Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

ProAc Tablette 50

Po sprzedaży Zollerów Imagination poszukiwałem „przejściowych” kolumn z zamiarem używania ich przez kilka miesięcy zanim nie wyklaruje się koncepcja nowych głośników i źródła. Trafiły do mnie kolumienki Proac Tablette 50 . Seria Tablette produkowana była w różnych wersjach od 1979 roku . Model T50 pochodzi z 2 połowy lat 90tych . Wygląd nie budził specjalnych zachwytów - jest tak banalny jak tylko może być dwudrożna kolumna z firmowym przesunięciem wysokotonowca względem midwoofera. Ale reputacja producenta oraz niska cena (2nd hand) spowodowała , że T50 dostały szansę . T50 to konstrukcja oparta na głośnikach Seasa – kopułka tekstylna 19mm oraz 110mm polipropylenowy midwoofer z korektorem fazy. Wymiary skrzynki : 165mm szerokość , 280mm wysokość oraz 229 mm głębokość –słowem maleństwa. Na tylnej ściance 2 otwory bassreflex o średnicy 30mm oraz dobrej jakości podwójne rodowane gniazda głośnikowe Michell. Impedancja znamionowa 8 Ohm. Podłączyłem T50 do zestawu złożonego ze wzmacniacza Baltlab Epoca V2 oraz odtwarzacza CD Sony 20 ES i włączyłem na pierwszy ogień płytę Fish’a –„Fields of crow” Muzyka płynie z głośników , ale jakoś tak ...hmm... nie poraża. Po kilku bardziej dynamicznych kawałkach upewniłem się ,że Proac Tablette 50 grające w 20m2 nie są w stanie zapewnić odpowiedniego ciśnienia na niższych częstotliwościach i przez to brak było dawki adrenaliny przy dynamicznych nagraniach . Muzyka rockowa nie miała odpowiedniego „drive-u” . Zmieniłem więc płytę – do odtwarzacza włożyłem Diana Krall – „All for you” utwór nr 1 –„I’m an errand girl for a rythm”. Teraz z kolei usiadłem z wrażenia . Przestrzeń , akustyka , brzmienie głosu oraz instrumentów było tak realistyczne ,że odsłuchałem płytę ciurkiem do samego końca. Na odpowiednim repertuarze można dosyć szybko stwierdzić na czym polega fenomen tej konstrukcji. Każdy utwór z w/w płyty DK potwierdzał tylko tezę ,że są to bardzo dopracowane kolumienki. W międzyczasie zmieniłem źródło – DAC Musical Fidelity MF A3.24 w znacznym stopniu poprawił równowagę tonalną systemu , dociążył niższe częstotliwości. . Teraz nagrania rockowe mają więcej „ciała” aczkolwiek nadal nie można powiedzieć ,że są to pełnopasmowe kolumny do 20m2. Niemniej jednak na dobrze zrealizowanych nagraniach wokalnych , nagranych w małych składach , kolumny te zapewnią bardzo wysoką jakość przekazu. W mojej ocenie T50 są wybitnymi miniaturowymi zestawami , w których udało się konstruktorowi idealnie zgrać zakres wysoko-średniotonowy w zamian za ograniczenia w rozciągnięciu niskich częstotliwości. Porównywałem Tablette 50 z Tablette 2000. W T2000 zastosowano znacznie większy głośnik nisko-średniotonowy o średnicy 16,5 cm . Basu T2000 ma znacznie więcej ale zostało to okupione podbarwieniami w zakresie średniotonowych , które słychać podczas odtwarzania wokali – mają minimalne ale jednak „nosowe” zabarwienie w porównaniu do T50 . T 50 z 11 cm głośnikiem nisko-średniotonowym brzmią w tym zakresie niezwykle czysto.Nie ma mowy o żadnych w/w naleciałościach . Dodatkowym efektem zastosowania tak małego głośnika jest doskonałe „znikanie” kolumn podczas odtwarzania muzyki , kreowanie przestrzeni jakiej nie powstydziły by się wspomniane wcześniej Zollery Imagination. T50 brzmią bardzo neutralnie i przez to doskonale sobie radzą z różnicowaniem dźwięku podłączanych odtwarzaczy CD. Do dyspozycji miałem również CD Onkyo DX7111 , którego charakter T50 obnażyły bezlitośnie. Nie ma mowy aby umknął nam jakiś szczegół z nagrania. Reasumując , pod pewnymi względami ( przestrzeń , wokale , neutralność ) Proac Tablette 50 zagrały na poziomie - nie waham się użyć tego określenia – hi-endowym. Świetnie sprawdzą się na lekkim jazzie , kameralistyce , wszelkich małych składach i muzyce wokalnej . Jak rock and roll to w pokojach do 15m2 . Nie nadają się natomiast zupełnie do odtwarzania ruchów tektonicznych , grzmotów ani odgłosów kopulacji wielorybów ( podobno wieloryby schodzą wówczas do 10 Hz ;-) . Ta konstrukcja spowodowała ,że uwierzyłem ,że z niedrogich głośników dobry projektant potrafi zbudować kolumny o wyrafinowanym brzmieniu. W moim odczuciu T50 w pomieszczeniach do 15m2 mogą zagrać na froncie naprawdę dobrego i drogiego systemu . Kiedyś myślalem o samodzielnym budowaniu kolumn – na zasadzie – kupię dobre i drogie głośniki , wezmę jakiś sprawdzony projekt - na pewno zagra to świetnie bo przecież głośniki są super – 2 razy droższe niż te zamontowane w T50. Teraz się cieszę ,że nie popełniłem tego błędu. Proac Tablette 50 to klasyczny przykład kolumny w którym umiejętności konstruktora są najważniejszym , niezastąpionym komponentem podczas konstruowania zestawów głośnikowych .


Focal (dawniej: JMLab) Cobalt 916S

Wczoraj spedzilem kilka kwadransow w sklepie odsluchujac powyzsze kolumny i Audio Physic Tempo i chce sie podzielic wrazeniami.   Sygnalu dostarczyl komplet Audio Analogue Verdi (wzmacniacz hybrydowy)/Rossini (CDP takze na lampach), okablowanie Monitor Black nad White z serii 1200s.   Na poczatek poszedl Focal Electra 916 S. Plyta Erick Clapton 'Raptile' - wybralem to CD bo nagrane w HDCD i bo mam taka plytke w domu zatem znam. Dzwiek bardzo wyrwany do przodu i otwarty. Zwaraca uwage srednica, bardzo plastyczna i podajaca wiele szczegolow. Takze sporo wysokich tonow na granicy przyzwoitosci. Dzwiek jest bardzo dynamiczny i gitara mieni sie kolorami a takze ma bardzo czytelna linie melodyczna i swietna mikrodynamike (cichnie i zglasnie sie w imponujacym stylu i z wielka lekkoscia). Latwe do wychwycenia organy na drugim planie. Tu jest naprawde dobrze. Po pierwszym utworze instrumentalnym dochodzi wokal. W pierwszej chwili mimowolnie dostalem grymasu na twarzy - jest za ostro! Sporo syczacych i chrypiacych nalotow, wokal jest przymatowiony i malo dzwieczny. Ale to pierwsze sekundy. Po chwili ucho sie przyzwyczaja i jest jako tako choc ow jasny nalot nie znika a tylko staje sie akceptowalny. Nadal imponuja wszelkie gitarowe smaczki. Dlaczego nie pisze o basie? A no bo go niemal nie ma! Czasami i owszem, slychac jakas gitare basowa ale takze czasami tylko wiemy, ze istnieje bo pewnie istnieje ale jest bardzo dobrze ukryta. Te kolumny mimo, ze sprawiaja wrazenie dostatecznie duzych do nawet sporego pokoju sa jednak delikatne w dole pasma. Nie jest to wada a raczej cecha. Dostajemy przeciez w zamian dobra analitycznosc i sporo frajdy ze sluchania srednicy. No i jeszcze jedna wada. Gdzies na przelomie srednicy i wysokich tonow daje sie odczuc dziure - brakuje wypelnienia wlasnie tej czesci pasma. Jak juz pojawiaja sie najwyzsze tony to glownie w postaci hissow, cykania, sypania piasku - przykre choc kolumna probuje to cywilizowac i nie dopuscic do krawienia z uszu. Ale to naprawde nie jest komplement. W sumie kolumny dosc dziwne bo wybitne co do srednicy gdzie ladnie sie popisuja ale jednoczesnie gubia wiele dzwiecznosci w gorze pasma oraz maja zdecydowanie skromny bas. Nawet trudno powiedzisc cos o jego fakturze czy kontroli bo trzeba sie wsluchiwac by w ogle go zauwazyc. Takze dolu srednicy nie za duzo. Bardzo naturalnie oddaja za to fortepian co chyba jest waznym atutem.   Tempo - male kolumy ale mimo to relatywnie ciezkie. Po podlaczeniu oczywiscie jest pierwsze wrazenie - dzwiek jest zdecydowanie mniej otwarty i nie rzuca sie na twarz. Wydaje sie, ze wypelnienie dolu jest znacznie lepsze a wysokie tony nie tak dzikie jak w Electrze. To dobry znak. Niestety, takze w pierwszym porownaniu Tempo nie maja tempa. Tam, gdzie gitara wila sie krecila w JM Labach tak tu jest splaszczona co do dynamiki a to z kolei odbija sie na urodzie gitarowych solowek. Jest mniej efektownie co w tym wypadku oznacza mniej przyjemnie. Za to dzwieki organow (Hammondowo-podobnych) sa jakby bardziej naturalne i zroznicowanie. Ich ostre i zdecydowane barwy z Electry sa wyraznie zmiekczone i inaczej sie roznicuja w trakcie grania melodii. To z kolei moze bardziej sie podbac niz akompaniujaca rola piszczydelek jaka przypisuja im Electry. Tempo maja lepszy, normalny bas, lepsze wypelnienie dolu srednicy oraz gory srednicy. Spojenie z najwyzszymi tonami oraz jednorodnosc basu na wszystkich poziomach jest mile zachowana. Co do gory pasma - talerze ladnie wybrzmiawaja, chyba nawet lepiej niz w Electrach, kaskady elektornicznych dzwiekow z pierwszego utworu sa teraz nasaczone melodyjnoscia. No jest calkiem dobrze. Takze scena dzwiekowa, ktora w Electrach byla dosc specyficzna (sporo rzeczy na pierwszym, bardzo wysunietym planie) tu jest bardziej oddalona ale i nie pozbawiona glebokosci. To jest przyjemne i w moich oczach pozytywne. Detali takze sporo ale trudno powiedziec, czy ich ilosc ograniczaja kolumny czy elektornika towarzyszaca. Na pewno niektore rzeczy sie gubia.   W podsumowaniu moge powiedziec, ze obie pary robia wrazenie ale kazda czym innym. Electry maja wybitna srednice ale i spore braki na skrajach pasma. Tempo jakby odwrotnie - nie maja zadnych widocznych wad. Mimo to nie sa przy tym spektakularne w zadnym aspekcie - no i tu szkoda. No moze epatuja kultura i klasa dzwieku przy pierwszym wrazeniu.   Prosze, wezcie jako poprawke, ze sluchalem tylko 2 plyt (Claptona i panienke spiewajaca smooth soul (imie wylecialo z pamieci)), pomieszczenie odsluchowe jak to w sklepiku, obie pary kolumn i elektronika moze nie calkiem dotarte, jedna konfiguracja. Z owej pary wybralbym Tempo nie dlatego, ze mnie zachwycily ale dlatego, ze jest szansa, ze w domu przy dluzszym sluchaniu 'wdroza sie'. MJ Laby podaja na talerzu to co maja najlepszego do zaoferowania i jest obawa, ze czasami bedzie brakowalo tego, czego nie potrafia dac. Moze przy starannej konfiguracji beda brylowaly? Nie wiem.


Audio Physic Tempo

Wczoraj spedzilem kilka kwadransow w sklepie odsluchujac powyzsze kolumny oraz Focale JMLab Electra 916S i chce sie podzielic wrazeniami.   Sygnalu dostarczyl komplet Audio Analogue Verdi (wzmacniacz hybrydowy)/Rossini (CDP takze na lampach), okablowanie Monitor Black nad White z serii 1200s.   Na poczatek poszedl Focal Electra 916 S. Plyta Erick Clapton 'Raptile' - wybralem to CD bo nagrane w HDCD i bo mam taka plytke w domu zatem znam. Dzwiek bardzo wyrwany do przodu i otwarty. Zwaraca uwage srednica, bardzo plastyczna i podajaca wiele szczegolow. Takze sporo wysokich tonow na granicy przyzwoitosci. Dzwiek jest bardzo dynamiczny i gitara mieni sie kolorami a takze ma bardzo czytelna linie melodyczna i swietna mikrodynamike (cichnie i zglasnie sie w imponujacym stylu i z wielka lekkoscia). Latwe do wychwycenia organy na drugim planie. Tu jest naprawde dobrze. Po pierwszym utworze instrumentalnym dochodzi wokal. W pierwszej chwili mimowolnie dostalem grymasu na twarzy - jest za ostro! Sporo syczacych i chrypiacych nalotow, wokal jest przymatowiony i malo dzwieczny. Ale to pierwsze sekundy. Po chwili ucho sie przyzwyczaja i jest jako tako choc ow jasny nalot nie znika a tylko staje sie akceptowalny. Nadal imponuja wszelkie gitarowe smaczki. Dlaczego nie pisze o basie? A no bo go niemal nie ma! Czasami i owszem, slychac jakas gitare basowa ale takze czasami tylko wiemy, ze istnieje bo pewnie istnieje ale jest bardzo dobrze ukryta. Te kolumny mimo, ze sprawiaja wrazenie dostatecznie duzych do nawet sporego pokoju sa jednak delikatne w dole pasma. Nie jest to wada a raczej cecha. Dostajemy przeciez w zamian dobra analitycznosc i sporo frajdy ze sluchania srednicy. No i jeszcze jedna wada. Gdzies na przelomie srednicy i wysokich tonow daje sie odczuc dziure - brakuje wypelnienia wlasnie tej czesci pasma. Jak juz pojawiaja sie najwyzsze tony to glownie w postaci hissow, cykania, sypania piasku - przykre choc kolumna probuje to cywilizowac i nie dopuscic do krawienia z uszu. Ale to naprawde nie jest komplement. W sumie kolumny dosc dziwne bo wybitne co do srednicy gdzie ladnie sie popisuja ale jednoczesnie gubia wiele dzwiecznosci w gorze pasma oraz maja zdecydowanie skromny bas. Nawet trudno powiedzisc cos o jego fakturze czy kontroli bo trzeba sie wsluchiwac by w ogle go zauwazyc. Takze dolu srednicy nie za duzo. Bardzo naturalnie oddaja za to fortepian co chyba jest waznym atutem.   Tempo - male kolumy ale mimo to relatywnie ciezkie. Po podlaczeniu oczywiscie jest pierwsze wrazenie - dzwiek jest zdecydowanie mniej otwarty i nie rzuca sie na twarz. Wydaje sie, ze wypelnienie dolu jest znacznie lepsze a wysokie tony nie tak dzikie jak w Electrze. To dobry znak. Niestety, takze w pierwszym porownaniu Tempo nie maja tempa. Tam, gdzie gitara wila sie krecila w JM Labach tak tu jest splaszczona co do dynamiki a to z kolei odbija sie na urodzie gitarowych solowek. Jest mniej efektownie co w tym wypadku oznacza mniej przyjemnie. Za to dzwieki organow (Hammondowo-podobnych) sa jakby bardziej naturalne i zroznicowanie. Ich ostre i zdecydowane barwy z Electry sa wyraznie zmiekczone i inaczej sie roznicuja w trakcie grania melodii. To z kolei moze bardziej sie podbac niz akompaniujaca rola piszczydelek jaka przypisuja im Electry. Tempo maja lepszy, normalny bas, lepsze wypelnienie dolu srednicy oraz gory srednicy. Spojenie z najwyzszymi tonami oraz jednorodnosc basu na wszystkich poziomach jest mile zachowana. Co do gory pasma - talerze ladnie wybrzmiawaja, chyba nawet lepiej niz w Electrach, kaskady elektornicznych dzwiekow z pierwszego utworu sa teraz nasaczone melodyjnoscia. No jest calkiem dobrze. Takze scena dzwiekowa, ktora w Electrach byla dosc specyficzna (sporo rzeczy na pierwszym, bardzo wysunietym planie) tu jest bardziej oddalona ale i nie pozbawiona glebokosci. To jest przyjemne i w moich oczach pozytywne. Detali takze sporo ale trudno powiedziec, czy ich ilosc ograniczaja kolumny czy elektornika towarzyszaca. Na pewno niektore rzeczy sie gubia.   W podsumowaniu moge powiedziec, ze obie pary robia wrazenie ale kazda czym innym. Electry maja wybitna srednice ale i spore braki na skrajach pasma. Tempo jakby odwrotnie - nie maja zadnych widocznych wad. Mimo to nie sa przy tym spektakularne w zadnym aspekcie - no i tu szkoda. No moze epatuja kultura i klasa dzwieku przy pierwszym wrazeniu.   Prosze, wezcie jako poprawke, ze sluchalem tylko 2 plyt (Claptona i panienke spiewajaca smooth soul (imie wylecialo z pamieci)), pomieszczenie odsluchowe jak to w sklepiku, obie pary kolumn i elektronika moze nie calkiem dotarte, jedna konfiguracja. Z owej pary wybralbym Tempo nie dlatego, ze mnie zachwycily ale dlatego, ze jest szansa, ze w domu przy dluzszym sluchaniu 'wdroza sie'. MJ Laby podaja na talerzu to co maja najlepszego do zaoferowania i jest obawa, ze czasami bedzie brakowalo tego, czego nie potrafia dac. Moze przy starannej konfiguracji beda brylowaly? Nie wiem.   Jezeli ktos sie skrzywi na moje oceny to dodam, ze Tempo wydaja mi sie drogie bo placi sie za wyglad i renome firmy a podobny co do klasy dzwiek mozna uzyskac z tanszych produktow firm produkujacych masowke - takich jak Canton czy Jamo.


Marantz PM 75

Do PM-75 skłoniły mnie opinie McGyvera (przekazana mi w klubie KAIM w Warszawie) i Discomaniaca oraz wcześniejsze odsłuchy PM-68 po tuningu. Od dawna chciałem dostac ten wzmak ale graniczyło to w Polsce z cudem. Więc kupiłem z ciekawości PMA-1560. Był tak doskonały w porównaniu do poprzednich moich wzmacniaczy, że myślałem iż nigdy się z nim nie rozstanę. Ale nadarzyła się okazja kupna PM-75 i zrobiłem to. Przyszedł do mnie do domu, podłączyłem i odsłuch .... Z początku spodziewałem się chyba peanów anielskich a tu gra sobie taki klocek, gra i nic mnie w tym graniu nie drażni, nie usypia a wciąga w spektakl. Czaruje, kusi, uwodzi. Przestrzeń potężna, stereofonia doskonała, bas jak z piekieł ale do samego skraju kontrolowany. Wokale naturalne i sugestywne. Wszystko co gra jest dziwnie swobodne, dokładne ale nic nie kłuje w uszy. Po paru godzinach ciągłego słuchania nie czuje się się zmęczenia a chce się więcej .... Czym wygrał z Denonem? Spójnością i neutralnoscią - PMA1560 gra potęznie i siłowo to taki "koks" z siłowni. Wali prosto w twarz dźwiękiem i zabija potęgą. PM-75 jest równie swobodny w przekazie, równie potężny ale do tego robi to z gracją i taktem. Poza tym jest bardzo uniwersalny i przekazuje bardzo dobrze każdy rodzaj muzyki.


Loewe Legro VRS1

Wiadomo, że Loewe produkuje znakomite(niektórzy uważają że najlepsze na świecie) telewizory. Opisywany tu wzmacniacz nie jest własną produkcją Loewe, lecz znakomitej audiofilskiej firmy Linn. Bardzo niepozorny(zaledwie 6,5kg wagi) a na ściance czołowej właściwie nie ma nic(są tylko selektory wzmocnienia i wyboru kanałów) i dla niektórych - o zgrozo! - nic nie pokręcisz, gdyż potencjometry są dotykowe. I to wszystko jeszcze chowane pod aluminiową pokrywką. Nic nie widać, nic się nie brudzi. A to brzmienie! Bardzo naturalny dźwięk, niesamowicie ciepły z ogromną przestrzenią, legendarna wręcz uniwersalność - można na nim słuchać dosłownie każdego rodzaju muzyki z przyjemnością i to zarówno bardzo cicho, jak i na dużym wzmocnieniu. W odróżnieniu od wielu markowych wzmaków, ten nie musi grać bardzo głośno, żeby ukazać klimat i brzmienie każdego rodzaju muzyki. Poza tym, wspaniała stereofonia no i ten bas, który wręcz obejmuje i podnosi słuchacza. Niedawno porównywałem go z dobrymi wzmakami min. z tak reklamowanym przez kilku forumowiczów Marantzem PM-75. Napiszę tylko tak: "kończ waść, wstydu oszczędź". Oczywiście na korzyść Loewe Legro - no tak, ale to przecież ulepszony Linn.


Marantz PM 75

Marantz PM75 gra ze swego rodzaju spokojną pewnością siebie, bez epatowania słuchacza jakimiś spektakularnymi efektami (trochę tak robił Denon 1560). Jak trzeba, to ryknie, grzmotnie, łupnie, ale nie rwie się do tego na siłę. Za to jakoś tak mimochodem, od niechcenia odtwarza całą masę szczególików i drobiazgów, a czyni to bez śladu ostrości, przybrudzeń czy szorstkości, bez natręctwa i nachalności. Szczegóły stapiają się w całość z muzyką, nie odwracają od niej uwagi. Jeśli się skoncentrujesz na jakimś, zupełnie dowolnym aspekcie, to możesz go bez trudu śledzić. Stereofonia jest odtwarzana z granitową stabilnością, słychać wieloplanową głębię i akustykę pomieszczenia, pogłosy, dokładne położenie instrumentów w przestrzeni i ich rozmiary. Zero efekciarstwa. zapewne dlatego jest tak, że w krótkich odsłuchach wzmacniacz ten nie robi dużego wrażenia, jednak w trakcie dłuższej sesji odsłuchowej powoli odkrywa się jego zalety doceniając jego neutralny i prawdziwy charakter. Wbrew co niektórym opiniom twierdzę że wzmacniacz ten nie jest ocieplony tylko neutralny. Z kolumnami wysokiej jakości (sklep powyżej 8000zł) może pokazać prawdziwą klasę i zawstydzić wiele markowych, drogich tranzystorów. Lampy powyżej 4000zł mogą mieć ładniejszą, cieplejszą średnicę (ale czy prawdziwszą, neutralniejszą?), lecz za całokształt i harmonię brzmienia chyba jednak wyżej oceniłbym PM75.


Sennheiser MX400

Zdecydowałem się na 400 bo to to samo co 500 tylko że bez potencjometru no i są prawie 2 razy tańsze :) Przy odpowiednim umieszczeniu w uchu na ilość basu naprawdę nie można narzekać. Co prawda jest pewne wycofanie na skrajach pasma ale tak jak już napisałem w kwestii basu to aż tak nie przeszkadza bo ten co jest to jest naprawdę niezłej jakości jak na tak małą membranę :) Natomiast lekkie wycofanie góry sprawia że nawet mój stary discman nie męczy uszu posykiwaniem, więc wydaje mi się że z każdym odtwarzaczem te słuchaweczki dobrze zagrają.


Panasonic RA71

Odtwarzacz spisuje sie znakomicie kupilem go z drugiej reki za bardzo korzystna wrecz smieszna cene (400zl) :) Mnogosc funkcji do ustawiania,przyciemnianie wyswietlacza,dzwiek dookolny w sluchawkach,poprawianie czystosci obrazu,dzwiek wirtualny przy uzyciu 2 kolumn, rewelacyjny dzwiek z CD,bardzo rozbudowane menu ekranowe i bardzo ergonomiczny pilot


Phonar p20s

Są to wolnostojące kolumny podłogowe bardzo ładnie wykonane. Do wyboru mamy kilka kolorów czarny, bukowy, srebrny i cherry wiśniowy. Obudowa wykonana niezwykle solidnie z grubego MDFu u dołu zwieńczona ładnym cokołem w który wkręca się dołączone do kompletu solidne kolce. Głośnik wysoko tonowy to jedwabna kopułka pochodząca ze stajni Seasa o średnicy 27mm typ TC27TFF z wielkim pierścieniem ferrytowym doklejonym z tyłu aby w mniejszym stopniu rozproszone było pole magnetyczne z wielkiego magnesu. Z moich dogłębnych analiz oraz przewertowania kilku materiałów źródłowych wynika iż P20S są przygotowane do pracy w drogich systemach kina domowego dlatego są magnetycznie ekranowane.   Głośniki średnio-niskotonowe pochodzące z USA 13 cm magnetycznie ekranowane woofery z włókna szklano-węglowego pracują w osobnych obudowach więc jak wynika z konstrukcji jest to obudowa 2,5 drożna. Kosze głośników są z solidnego odlewu aluminiowego. Obydwa bass-reflexy są umieszczone z tyłu co wymusza na kupującym dalsze ustawienie od tylniej ściany. Zwrotnica oparta o najwyższej klasy kondensatory Audyn-Capa i powietrzne cewki a okablowanie wewnętrzne na własnych grubych miedzianych kablach Phonara. Impedancja kolumn to niecałe 4 ohmy ze spadkiem w jednym miejscu do 3,7ohma do kolumn dołączona jest mała ale przejrzysta instrukcja i 2 letnia gwarancja. Możliwe jest podłączenie podwójne do bardzo solidnych i budzących zaufanie zacisków ale nie jest to podział na sekcje nisko tonową i wysoko tonowa lecz osobne podłączenie samotnego głośnika pracującego w dolnej części obudowy i osobne podłączenie górnej części nazwałbym ją monitorową.   Te małe kolumny zalecane są do pomieszczeń 15-30m2 z tym że zalecałbym środkową wartość tj. 20m2 Moc podawana to 120W . Wbrew temu że mają wysoką efektywność 91dB to wcale nie są takim super łatwym obciążeniem te kolumny potrzebują prądu aby basowe uderzenia były bardziej prawdziwe ze słabo wydajnym prądowo wzmacniaczem np. Marantz PM78, Musical Fidelity A1 kolumny zagrały kluchowato i bez życia. Nawet mój obecny Sony TA-F808ES wcale tak najlepiej sobie z nimi nie radzi za to znakomicie wypadły w konfrontacji z moim klonem Pass Aleph 5 co prawda ze względu na mały radiator słuchałem tylko kilka godzin ale wrażenie jest jednoznaczne: Szybki Kontrolowany Basior= dużo prądu. Niestety jak dotąd nie miałem możliwości posłuchania tych małych łobuzów z wzmacniaczem zbudowanym na dobrej lampie a szkoda. Dokonywałem również bezpośredniego porównania do monitorów B&W CDM1SE i tu małe Phonary praktycznie bez emocji pokazały swoją klasę i niesamowitą wręcz precyzję i szybkość. Jakość wysokich tonów ich plastyczność i precyzja zasługują na najwyższe pochwały Seas produkuje cudowne głosniki. Uderzenie i moc niskich tonów przyprawiły mnie z kolegą o spore zdziwienie gdyż nawet tego nie oczekiwaliśmy od tych kolumn. Znakomicie zagrały z wzmacniaczem DIY zwanym tez Gaincloone opartym na LM3875 i 450W trafie. Gaincloon naprawdę pokazał klasę samą w sobie z tym że dostawał lekkiej kompresji przy dużych mocach. Średnica naturalna ale nie jest to coś niesamowitego jest po prostu poprawna znakomicie wychodzi instrument zwany saksofonem można wręcz było go godzinami słuchać. Kolorystyka mikro detaliczność na średnicy pojawiła się tylko z piecem Passa z „normalnymi” japońskimi wzmacniaczami była na przeciętnym poziomie. Niezły tez się okazał nasz formowy Gaincloone. Na początku użytkowania tych kolumn byłem przekonany, że muzyka senna typu celtyckie pieśni Enya lub Clannad w ogóle nie będzie na tych kolumnach miała racji bytu jakież było moje zdziwienie gdy przypadkiem moja małżonka puściła sobie Watermark Enyy!! Wyszło miło słodko aż trudno było się nie skupić na słuchaniu! Całkowita stereofonia zasługuje na duże pochwały jest pięknie przed z boku i za kolumnami, z dobra elektroniką są w stanie pokazać cuda. Mimo że podłogówki to znikają jak monitory. Jedynie co można im zarzucić to lekkie bardzo sympatyczne przekłamania w muzyce symfonicznej opartej o wielkie składy tu brakuje im troszkę tej potęgi którą ma np. Audio Academy Hyperion3...wydaje mi się ze winę za to ponosi po prostu fizyka...wielkość membrany to wielkość membrany a jej materiał to materiał. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć ale miłośnicy takiej muzyki szukają wśród innych producentów np. Vienna Acoustic, Nasza Esa lub Qba. W każdym razie do muzyki słuchanej głównie prze zemnie tj pop, jazz, troszkę soft rocka te głośniki się nadają genialnie i do tego gorąco rekomenduje.


Roksan CASPIAN

Budowa to wzorzec minimalizmu wzorniczego.Przedni panel to gruby płat aluminiun,a na nim tylko dwa pokrętła:selektor źródeł i wzmocnienie.Są też dwa małe guziczki,logo i w centrum wyświetlacz.Reszta obudowy to gruba stalowa blacha w matowej czerni,która również wywołuje grymas zadowolenia na twarzy właściciela.Tył jest kontynuacją całości.Mamy tu złoconą baterię gniazd wejściowych oraz dwa wyjścia z przedwzmacniacza,można więc podłączyć dwie końcówki mocy lub cztery monobloki.Wewnątrz ogromne trafo toroidalne o średnicy 14 cm!przygotowane specjalnie dla Caspiana przez firmę Toroid, dwa potężne Aerowoxy,niebieski Alps sterowany silniczkiem i czery tranzystory Toshiby. B.solidna i przemyślana konstrukcja audiofilska z zasilaczem który napędzi najbardziej prądożerne głośniki w swojej klasie i nie tylko. Dźwięk, to wulkan dynamiki ,rozmachu i potęgi w lekko ocieplonym klimacie. Zacznę od basu,bo przykuwa uwagę swą doskonałością.Jest bardzo głęboki,sprężysty,rytmiczny ze zróżnicowaną barwą,nie traci kontroli nawet w najniższych zakresach ,jest mocny i nie zachodzi na resztę pasma.Gitara basowa,perkusja i elektroniczne infradźwięki mogą być odtwarzane jednocześnie,a i tak nie sprawia to Roksanowi problemu,szyby wtedy drżą,żołądek jest masowany, a my słyszymy każdy instrument i uchylamy się przed uderzeniem jak przed rękawicą Tysona.Poprostu znakomity tranzystorowy dół w najlepszym wydaniu.Noga sama przytupuje ,a serce się raduje. Caspian jest niezwykle szybki i b.przejrzysty.Prześwietla nagranie i najdrobniejsze szczegóły podaje na talerzu w znakomitej formie i dynamicznie.Wysokie tony to kultura i znowu klasa,nie są wyeksponowane ,ale nie umknie im też żaden szczegół.Miotełka to miotełka,a sybilaty to nie powietrze spuszczane z wentyla. Średnica stapia oba skraje pasma b.płynnie pięknymi i naturalnymi barwami.Nic nie jest wyeksponowane i wycofane.Słyszymy mlaśnięcia,skrzypnięcia i zaciągane powietrze bez wysiłku i z kulturą,a W.Houston ,czy M.Knopfler stoją przed nami na wyciągnięcie ręki. Wszystkie instrumenty mają właściwą barwę i proporcje,a ich brzmienie wywołuje ciarki na plecach.Caspian jest świetny w każdym gatunku muzycznym, pokazuje pazury , mięcho ,spokój i kulturę zawsze tam gdzie trzeba.Cały ten spektakl dzieje się na szerokiej i głębokiej scenie z czytelnie rozmieszczonymi źródłami. Podsumowując:Roksan Caspian to precyzja,dynamika,przejrzystość,wspaniały bas ,a także kultura,muzykalność i to coś czego brakuje wzmacniaczom budżetowym,a powoduje,że słuchanie wciąga ,muzyka paraliżuje i pozwala zapomnieć o szarej żeczywistości.Polecam,bo to świetny audiofilski wzmacniacz,który sprawdzi się w wielu konfiguracjach.


DIY Kable ze Skretki

Naczytawszy się o zaletach skrętki nad taśmą wszelakiej maści, postanowiłem spróbować. Do tej pory używałem kabla, który kupiłem ze 3 lata temu na giełdzie w Wawie. Jest na nim napisane Silicon acoustic OFC 2x2,5mm*2 oraz wskazany kierunek. Hmmm..... kierunkowy... na giełdzie.... ale wydawał się całkiem, całkiem, pamiętam, że brzmiał lepiej niż inny, mój wcześniejszy noname 2,5mm*2, chyba nie był taki całkiem do bani. Kosztował też sporo jak na giełdowe warunki, o ile pamietam 10pln/m. Ciekaw co z tego wyjdzie, skręciłem ten cudowny kabelek razem z tym moim starym kablem, o którym wcześniej napisałem, wyszła z tego sporej grubości lina :)). Efekty okazały się zadziwiajace, sam już nie wiem, może tu trochę autosugestia zadziałała, ale np. na płycie ‘Carmina Burana’ usłyszałem instrumenty, których chyba wcześniej nie było :). Bas stał się mniej potężny (szyba w drzwiach od łazienki przestała brzęczeć), za to jest bardziej opanowany, wzrosła ilość detali, wysokie są chyba wyższe, a może raczej czystsze. Rozbudowała się scena w głąb – niektóre partie wokalne uciekły za ścianę balkonową :)) Ogólnie poprawa jest ogromna, nigdy bym nie przypuszczał, że skrętka to taki wspaniały wynalazek :) Polecam każdemu próbę z grubszymi skręcanymi kablami, to bardzo tani sposób na poprawę brzmienia za niewielkie pieniądze.


Resolution Audio Opus 21

Odtwarzacz sklada sie z 2 modulow: 1. Modul zasilajacy z gniazdem ICE, wlacznikiem glownym, przyciskami standby i regulacja glosnosci 2. Modul transportu i przetwornika - zawiera wyjscia analogowe (regulowane RCA i XLR oraz stale DIN), naped ATAPI CD-ROM, przyciski sterujace napedem. Moduly laczy 25 pinowy RS 232.   Cechy, ktore da sie natychmiast wylapac to plynnosc, spojnosc i muzykalnosc.   Do odsluchu uzylem dos zroznicowanego materialu muzycznego: Klasyka: J.S.Bach - Msza H-moll, P.Herreweghe, Harmonia Mundi J.S.Bach - "Art of the Fugue", B.LaBadie, Dorian W.A.Mozart - "Requiem",B.LaBadie, Dorian L.v.Beethoveen - "IX Symfonia", P.Herreweghe, Harmonia Mundi L.v.Beethoveen - "Missa Solemnis", P.Herreweghe, Harmonia Mundi G.F.Handel - "Messiah", G.Solti, Decca J.S.Bach - "Goldberg Variations", G.Gould, Sony W.A.Mozart - 25 Koncert Fortepianowy - M.Argerich, EMI M.Argerich - Recital fortepianowy (Bach, Chopin, Prokofiev, Bartok, Ginastera, Scarlatti) - EMI M.Argerich - "Legendary 1965 Recording (F.Chopin)" - EMI M.Mussogorski - "Obrazki z Wystawy", I.Pogorelich, Deutsche Grammofon   Jazz'owe pitu-pitu: R.Clayton, R.Brown, Ch.McBride - "Super Bass II" - TELARC P.Barber - "Companion", "Night Club" - Mobile Fidelity W.Marsalis - "Black Codes" - Columbia W.Marsalis - "Magic Hour" - BlueNote Ch.Haden - "Montreal Tapes with Don Cherry& Ed Blackwell" J.Coltrane - "A Love Supreme" - Impulse R.R.Kirk - " I talk with the Spirits" T.Chapin - "Sky Piece"   Rock i okolice: Dire Straits - "Love Over Gold", "Brothers in Arms" King Crimson - "Larks Tongues in Aspics" , "Three of a Perfect Pair" Pink Floyd - "Delicate Sound of Thunder" Sting - "10 Summoners Tales" , "Fields of Gold"   Zaczalem od najbardziej wymagajacego repertuaru - chory wzbogacane orkiestra. Opus pokazuje swietna rozdzielczosc. Zachowana jest przy tym plynnosc i barwy. Zrodlo jest troche beznamietne w dobrym znaczeniu, nie daje sie "poniesc", nie pojawia sie balagan. Rozmieszczenie na scenie jest poprawne. Chory i glosy solo brzmia pieknie. Srednica jest ladnie nasycona, slychac nasycenie alikwotami, rozwibrowany glos brzmi blisko tego, co mozna uslyszec w rzeczywistosci. Glos Andreasa Scholla to piekny alt, Opus pozwala go jednak zidentyfikowac jako meski - to glownie zasluga jego neutralnosci. Smyczki brzmia b. przekonujaco. Grzechem wielu zrodel (np. Jolida czy Meridian 588) jest zbytnie rozciagniecie w gore, przez co brzmienie jest za wysokie i za lekkie - zwiekszony jest udzial wyzszych harmonicznych. W przypadku opusa wszystko jest w porzadku, wiolonczela pozostaje wiolonczela, skrzypce nie udaja altowki :-) Na wielu realizacjach (szczegolnie tych bardziej kameralnych) dobrze slychac poglos pudla. Klawesyn na "Art of the Fugue" brzmi momentami "perkusyjnie" - Opus pieknie oddaje ten efekt. Pojawia sie rytm oraz slychac, ze klawesyn jest instrumentem strunowym. Znika tez nieco jego bezdusznosci. Fortepian potrafi obnazyc braki wielu zrodel. Jolida czy Meridan 588 na "Obrazkach z Wystawy" (zrealizowanych absolutnie referencyjnie") przeklamuja. Jolida ma nieco zabalaganiony bas i zbyt duze rozciagniecie w gore, fortepian brzmi tak jakby nie byly zachowane proporcje - niskie dzwieki sa za ciezkie, wysokie - za lekkie. Opus przywraca rownowage. Gra nieco nizej, wysokie dzwieki nabieraja troche masy - nie znaczy to, ze traca zwiewnosc, niskie - przestaja przytlaczac a zaczynaja stanowic podstawe - moim zdaniem jest wreszcie idealna rownowaga. Sprawa niskich tonow jest o tyle dziwna, ze Resolution ma wiecej basu niz Jolida czy Meridian 588, jak sie okazalo kluczem jest porzadek i kontrola tego zakresu. Slychac prace ciegien pedalow oraz wybrzmienie pudla. "Obrazki" odkrylem na nowo. 25 koncert fortepianowy zabrzmial fenomenalnie - Argerich gra jak natchniona a Opus nie przeszkadza - pozwala muzyce plynac, jest lekkosc i powietrze. Polonez na "Legendary 1965..." to porcja temperamentu, dynamiki i smaczkow - Opus pokazuje wszystko - slychac poslizgniecie buta na okladzinie pedalu, odglosy ze studia itp. Na "Goldberg..." wyraznie slychac podspiewywane Goulda, na bonus trackach wreszcie doskonale daja sie zrozumiec dialogi. Z dynamika zawsze jest b. dobrze choc to nie dCS czy Burmester...   Jazz'owe nagrania pokazuja 2 cechy zrodla: 1. Swietna lokalizacje zrodel na scenie. 2. Doskonaly bas, pelny, mocny, punktualny i dosc nisko schodzacy. W porownaniu do rownie plynnego Ikemi jest duzo powietrza, dzwiek nie jest tak "rozlany". Najblizej chyba do Audio Aero Capitole mk II.   Nagrania rockowe potwierdzaja obserwacje - dynamika, bas, doskonala rownowaga. Swietnie zabrzmialo "Sleepless" King Crimson. Jedyna wada to czasem ciut za grzeczne przedstawienie niektorych fragmentow. Riffy gitarowe brzmia ostro, ale nie sprawiaja wrazenia, jakby mialy rozszarpac sluchacza...   Genralnie - poza chwilami delikatnym ugrzecznieniem - same zalety - idealna rownowaga, neutralnosc, niesamowita przejrzystosc.   Resolution najlepiej bedzie sie czul w towarzystwie przejrzystej reszty toru. Cardas'a Golden Reference albo podobny IC lepiej od razu wliczyc w cene zakupu...   Generalnie - w klasie do 25-30 kzl zrodlo na pewno warte rozwazenia- lacze najlepsze cechy Meridiana 588, Linn'a Ikemi i paru innych konkurentow.


Pioneer PD-S802

Kupiony okazyjnie (tak?) za dwie stówy, właściwie z nudów, "saute" zagrał, nie budząc entuzjazmu. Po rozkręceniu okazało się, że wewnątrz zamiast powietrza jest masa fajnej elektroniki (2 trafa, trzy oddzielne płyty, po przetworniku na kanał). Szkoda było, żeby takie zacne kostki się marnowały, smęcąc coś pod nosem. Powierzyłem zatem to wszystko Maestro Tuningu o forumowym nicku 'usha' (a na allegro: 'rusha'), czyli Robertowi ze Świętochłowic. Dał się już poznać - z dobrej strony - przy upgreadzie CD Yamahy, zresztą parę swoich "dzieł" z sukcesem zbył wcześniej na allegro. Fakt, dłuuugo męczył biednego Pioneera, ale warto było czekać. Do wypełnionego wnętrza sobie znanym sposobem upchnął drugie tyle: diody Shottky'ego, Rubycony, Elny, Panasoniki, Philipsy, Wimy Black Box, Sanyo OS-CON, Nippony, Jantzeny Audio, no i oczywiście BB OPA 627. Ufff. Efekt? Taki, że zauważyła go nawet Żona, przechodząc z kuchni do łazienki (jak wiadomo, jest to najdoskonalszy miernik zmian systemu audio). Innymi słowy: fenomenalna, tak, właśnie fenomenalna stereofonia, separacja i lokalizacja źródeł - wzorcowa (iluzja realności), bombowa dynamika, żadnej kompresji, wysokie tony , jak wyrżnięte z kryształu, wybrzmiewają, wybrzmiewają... Czy trzeba jeszcze dodawać, że średnica jest miodopłynna, a przy tym gorąca jak lawa? Bas jest tak fantastyczny, że córka kazała sobie powtarzać do znudzenia (mojego) odgłosy burzy z "Semele" Haendla: "- Tatusiu, to jak prawdziwe grzmoty!". Trudno przecenić również fakt, że Usha-Robert jest sympatyczny, uczynny, z poczuciem humoru, no i ma zwyczaj owce strzyc, a nie zażynać.


Eltax Liberty 5+

Moja opinia odnosi się do modeli starszych. Jestem posiadaczem właśnie takich kolumn. Zostały dość poważnie zmodyfikowane jednak wersja podstawowa nie była całkiem niezła, jak na kolumny za 800zł, ( za tyle mi się udało je kupić na allegro - prawie nówki, w sklepie 1600zl) Uszczelniona została komora głośnika, lekko dotłumiona przez naklejenie na ścianki materiału tłumiącego, wymiana okablowania na Audioquest GNC, teraz bodajrze jest to model Type 8 (miedz LGC), miałem troche dodatkowego przewodu wiec urzyłem, zmiana kondensatorów w zwrotnicach z elektrlitów na MKP Jensena. przelutowanie wszystkich styków w miejsce wsuwek. Teraz graja naprawdę pięknie, takie jest przynajmniej moje zdanie , porównując do wielu różnych kolumn wysokiej klasy. Są stonowane , bez przejaskrawnia wysokich parti, a basu tego nieskiego też nie brakuje. Są jednak wymagające co do miejsca ustawienia i trzeba parę prób odsłuchowych przeprowadzić zanim się je ustawi. Ale wtedy potrafią naprawdę zadziwić. Ogólnie bardzo polecam


Altus 110

Są to kultowe głośniki , ma takie mój wujek zawsze u niego przykuwały mój wzrok najbardziej , grałem na takich dyskoteki szkolne pożyczałem wtedy je od kumpla tyle że to były 75-tki ale co altus to altus , z kolegą zajmujemy się graniem imprez szkolnych itp , udało mi się kupić dwa altusy 110 za bagatela 0,7 L :):):) tyle że jak to altusy miały wykruszone zawieszenia górne , jako że nie miałem czasu na zabawe na allegro za 99 zł kupiłem dwa nowe niskotonowe i zamienniki średniotonowych z alpharda za 11,50 za jeden :) podłączałem to do eltrona fajnie nawet grało , podłączałem do technicsa Su500 spoko ale dopiero doceniłem stare dobre polskie produkty gdy z piwnicy wytaragałem stary amplituner unitra aida 105 to jest dopiero dźwięk , mam sporo innych głośników ale altusom nie dorównuje żaden tego dźwięku poprostu nie da sie opisac inni kupują jakieś głośniki do kina domowego za 500 zł a za 200 zł można skompletować porządny zestaw :)


Technics RS-BX747

RS –BX747 to był swego czasu szczytowy modedel (analogowy) magnetofonu Technicsa. Zastosowano w nim 3 silniki, 3 głowice (możliwość odsłuchu zaraz po zapisie – monitor) antywibracyjną podstawę całości i super sztywną kieszeń kasety. Napęd rolki silnikiem sterowanym kwarcem, co dało +- 0,05% (wrms) kołysania dźwięku. Automatyczna kalibracja taśmy, do wyboru trzy tryby, ręcznie dopasowywany prąd podkładu. To wszystko daje bardzo przyjazny dla użytkownika produkt. Zanim kupiłem ten magnetofon, spedziłem dłuuuugie godziny w sklepach, czytając opisy techniczne różnych modeli różnych firm. Wybrałem Technicsa i nigdy nie żałowałem. Brzmi bardzo dobrze, używałem głównie kaset metalowych, nagranie płyty i kasety puszczane przemiennie, było nierozróżnialne. Nie zauwazyłem jakichkolwiek podbarwień czy zniekształceń. Bardzo dobrze radzi sobie z fortepianem, który jest chyba jednym z trudniejszych instrumentów dla magnetofonów. Wg. mnie, to neutralnie grający solidny magnetofon o znakomitych parametrach.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.