Skocz do zawartości
IGNORED

Postęp w budowie kolumn,wzm. (1970-2005)


Polik

Rekomendowane odpowiedzi

Piszcie śmiało :) tak by ukazać to co zmieniło się w ''audio'' na przestrzeni ostatnich kilku dekad

- jak zmieniała się technika , technologia stosowana w budowie poszczególnych elementów ,jakie konkretne efekty zostały osiągnięte itd. ...

 

Czy idziemy ku lepszemu ,czy raczej nasze obecne systemy są chromo-plastikową tandetą ,która pokonuje swych ojców tylko dlatego ,że wspólcześni inżynierowie dysponujący nowoczesnymi przyżądami pomiarowymi mogą osiągnąć dobre efekty szybko, niewielkimi nakładami ,używając nawet tanich komponentów...

 

Wydaje mi się ,że postęp w dużej mierze wynika z nowych możliwości pomiarów audio ,które uwzględniają więcej czynników ,są dokładniejsze !

 

Głośnik to nadal to samo co 20 lat temu ,ale nie do końca bo jego parametry zostały zweryfikowane dzięki lepszym przyrząd. pomiarowym...

 

Dlaczego obecnie produkowane kolumny,wzmacniacze graja lepiej niż te starsze ?- przecież tu trudno o jakąś rewolucję głośnik to nadal w ogólnym znaczeniu to samo co 20 lat temu zasada działania jest taka sama nadal jego częściami składowymi są np: resor ,membrana,cewka ,magnes ,kosz itd...

 

POZDRAWIAM

po pierwsze - temat chyba na bocznicę, nie?

 

Czy stare grają gorzej niż nowe, to kwestia gustu. Ja wolę brzmienie starego 2n3055 niż nowego scalaka z kenwooda.

 

Co się zmieniło, to design...co ze wskaźnikami wyhyłowymi, srebrnymi gałkami i fornirem? Za to kolumny są ładniejsze, niż te paździerzowe pudła PRLu.

Zmienilo sie na gorzej, czyli teraz aby kupoic naprawde dobry dzwiek trzeba wydac sporo wiecej kasy niz kiedys.

Moim zdaniem od polowy lat 80tych technologie sie praktycznie nie zmienily, starsze Luxmany, Dynaudio ciagle brzmia doskonale, nawet w porownankiu ze wspolczesnymi produktami i co ciekawe nawet technicznie praktycznie nic od tamych lat sie nie zmienily.

  • Redaktorzy

Dobra, dobra, ale mowa jest o kolumnach i głośnikach. Konstrukchja zestawów podlega w znaczniej mierze modom (skomplikowane systemy pasmowo-przepustowe i labiryntowe w szczytownych modelach z lat 80. i jeszcze 90., vs. mniej lub bardziej poroste bass reflexy w większości nawet bardzo drogich kolumn z przełomu XX i XXI wieku. Oczywiście można spodziewać się kolejnego wahnięcia, i pojawienia się ponownie konstrukcji bardzo skomplikowanych. W końcu chodziło o linearyzację i zwiększenie rozciągnięcia pasma w dół, a to można osiągnąć na dwa sposoby - mechaniczno-akustycznie (obudowa) i elektronicznie (zwrotnica).

Jednak postęp miejsce miał. Obecnie produkowane głośniki wysokiej klasy są generalnie starannie j zaprojektowane i trwalsze. Blaszane kosze i niepowlekane piankowe zawieszenia ledwo już gdzieś kwilą. Owszem, były głośniki Goodmansa i Tannoye z magnesami AlNiCo, ale to był ekstremalny top, a nie reguła. Aha, jeszcze jedno: nie można niedocenić równoległej ewolucji wzmacniaczy i głośników. To co było dobre dla 25 watowych japońskiech tranzystorów z lat 70. nie było dobre dla 50 watowych angielskich tranzystorów z lat 80., i tak dalej aż do teraz. A jescze pozostaje nurt głośników wysokoefektywnych do triody, które w zasadzie nie przeszły żadnej rewolucji, tylko powolutku sobie ewoluowały. Na pewno można więcej na ten temat napisać, sądzę że jescze nie jedna osoba się wypowie.

To może ja się wypowiem. Poniżej prezentuję efekt czterech godzin pracy z wyżynarką, wiertarką i lutownicą. Wygląda to jak wygląda, ale to nie jest tutaj istotne (to dopiero prototyp służący jako punkt wyjścia do eksperymentów) tylko to jak gra. To co widać na fotkach to ... wszystko co na razie słychać. Nie ma jeszcze zwrotnic a do napędu wykorzystuję póki co ... wzmacniacz telewizora! Chociaż pospadaliście teraz z krzeseł albo pukacie się w głowę "ten parantulla jest chyba nienormalny" to powiem krótko: nic co do tej pory miałem w domu tak nie grało. A miałem tego sporo. Poczynając od prawie całej oferty katalogowej Tonsilu poprzez różne "markowe" wynalazki typu Energy, B&W i różne inne padliny których nawet już nie pamiętam. Na technice głośnikowej znam się jak świnia na gwiazdach. Wiem tyle ile sobie poczytam w kolorowych gazetkach, ale jakiś postęp jednak jest i nawet taki laik jak ja go widzi tfu słyszy bez oglądania wykresów z komór bezechowych. Teoretycznie głośnik to głośnik tak jak w silniku spalinowym tłok to tłok a narty to tylko narty. Coś jednak sprawia, że niektóre głośniki grają ładniej, niektóre silniki mają lepsze osiągi a Małysz skacze (skakał) coraz dalej. W dużym skrócie można to chyba nazwać jakimś tam postępem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Na poniższym drzewku jest zobrazowany postęp jednej z bardzo lubianych firm. Przeprowadzone odsłuchy i badania organoleptyczne dowodzą, że dokonał się głównie w jakości wykonania skrzyń.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>jozwa

 

Nie wiem co się tak wszyscy uparli z tymi magnesami AlNiCo. Przestano je stosować w kolumnach, bo ceny kobaltu wzrosły i przestało się opłacać. Natomiast przetworników z tymi magnesami jest pełno na rynku - wystarczy poszukać w necie - z tym że są to przetworniki do wzmacniaczy gitarowych, popularne jak rozumiem z tego powodu, że z powodu tendencji do nasycania łatwo generują "ładnie" brzmiące zniekształcenia, co akurat z audiofilskiego punktu widzenia nie jest zbytnio korzystne.

"Postep w budowie kolum" moj ulubiony temat. Uwazam, ze ostatnie 35 lat, moze nawet od lat 1920/30 kiedy kino zaczelo mowic ludzkim glosem a nie panem co gral na pianinie obok ekranu na ktorym lecial "gluchy" film, zmienilo sie stosunkowo niewiele. Mialem okazie sluchac glosniki Klangfilm napedzane wzmacniaczem Western Electric, Model 91 ( z lat '30). Wzmacniacz ten to pentoda 310A sterujaca 300b i nic wiecej, sorry, 0.1 mf kondensator miedzy nimi. A po tym tylko transformator glosnikowy i glosnik. (Zignorowalem PSU z powodow zachowania dramaturgii swojej tezy ).

Wracajac do glosnikow: otware panele, wiatr chula po dwoch stronach membrany. Dzwiek?. Gbyby nie wrodzony lek, bylem

(jestem) gotowy isc do ciupy na trzy tygodnie, by go miec u siebie w domu. Wspanialy, tak wspanialy, ze znajomosc ile on ma znietsztalcen harmonicznych ma dla mnie tyle znaczenia co kolor majtek posla Lepera. Uroda, dynamika, zludzenie, ze dzwiek brzmi jak "zywa" muzyka , ktora emanuje z startch Voice of Theater, 15' calowych coaxiali Alteca z serii 604, Goodmensow-Axiomow,czy Tannoya nie jest niczym gorsza od ich wspolczesnych kuzynow: Tannoya HE, Supravoxa, Diatona, PHY, i kilka innych. Postep w swiecie szerokopasmowych, wysoko-efektywnych glosnikow byl znikomy.

Mozemy polemizowac do rana, przekonyjac sie jakie sa tego powody, ale bez wzgledu na etiologie tego zjawiska, jedno jest faktem: 70 lat temu nasi dziadowie mieli juz mozliwosc sluchac pyszny, zywy, perlisty dzwiek, jezeli nabyli bilet do Radio City albo innego dobrego Movies Theater. Prawda jest tez, ze bardzo niewielu sluchalo takiego dzwieku w swoich domach. Malo tego, Western Electric nie byl zainteresowany w sprzedazy swoich systemow, mozna je bylo jedynie wypozyczyc, bez prawa wlasnosci, tak jak ATT robil z aparatami telefonicznymi w Stanach do lat '80 ( az Suprim Court rozp..... ich monopol).

Najwieksza zmiana jaka miala miejsce, to nie jakosc dzwieku ktora jest wyzsza, ale masowosc dostepu do niego.

Przepraszam, że będzietak długo ale to chyba bardzo ciekawy cytat z krystiana Zimermana. bedzie o postepie wogóle w technice audio, o jej wpływie na wykonawców i słuchaczy, o tym dlaczego wspominamy nasze muzyczne przygody z magnetofonami kasprzak i grundig, etc polecam doczytać:)

 

„Przeskakując parę dziesięcioleci, chyba jeden naprawdę wielki wynalazek w historii fonografii, który naprawdę poprawił nie tylko jakość dźwięku, ale i muzyki, to mianowicie stereofonia. Pragnę cofnąć się do dnia 25 kwietnia 1981 roku, dnia, w którym w Salzburgu firma Sony i Philips przedstawiły pierwszy plon pracy, której fragmenty mogłem już ocenić w 1976 – płytę kompaktową, albo inaczej mówiąc cyfrowy zapis dźwięku dla mas. (…)

Konsekwencją tej rewolucji była totalna, ale zupełnie niezauważona rewizja estetyki. Zjawisko o kolosalnych konsekwencjach w świecie wykonawczym. Aczkolwiek najstraszniejszym w tym był fakt, że rewolucje tę przeprowadzili nie fachowcy z dziedziny estetyki, wykonawstwa, muzycy, instrumentaliści dlatego, że jej potrzebowali, ale oni zostali postawieni przed faktem dokonanym. Rewolucję te w zasadzie przeprowadzili elektronicy, którzy do dziś są nieświadomi piętna, jakie te wynalazki wywarły na sztuce i na naszej pracy. Przesunięcie estetyki w kierunku większej dokładności reprodukcji dźwięku podnosząc przez to przejrzystość dźwiękową, zmusiła nas, wykonawców, do znalezienia zupełnie innego środka ciężkości w poszczególnych komponentach naszej pracy. Warsztat techniczny stał się warunkiem sine qua non każdej interpretacji. Instrument i jego jakość nabrały niebywałej ważności. (…)

Prosta logika techników elektroników bazowana na błędnym równaniu pod tytułem „więcej dźwięku równa się więcej sztuki” zemściła się na rozwoju estetyki wykonawczej końca XX wieku w sposób straszliwy. (…) Co my w ogóle określamy „pięknym dźwiękiem”? Może to Państwa zaszokuje, ale nigdy nie szukałem pięknego dźwięku tak, ot, dla samego sportu albo zasady. Chciałem zawsze tylko jednego, by dźwięk mój był adekwatny do potrzeb mojej interpretacji, do tego, co chciałem nim zrealizować. Szukam innego rodzaju piękna w Chopinie, innego w Bachu, a innego w Prokofiewie. A co do samego piękna nagrań, jest ono też umowne i strasznie trudne do zdefiniowania. Ale powracając do linearności, zrobiłem eksperyment: mam w swojej kolekcji szereg nagrań, które określiłbym kamieniami milowymi w poszukiwaniu piękna w nagraniach. W jakiś niewiarygodny sposób udało się tym wykonawcom zmieścić dusze i całe piękno w dwóch ścieżkach stereo. Po prostu udało im się tak wspaniale zaprząc to medium do służenia sztuce. Eksperyment polegał na tym, że 10 najlepszych nagrań przez linię telefoniczną ze Szwajcarii do mojego przyjaciela w Belgii i z powrotem. (…)

Stabilność obrotów. No dobrze, punkt dla techniki cyfrowej, ale co z tego. Niestabilność timingu może wyskoczyć z zupełnie innego kąta. Montując jedno z moich nagrań, bodaj płytę z utworami Szymanowskiego, która się nigdy nie ukazała, byłem szalenie czuły na timing nagrania. W niektórych wersjach nagrania, po prostu nagranie to nie płynęło, mimo, iż wybierałem do montażu te fragmenty, gdzie narracja była możliwie jak najbardziej płynna. Po dwóch dniach montażu odsłuchiwałem większe fragmenty, po prostu już po kilka utworów na raz, by nie zatracić perspektywy całej płyty i ciągle dalej koligowałem. Trzeciego dnia zacząłem od porannego słuchania z przerażeniem stwierdziłem, że nagranie to jest straszne, zupełnie nie słyszę jak frazy wypływają jedna z drugiej. Nagranie jest uczniowskie i beznadziejnie nudne. Co myśmy na miłość boską robili przez te dwa dni? Zanim zdążyłem zniszczyć całą sesję, reżyser dźwięku zwrócił mi uwagę na fakt, ze jesteśmy dziś w innym pomieszczeniu. Fakt, który zupełnie nie rzucił mi się w oczy. (…)

Wszystkie studia są identyczne, o identycznej aparaturze, głośnikach i akustyce, nawet kolory foteli i widok z okna jest ten sam. Mimo to, nagranie tutaj jest brzydkie, a w pomieszczeniu wczoraj było w porządku. (…) Ile jest tych standardów wszystkich razem, jak zrobic to, by płyta była ładna też na innym głośniku. Przy starym analogowym dźwięku przenika te nie rzucały się tak bardzo w oczy, słuchacz, stemperowany trochę poziomem szumów, wytwarzał wyobraźnie dźwiękową i był szybko kanalizowany na treść narracji muzycznej nie na jakość dźwięku będąc w stanie rozszyfrować sens muzyczny utworu leżący jak gdyby ponad dźwiękiem. Zwiększenie wierności dźwiękowej miało aczkolwiek doprowadzić do jeszcze większych, bardziej dewastujących naszą pracę skutków ubocznych.

Wierność i dokładność oddania przez medium dźwięku takim, jakim on naprawdę jest nie leży wcale w interesie sztuki ani w interesie nas, pianistów, instrumentalistów, którzy właściwie brutalnie nazywają sprawę po imieniu. Całe życie tworzą iluzję śpiewania na instrumencie perkusyjnym. Przecież, jeśli chcecie Państwo prawdy, to walimy patykiem zakończonym kawałkiem twardego filcu na naciągnięty drut, na ramę metalową, obudowaną dużą czarną o przedziwnych kształtach komodę drewnianą. Ta hi-fi jest niepotrzebna.”

(Fragmenty tekstu wygłoszonego przez Zimermana podczas wręczenia mu doktoratu honoris causa AM w Katowicach. Miesięcznik społeczno-kulturalny Śląsk nr 5(115), maj 2005 rok. )

Piękny cyctat, tylko Zimerman wyszedł z jednego, moim zdaniem błędnego założenia i na tym oparł cały swój wywód: przyjął mianowicie, że dźwięk cyfrowy od początku oferował wyższą jakość i o dziwo w tym upatrywał problem. Tymczasem brzydota nagrań cyfrowych, której doświadczył nie wywodziła się z ich jakości, przejrzystości i czego tam jeszcze, tylko niedoskonałości. Był ofiarą zachłyśnięcia się nową technologią, która z czasem okazała się być bardzo ułomna. Co smutne, najwyraźniej do tej pory nie zdał sobie z tego sprawy...

parmenides

Bardzo ciekawe, dzięki.

Jest to fragment wypowiedzi Krystiana Zimmermana, którą można było obejrzeć/usłyszeć

ilka tygodni temu, w TVP2 (5-minutowa).

Wypowiedzi (lub fragmenty), mialy być zamieszczone w dwutygodniku - "Ruch Muzyczny".

 

Pozdrawiam

Ale Zimerman przynajmniej pieknie zrozumiał cel tej całej zabawy z gonienie króliczka. tym celem jest muzyka czyli jak on mówi "sztuka". "treść narracji muzycznej" a nie "jakość dźwięku".

o tym co autor miał na mysli nie będę dyskutował, ale Kubeł - rozumiem ten tekst dokładnie przeciwnie niż Ty. serdeczne pozdrowienia

parmezan

R.U.S.T -> ten tekst wygłoszony przez krystka to fragment obszernego eseju, który, jak podaje miesieczni Śląsk, ukaże się w osobnej publikacji. postaram się w przyszłym tyg zadzwonić do redakcji i zapytać czy calość bedzie publikawana u nich, czy gdzie indziej (Ruch muzyczny, Muzyka 21 czy coś innego). pozdr

postęp czy nie postęp, kolumny z tych samych czasów, paradigm monitor 9 kontra malutkie monitorki od mini wiezy philipsa z głośnikiem szerokopasmowym, i co lepiej przyjemniej gra? a no te monitorki philipsa, piekna przestrzeń, średnica, znikają pieknie z pokoju:) bardzo łagodne szczególowe brzmienie. Tak że ostnio ja inaczej patrze na audio szegolnie na kolumny i nie zdziwiłbym się ze jakaś stara komnstrukacja bezlitośnie pobije jakiekolwiek wspólczesne czy kolumny czy jakis wzamniacz.

parmenides, trafny cytat. Od jakiegos czasu, jak katarynka, staralem bronic tezy, ze w czystej wodzie nie ma zycia, ze szum

jest istotnym aspektem dobrego nagrania (LP vs. CD), dobrej konstrukcji wzmacniacza (lampa vs. krzem). Zimerman, nie jest pierwszym muzykiem ktory mi to sugerowal. Moja byla dziewczyna, klawesynistka, powiedziala to samo wiele lat temu.

Cholera, dlaczego zabralo mi tyle lat, zeby to zrozumiec?

parmenides

Bedę wdzięczny, za informacje.

Z przyjemnośćią, przeczytam esej Zimmermana.

Nistety, programu z wypowiedziami K.Z., nie nagrałem (ogladalem), ale papierowego wydania nie przepuszczę :-)

 

W tym króciutkim programie TV, m.in., "jeździł" po wytwórniach płytowych, które nagrywają tylko (wg, Zimmermana) posiadaczy dobrych (i bardzo dobrych) instrumentów,.........

Zakończył apelem, żeby słuchać wydań analogowych i nie kupować płyt CD :-)

 

Pozdrawiam serdecznie

nie sądzę, by zimerman był przeciwko postepowi w technice audio - raczej chodziło mu o to by technika nagrania i mozliwosci odtworzenia gwarantowały najlepszy odbiór treści muzycznych. moim zdaniem zimerman sam jest audiofilem, który stwierdzil, ze czystosc i klarownosc, czarne tlo, nisko siegajacy bas i inne okreslenia zabijają w pewnym sensie mozliwość jasnego odczytania przekazu muzycznego. ale sądzę, że generalnie technika jest tym co warunkuje możliwość komunikacji i zimerman zgadza się z tym, iż podstawą tej komunikacji jest rozwój techniki audio. pytanie co oznacza słowo "rozwój" według zimermana i według nas?

Parmenides :-))

 

>Ale Zimerman przynajmniej pieknie zrozumiał cel tej całej zabawy z gonienie króliczka. tym celem

>jest muzyka czyli jak on mówi "sztuka". "treść narracji muzycznej" a nie "jakość dźwięku".

 

Zgoda, myślę że obaj jesteśmy na tym etapie rozwoju wrażliwości muzycznej, aby uznać powyższe stwierdzenie za tożsame z naszymi odczuciami.

 

>o tym co autor miał na mysli nie będę dyskutował, ale Kubeł - rozumiem ten tekst dokładnie

>przeciwnie niż Ty.

 

Oczywiście przedstawiłem wyłącznie swoje odczucia po przeczytaniu wypowiedzi artysty. Zimerman ma wiele racji w kategoriach, powiedziałbym, absolutnych, aczkolwiek nie mogę oprzeć się wrażeniu że piętno tej "złej" techniki cyfrowej odbiło się na jego postrzeganiu owej jako całościowo degradującej dźwięk.

Oto czytamy:"... Zwiększenie wierności dźwiękowej miało aczkolwiek doprowadzić do jeszcze większych, bardziej dewastujących naszą pracę skutków ubocznych. Wierność i dokładność oddania przez medium dźwięku takim, jakim on naprawdę jest nie leży wcale w interesie sztuki ani w interesie nas, pianistów, instrumentalistów, którzy właściwie brutalnie nazywają sprawę po imieniu...".

To co leży w interesie sztuki jak nie m.in. odpowiedni jej przekaz? Zastanawiam się jak fatalne musi mieć doświadczenia Zimerman skoro tak ostre sądy wydaje? Jeżeli jest audiofilem, jak sugerujesz, to doskonale sobie zdaje sprawę, że jakość dżwięku nie stoi na przeszkodzie, tylko idzie w parze z muzyczną treścią. To własnie wierność przekazu muzycznej tkanki daje nam poczucie uczstnictwa w spektaklu nazywanym sztuką. Takich odczuć nie dostarczają miernie systemy HI-Fi (czy to analogowe, czy też cyfrowe).

Po prostu podział na dobry dźwięk analogowy (bo szumi) i cyfrowy (zły, bo za dokładny) jest strasznym uproszczeniem. Jestem daleki od stawania po stronie cyfry, ale ujmując wypowiedź artysty w ramy szeroko pojmowanej techniki HI-FI, nie mogę oprzeć się wrażeniu zbyt mocnego uproszczenia i malowania tego światka biało-czarnymi farbami.

A może Panu starszemu z wiekiem pada na słuch i to wiele wyjaśnia ;-) Tematem wątku jest postęp w budowie kolumn a nie odwieczny dylemat "jajko czy kura" (czyt. "cyfra czy analog", "lampa czy tranzystor" itp. itd.)

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Przewrotny ten Krystian.

Zanim jeszcze na dobre weszła technika cyfrowa, Zimerman był już znany z pieczołowitego podejścia do dźwięku i dbałości o jego nieskazitelne piękno - zarówno w wymiarze czysto artystycznym, jak i technicznym. To zresztą najczęstszy zarzut podnoszony przez antagonistów Zimermana: jego gra jest tak perfekcyjna i wycyzelowana, że aż bezduszna. I kiedy słucham niektórych nagrań Debussy'ego czy Chopina w jego wykonaniu, to muszę przyznać, że coś jest na rzeczy. Dowcip polega na tym, że to wcale nie "doskonałość" płyty kompaktowej wymusiła na nim takie podejście, ale on sam, z własnej nieprzymuszonej woli, przyjął taką metodę. A przecież można było iść drogą wytyczoną przez Richtera, któremu było dokładnie wszystko jedno na jakim instrumencie gra (Zimerman wozi wszędzie swój fortepian) i w jakich warunkach.

Znamienne, że w powyższej wypowiedzi nie zająknął się ani słowem na temat koncertów. A przecież to jest dopiero sytuacja, która wymusza perfekcję. Gdyby powiedział, że w czasie koncertu czuje się sterroryzowany przez publiczność, która oczekuje doskonałego wykonania i brzmienia, zrozumiałbym. Na żywo niczego nie da sie zamaskować szumem płyty analogowej, o której z takim rozrzewnieniem wspomina. Ale że płyty wymuszają bezduszną perfekcję? Wolne żarty. Ilu jest świetnych artystów, którzy mają w głębokim poważaniu techniczny aspekt nagrania (ku zgrozie audiofili). Jakoś nie widzę tego pędu do doskonałości.

Niech ktoś wreszcie policzy, ile par Altusów można było sobie kupić za średnią pensję i będzie można zakończyć ten wątek. Dla lat 70-89 przyjmujemy ceny umowne z bazaru na Skrze, of koz :-)

Ja tam młode pokolenie jestem, to nie pamiętam :-)

Ale słyszałem, że Altusów się nie kupowało, tylko się je wystawało lub załatwiało, bo większość produkcji szła na eksport. Swoja drogą, ciekawe dokąd? Może do Stanów albo do Danii?

Głównie do Niemiec tak jak większość elektroniki produkowanej w byłym PRL , swoją drogą ciekawy był schemat kontroli jakości -wybierano jedną paletę z całego transportu jeżeli w niej kilka 3-5 np.tunerów miało tzw. niezgodnosci (jak to sie obecnie nazywa)-a mogło byś to np .nie skręcone gałki na połozenie minimalne cała paleta trafiała z powrotem do producenta,jeżeli było ich więcej cofano cały transport bez oglądania się na koszty(a transport to na ogół było kilka solidnie zapakowanych TIR-ów).

Dajcie spokój juz z tym Zimermanem. Facet chciał być oryginalny i wymyślił sobie teorię, która się nie broni, a żeby zachować twarz będzie w zaparte dalej ślepo brnął w swoje wydumane farmazony. Trochę to przypomina tłumaczenia nieudolnych twórców filmowych. Stworzył dzieło wszech czasów a jeśli publiczność wymiotuje i nie może usiedzieć w kinie do końca to widocznie sie nie zna itd. itp. A co do Altusów to własnie wracam z dawnego "sklepu fabrycznego" Tonsilu. Kupowałem reklamówkę tuneli bass reflex i przy okazji zapytałem gdzie te osławione Altusy bo jakoś nie widzę a facet na to "Panie, daj pan spokój. Coś pan się z choinki urwał? Ostatnią parę aprzedawałem chyba z pół roku i więcej do ręki nie wezmę. Kiedyś to ludzie się zabijali, ale teraz... Panie, daj pan spokój."

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Tak czy tak kryzys wykonawczy w mainstreamie klasyki jest w pełni i tylko muzyka współczesna oraz dawna są w stanie czymś zaciekawić. Powody są pewnie nie tylko techniczne ale i mentalne bo gdyby Zimerman zamiast w PRL urodził się w zbazowanej Francji czy Niemczech wydawałby bezpłciowe nagrania tak jak inni pianiści z zachodu lub rozpieprzałby swoje fortepiany jak pewien francuski idiota. Jak widać przeżycia ekstremalne sprzyjają sztuce.

 

"Patrz pan, kanarek. Śpiewa. Daj mu samiczkę to przestanie. Wzniosek z tego taki że artystów należy trzymać w odosobnieniu"

:-))))

To o czym pisze pan Zimmerman to IMHO półprawda - metodami zaszumienia, dodania drugiej harmonicznej oraz

ograniczenia dynamiki w procesie nagrania można spokojnie osiągnąć to co on preferuje. Pytanie tylko czy takie

płyty spodobają się dzisiejszym melomanom?

 

A w sprawie trendów w konstruowaniu sprzętu audio, IMHO rozwój poszedł w kierunku:

 

Kolumny:

 

- rozpowszechnienie softu do symulacji - a więc odejście od niewolniczego trzymania się modeli strojenia obudów

 

- zdanie sobie sprawy że żeby wygenerować dźwięk trzeba poruszyć powietrze (większe Xmax we współczesnych głośnikach)

 

- celuloza - polipropylen - twarde materiały membran (i powrót do celulozy)

 

- wentylacja zawieszeń w celu ograniczenia kompresji wynikającej ze sprężania powietrza pod dolnym resorem

 

- zwrócenie uwagi na drgania ścianek (manewry z częstotliwościami podziału, kompozyty, aluminium, kamień)

 

- opracowanie bardziej liniowych układów napędowych z pierścieniami Faradaya oraz ostatni wynalazek - patent XBL firmy Adire Audio (opad szczeny że tak prosty pomysł czekał na wymyślenie tak długo)

 

- w sprzęcie średniej klasy odejście od stosowania dużych wooferów w kolumnach

 

- optymalizacja efektywności (tak żeby nie była nie za duża) celem umożliwienia niskiego zejścia basu w małych obudowach

 

Wzmacniacze:

 

- w latach 70-tych - rozpracowanie problemu zniekształceń TIM w tranzystorach

 

- zwrócenie uwagi na szybkość (slew rate) oraz profil harmonicznych

 

- opracowanie "gniotsa nie łamiotsa" tranzystorowego SE przez Nelsona Passa (seria Aleph)

 

- wejście na rynek wzmacniaczy i przetworników C/A mocy opartych na przełączanych tranzystorach mocy (TacT Millenium i inne)

 

We wszystkich grupach produktów: tandeta i oszczędność na czym się da w sprzęcie z dolnej półki (i automatyczne podrożenie sprzętu lepszego w wyniku zmniejszenia rynku). Przykłady:

 

- niezdolność amplitunerów HT do obsługi 4ohm oraz stosowanie w nich wiatraków i cieniutkich radiatorków

 

- kolumnach cienkie ścianki, rdzeniowe cewki o niskim prądzie nasycenia, elektrolity, poszarpane charakterystyki SPL z rezonansami, denne impulsowo duże, wysoko strojone bassreflexy

 

Jak ktoś ma jeszcze jakieś pomysły to może zechciałby się podzielić z innymi, mi na razie więcej do głowy nie przychodzi

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.