Skocz do zawartości

1057 opinie płyty

Mike Oldfield - The Millenium Bell

No cóż, mnie nie zachwyciło, momentami nudnawa, trochę nijaka. Warto mieć w kolekcji, elcz trzeba pamiętać, że to nie sama śmietanka.

Guns 'n Roses - Appetite for Destruction

Klasyka hard rocka lub dla niektorych metalu. Rok 1987 i nowa gwiazda na firmamencie - Guns 'n Roses. Plyta jest zadziwiajaca. W 100% odpowiada takim okresleniam jak: spojna, naiwna, prostlinijna, melodyjna. Melodia jest glownym znamieniem tej plyty choc z pozoru ukryta w balaganie twardych akordow i blyskotliwych solowek. Nie do przemilczenia jest znakomity, typowy dla gatunku glos wokalisty. Rzadko kiedy w historii rocka tak udany debiut ma tak wiele atutow. Z drugiej strony jest to niebezbieczne. Jak powtorzyc sukces kiedy startuje sie z najwyzszego poziomu? Plyta ma wbrew pozorom takze slabosci. Jest kultowa a zatem nietrwala i jej naiwnosc z czasem zaczyna draznic. Solowki Slasha wydaja sie podobne do siebie, maniera wokalna jest maniera. Dobrze, ze nikt nam nie odbierze przebojowosci. :-)) Silna rekomendacja dla przypadkowych sluchaczy. Fani i tak wiedza swoje ;-)

Metallica - St Anger

Taka sobie młocka przerywana spokojniejszymi wstawkami. Generalnie można sobie posłuchać ale nie ma w tym nic szczególnego. S&M to było coś, a St Anger jest mocno średnim albumem.

Blondie - Paraller Lines

'Heart of Glass' - kto tego nie zna? 'Paraller Lines to z pewnosci jedna z najlepszych plyt Blondie. Moze nawet ich top? Niewiele rozni sie od o rok pozniejszej 'Eat To The Beat' ale ma jedna przewage nad nia - 'Heart of Glass'. Ten przeboj poniosl plyte i Blondie do wielkiej kariery. Ale jak na ironie niesamowicie myli. Reszta plyty bowiem silnie ciazy ku punkowi. Blondie to zespol punkowy i to w najlepszym tego slowa znaczniu. 'Paraller Lines' powstaly w pomencie, kiedy jeszcze wiele mozna bylo dodac do gatunku i Blondie zdecydowanie brylowali w tym wzgledzie. Niezwykla bieglosc muzykow, zdolnosci kompozytorskie i swietny pierwszy plan w postaci Debbie (ktos powiedzial, nieslusznie chyba, ze to najlepszy glos w muzyce rockowj) robia swoje. Remaster jest poszerzony o kilka nagran koncertowych oraz bardzo interesujaca wersje demo 'Heart of Glass' z innymi slowami i mniej dyskotekowa aranzacja. Piekna, klasyczna plyta

Alexandre Tharaud - Plays Rameau

Nienowa (2001) już płyta Alexandra Tharaud prowadzi do kontaktu z muzyką o doskonałej konstrukcji, logicznej i poważnej w budowaniu utworów a jednocześnie nie całkiem poważnej wyrazem, parodiującej reguły i zwyczaje oraz spajające składowe tak iż wszystko wydaje się oczywiste chociaż co i rusz zaskakiwani jesteśmy czymś nietypowym. "Nouvelles Suites" z 1728 prezentują oryginalne podejście do materiału. Rameau w swoim allemande prowadzi błędny kontrapunkt co jest zamierzone, jego wariacje na temat gawota odchodzą od prawideł rozkładając taniec i poddając go takim przekształceniom jakie dane nam będzie poznać dopiero w XIX wieku u Chopina. Ozdobniki użyte zostały zupełnie inaczej niż u kompozytorów włoskich. Dogęszczają harmonikę co jest ich podstawową funkcją, grają fakturą natomiast nie mają żadnego znaczenia dla rytmiki i tempa. Na płycie znajduje się bardzo ciekawy utwór l’Enharmonique będący podróżą po systemie funkcyjnym (to właśnie Rameau zebrał, skodyfikował i wyjaśnił systemowe i funkcyjne działanie systemu dur-moll). Mogę o tym pisać dużo co nie ma sensu jako że piszę ten tekst zmęczony (w upale) więc podsumuję: Rameau był najlepszym kompozytorem XVIII wieku. Nie, nie Mozart. Rameau. Alexandre Tharaud pokazał że jego muzyka to coś co do tej pory po części nam przemykało (z wielu, także historyczno-politycznych przyczyn). Ten pianista wydaje się być najciekawszym grajkiem pokoleń po „wielkich”. Nie narzuca swojej indywidualności tak mocno jak dawni i wielu współczesnych. Pracuje na muzyce i chce przekazać jak najwięcej z jej bogactwa nie obniżając poszczególnych jej cech. Wnika w konstrukcję bardzo głęboko pokazując że w niej tkwi muzyka. To doskonała metoda przy genialnych kompozytorach i dzięki niej i zdolnościom Tharaud możemy porozmawiać z Rameau. Co ciekawe Rameau mówi barytonem bo Tharaud używa dobranego egzemplarza Steinwaya I. To najlepsza płyta jakiej słuchałem w 2006 roku. Sam jestem zdziwiony. I poruszony tak że kupię paczkę fajek a nie robiłem tego od 2 lat.

Varius Manx - Elf

Druga płyta z najlepszego, moim zdaniem, okresu Varius Manx. Trzynaście utworów, w większości kompozycji Roberta Jansona, którego ktoś nazwał kiedyś polskim Mozartem. Sąd to może kontrowersyjny, ale ja się pod nim podpisuję. Nie jest to może wielka sztuka, ale w kategorii muzyki pop to najwyższa półka. Właściwie każdy utwór to materiał na przebój i faktycznie większośc sie nimi stała. Motorem popularności Varius Manx w połowie lat 90 była Anita Lipnicka i spokojniejsze, melancholijne utwory. Wszyscy je znają więc szkoda się rozpisywać. Mniej znane są bardziej energetyczne kawałki, w których muzycy pokazują klasę. Sleight of Hands i Deadpans Parade, koniecznie słuchać głośno. Tradycyjnie pod koniec płyty jeden utwór instrumentalny mnóstwem mniej lub bardziej wyraźnych nawiązań i cytatów - świetna zabawa w wyszukiwanie. Po nagraniu Elfa z zespołu odeszła Anita Lipnicka, co o dziwo odbiło się również na kompozycjach. Na późniejszych płytach brakuje już tego "czegoś".

Tangerine Dream - Stratosfear

dziw aż bierze, ale żadnej recenzji TD do tej pory nie znalazłem na tym szacownym Forum. cóż, pora to zmienić. przedstawiam jedną z moich ulubionych płyt: "Stratosfear". Froese, Franke i Baumann - czyli TD w najmocniejszym składzie, w swoich najlepszych latach. niepowtarzalny kilmat, atmosfera - tego tu nie brakuje. klasyka elektronicznego rocka. polecam.

Arnaldo Altunes Carlinhos Brown Marisa Monte - Tribalistas

Plyte kupilem przypadkiem - cena 5 zl, wyprzedaz. Skusila mnie entuzjastyczna recenzja w niemieckim pismie 'audio'. No i warto bylo! Plyta jest bardzo stylowa i etniczna. Mimo to nie ma zadnego przegiecia ku tandecie a muzykanci po prostu graja swoje i to na profesjonalnym poziomie. Cacuszko dla lubiacych brazylijskie klimaty a jednoczesnie nieco zmeczonych para Gilberto/Gilberto. Co mnie dodatkowo ujmuje - plyta jest bardzo roznorodna choc jednoczesnie w jednym nastroju. Minus? Okropna, krancowo nieatrakcyjna okladka na dodatek sugerujaca zupelnie inna zawartosc.

John Lennon - John Lennon/Plastic Ono Band

Rok 1970 - The Beatles nie isnieja a chlopcy wydaja solowe plyty. Wszystkie zreszta na wybitnym poziomie. John Lennon nie gorszy. Przyskrzyniony nieco klopotami w malzenstwie oraz sfrustrowany po rozpadzie zespolu popadl w klopoty finansowe (tak, tak!) i udal sie po odnowe do psychoterapeutow a ci rozbabrali jego dziecinstwo i probowali uleczyc obciazenia. O dziwo, te usilowania przyniosly skutek w postaci plyty. John Lennon wyspiewal swoje nowe odkrycia dotyczace przeszlosci a poniewaz siegaly podstaw czlowieczenstwa, tozsamosci, uczuc wyszla swietna plyta. John Lennon ma mozliwosci i je wykorzystal. 'Mother', 'Working Class Hero', 'Love' - to bardziej znane utwory tej swietnej plyty. Warto.

Lacrimosa - Satura

Świetna płyta. Brzmi jak tęskny śpiew tysiąca świeczek w Świątyni, poszukujących już nie źródła ognia, ale tego, kto powstrzyma je przed wypaleniem bez utraty ciepła i światła na czubku knota.

Radiohead - Radiohead "Hail to the Thief"

Bardzo lubię RadioHead, dlatego ta recenzja jest subiektywna (za długo tego słucham). Wszystkie ich płyty są ciekawe, ale ostatnia "Hail to the Thief" jest wyjątkowa. Wszystkie utwory są warte przesłuchania (Mówimy stanowcze NIE skakaniu po jakichkolwiek płytach), IMHO nie ma tutaj wypełniaczy. Na szczególną uwagę zasługują "2 + 2 = 5", a gdzie tam nie da się wybrać perełek, wszystkie kawałki są ciekawe. RadioHead nadal podąża udanie w stronę miksu elektronika + rock gitarowy. Chociaż mocno elektroniczna solowa płyta wokalisty, Thom'a York jest według mnie kiepska i mocno odstaje od repertuaru RadioHead.

Herbie Hancock - Future Shock

'Future Shok' to plyta klasyczna. Zawiera szalenie ograny temat, ktory sluzy za jingle w rozglosniach radiowych ale takze troche i prawdziwego jazzu - elektorniczny funk-jazz. Nagranie jest szalenie efektowne i dynamiczne. Melodie latwe i chwytliwe. Plyta rozwala sciany ale.. nie szokuje. Juz nie. Pewnie w roku 1983 kiedy ukazala sie byla objawieniem a roboty na okladce mowily wiele. Dzis po prostu zestarzala sie i jest raczej ciekawostka brzmieniowa z epoki niz opadem szczeki. Na szczescie jest krotka i na szczescie mocna kompozycyjnie. Dla ludzi malo zainteresowanych gatunkiem do odpuszczenia.

Satellite - A street between sunrise and sunset

przykład tego, że: "Polak potrafi". nie tylko stworzyć ciekawą muzykę z gatunku rocka progresywnego, porządnie ją zagrać, dobrze wyprodukować, ale też świetnie zaśpiewać po angielsku (bez drażniących błędów akcentowych i nadmiernej "dbałości" o poprawność wypowiadanych słówek). Panowie Szadkowski (przede wszystkim), Gil, Amirian (to ten od śpiewu:-)) wykonali kawałek porządnej roboty. nic tylko polecić. okładka i całe wydawnictwo trochę "pastelowe" made by Mark Wilkinson, ale to już taka cecha charakterystyczna dla gatunku...

Placebo - Sleeping with ghosts

Jednym słowem fajna rockowa płytka. Taka skoczna mocna porywająca muzyka. Już od pierwszych taktów wiadomo że nie będzie nam się nudzić. Są momenty spokojne i kojące uszy. Nawet nie wiadomo kiedy się kończy - czas przy tej muzyce płynie jak szalony. Mnie najbardziej podobają się numery 1,2,5 i 11.

Mark Knopfler - Shangri - La

Shangri-La to poza wszelkimi znaczeniami takze i nazwa studia, w ktorym nagrano plyte. Mysle, ze tytul jest tu bez znacznia bo i sama plyta troche wlasnie taka – bez znaczenia. Na starcie zalozylem sobie, ze nie oczekuje wiele no bo pan Knopfler to jeden ze slynnych nudziarzy. To dobre zlozenie bo plyta chwilami sie ozywia lub pieknieje a to mile lechcze podniebienie. Calosc jednak jest nadwyraz stonowana tak co do muzyki jak i tekstow. Blotko audiofilskie do taplania sie w nim. Szybko zauwazylem, ze skupiam sie glownie na cieplym glosie pana Marka i na bardzo rasowym brzmieniu instrumentow. Mam wrazenie, ze robota w studio polegala wlasnie na poszukiwaniach milych brzmien. I to sie udalo. Zawartosc ma charakter popowo-countrowy a czasami dodane sa smaczki rodem z bluesa. Wszystko. Konpflera czesto porownuje sie w jego dokonaniach solowych do J.J Cale’a i Boba Dylana (razem wspopracowali) zatem zapodalem sobie zaraz po ‘Shangri-La’ plyte ‘To Tulsa and Back’ J.J. Cale’a, ot tak, dla porownania. Nawet nie oczekiwalem, ze zauwaze jakas roznice. Ale mylilem sie! J.J. Cale pobil Marka na glowe! ‘To Tulsa..’ jest plyta, ktora skupia uwage, ma wyraz emocjonalny daleko silniejszy niz pitolenie Marka i mimo, ze z pozoru nie epatuje wielkim ladunkmiem emocji czy srodkow muzycznych – wciaz folk – to jednak jest o niebo wyrazistsza i przejmujaca. Dla dobicia (lub i nie) dodalem Dylana z plyta ‘Time Out Of Mind’. Tu porownianie nie bylo tak bolesne bo pitolenie Daniela Lanoisa jest takze malo wyraziste i dopiero glos Boba potrafi robic atmosfere (dodajmy jeszcze dosc krawedziowe teksty milosne). Podsumowujac – ‘Shangri-La’ to plyta drugiego planu – kiedy czyta sie cos, przyjmuje gosci lub lagodzi nerwy i stress pieknem glosu i pieknem barw instrumentow. Sama w sobie slabo nawiazuje kontakt ze sluchaczem.

J.J Cale - To Tulsa And Back

Jakim cowboyem jest J.J. Cale? Ano jest postacia drugoplanowa, taka, co to siedzi gdzies w tle na schodach sklepu ze spiritualiami i ma za duze, skorzane ciuchy w kolorze zakurzonego brazu. Jak wejdzie do baru, lyknie whisky i odezwie sie to wiemy na pewno, ze bedzie to cienki glosik z charakterystyczna chrypka. Takiego goscia nie bierze sie powaznie no bo gdzie w polowie filmu zostanie odstrzelony w przypadkowej wymianie kul na klepisku pod bankiem. Szkoda faceta. Ani to ten w bialych portkacha ani to ten w czarnym kapeluszu. Czasami jednak J.J. chwyta za gitare i opowiada. No i nagle jest interesujaco. J.J. Cale to chyba jeden z niedocenianych pierwszoligowcow, taki, co to robi czarna robote dla druzyny a potem skromnie schodzi do szatni mimo, ze wypracowal wynik. No ale bramki strzelaja inni. Plyta 'To Tulsa and Back' jest przeswietna. Zarowno lekko niedbale granie na gitarach, uroda bluesowych nutek jak i przejmujace historie opowiadane nie najlepszym przeciez glosem bardzo pewnie lapia za serce. To jest naprawde sztuka muzykowania w najlepszym stylu. J.J. Cale nigdy nie trafi na lamy pierwszych stron gazet, no moze gdzies w rogu, kiedy umrze. A to niesprawiedliwe. Posluchajcie, co ma do powiedzenia i z jakim niebywalym wyczuciem muzycznym opowiada. Zlapiecie sie szybko na tym, ze jestescie po drugiej stronie lustra.

Bob Dylan - Modern Times

’Modern Times’ sa jeszcze cieple – sierpien 2006. Pewnie naczytacie sie o tej plycie wiele dobrego a moze takze jakies filozoficzne dywagacje o tym co mistrz mial na mysli. A pewnie cos mial. Dla mnie jednak ta plyta ma banalny klucz, ktory wiele tlumaczy i pewnie przy calej swej zlozonosci zawsze bedzie trafny. To jest plyta z muzyka, ktora Bob Dylan polubil i docenil ostatnimi laty i w ktorej dobrze sie czuje. Kropka. A muzyka ta to folk-blues nieco starej daty. Tytulem wstepu napisze, ze lubie Boba Dylana w wielu wcieleniach. Jednym z nich jest wcielenie pod umownym tytulem ‘Daniel Lanois’ – producent U2 miedzy innymi. On wykreowal ‘nowego’ Dylana na plytach ‘Oh Mercy’ czy ‘Time Out Of Mind’ – wiele klimatow i klimacikow, takze dla audiofilstwa. Inny nurt nowszego Dylana to pochodne rewelacyjnej plyty ‘Love And Theft’ gdzie Dylan oddal sie z zapalem folkowemu muzykowaniu w iscie mainstreamowym stylu. Perelka no bo widac, ze zrobione z lekkoscia, humorem, ze znakomitym zespoem, ktory wie jak porwac publicznosc. ‘Modern Times’ jest potomkim w linii prostej ‘Love And Theft’ aczkolwiek roznice sa jak to miedzy potomkami. Dalej zatem drazymy proste folkowe granie ale z mniejszym animuszem. Dylan za to sprobowal dodac cos od siebie jako ze tego sie oczekuje i dlatego, ze ma w piosenkopisaniu wprawe. Lata doswiadczen robia swoje. Paradoksalnie jednak mimo calej tej madrej otoczki tekstowej wydaje mi sie, ze prazrodlem tej plyty byl jednak gatunek muzyczny, ktory Dylan ostatnio z upodobaniem lansuje. I to wlasciwie wystarcza mi do tego, by lubic ta plyte. Troche zal, ze nie ma tu podobnej lekkosci we wpadanie w trans mainstreamowy jak to sie zdarzalo na ‘Love And Theft’ ale za to jest wciaz dobry zestaw silnych pozycji dla kazdego. I jeszcze mala notka – glos Dylana jest coraz to naturalniejszy i swobodny. To spory atut tej plyty. Ciekawe, jak daleko moze on jeszcze posunac sie na tym polu? Dawne plyty typu ‘Planets Waves’ sugeruje, ze Dylan moze byc jeszcze slodszy! ;-)

Primus - Pork Soda

Z Primusem jest wielki problem. Tak naprawde to nie jest zadna muzyka a rodzaj wprawek na gitare basowa, do tego cienki (bardzo) wokal ;-) Reszta stanowi dopelnienie, wprawdzie na dobrym poziomie ale tylko dopelnienie. Primus nagrywa takze audiofilsko na ile to tylko mozliwie. W sumie wychodzi produkt, ktorego fajnie sie slucha ale sam nie wiem dlaczego. Prawdziwa muzyka to zupelnie co innego - pasja, zaangazowanie, kanony, melodia, bieglosc, przeslanie,.... Primus to glownie bieglosc. 'Pork Soda' jest plyta efektowna i mila w sluchaniu ale konia z rzedem temu, kto wyjasni mi gdzie jest na tej plycie muzyka ;-) Dla wielbicieli tego typu grania to gradka. Dla nowych - lepiej posluchajcie nim kupicie :-)

Preisner Zbigniew - Preisner`s Music

Generalnie zgadzam się z przedmówcą. Ciekawa muzyka, momentami wzruszająca, choć jak dla mnie- chwilami zbyt patetyczna i nadto monumentalna.

Police, The - Synchronicity

Klasyczna plyta z roku 1983 - apogeum dojrzalego okresu Police. Police jak to Police robia rzeczy wybitne i marne i zawsze potrafia taki kalejdoskop upchac na jednej plycie. Z moich wyliczen wynika, ze na kazdym albumie jest gora 4 do 5 swietnych utworow a wsrod reszty trafiaja sie takze kompletne bzdety, o poziomie takim, ze nie wiadomo kto to wypuscil na rynek. Szefowie A&M zaspali i tym razem. 'Synchronicity’ niestety pod ten schemat podchodzi. By sprawiedliwosci stalo sie zadosc przelecmy sie po utworkach: ‘Synchronicity I’ – ciekawe otwarcie rockowe ale nie za ostro. Piosenka jednak ginie w tlumie. ‘Walking In Your Footsteps’ – po co to komu? Pukanie palcem po basie, dmuchawce rodem z Australii i tekst na poziomie 14-latka. Refleksja nad zyciem gadow w epoce jurajskiej. Sting naogladal sie chyba Discovery Channel. ‘O My God’ – wypelniacz, ktory zapomina sie natychmiast po wysluchaniu ‘Mother’ – ciekawy wstepik z nalecialosciami z Pakistanu lub Marakeszu ale pozniej wlacza sie histeryczny wokal, ktory sprawia, ze ‘piosenka’ przestaje byc czyms do wysluchania z przyjemnoscia. Wytrwalym, ktorzy nie przeskocza do przodu pozostanie dla oslody swietna partia gitary za dracym przescieradlo Stingiem. ‘Miss Gradenko’ – skocznie i melodujnie ale takze plytko. ‘Synchronicity II’ – noooo, zaczyna byc bardzo dobrze. Znakomity utwor pod kazdym wzgeldem. Pierwszy pieciogwiazdkowiec na tej plycie. Jest tez troche czadu. ‘Every Breath You Take’ – ladnie i przebojowo. Swietny wokal. ‘King Of Pain’ – czy aby nie najlepszy utwor na tej plycie? Zgrabne i dosc zawile operowanie tempem, egzystencjalny tekst. Niezle, niezle. ‘Wrapped Around Your Finger’ – ktoz tego nie zna? Doskonale! ‘Tea In The Sahara’ – nastrojowe, basowe, piekne. Zwraca uwage nieograniczona przestrzen dookola dzwiekow. Jestesmy w innym swiecie. ‘Murder by Numbers’ – niestety, jak tytul wskazuje jest to utwor odbebniony (doslownie) ‘by numbers’. Sopro bieglosci technicznej pana Copelanda na bebnach (swietny drummer co by nie mowic) i takze doskonala gitara Summersa (jak zwykle) ale utwor przyciezki a tekst blahy. Nie dziwie sie, ze na winylu o tej piosence zapomniano lub moze inaczej - takim bonusikiem obdarowano wylacznie wersje na CD. W sumie plyta warta posadzenia na polce. The Police pelna geba!

Pink - M!ssundazstood

Ciezko czasami z mlodymi babkami o rozowych wlosach i bialych zabkach, ktore robia sobie zdjecia w klatkach majac na sobie kabaretki i stosowna do roboot pooblicznych bielizne. Chlop patrzy na takie cos i mysli, ze to kolejna produkcja z gatunku muzyki pup (tak, tak, pup, nie pop) - pupa Britney, pupa DzejLo itd. A tu mamy, panie, prawdziwy pop i to z rockowym zacieciem! Do rzeczy - Pink jest muzycznie bez slabosci! To po pierwsze. Po drugie zaliczanie jej do jakiejkolwiek kategorii poza pop szeroko rozumianym jest marnowaniem czasu. Mamy kawal znakomitej muzyki, swietnie obrobionej i zabierajacej sluchacza na poklad. I o to chodzi! Bez obaw polecam kazdemu Pink o ile tylko macie dosc sil by przyznac sie przed soba, ze lubicie dobry pop. Swietny, nieco zniszczony glos, cos jak nasza Bartosiewicz, umiejetnosc artykulacji i dobry material muzyczny daja bombe bez opoznionego zaplony. Doskonale. Dobrze jest, ze tak mloda osoba moze tak ozywic rynek. Pozycja wybitna.

Pink - Try This!

Ciezko czasami z mlodymi babkami o rozowych wlosach i bialych zabkach, ktore robia sobie zdjecia w klatkach majac na sobie kabaretki i stosowna do roboot pooblicznych bielizne. Chlop patrzy na takie cos i mysli, ze to kolejna produkcja z gatunku muzyki pup (tak, tak, pup, nie pop) - pupa Britney, pupa DzejLo itd. A tu mamy, panie, prawdziwy pop i to z rockowym zacieciem! Do rzeczy - Pink jest muzycznie bez slabosci! To po pierwsze. Po drugie zaliczanie jej do jakiejkolwiek kategorii poza pop szeroko rozumianym jest marnowaniem czasu. Mamy kawal znakomitej muzyki, swietnie obrobionej i zabierajacej sluchacza na poklad. I o to chodzi! Bez obaw polecam kazdemu Pink o ile tylko macie dosc sil by przyznac sie przed soba, ze lubicie dobry pop. Swietny, nieco zniszczony glos, cos jak nasza Bartosiewicz, umiejetnosc artykulacji i dobry material muzyczny daja bombe bez opoznionego zaplony. Doskonale. Dobrze jest, ze tak mloda osoba moze tak ozywic rynek. Pozycja wybitna. Jezeli ktos zauwazyl, ze ta opinia nie rozni sie od opinii o plycie 'M!ss-costam' to ma racje. Zetem dodam, ze 'Try This!' jest z roku 2003 a 'M!ssun... ' z roku 2001 oraz, ze starsza o 10% wykonawczyni nie zeszla na psy. Wrecz przeciwnie - pozimo jest zachowany i obu plyt slucha sie z przyjemnoscia. Co za witalnosc!

Primus - Antipop

Chłopaki od Claypoola lubią się bawić i wyraźnie zapragnęli szerszego towarzystwa niż wcześniej czy później. Tytuł znaczy się mylącym jest: Laquer Head, tytułowy czy Mama Didn't Raise No Fool to przeboje miary MJ Thrillera. Trochę źle się słucha w samochodzie, inni kierowcy źle reagują na nasz klakson i konwulsje nóg. Morello odcisnął się dość mocno na płycie, dużo z RATMu płynie z głośników - bez żadnych pretensji, bo lubię tych chłopców też. A jak chłopcy dobrze się razem bawią, to albo dzieci z tego nie będzie, albo wręcz przeciwnie. Jedna z najlepszych w ostatnim dwudziestoleciu płyt z muzyką taneczną.

E.S.T. - Tuesday Wonderland

Dzisiaj otrzymałem pocztą kupioną w firmie GiGi najnowszą płytę Esbjörn Svensson Trio - TUESDAY WONDERLAND. Po pierwszych odsłuchach stwierdzam, że jest to świetna płyta. Zwolennicy E.S.T. nie powinni być zawiedzeni. Trio trzyma się kursu wytyczonego przez takie płyty jak STRANGE PLACE FOR SNOW, SEVEN DAYS OF FALLING czy VIATICUM. Pomysłowa i energetycznie zagrana muzyka. Zdecydowanie mniej niż poprzednio odzywa się na tej płycie elektronicznie przetworzony instrument kontrabasisty Magnusa Öströma. Płyta została nagrana w składzie: Esbjörn Svensson - piano Dan Berglund - bass Magnus Öström - drums, Zildjian cymbals. Poniżej moje oceny poszczególnych utworów w pięciopunktowej skali. Jak widać nie ma na płycie utworów, których nie dałoby się słuchać. 1.__fading maid preludium - 04:10 ______ 3+ (głośny, pompatyczny) 2.__tuesday wonderland - 06:30 ________ 5 _ (piękny, melodyjny i śpiewny) 3.__the goldhearted miner - 04:51 ______ 4 _ (ballada) 4.__brewery of beggars - 08:22 ________ 4+ _ (drapieżny, transowy) 5.__beggar's blanket - 02:53 __________ 4+_ (kontynuacja poprzedniego poprzez wyciszenie tylko bas+piano) 6.__dolores in a shoestand - 08:52 _____ 4+ _ (melodyjny) 7.__where we used to live - 04:25 _____ 4- _ (niczym nie wyróżniająca się ballada) 8.__eighthundred streets by feet - 06:47 _ 5 _ (przepiękny utwór) 9.__goldwrap - 03:59 ________________ 4+ _ (energetyczna i dynamiczna przebieżka - szybkie tempo) 10._sipping on the solid ground - 04:32 __ 4- 11._fading maid postludium - 05:08 _____ 4- Ogólna ocena płyty - bardzo dobra z minusem.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.