Skocz do zawartości
IGNORED

Idzie wojna, idzie wojna, idzie krwawa rzeź ...


BoDeX

Rekomendowane odpowiedzi

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Jeszcze strategicznie powstaje dla nas i USA uzasadniony pretekst, aby się dozbroić (USA zresztą strategicznie potrzebuje przy granicy z Rosją mocnego przyczółku a my też nie wiemy na 100% co się będzie dziać w przyszłości z europą) i ustawić takie środki obronne które wcześniej byłyby odebrane jako agresja a teraz już mamy prawo mieć pewne uzasadnione obawy. No i w tym przypadku sojuszu powstaje teraz poważniejsze podejście do dywersyfikacji dostaw gazu itp. Gdyby nie to to w przyszłości Rosja miałaby większe pole manewru do szantażu dostawami itp.

 

Z drugiej jednak strony, ta część Ukrainy którą strategicznie popieramy może w przyszłości sprawiać pewne problemy. I trzeba będzie też bardzo uważać na Rosyjsą agenturę w Ukrainie przy współpracy.

 

Nie ma żadne racjonalnego powodu, aby instalować tarczę anty rakietowa na terytorium Polski. Wbrew twierdzeniom wielu polityków i wojskowych nie jest to zwiększenie bezpieczeństwa, a wprost przeciwnie, zwiększenie zagrożenia terytorium Polski. Ponieważ:

 

Tarcza antyrakietowa jest instalacją militarną o charakterze ofensywnym, a nie defensywnym. Do tego (co ostatnio przyznali sami USAmerykanie) jest wymierzona przeciwko rakietom balistycznym Rosji, a nie Korei Północnej czy Iranu. Przez co zaburza istniejące status quo w siłach strategicznych USAmeryki i Rosji.

 

Obca instalacja wojskowa o takim charakterze, do tego pozostająca pod obcym dowództwem, na której użycie i skutki takiego jej użycia władze RP nie będą maiły żadnego wpływu, jest dobrowolnym ograniczeniem własnej suwerenności i rodzi negatywne skutki międzynarodowe prawne w przypadku zestrzelenia głowicy jądrowej nad terytorium innego państwa. Nie bez znaczenia są także negatywne skutki polityczne.

 

Tarcza nie chroni Polski tylko USAmerykę. Zestrzelenie głowicy jądrowej na terytorium Polski wywoła zniszczenia niewiele mniejsze, niż uderzenie takiej głowicy w ziemię. Sam instalacja antyrakietowa, będzie niewątpliwie celem zmasowanych ataków.

 

Aktem dobrej woli i rzeczywistej troski o beżpieczeństwo Polski było by przekazanie przez USAmerykę pod polskie dowództwo i obsadzenie polskimi załogami 1 - 2 niszczycieli rakietowych typu Arleigh Burke wyposażonych w te same rakiety, co instalacja naziemna. Podniosło by to w rzeczywisty sposób bezpieczeństwo i zdolności obronne Polski.

Dopiero teraz podano do publicznej wiadomości, że te F16 co do nas przyleciały, nie są uzbrojone w żadną broń ostrą.

Najprawdopodobniej za tę "wizytę" dodatkowcyh F16 musieliśmy zapłacić. W końcu i tak miało sie odbywać szkolenie a my dodatkowo "poprosiliśmy" by sobie nadprogramowo przyleciały. Przecież taka wyprawa kosztuje i to wcale niemała kasę - ktoś za to musi zapłacić.

Obca instalacja wojskowa o takim charakterze, do tego pozostająca pod obcym dowództwem, na której użycie i skutki takiego jej użycia władze RP nie będą maiły żadnego wpływu, jest dobrowolnym ograniczeniem własnej suwerenności i rodzi negatywne skutki międzynarodowe prawne w przypadku zestrzelenia głowicy jądrowej nad terytorium innego państwa. Nie bez znaczenia są także negatywne skutki polityczne.

 

Możliwosć ograniczenia własnej suwerenności przy braku dobrej obrony jest wtedy zależna tylko i wyłącznie od kaprysu Rosji.

 

Przy współpracy z USA oprócz zapewnienia najlepszych systemów obrony otrzymujemy jeszcze dodatkowe wsparcie militarne w razie czego.

 

Jak na razie współpraca z USA jest bardziej teoretyczna z elementami symulacji i ogólnych testów realnej współpracy.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Skoro poparcie dla PO rosnie to chyba jednak naród im zaczyna ufać . I ja się nie dziwię . To co sie stało na Majdanie to pewnie największy sykces polskiej dyplomacji od niepamietnych czasów . Jesli tam działały polskie służby to naprawdę super akcja .Dlaczego :

1. odsunęliśmy Sowietów od granic Polski- teraz dzieli nas od nich Ukraina prozachodnia a nie Ukraina Janukowycza czyli w zasadzie sojusznik Rosji

2. pozyskaliśmy sojusznika przeciw Rosji w postaci Ukrainy ( pewnie niedługo członka UE i NATO )

3. wzmocniliśmy sojusz między Polska a krajami nadbałtyckimi zagrozonymi podobnymi działaniami Rosji ,, w obronie swoich obywateli "

4. Zyskalismy ogromny rynek zbytu dla naszych towarów - słabą gospodarczo Ukrainę zmuszoną do importu z zachodu Europy

5. zyskalismy większe bezpieczeństwo energetyczne - partnera ekonomicznego posiadajcego nadwyżki energii dzieki elektrowniom atomowym

Pozostało nam tylko w podobny sposób pozyskać Białoruś ale i to z czasem nastąpi . Putin stracił to co my zyskaliśmy .

A jakim kosztem ? Za Krym i pewnie wschodnią Ukrainę :-)Niedrogo .

 

Porażka lansowanej przez Polskę, w interesie USAmeryki i wbrew Francji, tzw. Polityki Wschodniej - doprowadziło do zaistnienia niebezpiecznego konfliktu u granic Polski. Nic nie wiadomo, aby Obwód Kaliningradzki z jego arsenałem przeniesiono lub zaplanowano jego przeniesienie w inne miejsce.

 

Rząd Polski doprowadził do uznania i wzrostu znaczenia politycznego nacjonalistów o banderowskich korzeniach - Svobody i Prawego Sektora - potencjalnego zagrożenia narodowych interesów Polski.

 

Ukraina nie będzie w NATO czy UE w ciągu najbliższych 30 - 50 lat chyba, że Zachód postawi na ostrą konfrontację z Rosją.

 

Litwa, Łotwa i Estonia to wątpliwi sojusznicy, bez znaczenia wojskowego. Jak pokazała historia łatwo poddają się wpływom silniejszego i padają jego łupem. Natomiast Litwa jest nam tradycyjnie wroga.

 

Rynek zbytu zyskały największe i najsilniejsze państwa UE, ale nie Polska. Stracimy natomiast o wiele ważniejszy dla nas rynek rosyjski.

 

Możemy ponieść olbrzymie straty z powodu choćby znaczącego wzrostu cen rosyjskiego gazu i ropy. Bezpieczeństwo energetyczne Polski jest bardzo niepewne.

 

O jakimkolwiek polskim wpływie na losy Białorusi możemy zapomnieć. Polska jest co najwyżej gońcem na politycznej szachownicy.

 

Kosztów polskiego zaangażowania w konflikt ukraiński nie można jeszcze dokładnie przewidzieć i ocenić. Z pewnością będę duże po stronie strat.

Gość GratefullDe

(Konto usunięte)

Rola Polski w tym całym zamieszaniu jest... żadna. Tylko nasze media starają się nam wmówić, że jest inaczej. Nie jesteśmy i nie byliśmy nigdy żadnym strategicznym elementem ani w negocjacjach pomiędzy wschodem a zachodem ani ekonomicznym partnerem. Partnerem jest kto inny ale o nasze fobie ruskie priorytety się nie roztrzaskają. jakoś nie potrafimy patrzeć na sprawy szerzej i starać się cos ugrać dla siebie... Ponoć Polskich gości na Ukrainie Banderowcy witają kopem w dupę i słowem spierd...j. I tyle zyskaliśmy i tak jesteśmy postrzegani, jako wabik wypuszczony, bijący się zajadle za sprawę, najczęściej nie swoją.

Wojny nie budiet, wojsko to ruchy pozoracyjne, wojna trwa na giełdach, twarda i nieograniczona... A czy my F16 czy F1423 bedziemy gościc to wsio radno, nie ma żadnego znaczenia Panowie stratedzy. Siły się nie używa, siłę się ma...

Do tego we Francji, Włoszech, Niemczech coraz częściej słychać głosy od polityków z prawa i lewa, ze UE nie potrzebne jest niszczenie Rosji z powodu Ukrainy, państwa nie wiadomo skąd, w którym rządzą Faszyści.

 

Nikomu nie jest potrzebne niszczenie Rosji. Skąd ten pomysl. ąle jeżeli ktoś zachowuje się jak bandyta to trzeba go potraktować adekwatnie a nie przepraszać, że ktoś śmie się bronić.

 

Najprawdopodobniej za tę "wizytę" dodatkowcyh F16 musieliśmy zapłacić. W końcu i tak miało sie odbywać szkolenie a my dodatkowo "poprosiliśmy" by sobie nadprogramowo przyleciały. Przecież taka wyprawa kosztuje i to wcale niemała kasę - ktoś za to musi zapłacić.

 

Jestes jak widze świetnie poinformowany. Masz chyba wtyczkę w Sztabie Generalnym. A ta straszliwie kosztowna wyprawa to skąd, z Ameryki?

Jestem Europejczykiem.

 

..

Jestes jak widze świetnie poinformowany. Masz chyba wtyczkę w Sztabie Generalnym. A ta straszliwie kosztowna wyprawa to skąd, z Ameryki?

A dostałeś kiedyś w biznesie albo polityce cos za darmo, oprócz w ryja?

Niezależnie jod stopnia poinformowania, zawsze prawa fizyczne i ekonomiczne działają. Tego uczą już w szkołach powszechnych... Chyba, ze się z tym nie zgadzasz :)

Jestes jak widze świetnie poinformowany. Masz chyba wtyczkę w Sztabie Generalnym. A ta straszliwie kosztowna wyprawa to skąd, z Ameryki?

Chyba mylisz koszty biletu na samolot turystyczny z takimi maszynami.

Nie wiem czy wiesz, ale godzina lotu helikoptera jakimi czasami latają nasi politycy kosztuje ponad 10 tyś zł, więc uzasadnione jest pytanie ile kosztuje przelot takich dwunastu F-16 pomiędzy kontynentami, zabawa w Polsce w berka z naszymi i powrót oraz kto za to płaci.

Chyba mylisz koszty biletu na samolot turystyczny z takimi maszynami.

Nie wiem czy wiesz, ale godzina lotu helikoptera jakimi czasami latają nasi politycy kosztuje ponad 10 tyś zł, więc uzasadnione jest pytanie ile kosztuje przelot takich dwunastu F-16 pomiędzy kontynentami, zabawa w Polsce w berka z naszymi i powrót oraz kto za to płaci.

 

Jak to kto? Pan, Pani , Państwo płaci... :)

A dostałeś kiedyś w biznesie albo polityce cos za darmo, oprócz w ryja?

Niezależnie jod stopnia poinformowania, zawsze prawa fizyczne i ekonomiczne działają. Tego uczą już w szkołach powszechnych... Chyba, ze się z tym nie zgadzasz :)

 

Ale ja pytam nie o teorie ekonomiczne tylko o prosty fakt. Przecież o nim piszesz więc moje pytanie o szczegóły. Masz z tym jakiś problem?

Jestem Europejczykiem.

 

Ale ja pytam nie o teorie ekonomiczne tylko o prosty fakt. Przecież o nim piszesz więc moje pytanie o szczegóły. Masz z tym jakiś problem?

Ile bierzesz za te dyrdymały?

dziadekwłodek czli wieczny malkontent nienawidzący własnego narodu :-) Chłopie , jak tobie musi być trudno życ między Polakami . Może wakacje na Krymie dobrze ci zrobią ;-D

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

dziadekwłodek czli wieczny malkontent nienawidzący własnego narodu :-) Chłopie , jak tobie musi być trudno życ między Polakami . Może wakacje na Krymie dobrze ci zrobią ;-D

 

Daruj sobie osobiste wycieczki.

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

z15672497Q.jpg

 

- Proszę powiedzieć McCainowi, by lepiej pilnował Alaski - poradził amerykańskiemu senatorowi ambasador Federacji Rosyjskiej przy Unii Europejskiej Władimir Czyżow. I przypomniał, że "Alaska była częścią Rosji".

 

Pingwiny dzierżą transparenty: ''Krym nasz!'', ''Teraz Alaska!'', ''Tylko Putin''.

No i co Kolego? Wychodzi na to, że napisałeś coś od czapy i teraz trzeba się jakoś z tego wyślizgać.

Najprawdopodobniej za tę "wizytę" dodatkowcyh F16 musieliśmy zapłacić. W końcu i tak miało sie odbywać szkolenie a my dodatkowo "poprosiliśmy" by sobie nadprogramowo przyleciały. Przecież taka wyprawa kosztuje i to wcale niemała kasę - ktoś za to musi zapłacić.

Naprawdę nie rozumiesz znaczenia słowa "najprawdopodobniej" w języku polskim?

To nie jest stwierdzenie faktu a jedynie wyrażenie poglądu.

 

Jeśli dalej masz problem, to ja już nie pomogę. Radzę wrócić do szkoły...

Uważać to trzeba będzie na Ukraińców z zachodu. Im do bandytyzmu nie potrzebna żadna agentura.

 

A nie lubić nas będą na pewno.

Za czasów RFN straszył nas Hubka i Czaja. Dwóch ziomali, którzy byli u siebie znani tylko na własnej ulicy. I w całej ówczesnej Polsce.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Za czasów RFN straszył nas Hubka i Czaja. Dwóch ziomali, którzy byli u siebie znani tylko na własnej ulicy. I w całej ówczesnej Polsce.

 

Obawiam się, że Hubka był nie znany nawet ziomalom na własnej ulicy.

 

Natomiast Herbert Hupka ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Herbert_Hupka ) i Herbert Czaja ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Herbert_Czaja ) byli znaczącymi politykami na niemieckiej scenie politycznej.

 

Pierwszy z nich "(...)związał się z SPD. Równocześnie działał w środowisku niemieckich wypędzonych podzielając rozpowszechnione w nim poglądy, że postanowienia poczdamskie i wyznaczona wówczas granica na Odrze i Nysie są tymczasowe, a deportowani po wojnie Niemcy będą mogli wrócić w rodzinne strony. W latach 1969–1987 zasiadał w Bundestagu. Został szefem Ziomkostwa Ślązaków i wiceprzewodniczącym Związku Wypędzonych. To za jego sprawą Bundestag przyjął rezolucję zawierającą stwierdzenie, że "przyjęcie nowych członków do Unii Europejskiej musi się wiązać z uznaniem prawa wypędzonych do powrotu i odszkodowań".[1] Sam o sobie mówił: "Jestem obrońcą starych wielkich Niemiec, w starych prawowitych granicach"[2].

W 1970 gdy socjaldemokratyczny kanclerz Willy Brandt podpisał z PRL traktat normalizujący stosunki i uznający polsko-niemiecką granicę przeszedł do CDU. Wchodził w konflikt również z chadeckim kanclerzem Helmutem Kohlem. W 1985 pod presją partii musiał zmienić hasło zjazdu Ziomkostwa z "40 Jahre Vertreibung – Schlesien bleibt unser" (40 lat wypędzenia – Śląsk pozostaje nasz) na "Śląsk pozostaje w naszych sercach". Po zjednoczeniu Niemiec bezskutecznie protestował przeciwko nowemu polsko-niemieckiemu traktatowi granicznemu. Jednak później jako pierwszy polityk z kręgów wypędzonych uznał traktat i granicę."

 

Natomiast drugi: "W latach 1953–1990 (...) był deputowanym zachodnioniemieckiego Bundestagu z ramienia Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej. Od 1969 pełnił funkcję rzecznika Ziomkostwa Górnoślązaków, a w latach 1970–1974 był prezesem Związku Wypędzonych. Ponadto od 1948 należał do Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików. W latach 70. i 80. konsekwentnie sprzeciwiał się uznaniu polsko-niemieckiej granicy na Odrze i Nysie. W 1990 wyraził pogląd, że nie można uznać zjednoczenia Niemiec za pełne, gdyż nie brały w nim udział wschodnie prowincje wg stanu z 1937. Zaproponował wówczas utworzenie z zachodniej Polski obszaru autonomicznego pod kontrolą międzynarodową.

Po 1990 zaangażował się w działalność na rzecz pojednania polsko-niemieckiego. Pojawiał się na Górnym Śląsku, pracując dla władz województwa opolskiego. Popierał ideę Centrum przeciwko Wypędzeniom jako symbolu pojednania i pokojowego współżycia Polaków, Niemców i Czechów. Jednocześnie kontrowersje wywołały zawarte w książce Unterwegs zum kleinsten Deutschland? stwierdzenia, że „z prawnego punktu widzenia historyczne wschodnie prowincje Niemiec mogłyby ponownie zostać połączone z państwem niemieckim” oraz że „w przeszłości miliony Polaków żyły w niemieckim państwie i może tak stać się znowu, jeżeli te ziemie zjednoczą się z Niemcami”."

Przyznam się, że nie znam wszystkich naszych posłów. Jeszcze gorzej sprawa ma się z senatorami. Ludzi mających ogromny wpływ na moje teraźniejsze życie.

W polskiej oficjalnej propagandzie panują totalne chamstwo, kłamstwo i głupota. Aby to osiągnąć trzeba zniszczyć prawdziwe znaczenie słów. Co podają słowniki.

Memorandum:

nie podpisane, nieformalne pismo dypl., będące konspektem, streszczeniem, krótkim wyłuszczeniem jakiejś sprawy lub zestawieniem faktów a. zagadnień (por. aide-mémoire; pro memoria); przest. notatka dla pamięci.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

po angielsku:

5. Diplomacy. a summary of the state of an issue, the reasons for a decision agreed on, etc.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Memorandum Budapesztańskie:

Witając przystąpienie Ukrainy do Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej jako Państwa Nienuklearnego, mając na uwadze zaangażowanie Ukrainy w eliminacje broni jądrowej z jej terytorium w określonym okresie czasu, zauważając zmiany w sytuacji bezpieczeństwa światowego, obejmujące zakończenie zimnej wojny, które doprowadziły do powstania warunków do głębokiej redukcji sił nuklearnych,...

2. Federacja Rosyjska, Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz Stany Zjednoczone Ameryki potwierdzają swoje zobowiązanie do powstrzymania się od stosowania groźby lub użycia siły przeciw integralności terytorialnej bądź politycznej niezależności Ukrainy, i że żadna broń w ich posiadaniu nigdy nie zostanie użyta przeciw Ukrainie, chyba, że w samoobronie lub w przypadkach zgodnych z Kartą Narodów Zjednoczonych; ...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Kontekst: przystąpienie Układ o nieproliferacji broni jądrowej (ang. Nuclear Non-Proliferation Treaty, NPT)

[Państwa które nie podpisały traktatu (Indie, Izrael, Pakistan, Sudan Południowy)]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Reasumując. Rokosz (obalenie legalnych władz) na U, spowodowało, że FR nie nie jest zobowiązana do pamiętaniu o memorandum - gdyż U nie jest niezależna politycznie. Jak dotychczas żaden rząd na świecie (w tym także PL) nie uznało puczystów z Kijowa za władzę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Całkowitą kompromitacją międzynarodową jest potrząsanie rączek gości z U, przez wysokich rangą urzędników EU, oraz PL.

Proszę zwrócić uwagę: kanclerz Aniela Merkel nie pozwoliła sfotografować się na uściskach.

 

Ameryka i Rosja o tym wie, tylko w tzw. "mainstreamowych mediach" w PL tego nie znajdzie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ameryka i Rosja o tym wie, tylko w tzw. "mainstreamowych mediach" w PL tego nie znajdzie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Z tego co widzę to Jaceniuk, Turczynow i reszta nie różni się od tych pacynek:)03606751166079848878.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Kanał Prawy Kanał Lewy STEREO......................Przenicowany świat

Naprawdę nie rozumiesz znaczenia słowa "najprawdopodobniej" w języku polskim?

To nie jest stwierdzenie faktu a jedynie wyrażenie poglądu.

 

Jeśli dalej masz problem, to ja już nie pomogę. Radzę wrócić do szkoły...

 

A szkole uważałem co jak widze tobie stwarzało problemy. Jaszcze raz zapytam o kosmiszne według ciebie koszty wizyty amerykańskich f-16 w Łasku i twierdzenia, że musielibyśmy za to zapłacić.

 

Prosze uprzejmie o jakiekolwiek wyliczenia i dowody. Powtarzam - jakiekolwiek!

 

Aha - pozdrowienia dla agenta Moskwy Zombiego.

Jestem Europejczykiem.

 

Gość wieslaw119

(Konto usunięte)

Przecież taka wyprawa kosztuje i to wcale niemała kasę - ktoś za to musi zapłacić.

 

Wielka mi wyprawa, raptem godzina lotu z Ramstein - zamiast latać w kółko nad Niemcami przylecą do Polski i tyle.

Tommiashi , dla poparcia swoich antyukraińskich cienki teoryjek posluguje sie opiniami zaczerpnietymi z portalu o wiarygodności naszego ,,Pudelka" albo ,,Skandalu" . Tonący brzytwy się chwyta .

PS

Nowy rząd i prezydenta powołała Rada Najwyższa Ukrainy . Zgodnie z zasadmi demokratycznymi władze wybrali przedstawiciele narodu . Co ciekawe wiekszośc w ukraińskim parlamencie ma Partia Regionów - czyli koledzy Janukowycza . Nawet oni nie chcą już tego złodzieja i sowieckiej marionetki dlatego wparlamentarnym głosowaniu przywrócili konstytucje z 2004 roku i odebrali mu władzę . Ci sami koledzy Janukowycza zatwierdzili nowy rząd - prozachodni. Sprawa zamknięta w sposób jawny i demokratyczny z udziałem parlamentu . Koniec .

Reasumując. Rokosz (obalenie legalnych władz) na U, spowodowało, że FR nie nie jest zobowiązana do pamiętaniu o memorandum - gdyż U nie jest niezależna politycznie. Jak dotychczas żaden rząd na świecie (w tym także PL) nie uznało puczystów z Kijowa za władzę.

 

Państwo a władza Państwa to dwa inne byty. NIkt nie musiał na nowo nikogo uznawać bo państwo jest to samo i nie ma tam puczystów. Partia regionów de facto ma nadal przewagę w parlamencie, w tym parlamencie wybranym w wyborach .

 

 

 

Memorandum:

nie podpisane, nieformalne pismo dypl.,

 

To memorandum zostało podpisane. Przez niejakiego Jelcyna. Wywarło także skutki prawne bo Rosja działałą na jego podstawie aż.... sie Rosji to znudziło.

 

potwierdzają swoje zobowiązanie

 

ważna jest nie forma a treść . Memorandum to potwierdza wcześniejsze zobowiązania. Znaczy tyle ,że one były.

 

Nie jest więc to notatka słuzbowa, nie jest także to traktat. Jest to jakaś deklaracja państwowa.

 

 

ale . Kolego Zombywoof. Rosja chciała wykorzystac wyjątek w memorandum w postaci prawa do samoobrony. Dlatego rosjanie mówią o siłach samoobrony, dlatego samoobrona prowokowała i dlatego ukraińcy nie atakowali. NIe ma ataku, nie ma samoobrony i nie mozna uznać wyjątku od stosowania memorandum.

 

 

Wiekszość doniesień z Krymu to przykłądy kolejnego łamania prawa międzynarodowego i krajowego. Zajmowanie statków, wiązanie żołnierzy, przejmowanie majatku i ziem.

Jak juz ucichnie , uspokoi sie to rosję czekają lata sądów i wypłat odszkodowań.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Kolejna niepoprawna politycznie opinia:

 

"Od wielu lat pogarsza się sposób, w jaki mainstreamowa prasa amerykańska przedstawia Rosję, kraj wciąż bardzo ważny dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie media w sprawach Rosji są dzisiaj mniej obiektywne, mniej wyważone i niewiele mniej ideologiczne niż w czasach zimnej wojny. Prawdopodobnie największa nieprawda głoszona przez większość amerykańskich mediów to twierdzenie, że integracja z Europą jest pożądana przez wszystkich mieszkańców Ukrainy. Komentatorzy są obojętni na to, co destabilizacja reżimu Putina może oznaczać w największym na świecie państwie nuklearnym. Analiza prof. Stephena F. Cohena, amerykańskiego historyka, sowietologa, wykładowcy z Princeton University i New York University

 

Jak amerykańskie media fałszywie przedstawiają Putina, Soczi i Ukrainę

 

Stephen F. Cohen

Autor jest amerykańskim historykiem, sowietologiem. Był wykładowcą Princeton University, obecnie wykłada na New York University

 

 

Od wielu lat pogarsza się sposób, w jaki mainstreamowa prasa amerykańska przedstawia Rosję, kraj wciąż bardzo ważny dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Jeżeli ostatnie tsunami zawstydzająco nieprofesjonalnych i podburzających politycznie artykułów w wiodących gazetach i czasopismach, szczególnie o igrzyskach w Soczi, o Ukrainie i – oczywiście – o prezydencie Putinie uznamy za wskazówkę, to ten brak profesjonalizmu stał się nową normą.

Z godnymi uwagi wyjątkami ukształtował się nowy wzorzec. Nawet w szacownych tytułach, takich jak „New York Times” czy „Washington Post”, relacje o wydarzeniach, komentarze redakcyjne i publicystyczne nie stosują się już do tradycyjnych dziennikarskich standardów. Często pomijane są istotne fakty i kontekst, brakuje wyraźnego rozróżnienia pomiędzy opisem wydarzeń a ich analizą, w sprawach ważnych nie przedstawia się co najmniej dwóch różnych poglądów politycznych lub eksperckich, nie publikuje się przeciwstawnych opinii na stronach redakcyjnych. W rezultacie amerykańskie media w sprawach Rosji są dzisiaj mniej obiektywne, mniej wyważone, bardziej konformistyczne i niewiele mniej ideologiczne niż w czasach zimnej wojny.

 

Zafascynowani Jelcynem

 

Historia tego pogarszania się jest jasna. Zaczęło się ono we wczes­nych latach 90. Po upadku Związku Radzieckiego media amerykańskie przejęły narrację Waszyngtonu. Prawie wszystko, co robił prezydent Borys Jelcyn, było „przechodzeniem od komunizmu do demokracji”, a więc leżało w najlepszym interesie Ameryki. Obejmowało to jego ekonomiczną terapię szokową i plądrowanie podstawowych zasobów państwa przez oligarchów, które zrujnowało życie milionom Rosjan; zbrojne zniszczenie demokratycznie wybranego parlamentu i narzucenie „prezydenckiej” konstytucji, która zadała ciężki cios demokratyzacji i na której obecnie opiera swoją władzę Putin; brutalną wojnę w Czeczenii, której wynikiem był początek terroryzmu na rosyjskim północnym Kaukazie, oraz manipulacje przy reelekcji na drugą kadencję w 1996 r. Zrzekając się funkcji w 1999 r., przy jednocyfrowym poparciu społecznym, Jelcyn pozostawił rozpadający się kraj pełen broni masowego rażenia. Mimo to większość amerykańskich dziennikarzy nadal wydaje się uważać go za idealnego przywódcę Rosji.

Na początku XXI w. media amerykańskie przyjęły inną narrację, także skoncentrowaną na przywódcy i także zgodną z polityką USA. Narracja ta rezygnuje z analizy wieloaspektowej na rzecz bezwzględnej demonizacji Putina, bez większego szacunku dla faktów. O ile Rosję Jelcyna przedstawiano jako mającą uprawnioną politykę i interesy narodowe, o tyle obecnie każe nam się wierzyć, że Rosja Putina nie ma żadnych interesów, ani w kraju, ani za granicą, nawet bezpośrednio u swoich granic, jak na Ukrainie.

Rosję trapią dziś poważne problemy, a wiele aspektów polityki Kremla można uznać za odpychające. Jednak nikt, kto polega na mainstreamowych mediach amerykańskich, nie znalazłby ich śladów czy początków w Rosji Jelcyna lub w prowokacyjnej polityce USA od lat 90. Wszystkiemu winien „autokrata” Putin, który, jakkolwiek autorytarny, w rzeczywistości nie zdobył takiej siły ani władzy. Nie widzi się zasług Putina w stabilizowaniu dezintegrującego się kraju dysponującego bronią nuklearną ani we wspomaganiu amerykańskich działań na rzecz bezpieczeństwa – od Afganistanu i Syrii po Iran. Dotyczy to nawet jego grudniowej amnestii, która objęła ponad tysiąc więźniów, w tym kobiety z małymi dziećmi.

Nie zaskakuje więc styczniowa publikacja w „The Wall Street Journal”, w której zdyskredytowany były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili określa rząd Putina jako wcielenie „zdrady, przemocy i cynizmu” z Kremlem jako „ośrodkiem kłopotów, które nękają Zachód”. Niefrasobliwe i nieumiarkowane ataki na Putina zdominowały publikacje w centrowych, liberalnych i postępowych mediach od „Washington Post”, „New York Time­sa” oraz „The New Republic” po CNN i MSNBC. (…)

Dlatego media radośnie oczekują klęski Putina z powodu „upadającej gospodarki” Rosji (niektóre jej wskaźniki są lepsze niż w USA), dzielności protestujących na ulicach i innych właściwie myślących opozycjonistów (których programy polityczne rzadko są analizowane), ucieczki elektoratu (wskaźniki akceptacji utrzymują się na poziomie 65%) lub innego mile widzianego kataklizmu. Wyraźnie wierzy się przy tym, że – jak pisze „NYT” – po Putinie przyjdą demokraci i nastanie „dużo lepsza przyszłość” (a nie fanatyczni ultranacjonaliści rosnący w siłę na ulicach i w kuluarach władzy). Amerykańscy komentatorzy pozostają obojętni na to, co oczekiwana „destabilizacja reżimu Putina” może oznaczać w największym na świecie państwie nuklearnym.

 

Igrzyska Putina

 

Całymi tygodniami te toksyczne komentarze prasowe koncentrowały się na igrzyskach w Soczi i na pogłębiającym się kryzysie na Ukrainie. Jeszcze przed rozpoczęciem olimpiady „NYT” (…) ostrzegał w nagłówku: „Terroryzm i napięcie, nie sport i radość”. W dniu otwarcia igrzysk w gazecie znalazło się miejsce dla trzech antyputinowskich artykułów i komentarza redakcyjnego o podobnej treści. Fakty nie były ważne. Prawie w każdym doniesieniu prasowym podkreślano, że rekordowa suma 51 mld dol. „roztrwoniona” przez Putina na igrzyska w Soczi dowodzi, że były one skorumpowane. Mimo że, jak to zauważył Ben Aris z „Business New Europe”, aż 44 mld dol. wydano na infrastrukturę całego regionu, inwestycję, której „potrzebował cały kraj”.

Ogólnie doniesienia medialne poprzedzające Soczi były jeszcze gorsze, wykorzystywały zagrożenie terroryzmem z niemal pornograficznym brakiem umiaru. „Washington Post”, znany wśród krytycznie myślących obserwatorów Rosji jako „Prawda” znad Potomacu, jest tego dobrym przykładem. Komentator sportowy i redaktor strony redakcyjnej zamienili igrzyska w „zmagania woli” między pogardzaną „bandytokracją” Putina a terrorystycznymi „powstańcami”. Dwie „walczące strony” zostały zrównane, czytelnicy nie bardzo więc wiedzieli, kogo dopingować. Amerykańscy dziennikarze dali terrorystom wczesne zwycięstwo, zohydzając „igrzyska Putina” i odstraszając wielu zagranicznych widzów, w tym niektóre rodziny zawodników.

 

Półprawdy Snydera

 

Igrzyska w Soczi się zakończyły, ale potencjalnie tragiczny kryzys ukraiński trwa i grozi nową zimną wojną między Wschodem a Zachodem. Prowadzić on może do permanentnej konfrontacji, owocującej niestabilnością i zagrożeniem „gorącą” wojną, dużo gorszą od tej w 2008 r. w Gruzji. Te niebezpieczeństwa są ignorowane w wybiórczych, stronniczych i podburzających doniesieniach mediów amerykańskich, które przedstawiają europejską propozycję „partnerstwa” jako szansę Ukrainy na demokrację, dobrobyt i ucieczkę od Rosji, udaremnioną jedynie przez naciski Putina i jego kumpli w Kijowie.

Nie tak dawno jeszcze poważny czytelnik mógł liczyć na to, że w „New York Review of Books” znajdzie wiarygodne alternatywne przedstawienie historycznych i współczesnych tematów. Jednak gdy chodzi o Rosję i Ukrainę, „NYRB” poddał się ogólnej manii medialnej.

W publikacji z 21 stycznia Amy Knight, stale wroga Putinowi, ostrzega rząd Stanów Zjednoczonych przed współpracą z Kremlem w sprawie bezpieczeństwa w Soczi, sugerując wręcz, że Putinowskie tajne służby „mogłyby być zainteresowane dopuszczeniem do ataków lub nawet ułatwieniem dokonania zamachów” podobnych do tych, które w grudniu zabiły i raniły wielu Rosjan w Wołgogradzie.

Insynuacje Amy Knight poprzedziły relację na temat sytuacji na Ukrainie prof. Timothy’ego Snydera z Yale, która znalazła się w numerze z 20 lutego. Pomijanie faktów przez dziennikarzy i naukowców nie jest mniejszą nieprawdą niż ich niewłaściwe przedstawianie, a w artykule Snydera pełno jednego i drugiego. Owszem, to zjawisko rozpowszechnione w popularnych mediach, ale tym razem chodzi o ceniony „NYRB” i tekst uznanego naukowca.

Rozważmy kilka stwierdzeń Snydera:

• „Na papierze Ukraina jest obecnie dyktaturą”. W rzeczywistości ustawa, do której odnosi się Snyder, nie tylko nie wprowadziła dyktatury, ale też wkrótce została odwołana. Ukraina pozostaje w stanie krańcowo odmiennym – politycznego chaosu, niekontrolowanego przez prezydenta, parlament, policję ani jakąkolwiek inną instytucję rządową. (…)

• „Nadzwyczaj licznymi i pokojowymi protestami… Ukraińcy dali pozytywny przykład Europejczykom”. To zadziwiające stwierdzenie może byłoby prawdziwe w listopadzie, ale obecnie budzi wątpliwości (…). Okupacja budynków rządowych w Kijowie i na zachodniej Ukrainie, rzucanie butelkami z benzyną w policję i inne gwałtowne ataki na siły porządkowe oraz głoszenie antysemickich haseł przez wielu demonstrantów to nie są przykłady, które większość czytelników zalecałaby Europejczykom i Amerykanom. Takie zachowania nie są też tolerowane w żadnej zachodniej demokracji, nawet jako odpowiedź na brutalność policji.

• „Za akty przemocy odpowiadają przedstawiciele mniejszościowej grupy ukraińskiej skrajnej prawicy”. Stwierdzenie to sugeruje, że może poza tą „mniejszością” ukraińska skrajna prawica jest częścią „pozytywnego przykładu” (…). Co więcej, „coś tu cuchnie”, kontynuuje Synder, sugerując wyraźnie, że akty przemocy ze strony tłumu są „dziełem rosyjskojęzycznych prowokatorów” działających na rzecz „Janukowycza (lub) Putina”. Jako dowód Synder przytacza „relacje” o tym, że prowodyrzy „mówili po rosyjsku”. Przecież miliony Ukraińców mówią po rosyjsku. (…)

• Snyder powiela jeszcze inną powszechną złą praktykę w przedstawianiu Rosji w mediach – zaniechanie sprawdzania faktów przez redakcje. W niedawnym artykule w „International New York Timesie” próbuje wymazać elementy neofaszystowskie obecne w skrajnej prawicy. Ponownie, bez żadnych weryfikowalnych dowodów, ostrzega przed zbrojną interwencją na Ukrainie po olimpiadzie i określa wiarygodne doniesienia o nazistach i antysemitach wśród protestujących jako „rosyjską propagandę”.

• Prawdopodobnie największa nieprawda głoszona przez Snydera i większość mediów amerykańskich to twierdzenie, że integracja z Europą jest pożądana przez wszystkich mieszkańców Ukrainy. Przecież każdy zorientowany obserwator wie – na podstawie ukraińskiej historii, geografii, języków, religii, kultury, bieżącej polityki i badań opinii publicznej – że kraj jest głęboko podzielony w kwestii tego, czy powinien się włączyć do Europy, czy zachować bliskie związki ekonomiczne i polityczne z Rosją. Nie ma jednej Ukrainy ani jednego narodu ukraińskiego, lecz co najmniej dwa, zamieszkujące wschodnią i zachodnią część kraju.

Te zniekształcenia faktów wskazują na dwa rażące pominięcia w artykule Snydera i innych relacjach medialnych. Zapalnikiem obecnej niebezpiecznej konfrontacji między dwiema Ukrainami nie były, jak twierdzi „NYT”, wątpliwe negocjacje Janukowycza czy Putina, lecz lekkomyślne listopadowe ultimatum Unii Europejskiej, aby demokratycznie wybrany prezydent głęboko podzielonego kraju dokonał wyboru pomiędzy Europą a Rosją. Zgłoszona przez Putina propozycja układu trójstronnego, o której zresztą prawie w ogóle się nie wspomina, została kategorycznie odrzucona przez przedstawicieli Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej.

 

O czym się

nie pisze

 

Jednakże najważniejszą sprawą, którą się pomija, jest uzasadnione przekonanie Moskwy, że walka o Ukrainę to tylko jeszcze jeden rozdział w marszu Zachodu, pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych, na poradziecką Rosję. Marsz ten rozpoczął się w latach 90. rozszerzeniem NATO na wschód, a jego kontynuacją były finansowane przez Stany Zjednoczone organizacje pozarządowe prowadzące w Rosji działalność polityczną, wysunięta placówka USA-NATO w Gruzji oraz instalacja tarczy antyrakietowej w sąsiedztwie Rosji. Niezależnie od tego, czy ta polityka waszyngtońsko-brukselska była mądra, czy lekkomyślna, to ona, a nie finansowa oferta Putina ratowania upadającej gospodarki Ukrainy, zasługuje na miano podstępnej.

„Cywilizacyjna” propozycja Unii Europejskiej zawiera np., o czym się nie mówi, sformułowania dotyczące „polityki bezpieczeństwa”, które – jak się wydaje – podporządkowywałyby Ukrainę NATO.

Wszelkie wątpliwości co do rzeczywistych intencji administracji Obamy w stosunku do Ukrainy powinny rozwiać ujawnione niedawno nagrania rozmowy między urzędniczką Departamentu Stanu Victorią Nuland a ambasadorem USA w Kijowie. Media, jak można było przewidywać, koncentrowały się na źródle przecieku i na werbalnej gafie Nuland – „pieprzyć UE”. Jednak kluczową sprawą ujawnioną w rozmowie było to, że amerykańscy urzędnicy wysokiego szczebla uczestniczyli w utworzeniu nowego, antyrosyjskiego rządu Ukrainy w drodze obalenia lub zneutralizowania jego demokratycznie wybranego prezydenta – a więc zamachu stanu.

Amerykanom pozostaje nowa wersja starego pytania. Czy waszyngtońskie podejście do poradzieckiej Rosji typu „zwycięzca bierze wszystko” ukształtowało to psujące się relacjonowanie medialne, czy też oficjalna polityka jest kształtowana przez taki sposób relacjonowania? Czy senator McCain stanął w Kijowie obok znanego lidera skrajnie nacjonalistycznej partii, ponieważ nie był właściwie poinformowany przez media, czy może media wymazały tę część wydarzenia ze względu na głupotę McCaina?

 

Stephen F. Cohen

 

Artykuł ukazał się w numerze z 3 marca 2014 r. czasopisma „The Nation” i jest publikowany za pozwoleniem wydawcy" http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/stephen-f-cohen-wypaczony-obraz-rosji

 

Oczywiście i ta opinia USAmerykańskiego historyka i sowietologa będzie mało wiarygodna dla wielu dyskutantów. Mimo, że w czasie dyskusji w wątkach "ukraińskich" cytowałem jej fragmenty, to uważam, że warto zapoznać się z nią w całości.

 

Jest to jeden z przykładów, że polskie ślepo antyrosyjskie spojrzenie na konflikt ukraińsko - rosyjski nie jest jedynym w świecie.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.