Skocz do zawartości
IGNORED

Turbo Wygrzewacz Kondów Sygnałowych :)


zjj_wwa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Turbo Wygrzewacz Kondów Sygnałowych .... Co o tym myślicie ?

 

Lepsza wersja "niskonapięciowa", np. 12V AC, czy "wysokonapięciowa", np. z trafa separującego, 230V AC ?

 

Na rezystorku odkładają się tętnienia, czyli "składowa stała" + "składowa zmienna".

Składowa stała - daje "polaryzację DC".

Składowa zmienna - "wygrzewa" konda.

Żaróweczka - robi za ogranicznik prądu konda.

 

W wersji niskonapięciowej - np. samochodowa tablicowa, 12V / 3W.

W wersji wysokonapięciowej - np. G9 230V / 18W.

 

Koncepcja wywodzi się z przesłanki, że nie słuchamy sprzętu 24 godziny na dobę. Stąd też czas oczekiwania na "wygrzanie" czy "ułożenie" się konda bywa długi, a co bardziej niecierpliwi - ciężko ten okres oczekiwania znoszą.

Z kolei taki "Turbo Wygrzewacz" może być włączony do kontaktu non-stop, przez 24 godziny na dobę.

Istnieje zatem potencjalna możliwość "szybszego wygrzania" kondensatora sygnałowego, lub przynajmniej jego "wstępnego ułożenia" - zanimi jeszcze trafi do toru sygnałowego ...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Osobicie nie wierze w takie cuda, ale ja bym podczyl zamiast glosnikow lampy do zwrotnic i wysterowal wzmacniacz szumem, tak by po 250h kondy byly jak ugotowane jajeczka na miekko.

Doprecyzuję ... W zamierzeniu to jest zwyczajny transformator SIECIOWY - czyli po prostu wkładam do gniazdka ściennego i na 50 Hz tego konda męczę.

Czy są przesłanki które by wskazywały, że to musi byś sygnał o "szerokim spektrum" częstotliwości, którym tego konda będę męczyć,

aby efekt był zgodny z intencją ?

Cała koncepcja pomysłu zasadza się na tym, aby to na 24/7 do kontaktu wpięte sobie gdzieś na boku było, niezależnie od sprzętu audio.

Po prostu takie formatowanie brutalną siłą, ale non-stop i poza systemem audio.

A system audio - sobie wieczorkami włączamy, na te 3 czy 4 godziny - ot, dla słuchania muzyki, w "bieżącej" konfiguracji.

 

Trudno mi sobie wyobrazić podłączanie takiego konda i męczenie całego toru audio np. pod moją nieobecność w domu - tylko po to, aby się "kondek uformował"....

 

Myślisz, że ten "szerokopasmowy szum" to byłby krytyczny ?

To racze idiotyczny pomysł . Tu masz wygrzewanie jedną częstotliwością 25 Hz ,a co z całym pasmem 20 Hz -20 kHz .Kondensatory wygrzewa się szumem różowym ,który zawiera w sobie pełne spektrum akustyczne. Wygrzewasz w całym paśmie akustycznym równomiernie ,a nie jedną częstotliwością i to niską .

A po zakończeniu dać do analizy fizykochemicznej jakimś spektroskopem:

i oczywiście reklamowanie towaru u dostawcy lub jak kto woli producenta.

Bo oczywistą oczywistością jest całe morze parametrów mierzalnych,

które można zakwestionować po iluś godzinach takiego wygrzewania.

I niech płaczą i płacą - albo robią parametry docelowe, a co !

A może coś na bazie mikrofalówki, bo i moc i spektrum "nieco szersze" ;-)

Nie ma nic gorszego, niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję.   Jerzy Dobrowolski

częstotliwością 25 Hz

???

Trudno mi z tą częstotliwością dyskutować ...

:0)

 

No dobra.

Mówisz - i Masz.

Wersja wysokonapięciowa, wariant "szerokopasmowy".

Ze znacznie bogatszą florą wyższych harmonicznych ...

Zwyczajna piła, czyli trójkącik.

Z opadającym zboczem siejącym aż po pasmo UKF, może nawet pod pasmo widzialne :)

 

A te "25 Hz" ... to weź to przemyśl jeszcze na spokojnie.

Polecam lekturę:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Dobrego konda do mikrofalówki bym nie wkładał, gdyż skutkiem będzie natychmiastowe zniszczenie konda.

post-34863-0-95404800-1427105302_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość piotrektychy

(Konto usunięte)

kondensatory się formuje, formatować to można np. dysk

moim zdaniem można podłączyć generator szumu lub jakiś arbitralny i ustawić przeczesywanie pasma, jednak jakoś sceptycznie jestem nastawiony do tego pomysłu

Z tą neonówką to dylemat mam .... Z opornikiem czy bez opornika - oto jest pytanie.

Teoretycznie takie neonówki mają jakiś "maksymalny limit" prądu ... zresztą kondensatory chyba też ...

Tutaj narysowałem to w wersji ostrego zbocza opadającego, na łeb na szyję, czyli wersja "szerokopasmowa" ....

Ale przy zapłonie neonówki to cały ładunek zgromadzony w kondensatorze będzie się lawinowo i niekontrolowanie rozładowywał przez łuk w tej neonówce.

Czy to jej nie wykończy przed czasem ?

Z drugiej strony, między tymi rozbłyskami będą odstępy ładowania, więc nawet jeśli się rozgrzeje, to zdąży wystygnąć.

A wstawić rezystor "ograniczający" prąd neonówki to trochę kontr-produktywne, bo stracimy "stromość" impulsu i "szerokie pasmo" tego piłokształtnego przebiegu ...

Jak lepiej ?

To Resistor or not To Resistor ?

Oto jest pytanie.

Co o tym myślicie ?

 

 

Zastanawiam się co ma się w kondensatorze wygrzewać...mamy jakiegoś konda w postaci zwiniętej, to jak wpadnie w drgania pod wpływem prądu, to mu się folia poluzuje, albo równomiernie ułoży, a może dielektryk i folia zrobi porządek w szeregach swoich struktur atomowych?

 

W sumie nieważne, czy akurat to...ważniejsze po co kondensator jest podłączony do prądu, bo wtedy wiadomo po co szumem białym o malejącej amplitudzie traktować konda przez 24h jednocześnie regulując temperaturę do takiej jaka będzie w docelowym urządzeniu. A kiedy wiadomo, że się taki kond już wygrzał lub nie, więc znów szum różowy o takiej amplitudzie i znów biały, ale konda trzeba tym razem schłodzić do -1,666 stopnia?

 

Tak więc czym się różni wygrzany kond od zwykłego? Słyszałem, że w takich kablach, a konkretnie w izolacji pozostaje ładunek, który jak jest, to nie gra dobrze, a po wygrzaniu podłącza się woltomierz i nie pokazuje napięcia. A jak z tym kondensatorami? Coś się mierzy po wygrzaniu i jest różnica?

>>>> Tak więc czym się różni wygrzany kond od zwykłego?

Ja to po prostu kiedyś zmierzyłem linijką.

Liczbę centymetrów, na jaką mi się żuchwa zwiesiła, jak "raptem" coś się zmieniło w sposobie odtwarzania dźwięku.

Gdy raptem usłyszałem różnicę.

Przypuszczam, że tego się żadnymi "przyrządami" wychwycić nie da. Być może w przypadku elektrolitów - to jakieś minimalne "wahania" w zakresie ESR, jako oznaka, że coś się dzieje. A może nawet i to nie.

Natomiast fakt pozostaje faktem, że mój własny matematyczno-fizyczny umysł kiedyś był gotów takie "głupie gadanie" od razu między bajki odstawić.

Tyle tylko że pojawił się problem.

Raptem się okazało, że uszy usłyszały coś, co jest w jawnej sprzeczności z rozumem.

W przypadku mojej konfiguracji, to pierwsze "WoW !!", taki pierwszy przełom, to nastąpił po 10 godzinach grania.

 

Potem (ale to już trudniej jest "obronić" bo argumenty że upływ czasu, pamięć zawodzi, itp, itp. ...) nastąpił jeszcze taki drugi, aczkowiek bardziej zrelaksowany "wow" ...

Gdzieś tak po 100 do 200 godzinach grania.

 

To nie było placebo, to nie był "każdy kocha swoje dziecko / swoją konstrukcję " syndrom.

Ten efekt naprawdę występuje.

Natomiast bij mnie kulami i nie pytaj, jakie temu towarzyszy zjawisko lub zjawiska fizyczne. Współczesne kondy są raczej "ciasno nawijane", na maszynach wysokiej precyzji, więc nie podejrzewałbym jakichś luźno latających folii w środku. Może coś w strukturze dielektryka raczej.

Ja to po prostu kiedyś zmierzyłem linijką.

 

W przypadku elektrolitów podłączonych do napięcia stałego dielektryk robi się bardziej oporny na prąd, ale żeby warstwa nieprzewodząca powstała trzeba podłączyć konda pod prąd, więc jak ktoś się spyta, czemu elektrolit jest pod prądem i po co jest jasne.

Jak ktoś uważa metodę za nieskuteczną mierzy się prąd upływy po i nie już wątpliwości.

 

Może coś w strukturze dielektryka raczej.

 

 

Ale co? I jak to zmierzyć w celu optymalizacji wygrzewu.

 

Dodatkowo wygrzewanie powinien utrudnić proceder producentów kondów, którzy marzą o częściach niezmieniających swoich parametrów w czasie, chociaż kondy raczej mają tolerancję rzędu 5%, więc jakby miejsce na zmiany jest. Chodzi tu o pojemność oczywiście, ale ta wynika z ułożenia i właściwość dielektryka. Czy więc kondy 20 - procentowe nie powinny notować największych zmian w brzmieniu?

Hmmm .... natomiast .. hmm .. skądinąd wiadomo, że niektóre kondy są mikrofonami, a w tym owszem, elektrolity znanych nam tutaj i zacnych firm, których nazw nie wymienię.

 

Jeszcze inne kondensatory są z kolei wielkimi głośnikami. Konkretnie: elektrostaty. W elektrostacie jest "spora" odległość między okładzinami tego grającego kondensatora (ściślej: dwóch kondensatorów). Gra tam sobie powiedzmy te kilka kilovoltów, a dielektrykiem jest powietrze ( o stałej dielektrycznej ~= 1,0 ).

Jak ktoś nie wierzy, to wystarczy na stronę Martina Logana sobie wejść, aby pamięć odświeżyć.

 

Tak więc się zastanawiam, jeśli w produkcji kondensatorów są wykorzystywane cienkie folie, dielektryki, z nowoczesnych materiałów (mylar, polipropylen, polistyren, itp itp), materiałów o podwyższonych parametrach izolacyjności napięciowej, czyli w rezultacie bardzo cienka folia która potrafi wytrzymać sporą różnicę potencjałów (a przy okazji uzyskać dzięki temu większą gęstość pojemności na jednostkę objętości), to tam w środku może po prostu występować takie zjawisko jak SIŁY przyciągania.

Siły najnormalniej, najprozaiczniej MECHANICZNE.

Siły, które realnie i konkretnie oddziaływują, w Newtonach na każdy centymetr kwadratowy dielektryka. Tak. Te siły ściskają folię dielektryka.

No bo skoro jest różnica potencjałów na okładzinach przewodzących, a odległość między nimi niewielka (Ba! nawet baaardzo niewielka!!!),

w takim razie ładunki przeciwnego znaku mają wręcz wymarzone warunki ku temu, aby mechanicznie ściskać folię dielektryka.

Inaczej ściskać "na zewnątrz", na tych zewnętrznych zwojach, o większej średnicy, a inaczej wewnątrz, gdzie ta średnica zwojów jest mniejsza.

Jak zwał, tak zwał.

Ale tam w środku to po prostu wszystko się elektrostatycznie pręży. A ściślej: MECHANICZNIE pręży.

A zatem może taki kondek musi się po prostu "mechanicznie ułożyć". Wszelkie naprężenia muszą się powyrównywać, "poukładać".

 

Kiedyś miałem taki magnetofon Kasetowy rodzimego producenta, z nieco trefną rolką nawijania taśmy podawanej z kapstana.

Pomimo, że ta czarna guma szła równomiernie i ładnie muzyka się odtwarzała, to w niektórych kasetach na tej "przedniej" rolce nawijającej pojawiały się, widoczne gołym okiem, wibracje. Te wibracje przekładały się na nierównomierny naciąg taśmy na "nawijanej" rolce, co skutkowało, iż ona była cała jakaś taka zafalowana. Nierównomiernie nawinięta,

pomimo, iż maszyna podająca (kapstan) podawała absolutnie równiuteńko i z jednakową prędkością.

Drobne różnice, wahania w momencie obrotowym przedniej rolki nawojowej skutkowały wibracjami. A te przekładały się na układanie nawoju w nierównomierny sposób, w niektórych miejscach miał on naciąg mocniejszy, a w innych słabszy. Jak już 45 minut tej kasetki całej przeszło od końca do końca, to ta "nawinięta" rolka to wyglądała tak, że o zmiłowanie wołała.

Gość vittorio

(Konto usunięte)

"...

Tyle tylko że pojawił się problem.

Raptem się okazało, że uszy usłyszały coś, co jest w jawnej sprzeczności z rozumem.

W przypadku mojej konfiguracji, to pierwsze "WoW !!", taki pierwszy przełom, to nastąpił po 10 godzinach grania.

 

Potem (ale to już trudniej jest "obronić" bo argumenty że upływ czasu, pamięć zawodzi, itp, itp. ...) nastąpił jeszcze taki drugi, aczkowiek bardziej zrelaksowany "wow" ...

Gdzieś tak po 100 do 200 godzinach grania. ..."

 

Ale co konkretnie usłyszały Twoje uszy co miałoby być w sprzeczności z rozumem ?

 

Co takiego w szczególności usłyszałeś czego poprzednio nie było ( bo "wow" to jest mało przekonywujący argument ) ?

 

Żeby nie było, że jestem bezmyślnym krytykantem Twoich obserwacji (w sensie, że je neguję) ale chciałbym byś nakreślił jakieś ramy (fizyczne parametry środowiska w którym doświadczyłeś owego "wow") tych doświadczeń.

Żeby nie było, że jestem bezmyślnym krytykantem Twoich obserwacji (w sensie, że je neguję) ale chciałbym byś nakreślił jakieś ramy (fizyczne parametry środowiska w którym doświadczyłeś owego "wow") tych doświadczeń.

Kurcze, no zmuszasz mnie do bredzenia poezji, w której nie czuję się dobrze. Ale spróbuję.

Pewien projekt wzmacniacza, który zszedł w całości prosto z warsztatu.

Początkowo dźwięk ciapowaty, kluchowaty, bez dobrze zarysowanej informacji przestrzennej. Dźwięk zdecydowanie przyklejony do jednej z dwóch lokalizacji: kolumny lewej bądź prawej. Bez jakiejkolwiek głębi. Szczegóły niby były ... ale jakieś takie płaskie to wszystko było.

 

Im dłużej się zestaw wygrzewał, tym bardziej pojawiała się mięsistość brzmienia (O! to jest poezja!). Stopniowo pojawiał się wykop, czy jak to tam nazywacie. Czyli jak jest jakiś nagły impuls, to ten impuls już nie był ciapowato-kluchowaty, lecz zaczynał właśnie być impulsem z wykopem. Stopniowo dźwięk zaczynał wypełniać "całą scenę" z lewa na prawo. Początkowo tylko przestrzeń pomiędzy kolumnami. Jednak już po 100 godzinach - zaczął wykraczać na prawo od prawej, i na lewo od lewej, czyli scena zaczęła być "szersza" niż rozstaw kolumn. Mówiąc jeszcze inaczej: dźwięk się "odkleił" od kolumn i zaczęło się radosne pokazywanie palcami: O! bęben stoi tutaj, a gitarzysta - tam. Ta informacja nabrała też głębii, w sensie że można było ustalić mniej więcej w jakiej odległości dane źródło dźwięku się znajduje od słuchającego.

W pierwszych godzinach po odpaleniu świeżynki zestawu, na świeżych kondach - to czegoś takiego nie było.

A po kilkuset godzinach wygrzewania - pojawił się **jeszcze** jeden drobny detal, acz chyba ważny. Słuchając płyt, które mi się wydawało, że je znam na pamięć, to zaczęły się w tle pojawiać takie różne "szczególiki" - których mógłbym przysiąc, że wcześniej ich tam nie było. Zupełnie tak, jakby ktoś dodał całą dodatkową (subtelną) warstwę dodatkowych dźwięków do nagrania, których wcześniej w nim po prostu nie było, lub raczej nie było ich słychać. Takie sprawy typu specyficzne zachrypnięcie czyjegoś głosu, czy skrzypienie krzesła, czy np. fakt, że violonczelistka bąka puściła.

Już nie pamiętam na której to płycie było. Ale było.

Całość tych zmian dała się zaobserwować w ramach pewnego czasu, okresu, w którym nie dokonywałem żadnych zmian w konfiguracji. Stabilna konfiguracja była przez jakieś 3 miesiące, zanim cokolwiek potem w klockach znowu namieszałem. Całość tych zmian o których napisałem wyżej - to wszystko dawało się obserwować na tej niezmiennej konfiguracji sprzętowo-głośnikowo-kablowej.

to tak jakbys wzial kawalek rury laczacej dystrybutor paliwa i po przepompowaniu 1000l stwierdzil ze teraz to paliwo jest bardziej kaloryczne bo rura sie wygrzala

No, widzę, że Kolega zaczyna rozumieć, o co chodzi.

Ale tam w środku to po prostu wszystko się elektrostatycznie pręży. A ściślej: MECHANICZNIE pręży.

A zatem może taki kondek musi się po prostu "mechanicznie ułożyć". Wszelkie naprężenia muszą się powyrównywać, "poukładać".

 

Chciałbym zwrócić uwagę, że kondensatory w zależności od materiału dielektryka zmieniają swoją pojemność przy zmianie temperatury. Nie wiem jakie zachodzą tam zjawiska, czy to jest związane z elektrycznymi właściwościami izolatorów, czy raczej zmianą rozmiaru przewodnika i izolatora, więc i zmianą pojemności. W każdym bądź razie jeśli chodzi o przepływ prądu i wibracje, to temperatura powinna powodować tu największe zmiany.

Być może sprawdzając jak zachowują się różne izolatory pod wpływem zmiennej temperatury można by lepiej aplikować kondy w urządzeniach np. jeden kond podgrzewać obok lampy, drugi trzymać w chłodzie, a trzeci tylko z jednej strony.

 

W sprawie wygrzewania mam jeszcze taki pomysł, że może mamy do czynienia z ustąpieniem czegoś w rodzaju efektu pamięciowego, bo np. kondensatory są testowane wysokim napięciem.

Tfu, tfu ... Oczywiście nie neonówka, lecz TRISIL, tak jak np. te produkowane przez firmę STM.

Neonówka to trochę nie ten efekt co trzeba.

"Nenonówka", wypełniona na przykład gazem neonem, to w rezultacie da nic innego jak bardzo zgrabny stabilizator napięcia na 77V.

Trisil z kolei, jak osiągnie napięcie zapłonu, to bardzo szybko opróżni kondensator praktycznie do zera.

Czyli zamiast neonówki - trisil. Reszta bez zmian.

Mogłaby też oczywiście być niskonapięciowa lampa błyskowa, ale takich chyba nie robią ?

Trisil to najprościej ujmując taki "crowbar" - czyli zwieracz (ale nie chodzi o ten anatomiczny).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Podobny w działaniu do kombinacji Diaka w połączeniu z Triakiem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

A zatem wygrzewacz mógłby wyglądać tak jak poniżej.

Rezystor za diodą, w połączeniu z pojemnością wygrzewanego konda, determinuje stałą czasową zbocza narastającego / ładowania ( z poprawką na tętniący charakter napięcia ładującego).

Załóżmy że wygrzewamy kondek 2,2 uF.

Zakładając uzwojenie wtórne 115VAC, czyli 162 volt w piku,

oraz maksymalny prąd wygrzewarki na poziomie nie większym jak 16,2 mA,

to rezystor za diodą prostowniczą może być wartości 10K.

Odpowiada to stałej czasowej 0,138 dla zbocza narastającego naszej piły, co odpowiada częstotliwości 7.23 Hz.

A zatem zrobimy sobie "podgląd" pracy urządzenia, testując napięcie konda np. za pomocą dodatkowej neonówki z opornikiem, to powinniśmy widzieć migotanie, co będzie oznaczało prawidłową pracę urządzenia.

 

Ten drugi rezystor, w szeregu z trisilem pełni dwojaką rolę:

a) ma ograniczyć maksymalny prąd zwarcia płynący przez trisil do nie więcej jak dopuszczalny limit dla danego trisila, np. 50A w impulsie. Zakładając trisil o progu wyzwalania na poziomie 100V, to by oznaczało rezystor o wartości np. 2,2 Ohma.

b). ustala stałą czasową dla zbocza "rozładowania". Stała czasowa zbocza opadającego dla wygrzewanego kondensatora 2,2uF, przy zastosowaniu rezystora 2,2 R, wyniesie: 6.28 x 2,2 uF x 2,2 R = 3,041e-5. Odpowiada to częstotliwości podstawowej 32,8 kHz.

Jeśli uważacie, że taka częstotliwość "bazowa" jest zbyt wysoko, to po prostu trzeba odpowiednio zwiększyć wartość tego rezystora.

 

Kondensator ma za zadanie trzymac pewien parametr, jezeli tego nie robi to znaczy, ze jest uszkodzony. Tym bardziej w kilkaset godzin.

Ależ przecież on trzyma. Parametry.

Te takie "techniczne". Czyli wszystkie te, które potrafisz zmierzyć.

 

Pytanie natomiast jest tylko takie: Jak chcesz zmierzyć "muzykalność" kondensatora ?

Muzykalność - to jest parametr "nietechniczny" i nie mam prostego pomysłu, jak to "zmierzyć".

Nie mam też pomysłu na to, czy "muzykalność" konda pozostaje w jakiejkolwiek korelacji z jakimikolwiek mierzalnymi "technicznymi" parametrami kondensatora foliowego.

 

Natomiast fakt pozostaje faktem, że ostatnio jak wyciągałem w piwnicy, z suchego kartonu, kondensator wysokonapięciowy, który tam sobie leżakował przez ostatnie pięć lat,

to skurkowaniec mnie skopał. Zapewniam Was, że jak go zanosiłem do piwnicy pięć lat temu - to on był wtedy rozładowany.

No i czym to wyjaśnić ? Efektem pamięci dielektryka ?

post-34863-0-21385400-1427190758_thumb.jpg

post-34863-0-21881600-1427192331_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Natomiast fakt pozostaje faktem, że ostatnio jak wyciągałem w piwnicy, z suchego kartonu, kondensator wysokonapięciowy, który tam sobie leżakował przez ostatnie pięć lat,

to skurkowaniec mnie skopał. Zapewniam Was, że jak go zanosiłem do piwnicy pięć lat temu - to on był wtedy rozładowany.

No i czym to wyjaśnić ? Efektem pamięci dielektryka ?

Przeciez to kondensator, podstawowe zadanie to magazynowanie energii wiec co w tym dziwnego?

 

Dalej nie wiem co kolega chce formowac w kondensatorze foliowym, folie chce kolega rozsciagac czy kurczyc?

co w tym dziwnego?

Ano dziwne jest to, że pięć lat temu został rozładowany do zera. Schowany do pudełka. No i tak sobie leżał przez pięć lat.

A po pięciu latach pojawił się dość spory ładunek na nim. Zupełnie nie wiadomo "skąd".

No, chyba że z efektu "pamięci" jaki jest zaszyty w strukturze dielektryka.

 

Tam gdzie jest skurczona - to chcę naciągnąć.

Tam gdzie jest naciągnięta - to chcę skurczyć.

Tak żeby wszędzie równo było.

Kazdy ktory bawil sie nowymi kondensatorami fioliowymi, wie ze tam nastepuje taki efekt , nie wiadomo jak go nazwac, nikt nie potrafi odpowiedziec na pytanie co w nim tak naprawde sie zmienia. Jednak prawda jest to ze kondensator z biegiem sluchania staje sie "lepszy" . Kolega probuje wymyslec maszynke ktora pozwoli prostym sposobem zapewnic kondesatorowi warunki wzmacniacza. Uproscilo by to dobor takich elementow. Moim zdaniem swietna sprawa. Nikt nie bedzie mial zalaczonego sprzetu tylko po to zeby jeden element sie uformowal, jest to wysoce nie ekonomiczne.

Foliowca wymieniać?

Jeśli Audiofil wymienia foliowca, to zapewne tylko dlatego, że wpadło mu trochę wolnej kasy i zapragnął na coś jeszcze lepszego się przesiąść.

Nie znam przypadku "starzenia" się foliowca. Jeśli go nie wysadzisz w powietrze jakimś zbyt dużym napięciem, albo nie ugotujesz go jakimś zbyt dużym prądem, to nie ma powodów, aby nie był długowieczny.

 

Natomiast jeśli chodzi o elektrolity, to tam rzeczywiście czasem po (wielu) latach następuje degradacja parametrów (powolna utrata pojemności, wzrost ESR, "wysychanie" elektrolitu, itp). Elektrolity się raz na parę (-naście) lat wymienia. Ale to też bardzo dużo zależy od tego, jak został zaprojektowany układ.

Czy nie szalejemy zbytnio z temperaturą, w jakiej ten elektrolit pracuje.

No i oczywiście czy nie przekraczamy maksymalnego dopuszczalnego prądu tego elektrolita.

Jestem sobie w stanie wyobrazić układ, odpowiednio źle zaprojektowany, w którym średni czas życia "rasowego" elektrolita zostanie zdegradowany do kilku godzin.

To jest w dużej mierze kwestia prawidłowego zaprojektowania układu.

Każdy patrzy na pojemność i napięcie. Mało kto patrzy na dopuszczalny prąd elektrolita.

A jak go będziesz regularnie przegrzewać, to krótki jego żywot będzie. No ... chyba że to elektrolit z radiatorem jest. :)

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.