Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Amplifon WT 30 II

Amplifon WT-30II jest lampowym wzmacniaczem pracującym w klasie A, o mocy 31W na kanał. Stopień wyjściowy zrealizowany jest na podwójnych triodach 6N13S.   Po raz pierwszy zainteresowałem się wzmacniaczami firmy Amplifon dość dawno temu, były to modele WL-36 (pentodowy) i WT-30 (triodowy). Podobał mi się wygląd i brzmienie Amplifonów, zwłaszcza "30-stki". Po dłuższej przerwie słuchałem WT-30II i WT-40. Też mi się podobały, choć "40-stka" była dla mnie trochę za ostra, raczej do mocniejszej muzyki niż zwykle słucham. Znacznie później nadszedł czas na zmiany w moim systemie. Zamierzałem wymienić swój poprzedni wzmacniacz (Arcam Alpha 7) i przez mniej więcej rok dokonywałem tu i ówdzie odsłuchów porównawczych, w dużej mierze konstrukcji lampowych. Pamiętając miłe doświadczenia z przeszłości, postanowiłem złożyć wizytę w siedzibie firmy, żeby uwzględnić bądź wykluczyć opcję Amplifonów. Zależało mi na tym, żeby na spokojnie posłuchać tych wzmacniaczy na swoich Spendorach S1. W tym czasie zetknąłem się ponownie z WT-30II, ale także z WL-25, drugim wcieleniem WT-40 i nowością w postaci WT-35. Ze "stajni" Amplifona wciąż najbardziej skłaniałem się do "30-stki", ale, co ważniejsze, wiedziałem już, że zdecydowanie bardziej mi on odpowiada od modeli innych firm, które wcześniej brałem pod uwagę.   Dla mnie WT-30II to więcej niż dobry wzmacniacz. Muzyka potrafi być spektaklem, w który coraz bardziej się angażuję a kiedy dobiega końca, przepełnia mnie uczucie spełnienia. Myślę, iż jest to głównie za sprawą muzykalności i naturalności. Dużą sztuką jest realistyczne oddanie poszczególnych instrumentów, ale jeszcze większą połączenie ich brzmienia w harmonijną całość. Taki jest Amplifon - ładnie oddaje brzmienie instrumentów i z przyjemnością można skupiać uwagę na ich barwie i fakturze dźwięku, jednak przede wszystkim pokazuje, że utwór jest pewną całością i owe instrumenty tworzą spójny spektakl.   WT-30II prezentuje niektóre cechy powszechnie przypisywane konstrukcjom tranzystorowym: jest detaliczny, szybki i dynamiczny. Zdarzyło mi się słuchać ostrzejszego jazzu i rocka i choć nie jest to mój ulubiony repertuar, byłem pod wrażeniem przekazu. Z drugiej strony ma kojarzone z lampowym brzmieniem ciepło i naturalne oddanie barw instrumentów i wokali - co słychać szczególnie tam, gdzie materiał muzyczny nie opiera się na "silnym uderzeniu". Ja słucham głównie spokojnej klasyki (przede wszystkim muzyka dawna, zwłaszcza barokowa) i równie spokojnego jazzu o skromnym instrumentarium. Przy takim repertuarze, duża ilość detali przekazywanych przez "30-tkę" wzbogaca przekaz i umila słuchanie ale nigdy nie przyciąga całej uwagi i prezentacja podporządkowana jest nastrojowi muzyki. Kontrola basu jest dobra, nie rozlewa się i nie jest "tłusty". Na scenie panuje porządek, jest ona raczej szeroka choć o niezbyt dużej głębi.   W konstrukcjach lampowych, jako pewien wysublimowany dodatek, cenię także otoczkę wytwarzaną przez żarzenie się włókien. Porównałbym to do kolacji przy świecach: niby ta sama potrawa, a jednak smakuje inaczej. Wieczorne słuchanie Amplifona przy wygaszonym lub stłumionym oświetleniu, u mnie wywołuje większą podatność na uleganie nastrojowi muzyki i piękną oprawą dopełnia muzyczną ucztę.   WT-30II jest dość elastyczny w zastosowaniu. Nie wymaga bardzo wysokiej skuteczności do pełnego prezentowania swoich możliwości a jego stosowanie nie ogranicza się do średniej wielkości pomieszczeń. Co do współpracy z kolumnami, to mimo pewnych obaw, które kiedyś miałem, co do wysterowania Spendorów S1 o skuteczności 88dB, WT-30II nie ma z tym żadnych problemów. Słychać zapas i swobodę. Zaś co do wielkości pomieszczenia, to wzmacniacz potrafi bez ograniczeń nagłośnić duże pomieszczenie, co wydaje się być cechą firmową. (W ubiegłym roku miałem przyjemność uczestniczyć w odsłuchu WL-25, WT-30II, WT-35 i WT-40 w pomieszczeniu o powierzchni ok. 60m2. Materiał muzyczny obejmował szerokie spektrum, jako że stanowił przekrój różnorakich zainteresowań uczestników. Brzmienie poszczególnych modeli mogło się bardziej lub mniej podobać, ale każdy swobodnie rozwijał skrzydła wypełniając przestrzeń muzyką.)   WT-30II daje przyjemność z słuchania muzyki.


Sony TA-F530ES

Wzmacniacz Sony TA-F530ES jest dlamnie w sam raz, bardzo duza moc niezle napedza moje kolumny =] niepodoba mi sie tylko to ze ma słaby bass i jesli ktos lubi bass to go raczej w tym wzmacniaczu nieznajdzie (chyba ze dokupi korektor) Ogolnie gra bardzo dobrze !! Wzmacniacz ma wyjscia: Direct In, Adaptor, Tape 1 , Tape 2, CD, Tuner, Phono. Posiada wyjscia na 4 Kolumny(ja korzystam z 2 tylko). Ma regulacje bassu i sopranu, przełącznik (Mono/Stereo), Balance, Opcje: Source Direct i Cartridge (te drugie niewiem do czego słuzy) Ja kupilem go za 270zł i mysle ze to był dobry zakup =] Jak narazie nic mi sie wnim niepopsuło.


NAD 510

510ke kupilem bardzo tanio ale to ze wzgledu ze byla uszkodzona - porysowana i poplamiona obudowa, problemy z wysuwaniem i wsuwaniem szuflady, slaby odczyt plyt. Powoli sie nia zajmuje i proboje doprowadzic do znosnego stanu. Obudowe udalo sie jakotako odczyscic (juz nie straszy wygladem), mechanizm zostal przeczyszczony co troche pomoglo ale docelowo bedzie konieczna wymiana calego modulu CDM12.1, do zrobienia zostal jeszcze naped szuflady (wylamane zeby w kolku napedzajacym)   NAD510 to po prostu tani NAD. Surowy (typowy dla NADa) wyglad, prosta obsluga (brak np. programowania), brak pilota (nie ma odbiornika w srodku). Dla wygodnickich to on nie jest, ale jesli tylko wlaczamy plyte zeby ja sluchac a nie przeskakiwac utwory z fotela to dlaczego nie?   Dzwiek? (szczegolnie w porownaniu do mojego AR CD-06) Przede wszystkim mily dla ucha, spokojny, lagodny. Bas ma wyraznie ograniczona glebie, ma zaokraglone kontury. Wyzsze jego skladowe sa nieco podbite co przydaje troche "potegi" ale mimo ze to sztuczka to da sie nia tolerowac no chyba ze ktos jest purysta. Lagodna, miekka srednica, spokojne wysokie tony. Mimo to wyraznie przestrzenny dzwiek. Dynamika ograniczona - wszystko zgodnie z koncepcja - "utulic, uspokoic sluchacza, wciagnac w muzyke". To wszystko jest pewnego rodzaju oszustwem, szalbierstwem wzgledem prawdy - ale szalenie milym. Sluchanie dzwieku z 510ki jest po prostu wciagajace. Ona nie umie przywalic, powalic ale potrafi uspokoic i zaczarowac. Po powrocie do domu po ciezkim dniu taka umiejetnosc to poszukiwany przez wielu skarb!   Obecnie uzywam go zamiennie z AR - sluchanie roznych plyt na 2 zupelnie roznych brzmieniowo (roznice klasy pominmy) odtwarzaczach to ciekawe doswiadczenie.


Denon 1710

Nie bede opisywal dzwieku/obrazu, bo nie mam bezposrednio z czym porownac (na tej samej konfguracji, zeby mialo to sens). Mnie osobiscie pod tym wzgledem zadowala... Brakuje sacd i dvd-a no ale w koncu to segment budzetowy, wiec nie ma co wymagac. Iryrujaca jest glosnosc pracy- przy bardziej klopotliwych plytach (dwustronne, zabrudzone) jest tak glosny, ze nie da sie ogladac w spokoju filmu ;p Czasem zawiesza sie podczas odtwarzania mp3- nie trzeba co prawda go wylaczac- wystarczy wrzucic kolejny utwor- jest to jednak denerwujace. Wyswietlacz- katastrofa- nawet jak na budzetowke. Brak nr odtwarzanego tracku, maly i nieczytelny. Szkoda, ze akurat tutaj denon zaoszczedzil. Tacka plastikowa... nie darze jej zaufaniem :) Powolnie sie laduje/otwiera. Menu- nie wiem czemu, ale w sytuacji odtwarzania mp3 z folderu kursor (podswietlenie) pozostaje na mp3 pierwotnie wlaczonej... caly czas, pomimo ze utowry leca dalej. Troche to utrudnia sprawe. Na koniec jeszcze sprawa pilota... jeszcze chyba ani razu nie zdarzylo mi sie, aby po 'pierwszym' nacisnieciu 'repeat' odtwarzacz zareagowal :) Ogolnie komfort pracy na tym pilocie jest dosc niski, dobrze, ze pilot z AVR jest konfigurowalny. W zasadzie na poczatek 1710 jest ok, ale w przyszlosci w pierwszej kolejnosci leci do wymiany. Do odsluchu cd audio chyba warto zakupic dedykowany odtwarzacz. Raczej nie skusilbym sie na niego w innej sytuacji niz zakup w zestawie. Sprzedawany osobno raczej nie wart swojej ceny.


NAD C 320 BEE

Nada kupiłem, bo trafiła się okazja za dobre pieniądze......słuchałem przed zakupem w sklepie z takimi samymi kolumnami z jakimi miał grać u mnie w domu ( AE AEGIS ONE ) Nie byłem zachwycony odsłucham, ale w porównaniu z CA i Harmanem Kardonem okazał się akceptowalny. Po kilkunastu dniach odsłuchu byłem już bardzo zmęczony słuchaniem do tego stopnia, że poważnie ograniczyłem sesje odsłuchowe. Grało to z cd NAD C521BEE. Więc moje odczucia: najbardziej mnie drażni prezencja góry pasma jaka oferuje NAD. Blachy perusyjne są zapiaszczone i nienaturalnie syczące, przez co męczą ( nie jest to kwestia felernego modelu tylko filozofii brzmienia firmy NAD, ponieważ słuchając 352 i 340 odniosłem to samo wrażenie ) Co do brzmienia blach to doskonale wiem jak powinny brzmieć, ponieważ jestem perkusistą i zajmuję się trochę realizacją dźwieku. Bas bardzo często się gubił, był mało konturowy. Dużym niedogodnieniem dla mnie był brak wejścia phono.....NAD życzy sobie ponad 300zł za przedwzmacniacz gramofonowy.... Kiepska stereofonia, nieprecyzyjny potencjometr balansu ( przy cichym słuchaniu jeden kanał dominował ), nieporęczny pilot i niedostatki w wykończeniu ( przy włączaniu w lewym kanale słychać było dość głośne "pyknięcie") dopełniły goryczy. Na pocieszenie zostaje niezła średnica.......coż trochę mało, tym bardziej, że wzmacniacz w naszej skorumpowanej ( nie boję się użyć tego słowa ) prasie audio zdobył najwyższe noty. Pytam się za co?? Z drugiej strony konkurencja w tej cenie oferuje też niewiele. Jeśli ktoś ma 1500zł i chce mieć w domu niezły wzmak to tylko rynek sprzętu używanego wchodzi w grę.......sam się o tym przekonałem, niedawno kupiłem DENONa PMA 1500R, mającego 8 miesiecy w stanie idealnym za mniej niż pół ceny i...........to 3 klasy lepszy dźwięk niż C320bee, ale to już temat na inna recenzję.


Harman Kardon hd 710

...pierwszy cd'ek na dobrym sprzęcie (power follower+klony diy) więc można jakoś ocenić co wypływa z tego cd'ka.Gra troszku lepiej niż mój komputer.Różnicę słychać.Jak dla mnie dźwięk był mało słodki,mało muzykalny, lekko szorstki.Po malutkim tuningu (wymiana opamp'ow) jest już znacznie lepiej. Może być też wina power follower'a pracującego w klasie A oraz przeźroczystych monitorów na excel'ach i morelach, a wiadomo klasa A jest analityczna, nie mówiąc już o głośnikach.Wyciagają z elektroniki wszystkie braki na wierzch, harman nie jest hi-end'em wiec nic dobrego z takiego połączenia nie może być. Przyjdzie czas na zmiany ;). Pewnie z głośnikami i wzmacniaczem w swojej klasie grało by to znacznie lepiej.......Za tę cene może i byłoby coś lepszego...kto wie...aczkolwiek jeśli jest gdzieś tanio do kupienia to polecam.


Sharp CP-U10H

Kolumny świetne, bardzo rzadkie, (jeżeli ktos nie zna w skrócie opisze: podwojny bas 13 cm w ukladzie d\'apolito z membrankowym sopranem, bassreflex, 40w rms). Kupilem je na gieldzie w słomczynie, jakis koles chcial je wyciagnac za 70zł, ja od reki wcisnalem sprzedawcy 100-wke, chcial mnie pobic :). Planowałem zakup małych kolumn pod miniwieze soniaka, a że kolumn sharpa nie znałem, to podłączyłem pod solidnego wzmaka kenwooda i CD Onkyo. Efekt super, kolumnom nic nie brakuje, polecam. Sopran swietny, bas jak na małe kolumny bardzo słuszny


Reloop HA-200

to jest wzmacniacz dla mnie idealny. slucham zroznicowanej muzyki od trash metalu i eksperymentow noise`u poprzez art-rocka, jazz, ambient az do muzyki klasycznej - i reloop sprawdza sie w tym wysmienicie. kiedy trzeba posiada moc i niskie tony - geste gitarowe riffy brzmia na nim dosc przestrzennie, nie sa sciana dzwieku. innym razem. przy innej, spokojniejszej muzyce potrafi dobrze wydobyc rozne smaczki instrumentow. nie jestem audiofilem, slucham raczej muzyki niz dzwieku. nie uzywalem zadnego innego wzmacniacza tej klasy (ale sluchalem kilku w sklepach przed zakupem).


RFT Rema toccata 940/2 HI FI

witam ja swoja Remę odkupiłem wraz z papierami w stanie idealnym od kolegi za 20 zł wszystko było oki poza nieprzestrojonym radiem ale ogólnie sprzecik był oki moc chyba 2x40 wat kontur, wyciszenie, -12db, -9db, sensory jak w Radmorze tyle ze czerwone (ja mialem wersję z polskimi napisami i polskim trafem) cała noc grania na kolumnach od Eltrona i nawet sie nie spociła a remizę potrafiła rozruszać (nie zartuje) fajny sprzet za mała kasę i ładnie da sie go stuningowac i wizualnie i elektronicznie:) minusy: wygląd (po latach jak sie o nią nie dba to wyglada marnie ale to w koncu rocznik 1977 no i chyba jej gabaryty bo Radmor przy niej jest malutki) ale tak to niema sie do czego przyczepic za tą cenę:) pozdrawiam


Thiel PCS

Monitory Thiel PCS były jednym z moich typów do odsłuchania w domowym systemie (pokój 16m2, częściowo zaadaptowany akustycznie). Bardzo zainteresowały mnie ze względu na ciekawą trójdrożną konstrukcję ze współosiowym głośnikiem wysoko-średniotonowym w niewielkiej obudowie (bas refleks). Renoma firmy budzi oczekiwania ponadprzeciętnych doznań. I tak też jest. Na podstawkach SoundArtu monitory zagrały bardzo dokładnym i czystym dźwiękiem. Aż za dokładnym i za czystym. Bardziej „fizjologicznie” zabrzmiały na nieco zmodyfikowanych poprzez położenie płyty granitowej podstawkach EPOS i do takiej konfiguracji odnosi się ta opinia. Dzięki wyrównaniu zakresów PCS-y pozwalają na głośne odsłuchy, bez słyszalnych zniekształceń. Być może jednym ze sposobów na osiągnięcie takiego efektu jest ograniczenie dolnego skraju pasma do 55Hz (dane producenta). Sprawdziłem: przy użyciu płyty testowej częstotliwość 35Hz (niższa od deklarowanej) jest dobrze słyszalna... Jednak w odsłuchach muzyki pewien niedosyt basu będzie odczuwalny przez użytkowników, którzy na Thiele PCS „przesiądą się” z dużych kolumn podłogowych lub monitorów schodzących naprawdę nisko. Efekt ten jest najwyraźniejszy przy niskich poziomach głośności. Otrzymujemy za doskonała kontrolę tego zakresu pasma. Bas-refleksy skierowane do przodu wyeliminowały wzbudzanie niskich częstotliwości. Po raz pierwszy usłyszałem taki efekt w moim pokoju. Zakres średnich tonów jest klarowny i naturalny. Wyostrzeń nie zaobserwowałem ani na Cardas Golden Reference, ani na srebrnym PSC Pristine R-30. Tony wysokie są świetnie zintegrowane z pozostałymi zakresami pasma, zawierają dużo informacji. Wybrzmienia talerzy i „przeszkadzajek” prezentowane były bez efektu „zapiaszczenia”. Kolumny bezbłędnie różnicują jakość nagrań. Thiele PCS według mnie lepiej zaprezentowały się w repertuarze klasycznym, gdzie wiernie oddawały barwę instrumentów i zachowywały klarownosć brzmienia zarówno małych jak i większych składów. Ale "muzykalność" i płynność systemu powinna zapewnić elektronika. Thiele PCS już niczego nie wygładzą. Po takiej przygodzie z monitorami uznałem, że koniecznie muszę posłuchać podłogowe Thiel CS 2.4. O Thielach krążą na forum pewne obiegowe opinie. Po dokonanych odsłuchach modelu podstawkowego chciałem się do nich odnieść. Po pierwsze – to nie są ostre kolumny. Membrany są wykonane z aluminium, ale PCS-y nie mają nic wspólnego z metalicznym brzmieniem. Jest neutralne. Skłaniają się ku tej „chłodnej” stronie neutralności. Po drugie – wydaje mi się, że nie są trudne do wysterowania. Po trzecie – wymagają raczej dużych pomieszczeń. W moim nie zachwyciła mnie prezentacja przestrzeni nagrań. PCS-y można wstawić do dużych pomieszczeń ... i wtedy dokupić subwoofer ? ;(


Diora CD - 704

To dobry odtwarzacz charakteryzujący się bardzo dobrze wyrównanym brzmieniem, wspaniała stereofonią i basem-w kwesti brzmienia trudno się do czegokolwiek doczepić. Kilka dni temu dokonałem testu porównawczego CD 704 ma filtr cyfr. z 4 X nadpróbkowaniem (TDA1301) i przetwornik c/a typu Continuous Calibration (SAA7345) z Denon-em 735 (proc. Alpha)...   Wyniki testu były zaskakujace ponieważ poczciwa Diora zremisowała z urządzeniem Denona (ja oraz mój kolega zapalony audiofil nie byliśmy w stanie odgadnąć czy gra diora czy denon-oba urządzenia zostały całkowicie z synchronizowane odtwarzały razem dwie identyczne płyty,a o wyborze urządzenia decydował przełacznik wejść ,który zmieniał wejścia bez najmniejszego trzasku czy przeskoku-dzięki czemu można było niezauważalnie zmieniac rodzaj testowanego urządzenia i pytać które urządzenie gra aktualnie. ) -brzmienie było praktycznie identyczne, jedyna nieznaczna,prawie niezauważalna przewaga 735 polegała na minimalnie niższych szumach własnych (dynamika) ,które można było zauważyc przy pełnym odkręceniu gałki wzmacniacza co przy słuchaniu muzyki jest niemożliwe do zauważenia chyba,że podczas odsłuchu bardzo cicho nagranych fragmętów z maksymalna głośnością co ze wzgledu na zastosowany wzmacniacz 2 X 100 Watt RMS jest niebezpieczne dla słuchacza i osob towarzyszących ze wzgledu na możliwy nieprzewidywany wzrost głośności... Dość skromne urzadzenie o dobrych właściwościach...


B&W | Bowers & Wilkins DM309

Tak jak wspomniano wyzej 309tki mają "techniczne brzmienie", ale takie jak mi odpowiada. Porównywałbym je z suchością przekazu studyjnego sprzętu yamahy (chodzi o instrumenty). Bas jest soczysty i dobrze kontrolowany, średnica troche za bardzo wycofana a góra mocno prowadzi całość. CO kolwiek by o nich nie powiedziec trzeba stwierdzić, że z powodzeniem radzą sobie z każdym repertuarem. Lubią się z kablami Audioquesta. We wspólpracy z dobrym cdkiem i wzmakiem (np. Rotel RCD-02 i RA-02) mogą nawet zaskoczyć sceptyków. Oczywiście mówie o sprzęcie dogrzanym. Nie powalają co prawda tak jak Dynaudio Audience 52 ale w aplikacjach kina domowego radzą sobie nadzwyczaj dobrze.   Zwyciesko wychodzą w porównaniu z każdą inną kolumną oferowaną w tzw packach i zakupione z dobrego źródła z drugiej ręki na pewno posłużą długo.


Philips Proscreen 4750

W roku 1999, kiedy pierwszy raz trafił do sklepów, przewidziany był do zastosowań profesjonalnych CAD/CAM ale był też doskonałym rozwiązaniem jako projektor do kina domowego. Potwierdził to prestiżowy tytuł BEST BUY ***** magazynu Home Entertainment. Obraz wyświetlany przez ten projektor jest wciąż na wysokim poziomie, nawet w porównaniu do sprzętu produkowanego obecnie. Projektor może być wykorzystany do prezentacji (ze względu na swoją wysoką rozdzielczość 1024x768 – EXCEL itp.) jak i do oglądania filmów na DVD w systemach kina domowego. Te ostatnie najlepiej oglądać wieczorem przy włączonym jednym źródle światła (patrz fotografie na dole strony) lub w wyciemnionym pomieszczeniu, chyba nie będę musiał tłumaczyć dlaczego :].   Co do pomieszczeń słabo wyciemnionych (czytaj nasłonecznionych), a owszem można oglądać film „w dzień”, ale (o czym rzadko ktoś wspomina) kosztem kontrastu i wyrazistości obrazu. Nie ma się co oszukiwać 750 ANSI Lumenów potrzebuje kinowej atmosfery.   Na pochwałę zasługuje bardzo cichy wentylator Philipsa 4750 (30 dB) – co jest istotne przy oglądaniu filmów (zwłaszcza jak się ma projektor za lub nad głową) jak i doskonały obraz wytwarzany przez 3 chipy LCD.   Wszystkie dane techniczne projektora podane są na końcu tego opisu. Zamieściłem także oryginalne zdjęcia projektora wraz z wyświetlanym przez niego obrazem „rzuconym” na ścianę.   Porównywałem ten projektor z obecnym modelem Philips Astaire i muszę powiedzieć, że jak na takiego „dziadka” świeci jeszcze całkiem przyzwoicie (mówię tu o oglądaniu DVD) i może z Astairem śmiało konkurować. Dużo lepiej od Astaira wypada zaś przy odtwarzaniu obrazu z komputera (przede wszystkim rozdzielczość).   Inne projektory z którymi porównywałem to Panasonic i Toshiba. Poniżej podaje linki do ich opisów technicznych.   Projektor LCD Panasonic PT-LB10U http://www.projectorcentral.com/Panasonic-PT-LB10U.htm Projektor DLP Toshiba TDP-S20 http://www.projectorcentral.com/Toshiba_DPD-TDP-S20U.htm   Muszę stwierdzić, że przy Panasonicu, Philips wypadł całkiem pozytywnie. Widać różnicę pomiędzy 2000, a 750 Lumenami, ale obraz Panasonica nie „przebił” Philipsa. Oczywiście to moje subiektywne odczucia, jednak spodziewałem się przepaści pomiędzy nimi, a tu miłe zaskoczenie. Wybiło mi to z głowy kupowanie Panasonica za ok. 6000 zł.   Co do Toshiby, to musiałem przy niej spasować tzn. na drugi dzień po zakupie oddałem do sklepu. Kupiłem ją bardzo podekscytowany jej parametrami (1500 ANSI lumen i kontrast 2000:1), jednak przeszkadzał mi „Efekt Tęczy” specyficzny dla DLP (prędkość wirowania koła za wolna (2x) i tylko 4 segmenty kolorystyczne). Może dlatego, iż noszę okulary. Owszem obraz był ładny i wyraźny ale po 15 minutach oglądania tak zmęczyłem oczy od kolorowych błysków, iż musiałem zrezygnować. Poza tym głośność wentylatora Toshiby jest nie do zaakceptowania przy oglądaniu filmów (32 dB w trybie ECONO i aż 36 dB w trybie normalnym). Nie polecam więc Toshiby dla podatnych na „Efekt tęczy” i wrażliwych na głośne wentylatory.   Tak więc reasumując, pomimo tego iż Philips jest „dziadkiem” naprawdę poleciłbym go dalej.   UWAGA I !!! Informacje o lampie. Lampa UHP 120 W Philipsa - oryginalna. Produkowana jest też przez innych producentów. Ceny nowej w granicach 180 do 330 EURO. Jednak mediana znajduje się bliżej tej górnej wartości. Nie wiem nic o dosztukowywaniu innych źródeł światła więc proszę mnie nie pytać.   Projektor Philips ProScreen 4750 - Specyfikacja techniczna   Sugerowana cena w roku 1999 (USD): 5,699$ Jasność (Lumeny): 750 ANSI Kontrast: 170:1 ANSI Waga: 7.7kg Wymiary (cm) (WxSxD): 16.5 x 33.0 x 33.0 Przekątna obrazu (cm): 22.9 - 1,318.3 Focus: Ręczny Zoom: Ręczny Korekcja Keystone: Stała Przesunięcie Soczewki: Nie Kompatybilność: Composit Video (Chinch), S-video: Tak, Tak Komputer (VGA): Tak x2 Lampa: Typ: 120 W UHP Żywotność: 4000 godzin Ilość: 1 Matryca: Typ: 3 x 1.3\" PolySilicon LCD Rozdzielczość: 1024x768Pixeli Maksimum: 1280x1024Pixeli Format: 4:3(XGA) Głośniki: 6.0WMono Maks. Moc: 200W Napięcie: 100V - 240V Głośność: 29 dB Status PRODUKCJI: Nieprodukowany Pierwsza partia: Październik 1999


DIY Podłogówki by Gipsy Łukasz

Uczciwie trzeba przyznać, że to drugie podejście do kolumn podłogowych autorstwa Gipsy (pierwsze średnio udane, więc wspaniałomyślnie przemilczamy). Tym razem strzał w dziesiątkę. Skrzynie wykonane po mistrzowsku z 28-milimetrowego MDF-u, z egzotycznym fornirem Sapelli lakierowaym na półmatowo. Spokojna, ponadczasowa elegancja. Łukasz zostawił i dla mnie (jako adepta tuningu ;-)) coś do roboty: przy okazji kazał mi zakleić plasteliną maleńką dziurkę na kabel w przegrodzie zamykającej komorę wysokotonowca (Vifa PL27), pozwolił mi także wkręcić we własnym zakresie kolce. Przetworniki (na dole weteran: Vifa M18WH) dobrane świetnie, po prostu słychać, że lubią się nawzajem. Jak dotąd nie udało mi się znaleźć płyty, na której by się choć odrobinę wyłożyły. Bez wysiłku oddają subtelności głosu Sarah McLachlan, różnorodność barw i źródel w muzyce np. Pink Floyd, gęstą fakturę koncertów skrzypcowych czy klawesynowych Bacha, potęgę dźwięku w ostrym graniu CGT... Dla dobra polskich audiofili Gipsy POWINIEN założyć firmę i pokazać światu, co Ślązak potrafi! Uff, ale się podlizuję, ale co tam.


DIY Kable ze Skretki

Kable zrobiłem wiedziony ciekawością. Zastąpiłem nimi przwody noname 2,5mm^2 OFC. Co się zmieniło: wysokie raczej bez zmian, średnie (liczyłem na większą poprawę) nieco lżejsze. Za to bas poprawił się mocno; zyskał mocy, jest głębszy i mniej rozlazły. Co do przestrzeni i sceny to na moim systemie raczej nie są one najwyższych lotów, jednak w tej kwestii poprawiła się separacja dźwięków.   Jednak jestem z tych przewodów bardzo zadowolony. Dźwięk się nieco uporzdkował, dodatkowo dostał kopa i to za małe pieniądze.


Spendor S1

Spendor S1 to dwudrożne monitory bass-reflex z podwójnymi, złoconymi terminalami. Na górze jest tekstylna Vifa D27, na dole własny, 16 cm przetwornik polipropylenowy. Zestaw ma efektywność 88 dB.   Posiadam te kolumny od pięciu lat. Mimo upływu czasu, nadal jestem nimi zauroczony a zauważam to szczególnie po dłuższych nieobecnościach w domu i po odsłuchach innych, nawet istotnie lepszych i dobrze zestawionych systemów. Zdarzało mi się z zachwytem i uznaniem słuchać jakiegoś zestawu a po powrocie do domu włączyć swój i... oddać się przyjemności słuchania muzyki. No właśnie, przy Spendorach niepostrzeżenie przestaję słuchać sprzętu; przestaję nie tylko zauważać to, co mi nie do końca odpowiada w reprodukcji dźwięku, ale także przestaję się nią zachwycać - po prostu z niezwykłą przyjemnością oddaję się słuchaniu muzyki.   S1 nie są w najmniejszym stopniu efektowne brzmieniowo (nota bene również wzorniczo). Najłatwiej na nie w ogóle nie zwrócić uwagi. Nic nie przeszkadza i w pierwszym zetknięciu nic też nie przyciąga uwagi. Dźwięk jest bardzo naturalny, zrównoważony, spójny w całym paśmie, dość spokojny za sprawą doskonałej średnicy i braku jakiejkolwiek ostrości w górze pasma.   Kolumny budują ciekawą, spójną scenę, na której zwykle pierwszy plan jest nieco wysunięty na kształt małego łuku (wybrzuszeniem do nas) przed linię głośników i zawiera się między nimi, natomiast drugi plan zatacza łuk w głąb (wybrzuszeniem od nas), tym razem pozostawiając głośniki wewnątrz. Tak zbudowana scena jest szeroka, a jej głębokość zależy w dużej mierze od realizacji nagrania. Zestawy mają dar "znikania" z pomieszczenia. Poza tym, po zamknięciu oczu, ściany się "rozsuwają" i pokój staje się większy.   Słucham muzyki akustycznej, głównie Klasyki (przede wszystkim muzyka dawna) i Jazzu (raczej małe składy). Instrumenty oddane są niezwykle naturalnie. Spendory potrafią oddać materiał strun, ich szarpanie i charakterystyczną szorstkość krawędzi; w dętych potrafią przekazać, czy są blaszane czy drewniane; w bębnach oddać różny charakter brzmienia membran a przy uderzaniu w krawędź przypomnieć że pałeczki są drewniane; przy talerzach, dzwonkach i różnych metalowych perkusionaliach potrafią przekazać dźwięk niezwykle szybki a później skupić uwagę na rozchodzących się wybrzmieniach; wokale natomiast potrafią zabrzmieć szczególnie realistycznie z podkreśleniem cech artykulacji. Ta naturalność brzmienia wpływa na autentyczność przekazu muzycznego.   Kiedy porównuję Spendory S1 z innymi zestawami, ich brzmienie wydaje mi się w pewnym stopniu magiczne. Doszukuję się tej magii w oddaniu średnicy, jednak w rzeczywistości nie wiem, na czym ona polega. Może po prostu na tym, że kiedy słucham muzyki przestaję sobie zadawać pytania o reprodukcję dźwięku...   Spendory potrafią pięknie grać z budżetowymi wzmacniaczami (kilka lat słuchałem ich na tranzystorowej integrze Arcam Alpha 7) jednak są wdzięczne za każdą zmianę "na lepsze" i potrafią stanąć na wysokości zadania i pokazać klasę bardzo dobrych konstrukcji (słuchałem w konfiguracji z Pathos Twin Tower, McIntosh MA 6850 i tzw. "monoblokami p. Maćka" Single Ended na GM70 sterowanych 300B).






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.