Trochę posłuchałem, ale ciężko jest mi wyrobić sobie już opinię. Zastanawiam się czy nie jest to najlepszy wzmacniacz jak miałem, a trochę ich było.
Pierwsze co rzuca się na uszy to to, że nie rzuca się na uszy 🙂 Anglik, a nie gra na twarz, zadziwiające. Niby nic się nie dzieje, nie ma łał, a trudno oderwać się od słuchania.
Panowanie nad dźwiękiem jest świetne, podkreślali to w wielu recenzjach, nie gubi się w „gęstych” nagraniach, nie skleja dźwięku. I wszystko to jakoś tak be wysiłku, bez szpanowania. Szumy i zniekształcenia muszą być naprawdę niskie bo jest to czarne tło na tle którego pojawiają się dźwięki. Może przez to, że nie ma tych szumów, zniekształceń jest lepszy kontakty z dźwiękiem, a przez to pojawiają się emocje. Coś podobnego miałem z Leema Tucana II, ale na dłuższa metę to męczyło bo tam te emocje były na jedno kopyto, emocje robił wzmacniacz, a nie sama muzyka. Próbowałem przyłapać Creeka na graniu manierą, że lekko gra. Słuchałem Raz Dwa Trzy Czy te oczy mogą kłamać i pokazał dźwięk nasycony, nawet trochę przebasowiony. W niektórych recenzjach piszą, że Creek gra więcej dołem, kosztem góry, ale z tym się też nie zgadzam. Słuchałem płyt gdzie bas był „suchy”, twardy, a spodziewałem się, że będzie go więcej. Gram na kolumnach podstawowych z subwooferem i dobrze słychać, czy preamp jest dobry. Kontrola basu, faktura. Czasem na niektórych płytach było dla mnie za mało góry, chciałbym twardszy atak, dźwięczniej, ale na innych płytach to było, potrafi zagrać ostro, zakłuć w ucho, zgrzytnąć. Wysokie tony są też bogatsze na Creeku, złożone.
Słychać bardzo, że wzmacniacz jest neutralny , różnicuje nagrania.
Scena dziejowa tez jest fajna, większe źródła pozorne, bardziej naturalne.
Świetna jest szybkość Creeka, start stop, narastanie, pojawianie się dzięków.
Kapitalnie wypada fortepian na Creek, też o tym pisali w jakiejś recenzji, jest masa, wypełnienie dźwięku, „mrucznie” nic przy tym nie traci góra pasma. Taki Możdzer, który szybko gra, impulsywnie, świetnie wypada na Creek bo wzmacniacz „nadąża”.
Trochę się rozpisałem, ciekaw jestem jak będę oceniał Creeka za jakiś czas.
Niesamowita jest kultura tego wzmacniacza, niby nie robi wrażenia, a gra wszystko lepiej. Włączasz inny wzmacniacz i podoba ci się jak żywiołowo gra, góra super, słychać, dźwięk cię atakuje, a po jakimś czasie okazuje się, że jednak jakieś to granie płytkie jest, jakieś takie bez życia, proste, nudne. Creeka podłączyłem, miałem chwilę posłuchać a słuchałem ze trzy godziny i żal mi było go wyłączać, ale już późno było i musiałem 🙂
Zdaje sobie sprawę, że może się nie zgrać ze wszystkimi kolumnami, może nie być w stanie sie pokazać, to muszą być otwarte, rozdzielcze kolumny. Z takimi ATC np może być słabo.