Skocz do zawartości
IGNORED

PALENIE ZABIJA - fakty i mity


parantulla

Rekomendowane odpowiedzi

Teorie teoriami, ale jak to wygląda w praktyce?

Ja osobiście nie znam w moim otoczeniu nikogo, dosłownie ani jednej osoby,

która zmarłaby młodo (powiedzmy przed sześćdziesiątką) lub chorowała na skutek palenia papierosów,

za to znam całkiem sporo osób, które w wieku lat na przykład 80 trzymają się świetnie i palą jak smoki.

Mój ojciec zmarł w wieku 60 lat na raka jelit - nie palił.

Jego ojciec (a mój dziadek) zmarł w wieku 60 lat na wylew - nie palił.

Jego matka (moja babka) przeżyła obu i zmarła zwyczajnie ze starości w wieku 80 paru lat - paliła dwie paczki dziennie.

Jego dwóch braci żyje (65, 62 l) i ma się dobrze - jeden rzucił palenie 15 lat temu, drugi pali do dziś i nic mu nie jest.

Moja druga babka (ze strony matki) dawno po 80-tce i jeszcze dycha - kopci jak parowóz.

Swojego męża (mojego drugiego dziadka) pochowała 20 lat temu - oczywiście nigdy nie palił.

 

Trochę słabo to wszystko wygląda w zestawieniu z tym co się dookoła ogląda, czyta i słyszy.

NIE PAL BO UMRZESZ W MĘCZARNIACH - MAMY NA TO NAUKOWE DOWODY...

Hmm, czyżby? I gdzie one są te dowody? Tak wiem, statystyki... tyle tylko że ze statystyk jak dla mnie nic nie wynika.

Skoro statystycznie 50% ludzi na świecie paliło bądź nadal pali (nie wiem, tak tylko strzelam) to jest raczej oczywiste,

że 50% umarlaków będzie miało związek z paleniem. Tyle statystyki, ale gdzie są dowody na związek palenia ze śmiercią?

Statystycznie da się bez trudu udowodnić, że prowadzenie samochodu powoduje raka jąder, a uprawianie seksu raka macicy.

Statystycznie mężczyźni powodują pięciokrotnie więcej wypadków śmiertelnych na drogach, więc trzeba im zabrać prawa jazdy

i jak najszybciej trzeba zlikwidować ruch prawostronny, bo ze statystyk jasno wynika, że lewostronny jest znacznie bezpieczniejszy.

Statystycznie...

 

Statystycznie 92% amerykańskich aktorów jara szlugi, wciąga kokę, chleje gorzałę i spokojnie dożywa później starości,

o ile się wcześniej nie zabiją czy na jakiegoś aidsa nie zapadną albo białaczkę czy jakie inne cholerstwo,

ale kto słyszał o aktorze, który umarł w wieku na przykład 56 lat, bo fajki palił i od tego raka płuc albo zawału dostał?

Może i dostał, tylko że niepalący albo małe dzieci czy na przykład zwierzęta też dostają i gdzie tu jaki związek z paleniem?

Tak se myślę właśnie...

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/107060-palenie-zabija-fakty-i-mity/
Udostępnij na innych stronach

Warto wymienić też że palenie nikotyny uzależnia silnie

W nałóg wpada co trzecia osoba która spróbowała. Np od marichuany o wiele mniej osób się uzależnia.

Ale co z tego, jak można to kupić w co drugim sklepie obok naszej choroby narodowej czyli alkoholu.

O tym że przez palenie papierosów nie odczuwamy połowy smaku tego co jemy, też warto wspomnieć.

Dałem punkcika - bo się ubawiłem trochę ;-))

 

Mój kolega mówi, że nie rzuci bo jego ojciec jak rzucił to na drugi dzień spadł z drabiny i złamał nogę - lepiej dmuchać na zimne ;-))

Palenie to smród, ubrań, pomieszczeń w których palimy, z ust. Wiele kobiet twierdzi że nawet pot czy nasienie palącego faceta smierdzi. Palenie to poranny kaszel, plucie, już o wydobywających się kolorkach nie będę pisał. Zadyszka. Przebiegnij się palaczu kawałek, wejdź po schodach na drugie piętro ;)

24 lata paliłem papierosy, od 4 lat tylko i wyłącznie elektroniczne. To co wyżej napisałem nie występuje.

Ja też przeszedłem na inhalator - smród i tak jak piszesz

ale jeszcze jak to życie utrudnia !!! dezorganizuje ... łazisz na balkony , ukrywasz się przed szefem jeśli palisz dużo , itd

Tu się nie zgodzę.

Może lepiej by było rzucic, nawet wiekszych problemów bym z tym nie miał ale ja lubię palić. Niechcący zeszlismy z tematu.

Widziałem zdjęcie gościa, któremu e-szluga wybuchła w ustach.

Szczerbatek :)

A syf z całą pewnością.

Bo to jest tak parantulla:

 

Swoją drogą też się nad tym zastanawiałem, jest jak piszesz......

 

Tak więc możesz sk***ysyna upić lub zaczadzić, a żyjąc zdrowo dajesz mu sanatoryjne warunki do rozwoju!!

Jeśli ktoś lubi palić, i mu to smakuje oraz pachnie, to inna sprawa. Niech robi to co lubi.

Ale jeśli dla kogoś to mordęka i problemy, powinien rzucić i nie czekać na oficjalne statystyki medyczne.

Wystarczy sobie uświadomić że idzie na to przynajmniej 4 tysiące rocznie. Przez 20 lat daje to 80 tysięcy.

I co za to dostajesz w zamian ? Tylko smród.

 

Tym bardziej że prawie każdy i tak będzie musiał kiedyś rzucić, gdyż koliduje to z wieloma lekarstwami. A przecież z czasem raczej na pewno zacznie brać jakieś medykamenty. No to czy nie lepiej rzucić wcześniej i mieć to już z głowy ??

Palenie to smród, ubrań, pomieszczeń w których palimy, z ust. Wiele kobiet twierdzi że nawet pot czy nasienie palącego faceta smierdzi. Palenie to poranny kaszel, plucie, już o wydobywających się kolorkach nie będę pisał. Zadyszka. Przebiegnij się palaczu kawałek, wejdź po schodach na drugie piętro ;)

24 lata paliłem papierosy, od 4 lat tylko i wyłącznie elektroniczne. To co wyżej napisałem nie występuje.

Wszystko się zgadza i nie mam zamiaru z tym dyskutować, bo sam paliłem ponad 25 lat :)

Tylko czy do wymienionych wyżej skutków palenia należy dodać przedwczesne umieranie w męczarniach

czy może jednak rak płuc (podobnie jak udar mózgu, zawał serca i inne historie) jest po prostu chorobą

i jak wiele innych chorób, na które jedni zachorują, inni nie zachorują, jedni umrą, inni nie umrą,

pojawia się znikąd niezależnie od tego kto ile fajek w życiu wypalił i jaki tryb życia prowadził.

Po prostu mnie to zastanawia jak to jest, że niepalący i zdrowi ludzie umierają nagle w wieku 60 lat,

a parowozy dożywają z petem w ustach 80-tki i mają się świetnie dopóki ze starości im się nie zemrze.

Nikogo to nigdy nie zastanawiało? Bo mnie bardzo, zwłaszcza odkąd sam rzuciłem i nie wiem w sumie po co...

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Najlepiej, gdyby wypowiedział się jakiś sensowny lekarz. Mój ojciec też zmarł w wieku 46 lat na raka trzustki, a zawsze myślałem, że na to umierają pijacy. Moja koleżanka zeszła w wieku niespełna 30 lat na raka wątroby, choć piła jej matka, a nie ona. Też tego do końca nie kumam. Może to jest tak, że nosimy w sobie pewne skłonności, choróbska, czy geny, które w sprzyjających warunkach uaktywniają chorobę. Ktoś taki umrze i tak, ale paląc zejdzie powiedzmy z 5 lat wcześniej, podczas gdy ten, który w sobie tego nie ma, wypali hurtownię fajek, wypiję tankowca z wódką i nie zejdzie, bo tak jest zaprogramowany. Czasem gdy jestem na dworcu PKP widzę ludzkie patologie, straszne lumpy. Pijani, najarani, śmierdzący na 10 metrów i brudni, w zasadzie sądząc po wyglądzie nie powinni już żyć, a mają się lepiej niż niejeden normalny. Podobnie z psami, burki są bardziej odporne jak rasowe, wymiziane pieski z kokardką. A przecież te pierwsze nie mają ciepłego legowiska i miseczki z dobrym żarciem.

Palacze to takie śmiecie.

Bo czy ktoś widział palacza przejmującego się potrzebą świeżości drugiego człowieka?

 

Smrodzą więc gdzie popadnie. Na szczęście powoli eliminuje się te wrzody poza nawias.

O ile przyjemniej obecnie spędza się czas w niektórych pub`ach... W biurach to już normalka, ze jest świeżo. Ale jeszcze ze 20 lat temu te syfy nawet w biurach truły ludzi.

:-D

 

Nie popadajmy w radykalność niewspółmierną do zagadnienia.

Każdy w jakiś tam sposób zawadza innym ludziom. Jest to nieunikniony element życia w społeczności.

Jeden pali, inny często puszcza bąki, jeszcze inny odpala z samego rana hałaśliwy motorower.

A bywają i tacy którzy częstokroć słuchają głośnej muzyki w bloku.

I każdy z nich, ma prawo żyć pomiędzy nami, nie mniej niż drzewa i gwiazdy, jeśli tylko zachowuje jako taki umiar.

A palacze, sam przyznałeś, przeszli w ostatnich dziesięcioleciach ogromną ewolucję zachowań.

Jeszcze w latach 80. niemal każdy palacz nie krępował się palić przy niemowlętach, a dziś jeśli się zdarza, jest to powszechnie uważane za barbarzyństwo.

Palacze to takie śmiecie.

EXTRA, kocham takie wartościowanie ludzi, trudniej mi natomiast przychodzi kochanie samych ludzi

wiem, powinno by odwrotnie

 

śmieć

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

Jego matka (moja babka) przeżyła obu i zmarła zwyczajnie ze starości w wieku 80 paru lat - paliła dwie paczki dziennie.

Jego dwóch braci żyje (65, 62 l) i ma się dobrze - jeden rzucił palenie 15 lat temu, drugi pali do dziś i nic mu nie jest.

Moja druga babka (ze strony matki) dawno po 80-tce i jeszcze dycha - kopci jak parowóz.

Tutaj się nie wypowiem bo nie wiem czego to dowodzi.

Mój ojciec zmarł w wieku 60 lat na raka jelit - nie palił.

Jego ojciec (a mój dziadek) zmarł w wieku 60 lat na wylew - nie palił.

 

Ale już to że masz odciążenie genetyczne, możesz śmiało myślec o 60-tce, ale potem to już za dużo nie planuj :)

 

A poważnie znam kobietę /znałem/ która paliła 3 paczki , wstawała w nocy żeby zajarać, zmarła właśnie na raka płuc w wieku 35 lat.

A palacze, sam przyznałeś, przeszli w ostatnich dziesięcioleciach ogromną ewolucję zachowań.

Palacze niczego nie przeszli.

To okoliczności eliminują ich głupie zachowania z coraz większej liczby miejsc...

Jakby mogli uwędziliby wszystkich.

 

A poważnie znam kobietę /znałem/ która paliła 3 paczki , wstawała w nocy żeby zajarać, zmarła właśnie na raka płuc w wieku 35 lat.

Mój Teść rzucił palenie na tydzień przed śmiercią.

Ale jeszcze w szpitalu popalał aż ordynator się wkurzył i powiedział mu, że nie pociągnie dłużej jak kilka miesięcy.

Zawinął się jak widać dużo szybciej.

Rak płuc.

 

Parantulla powie, że mógł nie rzucać...

  • Redaktorzy

Smrodzą więc gdzie popadnie. Na szczęście powoli eliminuje się te wrzody poza nawias. O ile przyjemniej obecnie spędza się czas w niektórych pub`ach...

 

Biorąc pod uwagę, że puby jako instytucja powstały (w elżbietańskiej Anglii) jako palarnie tytoniu, jest to coś w rodzaju wynaturzenia.

Az mi sie przypomnial film Thank You For Smoking :)

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

polecam.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

?👈

Może to jest tak, że nosimy w sobie pewne skłonności, choróbska, czy geny, które w sprzyjających warunkach uaktywniają chorobę. Ktoś taki umrze i tak, ale paląc zejdzie powiedzmy z 5 lat wcześniej, podczas gdy ten, który w sobie tego nie ma, wypali hurtownię fajek, wypiję tankowca z wódką i nie zejdzie, bo tak jest zaprogramowany.

Czasem tak jest, jednak rzadko. Te sprawy najlepiej bada się na bliźniętach jednojajowych. Nawet jednak wśród nich rzadko zdarza się żeby oba równocześnie zachorowały na ten sam nowotwór, najczęściej są to silnie uwarunkowane genetycznie nowotwory dziecięce w typie retinoblastomy. Kilka lat temu był przypadek z austriackimi tenisistkami - obie równocześnie zachorowały na takiego samego raka w wieku ok. 25 lat, jedna umarła druga przeżyła. Byc może miały jakiś gen i jednocześnie zainfekował je ten sam wirus "współpracujący" z genem.

 

Nawet tak silnie uwarunkowana genetycznie choroba jak cukrzyca typu 1 występuje u drugiego bliźniaka jednojajowego tylko w 25% po tym jak pierwszy zachorował.

Parantulla powie, że mógł nie rzucać...

Parantulla chciałby tylko poznać związek przyczynowo skutkowy pomiędzy paleniem,

a kopnięciem przedwcześnie w kalendarz z powodu raka płuc czy jakiegokolwiek innego.

Według mnie taki związek nie istnieje, ale jeśli istnieje, to chętnie o tym poczytam.

Gdzieś kiedyś czytałem wynurzenia jakiegoś Pana Profesora, który usiłował udowodnić,

że uprawianie sportu skraca życie, gdyż rzekomo serce sportowca znacznie szybciej się zużywa.

Podobno każdy człowiek ma gdzieś tam zaprogramowaną liczbę cykli serca, po których serce staje,

a z racji tego, że uprawiając sporty wszelakie, nasze serca biją dużo szybciej niż normalnie ...

Wydaje mi się, że z tym paleniem i niepaleniem jest dokładnie tak samo czyli nikt nic nie wie na pewno,

a tylko sobie gdybają i wyciągają być może błędne wnioski na podstawie statystyk umieralności.

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.
Gość DORAMAT

(Konto usunięte)

Dobre geny Panowie to podstawa. A trybem życia można sobie trochę pomóc zarówno w jedną jak i w druga stronę. Ja mam prywatnie taka teorie, że każdy z nas ma do przeżycia określoną liczbę "życiowo roboczo-godzin" Jeden będzie miał 400000 tysięcy drugi 700000 w zależności od genotypu i skłonności lub nie na jakieś choróbska. A to jak się prowadzisz: chlanie, ćpanie może tylko spowodować że dostaniesz extra bonus in minus lub in plus np. 10%. Co nie zmienia faktu, że jeden może całe palić i skróci sobie życie o 5 lat i umrze na co innego niż rak płuc w wieku 70 lat, a drugi w wieku 35- bo ma jakiś gen odpowiada za to że poprzez palenie "zużywa" się dwa trzy razy szybciej.

 

To temu profesorkowi troszkę się coś pomieszało!!!! Trenując coś 4 czy 5 razy w tygodniu rzeczywiście tętno masz na poziomie duuuużo wyższym niż normalne 65-70. Ale wysiłek fizyczny w dłuższej perspektywie powoduje, że na co dzień tętno obniża ci się znacząco. Ja mam obecnie 58, a miałem niedawno jeszcze 52. Licząc średnią to i tak jestem do przodu hehehe

Parantulla chciałby tylko poznać związek przyczynowo skutkowy pomiędzy paleniem,

a kopnięciem przedwcześnie w kalendarz z powodu raka płuc czy jakiegokolwiek innego.

Według mnie taki związek nie istnieje, ale jeśli istnieje, to chętnie o tym poczytam.

Gdzieś kiedyś czytałem wynurzenia jakiegoś Pana Profesora, który usiłował udowodnić,

że uprawianie sportu skraca życie, gdyż rzekomo serce sportowca znacznie szybciej się zużywa.

Podobno każdy człowiek ma gdzieś tam zaprogramowaną liczbę cykli serca, po których serce staje,

a z racji tego, że uprawiając sporty wszelakie, nasze serca biją dużo szybciej niż normalnie ...

Wydaje mi się, że z tym paleniem i niepaleniem jest dokładnie tak samo czyli nikt nic nie wie na pewno,

a tylko sobie gdybają i wyciągają być może błędne wnioski na podstawie statystyk umieralności.

Parantulla chciałby tylko poznać związek przyczynowo skutkowy pomiędzy paleniem,

a kopnięciem przedwcześnie w kalendarz z powodu raka płuc czy jakiegokolwiek innego.

Według mnie taki związek nie istnieje, ale jeśli istnieje, to chętnie o tym poczytam.

Statystyczny związek jest - można to obrazowo wytłumaczyć jako rzut kostką do gry. Jeżeli palimy, wyrzucenie 1-2 oznacza przedwczesną śmierć na choroby kojarzone z paleniem (rak płuc, wieńcówka, nowotwory przewodu pokarmowego). Dla niepalących tylko "1" oznacza takie zdarzenie. Zostawia to dość sporą swobodę dla przypadków "palił jak smok a umarł ze starości".

Mój dziadek palił dwie paczki przez ponad 50 lat. Od alkoholu też nie stronił. Dożył 83 lat. Jego brat nigdy nie pił, nie zapalił ani jednego papierosa i umarł jak miał trzy lata.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.