Skocz do zawartości
IGNORED

Genesis


Yankes
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, kangie napisał:

Wiesz Yankes, musiałbym dzisiaj puścić na drugim napędzie i porównać, ponieważ to może być kwestia charakteru układu wkładka-ramię-phono pre.

Wczoraj grałem standardowo na napędzie DiY, wkładka Denon DL-103R na ramieniu AT ATP-16T niespełna 12 cali ze sporą masą efektywną, a do tego ciężki 18g headshelli AT. Powoduje to znaczne obniżenie cz. rezonansowej układu, "przesunięcie" charakteru brzmienia w dół - brzmienie bardzo mocne na dole, z gęstą średnicą i górą świetną (szlif sferyczny) ale nie natarczywą jak to bywa w przypadku niektórych wkładek. Niestety spektakularnej sceny i precyzji źródeł pozornych brak, bo to gra tzw. "plamami". Ale świadomie w to wszedłem. Wiadomo, że sygnał idzie przewodem do preampu phono. Tutaj robotę robi układ Ahaji. Na pewno świetnie byłoby też z trafami SUT i dobrym lampowym PRE z topologią MM.

Może też to być kwestia tłoczenia. Czasami dwie płyty brzmią inaczej. Moje niemieckie.

"musiałbym dzisiaj puścić na drugim napędzie i porównać, ponieważ to może być kwestia charakteru układu wkładka-ramię-phono pre"   jestem ciekaw Twojej opinii.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

De gustibus non est disputandum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.04.2023 o 00:21, mahavishnuu napisał:

Tak to już jest. Osobnicze preferencje są dla nas bardzo ważne, jednak nie można zapominać o bardziej zobiektywizowanych walorach

zdecydowanie, zdaję sobie sprawę że umiejętność obiektywnej oceny jest moją bardzo słabą stroną.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu zrobiłem sobie ranking solowych płyt muzyków grających w Genesis. Miejsca na liście nie są najistotniejsze, bo traktowałem to bardziej jako rozrywkę. Poza tym jest to tylko moje subiektywne podejście do tematu. Wrzucam  w ramach ciekawostki. Może przyda się osobom, które chciałyby jeszcze głębiej wejść w dyskografię niektórych muzyków.

 

1. Tony Banks – A Curious Feeling (1979)  

2. Peter Gabriel – IV (1982)  

3. Steve Hackett – Voyage Of The Acolyte (1975)  

4. Peter Gabriel – Up (2002)

5. Steve Hackett – Spectral Mornings (1979)  

6. Steve Hackett – Darktown (1999)  

7. Phil Collins – Face Value (1981)  

8. Anthony Phillips – The Geese And The Ghost (1977)  

9. Mike Rutherford – Smallcreep's Day (1980)  

10. Steve Hackett – Please Don't Touch (1978)  

 

11. Peter Gabriel – So (1986)  

12. Peter Gabriel – III (1980)  

13. Strictly Inc. - Strictly Inc. (1995)  

14. Anthony Phillips – Wise After The Event (1978)

15. Phil Collins - ...But Seriously (1989)

16. Tony Banks – Soundtracks (1986)  

17. Peter Gabriel – Passion (Music For The Last Temptations Of Christ) (1989)     

18. Steve Hackett – To Watch The Storms (2003)

19. Anthony Phillips – Privet Parts & Pieces (1979)  

20. Steve Hackett – Out Of Tunnel's Mouth (2009)

 

21. Peter Gabriel – Us (1992)  

22. Phil Collins – Hello, I Must Be Going! (1982)

23. Anthony Phillips – Sides (1979)  

24. Peter Gabriel – I (1977)  

25. Peter Gabriel – Birdy (1985)  

26. Phil Collins – No Jacket Required (1985)

27. Anthony Phillips – Privet Parts & Pieces X – Soiree (1999)

28. Phil Collins – Both Sides (1993)

29. Tony Banks – Still (1991)

30. Steve Hackett – Defector (1980)  

 

31. Anthony Phillips – Privet Parts & Pieces VI: Ivory Moon (1986)  

32. Steve Hackett – Wolflight (2015)  

33. Tony Banks – The Wicked Lady (1983)

34. Steve Hackett – Wild Orchids (2006)  

35. Anthony Phillips – Privet Parts & Pieces II: Back To The Pavillion (1980)

36. Steve Hackett – Highly Strung (1982)  

37. Steve Hackett – Beyond The Shrouded Horizon (2011)

38. Tony Banks – Seven (2004)  

39. Steve Hackett – Bay Of Kings (1983)

40. Anthony Phillips – Privet Parts & Pieces III: Antiques (1982)

 

41. Anthony Phillips – Slow Dance (1990)  

42. Anthony Phillips – Privet Parts & Pieces VIII: New England (1992)  

43. Steve Hackett – Metamorpheus (2005)  

44. Anthony Phillips – Field Day (2005)  

45. Tony Banks – Six Pieces For Orchestra (2012)

46. Phil Collins – Testify (2002)  

47. Steve Hackett – A Midsummer's Night Dream (1997)  

48. Tony Banks – The Fugitive (1983)  

49. Peter Gabriel – II (1978)  

50. Phil Collins – Dance Into The Light (1996)

 

51. Steve Hackett – Guitar Noir (1993)

52. Peter Gabriel – OVO (2000)  

53. Bankstatement – Bankstatement (1989)

54. Anthony Phillips – 1984 (1981)

55. Steve Hackett – Momentum (1988)  

56. Steve Hackett – Cured (1981)

57. Steve Hackett – Till We Have Faces (1984)  

58. Steve Hackett – Blues With The Feeling (1994)  

59. Peter Gabriel – Scratch My Back (2010)

60. Mike Rutherford – Acting Very Strange (1982)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Acting Very Strange - koszmarna płyta.
Zasłużenie na samym końcu tej listy. 😉

Moja pierwsza dziesiątka solowych płyt członków Genesis (bez uwzględnienia kolejności):

Steve Hackett – Voyage Of The Acolyte (1975)  
Steve Hackett – Please Don't Touch (1978)
Steve Hackett – Spectral Mornings (1979)  
Steve Hackett – Darktown (1999)  
Peter Gabriel – III (1980)
Peter Gabriel – IV (1982)
Peter Gabriel – So (1986)
Anthony Phillips – The Geese And The Ghost (1977)  
Tony Banks – A Curious Feeling (1979)
Mike Rutherford – Smallcreep's Day (1980)  

Niestety Phil Collins się nie załapał.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro jest na liście projekt Banksa Strictly Inc. to może warto też dodać jedyny album supergrupy GTR z Hackettem, płyty Mike + The Mechanics i albumy Brand X z Collinsem. Żeby nie zapomnieć 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

This ain't no party, this ain't no disco • This ain't no fooling around • No time for dancing, or lovey dovey • I ain't got time for that now

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Strictly Inc” nie jest może wzorcowym przykładem albumu solowego. Tony Banks, zrażony niepowodzeniami komercyjnymi swoich wcześniejszych płyt solowych, świadomie ukrył się pod taką nazwą. Pianista napisał cała muzykę i teksty (z wyjątkiem dwóch). De facto jest to jednak jego projekt autorski. Dla Banksa typowe było to, że często zapraszał różnych wokalistów na swoje płyty - na przykład na „Soundtracks” (1986) i „Still” (1991). W dużym stopniu było to związane z odbiorem „The Fugitive” (1983). Płyta sprzedawała się gorzej niż „A Curious Feeling”, pomimo tego, że była bardziej komercyjna od debiutu. Zazwyczaj dość surowo oceniane były partie wokalne Banksa. Introwertyczny muzyk nie był dobrym materiałem na frontmana, dlatego nigdy nie czuł się dobrze w roli wokalisty. Obiektywnie trzeba też przyznać, że jest przeciętnym wokalistą. Na „Strictly Inc.” wszystkie partie wokalne wykonuje Jack Hues. Podobnie było na „A Curious Feeling”, gdzie „wokalną twarzą” projektu Banksa był Kim Beacon.

GTR to już jednak projekt typowo zespołowy, podobnie jak Brand X. Phil Collins nie zagrał nawet na wszystkich płytach tego bandu (np. „Masques”). Mike  & The Mechanics to wprawdzie projekt Rutherforda, jednak zbyt dużo jest tu elementów kolektywnych, aby wrzucać go do szuflady „płyty solowe”. Basista po artystycznej katastrofie „Acting Very Strange” (1982) uznał, że lepiej czuje się w pracy zespołowej. Masz jednak rację, że o tych projektach powinno się pamiętać.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez mahavishnuu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.04.2023 o 09:33, Drizzt napisał:

Dziwią mnie też dość powszechne oceny, że ta płyta to dopiero wstęp do naprawdę wspaniałych rzeczy, które zespół nagrał później i generalnie jest sporo gorsza niż 3 późniejsze.

mi wpadły w ręce te dwie płyty jednocześnie, trespass przesłuchałem parę razy, nursery mnie zahipnotyzowało. Może gdybym miał więcej czasu pomiędzy. W każdym razie dwa słabsze punkty trespass to imo white mountain - taki trochę niepoważnie pośpieszny oraz visions of angels który wydaje mi się nieco zmanierowany. Nursery słabych punktów brak ale spokojnie, traktowanie Trespass jako sporo gorszej to faktycznie przesada.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, soundchaser napisał:

Acting Very Strange - koszmarna płyta.
Zasłużenie na samym końcu tej listy. 😉

Moja pierwsza dziesiątka solowych płyt członków Genesis (bez uwzględnienia kolejności):

Steve Hackett – Voyage Of The Acolyte (1975)  
Steve Hackett – Please Don't Touch (1978)
Steve Hackett – Spectral Mornings (1979)  
Steve Hackett – Darktown (1999)  
Peter Gabriel – III (1980)
Peter Gabriel – IV (1982)
Peter Gabriel – So (1986)
Anthony Phillips – The Geese And The Ghost (1977)  
Tony Banks – A Curious Feeling (1979)
Mike Rutherford – Smallcreep's Day (1980)  

Niestety Phil Collins się nie załapał.

To ( prawie)zupełnie tak jak i moje top 10.

+ Face Value Collinsa, jako (jedenasty w dużynie) bramkarz. 😉

W restrykcyjnym podejsciu top 10, wymieniam Darktown na Face Value.

 

3 godziny temu, mahavishnuu napisał:

Kilka lat temu zrobiłem sobie ranking solowych płyt muzyków grających w Genesis

Czyli wszystkich jakie nagrali. 🙂

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.04.2023 o 00:21, mahavishnuu napisał:

Genesis, jak na progresywne standardy, był dość tradycjonalistycznym zespołem, dlatego taki element dzieła muzycznego jak melodia zawsze był dla muzyków bardzo istotny.

myslę że dotknąłeś tutaj ciekawego zagadnienia. Czytałem swego czasu art w którym autor wyprowadzał wręcz Genesis z progresywnego świata, twierdząc właśnie że dbałość o melodie sprawia że to zespół w zasadzie stricte rockowy i umiejscawianie w jednym rzędzie z ELP, Yes czy KC jest "nonsensowne i absurdalne" (cytuję z pamięci). Pozwolę sobie nie zgadzać się z tak postawioną tezą ale rzeczywiście podejście do melodii jest czymś co Genesis wyróżnia.

W dniu 2.04.2023 o 00:21, mahavishnuu napisał:

Gdybym miał szukać odpowiednika „Wind & Wuthering” w dyskografii Rush, postawiłbym na „Permanent Waves” lub „Moving Pictures”.

W tym miejscu delikatnie bym polemizował. Permament Waves i Moving Picture zawierają w sumie trzy utwory, nazwijmy to mainstreamowe: Spirit of Radio, Freewill i Limelight. Reszta IMO trzyma odpowiedni poziom i ciężar właściwy dla gatunku i po stronie Genesis szukałbym odpowiednika ale raczej A Trick of the Tail. Rush zajęło więcej czasu na dojście do (pop)rocka - płyty Signals, Grace, Power Windows są coraz bardziej "pomiędzy" i rzeczywiście powinienem w sumie był porównać Wind and Wuthering raczej do okresu Grace under Pressure niż Hold your fire która faktycznie jest przebojowo piosenkowa.

21 godzin temu, mahavishnuu napisał:

7. Phil Collins – Face Value (1981)  

widzę Panowie że Wy serio z tym Collinsem.... Świetny perkusista, Genesis i Brand X - wiadomo, ale jego działalność solowa ląduje u mnie na margines, bez żadnych kwalifikacji razem z zespołami typu U2, DM które mogę niezobowiązująco posłuchać jako np muzykę tła. Trochę zazdroszczę otwartości i "szerokiego" gustu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Peter75 napisał:

widzę Panowie że Wy serio z tym Collinsem....

Jak najbardziej...but seriously, to tylko Face Value. 😉

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez iro III
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, iro III napisał:

Jak najbardziej...but seriously, to tylko Face Value. 😉

 

A ja bardzo lubię właśnie …But Seriously. Są tam przepiękne piosenki, zwłaszcza I Wish It Would Rain Down i Another Day In Paradise. Piękne melodie i piękne aranżacje i brzmienie. Ja to doceniam i słucham z przyjemnością. Dużo większą niż większości twórczości Genesis z lat 80’tych. Czasem trudniej napisać taką świetną melodię niż długi utwór progrockowy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

This ain't no party, this ain't no disco • This ain't no fooling around • No time for dancing, or lovey dovey • I ain't got time for that now

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię i doceniam dwie pierwsze płyty Collinsa, a także But Seriously z Claptonem. Inne też da się polubić, ale to już nie jest rock progresywny.

6 minut temu, Drizzt napisał:

Another Day In Paradise

Ten utwór jest szczególnie bliski mojemu sercu. W 1989 roku urodził się mój syn. W tym samym roku założyłem sobie antenę satelitarną, co było wtedy nowością i poprzez dekoder mogłem odbierać m.in. MTV, a wtedy ta piosenka była hitem. Pamiętam jak syn pozytywnie reagował właśnie na Another Day In Paradise. Drugim takim utworem, na który reagował i słuchał z zainteresowaniem był przebój Sinéad O’Connor - Nothing Compares 2 u. 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

But seriously, tak jako druga.

O jej "niższości" (u mnie) wzgl. Face świadczy choćby to, że wystarczy mi CD 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co sądzicie o projekcie Hacketta Genesis Revisited? Muszę przyznać, że dwa albumy studyjne podobały mi się, zwłaszcza pierwszy. Hackett znalazł tam kilku świetnych wokalistów, zwłaszcza Johna Wettona i Paula Carracka i słuchało się tego bardzo dobrze. Natomiast wydawane seryjnie albumy koncertowe (jest już chyba 6) nie przekonują mnie. Nie słyszałem wszystkich, ale wokal Nada Sylvana nie jest moim ulubionym, a w koncertowym wydaniu Genesis Revisited śpiewa głównie on, czasem wspomagany przez Amandę Lehmann. Miałem nawet bilety na koncert trasy „Seconds Out”, ale został odwołany ze względu na pandemię.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Drizzt

This ain't no party, this ain't no disco • This ain't no fooling around • No time for dancing, or lovey dovey • I ain't got time for that now

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, Drizzt napisał:

A ja bardzo lubię właśnie …But Seriously. Są tam przepiękne piosenki, zwłaszcza I Wish It Would Rain Down i Another Day In Paradise. Piękne melodie i piękne aranżacje i brzmienie. Ja to doceniam i słucham z przyjemnością. Dużo większą niż większości twórczości Genesis z lat 80’tych. Czasem trudniej napisać taką świetną melodię niż długi utwór progrockowy.

Często te melodyjne i sentymentalne płyty sprzedają się lepiej. Nie znaczy to jednak, że są lepsze od tych "ambitniejszych"

17 minut temu, Drizzt napisał:

A co sądzicie o projekcie Hacketta Genesis Revisited? Muszę przyznać, że dwa albumy studyjne podobały mi się, zwłaszcza pierwszy. Hackett znalazł tam kilku świetnych wokalistów, zwłaszcza Johna Wettona i Paula Carracka i słuchało się tego bardzo dobrze. Natomiast wydawane seryjnie albumy koncertowe (jest już chyba 6) nie przekonują mnie. Nie słyszałem wszystkich, ale wokal Nada Sylvana nie jest moim ulubionym, a w koncertowym wydaniu Genesis Revisited śpiewa głównie on, czasem wspomagany przez Amandę Lehmann. Miałem nawet bilety na koncert trasy „Seconds Out”, ale został odwołany ze względu na pandemię.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

De gustibus non est disputandum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Yankes napisał:

Często te melodyjne i sentymentalne płyty sprzedają się lepiej. Nie znaczy to jednak, że są lepsze od tych "ambitniejszych"

To nie jest kwestia lepsze-gorsze. Trudno to porównać, ale taka melodia i aranżacja jaka jest w Another Day In Paradise wymagała mnóstwo pracy i talentu.

Genesis nie nagrywało w latach 80’tych zbyt ambitnej muzyki i w tym problem. Od pozycji takich jak „Invisible Touch” wolę „…But Seriously”. Nie słucham tego oczywiście często, ale jak słyszę w radio Another Day In Paradise to ogarnia mnie bardzo przyjemne uczucie. To świetny kawałek.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Drizzt

This ain't no party, this ain't no disco • This ain't no fooling around • No time for dancing, or lovey dovey • I ain't got time for that now

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Yankes napisał:

 

 

Łatwo oczywiście skreślić ten projekt jednym zdaniem „how long?”, można jeszcze dodać, że Hackett robi to dla kasy i jest to nuda. Ale co mają dziś robić fani Genesis, słuchać tylko starych płyt? Oryginalni muzycy już nie ruszą w trasę. Za 10 lat pewnie będą koncerty awatarów. Tu mamy na scenie przynajmniej Hacketta.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Drizzt

This ain't no party, this ain't no disco • This ain't no fooling around • No time for dancing, or lovey dovey • I ain't got time for that now

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.04.2023 o 17:14, Yankes napisał:

Co możecie napisać o drugiej płycie...

"Tresspas" (1970)

"Muzyka już bardziej dojrzała, słychać  charakterystyczne elementy przyszłego stylu Genesis. Na płytę zespół wybrał te utwory, które najlepiej sprawdzały się na żywo (choć trochę nie do końca, bo brakło takich utworów, jak "The Light", czy "Going Out To Get You" - ten pierwszy został wydany pod innym tytułem kilka lat później). Jednak i tu są błędy realizatorskie - stłumione brzmienie gitar 12-strunowych, wszędobylska perkusja często psuje nastrój (bębny za głośne). Na płytę składają się głównie długie, monumentalne kompozycje, z reguły spokojne ("Stagnation", "White Mountain", "Looking For Someone"), zaś całość wieńczy dynamiczna kompozycja "The Knife", którą zespół kończył koncerty. Gdyby nie błędy realizatorów, to byłaby to rewelacyjna płyta."

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Czas na trzeci album "Nursery Cryme" (1971)

"Dopracowany skład zespołu (tym razem Phil Collins za bębnami, a także czasem jako wokalista, Steve Hackett na gitarze) i kompozycje bardziej dopracowane, większe zróżnicowanie (a nie spokojne utwory + dynamiczna kompozycja na koniec, jak na poprzedniej płycie). Znalazły się tam rozbudowane kompozycje pełne zmian nastrojów ("The Musical Box", "The Return Of The Giant Hogweed", "Fountain Of Salmacis"), krótkie jednakże nastrojowe utwory ("Seven Stones", "For Absent Friends" zaśpiewany przez Phila Collinsa, "Harlequin") oraz żart muzyczny "Harold The Barrel". Całość wieńczy okładka zawierająca charakterystyczne elementy poszczególnych utworów (np. Cynthia z kijem do krykieta - z utworu "The Musical Box", Harold - Bułeczka żegnający się z życiem z utworu "Harold The Barrel"). Na uwagę zasługuje kompozycja "The Musical Box", w której Cynthia odcina głowę Henry'emu kijem do krykieta, a następnie w sypialni znajduje pozytywkę, z której wychodzi duch Henry'ego, ale przybiera postać starca). Od strony realizatorskiej jest lepiej niż w przypakdu poprzedniej płyty, lecz jednak można znaleźć niedociągnięcia..."

 

81bX4BZZZPL._UF1000,1000_QL80_.jpg

31 minut temu, Drizzt napisał:

To nie jest kwestia lepsze-gorsze. Trudno to porównać, ale taka melodia i aranżacja jaka jest w Another Day In Paradise wymagała mnóstwo pracy i talentu.

Genesis nie nagrywało w latach 80’tych zbyt ambitnej muzyki i w tym problem. Od pozycji takich jak „Invisible Touch” wolę „…But Seriously”. Nie słucham tego oczywiście często, ale jak słyszę w radio Another Day In Paradise to ogarnia mnie bardzo przyjemne uczucie. To świetny kawałek.

Tekst o czymś ważnym.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Yankes

De gustibus non est disputandum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nursery Crime traktuję jako preludium do wielkich płyt Genesis, które przyszły później.
Niewątpliwie na muzyczny kształt zespołu miała wymiana perkusisty i gitarzysty.
Zastanawiam się w jakim kierunku poszedłby rozwój grupy, gdyby nie odszedł Anhony Phillips, a tylko nastąpiłaby zamiana Mayhew -> Collins. Prawdopodobnie styl grupy byłby bardziej pastelowy i akustyczny. Phillips w czasie gdy był w zespole wywarł na muzykę ogromny wpływ.
No ale przyszedł Hackett i zmiana stylu była nieunikniona. Steve bez problemu wygrał casting na nowego gitarzystę, bo był po prostu najlepszy. Co ciekawe - kiedy muzycy Genesis odpowiedzieli na jego ogłoszenie w Melody Maker i zaprosili go do siebie - on już miał wizję tego co mógł wnieść do stylu grupy i ulepszyć brzmienie zespołu.
Zresztą Genesis to był kolektyw indywidualistów, każdy komponował i miał wpływ na jakość muzyki. Tylko Collins był trochę w cieniu do czasu odejścia Gabriela.
Na Nursery Crime wyróżniłbym drugi wielki utwór po The Knife - The Musical Box, w którego skomponowaniu uczestniczył jeszcze Anthony Phillips oraz The Return Of The Giant Hogweed  i Fountain Of Salmacis. Piękna jest też kompozycja Banksa - Seven Stones. Pozostałe "miniaturki" (lubię je mniej) traktuję jako przerywniki między wielkimi utworami.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, Yankes said:

Często te melodyjne i sentymentalne płyty sprzedają się lepiej

Podobno łatwiej jest nagrać ambitną 45 minutową płytę niż  3 minutowy kawałek, który ustawi cię finansowo do końca życia.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.04.2023 o 14:36, soundchaser napisał:

Nursery Crime traktuję jako preludium do wielkich płyt Genesis, które przyszły później.
Niewątpliwie na muzyczny kształt zespołu miała wymiana perkusisty i gitarzysty.
Zastanawiam się w jakim kierunku poszedłby rozwój grupy, gdyby nie odszedł Anhony Phillips, a tylko nastąpiłaby zamiana Mayhew -> Collins. Prawdopodobnie styl grupy byłby bardziej pastelowy i akustyczny. Phillips w czasie gdy był w zespole wywarł na muzykę ogromny wpływ.
No ale przyszedł Hackett i zmiana stylu była nieunikniona. Steve bez problemu wygrał casting na nowego gitarzystę, bo był po prostu najlepszy. Co ciekawe - kiedy muzycy Genesis odpowiedzieli na jego ogłoszenie w Melody Maker i zaprosili go do siebie - on już miał wizję tego co mógł wnieść do stylu grupy i ulepszyć brzmienie zespołu.
Zresztą Genesis to był kolektyw indywidualistów, każdy komponował i miał wpływ na jakość muzyki. Tylko Collins był trochę w cieniu do czasu odejścia Gabriela.
Na Nursery Crime wyróżniłbym drugi wielki utwór po The Knife - The Musical Box, w którego skomponowaniu uczestniczył jeszcze Anthony Phillips oraz The Return Of The Giant Hogweed  i Fountain Of Salmacis. Piękna jest też kompozycja Banksa - Seven Stones. Pozostałe "miniaturki" (lubię je mniej) traktuję jako przerywniki między wielkimi utworami.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

De gustibus non est disputandum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.04.2023 o 14:36, soundchaser napisał:

Nursery Crime traktuję jako preludium do wielkich płyt Genesis, które przyszły później.
Niewątpliwie na muzyczny kształt zespołu miała wymiana perkusisty i gitarzysty.
Zastanawiam się w jakim kierunku poszedłby rozwój grupy, gdyby nie odszedł Anhony Phillips, a tylko nastąpiłaby zamiana Mayhew -> Collins. Prawdopodobnie styl grupy byłby bardziej pastelowy i akustyczny. Phillips w czasie gdy był w zespole wywarł na muzykę ogromny wpływ.
No ale przyszedł Hackett i zmiana stylu była nieunikniona. Steve bez problemu wygrał casting na nowego gitarzystę, bo był po prostu najlepszy. Co ciekawe - kiedy muzycy Genesis odpowiedzieli na jego ogłoszenie w Melody Maker i zaprosili go do siebie - on już miał wizję tego co mógł wnieść do stylu grupy i ulepszyć brzmienie zespołu.
Zresztą Genesis to był kolektyw indywidualistów, każdy komponował i miał wpływ na jakość muzyki. Tylko Collins był trochę w cieniu do czasu odejścia Gabriela.
Na Nursery Crime wyróżniłbym drugi wielki utwór po The Knife - The Musical Box, w którego skomponowaniu uczestniczył jeszcze Anthony Phillips oraz The Return Of The Giant Hogweed  i Fountain Of Salmacis. Piękna jest też kompozycja Banksa - Seven Stones. Pozostałe "miniaturki" (lubię je mniej) traktuję jako przerywniki między wielkimi utworami.

Pierwotna nazwa zespołu miała brzmieć Aniołki Gabriela ? dowiedziałem się z audycji radiowej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

De gustibus non est disputandum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Taki tytuł wymyślił ich pierwszy "opiekun" - producent Jonathan King, z którym później muzycy się rozstali bo dążył do utrzymania piosenkowego stylu grupy. Ta nazwa spodobała się Gabrielowi, ale została odrzucona przez pozostałych. 😉
Phillips wymyślił inną nazwę - Champagne Meadow. Później King zaproponował Genesis, bo pasowała mu do początku jego kariery jako producenta i tak już zostało. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.04.2023 o 13:31, Yankes napisał:

Czas na trzeci album "Nursery Cryme" (1971)

"Dopracowany skład zespołu (tym razem Phil Collins za bębnami, a także czasem jako wokalista, Steve Hackett na gitarze) i kompozycje bardziej dopracowane, większe zróżnicowanie (a nie spokojne utwory + dynamiczna kompozycja na koniec, jak na poprzedniej płycie). Znalazły się tam rozbudowane kompozycje pełne zmian nastrojów ("The Musical Box", "The Return Of The Giant Hogweed", "Fountain Of Salmacis"), krótkie jednakże nastrojowe utwory ("Seven Stones", "For Absent Friends" zaśpiewany przez Phila Collinsa, "Harlequin") oraz żart muzyczny "Harold The Barrel". Całość wieńczy okładka zawierająca charakterystyczne elementy poszczególnych utworów (np. Cynthia z kijem do krykieta - z utworu "The Musical Box", Harold - Bułeczka żegnający się z życiem z utworu "Harold The Barrel"). Na uwagę zasługuje kompozycja "The Musical Box", w której Cynthia odcina głowę Henry'emu kijem do krykieta, a następnie w sypialni znajduje pozytywkę, z której wychodzi duch Henry'ego, ale przybiera postać starca). Od strony realizatorskiej jest lepiej niż w przypakdu poprzedniej płyty, lecz jednak można znaleźć niedociągnięcia..."

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Tekst o czymś ważnym.

Czwarty album "Foxtrot" (1972)

Płyta bardziej spójna artystycznie. Podobnie jak na poprzednim albumie znalazły się tu krótsze i dłuższe kompozycje. Jednak stronę B wydania winylowego wypełniała w całości 26-minutowa suita "Supper's Ready" poprzedzona krótkim gitarowym "Horizons" (kompozycja ta powstała dlatego, że Steve Hackett czuł się niedoceniony przez resztę zespołu i koledzy pozwolili mu zamieścić krótką własną kompozycję, której on jest jedynym wykonawcą). Otwierający płytę "Watcher Of The Skies" przypomina odgłos lądującego statku kosmicznego. "Get'Em Out By Friday" to epicka opowieść o poborcach podatkowych, zaś "Can - Utility and the Coastliners" jest o królu Kanucie

Muszę przyznać, że „Foxtrot” jest jednym z moich ulubionych krążków spośród przebogatej dyskografii grupy Genesis. Co sprawia że płyta jest tak niezwykła? Oczywiście klimat… Każdy z utworów oczarowuje: począwszy od „Watcher Of The Skies” na suicie „Supper’s Ready” skończywszy… Tak więc od początku:

„Watcher Of The Skies” – z przepiękną klawiszową introdukcją, potem wyciszenie, subtelny puls gitary basowej i gabrielowski wokal sprawiający, że „nasze myśli żałosne zwracają się do gwiazd…”. Następnie znacznie krótszy, bardziej liryczny, niezwykle urokliwy „Time Table” traktujący o rzeźbionym dębowym stole, który opowiada baśniowe historie, tak baśniowe jak baśniowa właśnie jest aura tej kompozycji. Następny utwór nie jest już tak bajkowy, przynajmniej w kwestii merytorycznej. Pokazuje bezlitosną rzeczywistość z gorzką prawdą, iż światem rządzi pieniądz i prawo pięści. Utwór dosyć cierpki ale ubrany w takie dźwięki iż tą gorzką prawdę łatwiej znieść… „Can-Utility And The Coastliners” – kolejna przepiękna, atmosferyczna kompozycja. I wreszcie więcej wspaniałej hackettowej gitary, zresztą tekst utworu również autorstwa Hacketta, co mimo wszystko nie takie częste na płytach Genesis. W tekście nawiązuje on do legendy o królu Kanucie, synu legendarnego wodza Wikingów – Forkbearda, który w XI wieku podbijał ziemię Albionu. W odróżnieniu od swego ojca zapragnął udowodnić że wcale nie jest wielkim panem mórz, ta sztuka oczywiście mu się udała, pochłonął go przypływ, jednak udowodnił, że nie jest tak wielki i potężny jak jego ojciec… Pora spojrzeć za Horyzont. „Horizons” – to niespełna półtora minutowa muzyczna perełka na której Hackett pokazuje swoje klasyczne umiejętności. I udowadnia jak piękne dźwięki można wykreować za pomocą jedynie gitary klasycznej. …no i apogeum płyty: „Supper’s Ready”, przez jednych uwielbiane przez innych krytykowane. Ja zdecydowanie należę do pierwszej z tych grup. Suita zbudowana jest z siedmiu części i powala bogactwem przepięknych muzycznych motywów… motywów, które sprawiają niejednokrotnie ciarki na całym ciele… Duża w tym zasługa wokali Gabriela"

Dzieło wybitne? Bez dwóch zdań tak!

 

 

pobrane (1).jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Yankes

De gustibus non est disputandum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Foxtrot to pierwszy z tych najwybitniejszych albumów Genesis.
W zasadzie to co napisałeś wyczerpuje temat jakości płyty. Nic dodać, nic ująć.
Muzyka absolutnie doskonała bez słabych punktów, a suita Supper's Ready jest jedną z największych w historii progresywnego rocka.
Kolejny duży krok do apogeum, które zespół osiągnął moim zdaniem w 1974 roku.
 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

doskonały obraz Foxtrota psują mi dwa utwory:

1. Time Table - w niczym sie nie wyróżnia, nie zaskakuje, nie porywa, ot po prostu jest taki sobie.

2. Supper's Ready - motoryczny fragment circa od 15.35, jak dla mnie rozczarowanie. Phil co prawda bardzo fajnie łamie i robi ogólnie co może ale to jakby marszowe TA-TA-TA-TA-TA pasuje do reszty jak pięść do nosa i jest zwyczajnie toporne. IMO brakuje finezji, polotu, proszę państwa jedzie czołg....

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz częściej czytam, ze wydania na winylu Genesis są najlepsze reedycje lub Half Speed. 

Podzielacie to stwierdzenie?

Szukam najlepszych wydań tych albumów:

Trespass (1970)

Nursery Cryme (1971)

Foxtrot (1972)

Selling England by the Pound (1973)

The Lamb Lies Down on Broadway (1974)

A Trick of the Tail (1976)

Wind & Wuthering (1976)

...And Then There Were Three... 

Mam większość z epoki, głównie Charisma  UK i Germany 

Niestety w tych wydaniach brakuje mi jakości dźwięku jakiej bym oczekiwał po takim zespole.

Lepiej z tych lat grają PF, LZ, czy Deep Purple, Black Sabbath i wiele innych i mniej znanych

Warto więc zainwestować w reedycje? Które?

Proszę o poradę

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez daru0105

Ty -- wódkę za wódką w bufecie...

Oczami po sali drewnianej -- i serce ci wali (Czy pamiętasz?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, daru0105 napisał:

Podzielacie to stwierdzenie?

Tak, tak, tak!

Box 70- 75 tu takie właśnie są.

Teraz ten box chyba tylko second hand. Pojawiły się też wtedy chyba te same tłoczenia jako osobne płyty.

Virgin, rok wydania 2009 i nie było wznowienia niestety.

200g. New 2008 mixes by Nick Davis, and Genesis 1/2 speed mastering.

Od Trespass do The Lamb...

Kolejne płyty to już box 76-82.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez iro III
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 12.04.2023 o 18:38, Yankes napisał:

Czwarty album "Foxtrot" (1972)

Płyta bardziej spójna artystycznie. Podobnie jak na poprzednim albumie znalazły się tu krótsze i dłuższe kompozycje. Jednak stronę B wydania winylowego wypełniała w całości 26-minutowa suita "Supper's Ready" poprzedzona krótkim gitarowym "Horizons" (kompozycja ta powstała dlatego, że Steve Hackett czuł się niedoceniony przez resztę zespołu i koledzy pozwolili mu zamieścić krótką własną kompozycję, której on jest jedynym wykonawcą). Otwierający płytę "Watcher Of The Skies" przypomina odgłos lądującego statku kosmicznego. "Get'Em Out By Friday" to epicka opowieść o poborcach podatkowych, zaś "Can - Utility and the Coastliners" jest o królu Kanucie

Muszę przyznać, że „Foxtrot” jest jednym z moich ulubionych krążków spośród przebogatej dyskografii grupy Genesis. Co sprawia że płyta jest tak niezwykła? Oczywiście klimat… Każdy z utworów oczarowuje: począwszy od „Watcher Of The Skies” na suicie „Supper’s Ready” skończywszy… Tak więc od początku:

„Watcher Of The Skies” – z przepiękną klawiszową introdukcją, potem wyciszenie, subtelny puls gitary basowej i gabrielowski wokal sprawiający, że „nasze myśli żałosne zwracają się do gwiazd…”. Następnie znacznie krótszy, bardziej liryczny, niezwykle urokliwy „Time Table” traktujący o rzeźbionym dębowym stole, który opowiada baśniowe historie, tak baśniowe jak baśniowa właśnie jest aura tej kompozycji. Następny utwór nie jest już tak bajkowy, przynajmniej w kwestii merytorycznej. Pokazuje bezlitosną rzeczywistość z gorzką prawdą, iż światem rządzi pieniądz i prawo pięści. Utwór dosyć cierpki ale ubrany w takie dźwięki iż tą gorzką prawdę łatwiej znieść… „Can-Utility And The Coastliners” – kolejna przepiękna, atmosferyczna kompozycja. I wreszcie więcej wspaniałej hackettowej gitary, zresztą tekst utworu również autorstwa Hacketta, co mimo wszystko nie takie częste na płytach Genesis. W tekście nawiązuje on do legendy o królu Kanucie, synu legendarnego wodza Wikingów – Forkbearda, który w XI wieku podbijał ziemię Albionu. W odróżnieniu od swego ojca zapragnął udowodnić że wcale nie jest wielkim panem mórz, ta sztuka oczywiście mu się udała, pochłonął go przypływ, jednak udowodnił, że nie jest tak wielki i potężny jak jego ojciec… Pora spojrzeć za Horyzont. „Horizons” – to niespełna półtora minutowa muzyczna perełka na której Hackett pokazuje swoje klasyczne umiejętności. I udowadnia jak piękne dźwięki można wykreować za pomocą jedynie gitary klasycznej. …no i apogeum płyty: „Supper’s Ready”, przez jednych uwielbiane przez innych krytykowane. Ja zdecydowanie należę do pierwszej z tych grup. Suita zbudowana jest z siedmiu części i powala bogactwem przepięknych muzycznych motywów… motywów, które sprawiają niejednokrotnie ciarki na całym ciele… Duża w tym zasługa wokali Gabriela"

Dzieło wybitne? Bez dwóch zdań tak!

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Niektórzy traktują to wydanie jako piąty album "Live" (1973)

Osobiście nigdy nie przepadałem za nagraniami koncertowymi, jednak w tym przypadku ta płyta ma coś w sobie...

„Genesis Live” to pierwszy album na żywo progresywnego zespołu rockowego Genesis i piąty w ich karierze. Została ona opublikowana w roku 1973.

Pierwotnie grupa nie planowała wówczas wydania albumu koncertowego, ale ich wytwórnia zdecydowała się wydać „Genesis Live” w promocyjnej cenie, podczas gdy grupa nagrywała kolejny album,

„Sprzedawanie Anglii za funta” w środku.

Album był korzystny dla najbardziej oddanych fanów Genesis, ponieważ stanowi jedyne legalne nagranie koncertowe zespołu z Peterem Gabrielem na wokalu, przez 25 lat, aż do wydania albumu Genesis Archive 2 (1967-1975).

Genesis nigdy oficjalnie nie wydał nagrania na żywo „Supper's Ready” z trasy koncertowej Foxtrot, ale nagranie piosenki z ich kolejnej trasy pojawiło się na albumie kolekcjonerskim Genesis Archive 1967-75. Jednak nie należy tego uważać za autentyczne nagranie archiwalne, ponieważ Peter Gabriel ponownie nagrał partie wokalne w studiu przed jego wydaniem, czyniąc oryginalną wersję utworu rzadkim przedmiotem kolekcjonerskim.

Album zawiera utwory nagrane podczas koncertu w De Montfort Hall w Leicester 25 lutego 1973 roku (z wyjątkiem „The Return of the Giant Hogweed”, nagranego dzień wcześniej), podczas trasy koncertowej Foxtrot. Nie uwzględniono „Supper's Ready”, która do tej pory była ulubioną piosenką grupy, ze względu na brak zainteresowania grupy w Stanach Zjednoczonych, ponieważ w tamtym czasie nie było zainteresowania podwójnym albumem, który ją zawierał i został wydany jako Prosty, tani album z ideą przyciągnięcia mas i zwiększenia sprzedaży.

Do sprzedaży trafiła promocyjna edycja podwójnego albumu, w niezwykle limitowanej edycji, wydana przez holenderską wytwórnię Philips Records, która zawiera pełną wersję Supper's Ready, sygnaturę koncertów zespołu na żywo w tym okresie. Niestety nakład był tak ograniczony, że obecnie nie wiadomo, czy zachowały się jakieś egzemplarze.

Chociaż „Supper's Ready” nie znajduje się na albumie, okładka albumu przedstawia zdjęcie grupy wykonującej piosenkę. Cyfrowo zremasterowana edycja została wydana na CD w 1994 roku przez Virgin Records w Europie oraz przez Atlantic Records w USA i Kanadzie.

Piosenki na albumie nie zawierają również historii opowiadanych przez Gabriela pomiędzy utworami, a żadna z nich nie została oficjalnie wydana przez zespół, można je znaleźć jedynie na niekomercyjnych nagraniach. Te historie posłużyły Gabrielowi do wyjaśnienia pieśni do interpretacji. Najbardziej znane historie to Henry i Cynthia (The Musical Box), „Pięć rzek” (Firth of Fifth), Britannia (Dancing With The Moonlit Knight), stary Henry (Supper's Ready, nic wspólnego z Henrym z Pozytywka) itp. kiedy Phil Collins śpiewał, historie były opowiadane.

1. Watcher Of The Skies / Observador De Los Cielos / Album Foxtrot / 8:34
2. Zabierz ich do piątku / Zabierz ich na piątek / Album Foxtrot / 9:14
3. Powrót barszczu olbrzymiego / El Regreso del Gigante Hogweed / Album Nursery Cryme / 8:14
4. The Musical Box / La Cajita Musical / Album Nursery Cryme / 10:55
5. Nóż / El Cuchillo / Album Trespass / 9:47

- Wszystkie utwory zostały skomponowane przez Tony'ego Banksa, Phila Collinsa, Petera Gabriela, Steve'a Hacketta i Mike'a Rutherforda, z wyjątkiem "The Knife" skomponowanego przez Tony'ego Banksa, Petera Gabriela, Anthony'ego Phillipsa i Mike'a Rutherforda.

- W oryginalnych wydaniach na LP i kasecie pierwsza strona odpowiadała tematom 1-3, a druga tematom 4-5.

Uwaga: Istnieje wersja Genesis Live, która zawiera Supper's Ready. Jest to promocyjna edycja dwupłytowego, w niezwykle limitowanej edycji, wydanej przez holenderską wytwórnię Philips Records, która trafiła do sprzedaży, na której znajduje się pełna wersja Supper's Ready, charakterystyczna sygnatura koncertów zespołu w tym okresie. Niestety nakład był tak ograniczony, że obecnie nie wiadomo, czy zachowały się jakieś egzemplarze”.

 

 

genesis live 73.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

De gustibus non est disputandum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

     Udostępnij



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.