Skocz do zawartości
IGNORED

Vivat academia, vivant professores!


Jaro_747

Rekomendowane odpowiedzi

byłem na chinskiej wsi.Zmieniło sie wiele ale nadal rodzice wisza na pieniedzach dzieci w miastach.Zyja skromnie ale spokojnie.Jak u nas 20-30 lat temu.Bardzo czesto w jednej izbie i bez toalety i lazienki..Ale do rzeczy...Mysle ze idiotów z tytulami jest wielu bo tytuly teraz jest łatwo zrobic.Wszystko psieje wiec i to tez.Tytuly amerykanskich profesorów nie przeszkadzały im zrobic posmiewisko z katastrofy smolenskiej i do tego nie wszyscy byli polakami w tym temacie z dzikimi pomysłami.Generalnie mysle ze u nich tez psieje ale mamy ograniczony dostep do takich obserwacji.Znam temat na uczelnich chinskich i tam tez robi sie tasmowo naukowców bo tacy sa potrzebni na obecny moment..Sprawa goliszewskiego to taki epizodzik bo zjawisko jest szerokie i raczej nie do wyeliminowania juz..

Rozumiem, że byłeś na chińskiej wsi, widziałeś i owe pyszności jadłeś?

 

Zdziwię Cię. Byłem nie raz. Dwa lata mieszkałem i pracowałem w tym kraju. I dziesiątki razy tam byłem. W wielu miejscach.

 

Jest więc dokładnie odwrotnie niż piszesz.

 

Doprecyzujmy: amerykańska propaganda pisze co innego niż ja.

 

Zakończmy temat Chin, bo w tym wątku to jest offtop.

Roszczeniowych? Bo ja wiem?

Przecież żądanie studiów od nauczyciela czy urzędnika nie jest ani złe, ani roszczeniowe. Problemem jest zaniżanie poziomu ze względu na finanse uczelni i pracowników.

Roszczeniowych w tym sensie że wsyscy np. pożądają jednolitego standardu nauczania w szkołach w ramach wyrównywania szans (to taki zabobon, powszechny u nas i drogo nas kosztujący). Więc urzędnik zatrudniający musi mieć dupochron w postaci papierka.

 

Tym niemniej studiowanie rzeczonego przyszłego nauczyciela dla tłumoków (a w najlepszym razie średnich licealistów) na jednym uniwersytecie z kandydatem do zespołu mającego zrobić wynalazek na miarę światową, jest strzałem w stopę - bo kandydat na elitę będzie na korytarzu obijał się o ludzi miernych (wg. światowych standardów innowacyjności) zamiast spotykać podobnych sobie, choć może z nieco innych dziedzin. Problem w tym że licencjat muszą w dzisiejszym systemie robić jedni i drudzy. I mamy to co mamy.

Tylko to tu zostawię:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Bardzo słuszne, dlaczego jednak skupione wyłącznie na humanistyce? Elitarni spece od nauk ścisłych też są potrzebni, żeby wyrwać nas z odtwórczego, blaszano-buraczanego marazmu gospodarczego i zadowalania się rolą poddostawców konkurujących ceną, pracujących na zyski zagranicznych brandów. Jak będzie lepsze "smarowanie" gospodarki wartością dodaną, zaraz znajdą się środki m.in. na działalność humanistyczną na najwyższym poziomie.

Cytat z artykułu M. Króla (którego swoją drogą bardzo cenię):

"Jednak to nie są studia uniwersyteckie w prawdziwym wydaniu, ale szkoła zawodowa."

 

Nie tak dawno temu przyszły mi do głowy studia podyplomowe z bezpieczeństwa systemów informatycznych. Program wyglądał przyzwoicie, Unia sponsorowała więc opłata była symboliczna.

W praktyce okazało się, że w zasadzie nie były to studia tylko trzy czy cztery kursy Microsoft i Cisco okraszone niewielką dawką teorii. Przy czym teoria była na takim poziomie, że kilka przedmiotów sam bym lepiej poprowadził.

Pewnego razu nie wytrzymałem i z prowadzącym wdałem się w dyskusję na temat algorytmu DES. Okazało się, że facet nie rozumie podstawowych pojęć. Zna je, ale nie rozumie ich sensu. Masakra. Wracając do domu kupiłem sobie flaszkę.

 

Naocznie przekonałem się, że znana dość uczelnia to w zasadzie szkoła zawodowa a wszelkie próby dyskusji z wykładowcami (co w zasadzie jest istotą studiów) na wyższym poziomie kończyły się kompletnym niezrozumieniem.

 

Ogólnie rzecz biorąc mój ostatni kontakt ze szkolnictwem wyższym był osobiście mocno traumatyczny a merytorycznie rozczarowujący.

Jestem Europejczykiem.

 

Gość skynyrd

(Konto usunięte)

A co chcieliście? W szkolnictwie wyższym czy sądownictwie rządzi mafia usankcjonowana w PRLu.

Pamiętam problemy kumpla, człowieka z "zewnątrz" z aplikacją.

Ja zwinąłem fakultet i zostałem zawodowym stolarzem. Chciałem być historykiem :) Panie Boże dopomóż, cóż za głupotę bym zrobił pod tymi uniwersyteckimi truchłami.

W rezultacie zarabiałem na rodzinę jako cinkciarz. A mógłbym pisać książki i robić kwerendy w opasłych archiwach. Powinno się ich wszystkich wysadzić w powietrze.

Żadnej dyskusji, tylko ładowanie śmieci do łba. Niech ich szlag.

Na XIX-wiecznym Oxfordzie jak najbardziej były dyplomy dla synków bogatych tatusiów, którzy w środowisku akademickim nabierali ogłady i oczytania (na poziomie pozwalającym później być świadomym donatorem wartościowej nauki) przestając z uczonymi, choć jednak nie przemęczali się zbytnio (z czego byli wręcz dumni). I jakoś nie zaszkodziło to ani uniwersytetowi, ani społeczeństwu.

 

Tym niemniej studiowanie rzeczonego przyszłego nauczyciela dla tłumoków (a w najlepszym razie średnich licealistów) na jednym uniwersytecie z kandydatem do zespołu mającego zrobić wynalazek na miarę światową, jest strzałem w stopę - bo kandydat na elitę będzie na korytarzu obijał się o ludzi miernych (wg. światowych standardów innowacyjności) zamiast spotykać podobnych sobie, choć może z nieco innych dziedzin. Problem w tym że licencjat muszą w dzisiejszym systemie robić jedni i drudzy. I mamy to co mamy.

 

Tłumok który jest synkiem bogatego tatusia nie przeszkadza innym zdolnym studentom tylko nabiera ogłady i oczytania, a dokształcający się nauczyciel uniemożliwia innym zrobienie wynalazku na miarę światową.

Synek bogatego tatusia (najlepiej arystokraty) jest o tyle lepszym towarzyszem studiów, że np. nadaje się na wspólnika z kapitałem jeżeli nabędzie przynajmniej umiejętności merytorycznej oceny wartości naukowca - wynalazcy. Natomiast ograniczony kujon, zainteresowany tylko zdawaniem egzaminów prowadzących do upragnionego papierka, dającego prawo do wykonywania bylejakiego zawodu - trudno mi wyobrazić sobie jaką korzyść miałby odnieść kandydat na elitarnego naukowca z kontaktu z magmą takich ludzi.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.