’1984’ to tytul filmu wedlug ksiazki Orwella. Ostatnia rola Richarda Burtona przed jego smiercia. Poruszajacy film z przeslaniem.
Ale nie o tym teraz. Pewnie zaskakujace w kontekscie dyskotekowych hopow i hipow moze wydawac sie dolaczenie muzyki Eurythmics do tak ponurego filmu. Ale rezyser wiedzial co robi. Wyeksponowanie cynicznych, chlodnych i mechanicznych elementow z muzyki duetu Stewart/Lennox wpasowalo sie w film. Oczywiscie sa to nowe kompozycje, w wiekszosci instrumentalne. Z piosenk mamy wielki hit ‘Sex Crime’, podobnie chwytliwe ‘Doubleplusgood’ i tkliwe, arcypowolne ‘Julia’. Reszta ma charakter czysto ilustracyjny.
Trudno jest mi pisac o tej plycie. Rozumiem nie najlepsze recenzje tych, ktorzy nie moga pozbyc sie obciazenia stereotypem Eurythmics. Takze wiem, ze plyta sama w sobie nie jest specjalnie porywajaca. Ale mimo to slucham jej czesto i zawsze a dreszczem emocji. Jej mroczna, wysoce seksualna atmosfera napiecia, silnych uczuc, szybkiego, zabronionego ale i koniecznego seksu, muzyczne nawiazania do samego aktu zblizenia pary kochankow – to wciaga, intryguje, zacheca do ponownego sluchania.
Plyta slabo sie sprzedawala i jako takie niechciane kaczatko zostala wydana procz oryginalnej wersji RCA takze przez inne wytwornie, ktore wykupily sobie prawa do rozprowadzania. I tak mozemy ja znalezc pod szyldami EMI, Virgin czy brukowej wytworni Disky. Ceny zwykle sa niewygorowane. Zatem... ;-) Szczegolnie milosnicy muzyki filmowej - czas obuc nogi w gumofilce i do sklepow!