Skocz do zawartości
IGNORED

Klub "grających kabli", albo: o radościach audiofila


SzuB

Rekomendowane odpowiedzi

No ale to jest właśnie to: nowe kabel, lampa, element toru napawają nadzieją na usłyszenie czegoś więcej, inaczej, lepiej... W tym radość audiofila :)

Ale koledzy coś zlekceważyli temat designu w audio. Co lubicie? Co was pociąga w wyglądzie urządzeń? Czy spece od wzornictwa przemysłowego pracują w manufakturach audio? To jest ważny element - ten projektowy? Leben, Wadia, McIntosh, Accuphase wyróżniają się stylistyką, są rozpoznawalne. A może to tylko marketing? Inna sprawa, to takie projektowanie obudów, by spełniały kryteria antywibracyjne, brzmieniowe.

Jakie są wasze przemyślenia w tych tematach?

 

Pokochałem go za wygląd (a wcześniej za brzmienie):

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość

(Konto usunięte)

Pokochałem go za wygląd (a wcześniej za brzmienie):

post-38074-0-04792900-1363815855_thumb.jpg

 

Przyznaję, również po części mój gust - Lebeny są śliczne :)

 

PS Nie żebym się czepiał, ale co to jest Amprifier? Może ten egzemplarz pochodzi od jakiegoś Chińczyka z eBay'a? ;)

Przyznaję, również po części mój gust - Lebeny są śliczne :)

PS Nie żebym się czepiał, ale co to jest Amprifier? Może ten egzemplarz pochodzi od jakiegoś Chińczyka z eBay'a? ;)

Masz oko! Na szczęście zdjęcie jest z netu. Aż poszedłem sprawdzić, na szczęście mam amplifiera ;)))

Cholera wie, skąd ten błąd ;)

 

Na innych zdjęciach w necie jest OK. Hm...

Gość

(Konto usunięte)

Masz oko! Na szczęście zdjęcie jest z netu. Aż poszedłem sprawdzić, na szczęście mam amplifiera ;)))

Cholera wie, skąd ten błąd ;)

 

Już też sprawdziłem na necie - widać ktoś taką fatalną grafikę stworzył, bo większość jest poprawnie - zdjęcia (wiadomo) oraz grafiki - Amplifier :)

 

PS Dała Bozia "oko", ale słuchu poskąpiła... ;)

Gość

(Konto usunięte)

Dobra, dobra, nie zaczynaj ;) Chociaż... Przewaga jednego zmysłu nad innym... Ciekawy temat :)

 

To akurat nic nadzwyczajnego - przecież zmysłami jako ludzie nie jesteśmy w tych samych, ustalonych proporcjach obdarzeni.

Do tego dochodzi jeszcze możliwośc wyostrzania pewnych zmysłów np. w przypadku stępienia, utraty innych - patrz: osoby niewidome, u których następuje wyostrzenie słuchu, dotyku.

To tylko stereotypy; jak gość przestanie słuchać High Endu to mu się powinien wzrok poprawić :)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

No właśnie! Temat zmysłów też wydaje mi się arcyciekawy! Np. Czy głuchy może słyszeć, albo niewidomy widzieć...???

 

Ciekawy fragment o powiązaniach i interakcjach zmysłu wzroku, dotyku i słuchu... miłej lektury

 

...Muzyka jest o wiele bardziej abstrakcyjną formą sztuki niż np. malarstwo. Są złudzenia optyczne, dotykowe, ale muzyka sama w sobie jest złudzeniem. Obraz może skupić się na wiernym oddaniu rzeczywistości, natomiast muzyka zawsze oddaje wyłącznie emocje. Nigdy w muzyce nie wystąpiło coś podobnego do "obiektów niemożliwych" Oscara Reutersvärda, czy Eschera. Nie stworzono zestawu dźwięków, który by wprowadzał nasze zmysły w zakłopotanie podobne do tego, które wywołuje chociażby "Relatywność" Eschera. Ciekawa jest również różnica w wyglądzie i budowie oka i ucha. Nigdy nie spotkałem się, aby ktoś z miłości słuchał czyichś uszu, w oczy natomiast często zdarza się patrzeć zakochanym. Uszy nie emitują dźwięku, podczas gdy oczy poprzez różne układy mięśni ujawniają wiele uczuć. Zastanawia mnie również, dlaczego Bóg obdarzył nas możliwością zamknięcia oczu, jako dodatkowej ochrony przed zbyt silnymi doznaniami, lub ciałami obcymi, a uszy na zawsze pozostawił odsłonięte. Żyjemy w nieustannym szumie informacji i czasem wygodnie by było po prostu zamknąć uszy i nie słyszeć wielu rzeczy.

Wiele porównań między wzrokiem, a innymi zmysłami jest opartych o wspólny mianownik, jakim jest zmysł dotyku. Chciałbym przytoczyć fragment eseju niesłyszącej kompozytorki Dame Evelyn Glennie. Znana jest z ona z tego, że koncertuje na boso, aby stopami słyszeć resztę zespołu. Mimo utraty słuchu koncertuje na całym świecie i jest chętnie zapraszana do współpracy z różnymi znanymi muzykami. Ma na swoim koncie występy m.in. ze Stingiem, Bobbym McFerrinem oraz zespołem Bjork. Gitarzysta Fred Frith pisze o niej: "jest fenomenalna pod każdym względem, osiągnęła prawdopodobnie największy stopień wirtuozostwa spośród wszystkich osób, z którymi pracowałem". Oto fragment jednego z jej esejów: Podstawa słyszenia została wyspecjalizowana ze zmysłu dotyku. Dźwięk jest po prostu wibracją powietrza wraz z którą wibrują wewnętrzne narządy ucha i zamieniają te wibracje na sygnały elektryczne interpretowane przez mózg. Zmysł słuchu nie jest jedynym zmysłem, który to potrafi, dotyk potrafi również tego dokonać. Jeżeli stoisz na ulicy, po której jedzie duża ciężarówka, to słyszysz, czy czujesz również wibracje? Słyszysz i czujesz. Przy bardzo niskich częstotliwościach wibracji ucho staje się nieudolne. Reszta ciała za pomocą zmysłu dotyku przejmuje inicjatywę. Z jakiegoś dziwnego powodu robimy różnicę między słyszeniem dźwięku, a czuciem wibracji, mimo, że w rzeczywistości oba pojęcia są tym samym. Ciekawą sprawą, wartą uwagi jest to, że w języku włoskim to rozróżnienie nie występuje. Czasownik 'sentire" znaczy słyszeć, i ten sam czasownik w formie zwrotnej "senstiri" znaczy czuć. [to tak jak gdyby w języku polskim czasownik czuć był wyrażony czasownikiem "słyszeć się" - przyp. tłum.] Głuchota nie oznacza, że nie słyszysz. Tylko po prostu jest coś nie tak z twoimi uszami. Nawet ktoś, kto jest zupełnie głuchy potrafi słyszeć/czuć dźwięki. Jeżeli potrafimy odczuwać wibracje o niskich częstotliwościach - dlaczego mielibyśmy nie potrafić czuć również i wysokich? Wierzę, że potrafimy. [...] W młodości spędziłam wiele czasu (z pomocą mojego nauczyciela gry na perkusji - Rona Forbesa) na doskonaleniu mojej zdolności do wykrywania wibracji. Stawałam na rękach na przeciwko ściany w klasie kiedy Ron grał melodie na timpani (timpani wytwarza wiele wibracji). W końcu udało mi się w przybliżeniu rozróżnić wysokość dźwięków poprzez określenie gdzie na moim ciele je odczuwam. Porównywałam te odczucia z idealnym strojem poszczególnych nut, które zapamiętałam zanim straciłam słuch. Niskie dźwięki czuję głównie w swoich nogach i stopach, natomiast wysokie w niektórych częściach twarzy, szyi, i piersiach. Sam kiedyś poznałem muzyka, który stroił gitarę przykładając sobie kamerton do skroni. Twierdził, że słyszy dźwięki kamertonu bezpośrednio mózgiem, równocześnie słysząc gitarę i kamerton uszami....

Parker's Mood

Pokochałem go za wygląd

przeżyłem kilka takich związków emocjonalnych.Najstarszy dotyczył chromowo-złotego Amplifona-był piękny i grał równie ładnie.Póżniej zakochałem się w zdjęciach Shanlinga CD-T100,--przeszedłem długą drogę aby go sprowadzić.Warto było bo grał, a podświetlony wyglądał jak startujący krążownik międzygwiezdny.Następne uczucie nie zostało skonsumowane:zapragnąłem japońskie wskażniki wychyłowe i szampańską obudowę-nie słuchałem jak gra ale oczy go chciały.Na szczęście podłączono dla mnie plaskatego,szaro-burego zawodnika,przy którym było tylko WOW~! I uczucie rozkwitło,przerodziło się w sentyment dla firmy........zdjęcie ze starej komórki-nie należy powiększać.

 

to stara prawda,większość z tego co kupujemy-kupujemy oczami.

w sumie miło jak dobrze gra i dobrze wygląda, bo w sumie to przy cenach wysokiej klasy urządzeń adekwatny design powinien być wliczony w koszta.

Gość papageno

(Konto usunięte)

Cóś słabiutko w wątku. Nasz SzuB nawraca NOS-owców na Psvane, a nie dba o swoje podwórko. Czyżby z ustaniem wojenki kablarzy z antykablarzami stracił serce do pisania o radościach audiofila? To by znaczyło, że... domyślcie się sami.

Cóś słabiutko w wątku. Nasz SzuB nawraca NOS-owców na Psvane, a nie dba o swoje podwórko. Czyżby z ustaniem wojenki kablarzy z antykablarzami stracił serce do pisania o radościach audiofila? To by znaczyło, że... domyślcie się sami.

Przyganiał kocioł garnkowi. Hehehe. Po pierwsze, to im się wydaje, że nawracam. Po wtóre, nie tęsknię za wojną. Po trzecie: czy tylko ja jestem kołem zamachowym tego wątku? Zaproponowałem temat: design. Niemrawo to poszło. Liczę na ciebie, papageno.

 

A zresztą... Papageno - i koledzy - co myślicie o tym tekście, hę?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Panowie! Radość audiofila jest wtedy, gdy może sobie podyskutować o różnych sprawach. Przykład, który mnie nie boli, ale ledwie szczypie: mam takie ulubione chińskie lampki Psvane (głównie 12ax7), których sobie używam. Uważam, że są świetne. Ale wystarczyło, żem zdradził się ze swej radości w dziale Lampa i natychmiast zostałem chińskim agentem, gnojem, który w dupie był i gówno widział, kimś obcym, kto jest na usługach chińskiego wyzyskiwacza małych biednych robotników, bo liczą się tylko NOSy, o których nigdy nie napisałem złego słowa, szczególnie że mam świetne doświadczenia z TFK, PhilipsemECG czy Siemensem, że o jakichś Golden Dragonach (jeszcze z Anglii) czy EI nie wspomnę. Mam uzasadnione wątpliwości co do prawdziwości wielu dziś sprzedawanych NOSów, bo cwaniactwo na tym polu jest wielkie. Ale... Zostałem potraktowany kubłem pomyj, bo "ich" racja jest "najichsza". Znam się na ludziach i wiem, że liczy się "człowiek człowiekowi wilkiem", ale obserwowałem lampowe debaty na forach amerykańskich i tam się da. Normalnie. O brzmieniu. O jakości. O doświadczeniach. U nas się nie da, bo rządzi megalomański i narcystyczny Sfinks, który ze swego podwyższenia pluje jadem prosto w twarz: ucz się, synkciu, bo my wiemy, my jesteśmy lepsi, ale nie powiemy. W kilku wątkach ostatnio poruszano temat jakości AS i tego, jak radzić sobie z tą jakością, a właściwie jej brakiem. Moja przygoda na tym forum nauczyła mnie wiele o świecie audio. Są ludzie, którzy pięknie piszą o muzyce, o sprzęcie, potrafią dzielić się doświadczeniami i wiedzą, ale są też jacyś niespełnieni mentorzy, dla których przyjebanie komuś z glana jest wartościowsze od dyskusji. O kablach już było. Czemu nie o wartościach? Każde środowisko jest zróżnicowane, ale trzeba sobie powiedzieć: audiofilskie środowisko jawi się jako męska i narcystyczna stypa nad radością. Nie zawsze i nie wszędzie. Ale są młodzi adepci audiofilskiego szlaku, kórzy czytają AS i uciekają precz. Pośmialiśmy się nad "wojną" kablarzy i antykablarzy, ale krew czuć na każdym kroku i wtedy jest "dużo wpisów". Czemu audiofilizm przyciąga tak wielu frustratów, palantów, niespełnionych mentorów? Czemu zawsze ktoś "wie lepiej"?

Skoro miało być o radościach audiofila, to czemu nie pytać o ciemną stronę tego hobby? Ja pytam, bo ją widzę. Skoro kogoś ciągnie do audio, to czy to jest tak specyficzny obszar męskich starć, że nie da się inaczej? W hi-endzie, lampie, stereo, wszędzie. Jak sądzicie?

Cieszę się, mam gdzieś takie błazenady. Ale szkoda, że nie można rozmawiać. A jeśli można, to zaraz się znajdą mistrzowie zen. ;-)

Szub,

nie podawaj więcej, proszę azymutu na czyjś ściek umysłowy

...:)

" Ludzie bardziej dbają o swoją dumę niż o to, co jest prawdą." - T. Pratchett/S. Baxter

Być może...

Szub,

Zmieniłem swój wcześniejszy wpis, bo mnie poraziła lektura załączonego przez Ciebie linka...

Ta Osoba ma spore problemy emocjonalne a jej ewidentną pożywką są odpowiedzi na wpisy wciągniętych w jej szambo internautów.

Także...yghmm... Jak powiadali Dziadkowie: Lepiej (...) nie tykać i "obchodzić na około" :)

" Ludzie bardziej dbają o swoją dumę niż o to, co jest prawdą." - T. Pratchett/S. Baxter

Ale jest. Istnieje. Rezonuje i mikrofonuje. To także część audio-świata. Tacy ludzie są wśród nas. Dlatego popełniłem ten przydługawy wpis powyżej.

Powracając do wzornictwa audio, moimi typami praktycznie zawsze była seria wyrobów Marka Levinsona z połowy lat dziewięćdziesiątych. Oczywiście na najwyższym podium stał jedyny ówczesny referencyjny model wśród wzmacniaczy tej firmy - monosy No.33. Do tego monstrum doszedł pod koniec lat dziewięćdziesiątych jeden z najlepszych tranzystorowych preampów jakie słyszałem i widziałem - referencyjny No.32. Te dwie rzeczy zawsze spędzały mi sen z powiek, ale jednak nie odważyłem się zainwestować w sprzęt tak dużo kasy, chociaż muszę powiedzieć, że byłem mentalnie już bardzo blisko popełnienia takiego audio sepuku, jednak wylewając kubeł zimnej wody na swój łeb, zdecydowałem inaczej i wybrałem "budżetową" opcję tego producenta. Wyroby tej firmy to byla zawsze solidność wykonania, pomysłowe i innowacyjne rozwiązania, znakomite jak dla mnie design i niebagatelny, wyczynowy dżwięk... Nigdy nie słuchałem najnowszych produktów ML, bo mój zaprzyjażniony dealer po aferach i nieporozumieniach z tą firmą, a właściwie korporacją, olał ich wyroby i zrezygnował z nimi ze współpracy - nie pamiętam dokładnie, ale chyba w 2004...a warto dodać, że prowadził sprzedaż ML od 1981 roku. Wziął w zamian Bouldera.

 

20071139234555.jpg200711392013376.jpg20071139244472.jpg

92200.jpgMark_Levinson_N32_(004).jpg

Parker's Mood

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

    Gość
    Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.