Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Cambridge Audio Azur 640

Więcej w wątku http://audiostereo.pl/CA_AZUR640_wybralem_11626.html#bottom   Generalnie jest to wzmak na którym postawiłem kreskę na skutek przeczytanych opinii w prasie jak i na forum. A się okazało że przyjemna niespodzianka. Pokonał wszelakie Denony i Yamahy a ostatecznie także Nada 352. Oferuje dźwięk poukładany, co najważniejsze zachowuje spokój przy wysokim poziomie głośności, po prostu relaks, zero natarczywości, przy niezłej dynamice. Szczegółowy ale nie rani uszu ostrością. Przyzwoity bas, może nie schodzi zbyt głęboko ale za to kulturalny i pod kontrolą. Czasem brakuje konturu dla stopy. Dźwięk plastyczny i miękki, czysty, nie ma wrażenia że zza kotary. Średnica i wysokie tony bardzo dobre. Nie wiem skąd w prasie opinie o przygaszeniu - takowe owszem jest ale tylko do godziny 9-tej. Polecam odsłuch bez oglądania się na obiegowe opinie. Szczegóły odsłuchu w wątku - link powyżej.


Monitor Audio Silver 5i

Kolumienki niewielkie, razem z podstawami i kolcami jakieś 85 cm wysokości, są znakomicie zrobione. Naturalna okleina, wyprofilowane brzegi w jaśniejszym kolorze, fikuśna powycinana maskownica mogą robić wrażenie. Bas reflex z tylu, wysoko, na dole komora do wypełnienia balastem. Gniazda głośnikowe podwójne, solidne, odpowiednio od siebie oddalone, bez problemów można zamontować i widełki, i banany i gołe kable. Tyle o budowie. To na pewno nie są głośniki neutralne, ich brzmienie nie spodoba się wszystkim. Brzmią szybko, twardo, wyraziście, nie ma mowy o tzw. muzykalności ani o ciepełku. Słychać dużo szczegółów, analityczność jest bardzo dobra, dużo powietrza w muzyce. Wysokie tony są bardzo szczegółowe, analityczne. Dokładnie słychać uderzenia w blachy perkusji, przeszkadzajki wybrzmiewają jak na dłoni. Słyszalne są artykulacje, na przykład świst kostki o struny gitary. Wysokich tonów jest dużo, bywają ostre, ale ja tak lubię. Podobna jest średnica ? szybka, zwarta i twarda. Efektem tego jest bardzo dobra dynamika. Średnica jest jakby lekko wypchnięta do przodu. Fantastycznie jak dla mnie brzmią wokale i akustyczne gitary. Tori Amos śpiewała ?Time? stojąc u mnie w pokoju a Dave Matthews i Tim Raynolds z akustycznej sesji grali na gitarach jakby metr przede mną. I słychać było, że czasami zdarza im się nie docisnąć struny do progu. Rewelacja. Bas ? tu jest problem, choć wydaje mi się, że to kwestia wzmacniacza. Nie schodzi zbyt nisko, nie ma go zbyt wiele. Czasami go brak, szczególnie przy niektórych nagraniach akustycznych. Za to jest doskonale kontrolowany, nie dudni. Choć przy niektórych częstotliwościach (nie powiem jakich, bo osłuchany nie jestem) pojawia się coś w rodzaju buczenia. Ale bardzo rzadko, u siebie odkryłem to słuchając jednego utworu Porcupine Tree i czegoś U2. Bas poprawia się, gdy kolumny grają z mocnym wzmacniaczem ? miałem okazję posłuchać. Przestrzeń jest bardzo dobra, choć niezbyt szeroka ? zwykle nie wychodzi poza linię głośnik. Zdarzało się to u mnie i to w niewielkiej skali, ale tylko na bardzo dobrze zrealizowanych płytach, np. Rogera Watersa. Instrumenty są porządnie poukładane na scenie, nie ma problemów ze śledzeniem brzmienia poszczególnych instrumentów, jeśli pozwala na to realizacja płyty. Głębia ? cóż, za mało jestem osłuchany, więc się nie będą wymądrzał, czy coś takiego u mnie jest czy nie. Podsumowując: dla kogoś, kto lubi szybkie, jasno brzmiące, dynamiczne kolumny to dobry wybór. A jak się uda kupić z drugiej ręki, to już rewelacja.


Pioneer PD-S 703

Tego odtwarzacza używałem przez parę lat, było to dość dawno temu. Pierwsze wrażenie po przesiadce z taniutkiego Akai CD-37 nie było zachęcające - dźwięk całościowo był mniej wyraźny. Klasę jednak dawało się odczuć dopiero po dokładniejszym wsłuchaniu się w dźwięk. Z początku 703 grał z bardzo biednymi kolumnami i wzmakami Technicsa dopiero pod koniec kariery znalazł godnych partnerów w moim systemie Dali 450 i Arcam Alpha 6plus. Dźwięk z Pionieera cechował się zawsze z jednej strony gładkością z drugiej potęgą basu. Bas był dobrze rozciągnięty i mięsisty, kontrola też całkiem przyzwoita. Średnica bardzo przyjemna, choć z lekko uproszczoną gradacją barw. Plusem było bardzo dobre zespolenie z górą. Dźwięk nigdy nie był natarczywy - duży wpływ na to miała powściągliwa prezentacja wysokich tonów, które były niestety dość monotonne. Przez jakiś czas używałem 703 jako transportu dla przetwornika Audio Alchemy Dac in the Box. Z tej roli Pioneer wywiązał się znakomicie - w porównaniu z innymi tanimi cd (np philips 740) dźwięk był o wiele bardziej szczegółowy i dynamiczny. Przestrzenność, która w wykonaniu samego Pioneera była conajwyżej poprawna - stawała się wręcz niesamowita. Jako plus należy zaliczyćwysoką niezawodność urządzenia. Dziś to już zabytek, ale dla początkującego audiofila mosze stanowić czałkiem fajne źródełko na początek.


Audio Academy phoebe

Trochę dziwi mnie fakt, że nikt do tej pory nie napisał recenzji tych, jakże świetnych w swojej cenie kolumn. Miałem przyjemność odsłuchiwać ich w Audioforte podpiętych do budżetowego zestawu Cambridge Audio Wzmacniacz i CD Azur 540. Mimo nienajlepszej elektroniki kolumny zaprezentowały się rewelacyjnie jak na swoją cenę. Od razu poczułem swobodę w muzyce, oddech, jakże ważny w klasyce, Requiem Mozarta w wykonaniu Marinera, mimo nie najlepszego nagrania jeżeli chodzi o aspekty techniczne, ale jak dla mnie najlepszego jeżeli chodzi o przekazywane emocje zabrzmiało wspaniale, mogłem odróżnić poszczególne sekcje instrumentów, głosy umiejscowione były bardzo dokładnie w przestrzeni, i to wszystko na budżetowym Cambrigdu. W tym porównaniu moje Omegi 503 wypadają naprawdę blado. Następny był Garbarek z płyty Visible World utwór The Survivor, gdzie atak basu był szybki i bez podkolorowań, może trochę powściągliwy ale bardzo dobrze kontrolowany. Ja zdecydowanie przedkładam kontrolę nad ilość basu. Bardzo mi się spodobało. Oprócz świetnego basu w utworze Garbarka ponownie zachwyciła mnie przestrzeń i naturalność brzmienia, nie efekciarskiego, gdzie niedoświadczony słuchacz nie zauważy nic nadzwyczajnego, bo ani nie dostanie w brzuch basem ani nie zakłuje w uszy góra, ale takiego jakie bym chciał mieć w domu na długie zimowe wieczory. Ostatnim utworem, którym chciałem sprawdzić najniższe rejestry kolumn był utwór numer 12 z płyty Goran Bregović Ederlezi, u mnie w domu Omegi rozkładają się na tym kawałku bas chaotycznie wędruje po pokoju, membrany nie mogą nadążyć za muzyką, za to Phoebe zagrały go fenomenalnie jak na swoją cenę, nie miałem pytań, basu znowu nie było dużo ale było go czuć w powietrzu, nie wiem jaki wpływ miała adaptacja akustyczna pomieszczenia, ale naprawdę bardzo mi się podobało i test ten kolumny AudioAcademy przeszły wzorowo (tylko trochę lepszą kontrolę w tym utworze uzyskuję na moim zestawie słuchawkowym: HD 600 + wzmacnniacz Linnart). Na koniec, na rozluźnienie, nie spodziewając się cudów włączyłem sobie Alan Parsons Project, utwór 2 z płyty Freudiana, a tu znowu nowe dźwięki przedstawione w inny, bardzie naturalny sposób niż w moich Omegach i z lepiej nakreśloną przestrzenią, pozwalającą zapomnieć o tym, że to gra sprzęt. Oczywiście wiem, że można lepiej, że są kolumny które grają potężniej, ale w tej cenie gdybym miał wybierać ponownie, wybrałbym Phoebe, gdzie jak sądzę w moim niedużym pokoju sprawdziłyby się znakomicie. Jak dla mnie o klasę lepsze od Avance Omega 503, a jeżeli chodzi o bas to nawet o dwie. Słuchałem ich krótko, ale wiem czego oczekuję od muzyki odtwarzanej przez sprzęt w domu i kolumny AudioAcademy większość z moich wymagań spełniły. Gratuluję projektantowi, że z relatywnie tanich komponentów stworzył pełnoprawne, moim zdaniem najlepsze do 2000 zł kolumny podłogowe. Ciekawy tylko jestem co by pokazały z droższą niż Cambridge elektroniką, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że to Cambridge narzucił trochę swoje brzmienie, i moje uwagi co do małej ilości basu mogą być tego przyczyną. Tego samego dnia odsłuchiwalem Proac Studio 125, poza basem (jego ilością) i dynamiką w Proacach, nie odczułem przepaści między tymi kolumnami. (Ocena gwiazdkowa odnosi się do kolumn z przedziału do 2000 zł)


Audiograde filtry głosnikowe

O wyglądzie... Filtry prezentują się w miarę przyzwoicie, gniazda głośnikowe są solidne (bardzo dobrze „siedzą” banany, gorzej z instalacją gołych kabli – stosowne otwory są niewielkie), ale z drugiej strony sterczą druty z luźną izolacją, które splendoru im nie przydają. Aby łatwiej móc porównywać dźwięk „z” i „bez” filtrów, założyłem na owe druty wtyki bananowe. O wpływie na brzmienie... Podczas testowania korzystałem z płyt: Patricia Barber „Modern cool”, Tool „Lateralus”, Amon Tobin „Supermodified” oraz płyty z wydawnictwa Naim „The hi-fi collection 2”. Działanie filtrów jest zauważalne (słyszalne), jednak cokolwiek kontrowersyjne. Obecność filtrów wprowadza do odtwarzanej muzyki więcej spokoju, dźwięki są nieco lepiej poukładane, bas lepiej kontrolowany, co owocuje brzmieniem szybszym, bardziej energicznym. Niestety, tej niewątpliwie pozytywnej cesze towarzyszy wyraźne spłycenie basu, szczególnie odczuwalne w muzyce elektronicznej. Również Tool stracił sporo z potęgi swego brzmienia, gdzie „mięsko” jest przecież tak istotne. Praca filtrów daje wrażenie wzbogacenia muzyki w niuanse, „drobiazgi muzyczne” stają się lepiej słyszalne. Odbywa się to jednak poprzez ekspozycję zakresu średnicy i wysokich tonów. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, gdy w bardziej transparentnych niż mój systemach, brzmienie popadnie w zbytnią agresję. W gęstszych fragmentach na płycie P. Barber muzyka ocierała się o szorstkość i natarczywość, u Toola ta granica była niekiedy przekraczana. Zaskoczył mnie sposób kreacji przestrzeni. Bez filtrów scena jest głęboka i rozległa, zaczyna się nieco za linią kolumn. Obecność filtrów spowodowała jej delikatne wypchnięcie i przybliżenie w kierunku mego siedziska. Podsumowanie... Ocena filtrów może być bardzo zmienna zależnie od systemu. Sądzę, że mogą one znaleźć zastosowanie tam, gdzie nieco brakuje blasku, kontroli i poukładania dźwięku. Wydawać by się mogło, że mój system może potrzebować ingerencji tego rodzaju precjozów, jednak w ogólnym rozrachunku zalet i wad, muszę stwierdzić, że wady przeważają. Cóż, muszę szukać innego kabla głośnikowego...;-)


Onkyo DX-7111

Czasem mam wrazenie ze gra zbyt mocno na srednicy, za to wysokie tony slucha sie naprawde dobrze, szczegolnie idzie to wyczuc na spokojnych uderzeniach w talerze, prawie idzie odczuc kontakt paleczki z blacha, jest dosc szczegulowy w porownaniu z marantzem cd-74 , marantz w porownaniu do tego cd gral lepszym dolem, ale jakos nie przekazywal tak przejzyscie informacji powyzej srednicy. Porownywalem go tez z partnerem budzetowym czyli yamaha 393mkII i tu yamaha wypadla dobrze, choc jak dlamnie za slodko. Onkyo poprostu gra sucho i dokladnie , idzie wylapac znaczne ilosci detali, jak za ta cene i biora pod uwage segment bardzo niskiej klasy to naprawde nie powinno sie chyba do niczego czepiac. Jeszcze jeda sprawa jaka zwrocila moja uwage to marantz jak by bardziej realnie przekazuje dzwiek trabki w prownaniu do onkyo, natomiast w wiekszych skladowych muzyki gitarowej , gdzie zaczyna sie cos naprawde dziac to juz onkyo wypada lepiej nie wprowadzajac znacznego balaganu tak zauwazalnego jak przy marantzie i w poruwnaniu z cd marantza jest bardziej obszerna scena, czuc jakis rozmach wychodzacy z glosnikow, a przy marantzie raczej sie duzo dzwiek nie odrywal od szkrzynek. Onkyo spokojnie nadaje sie do rocka , klasyki juz tak sobie, choc nie badalem tego zabardzo wnikliwie, jazz i blues jest tez mily do odsluchu na tym odtwarzaczu, jest to poprostu budzetowy cd za 200zl, ktory jak na dobry poczatek w zestawie powinien dobrze sie sprawowac, laser jest raczej chyba tez dobrej jakosci, choc nie otwieralem by wnikliwie badac go, poprostu lapie mi wszystkie cdr i te mniej i bardziej zniszczone, wiec poprostu sie go nie czepiam, choc przy y393mkII mimo ze czytala rw bylo juz wiecej problemu, ale to juz kwestia regulacji zapewne


Elac EL 121

to moja pierwsza recenzja więc proszę o wyrozumiałość. zacznę od tego,że są to kolumny 2,5 drożne z dwoma basrefleksami z tyłu i są z 1993r.używam ich po pozbyciu się (z ulgą)altusów więc większość recenzji będzie,chcąc nie chcąc,porównaniem z nimi.słuchałam oczywiście przed zakupem innych kolumn,ale nie tak długo jak altusów. Otóż Elac to zupełnie inna bajka,inny wymiar. Słychac bardzo wyraźnie,ale nie natarczywie soprany.To,co wydobywało się z altusów ciężko bylo nazwać sopranem,ale i w innych porównywanych kolumnach nie było za różowo.Nie ma tu czegoś takiego cykanie,niepowołane drżenie czy jakichś innych dziwnych dźwięków.Wiem,że jeszcze mnie zaskoczą,po zmianie kabli,ale i tak nie narzekam.Teraz naprawdę słyszę czy perkusista uderza w talerz,hi hat,czy w jeszcze coś innego,czego nazwać nie potrafię i z jaką siłą to robi.pojawiła się średnica, o co ciężko było w innych porównnywanych kolumnach,tzn. przy zachowaniu równowagi pomiedzy pasmami.tu nie jest właściwie nic wyeksponowane,a stoi na wysokim poziomie.wokal jest przez to bardzo naturalny i mam wrażenie,że ten,kto śpiewa stoi koło mnie.bas jest cudowny.dokładnie słychać rytm i w żadnym momencie nie dudni.kiedy trzeba jest bardzo mocny i głeboki,innym razem delikatny.teraz wyraźnie słychać jak naciągnieta jest centrala perkusji,a struny gitary basowej wybrzmiewają raz bardzo długo,raz dźwięk natyhmiast się ucina(gdy są tłumione).Pierwszy raz słyszę,że gdy kolumna gra cicho właściwie nie ma utraty dźwięku.wszystko słychać tak samo jak wtedy,gdy gra głośniej.Czuć,że mają bardzo duży potencjał.W niektórych nagraniach słyachać np.jak bas sobie pomrukuje,żeby za chwilę wybuchnąć.Przychodzą mi na myśl dwa porównania.1 przygotowującego się do skoku geparda.2 silnik samochodu sportowego,kiedy nawet na niskich obrotach słychać jaka drzemie w nim moc. Szczególy słychac doskonale,wszelkie przeszkadzajki dopiero teraz do mnie dotarły. Mały problem mam z uzyskaniem przestrzeni.W poprzednim ustawieniu była bardzo dobra,ale za to brakowało basu.Teraz jest bas,ale zmniejszyła się przestrzeń.Domyślam się,że to wina mojego pokoju.Ciągle będę próbowała znaleźć optymalne ustawienie.Kolumny są bardzo uniwersalne.Wypadają równie dobrze w rocku jak i małych składach jazzowych oraz elektronice(na klasyce jeszcze nie testowałam).Gdy grają nieco głośniej dźwięk się nie zlewa.Potrafią być bardzo dynamiczne i tu właśnie trochę sie dziwię,bo ponoć Creek nie jest dynamiczny.U mnie to gra dynamicznie i z klasą. Konkludując,słuchanie muzyki na tych kolumnach wcale mnie nie męczy i gdy jestem w domu grają cały czas.Z każdym dniem coraz bardziej podoba mi się ich brzmienie i codziennie mnie czymś pozytywnie zaskakują.Podpięłam do nich Marantza 6010 OSE(chyba)i grały już trochę za jasno.Z Creekiem jest dużo lepiej,ale i tak myślę o jakimś kabelku,żeby przyciemnić. Szkoda,że tak mało można o nich gdziekolwiek coś znaleźć. ps. Należy pamiętać,że nie jest to zestaw hi endowy i moje peany na cześć tych kolumn wygłosiłam zdając sobie sprawę gdzie jest ich miejsce i w odniesieniu do sprzętów budżetowych,a poza tym dopiero zaczynam poznawać świat dźwięków,a te wydobywające się z EL 121 są dla mnie naprawdę bardzo przyjemne.


Tonsil altus 300

Kolumny nie nadaja sie do domu choc przez dlugi czas uwazalem ze mam dobry sprzet no to dudnienie musze powtuzyc az przykro tego sluchac , srednie tony sa umieszczone w plastikowych pojemnikach - plastikowa srednica , kiepskie kondensatory cewka od niskiego w miare dobra bo dosc grubym drutem nawijana reszta syf , rezystor na wysokim tonie spalil sie po tygodniu spalil go wzm pionka , tubowe cyki bez wczesniej wspomnianej regulacji zagluszja polowe dzwieku , obudowa jest zle zestrojona moze dlatego tak dudnia , nie wpisalem tego w minusach bo w opinii musi byc min 500 znakow :-) . Idzie z nich zrobic kolumny ale pracy wymaga to nie malo .


Koda AV-502

brak st-by;\\\"trzaski\\\"w głośnikach(ten sprzęt tak ma-oficjalna odpowiedź z serwisu KODA w Warszawie)podczas odtwarzania muzyki;filmów.\"Trzaski\" są słyszalne również gdy pokrętło głośności jest na \"0\",a przełącza się tryby pracy procesora.Jest to bardzo poważna wada sprzętu, w moim oczywiście odczuciu.Rozumiem że wydanie 1100 zl na amplituner KD nie może wiązać się z dobrym sprętem, lecz mógłby być przynajmiej dopracowany.AV-502 kupiłem w przekonaniu że to dobry sprzęt pozbawiony wad,tak jak to opisywały czasopisma (HI-FI;Audio-Video).


Jantzen Audio Kondensatory MKP 400V

Kondsatory te maja wspolcznyk strat podobny jak SCR MKP. C< l uF : 5 * 10^4 C> l < 20 uF : 10 * 10^4   Napięcie znamionowe: 400V DC   Rezystancja izolacji przy 1 kHz C < l uF : 5 * 10^4 MOhm C > l < 20 uF : 3 * 10^4 MOhm C > 20 uF : 1 * 10^4 MOhm     Kondensatory nawiniete sa metalizowana (ZnAl) folia polipropylenowa. Czola napylone sa cynkiem gwarantujacym pewny kontakt i zalane zywica epoksydowa.       Polecam do zastosowania w szereg z glosnikiem wysokotonowym   Mozna je kupic na Allegro w bardzo przystepnej cenie.


Linn Analogue Interconnect

Niepozornie wyglądający czarny i elastyczny kabelek RCA, o raczej niestandardowej długości 1,2 metra, jest dodawany w zestawie razem z odtwarzaczem Linna. W zasadzie był dodawany, gdyż poprzedni właściciel mojego Ikemi był uprzejmy sprzedać mi cedeka bez kabla w zestawie - niestety, doszedłem do tego faktu już po transakcji - i jak tu wierzyć ludziom... Wracając do tego kabelka, teraz już rozumiem, dlaczego nie dostałem go razem ze sprzętem - jest to po prostu bardzo przyzwoity, a nawet całkiem dobry kabel połączeniowy - dodawany do sprzętu Linna gratis. W związku z tym faktem, bez sprawdzenia jego możliwości sonicznych, nabyłem go w ciemno za jakieś 200 zł za fabrycznie nowy na Allegro - chętnych nie było...To był świetny zakup! Kabel ten ma same zalety i gra bardzo poprawnie - wszystkie zakresy są poukładane, brzmienie jest równe i muzykalne, trudno znaleźć jakiekolwiek jego wady. Brakuje jedynie lepszej sceny i bardziej dźwięcznej góry - prawdopodobnie te cechy posiada droższa wersja Silver Interconnect. Za mniej, niż 200 zeta jest to rewelacyjny kabel, którego stale używam do testów porównaczych kabli do jakiś....5000 zł - przy czym u mnie gra dobrze razem z Linnem, a czy dobrze gra z innymi odtwarzaczami - nie wiem, ale za dwieście złociszy i tak się nic lepszego nie kupi. Rewelacyjny kabelek!


Castle Isis

W uwagi na wykorzystanie posiadanych od ponad roku kolumn AN-J/SE w drugim właściwym dla nich systemie poszukiwałem głośników grających tzw. angielskim czy jak wolą inni brytyjskim brzmieniem równocześnie mogących przyjąć na siebie inna role (obsługiwać komputer, tv, tuner). Zgodnie z oczekiwaniami Isisy wpisały się w ten kanon oraz zaskoczyły swoją spójnością i świetną stereofonią. Największą zaleta tych kolumn jest prezentacja wokali. Prezentowane są one identycznie jak w drogich monitorach. Integracja głośników jest tu na bardzo wysokim poziomie a tego po tak tanich produktach się nie spodziewałem. W odróżnieniu od legendarnych konstrukcji BBC bas jest prezentowany obszerniej i „tłuściej” ale o przydźwiękach czy dudnieniu mowy nie ma. Co do wysokich tonów można mieć największe zastrzeżenia jest ich znacząco mniej oraz są za mało detaliczne (szczegółowe) ale i o popularnych Spendorach 2/3 też mam takie zdanie. Generalnie Isisy to takie SP dla ubogich - można polecić je do budżetowych systemów gdzie mogą podciągnąć lub zatuszować conieco. Mimo niskiej efektywność można grać na nich bardzo głośno bez uszczerbku na jakość dźwięku jedyne zastrzeżenia można mieć właśnie do tonów wysokich są one jak dla mnie za bardzo ugładzone nie tak dźwięczne (agresywne) jak w głośnikach AN ale braki te Castle (pamiętajmy że te spk. dzieli przepaść cenowa) nadrabiane są niezwykle efektowną prezentacją przestrzeni.


Marantz 1060

Na bieżąco miałem możliwość porównania Marantza z 4 letnim amplitunerem kina domowego Technicsa SA-DX540, kolumny Jamo Studio 180(nie śmiać się), źródło - nie powiem, kable - miedziane. Zestaw co najwyżej budżetowy...   Zestaw płyt testowych - standardowy ( Amused To Death , Kind Of Blue. )   Katowałem oba wzmaki dobre 6 godzin, i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że 30 letni Marantz z najniższej półki zmasakrował Technicsa, zrobił z niego miazgę. O ile poprzednio cały zestaw grał fatalnie, basisko tłukło niemiłosiernie po uszach, zagłuszając wszystkie dźwięki, wysokich w ogóle nie było, średnica 2 metry z tyłu, scena - zbita w kupę dźwiękowa pulpa - to z Marantzem - to co się stało... cały czas jestem pod wrażeniem.   Nagle zaczęlo być słychać wokale, instrumenty akustyczne brzmiały prawie jak prawdziwe, bas , który poprzednio rozlewał się na wszystkie strony , teraz jest idealnie kontrolowany, ale wciąż głęboki i sprężysty. Jamo z Technicsem grały w sposób wymuszony, teraz okazało się że są muzykalne, pojawiły się talerze, dźwięk jest cudownie selektywny.   I o ile Marantz w porównaniu z Technicsem nie brzmi czyściej, bardziej dynamicznie, nie podaje więcej szczegółow, to jego ogromna muzykalność sprawia że w końcu można po prostu słuchać muzyki z przyjemnością.   W taki oto sposób z cichego poplecznika vintage stanę się chyba gorliwym fanatykiem :) . To się po prostu opłaca... jeżeli wzmacniacz wart na rynku wtórnym 200-300 złotych może zmiażdżyć odłegły o tyle \"skoków technologicznych\" 4letni amplituner, który jako nowy kosztował 1000 złotych... to się po prostu opłaca.   Jeżeli pomyślę ile nauka posunęła się do przodu, telefony komórkowe, internet, komputery wygrywają z ludźmi w szachy, normalny człowiek nie jest już w stanie zrozumieć nowoczesnej fizyki... a 30 letni, 5 krotnie tańszy marantz z najniższej półki deklasuje \'modern\' amplituner, nawet biorąc pod uwagę zrozumiałą różnicę między amplitunerem kina domowego a wzmacniaczem stereo.   W cenie 200-300 złotych na pewno warto.


Audio Academy Hyperion

Na wstępie nie kryję zdziwienia, iż pomimo bardzo pochlebnych opinni na foróm nt. ww kolumn nikt do tej pory nie zamieścił "oficjalnej recenzji" Choć same kolumny posiadam niecały tydzień postaram się małe co nieco skrobnąć. Ale od początku. Do Hyperionów przymierzałem się ponad rok tzn. od momentu kiedy pojawiły się w Audio Forte w wersji pierszej za niecałe 2000. Już wtedy potradiły czarować gorącą średnicą i szybkim, punktowym basem. Niestety montowana wtedy kopółka wysokotona nie pasowała mi zupełnie, więc na pewien czas odeszły w mą niepamięć. Kiedy na rynku pojawiła się ver.2 nie mogłem odmówić sobie przyjemności jej przesłuchania. No i stało się. Wymiana kopółki z Vify na Peerlesa przyniosła taki skok jakościowy, że gdynym nie był w glanach to opadająca szczęka zgniotłaby moje palce u stóp. Wszystko razem dało w sumie dźwięk niezwykle homogeniczny z dużą dozą "świetlistości"szczególnie widoczną podczas odsłuchu muzyki gitarowej (Bill Morrisey, Jonny Lang). Właśnie ta świetlistość rewelacyjnie wypada na wokalach (zarowno damskich jak i męskich) dając możliwość usłyszczenia większości mikrodetali powstających podczas śpiewania, jednocześnie nie odciągając uwagi słuchacza od głównego nurtu spektaklu muzycznego. Jeśli chodzi o bas to schodząc całkiem nisko (KODO "The best of Tataku II", DJ Quicksilver "Escape to Planet Love" czy Madonna "Ray of light") nie traci kontroli i nie prubuje wybić się na pierwszy plan. Hyperiony tworzą szeroką (nie ograniczającą się do rozstawu kolumn) scenę rozpoczynającą się przed ich linią z ładną gradacją planów. Po kilku chwilach słuchania przestajemy analizować poszczególne dźwięki czy bawić się w analizę pasma a zazynamy delektować się uzyką płynącą z głośników. Jedynym "mankamentem" jest bezwzględność z jaką Hyperiony ukazują miernotę realizacji niektórych nagrań, gdzie realizatorzy położyli na wszystko laskę i poszli na piwo. Szczególnie nagrania muzyki"metalowej" potrafią wywołać grymas na twarzy słuchacza. Ogólnie kolumny oceniam jako rewekację w tym przedziale cenowym a jedną gwiazdkę odjąłem za ten nieszczęsny czarny front.


Tonsil altus 120

Kolumny te są dobrze wykonane. Głośnik średniotonowy jest tekstylny, jego membrana jest o wiele mniej podatna na uszkodzenia (dzieci!) niż celulozowe. Niskotonowy ma dużą średnicę dzięki czemu przenosi bez kłopotu bardzo niskie częstotliwości - słyszę je w wątrobie zanim pojawią się w uszach.   Najbardziej w tych kolumnach podoba mi się skala brzmienia oraz ciepło, jakie z siebie wydają. Bas jest potężny, ale nie ma w nim nic z dudnienia.   Pewnym mankamentem może być praca głośnika wysokotonowego - będę musiał się przyzwyczaić do dźwięku tubowca.


Kenwood DP-5090

Bardzo dobrze brzmiący odtwarzacz godny polecenia. Bardzo solidna konstrukcja, świetne wykonanie , bardzo wysoka kultura pracy, elegancki „design”. Wyjścia cyfrowe optyczne oraz coax, dwie pary wyjść analogowych z możliwością regulacji poziomu sygnału, regulowane wyjście słuchawkowe. Jednobitowy przetwornik cyfrowo-anologowy z 24 bitowym układem D.R.I.V.E. wzmacniacze operacyjne NJM 4580 L. CD TEXT. Brzmienie: Bardzo muzykalny odtwarzacz, dobra dynamika ,głęboko schodzący bas troszeczkę „rozwleczony”, średnica nieco podbarwiona „ciepła” ale mi osobiście bardzo odpowiada gdyż ożywia dzwięk i troszkę go podkoloryzowuje, wysokie tony są gładkie i bardzo bogate (słychać naprawdę dużo szczegółów).CD może obnażyć niedoskonałości w realizacji niektórych płyt. Odtwarzacz prezentuje dużą przestrzeń oraz dobre rozplanowanie sceny która zaczyna się na lini głośników. Bardzo dobra stereofonia.Odtwarzacz sprawdza się bardzo dobrze jako transport.Jeszcze raz polecam.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.