Skocz do zawartości
IGNORED

Czym naprawdę jest audiofilia?


wasylak

Rekomendowane odpowiedzi

No cóż, film faktycznie przedstawia ludzi trochę na zasadzie: "jaki idiota - tyle kasy wydać, żeby słuchać muzyki?"

Widać, że autor miał pewną koncepcję i starał się nią podążać. Odebrałem to jako taki prześmiewczy materiał utwierdzający publikę w przekonaniu, że audiofile to barany wydające fortuny na sprzęt. Nie doszukałem się tam szczególnej radości, entuzjazmu, sensu a raczej akcent na kwoty.

 

Z drugiej strony nie będę ukrywał, że taki poziom zaawansowania mnie już nie pociąga, że takie pokoje odsłuchowe bardziej odrzucają niż przyciągają, że to przytłaczające i zalatujące obłąkaniem (np. zawieszony kosz ze sprzętem, żeby wyeliminować drgania).

 

Reasumując - obiektywnie film trochę tendencyjny; subiektywnie mam mieszane uczucie odnośnie takich postaw jakie mają bohaterowie filmu.

No cóż, jaki idiota - tyle kasy wydać, żeby słuchać muzyki?

 

Natomiast w popularnym odbiorze nie jest idiotą np. ten, który kupi samochód za kilkaset tysięcy zl, mimo że calkiem komfortowo można jeździć już takim za kilkadziesiąt tysięcy.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, i zgadzam się z tym gościem z filmu, że o ile ważne jest znikanie głośników, to znikanie CAŁEJ RESZTY tak, że zostaje tylko muzyka- jest ważniejsze. Być może jest to istota audiofilii. W każdym razie, cel ten podoba mi się bardziej, niż przysłowiowe gonienie króliczka.

Audiofilia (patrz : onania, hobby, namiastka, czynnosc zastepcza, Swiety Graal) - pewien rodzaj oszukiwania samego siebie

(powodowany egzystencjalnym przerazeniem niemoznosci zrozumienaia calego tego burdelu i absurdalnosci smierci),

polegajacy na wynajdywaniu coraz to nowszych nieosiagalnych celow i zastepowaniu nieosiagalnego - osiagalnym !

Sala koncertowa, orkiestra, Absolut, Nirvana - versus - kilka drewnianych i metalowych pudelek kupionych w sklepie.

Patrz tez : aktorstwo, politykierstwo - odgrywanie i przezywanie fikcyjnych i absurdalnych fabulek, powodowane

niemoznoscia prawdziwego, autentycznego i bezposredniego zmierzenia sie z Egzystencja.

 

KAZDY odbierany dzwiek (nawet z radyjka "Koliber") jest - najwyzszej osiagalnej dla indywidualnej percepcji - jakosci.

Ale poniewaz nie jestesmy w stanie prawdziwej Rzeczywistosci sprostac, ani sie Nia prawdziwie cieszyc,

poniewaz boimy sie Jej, wynajdujemy sobie sztuczne problemy, aby odwrocic swoja uwage od rzeczy najwazniejszych,

ale zbyt trudnych i zbyt przerazajacych, by sie z nimi zmierzyc.

 

Slowem - sposob na odwrocenie uwagi od rzeczy najwazniejszych.

Uważam, że wyłonił się w naszej dyskusji problem kosztów, jakimi obarczone jest to nieszczęsne hobby. Niektórzy z Was twierdzą, że niesłusznie. Myślę jednak, że należy położyć pewien istotny akcent na aspekt finansowy audiofilii, gdyż ilość w pewnej skali zaczyna rzutować na jakość w odniesieniu do dowolnego zjawiska. Jeśli bowiem odnieść audiofilię do motomanii, to wyłaniają się pewne racjonalne prawidłowości. Mianowicie ktoś podniósł argument, iż kupowanie bardzo drogiego samochodu nie spotyka się z powszechnym potępieniem i nikt nie kwalifikuje takiego postępowania jako patologii, tak więc dlaczego należałoby zgłaszać jakiekolwiek zastrzeżenia do osoby inwestującej w sprzęt audio podobne pieniądze jak np. w sportowy samochód. Pojawia się tu jednak pewna wątpliwość natury logicznej. Otóż należy postawić zasadne pytanie, jakie są relacje cenowe pomiędzy pospolitym środkiem transportu dajmy na to samochodem średniej klasy, a jego cechami użytkowymi w porównaniu do samochodu klasy najwyższej i jego funkcjonalnościami.

 

Dla przykładu weźmy pod uwagę Toyotę Corollę i Audi S8.

 

Najpierw ceny:

 

- 63 tys. zł Toyota

 

- 550 tys. zł Audi

 

Wybrane parametry:

 

- Toyota: silnik 1,4 l, 16V, VVTi, 98 KM, V max. 186 km/h, przysp. 0-100km/h – 11,8 s.

 

- Audi: V10, 5,2 l, FSI, 450 KM, V max. 308 km/h (bez ogranicznika prędkości), przysp. 0-100 km/h 4,8 s.

 

Jak widać z tego porównania Audi jest niemal 2 x szybsze pod względem prędkości maks. i ponad 2 x pod względem przyspieszenia, jest przy tym 8,7 raza droższe od Toyoty. Wynika stąd, że parametry techniczne nie rosną wprost proporcjonalnie w funkcji ceny, jednak ten przyrost występuje, choć ma przebieg raczej paraboliczny.

 

Czego to dowodzi?

 

Po pierwsze, że samochód klasy średniej jest ok. 9-krotnie tańszy od supersamochodu, ale przy tym niemal dwa razy gorszy pod względem realnych, wymiernych i przede wszystkim obiektywnych własności, jakimi są niewątpliwie osiągi samochodu (nie można ich przecież subiektywizować, jak jakości dźwięku).

 

Teraz branża audio:

 

Dwa przykłady:

 

Przykładowy budżetowy system audio: Denon PMA700AE+DCD700AE+Wharfedale Diamond 9,5+kable Oehlbach. Koszt całego systemu ok. 5,2 tys. zł

 

Przykładowy system klasy hi-end: AA Silver Grand Mono`06 + Lektor Grand + głośniki Harmony + komplet okablowania Velum. W sumie: 75 tys. Euro, co daje 292,5 tys. zł.

 

A zatem system klasy hi-end jest ponad 56 x droższy od systemu klasy budżetowej. A czy gra przynajmniej 2x lepiej???? Rozumiem, że to subiektywne. Ale…

 

Jeśli tak, to na mocy logiki oznacza, że zestaw Denonów z Waflami wcale nie wydaje jakiegokolwiek dźwięku. Tj. a-100%a=0, a-200%a= -a

 

W ostateczności mogę się zgodzić, że dla kogoś AA gra nawet 3x lepiej od Denonów, ale kosztuje aż 56 RAZY DROŻEJ!!!! I to jest w tym wszystkim nonsensowne. Analogia motoryzacyjna pokazuje, że kupując nieprzyzwoicie drogi samochód płacimy kilka razy więcej za coś, co można bezstronnie i bezspornie zmierzyć i wykazać, że jest lepsze od samochodu klasy kompaktowej. A w audio płacimy kilkadziesiąt razy więcej za coś, w stosunku do czego, żadną miarą nie da się obiektywnie udowodnić, że jest przynajmniej o 50% lepsze.

 

A porównania do sztuki...... wolne żarty, przecież taki Malczewski, czy Munk to znakomita inwestycja, choć kosztowna, ale jej wartość zawsze będzie większa jutro niż dziś, czego z pewnością nie można powiedzieć o audio.

 

I wreszcie, jeśli ktoś podnosi argument w rodzaju: "moje pieniądze mogę wydawać w dowolny sposób, nawet najbardziej irracjonalny". Odpowiadam: ależ TAK! Ale czy wydanie np. 100 tys. złotych w ciągu roku na prostytucję, z obyczajowego i społecznego punktu widzenia powinno być oceniane przez pryzmat wolności jednostki, czy raczej należy na to spojrzeć w kontekście pewnej patologii?

Gość discomaniac71

(Konto usunięte)

Roland integra Silver Grand Mono (monobloki lampowe 2x 16 watt) kosztuje wg producenta 98.000zl (sluze katalogiem - robilismy odsluch w Krakowie), Lektor Grand to 48.000zl a kolumny Harmony ok 35.000zl. W sumie z kablami Velum i tak daje to sporo mniejsza kwote.

@Disco

 

Podałem kwoty przeliczone z Euro po kursie 3.90 zł za 1 Euro. Ceny ze strony www Pana Waszczyszyna. Podobnie ceny samochodów. Proszę tylko nie pisać, że kupując AA można się targować, bo odpowiem, że kupując samochód przecież też się tragujemy, a uzyskane rabaty mogą być nawet większe niż na sprzęcie audio.

Gość discomaniac71

(Konto usunięte)

Ancient Audio – European suggested retail prices ....... including VAT ................May 2006

 

 

 

TUBE AMPLIFIERS:

 

 

 

Silver Grand Mono: ................................................................................25 000 EUR

 

Four –piece monoblocks, with separate power supply, 300B tubes, silver transformers, 2 x 16 W

 

Latest fast power supply technology, ribbon silver wiring, Teflon capacitors.

 

One of the best amplifiers ever made on the Earth planete

 

Silver Grand Mono ‘2006: ......................................................................30 000 EUR

 

Improved issue of Silver Grand Mono: available from September 2006

 

Integra: wooden base, 300 B, 2 x 9 W, fast power supply, ribbon silver wiring......4000 EUR

 

Integra: granite base, 300 B, 2 x 9 W, fast power supply, ribbon silver wiring.......4500 EUR

 

 

 

 

 

TUBE PREAMPLIFIERS

 

Discontinued :

 

Silver Control : 4 line level inputs, remote volume control, silver wiring ...............2027 EUR

 

 

 

CD PLAYERS

 

 

 

Lektor CD players has: CD-Pro2 mechanism, vacuum tube output stage, “Silver DAC”

 

Lektor IV: wooden base, remote volume controll, analog inputs.........................3800 EUR

 

Lektor IV: granite base, remote volume controll, analog inputs..........................4300 EUR

 

Lektor Prime : top integrated unit, analog inputs, balanced..............................8000 EUR

 

Lektor Grand: threee piece ( CD transport + dual mono DAC), balanced............13000 EUR

 

BASE Technology: anty-vibration platform for Lektor IV....................................300 EUR

 

NE

 

SPEAKER SYSTEMS (per pair)

 

Holography: top monitor, ribbon tweeter, Hexacone woof, 88 dB/W/m, ............6000 EUR

 

Speaker stands: granite base, sand/polyurethane filled.................................1000 EUR

 

Harmony: 4-piece, floor stand, Focal drivers, 94 dB/W/m, 200 W bass amp.....10000 EUR

 

 

 

 

 

.GALAXY granite-marble system

 

Table/Tuner/Preamplifier: remote controlled center of system...............................CALL

 

Lektor IV: toploaded, “Silver DAC”, granite base, tube output stage...................3700 EUR

 

Monoblock Amplifier: 30 W Single Ended Class A hybrid (pair)..................................CALL

 

Speaker system: 92 dB/W/m., build-in 120 W bass amp, silver wiring.(pair)................CALL

 

Remote control: table console, marble base.........................................................CALL

 

 

*** Export prices*** please contact [email protected]

 

 

 

Jasno z tego wynika ze zestaw o ktorym piszesz kosztuje 53.000 Euro plus okablowanie. Nie sadze aby kosztowalo ono kolejne 22.000...

Ale jaka to różnica?

 

W moich przykładach chciałem jedynie pokazać, że różnica pomiędzy całkiem przyzwoitym systemem audio, na którym odbiór muzyki może dostarczać takich samych jakościowo emocji jak skuteczność przemieszczania się z punktu A do B bezawaryjnym samochodem klasy kompaktowej, a systemem klasy hi-end i super samochodem, polega na tym, że supersamochód ma cenę tylko kilka razy wyższą od samochodu popularnego, a przy tym jest od niego OBIEKTYWNIE LEPSZY, zaś w system hi-end jest DZIESIĄTKI RAZY DROŻSZY od systemu klasy budżetowej, a logicznie nie można wykazać jego bezapelacyjnej wyższości nad tym ostatnim.

Konkluzja z powyższego rozumowania jest prosta:

 

audiofilii w skrajnym przypadku nie można porównać do bzika motoryzacyjnego, gdyż nawet najdroższy samochód nie jest relatywnie tak drogi jak system hi-end w relacji do systemu budżetowego. Ponadto supersamochód faktycznie i niepodważalnie jest lepszy od dobrego kompaktowego. A zatem kompletowanie systemu audio za setki tys. zł jest rodzajem fetyszu, a nie pasją analogiczną do fascynacji motoryzacyją.

Gość discomaniac71

(Konto usunięte)

A taka ze powinienes trzymac sie faktow.

System budzetowy ktory podales IMHO jest zlym przykladem. Denon z serii 700 AE IMHO nie oferuje niczego na co warto zwrocic uwage. Wzmak jest marny cdek moze troche lepszy ale i tak nie warto na niego zwracac uwagi a kolumny (Wharfedale) to takze nic specjalnego. Zestawianie tego z Ancient Audio jest chore. Aczkolwiek moim zdaniem sa duzo lepsze i tansze systemy od tego co oferuje zestaw pana Waszczyszyna. Zeby nie bylo niedomowien znam go osobicie pare lat i sluchalem roznych jego klockow w konfiguracjach wlasnie przez niego narzuconych. Ktos z forum kiedys powiedzial ze swoimi dosc odwaznymi tezami zjednasz sobie antypatie forumowiczow. Wydaje mi sie ze za malo sluchales (bez urazy) zeby wyciagac tak daleko idace wnioski - moze odwrotnie: wyciaganie ich swiadczy o tym ze sporo sluchania przed Toba. Bezpodstawna krytyka Accuphase i znow zestawianie tego z owym nieszczesnym Denonem ktorego jestes posiadaczem takze o tym swiadczy. IMHO im drozszy zestaw tym ciezej go zestawic i w niektorych konfiguracjach moze zupelnie nie zagrac.

I jeszcze jedno: uwazam ze zeby kupic przyzwoity zestaw pewna sume nalezy wydac. Na pewno nie jest to 1200zl za klocek jak w przypadku Denona. Mowa oczywiscie o nowych zestawach.

Dobra Panowie klocki się zmieniają ,prosze podać aktualne trzy najbardziej audiofilskie zestawy w całym torze tylko żeby to grało blisko tego króliczka co go gonimy; no limits ale z głową

Proponuję :

1 zestaw lampowy

2.Zestaw tranzystorowy

3.zestaw mieszany

Proszę wytypować ;

1.Głośniki

2 kabelki

3 wzmaki

kabelki kondycjonery

4 przedwzmaki

kabelki kondycjonery

5,ew integry

kabelki kondycjonery

6Napędy

kabelki kondycjonery

kabelki kondycjonery

7.zegary

kabelki kondycjonery

inne żródła n.p, rozwiazania highendowe zapisu na HD e.c.t.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

@ Disco

 

Ja nie zalogowałem się na tym forum, po to by moje poglądy czy wyizolowane stwierdzenia zyskały akceptację społeczną. Nie poszukuję poklasku, ani wyników socjometrycznych, lecz adwersarza, który podejmie merytoryczną dyskusję. Inna rzecz, że każdy człowiek, który myśli, nie ocenia drugiego po zbieżności swoich zapatrywań z jego światopoglądem, a poza tym owa zbieżność lub jej brak nie powinien być dla niego kryterium sympatii/antypatii względem danej osoby.

 

Disco, nie rozumiem, dlaczego podnosisz argument ad personam. Czyż nie lepiej zaatakować moje stanowisko z poziomu logiki? Może spróbuj obalić tezę, że nadroższy sprzęt nie powienien kosztować 50x więcej niż budżetowy, mimo braku sensownych i obiektywnych prerogatyw w stosunku do tego ostatniego i dlaczego na tym tle np. supersamochody mogą kosztować zaledwie 10x więcej niż kompaktowe, choć mają nad nimi niezaprzeczalną przewagę.

discomaniac71, 8 Mar 2007, 17:33

 

>I jeszcze jedno: uwazam ze zeby kupic przyzwoity zestaw pewna sume nalezy wydac. Na pewno nie jest

>to 1200zl za klocek jak w przypadku Denona. Mowa oczywiscie o nowych zestawach.

 

I tu się z disco zgodzę. Powiem więcej - dobry sprzęt to taki który kupowało się za DM. I wraz z wejściem Euro się skończył;-)

Błąd w ząłożeniach.

 

Weź np matiza i zestaw go z Maseratti, Maybachem ( czy jak to się tam pisze ) czy podobnej klasy samochodem a nie A8.

I wyniki będą inne.

 

A dodatkowo porównujesz parametry bez sensu. Bo co z tego, że masz max 350 km/h jak tego nie wykorzystasz.

Postaw raczej inne czynniki pod uwagę. Jak wygoda czy prestiż ( dla niektórych to ważne w szczególności przy samochodach ).

 

Pomyśl inaczej: możesz kupić kanapę do domu za 500 zł w Ikeii lub za 30 tyś w salonie z meblami włoskimi. Obie służą do siedzenia i wyglądania, że tak powiem. Ale budzą różne doznania estetyczne. I tak jest ze wszystkim. To właściciel ma być zadowolony i on ma się czuć z tym dobrze. Ocenianie audiofilizmu z boku nie ma sensu. To trzeba poczuć. Jak tego nie czujesz to tego nie zrozumiesz.

 

Ja tak mam z samochodami. Wszystko mi jedno czym jeżdżę, byle było wygodnie. I nie rusza mnie czy to A6 firmowa czy firmowy Focus. Ma jechać tam gdzie chcę i już. A ludzie samochodami się ekscytują. Jak będę kupował to pójdę do salonu i poproszę ten co mi się spodoba np ten czerwony.

 

Nie poświecę temu wyborowi nawet tyle czasu co poświęcam na wybór kabli do zestawu audio. Czy to znaczy, że jestem nie normalny? Dla większości pewnie tak, ale ta większość nie może mnie prawidłowo ocenić bo mnie nie rozumie.

Wiecie co Panowie? Ponieważ jestem w temacie uczniem początkującym - często czytam wielu z Was czerpiąc z Waszych wypowiedzi ile się da.

 

Otóż wielokrotnie czytałem tu o to na forum, że stykaliście się ze sprzętem wartym majątek, który I TAK NIE potrafił odtworzyć dźwięku takmi, jaki jest w rzeczywistości (najlepszym przykładem ostatnie AUDIO SHOW i porównanie prezetancji sprzętu HIGH END do późniejszego koncertu jazzowego live).

 

 

I teraz tak - goście z klubu ateńskich audiofili (patrz. film) wydali do około 150 000 EURO na sprzęt. Po co? Żeby jak to się mówi - osiągnąć najlepszą reprodukcję dźwięku, jak tylko się da, twierdząc przy tym, jak to nie obcują z muzyką, jakie temu to nie towarzyszą emocję etc. etc.

 

Tymczasem na zdrowy rozsądek moi forumowi przyjaciele - ILE koncertów na całym świecie live można sobie zafundować za 150 000 EURO? (prawie 600 000 zł)

 

 

Więc racjonalność argumentu o chęć obcowania z muzyką można by tu podważać.

 

 

Czym jest więc audiofilia?

Tyle, że koncert jest jak jest i tam gdzie jest. Policz np przeloty po całym świecie, czas jaki musisz na to poświęcić.

Ok, efekt lepszy. Ale nie wtedy kiedy masz na to ochotę.

Policz raczej koszt ściągnięcia muzyków do domu ( by grali wtedy kiedy masz na to ochotę ) i te marne 600 000 zł na dużo Ci nie starczy.

 

A po za tym dla jednego 600 tys to majątek, a dla drugiego nie. Kwestia indywidualna.

Zobacz ile osób szuka sprzętu do 5 tyś za zestaw a i tak piszą, że drogo i woleli by taniej. Jak by dobrze zarabiali to te 5 tyś nie było by duża kwotą. Lepiej by było powiedzieć np, że wydali 2 letnie zarobki na sprzęt. Było by to bardziej obrazowe. Ale nie robiło by takiego wrażenia na szaraczkach jak 150 tyś euro.

Panowie, powiedzmy to wprost. Każdy wie, lub czuje podskórnie, tylko wstyd mu się do tego przyznać, że muzyka jest dla niego faktycznie istotna, jednak warunkiem koniecznym dla jej odbioru - i to odróżnia audiofila od melomana - jest ów uświęcony, wypieszczony sprzęt, bez którego przeżywanie tej muzyki w taki sposób, jak tego doznaje audiofil na swoim pieczołowicie wymuskanym systemie w domowym zaciszu, jest dla niego po prostu niemożliwe. I nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że ten sprzęt nigdy nie gra tak, jak powinien, a przynajmniej zawsze można coś ulepszyć. A to nienasycenie narasta wraz z postępem choroby, a kwoty wydane na ów sprzęt zdają się przełamywać wszelkie rozsądne granice. I kto nadal twierdzi, że muzyka jest na pierwszym planie, oszukuje sam siebie. Owszem, to ważny element tego hobby, konieczny, jednak nie wystarczjący i nie stanowiący jego istoty. Skądinąd słyszałem o słuchaniu dźwięków nie przypominających muzyki, a wręcz nie mających z nią nic wspólengo, ale czy to jeszcze audiofilia czy już dewiacja?

Kolejny żałosny wątek dla tych którzy chcą wzajemnie poklepać się po plecach i zapewnić że przypadkiem nie wydali za dużo, w związku z czym co co wydali więcej są frajerami a my wskakujemy na podium.

 

Porównania z samochodami są bez sensu, a skoro mamy tu mistrzów zdrowego rozsądku, to proszę się zastanowić i odpowiedzieć dlaczego. Jako wskazówkę zadam pytanie jak się ma jazda wymienionymi powyżej autami do jazdy konnej i swobodnego latania.

 

Ceny biorą się z tego ile ktoś jest skłonny zapłacić a nie z jakiejś wyliczonej wartości przedmiotu. Słoneczniki van Gogha to biorąc pod uwagę "wartość materiałową" marny bohomaz wart parę dolarów a nie 30 milionów.

 

I jeszcze jedno. Ponieważ niezbędnym a nawet najważniejszym elementem systemu audio jest pokój odsłuchowy, to w porównaniach z samochodami należałoby uwzględniać cenę drogi, a wtedy hiendowe audio wypada tanio jak barszcz.

Zbig,

 

nikt nie zmusza w tym wątku do małostkowości, wręcz przeciwnie- doznania "znikającego audiofila" nie mają z tym nic wspólnego.

 

Vlad- pojawiać się i znikać, to nie takie proste. A audiofil potrafi!

Jak każde hobbystyczne forum tak i to jest w zakłamane - bez urazy Koledzy :)

 

Audiofil to nie jest wielbiciel muzyki tylko sprzętu służącego do jej odtworzenia. Wielbiciel muzyki to meloman. To są dwie różne sprawy. To, że osoby wydające grubą kasę na kilka metrów kabla twierdzą, że jest to wynik uwielbienia muzyki chyba nie do końca są szczere. Jest to objaw głębokiego snobizmu osoby nie potrafiącej przyznać się dlaczego naprawdę cos takiego robi.

Muzyka to harmonia, melodia, rytm, uczucie, klimat, technika gry, interpretacja itp. Audiofilia raczej omija te tematy i traktuje o herzach, watach, lampach, tranzystorach itp.

Ilu z Nas forumowiczów, mieniących się wielbicielami muzyki, przedkłada poznanie struktury form muzycznych, technik gry na instrumentach nad poznanie zasady działania DAC czy też różnic w przewodzeniu sygnału przez różne materiały przewodzące? Czy wolimy znać różnicę w podejściu do komponowania utworów muzycznych przez wielkich kompozytorów poszczególnych epok czy raczej wolimy poznać różnice w podejściu do konstruowania zestawu głośnikowego przez pana x z f-my X i pana y z f-my Y? Spróbujmy może zadać sobie jakies proste pytanie szczegółowe:

Co oznacza termin "push - pull" w układach elektroakustycznych?

Na czym polega technika gry "pull-off"?

 

Gdybyśmy zestawili prosty test z pytań tego typu to większość z nas audiofilów wielbicieli muzyki zdała by tylko część techniczną. O muzyce generalnie wiemy baaaaaaaaaaaaaardzo mało i jeśli są tu wyjątki to potwierdzają one tą regułę.

 

Z innej strony można to tłumaczyć patrząc jak początkujący adept wkracza w krąg audiofilski. Czy zaczyna sie od dyskusji na temat muzyki? Nie , muzyki jest wszędzie pełno. Zaczyna się dyskusja o hardwearze. Człowiek słyszał do tej pory radio w samochodzie taty a po kilku dyskusjach wie czym sie różni dźwięk lampy od tranzystora. Potem wie czym się różni dźwięk głośnika dynamicznego od elektrostatycznego albo tubowego od kopułkowego. No i już prawie jest audiofilem pełną gębą ale nie wie czym sie różni dźwiek skrzypiec od altówki, puzonu od trąbki, fletu prostego od bocznego itp. itd.

 

Czy audiofil nie powinien być wyedukowany również muzycznie? Czy jednak nie jest tak, że większośc z nas kocha po prostu te klocki, skrzynki i kabelki i to jest przynajmniej równie ważne jak muzyka tylko do tego większość nie potrafi albo nie chce się przyznać?

 

Na potwierdzenie moich wywodów jeden przykład - niejedn raz na tym forum padł tekst, ze aby w ogóle cos było słychac to trzeba wydać X kzł na klocek. Czy zatem osoba nie mająca X kzł a słuchająca, rozumiejąca i przeżywająca muzykę z systemu za 33% tej kwoty może być audiofilem? Np. moja mama znała wszystkie opery. Znała ich treść. Wiedziała kto spiewa główne partie. Znała różnice pomiędzy najlepszymi swiatowymi wykonaniami na przestrzeni kilkudziesięciu lat ale nigdy nie lubiła słuchać głośno, z dużym wykopem i dynamiką. Zawsze spokojne zrównowazone brzmienie sprzętu mocno budżetowego. Mogła by być uważana za audiofila? No może mogła bo nie przesiadła się nigdy na cd :)

miszak, 9 Mar 2007, 11:13

 

> Audiofil to nie jest wielbiciel muzyki tylko sprzętu służącego do jej odtworzenia. Wielbiciel muzyki

> to meloman. To są dwie różne sprawy.

 

Zgadzam się. :)

 

> Czy wolimy znać różnicę w podejściu do komponowania utworów muzycznych przez wielkich kompozytorów

> poszczególnych epok czy raczej wolimy poznać różnice w podejściu do konstruowania zestawu głośnikowego

> przez pana x z f-my X i pana y z f-my Y?

> (...)

> No i już prawie jest audiofilem pełną gębą ale nie wie czym sie różni dźwiek skrzypiec od altówki,

> puzonu od trąbki, fletu prostego od bocznego itp.

 

Pytanie, czy to jest potrzebne. Bo mnie na przykład nie.

 

Wpadłeś tutaj w kolejny snobizm - jeśli meloman, to tylko i wyłącznie klasyka, jazz, etc. Obowiązkowo wielcy kompozytorzy, wielcy dyrygenci i wirtuozi wymienionych przez Ciebie instrumentów, etc. A to wcale tak nie musi być.

 

Mnie na przykład bardziej interesuje podejście do konstruowania kolumn, bo to mi więcej powie o tym, czy mój hipotetyczny zestaw wyłoży się na Metallice czy Evanescence, czy nie, niż wiedza, w jaki sposób Hetfield czy Amy Lee komponują utwory.

 

Jednym słowem - cel uświęca środki. Ja mam inny cel, niż wielbiciel Bacha. Dlatego mam inne podejście do sprawy.

 

I nie czuję się ani audiofilem, ani melomanem. Ja tylko nie mogę żyć bez muzyki. :)

  • Redaktorzy

Snajper, 9 Mar 2007, 11:32

 

>I nie czuję się ani audiofilem, ani melomanem. Ja tylko nie mogę żyć bez muzyki. :)

 

 

Zapomniałeś o Coca Coli ;)

a tak na serio dobry zestaw powinien każdy rodzaj muzyki w sposób co najmniej zadowalający (poziom zadowolenia zależny od audiofilskiego "wyuzdania" słuchacza).

Nie wyobrażam sobie posiadanie 2,3, itd systemów wśród których musiałbym się motać podczas zmiany płyt. Przykładowo

- wokalistyka i kameralistyka zestaw Anciemt Audio z monitorami Holography (chyba tak się zwą)

- Slayer, Metallica, Deep Purple i Mahler - monobloki Krella i Wilsony

Fr@ntz

---------------------------------

"I am an audiophile"

@ miszak

 

Brawo, brawo, brawo!!! Napisałeś całą prawdę od deski do deski. My kochamy piękne dźwięki, a nie ich fuzję w postaci muzyki, bo aby słuchać tylko muzyki wystarczy.....wyobraźnia zamiast kabelkó, wzmacniaczy, transportów i innych dupereli..

miszak, 9 Mar 2007, 11:13

 

Zasadniczo masz rację, tylko drobne uwagi:

 

>Audiofil to nie jest wielbiciel muzyki tylko sprzętu służącego do jej odtworzenia. Wielbiciel muzyki

>to meloman. To są dwie różne sprawy.

 

Ale też ze sobą powiazane, raz mocniej raz słabiej - trzypłytowi audiofile faktycznie też istnieją.

 

 

>Czy audiofil nie powinien być wyedukowany również muzycznie?

 

Dobrze jak jest, ale konieczne to nie jest. Audiofil może być tylko konsumentem pięknych dźwięków, a niekoniecznie ich znawcą. Nie muszę być kucharzem, żeby docenić smaczną potrawę.

 

 

Można wydawać fortuny na znaczki pocztowe, można i na kabelki. W tym drugim ja widzę dużo więcej sensu (choć nadal niewiele).

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

-> Rolandsinger

 

Twoja analogia do samochodów jest nawet trafiona i nie chodzi mi tu o porównywanie parametrów, ale o to, że na pewnym poziomie POSIADANIA nie tak bardzo liczą się możliwości i osiągi danego sprzętu co fakt jego posiadania. Myślę, że wielu bardzo zamożnych audiofilów nie kieruje się brzmieniem, ale myślą, że znajomi gdy przyjdą w odwiedziny to ZOBACZĄ jaki sprzęt stoi w salonie. Czy nie jest podobnie z drogą biżuterią? :)

 

-> miszak

 

Ładnie to ująłeś. Szczególnie podoba mi się Twoje stwierdzenie, że audiofile często wiedzą czym różni się dźwięk lampy od tranzystora lub takiej konstrukcji głośnika od innej nie wiedząc czym różni się brzmienie skrzypiec od altówki lub fletu prostego od bocznego. Co ciekawe, absolutnie nie przeszkadza im to wypowiadać się na temat naturalności brzmienia.

 

W ogólności się z Tobą zgadzam, audiofile brną w technikę zamiast w muzykę, ale w dużej mierze nie z potrzeby zrozumienia zjawisk, tylko w celu nasiąknięcia samymi terminami. Wtedy chyba łatwiej uzasadnić sobie kolejny wydatek i łatwiej czytać kolorowe pisemka. Przykład? Proszę bardzo. Ile osób szuka i ma chęć kupić kolejną lepszą siecióweczkę do swojego zestawu? Całkiem sporo. A ile z tych osób zainteresowało się poznaniem zjawiska pętli masy. Znikomy odsetek.

 

Pozdrawiam

myślę, że to wszystko jest jeszcze bardziej skomplikowane, ale jest światełko nadziei w tunelu :-)

 

trzeba odróżnić:

miłośnika muzyki - melomana, jazzfana, rockfana itd. itp. wszyscy wiedzą o co chodzi

 

miłośnika HiFi - miłośnika muzyki, który lubi słuchać muzyki w domu i zależy mu na jakości - wierności - odtworzenia

 

audiofila - analogie z filatelistami czy car-tuningowcami i innymi hobbystami są dość trafne

 

np. ludzie z Quada - zanim go nie wykupili "bracia Ping-Pong" - zawsze podkreślali w wywiadach, że sprzęt Quad nie jest dla audiofila, że audiofile nie są ich target market

bo audiofil zawsze musi zmieniać sprzęt a sprzęt Quad jest dla ludzi, którzy wolą raczej zmieniać płyty i ni ezajmowac się sprzętem tj. dla music lovers, którym nie obojętna jest jakość - wierność odtworzenia, czyli dla miłośników HiFi

 

miłośnika Hi-Fi interesuje "accurate sound reproduction" jak by to ujął Linkwitz

 

problem polega na tym, że rynek produktów audio jest nastawiony na audiofila raczej niż na miłośnika HiFi, bo audiofil, który jest najczęściej zakupofilem (bo zdecydowana mniejszość robi coś sama) jest lepszym klientem, bo często wraca do sklepu

 

jeśli chodzi o rynek i "accurate sound reproduction" to Linkwitz bardzo trafnie ujmuje problem:

>>

Regrettably, much misinformation and outright nonsense has been published to promote certain "high-end" audio products. The power of suggestion works exceedingly well, when listeners do not trust their own hearing. I recommend to re-calibrate yourself frequently. Listen closely to all sorts of non-amplified sounds in order to recognize and remember natural sonic scenes. Without a reality based mental reference it becomes an endless and futile pursuit to listen for differences between speakers and equipment in order to find the least falsification and the closest illusion of live sound.

>

Unbiased listeners have no difficulty recognizing accurate sound reproduction, even with hearing damage or with hearing aids

>Without a reality based mental reference it becomes an endless and futile pursuit to listen for differences between speakers and equipment

No jestem zaskoczony. Jednak sporo z Nas rozróżnia miłośc do sprzętu i do muzyki a to już jest duzo.

 

>> No i już prawie jest audiofilem pełną gębą ale nie wie czym sie różni dźwiek skrzypiec od altówki,

>

>> puzonu od trąbki, fletu prostego od bocznego itp.

>

>Pytanie, czy to jest potrzebne. Bo mnie na przykład nie.

>

>Wpadłeś tutaj w kolejny snobizm - jeśli meloman, to tylko i wyłącznie klasyka, jazz, etc.

>Obowiązkowo wielcy kompozytorzy, wielcy dyrygenci i wirtuozi wymienionych przez Ciebie instrumentów,

>etc. A to wcale tak nie musi być.

 

Hm, wcale nie miałem zamiaru stawiać na piedestale klasyki. Może tylko przykłady były zbyt klasyczne i dlatego wkradło się małe niezrozumienie. Nie jestem zwolennikiem gradacji "audiofilizmu" w zalezności od rodzaju słuchanej muzyki.

 

Wracając do wczesniejszej tezy:

Czy tak musi być? Pewnie nie musi ale mogłoby. Pójdźmy dalej tym tropem. Do czego zmierzamy starając się zbudować coraz lepsze systemy:

1. Do zaspokojenia swojego ego audiofilskie?

2. Może jednak czasem prawdą jest, że starania idą w kierunku odtworzenia brzmienia instrumentów w sposób jak najbardziej zbliżony do oryginalnego.

 

Jeśli 1 to nie ma dyskusji.

Jeśli 2 to jednak trochę edukacji trzeba łyknąć. Napewno nie raz byliście uczestnikami dyskusji na temat naturalności brzmienia systemów. Czy jednak opiniodawcy tak naprawdę byli osłuchani z muzyką na żywo i czy to jest potrzebne?

 

Podam Wam ostatnie moje własne doświadczenie. Omawialiśmy sobie kilka systemików wśród znajomych. Żaden z nich pewnie nie spełnia kryteriów audiofilskich tego forum ale niektóre brzmiały nawet ciekawie. Np. AUDIOLAB 8000, PRE ROTEL z serii dwucyfrowej, monobloki YAMAHA coś tam coś tam chyba 6000 i do tego AUDIENCE 52. To był u nas w tej grupie zestaw szczytowy :) Dodawaliśmy do tego również różne sub-y. Dyskusja dotyczyła basu. Rozciągnięcia w dół. Kontroli. Na czym testować - organy, kontrabas. Z tymi organami to za bardzo nie mieliśmy materiału ale kilka kawałków z kontrabasem i basem poszło. Patricia Barber, Aga Zaryan, Patitucci i wiele innych. Co sie okazało - generalnie wszyscy sądzili, że bas powinien być bardziej mięsisty, odczuwalny. I ja tez tak lubię i takiego basu słucha się w domu z przyjemnością. Traf chciał, że mieliśmy okazję skonfrontować brzmienie kontrabasu na żywo. Raz na koncercie nagłaśnianym elektrycznie a drugi raz kilka dni później kameralnie bez elektryki. To brzmienie miało naprawdę niewiele wspólnego z naszym wyobrażeniem o tym brzmieniu. A dodam, że kontrabas słyszałem nie jeden raz chociaż przyznam, że było kilka lat przerwy. Pamięć jednak nie jest zbyt dokładna.

Jaki z tego wniosek - aby zbudować system brzmiący w miare neutralnie, z dobrym zrównoważeniem tonalnym nie wystarczy tylko sobie wyobrażać jaka powinna być równowaga tonalna tylko warto jeszcze poznać ją w "naturze". Podobnie dźwięki wydawane przez instrumenty trzeba poznać na żywo.

 

Oczywiście nie twierdzę, że każdy musi lubić i chcieć dążyć do neutralności i prawdziwości brzmienia i nie krytykuję broń boże słuchającyh inaczej :)

miszak, 9 Mar 2007, 13:17

 

> Podobnie dźwięki wydawane przez instrumenty trzeba poznać na żywo.

 

Jeśli chcemy słuchać właśnie tych instrumentów z nagrań i chcemy, żeby brzmiały one jak najwierniej - nic dodać i nic ująć. Masz w zupełności rację. Można się oprzeć na kontrabasie, na trąbce czy innych klawesynach. Ten ostatni instrument był nawet AFAIR przyczyną ostrej dyskusji jakiś czas temu.

 

W sumie i ja kieruję się trochę kryterium wierności brzmienia - zwracam szczególną uwagę na stopę perkusji. Więc jednak coś w tym jest i chyba trochę za szybko napisałem poprzedniego posta... ;-)

 

> 1. Do zaspokojenia swojego ego audiofilskie?

> 2. Może jednak czasem prawdą jest, że starania idą w kierunku odtworzenia brzmienia instrumentów w

> sposób jak najbardziej zbliżony do oryginalnego.

 

Jeszcze dodałbym trzeci punkcik: Dążenie do tego, żeby dźwięk jak najbardziej się podobał. Tak po prostu. Żeby porywał, wciągał. Myślę, że jeśli chodzi o moje cele, to jestem gdzieś pomiędzy Twoim punktem drugim i moim trzecim. :)

 

Na szczęście ego w wydaniu audiofilskim mnie nie dotyczy... ;)

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.