Skocz do zawartości
IGNORED

The Cure - premiera dziś , dostał już ktoś zamówioną płytę?


Rekomendowane odpowiedzi

Ktoś zamawiał Pre-order oficjalnym kanałem i może już dostał?  Czy jak większość osób które znam i które zamówiły mam tylko informację że przyjęta w oddziale Inpost.

Trochę żenujące że zamawiając miesiąc wczesniej nie otrzymuje się tego na czas. Owszem czepiam sie może szczegółów ale dla niektórych to ważne.

 

Kilka tytułów zamawianych dawniej w podobny sposób przychodziło bez problemów 1-2 dni przed premierą.

Przesłuchałem na Spotifaju. Pominę wartość artystyczną a skupię się na technicznej. Ta płyta brzmi koszmarnie, nie jestem jej w stanie słuchać bez bólu uszu i łez nabiegających do oczu z powodu kosmicznej wręcz kompresji i natłoku zniekształceń. To brzmi tak źle jak tylko źle można. Nie mam pojęcia dlaczego tak zniekształcono brzmienie - że niby miało być garażowo  czy alternatywnie? To jest po prostu kupa.
Z tego też powodu nie jestem obecnie w stanie odnieść się do zawartości, bo jakość techniczna nie pozwala mi się skupić na muzyce.

Sprzęt studyjny i oprogramowanie studyjne. Edytory, sekwencery, stacje robocze (DAW), authoring, stoły, maszyny i linie replikacyjne.

14 minut temu, yayacek napisał:

jakość techniczna

Może trzeba posłuchać na innej platformie muzycznej ?

Dzisiaj sprawdzę na Tidal o ile jest tam ta płyta.

 

3 minuty temu, baltfan napisał:

Może trzeba posłuchać na innej platformie muzycznej ?

Może, ale wątpię czy będzie zmiana..
Wpadłem na kilka for dyskusyjnych (np. stevehoffman.tv) poczytać o odbiorze tej płyty i nie jestem osamotniony. Pojawiły się opinie osób mających nośnik fizyczny już w domu. Tego nie da się słuchać bez zgrzytania zębami.
Jestem wielkim fanem The Cure i smutno mi, że nie potrafię tej płyty wysłuchać. 

Sprzęt studyjny i oprogramowanie studyjne. Edytory, sekwencery, stacje robocze (DAW), authoring, stoły, maszyny i linie replikacyjne.

Z Tidala dziś słuchałem.

Fakt, nie jest to brzmienie rewelacyjne, ale nie jest też aż tak, żeby nie pozwoliło mi wysłuchać całości i muzycznie dla mnie jest bardzo OK.

Jak dla mnie najlepsza ich muzyka od czasu "Wish", ale hitu na miarę "Friday, I'm in Love" tu nie ma. Bardziej mroczna i nieśpieszna, bardzo "nieradiowa", jest klimat i na pewno do niej nie jeden raz wrócę.

Edytowane przez iro III
3 godziny temu, iro III napisał:

ale hitu na miarę "Friday, I'm in Love" tu nie ma.

Podoba Ci się? Dla mnie to koszmarna piosenka.
Nie jestem fanem The Cure i nigdy nie zrozumiem fenomenu tej grupy.
Jeden, jedyny album jest wart moich uszu...wiadomo jaki, bo już nie raz pisałem.

1 godzinę temu, soundchaser napisał:

Podoba Ci się? Dla mnie to koszmarna piosenka.
Nie jestem fanem The Cure i nigdy nie zrozumiem fenomenu tej grupy.

Nie, nie podoba się, ale reszta tej płyty tak. 

Też nie jestem jakimś wielkim fanem, kilka płyt mam i do nich wracam a wszystkie kiedyś poznawałem.

5 godzin temu, yayacek napisał:

Ta płyta brzmi koszmarnie, nie jestem jej w stanie słuchać bez bólu uszu i łez nabiegających do oczu z powodu kosmicznej wręcz kompresji i natłoku zniekształceń.

A czego się spodziewałeś? Robert Smith to nie Steven Wilson. Myślisz, że zależy mu na brzmieniu? Poza tym muzyka The Cure chyba nie wymaga jakiejś idealnej jakości, bo przekaz muzyczny jest specyficzny. Mroczy gothic połączony z psychodelią i alternatywnym rockiem. Ma być muzyczna magma, bez wyeksponowanych szczegółów. Masywny bas, który świetnie prezentuje się w car-audio.
Przesłuchałem ten najnowszy knot.
Muzyka brzmi jakby w połowie była zrobiona przez sztuczną inteligencję. Kompletnie bez duszy, na siłę, dla kasy. Kiepska orkiestrowa aranżacja i beznadziejna perkusja.
Za to okładka ciekawa. Ma przyciągać uwagę, działać na zmysły i oszukiwać odbiorcę.
Tym czasem okładka świetna, a muzyka słaba...jak większość muzycznych dokonań tego przereklamowanego zespołu.

Dokładnie co do brzmienia , DR5 w porywach 6 , katastrofa

46 minut temu, soundchaser napisał:

Masywny bas, który świetnie prezentuje się w car-audio

....albo całość brzmienia w pchełkach w autobusie. O to właśnie w tym kretyniźmie kompresji chodzi.....

1 godzinę temu, soundchaser napisał:

A czego się spodziewałeś? Robert Smith to nie Steven Wilson. Myślisz, że zależy mu na brzmieniu? Poza tym muzyka The Cure chyba nie wymaga jakiejś idealnej jakości, bo przekaz muzyczny jest specyficzny. Mroczy gothic połączony z psychodelią i alternatywnym rockiem. Ma być muzyczna magma, bez wyeksponowanych szczegółów. Masywny bas, który świetnie prezentuje się w car-audio

Tu nie chodzi o idealną jakość. Tu chodzi o masywne zniekształcenia typu overdrive. Ogromne zniekształcenia harmoniczne po prostu wyciskają krew z uszu. Ani jeden dźwięk nie jest czysty, przester na przesterze. Muzyka mroczna, psychodeliczna czy alternatywna nie oznacza, że mamy nakładać na każdą ścieżkę efekt distortion. Potem dochodzi absurdalne wręcz zastosowanie limitera i mamy takie dzieło jak nowy The Cure.
Po prostu nie rozumiem jaka przyświecała im idea by dźwięk tak właśnie brzmiał jak brzmi. To nie brzmi garażowo ani alternatywnie ani mrocznie - to brzmi jak kosmicznie przesterowane demo. Nie wierzę, że inż. dźwięku był głuchy ani nie wierzę, że producent był pijany jak to zatwierdzał. Ekipa po prostu wybrała taki sposób realizacji świadomie, lecz nie jestem w stanie zrozumieć jaki im przyświecał cel.
Mam wszystkie płyty The Cure na półce, brzmią jak brzmią - da się słuchać i to nawet przyjemnie, no może oprócz 4:13.
Już na 4:13 było źle ale teraz jest 4:13 do potęgi.

2 godziny temu, soundchaser napisał:

Przesłuchałem ten najnowszy knot.

O zawartości artystycznej się nie wypowiadam bo za wcześnie i jeszcze nie dałem rady tego przesłuchać bez bólu uszu.

Sprzęt studyjny i oprogramowanie studyjne. Edytory, sekwencery, stacje robocze (DAW), authoring, stoły, maszyny i linie replikacyjne.

Mam bardzo podobne wrażenia. Nie da się tego słuchać niestety. Lubię cold wave, post punk i zdaję sobie sprawę, że realizacja nie jest tu najważniejsza, ale ten album jest dla mnie nie do strawienia

Muzycznie to dobry album. Z genialnym początkiem ( alone ) I rewelacyjną końcówka ( endsong ). Płyta zawiera wszystkie wyróżniki stylu the cure. Nie chwyta za serce tak jak desintagration ale to dobra a momentami bardzo dobra płyta.

Niestety jakość nagrań pozostawia wiele do życzenia ( słuchane na Spotify, tiadal na dobrym sprzęcie).

I nie rozumiem tego.  Zespół Tego formatu.  Mając niemały budżet na nagranie wypuszcza jakościowego knota...

8 godzin temu, yayacek napisał:

Po prostu nie rozumiem jaka przyświecała im idea by dźwięk tak właśnie brzmiał jak brzmi.

Żadna. Po prostu wydali płytę, której brzmienie realizator artystycznie spartolił, a nikt tego nawet nie sprawdził i nie wniósł zastrzeżeń.
Kultowy zespół i tak się sprzeda.

Dlaczego graja tak depresyjnie, mogą rozjaśnić fakty z ostatnich 16 lat życia prywatnego Roberta S.

Edytowane przez iro III

Brzmienie postrzegam w kategoriach świadomego zabiegu. Choć całkowicie dla mnie niezrozumiałego. Słuchałem na sluchawkach przez bluetooth na spacerze to dało się słuchać. Na systemie domowym z tidala niestety poległem pomimo szczerej chęci. Szkoda. Może vinyl uratuje sytuację.

 

Edytowane przez gzrech

Walce woskowe Edisona

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Poprostu trzeba czekać na ogłoszenie trasy koncertowej i nacieszyc się Tymi dźwiękami w wersji live. 🙂

 

Dzisiaj o 22:00 w Wieczorze płytowym (PR pr. 2) prezentacja z komentarzami nowej płyty The Cure.

Może zagrają z winyla? Najbardziej mnie ciekawi czy skomentują samo brzmienie.

Jest coś takiego jak "Wieczór plytowy"? Kasetę przygotuję i nagram jak za dawnych czasów. Dzięki za info.

Mam podobne odczucia. Muzycznie płyta jak dla mnie - rewelacyjna. Nie sądziłem że jeszcze mnie tak pozytywnie zaskoczą.

Niestety jakość dramatyczna. 

Miałem nadzieję że cd zabrzmi lepiej, ale piszecie że dźwięk jest tak samo zły. Szkoda.

59 minut temu, przmor napisał:

Jest coś takiego jak "Wieczór plytowy"?

Jest, wrócił na antenę jakieś 5-6 lat temu już. Całe płyty grają, często z winyla, ale najważniejsze dla mnie są słowa - wprowadzenia, komentarza prowadzących i cytowane przez nich mailowe reakcje słuchaczy. Z oryginalnych prowadzących bywa Szachowski, dziś raczej go nie będzie bo Cure to nie jego rewiry.

W dniu 2.11.2024 o 19:43, gzrech napisał:

Brzmienie postrzegam w kategoriach świadomego zabiegu. Choć całkowicie dla mnie niezrozumiałego.

Skoro niezrozumiały to skąd wiesz, że zamierzony? Dla mnie to zwyczajne niedbalstwo związane z loudness war. Nikomu nie zależało na tym by było inaczej.
Zresztą nie ma sensu tak się rozczulać nad tą w sumie słabą płytą.

W dniu 1.11.2024 o 16:52, yayacek napisał:

Jestem wielkim fanem The Cure i smutno mi, że nie potrafię tej płyty wysłuchać. 

Podpisuję się pod pierwszą częścią dwiema rękoma, pod drugą jedną. Skłamałbym mówiąc, że nie jestem zawiedziony. Odsłuchałem z 3, 4 razy. Realizacja b. chłodna emocjonalnie, "wypruta" z jakiejkolwiek warstwy instrumentalnej mogącej głębiej unieść. Nie chcę jeszcze oceniać tego krążka zbyt jednoznacznie jako najgorszy, ale autentycznie to ścisła końcówka zestawienia ich dyskografii. Pozycja wysoce zbliżona do albumu pod nazwą własną z 2004 r. Po 16 latach przerwy oczekiwałem jednak wydania na nieporównywalnie wyższym poziomie. Oczywiście nic nie zmienia faktu, że to nadal The Cure, do którego mam olbrzymi szacunek jako wielki fan od lat. Krążek zakupię, natomiast gorycz, a przynajmniej pewien wyraźniejszy niesmak pozostaje.

45 minut temu, Mark75X napisał:

Krążek zakupię

Po co?

Właśnie dlatego te wszystkie Gwiazdy mają w dupie co nagrają i w jakiej jakości, bo zakochani fani i tak to kupią, a w dodatku mają świetną reklamę nawet jak nagrają gniota. Pamiętam, że z moim ukochanym Rush było to samo.
Coraz słabsze płyty, które miały znakomite recenzje. Założę się, że nowy Cure też będzie wychwalany pod niebiosa. 😉
 

16 minut temu, soundchaser napisał:

Po co?

Dobre pytanie. Może dlatego, że byłaby jedyną z ich dyskografii brakującą na półce, może przez nieco irracjonalny w tej sytuacji, przyznaję, sentyment, a być może dlatego, że mimo iż brzmi słabo, to jednak jest to dalej The Cure i głos Smitha, a więc z pewnością specyficzny klimat, który mnie nie męczy. Ale okay, przesłucham jeszcze kilka razy przed ostateczną decyzją. Druga i ostatnia grupa, której mam całą dyskografię to Porcupine Tree. Nawet PF i DM mają po 2 "ubytki", więc przy jednym Curzy i tak byliby piętro wyżej 🙂 .

Edytowane przez Mark75X
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.