Skocz do zawartości
IGNORED

Jazzowy Kanon - Kultowe Postacie & Kultowe Płyty


Chicago

Rekomendowane odpowiedzi

dorzuć Monka i można zamknąć temat :)

 

nie gniewam się, nie w mojej naturze, ale nie prowokuj, za stary jesteś na takie pyskówki.

 

ps. a bracia Adderley ? Hank Mobley, Horace Silver, Bobby Timmons ‎(This Here Is Bobby Timmons), pominięty Bill Evans ? Dalej Paul Bley. LaMont Johnson (NINE...), Gary Bartz.

 

tu jest według mnie problem, za bogaty jest ten dorobek, aby wybrać tych naj naj naj.

A może jechać po instrumencie ? oraz stylu. Do każdego instrumentu jeden główny przedstawiciel, oraz dwóch zastępców.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, dorzucam!

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu uważam, że może być bardzo ciężko zebrać tych naj, naj, naj – ilu ma ich w ogóle być ?

Panowie nagrali tyle świetnej muzyki (co jest cudowne) że nikt chyba tego nie ogarnie, przecież były przypadki, że nagrywali dwie płyty dziennie, i to nie gnioty, a kawał dobrej muzyki.

Np. wspomniany wcześniej P. Chambers.

- “Go”

- „In Chicago” z kwintetem Adderleygo.

 

Może łatwiej będzie wybrać płyty wedle dekad.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze raz: JEB napisał:

- muzycy jazzu >

 

Louis Armstrong

Bessie Smith

Bix Beiderbecke

Duke Ellington

Coleman Hawkins i Lester Young

Charlie Parker i Dizzy Gillespie

Miles Davis

John Coltrane i Ornette Coleman

John McLaughlin

 

To by się mogło zgadzać: w tych dwunastu nazwiskach jest zawarte wszystko, co muzyka jazzowa ma do zaoferowania. Od nich wychodzą nitki i połączenia do całej reszty.

Mamy swing, blues, bop, free i fusion, czyli wszystko na czym oparty jest jazz. Temat można zamknąć, albo rozwinąć. Dominiku, rozwijaj i ciągnij dalej ten wątek, ja jadę na ryby.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 3 tygodnie później...

W ciemno polecam ci płytę Mingusa, tę:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

A powiedz mi czy masz tutaj ulubiony utwór ?

Od pewnego czasu chodziła ta płyta za mną, długo, ponad dobry rok, jej nie słuchałem.

Wczoraj odtworzyłem sobie stronę B – było już późno, a rano trzeba było spać – jejku jak mnie powaliła.

Byłem wczoraj w dobrym nastroju, co zaowocowało pełnym otwarciem umysłu na dźwięki, i dałem się ponieść. Muzyka całowała moje uszy.

Wszystko było na swoim miejscu, trąbka, flet – ale on wniósł, tenor, i kołyszący, nieskończony na fala kontrabas. Niski, mięsisty, dynamiczny.

 

Flowers For A Lady – jeden z piękniejszych utworów jakie słyszałem.

"Newcomer" solo Mingusa.. Potężnie to brzmiało, i ta perkusja delikatnie w tle, tsss, tsss, tssss . Tak wysoko, tak czysto, rytmicznie. Potrzebowałem 3 lata aby to usłyszeć.

Opus 3 – miło się wczoraj zaskoczyłem. Kupiłem w/w płytę 3 lata temu. Skręt, który wtedy usłyszałem w tym utworze wydawał mi się taaaki potężny, totalny odjazd. Odbierałem go jako jazdę bez trzymanki, a dziś, gdy poszerzyłem trochę swoją wiedzę o jazzie, i trochę płyt przesłuchałem, już tego skrętu nie było a harmonia i ład.

 

Czad !

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, czad. Ulubiony utwór: tytułowy "Moves". Suma piękna, prywatnych wspomnień (słuchałem już tej płyty w czasach burzy i naporu ;-)) i sentymentalizmu. Ale ja tę płytę biorę w całości. Ma to do siebie, że - choć znam ją na pamięć - zawsze słucham jej pierwszy raz. To się zdarza bardzo rzadko, ale jeśli się zdarza, to znaczy, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. Świetnie się tego słucha. Wielowątkowa, gęsta, melodyjna, szalona... Co tam jeszcze chcecie. Nawet magiczna. Jak to się mówi, lektura obowiązkowa!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niepostrzeżenie i trochę niespodziewanie Trane pojawia się w coraz to większej ilości moich płyt – ciągle jako jeden z wielu, ale jest i zaczynam go coraz to bardziej trawić, ale pewnie zanim dojdę, jeśli w ogóle, do etapu zwanego fire music (Meditations/Interstellar Space) minie kilka dobrych lat.

 

A może by tak pociągnąć dalej temat od etapu fire/free/avant-garde – osobiście dla mnie czarna magia, i słyszałem tylko o Albert Ayler Trio „Spiritual Unity”.

Możecie coś wskazać, ale „delikatnego” że tak się wyrażę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

słyszałem, może źle się wyraziłem, w necie urywki, nie, że cały album.

„Spiritual Unity” to ostra jazda dla żółtodzioba, aż za ostra.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dominic2509

 

Hey, już chyba kiedyś wspominałem o opcji atlantyckiej Coltrane'a. To tylko siedem płyt, więc nie za dużo i można się pokusiś na wszystkie od razu - moim zdaniem można zacząć poszukiwania właśnie od tej serii. Po rejsie atlantyckim sam wybierzesz, w którą stronę iść - do tyłu, żeby zgłębić początki i iść chronologicznie, albo od razu do przodu, do póżnego impuslu, do medytacji, do kosmosu i duchowych klimatów. Myślę, że Ayler może jeszcze poczekać i lepiej zacząć od Trane'a. Dróg jest zapewne wiele, jednak jak nie wiesz jaką wybrać, to sugestia atlantycka wydaje mi się być wartą przemyślenia.

 

P.S. W muzyce Aylera zawsze można odnależć elementy melodii, szacunek dla tradycji i bopowe influencje - pomimo ciężkiego i niełatwo przyswajalnego brzmienia.

Powiedziałbym nawet, że 'Spiritual Unity' stała się w obecnych czasach tak jakby maistreamem - nie jest aż tak ciężką jazdą jak najpóżniejsze opcje Trane'a, np. The Olatunji Concert, Live At Temple University lub japońskie koncerty...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy czytam wasze uwagi dot. Trane'a, to zastanawiam się, czy ze mną wszystko w porządku. Bo jako student zaczynałem od jego płyt z Impulse - zwykła ekonomia, chciałem poznać, a te płyty były w jakiejś promocji po 17,99. :) I bardzo mi się to podobało, tzn. bardzo lubię te interakcje (jak zwał, tak zwał) Coltrane - Dolphy albo basiści Garrison - Workman. A dla odmiany Blue Train, historycznie ważny (sheets of sounds) nigdy mnie nie wciągnął. Z warnerowskich lubię najbardziej Ole, też przez Dolphego, którego w ogóle bardzo lubię.

Teraz jeszcze dwie ogólne uwagi:

1. Pewnie dzielę włos na czworo, za co z góry przepraszam, ale dla mnie artysta kultowy to nie kanoniczny. Kultowy jest często nieco z boku mainstreamu, ale z jakichś względów ważny - właśnie otoczony kultem. Powiedzmy w literaturze niemieckiej np. Mann jest kanoniczny, ale to Wilk Stepowy Hessego jest kultowy. Powiedzmy, Miłosz jest kanoniczny, ale kultowy Wojaczek. Ogólnie nie przepadam za tym terminem, bo dziś wszystko chce być kultowe. ;)

2. Jeśli chcielibyśmy stworzyć kanon płyt, to do lat 50. jest to o tyle trudne, że wcześniej nie było longplayów, albumów. Stąd np. najważniejsze nagrania Birda, Armstronga są w różnych kompilacjach.

Wydaje mi się, że podział na wykonawców względem instrumentarium, to dobry pomysł. Jestem za.

 

Aha, MarkN, co rozumiesz przez termin 'artysta źródłowy'?

 

No i żeby nie było, że tylko się czepiam, to może w moim odczuciu i wedle wiedzy kilka najważniejszych gitarzystów jazzowych.

- Lonnie Johnson,

- Eddie Lang,

- Freddie Green,

- Charlie Christian,

- Django Reinhardt

- Wes Montgomery,

- John McLaughlin.

 

Pozdrawiam ciepło :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Elementarna empatia: nie mów drugiemu, że urządzenie, które ma dopiero tydzień, jest kiepskie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a kobiety i jazz - jak to się ma ?

Każdy zna Ellę ,Billie Holiday przynajmniej z nazwiska, ale taką Abbey Lincoln już mniej.

Przyznam się szczerze, że np. o takiej Vi Redd albo innych damach nigdy wcześniej nie słyszałem.

 

MarkN - odnośnie Trana to mowa o "The Heavyweight Champion" ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, MarkN, co rozumiesz przez termin 'artysta źródłowy'?

 

Louis Armstrong

Bessie Smith

Bix Beiderbecke

Duke Ellington

Coleman Hawkins i Lester Young

Charlie Parker i Dizzy Gillespie

Miles Davis

John Coltrane i Ornette Coleman

John McLaughlin

 

Idąc za Berentdtem, każdy styl jazzowy ma swoich przedstawicieli, tych najważniejszych, którzy odcisnęli piętno i wywarli wielki wpływ na tworzenie czy też progresję jazzu jak i samych muzyków jazzowych, obojętnie czy istniejących wówczas czy przyszłych pokoleń. Do czasów bebopu i sławy lub jak ktoś woli wybicia się Dizzy Gillespiego w latach czterdziestych, nie było trębacza jazzowego, który nie wywodziłby się od Louisa Armsrtonga, ale okazało się, że i póżniej każdy ma coś mu do zawdzięczenia...

Brzmienie nowoczesnego jazzu jest według słów słynnego aranżera Billa Russo - stenoryzowane. Człowiekiem, który je stenoryzował, jest Lester Young...

Charlie Parker i Dizzy Gillespie - ci ludzie stworzyli bebop, są jego dioskurami...

Ze względu na wielką różnorodność jazzu, który stał się już pod koniec lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych bardzo rozległy, żaden muzyk nie był w stanie reprezentować w pojedynkę jazzu - było tego za dużo i w dalszym ciągu, a może przede wszystkim Miles Davis i John Coltrane byli nadal postaciami dominującymi, a warto pamiętać, że mieliśmy już Wayna Shortera, Keitha Jarretta, Chicka Coreę, Herbie Hancocka, McCoy Tynera i Joe Zawinula. W latach tych na scenie jazzowej panuje z jednej strony jazz akustyczny, z drugiej elektryczny, z trzeciej cała gama odłamów tych kombinacji. Jak dotąd, tylko jeden muzyk w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych reprezentuje te prądy - John McLaughlin - gra bluesa, bebop, free i fusion... i w równym stopniu jest związany zarówno z muzyką akustyczną jak i elektryczną - żródełko fusion ja się patrzy, tym bardziej, że wniósł i połączył John McLauglin brytyjskie tradycje rockowo-bluesowe z amerykańskim brzmieniem...

 

Oczywiście temat można rozwinąć i udetalicznić, ale w wielkim skrócie i zarysie jazzowych hostorii tak to chyba można podsumować i opisać każdą z powyższych dwunastu żródłowych postaci jazzu.

 

Pozdr, M '-)

 

 

MarkN - odnośnie Trana to mowa o "The Heavyweight Champion" ?

 

Tak, można zaopatrzyć się w ten atlantycki box, albo kupować pojedyńczo poszczególne wydania.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie a co byście polecili z dobrze wydanych płyt Oscara Petrsona. Może coś z ostatnich edycji. Mam kilka starych nagrań mimo że są kultowe to niestety na nagraniach obecny jest szum. Czy jest coś fajnego w lepszej realizacji na CD?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dobrze rozumiem intencje Marka,założyciela wątku chodzi mu nie tyle o ułożenie listy najbardziej cenionych muzyków i ich nagrań( bo takich wątków już było sporo) ale o postacie Kultowe.Postać kultowa to coś więcej niż ulubiony wykonawca.To artysta charyzmatyczny,inny niż wszyscy,bezkompromisowy,natchniony,wpływowy,wskazany przez przysłowiowy "palec boży".W tym sensie nasuwają mi się w tej chwili dwa nazwiska.W jazzie światowym T.Monk a u nas Zbyszek Seifert i "Kilimanjaro".

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jest, ale to nie jest wątek o realizacjach na CD.

 

folder197.jpg?w=300&h=300folder189.jpg?w=300&h=281folder165.jpg?w=300&h=298

Oczywiście że nie jest to wątek o jakości nagrań ale przy okazji chciałem skorzystać z wiedzy kolegów. Wielkie dzięki za pomoc :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo Panowie jeśli dobrze rozumiem, chodzi o KULTOWE POSTACIE to może zacznijmy od samego początku (oczywiście nadużyłem) czyli Teddy Hilla, bez którego nie było by dalszego rozwoju Jazzu jakiego dzisiaj mamy. Przecież to u niego zaczynali Thelonious Monk, Dizzy Gillespie, to jego zespół był jako pierwszy doceniony za nowy rodzaj grania (jeszcze mocno swingujący) i on to rozsławił Minton's Playhouse (a w tym klubie wszytko się zaczęło).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Chyba nikt jeszcze nie wspomniał o pierwszej damie: Elli Fitzgerald...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Słucham tylko muzyki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Berendt wymienił w swoich postaciach jazzu Duka Ellingtona, którego orkiestra jak i sam zresztą Duke byli bez wątpliwości petardą i iskrą dla pozostałych wielkich orkiestr. To samo Bessie Smith - wzór dla wielkich dam jazzu, ze szczególnym wskazaniem na Billie Holiday. W 1937 roku 17 letni Charlie Parker został członkiem orkiestry Jay McShanna (można powiedzieć, że też pominięta w wątku, a jakże ważna), orkiestry riffowej i bluesowej, typowej dla Kansas City. Mówi się, że Parker wzorował się i miał świra na punkcie Lestera Younga, ale z drugiej strony jest w ogóle wątpliwe, czy Charlie Parker wzorował się na kimkolwiek. Uważano początkowo jego styl za 'okropnie zły', ponieważ grał inaczej niż wszyscy inni. W tym samym 1937 roku, Dizzy Gillespie zajął miejsce Roya Eldrige w zespole Teddy Hilla. Roy Eldrige był dla Gillespiego wielkim wzorem, a sam zespół Teddy Hilla wywodził się z orkiestry Luisa Russella, Russell zaś przejął w roku 1939 zespół Kinga Olivera. Właściwą szkołą i tradycją dla Parkera był blues, którego w Kansas City słyszał niemal non-stop, a w nocy grał przecież u Jay McShanna. Również i Dizzy związany był z tradycją jazzu, ale bardziej z pogodną tradycją - tradycją muzyki nowoorleańskiej i dixielandowej. Piękna i zawiła jest historia jazzu...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Właśnie, a czy umieścilibyście w tym kanonie Oscara Peterson ?

 

Dla mnie, osobiście, jest to za „słodkie/lukrowe” granie.

 

Do sesji przy zgaszonym światle się nie nadaj, bardziej już tak jak to zrobił Allan, głównym bohater jednego z filmów W. Allena, do grania w tle, jak przyjdą goście.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oscar Peterson - jeden z największych pianistów ever i kanon jazzowej pianistyki - można chyba rzec, że niezniszczalny i niezapomniany. Zdaniem słynnego kompozytora i aranżera Lalo Schifrina, Oscar Peterson reprezentował zagubioną tradycję jazzową XX wieku - tradycję wirtuozersko-improwizatorską biorącą początek w epoce Beethovena i osiągającą swoją kulminację w czasach Chopina i Liszta. Pianistyka Oscara Petersona scala w sobie wiele stylów, od New Orleans, boogie-woogie, poprzez swing, blues, bebop i jego pochodne. W jego grze słychać też jak najbardziej europejską, romantyczną i impresjonistyczną tradycję pianistyczną. Pomimo operowania tak wieloma stylami i ich elementami, Oscar Peterson wypracował sobie własny, charakterystyczny język muzyczny, który na wieki pozostanie jako petersonowski signature sound, roapoznawalny praktycznie od pierwszych nut i taktów. Mówi się o nim, że był kontynuatorem linii Arta Tatuma, Buda Powella i Charlie Parkera - grał długą, melodyczną frazą z absolutnie innowacyjnym prowadzeniem linii melodycznych równolegle dwoma rękami i dodatkowo, jakby tego było mało, w niezwykle szybkich tempach. Jednak najbardziej wyróżnającą go oryginalną cechą były formy bluesowe, które Oscar Peterson potrafił zagrać z niesamowicie szczególnym jazzowym feelingiem - brytyjski krytyk Richard Palmer powiedział, że Oscar Peterson jest jednym z największych bluesowych muzyków w historii jazzu - formuły te stosuje wielu innych jazzmanów, ale Peterson doprowadził je do mistrzostwa. Ich geneza tkwi głęboko w czarnym bluesie, zrodzonym przez murzyńskich niewolników - samouków. Oscar Peterson był bardzo silną i żywiołową indywidualnością, wirtuozem fortepianu o przebogatym arsenale możliwości, poruszającym się w mainstreamowej i tradycyjnej strefie jazzowej ekwilibrystyki. Był jednym z najlepszych akompaniatorów i pianistów sekcyjnych w historii jazzu i współtwórcą nowoczesnego tria fortepianowego. Drugiego takiego już nie będzie!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 1999 roku, w setną rocznicę urodzin Duka Ellingtona, Columbia / Legacy Edition wydała kompletny, dwupłytowy album z koncertu Ellingtona w Newport z 1956 roku. Według znawców, jest to jeden z najlepszych i najciekawszych występów Duka i jego orkiestry live.

 

Newport Jazz Festival 1956 - Duke Ellington and His Orchestra! This is it.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

... i cofając się do pierwszej osobistości w jazzie oraz pięć lat wstecz od koncertu Duke'a w Newport, można się pokusić na wspaniały czteropłytowy album z kalifornijskimi koncertami Louisa Armstronga. Powiedziałbym, że tak jak i w przypadku Duke'a z Newport, tak i ten album, powinien sprawić nie lada frajdę i jazdę po kanonie najważniejszych wybrańców jazzowej epoki.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, a czy umieścilibyście w tym kanonie Oscara Peterson ? Dla mnie, osobiście, jest to za „słodkie/lukrowe” granie.

 

Do sesji przy zgaszonym światle się nie nadaj, bardziej już tak jak to zrobił Allan, głównym bohater jednego z filmów W. Allena, do grania w tle, jak przyjdą goście.

 

Masz rację, wyłącznie w tle - najlepiej w windzie - bo to prawdziwy smooth jazz, np. ten kawałek

 

Sporo podobnych znalazłoby się, bo koncertował często

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, a czy umieścilibyście w tym kanonie Oscara Peterson ?

 

Dla mnie, osobiście, jest to za „słodkie/lukrowe” granie.

 

Do sesji przy zgaszonym światle się nie nadaj, bardziej już tak jak to zrobił Allan, głównym bohater jednego z filmów W. Allena, do grania w tle, jak przyjdą goście.

 

Dominic, trafiłeś idealnie z okresleniem i stylem gry Oscara Petersona. To idealny SMOOTH Jazz albo Elevator Music.

Ale nie odważył bym się grania jego muzyki swoim gościom - byłbym żle zrozumiany.

 

No dobra chłopaki ale posłuchajcie jak gra ta młoda dama która dedykuje swój występ Oscarowi Petersonowi który jest

na widowni - tego musicie posłuchać !!!. Markie, specjalnie dla Ciebie z Nu Jazzowymi pozdrowieniami.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dominic, trafiłeś idealnie z okresleniem i stylem gry Oscara Petersona. To idealny SMOOTH Jazz albo Elevator Music.

 

Dominic2509 ani nic nie trafił, ani nic nie określił - po prostu strzelił babola nie zastanawiając się nad tym co chce powiedzieć i wyszło jak wyszło.

Nazywanie muzyki Oscara Petersona lukrem, smooth czy też elevator music świadczy o bardzo ubogim doświadczeniu i zupełnym braku świadomości - zresztą świadomości nie tyle jazzowej (bo wbrew pozorom wcale nie jest ona tak oczywista i przystępna jakby się wydawało, co zresztą z niektórych wypowiedzi wynika), ale i ogólnie muzycznej - w całym jej szerokim pojęciu. Rozumiem, że się nie podoba, bo 'jak ma się podobać gdy się nie podoba'... i na tym klasyku skończyłbym wszelkie rozważania i mądrości.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.