencjałem. Podrzucam jedynie do rozważenia inne punkty widzenia - by nie zasklepiać się zbytnio w koleinach, ;)

 

Jar, to nie wybuch emocji - ja po prostu reaguję alergicznie na arugmenty ad personam, a nie merytoryczne. Tak odebrałem Twoją wypowiedź. Jeśli opacznie, to nie ma sprawy - takie ryzyko pisania w internecie.

Co do mojego stosunku do innych, to naprawdę upraszczasz i przekręcasz: nie napisałem na początku dyskusji, tylko w środku, że tematem się zajmowałem. Jakąś wiedzę na temat ordynacji pokazałem zanim w ogóle wspomniałem o pracy pisemnej. Po drugie, nie oczekuję, że ludzie podkulą ogony - nie wiem skąd to wyciągnąłeś. Być może z tego, że z tymi argumentami merytorycznymi mało kto w tym wątku dyskutuje?

 

Także nie ma żadnej urazy, dajemy se po pysku i dyskutujemy dalej ;)

 

Już dzieci w przedszkolu radzą sobie z demokracją doskonale - w większości oczywiście.

Po prostu Ty nie potrafisz się z nią pogodzić i zaakceptować. Jak zresztą i Romek.

 

Źle oceniasz. Napisałem, że jestem za demokracją, a przeciw merytokracji (choć czasami już wątpię ;) jak słucham różnych głupot). Problem w tym, że czasem piszę nie jak wyborca, a jako obserwator, który coś tam temat liznął. Jeśli to odbierane jest jako występowanie przeciwko demokracji, jeśli występowaniem przeciwko demokracji jest głoszenie poglądów zgodnych ze swoją wiedzą i wartościami to równie dobrze mogę ja odwrócić kota ogonem i napisać, że Ty jesteś antydemokratyczny. Tyle, że to bez sensu i z demokracją ma niewiele wspólnego.

Powrót po dłuższej przerwie...

...

 

Także nie ma żadnej urazy, dajemy se po pysku i dyskutujemy dalej ;)

 

...

 

Cieszę się i miałem taką nadzieję.

Dla mnie poglądy są jedynie produktem, jak każdy wynik ludzkiej działalności. Zmieniają się rozwijają. Nie ma co się do nich zbytnio przywiązywać, bo po jakimś czasie ograniczają poznanie czegoś nowego. Uważam, że wartością nadrzędną jest człowiek a nie poglądy. Toteż krytykując lub starając się dociec, w jaki sposób powstają i funkcjonują jakieś poglądy nie jest moim celem atak na człowieka. Na pewno masz sporo znajomych, przyjaciół, którzy w różnych kwestiach mają inne zdanie i poglądy niż Ty. Ale ich przecież cenisz i lubisz? Ja mam tak samo. Analizując je (poglądy) staram się pomóc przede wszystkim sobie, by samemu wyzwalać się z "cudzych" naleciałości. Ten proces nie ma końca. ;)

 

Wracając do wyborów i demokracji. Przywołam tu wielokrotnie powtarzającego o znaczeniu sprzężenia zwrotnego, misiomora. Ono jest także podstawą sprawnego (prostego) działania demokracji. Bez sprzężenia zwrotnego zaczyna się ona rozjeżdżać i komplikować, aż do zwątpienia w jej skutek, zwątpienia w ludzi itd...

W obecnym naszym systemie jest tego sprzężenia dużo za mało. Powiedziałbym, że generalnie go brak. I to jest podstawowy problem. Nie ma się zresztą co dziwić, każdemu, kto dorwie się do władzy od razu to sprzężenie staje się kulą u nogi,,,,

Podpisac sie mozna pod petycja tyle, ze to nic nie da albo prawie nic bo posel prawnie nie jest odpowiedzialny przed wyborca a z listy partyjnej wedle ststusu parii ma realizowac jej program. Chyba, ze sie z partii wypisza po wyborach. Wtedy bedzie robil co zechce a wyborcy moga sie tylko modlic.

 

W Sparcie obywatelska demokracja polegala na tym, ze reprezentant wybierany byl na rok a po roku odbywal sie nad nim sad obywatelski. Oczywiscie wiekszosc mieszkancow Lakonii nie byla obywatelami ale w Lakonii panowala ciekawa zasada: rownosc ekonomiczna wszystkich obywateli. Oczywiscie takiej doslownej rownosci ekonomicznej i politycznej nigdy nie bylo (np krolami mogli zostac tylko czlonkowie wybranych rodzin) ale od czasu do czasu przycinanao piora. Ostania przycinka byla bardzo ostra ale niestety zrobiono ja za pozno i Rzym zlikwidowal Sparte.

 

pozdrawiam,

  • 4 tygodnie później...
Gość stary bej

(Konto usunięte)

Jednomandatowe okręgi wyborcze, żadnej partii politycznej nie są na rękę, oni wszyscy walą w ten sam bęben.

Najpierw przypomnienie - co się stało z 750.000 podpisów obywateli - czyli 4xTAK.

 

 

A teraz trochę polityki w wykonaniu Pawła Kukiza.

 

http://www.youtube.com/watch?v=eo7cHmfIwXQ&feature=related

 

"KUKIZ: "lemingi" to osoby niezdolne do samodzielnego myślenia, takie osoby są w PO, w PiS, w Ruchu Palikota ... "

 

Takie osoby piszą również na niniejszym forum.

już wszystko w tym wątku wyjaśniono, włącznie z Kukizem który się muzyką nie dorobił to polityką próbuje.

 

Dalsze męczenie freda jest tu zwyczajnie nudne.

Gość stary bej

(Konto usunięte)

Skoro się nie dorobił na muzyce, to może się sprawdzi w polityce.

Zawsze byłoby to stworzenie jakiejś realnej równowagi.

Bo to co obecnie jest robione, to tylko jedna wielka ściema.

 

Swoją drogą, ludzie boja się zmian, bo rzeczywistość w jakiej żyją, jest w jakiś mniejszej, lub większej mierze przewidywalna.

 

Każda rewolucja, przewrót, zadyma, pochłaniają ofiary, więc zrozumiałym jest, że ryzyko wymuszanych zmian jest olbrzymie.

Najrozsądniej jest zatem nie pokazywać jaj, tylko w zaciszu domowym marszczyć spokojnie freda, niech ktoś to za nas zrobi.

z braku wiedzy pomysłodawców na pewno wynika. Rzucają hasło za którym nic nie stoi.

Opisano w tym wątku jakby musiała taka ordynacja wyborcza wyglądać. Efektem byłoby albo rozdrobnienie sejmu, albo przy zastosowaniu progów wyborczych nie zmieniłoby się NIC,

Problemem nie jest system wyborczy tylko japiszony nie potrafiące zapanować nad departamentami ministerstw które są nieprzemakalne na działania mało kompetentnych w prawie i administracji parlamentarzystów. Pisać projekty to sobie mogą, projekty polityków są po prostu masakrowane w międzyresortowych uzgodnieniach (obojętnie z jakiej partii wychodzą) co świadczy także o przygotowaniu posłów i senatorów (senat niby coś poprawia ale dupy daje tak samo jak sejm).

Po części wynika to z PRLu - ustawodawstwo opierało się na departamentach bezpośrednio podpiętych pod KC, posłowie jak i "politycy" nie mieli z robotą administracyjną wiele wspólnego bo wszystko robili za nich inni a ci ostatni łoili wódę. Ciekawe - SLD składa się po części z ludzi o dłuższej praktyce także w PRLu a czasami takie farmazony słychać z ich ust jakby nigdy nie pracowali w administracji.

Stadion z dachem do niczego, to tez wynika z PRLu.

No, po prostu, jak określenie na okropność wybuchu bomby jądrowej we wojsku - niepłodność do dziesiątego pokolenia włącznie.

 

Jakoś chlanie robotników w przedsiębiorstwach od razu spadło. Można szybko?

Jakąś próbą była reforma administracyjna rządu Buzka, późniejsza ustawa o służbie cywilnej, korpus służby cywilnej i państwowy zasób kadrowy ale ciężko to idzie. Wymogi na urzędników mianowanych były tak wysokie (warto sobie je zobaczyć wraz z tym jakie były egzaminy) że mało kto o takich kompetencjach chciał siedzieć w administracji bo dużo więcej oferowano mu na rynku. Niskie płace na odpowiedzialne stanowiska (nie "prezes" czy "kierownik" tylko osoby prowadzące postępowanie) zniechęcają kompetentnych a zachęcają sporą grupę ambitnych miernot. Wyjątki są ale nieliczne.

Bez takich ludzi nie da się jednak rzetelnie opracowywać projektów ustaw i dobrze zorganizować pracy urzędów - każdy poseł który coś robi powinien mieć w biurze osobę z wieloletnim doświadczeniem w administracji, najlepiej po prawie czy po administracji (moim zdaniem takie wydziały uczelni powinny być razem z wielu powodów, także wpływu na kulturę pracy i kształcenie nawyków). Owszem, jest lepiej niż piętnaście lat temu tyle że tempo zmian jest powolne z paru powodów. W urzędach wojewódzkich sporo się zmieniło ale i to zależy od konkretnego przykładu.

Warto by chyba było też zerwać z XIX-wiecznym trybem naboru na stanowiska techniczne i obsługi bo trudno powiedzieć żeby osoba przekładająca papiery, rejestrująca, archiwiści etc wyróżniali się czymś z podobnie pracujących osób w sektorze prywatnym. Ja bym tego "pracą urzędnika" nie nazywał więc stałe umowy dla nich etc. to chyba przesada. To ile błędów tam się popełnia także świadczy za tym że nieraz sami nie uważają swej pracy za coś wyróżniającego więc po co utrzymywać tą fikcję? Pracownik biurowy to nie służba cywilna, co innego osoby mające uprawnienia do wydawania decyzji, prowadzących postępowania etc.

To trochę tak po co jest państwo - jeżeli uważamy państwo za "waaadzę" i siłę to każdy z legitymacją jest urzędnikiem tyle że to państwo policyjne Ludwika XIV i inne pomysły fryderycjańskie czy caraty a nie państwo prawa.

No i problem kultury prawnej oraz wzajemnego zaufanie w społeczeństwie bo to na pewno nie ułatwia.

Gość stary bej

(Konto usunięte)

Jakąś próbą była reforma administracyjna rządu Buzka,

 

Tiia, reforma się nie powiodła, ale Buzkowi tak.

 

każdy poseł który coś robi powinien mieć w biurze osobę z wieloletnim doświadczeniem w administracji, najlepiej po prawie czy po administracji

 

Nie sądzę, gdyż po prawie i administracji będzie tylko specjalistą od przerzucania kolejnych papierów, i zajmie się tworzeniem kolejnych bezsensownych przepisów.

Specjalistów potrzeba, ale z doświadczeniem typowo technicznym, aby w przyszłości np. km autostrady nie kosztował tyle co kosztuje obecnie.

Polskę można porównać do przedsiębiorstwa/fabryki w której wszystko powinno trybić, a skoro nie trybi, to winę za taki stan ponosi ten, i wcześniejsze rządy.

Nam trzeba specjalistów - managerów, którym będzie zależało na tym, aby podnieść to wszystko z kolan.

Dlatego nie można dopuścić do tego, aby stanowiska obejmowały osoby z klucza partyjnego, gdyż są to zazwyczaj kolesie i to bez żadnej wiedzy specjalistycznej, a mający tyle w spólnego z zarządzaniem, co świnia z orłem.

Specjalistów potrzeba, ale z doświadczeniem typowo technicznym, aby w przyszłości np. km autostrady nie kosztował tyle co kosztuje obecnie.

A co to ma z biurem poselskim wspólnego?

 

Zacznijmy od tego że ustaw nie tworzą posłowie w swoich biurach tylko zespół legislacyjny sejmu. Posłowie to się zajmują psuciem prawa i do tego im prawnicy legislacyjni mogą tylko przeszkadzać.

 

Polskę można porównać do przedsiębiorstwa/fabryki w której wszystko powinno trybić, a skoro nie trybi, to

 

Winny jest "dyrektor" czyli Rząd któremu należy szybko podziękować.

Jeśli normalne przedsiębiorstwo zatrudnia głupich managerów to na ogół pada. Na ogół, bo nie za bardzo to dotyczy przedsiębiorstw państwowych i koncernów. Tam za skutki durnowatości odpowiadają ludzie z poza czyli reszta społeczeństwa.

Specjalistów potrzeba, ale z doświadczeniem typowo technicznym

To jest niemożliwe przy ustawie o służbie cywilnej i siatce wynagrodzeń, nie znam ŻADNEGO przypadku żeby rzeczywisty fachowiec z doświadczeniem siedział w administracji. Czasami w ramach przedsięwzięć publicznych zleca się ekspertyzy wstępne na zasadach przetargu (zamówienia publiczne), wtedy w przetargu wygrywa najtańszy. Nawet to nie może być popularnym podejściem gdyż nigdy nie da się udowodnić w 100% że kosztowne prace wstępne były potrzebne a to wprost kwalifikuje taką decyzję do uwalenia i pociągnięcia do odpowiedzialności za jej zlecenie. Było już wiele takich przypadków w samorządach że podobne zlecenie zostało podważone przez opozycję w samorządzie i sądy uwalały zasadność zlecenia prac jw.

Słowem - zgodnie z prawem które uchwalili posłowie (wszystkich partii) zamówienia publiczne nie mogą być robione inaczej niż na pałę oraz po kosztach.

Obecne ramy prawne nie dają tu wielkich możliwości.

Gość stary bej

(Konto usunięte)

Już o tym pisałem - zmiana Konstytucji i przepisów prawnych - ale nikt do tego, z obecnych partii politycznych, ręki nie przyłoży, bo tak jak jest "dobrze".

Nie ma prawidłowości, że firma z denna kadrą zarządzającą pada.

Niby dlaczego?

Tu nie panuje kapitalizm, tylko powszechne partyjniactwo. Zawsze jest się do kogo odwołać, albo w interesie stron nie jest upadłość.

 

Resztę sobie dopowiedzcie...

Gość stary bej

(Konto usunięte)

Nie ma prawidłowości, że firma z denna kadrą zarządzającą pada.

 

Tylko taka firma nie padnie, której podległość jest wpisana w korporację.

Firma źle zarządzana nie przynosi zysków, powiększające się straty lokują ją w sektorze upadłości.

Cwaniaczki wykupują udziały i masę upadłościową za bezcen, następuje przekwalifikowanie produkcji.

Tak się rodzą wielkie majątki.

 

Ględzenie o - "Tu nie panuje kapitalizm" - jest tylko ględzeniem, bo tu panuje, ale czerwony i dziki kapitalizm.

Tylko taka firma nie padnie, której podległość jest wpisana w korporację.

a już na pewno gdy jest spółką miejską :)

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

Już kiedyś ględziłem dlaczego nie ma obecnie kapitalizmu.

Gdyby był, szybko biznes oczyściłby się i nastałaby normalność.

 

Niekoniecznie korporacja.

Podpisany kontrakt za wszelką cenę doprowadza się do końca...

Mało widziałeś.

Ja wiem.

Gość stary bej

(Konto usunięte)

E tam, zaraz mało widziałeś.

Przecież wszyscy widzą jak to funkcjonuje, naród nie jest ciemny, a ci co się baczniej tym sprawom przypatrują czasami mogą ocenić totalne zidiocenie.

Lepiej pchać kasę w nietrafiony pomysł, niż zerwać, i płacić kary za wątpliwe umowy.

To jest dopiero kuriozum.

Nie tylko u nas są problemy z procedurami, budowa berlińskiego lotniska to kompletny kocioł, berliński dworzec skończyli przekraczając termin i okazał się dwa razy droższy na czym padło paru wykonawców.

U nas jest problem z niestosowaniem dokumentacji FIDIC co daje więcej możliwości różnym kręcinom.

Uczmy się od lepszych...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość stary bej

(Konto usunięte)

W umowach powinno być wszystko przewidziane, nawet zawarte to, co nieprzewidziane.

Przykład chiński, to trochę taki przykład żydowski.

Zrobią robotę nawet po terminie, ale zleceniodawca zapłaci podwójne za nadgodziny.

Dla mnie niewyobrażalną sytuacją jest taka, w której zapraszam firmę celem np. modernizacji, lub remontu kuchni, łazienki, a kolesie proszą mnie o narzędzia.

Budowanie prestiżu firmy nie polega na obsuwach tej firmy.

Mam określony kapitał, a nie wyrabiam się z umową, to rzucam wszelkie siły i środki, aby się z tej umowy wywiązać, zwłaszcza że biorę najtaniej na rynku.

Zrobią robotę nawet po terminie, ale zleceniodawca zapłaci podwójne za nadgodziny.

Robienie po terminie może oznaczać wyższe koszty bo np. zawali się inną robotę na dany termin gdzie są określone kary umowne. Tak więc za jedną obsuwą w zamówieniach publicznych polecą kary umowne na dwóch robotach, nic dziwnego że koszty muszą wtedy wzrosnąć. Ogólnie oszczędzanie na materiałach i wykonawcach koniec końców często kosztuje więcej niż gdyby na początku wybrać odpowiedniego wykonawcę. Problem w tym że procedury mogą się opierać jedynie na kategoriach mierzalnych a kategoria jakość przed wyborem jest niemierzalna i grząska prawnie (były w Polsce przypadki skutecznego (sąd) zaskarżenia wyboru gdzie gmina odrzuciła papraków właśnie ze względu na ich poprzednie dokonania).

Świat nie jest taki prosty.

Stąd sektor publiczny jako taki nie jest najlepszym organizatorem robót. Pewnych rzeczy nie da się jasno zmierzyć i określić, wiele wynika z praktyki a to ciężko wpisać w ustawy bo co projekt to inne uwarunkowania (my i tam mamy nazbyt rozbudowane regulacje w warunkach technicznych).

Europa i Japonia celują w przepłaconych i przeciągających się inwestycjach, lepiej wygląda utrzymywanie już zrealizowanych obiektów ale od kiedy technologie budowlane i zaplecze stały się rzeczywiście złożone prawodawstwo i instytucje nie są w stanie tego ogarnąć (bo jest to niemożliwe - co roku dużo się zmienia a gdzie legislacja, akty wykonawcze?). Stąd jeszcze od 1913 istnieje coś takiego jak FIDIC na którego wytyczne, opracowania i instytucje część państw europejskich scedowała kwestię regulacji technicznych (tamtejsze rządy i parlamenty po prostu w ogóle się tego nie tykają).

Technologie, praktyka branżowa i nauka zbyt szybko się zmieniają żeby jakiekolwiek organy publiczne działające na podstawie prawa były z tym na bieżąco.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.