Skocz do zawartości
IGNORED

Hi-end, co słychać a czego nie


Piotr91

Rekomendowane odpowiedzi

Gość baca5

(Konto usunięte)

Piotr, nie wiem jak teraz, ale dawniej Naim maił końcówki mocy w czystej klasie B.

I co, ze zniekształceniami sobie poradzili ale i kopa toto miało niesamowitego.

To ja, generalnie rzecz biorąc, odnoszę się z pewnym dystansem do tzw. parametrów.

się celowo manipuluje dźwiękiem

 

takie sprzęciorki za 300 dolców może i grają wiernie, ale takie za 300.000 podbarwiają, retuszują i przekłamują dźwięk, żeby było pięknie i fajnie się słuchało.

 

Wychodzi więc na to, że celowo się manipuluje dźwięk.

 

Wychodzi mi, że wydanie 40.000 Euro na wzmacniacz skutkuje sprzętem, gdzie ktoś specjalnie się natrudził, żeby tak ukształtować zniekształcenia i niedoróbki, żeby słuchaczowi się miło słuchało.

 

Oczywiście, że tak jest. We wszystkim masz rację.

Chodzi o to, żeby dźwięk był jak najbardziej przyjemny, więc producenci wychodzą ze skóry, aby ten dźwięk jak najlepiej przystosować do naszych spragnionych pięknego brzmienia uszu.

Owszem - manipulują, wymyślają różne konstrukcje i patenty, aby ten dźwięk był najlepszy.

Dlatego są różnice w brzmieniu między sprzętami.

 

Jakby tego nie robili, to miałbyś proste, liniowe brzmienie, z którego mało kto byłby zadowolony.

Często się mówi o neutralnym brzmieniu jako tym najbardziej pożądanym, czyli tym najmniej podkoloryzowanym,

ale przy zachowaniu wszystkich aspektów dobrego brzmienia.

Każdy lepszy sprzęt to efekt kompromisu między zachowaniem neutralności brzmienia, a takim podkoloryzowaniem

aby słuchacz był zadowolony z całokształtu tego brzmienia.

Każdy dobry producent ma swoją własną filozofię, swoje własne patenty do osiągnięcia tego celu.

Każdy lepszy sprzęt to efekt kompromisu między zachowaniem neutralności brzmienia, a takim podkoloryzowaniem

aby słuchacz był zadowolony z całokształtu tego brzmienia.

poszedlbym jeszcze dalej

zalozeniem budowy systemow audio nie jest wierna reprodukcja dzwiekow (o co chodzi naszemu koledze) tylko reprodukcja muzyki. jesli wezmiemy do oceny zestawu miernik i oscyloskop czy tam inny komputer z mikrofonem to wtedy THD solid state powinny byc zwyciezcami. tak jednak nie jest.

czemu?

bo to ma grac!

innymi slowy nie da rady w domu odtworzyc studia nagraniowego lub sali koncertowej. nawet przy zalozeniu ze mamy swietnie zaadaptowany pokoj. nie da sie i juz.

zestaw ma stworzyc klimat muzyki, a nie dzwiekow. muzyki ktora sie da sluchac godzinami bez zmeczenia. najlepiej jeszcze muzyki kazdego rodzaju. co jest swoista sztuka z ktora maja problem nawet osoby z drogimi systemami z tego forum.

w nosie mam ze lampa ma wieksze znieksztalcenia skoro mi sie to podoba

A propos Hiend-u - to pojęcie nie ma większego sensu. Jeżeli przyjmiemy kryterium cenowe to robi się już całkiem zabawnie - słyszałem bardzo drogie systemy które grały fatalnie. Jedynym sensownym kryterium jest dobra jakość dźwięku, a tę można mieć z systemu kosztującego 25 tysięcy (część klocków używana) Audio to tylko hobby - ci co mają dużo pieniędzy kupują drogie klocki, ci co mają mniej kupują tańsze lub z drugiej ręki i nie ma się czemu dziwić. Wybierając sprzęt warto tylko zwrócić uwagę, żeby był poprawnie skonstruowany. Np. wiadomo, że z małych kolumn nie uzyskami bardzo niskiego basu czy że przeciętny wzmacniacz lampowy nie wysteruje bardzo trudnych kolumn i jeżeli będziemy o tym pamiętać i nie mieć nierealnych ambicji to możemy cieszyć się dobrym dźwiękiem za nieduże pieniądze.

słyszałem bardzo drogie systemy które grały fatalnie

nie ty jeden :-)

 

dobra jakość dźwięku, a tę można mieć z systemu kosztującego 25 tysięcy (część klocków używana)

100% zgody

zestaw ma stworzyc klimat muzyki, a nie dzwiekow. muzyki ktora sie da sluchac godzinami bez zmeczenia

 

I najlepiej jak taki zestaw odtwarza muzykę, przy której znikają głośniki. ;-)

Ale to akurat jest zaletą, chociaż czasem trzeba takiemu zestawowi pomóc

odpowiednią adaptacją akustyczną.

Jak na razie to w ciszy i spokoju mogłem porównać dźwięk wzmacniacza pracującego w klasie D z takim pracującym w klasie AB. I chociaż konstrukcyjnie różnice są ogromne, a nawet jest duża różnica w mocy (prawie 2x) to przy normalnych poziomach głośności dla mnie to jest wszystko jedno, który wzmacniacz gra. Ważne, że przez te same kolumny i w tym samym pokoju. Zamiana odtwarzacza też nie robi na mnie różnicy. Jeszcze nigdy nie udało mi się usłyszeć czegokolwiek więcej z lepszego odtwarzacza niż z tańszego.

A jakie to kolumny???

poszedlbym jeszcze dalej

zalozeniem budowy systemow audio nie jest wierna reprodukcja dzwiekow (o co chodzi naszemu koledze) tylko reprodukcja muzyki. jesli wezmiemy do oceny zestawu miernik i oscyloskop czy tam inny komputer z mikrofonem to wtedy THD solid state powinny byc zwyciezcami. tak jednak nie jest.

czemu?

bo to ma grac!

innymi slowy nie da rady w domu odtworzyc studia nagraniowego lub sali koncertowej. nawet przy zalozeniu ze mamy swietnie zaadaptowany pokoj. nie da sie i juz.

zestaw ma stworzyc klimat muzyki, a nie dzwiekow. muzyki ktora sie da sluchac godzinami bez zmeczenia. najlepiej jeszcze muzyki kazdego rodzaju. co jest swoista sztuka z ktora maja problem nawet osoby z drogimi systemami z tego forum.

w nosie mam ze lampa ma wieksze znieksztalcenia skoro mi sie to podoba

 

Mądre słowa. Ja sam (możecie zobaczyć kilka solidnych lat wstecz) bylem kiedyś zwolennikiem dźwięku monitorowego. A że w studiu regularnie swego czasu bywałem regularnie, to wiem jak to brzmi. Teraz mi gra co gra, chciałem tak. Zero podbarwień, czystość przekazu, idealna liniowość itd itp. 100% Świadomy wybór. Full metal system + Gainclone. Są coprawda tacy którzy (tu już bez żartu) widzą w tym hi-end.

Ale mi to po prostu zbrzydło. To jest jak goła baba w środku dnia.

Ja jakoś wole takie w szpilkach, sukience i makijażu na codzień niż wszystkie gołe ;)

 

Po prostu, kawa na ławe. Ale brak tego czegoś przyjemnego. I o tym już każdy doskonale od dawna wie - słuchanie idealnie płaskiego systemu jest NIEPRZYJEMNE. Dlatego ludzie tak kochają wzmacniacze lampowe, bo właśnie, ona mają zniekształcenia, a zniekształcenia dają miły uchu dźwięk.

 

Po kilku latach mojego przejrzystego systemu, chcę czegoś na czym się będzie przyjemnie słuchać muzyki, ale co i również nie będzie miało zbyt dużych odchyleń / górek i dołków na charakterystyce. Poza tym że ma być dokładnie, ma mi dawać przyjemność. A tego nie ma. Chociaż są tacy na tym forum co za te kolumny co mam dali by się pokroić i nigdy by na inne nie zmienili. Ale każdemu wg potrzeby.

 

->Piotrek91

Jak nie słyszysz różnicy między cd-kami to mi przykro. kup jakąś taniochę za 50 zł a potem Denona DCD1460/1500 czy coś w ten deseń i usłyszysz. I po co Ci taki drogi Marantz? kup coś taniego co Ci się podoba, skoro wszystkie tranzystory grają tak samo. Ładnych jest do wyboru do koloru. Serie 500x/600x są prześliczne.

A propos Hiend-u - to pojęcie nie ma większego sensu. Jeżeli przyjmiemy kryterium cenowe to robi się już całkiem zabawnie - słyszałem bardzo drogie systemy które grały fatalnie. Jedynym sensownym kryterium jest dobra jakość dźwięku, a tę można mieć z systemu kosztującego 25 tysięcy (część klocków używana) Audio to tylko hobby - ci co mają dużo pieniędzy kupują drogie klocki, ci co mają mniej kupują tańsze lub z drugiej ręki i nie ma się czemu dziwić. Wybierając sprzęt warto tylko zwrócić uwagę, żeby był poprawnie skonstruowany. Np. wiadomo, że z małych kolumn nie uzyskami bardzo niskiego basu czy że przeciętny wzmacniacz lampowy nie wysteruje bardzo trudnych kolumn i jeżeli będziemy o tym pamiętać i nie mieć nierealnych ambicji to możemy cieszyć się dobrym dźwiękiem za nieduże pieniądze.

W sumie masz rację! Ja też nie rozumiem tego określenia, bo koniec czego???

A na podanym przez Ciebie pułapie cenowym (S/H oczywiście) można mieć niezły system, na którym słychać niuanse, ale trzeba oczywiście złożyć go "z głową".

I z tego powodu chyba zamieszanie robione przez osoby które nie mają szansy, by coś usłyszeć...

>baca5

Nikogo normalnego na pewno nie obraziłeś. ;-) A w ogóle to muzyka powinna łagodzić obyczaje. ;-)

Siedzę tu od 11 lat i widzę na tym forum trochę inną gradację. Za jakiś czas może przyznasz mi rację. Ot, taki mój prywatny ranking:

 

Najlepszy system na tej planecie ma Stary Audiofil. Gdybyś ośmielił się powątpiewać, to tak długo będzie Cię ścigał po wszystkich wątkach i proponował konfrontację, aż w końcu to uznasz.

 

Od kilku lat jego miejsce próbuje zająć Mirek10. Ma już najlepszy na świecie wzmacniacz i takież słuchawki, ale niestety cały czas szuka kolumn - muszą być najlepsze na świecie, wysokoskuteczne, w czarnym lakierze fortepianowym i koniecznie za połowę ceny. Na razie nie znalazł, więc wypada z rankingu.

 

Potem jest długo, długo nic.

 

Następnie mamy kilkunastu wyczynowców z systemami po kilkaset tysięcy złotych - np. Elberoth, Jarek&Ania, Sly30, Stefek, Szymon, Umka itp. (kolejność alfabetyczna i przepraszam, jeśli kogoś pominąłem). Mając tyle kapusty do wydania na system grający ma się z reguły silne poczucie własnej nieomylności - dlatego między panami często iskrzy. Tym niemniej solidarnie flekują biedniejszych oponentów, ośmielających się niekiedy wcinać między wódkę a zakąskę. Z reguły wpis "pokaż swój system" załatwia sprawę. Ponieważ na tym poziomie cenowym wszystkie klocki grają już co najmniej przyzwoicie, więc ich porównania odbywają się zazwyczaj na zasadzie: jaśniej-ciemniej, cieplej-zimniej, soczyście-sucho. Wbrew pozorom, sporo można się z tego dowiedzieć, ale w złym tonie byłoby za bardzo się wtrącać, czego uparcie nie chce zrozumieć wielu z następnej kategorii.

 

A następna kategoria (do której ja także się zaliczam, a pewnie i Ty) to cała reszta naszej społeczności - rzesza biedniejszych maniaków, którzy wydali na swoje zestawy grające od 10 do 100 tys. zł. O "nirvanie" oczywiście nie może być mowy, ale pozostaje nam cieszyć się z tego, co mamy. Przynajmniej ja tak robię i naprawdę - muzyka sprawia mi mnóstwo frajdy... :)

 

;-)

 

Widzę, że zebrałeś w jedną całość swoje ostatnie przemyślenia z KAIM-u. Nawet z niezłym jajem to wyszło. Dobrze, że Starego nie zaniedbałeś, ale mnie możesz wykreślić, bo ja specjalnie na audio się nie znam.

pozdr.

Kasa czyni cuda ;)

 

Ktoś mi powie, co recenzent ćpał przed napisaniem tej recenzji, bo ja też chcę :D

Można by to było przepisywać np. jako antydepresanty dla ludzi w depresji itp.

 

STOLIK ANTYWIBRACYJNY ROGOZ-AUDIO 4SPB3/BBS

Niezależnie od poziomu głośności, stolik ma bardzo duży wpływ na stereofonię, która nagle staje się ekstremalnie dokładna. [...] Najbardziej spektakularny efekt zostaje osiągnięty na basie. [...] Przywołany dźwięk pioruna to przykład pozamuzyczny, jednakże aby realnie odtworzyć brzmienie perkusji, potrzeba właśnie dużej szybkości, bo jest to dźwięk typowo transjentowy i właśnie taką transjentowość dźwięków stolik Rogoz bardzo wydatnie poprawia. [...] Stolik Rogoz Audio zapewnia nieoczekiwanie dużą poprawę jakości brzmienia systemu.

(Audio Video 7-8/2013)

Coraz cięższe działa zostały powyciągane. Nie wątpię, że w celu onieśmielenia. Niestety jeśli o mnie chodzi, to skutek jest odwrotny. Wydać naprawdę kupę szmalu na sprzęt i nie usłyszeć, że to nic nie daje to jest zdumiewające. Ale może to jest tak, że drogie klocki są robione w taki sposób, że one celowo podbarwiają i w jakiś sposób zmieniają dźwięk, żeby się wyróżnić? Jeszcze bym się zawahał przy lampach. Ale mając wzmacniacz tranzystorowy za dużą kasę powinien on być nie do odróżnienia od innego za podobne pieniądze. Przy zniekształceniach rzędu czwarte miejsce po przecinku nie ma szans żadne ucho. Wychodzi więc na to, że celowo się manipuluje dźwięk.

 

Obiektywnie rzecz biorąc są konstrukcje za 300 dolarów, choć niektórzy twierdzą, że za 200 Euro, które pod względem wierności i jakości są poza zasięgiem złotych i nawet platynowych uszu, nawet nietoperz nie dałby rady. Wychodzi mi, że wydanie 40.000 Euro na wzmacniacz skutkuje sprzętem, gdzie ktoś specjalnie się natrudził, żeby tak ukształtować zniekształcenia i niedoróbki, żeby słuchaczowi się miło słuchało.

 

Nie rozumiem, co chcesz udowodnić. Brzmienie wzmacniaczy ss zależy od wielu czynników i różnice są dobrze słyszalne. Wystarczy, że porównasz brzmienie wzmacniaczyków opartych na tranzystorach polowych z brzmieniem wzmacniaczy z tranzystorami bipolarnymi - nie ma takiej możliwości, że zagra tak samo i żeby za bardzo nie wchodzić w startosferę hi-endową można dla próby przetestować integry budżetowe, np. Denona, Marantza i Yamahy. Jeżeli nie słyszysz różnicy, to chyba nie powinieneś zabierać głosu w temacie audio. W hi-endzie najbardziej istotną rzeczą jest chyba zasilanie i na tym aspekcie producenci drogich wzmacniaczy koncentrują swoją uwagę. Kolumny o trudnej impedancji, schodzącej np. do jednego Ohma, potrzebują wzmacniacza z praktycznie zerową impedancją wyjścową, a taką trudno spotkać w klasie budżetowej za $300. Myślę Piotrze91, że jeszcze długa droga przed tobą i niepotrzebnie podnosisz sobie ciśnienie. Co do podbarwiania, to na tym to niestety polega - cały dżwięk to kolory i im bardziej dla nas miłe, tym lepiej. Wyobrażasz sobie sytuację, że wszystkie wzmacniacze odtwarzają muzykę w ten sam, identyczny sposób? Świat muzyki mechanicznej, tej odtwarzanej, byłby szary i nudny.

Parker's Mood

Gość baca5

(Konto usunięte)
Wyobrażasz sobie sytuację, że wszystkie wzmacniacze odtwarzają muzykę w ten sam, identyczny sposób? Świat muzyki mechanicznej, tej odtwarzanej, byłby szary i nudny.

 

Nie w przypadku gdyby oddawaly realne brzmienie instrumentow.

Realne brzmienie instrumentów? Zapytam tak z ciekawości, co przez to rozumiesz? Moje gitary inaczej brzmią w sypialni, inaczej w kuchni, i jeszcze inaczej w living room, czyli w stołowym. Inaczej też zabrzmią z Fender'em, a inaczej z Pevaey'em. Poza tym, jeszcze inaczej brzmią jak mam dobry dzień i inaczej jak mam zły dzień, inaczej jak jest wilgotno i inaczej jak jest sucho, a już jak przyjdzie do mnie pan muzyk i weżmie instrument do swojej ręki, to już zupełnie to wszystko inaczej brzmi. Powiedz baco5, jaki z tego wniosek!? Czy znasz realne brzmienia instrumentów? No nie wiem, nie wiem, ale coraz bardziej załamują mnie niektórzy userzy. Czy mógłbyś wit-toldzie wytłumaczyć niektórym chłopakom, że w audio chodzi tylko i wyłącznie o dobrą zabawę i samopoczucie. Po kiego ..... szukać jakichś prawd, które w audio nie istnieją! Zauważyłem, że większość audiofili na tym forum, zamiast cieszyć się muzyką i dżwiękiem, po prostu się biczuje!

Parker's Mood

w audio chodzi tylko i wyłącznie o dobrą zabawę i samopoczucie. Po kiego ..... szukać jakichś prawd, które w audio nie istnieją!

Otóż to. Nic dodać, nic ująć.

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.
Gość baca5

(Konto usunięte)

Realne brzmienie instrumentów? Zapytam tak z ciekawości, co przez to rozumiesz? Moje gitary inaczej brzmią w sypialni, inaczej w kuchni, i jeszcze inaczej w living room, czyli w stołowym. Inaczej też zabrzmią z Fender'em, a inaczej z Pevaey'em. Poza tym, jeszcze inaczej brzmią jak mam dobry dzień i inaczej jak mam zły dzień, inaczej jak jest wilgotno i inaczej jak jest sucho, a już jak przyjdzie do mnie pan muzyk i weżmie instrument do swojej ręki, to już zupełnie to wszystko inaczej brzmi. Powiedz baco5, jaki z tego wniosek!? Czy znasz realne brzmienia instrumentów?

 

No niestety znam :)

Niestety czy stety? Na jakim instrumencie grasz i jaką techniką? Jakie masz wzorce i jakich nauczycieli? Kto i co Ciebie inspiruje? Wal śmiało! Uwielbiam rozmawiać o muzyce i brzmieniu, a jeszcze bardziej słuchać mądrych ludzi z doświadczeniem!

Parker's Mood

Jak tak to tak! Nie jestem zaskoczony Twoją odpowiedzią i nie obrażaj się; myślałem, że chcesz pogadać. Mogę wypunktować wszystko co mi nie pasuje w brzmieniu, graniu i podejściu do muzyki lub dżwięku. Mój real to muzyka live i tam widzę, oraz jak najbardziej słyszę 'point'. Dlatego też m.in. zawsze sugeruję jak najczęstsze obcowanie z muzyką na żywo - zupełnie zmienia się optyka i punkt widzenia na sprawy audio.

 

Pozdr, M

Parker's Mood

Czyli tak. Robiąc fotografię jakimś wysokiej klasy aparatem fotograficznym dostanę bardzo dobre technicznie zdjęcie, ale audiofilom się ono nie spodoba. Trzeba tą fotografię będzie wyretuszować. Landrynkowe kolorki, efekt pocztóweczki, kicz i Polsacik. Wtedy to będzie fajnie.

 

Nagram jakiś wywiad super mikrofonem i całą resztą na najwyższym technicznym poziomie i będę miał idealną reprodukcję dźwięku. Ale audiofilom się to nie spodoba, bo trzeba to nagranie przepuścić przez komputer i zrobić z tego ryk Godżilli czyli żeby to tak pięknie grało jak w RMFie czy w Zetce.

 

Czyli sprzęt budżetowy jest be, bo odtwarza dźwięk wiernie. A hi-end jest cacy, bo zrobi z dźwięku jarmark, remizę Polsat i RMF. Bo z tego co wy piszecie to w hi-endzie o wierność nie idzie. Wierność to można mieć za kilkaset dolców czy Euro. W hi-endzie idzie o emocje a wierny dźwięk nie wywołuje emocji.

>Piotr91

I po co ten sarkazm? (trudne słowo - oznacza wielkiego wodza Wizygotów). Świat nie jest ani czarny, ani biały - jak to przedstawiasz. W malarstwie niektórzy lubią hiperrealizm - zachwycają się np. obrazem kobiecej waginy w zbliżeniu, na płótnie 1,5x2 metry, gdzie widać każdy włosek, pryszcz i fałd skóry. Inni np. wolą impresjonizm, a jeszcze inni zachwycają się światłocieniem Rembrandta - gdzie może nie wszystko jednakowo widać, ale to, co jest, potrafi poruszyć do głębi. Chcesz słyszeć "wszystko" i "równo" - kup sobie niedrogi sprzęt studyjny. Będziesz słyszał każdy dźwięk (niestety osobno) i każe potknięcie muzyka czy realizatora (cięcia itp.). Dla mnie to akurat "rzeźnia", ja słucham muzyki dla przyjemności, a nie używam jej do pracy - ale jak komuś to odpowiada, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie... ;-)

P.S. A fotografią i retuszem zajmuję się zawodowo od ponad 20 lat. Jeśli uważasz, że chodzi w tym tylko o to, żeby zrobić "pocztóweczkę", to niestety, niewiele o tym wiesz...

I po co ten sarkazm?

Bo ja wiem?

 

Wracając do sedna sprawy. Wychodzi na to, że powinienem się od hi-endy trzymać z daleka. Bo właśnie dla mnie niczym nie podbarwiony i maksymalnie wierny przekaz jest ideałem. Inna sprawa skąd taki dźwięk brać? Chyba z płyt z lat pięćdziesiątych, może starszych. Dal mnie wszelka ingerencja w dźwięk jest nie do przyjęcia. Dlatego większość nagrań mi nie odpowiada. Nie odpowiada mi również dźwięk radiowy. Nie podoba mi się kiczowata "estetyka" kiczowatych kolorków Polsatu, o brzęczącym i charczącym dźwięku nie wspomnę. Nie podobają mi się retuszowane fotografie w gazetach, w internecie. Wychodzi na to, że króluje sztuczność i retusz. A ja nie w tą stronę chcę iść.

No nie wiem, nie wiem, ale coraz bardziej załamują mnie niektórzy userzy. Czy mógłbyś wit-toldzie wytłumaczyć niektórym chłopakom, że w audio chodzi tylko i wyłącznie o dobrą zabawę i samopoczucie. Po kiego ..... szukać jakichś prawd, które w audio nie istnieją! Zauważyłem, że większość audiofili na tym forum, zamiast cieszyć się muzyką i dżwiękiem, po prostu się biczuje!

Nie czuję się na siłach, są tu mądrzejsi.....

Ale nie trudno zauważyć, że osoby stale obcujące z dźwiękiem live - jak Ty, mniej się napinają w kwestiach sprzętów, bo wiedzą, że to tylko zabawa mająca dawać nam pewien rodzaj przyjemności w domu (nawet każdemu trochę inny, zależny od preferencji brzmieniowych i muzycznych), która nawet w przypadku najlepszych systemów jest tylko namiastką tego co można usłyszeć i przeżyć "na żywo".

Co nie znaczy, że nie może dawać przyjemności;-)

Gość rochu

(Konto usunięte)

Bo właśnie dla mnie niczym nie podbarwiony i maksymalnie wierny przekaz jest ideałem.

 

10 lat temu też mi się tak wydawało.

Z latami mi przeszło.

 

Wychodzi na to, że króluje sztuczność i retusz. A ja nie w tą stronę chcę iść.

 

Interpretacja rzeczywistości to nie jest sztuczność.

Tutaj masz przykład takiej właśnie interpretacji.

Ansel Adams stosował bowiem bardzo skomplikowane techniki przy wykonywaniu swoich zdjęć (zwłaszcza na etapie ciemni i retuszu) a mimo to nie widać na tym zdjęciu sztuczności i nienaturalności.

 

4.jpg

Czyli sprzęt budżetowy jest be, bo odtwarza dźwięk wiernie. A hi-end jest cacy, bo zrobi z dźwięku jarmark, remizę Polsat i RMF. Bo z tego co wy piszecie to w hi-endzie o wierność nie idzie. Wierność to można mieć za kilkaset dolców czy Euro. W hi-endzie idzie o emocje a wierny dźwięk nie wywołuje emocji.

Jako konstruktor przeanalizowałem w swoim życiu ileś konstrukcji kolumn głośnikowych, i powiedzieć mogę jedno - do 30 tys. nie ma co nawet marzyć o kolumnach spełniających podstawowe (obiektywno - mierzalne) kanony wiernego przetwarzania dźwięku - pełne pasmo muzyczne (końskim targiem A sub-kontra, organy odpuszczmy) bez przesterów i dużych zniekształceń basu - to wyklucza małe 18cm wooferki, a 22cm są na granicy, tylko do mniejszych pomieszczeń. Z kolei jeżeli już w tym zakresie cenowym pojawia się coś z większym wooferem, jest to najczęściej altuso-podobny umcyk.

 

Myślę że pryncypialne, bez oglądania się na fizykę i inżynierię, odrzucenie hi-endowych miazmatów przez "obiektywistów" ma w tym duży udział.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.