Skocz do zawartości
IGNORED

Teoria Darwina. No właśnie, teoria czy prawo?


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

  • Redaktorzy

Stworzyciel miał fantazję, jeśli sie nie mylę. Swoją drogą, zeby najpierw wymyśleć to wszystko (a nasza wiedza o zróżnicowaniu przyrody nie obejmuje przecież i połowy faktów), a następnie zarządzać, żeby te samice się zamieniły w samce, żeby to, żeby śmo, to trzeba mieć łeb jak sklep. Zastanawiam się najwyżej, dlaczego powszechny jest pogląd, że tym interesem zdolne jest kierować jedno z lekka niezrównoważone lewantyńskie bóstwo.

  • Użytkownicy+

Stworzyciel miał fantazję, jeśli sie nie mylę. Swoją drogą, zeby najpierw wymyśleć to wszystko (a nasza wiedza o zróżnicowaniu przyrody nie obejmuje przecież i połowy faktów), a następnie zarządzać, żeby te samice się zamieniły w samce, żeby to, żeby śmo, to trzeba mieć łeb jak sklep. Zastanawiam się najwyżej, dlaczego powszechny jest pogląd, że tym interesem zdolne jest kierować jedno z lekka niezrównoważone lewantyńskie bóstwo.

 

Hmm, tylko jak widzę ludzi chorujących na raka itp. to myślę sobie, że w tym sklepie to kilku półek brak...

chorzy na raka to w pewien sposób mutanty reartowe ktore to nic nie wnoszą :)

a karasie /zreszta smaczne rybki/ sa niezniszczalne dzieki swojemu patentowi

mam w rodzinie stawy -nie hodowlane i karasie w ciągu kilku pokolen ludzkich opanowały zbiorniki prawie jako monokultura

gdyby tak wyszły na ląd strach pomyslec :)

Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie

Nie może ci odpowiedzieć, bo jako się rzekło już wielokrotnie, wiedzą własną nie dysponuje, tylko informacjami z broszur popularnych internetowych. Jeśli znajdzie coś na stronach kreacjonistycznych o kreacji karasia, to dostaniesz stronę maczkiem, jeśli nie, to nic. Osobiście zresztą sądzę, ze reart nie podważa wiedzy o zachowaniu chromosomów, może więc jakoś sobie z tym problemem poradzi samodzielnie. Stwórca chromosomy patykiem pogania, żeby zachowały się należycie, czy jakoś tak.

 

jozwo - powiedz więc uczciwie, ile twojej wiedzy pochodzi z samodzielnych badań badań a ile z pozostałych źródeł?

sprawdzałeś prace kopernika, einsteina, darwina czy cz Newtoan a może doszedłeś do nich samodzielnie?

ile % prac "naukowych" zawiera nowe, oryginalne odkrycia wnoszące do wiedzy ogółu? a nie tylko kompilację cytatów?

 

to pytania retoryczne bo znowu mi nie odpowiesz tylko zrobisz kolejny unik i atak personalny że reart coś wkleja - żenuje mnie odpowiadanie na takie posty i zenuje to że musisz się do takich sztuczek zniżać aby tylko nie odpowiedzieć

nigdy nie twierdziłem że posługuję się swoją wiedzą, dla uczciwego podania wniosków cytuję w większości ewolucjonistów i ich opinie jak może zauważyłeś lub nie - ile Twojej wiedzy naukowej pochodzi z książek które już się zdezaktualizowały ?

to głupie wyciągać tak prostackie i grubymi nićmi szyte argumenty - kogo to przekonuje?

ty sam wszyscy uczeni w swoich pracach posługują się cytatami i najczęściej jak pisałem mnożą byty po to tylko aby mieć duży CF ;-(

gdybym nie zacytował grzmiałbyś że nie wiem co mówię bo pewnie o tych problemach darwinizmu nigdy nie słyszałeś lub nie przyszło ci do głowy że już upadł i trwasz w samozadowoleniu ... - tak czy inaczej reart byłby be jeszcze zanim byś się zastanowił o czym tak naprawdę mówi czy pisze bądź cytuje.

 

Pytania zasadnicze które omijasz szerokim łukiem: kilka z nich - gdybym zebrał wszystkie uzbierałaby się nieco dłuuuższa lista...

  • co z mutacjami? praktycznie nieznane są nauce pozytywne mutacje ... niosące rozwój struktur DNA
  • co z doświadczeniami Goldschmidta?
  • co wynika z muszek - Teoria Rewolucji nie ewolucji...
  • teoria Goulda maskująca koszmarną wymowę skamieniałości
  • big bang kambryjski - w 5 mln lat pojawia się 60% schematów konstrukcyjnych wszystkich stworzeń jakie znamy

 

 

a tymczasem skoczyłeś do mętnego stawu z karasiami i udajesz że ryby łowisz - wynurz głowę i odpowiedz wreszcie na kwestie FUNDAMENTALNE falsyfikujące darwinizm. Sprawami na 3 miejscu po przecinku zajmiemy się jak starczy czasu jozwo.

 

żenujące do jakiej ekwilibrystyki się uciekasz żeby tylko ominąć niewygodne fakty.

 

pozdrawiam reart

Jakie niezniszczalne? Do pierwszego wyspecjalizowanego patogenu. Widziałem kiedyś program o jakiejś mniejszej, tropikalnej rybce z dwoma populacjami - jedna rozmnażała się generatywnie, druga - wegetatywnie jak właśnie karasie. I to ta druga znacznie częściej bywała zagrzybiona, zasyfiała i w ogóle nieodporna. Patogen który poradził sobie z jedną rybą momentalnie radzi sobie ze wszystkimi - skoro są praktycznie swoimi klonami. W małych stawach jakoś może to działać, jednak w większym ekosystemie z większą różnorodnością syfów takie populacje raczej giną - jakiś powód dla dominacji rozmnażania płciowego być musi.

Jakie niezniszczalne? Do pierwszego wyspecjalizowanego patogenu. Widziałem kiedyś program o jakiejś mniejszej, tropikalnej rybce z dwoma populacjami - jedna rozmnażała się generatywnie, druga - wegetatywnie jak właśnie karasie. I to ta druga znacznie częściej bywała zagrzybiona, zasyfiała i w ogóle nieodporna. Patogen który poradził sobie z jedną rybą momentalnie radzi sobie ze wszystkimi - skoro są praktycznie swoimi klonami. W małych stawach jakoś może to działać, jednak w większym ekosystemie z większą różnorodnością syfów takie populacje raczej giną - jakiś powód dla dominacji rozmnażania płciowego być musi.

misiomor

stawy sa naturalne, były tylko raz zarybione kilkadziesiat lat temu

karas srebrzysty jakos nie ginie :) a na legalne zarybianie naturalnych zbiorników trzeba miec specjalne pozwolenie z racji zbyt szybkiego zajmowania miejsca innym rybom

Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie

Jakie niezniszczalne? Do pierwszego wyspecjalizowanego patogenu. Widziałem kiedyś program o jakiejś mniejszej, tropikalnej rybce z dwoma populacjami - jedna rozmnażała się generatywnie, druga - wegetatywnie jak właśnie karasie. I to ta druga znacznie częściej bywała zagrzybiona, zasyfiała i w ogóle nieodporna. Patogen który poradził sobie z jedną rybą momentalnie radzi sobie ze wszystkimi - skoro są praktycznie swoimi klonami. W małych stawach jakoś może to działać, jednak w większym ekosystemie z większą różnorodnością syfów takie populacje raczej giną - jakiś powód dla dominacji rozmnażania płciowego być musi.

 

Akurat w przypadku karasia srebrzystego, w Europie i Polsce to ten gatunek bierze górę w naturalnych zbiornikach i również w rzekach. Na razie nie wrózy się długiego bytu karasia pospolitego (normalnego). Jak będzie za 100, 200 i dalej ... trudno przewidywac.

 

PS. Reczywiście, chyba na stronkach kreacjonistów nie ma nic o karasiach. Jak w studnię :)

Nie twierdzę że karaś nie dałby rady np. chwilowo skolonizować dużego systemu jezior. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na jego dobre przystosowanie do wód śródlądowych klimatu umiarkowanego. Tym niemniej w razie zajęcia przez niego niszy ekologicznej ryb karpiowatych i pojawienia się zarazy skutecznie atakującej karasie, myślę że szkody byłyby spore, i dotyczyłyby całego ekosystemu.

pozytywna mutacja u człowieka to chocby najprostsze co moze byc bo umozliwiło wyzywienie sie w głodzie a mianowicie nabycie zdolnosci trawienia cukru laktozy ktory jest w mleku krowim

chyba nikt z kreacjonistow nie wmowi ze człowiek został zaprojektowany do picia mleka krowy :) a tu nagle rasa biała dostaje na drodze mutacji laktaze ktora przydajes sie milionom noworodków ktore nie maja wystarczajacej ilosci mleka ludzkiego

pozytywna mutacja na obszarach z malaria to anemia sierpowata -umozliwia praktycznie przezycie na tym terytorium

Nie twierdzę że karaś nie dałby rady np. chwilowo skolonizować dużego systemu jezior. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na jego dobre przystosowanie do wód śródlądowych klimatu umiarkowanego. Tym niemniej w razie zajęcia przez niego niszy ekologicznej ryb karpiowatych i pojawienia się zarazy skutecznie atakującej karasie, myślę że szkody byłyby spore, i dotyczyłyby całego ekosystemu.

misiomor karas to nie pszczoły, u mnie juz 4 pokolenie łowi karasie

karasie załatwiły nawet amura ktory miał je wykonczyc :)

Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie

To jak z wulkanem - im bardziej wydaje się wygasły, tym mocniej w końcu pierdyknie. Być może karaś srebrzysty jest na tyle dobrą kombinacją że żal cokolwiek w nim mendlować - i klonowanie jest lepsze. Do czasu skutecznej zarazy - wtedy role szybko się odwrócą, ze skutkami tym większymi im większy obszar owa ryba skolonizuje.

To jak z wulkanem - im bardziej wydaje się wygasły, tym mocniej w końcu pierdyknie. Być może karaś srebrzysty jest na tyle dobrą kombinacją że żal cokolwiek w nim mendlować - i klonowanie jest lepsze. Do czasu skutecznej zarazy - wtedy role szybko się odwrócą, ze skutkami tym większymi im większy obszar owa ryba skolonizuje.

 

 

W tej materii, a własciwie przewidywaniu, jak to będzie z karasiami, powinniśmy odwołać się do Projektu. Reart ?!?

To jak z wulkanem - im bardziej wydaje się wygasły, tym mocniej w końcu pierdyknie. Być może karaś srebrzysty jest na tyle dobrą kombinacją że żal cokolwiek w nim mendlować - i klonowanie jest lepsze. Do czasu skutecznej zarazy - wtedy role szybko się odwrócą, ze skutkami tym większymi im większy obszar owa ryba skolonizuje.

moze u nas póki co nie ma nic na co byłby wrazliwy

mnostwo drzew i krzewów ktore sie swietnie zaadaptowały w Polsce pochodzą z Chin tak przynajmniej zapewniaja pracownicy arboretum SGGW w Rogowie

 

pozytywne mutacje u zwierząt

czyli Biotechnologia zwierzat

mutacja genu kodującego podjednostkę beta białka integryny u bydła w przypadku heterozygot (TlBl) wpływa na zwiększenie produkcji mleka u krów, czyli krowy będące nosicielkami mutacji dają więcej mleka i białka, niż ich półsiostry o prawidłowym genotypie (TlTl).

mutacje w genie miostatyny, które mogą prowadzić do hiperplazji (zwiększenia liczy włókien mięśniowych) i hipertrofii (powiększenia średnicy włókien mięśniowych). W wyniku mutacji w genie miostatyny powstaje polipeptyd, który nie jest aktywną miostatyną, zmienia się metabolizm komórek mięśniowych, co w efekcie daje obfite umięśnienie. Istnieje kilkanaście mutacji w genie miostatyny, które dają rożne efekty u rożnych gatunków zwierząt (krów, świń, owiec, koni)

U trzody chlewnej stwierdzono związek między polimorfizmem genu receptora estrogenu (ang. estrogen receptor gene — ESR) a wielkością miotu. Poszczególne allele tego genu warunkują wzrost liczebności miotu

pozytywne mutacje u roślin to chocby mutacje liczbowe wykorzystane do pomnożenia plonów ku chwale Pana, rosliny uprawne odstraszajace owady

wystarczy poszukac bo jest tego pełno

 

niestety poczatek genetyki jak rowniez jej najwiekszy rozwoj to klasyczne choroby genetyczne i utozsamianie bardzo "widowiskowych" chorob genetycznych ze wszystkimi mutacjami jest zwykłym nadużyciem spreparowanym do prania mózgów reartowej braci

Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie

  • Redaktorzy

"żenujące do jakiej ekwilibrystyki się uciekasz żeby tylko ominąć niewygodne fakty."

 

 

Ja sobie z ciebie żartuję. Nie wiedzę powodu zadawania sobie większej fatygi. Studenta, który dobierałby i cenzurował literaturę w ten sposób w celu udowodnienia kulawej teorii, wyśmianoby już na seminarium magisterskim. Oczekujesz naukowej polemiki? W takim razie poszukaj literatury, która podważa twoją teorię.

Nie bój, nie bój, zabiorą ci i ciężko będzie.. oganiać

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

<Na cholere mi ta kośc ogonowa...ercik? >

 

erecik pewnie nie wie to odpowiem

otóz jest tam zbiornik energii Kundalini

z grubsza po odduchowieniu tematu energia ta słuzy do uprawiania seksu

wzbudzic energie mozna na rozne sposoby ale trzeba sie na tym znac w przeciwienstwie do uprawiania seksu bo uprawiac moze kazdy chyba ze wypalił juz w zyciu zbyt duzo papierosów wtedy pozostaje mu byc tylko ekspertem od wzbudzania energii Kundalini lub ekspertem od zniechecania do seksu innych

ekspertem zostaje sie pomiedzy 50 a 70

autorytetem mozna zostac dopiero wtedy jak wymrą wszyscy pozostali eksperci czyli z grubsza po 80

wszystko tak czy siak zaczyna sie do kosci ogonowej a dokladnie jej pierwszego kręgu

Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie

  • Moderatorzy

karaś srebrzysty (lub bąk, japończyk) oprócz skutecznego rozmnażania na jeszcze wiele innych atutów:

wsszystkożerność, rekordowa odporność na brak tlenu we wodzie, duża wytrzymałość na wysokie temperatury wody, potrafi przetrwać suszę zagrzebany w mule, zagrzebuje się w mule by przetrwać zimę w trakcie której zbiornik całkowicie przemarza, jest bardzo odporny na toksyny we wodzie, w dobrych warunkach dorasta do około 30 cm natomiast w niekorzystnych(brak pokarmu, płytka przegrzana woda) karłowacieje i cała populacja (rozmnażająca się ) może mieć po 6cm a po poprawie warunków zacząć rosnąć, do rozmnażania potrafi wykorzystać samce innych ryb karpiowatych(do pobudzenia podziału komórek w ikrze bez wymiany dna)

generalnię Bąka można porównać do karalucha , który przetrwa wszystko, a w wielu zbiornikach gdyby nie on nie byłoby żadnych ryb. cóż na bezrybiu i bąk ryba

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

Moze kogos to zmartwi ale chyba wiekszosc sie ucieszy. Mialem napisac kilka dni temu ale bylem zbyt zajety. Otoz kilka dni temu czytalem artykul dwoch znanych astrofizykow dopiero co opublikowany i wyglada, ze nasz wszechswiat nie jest pierwotny. W czasoprzestrzeni naszego wszechswiata sa jakies ripples i energetyczne 'odciski' (nie wiem jak to po polsku, najgorsze, ze nie skopiowalem tego artykulu), ktore swiadcza, ze big-bangow bylo wiecej niz dwa.

 

Pamietam wiele lat temu ogladalem program w ktorym przedstawiono dyskusje fizykow i astrofizykow na temat czarnych dziur i zachowania informacji. Bardzo upraszczajac, pytanie bylo czy jesli wrzucimy do czarnej dziury kilogram zelaza czy zlota to informacja o tej materii/prawach nia rzadzacych zosatnie zachowana. Pamietam, ze ogolny wniosek byl ze tak. Nie chce bron boze twierdzic, ze wszytko o czym gadali zrozumialem ale zapamietalem wniosek. Oczywicie nie musi to byc prawda z zachowaniem tej informacji ale wyglada, ze mzoe byc.

 

Co ciekawe w hinduskich mitach stworzenia mamy powiedziane, ze nasz wszechswiat jest cykliczny i ze kilka razy juz powstawal i zapadal sie. Stad moze wymyslili reinkarnacje. W ta ostania trudno mi uwierzyc ale na dzis w astrofizyce mowi sie o cyklicznosci naszego wszechswiata i ze nasz obecny nie jest pierwotny. Nastawcie uszy i oczy bo pewnie w Polsce tez o tym artykule zaczna gadac albo pisac.

 

pozdrawiam,

  • Moderatorzy

Vik,

tak jak pisałem - czarne dziury gromadzą materię a potem wybuchają i tak bez końca.

Energia i materia są wieczne E=MC2, tyle że nie sądze by C była nieprzekraczalna

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

Podobno w fizycznym swiecie/naturze sa bariery ale sa tez triki jak je obejsc. Czesc fizykow tez uwaza, ze C jest przekraczalne. Co do E=mc2 to jest jeszcze entropia i malo co wiemy. W fizyce teoreytcznej gada sie o tylu rzeczach ze ho! ho! Teorii jest duzo a praktyka poki co jedna. Przynajmniej tak nam sie wydaje.

 

pozdrawiam,

Dlatego niektórzy z uporem sprowadzają TE do rangi religii (oczywiście wrogiej wobec ich religii). To im pozwala na takie pleple o niczym, jak tu obserwujemy, no bo skoro religia, to my po religijnemu itd. Ogólnie koncert nadużyć intelektualnych na poziomie salki katechetycznej.

 

Cytat, z którym się w dużym stopniu zgadzam.

(...)

Mierzi mnie niski etycznie i estetycznie ordynarny poziom dyskusji rozpostartej pomiędzy wulgarnym "wykopywaniem Boga z fizyki tak jak wykopał Boga z biologii Darwin" jak sugeruje przereklamowany w swojej paranaukowej, erystycznej polemice z wierzącymi prof. Richard Dawkins, a paniczną wręcz kontrreakcją wierzących, próbujących wskrzesić niemożliwe już do obrony, ontologiczne dowody na istnienie Boga. Richard Dawkins naraża na śmieszność Rozum, w sposób dość arogancki i pozbawiony afirmatywnego podejścia do hermeneutycznej symboliki kultury, której spoiną obok nauki, techniki i sztuki zawsze były wielkie narracje obrazowane i kultywowane w świetle wielkich religii, redukując go do jednej struktury aksjomatów, które stanowić ma rzekomy światopogląd naukowy.

Często dochodzi dziś do tego, że powołując się na heterogeniczność wielkiego rozumu, radykałowie opozycyjnych obozów intelektualnych oskarżają antytetyczne stanowiska o absolutyzująco - homogeniczną wizję rozumu. Jest tak w przypadku irracjonalnych, prasowo-salonowych postmodernistów, którzy zapominając o racjonalnym podłożu dekonstrukcji, dokonują pozbawionej alternatywy destrukcji, w przypadku "naukowców", czyniących ze swojej scjentologii religię, a także epigonów gorliwej wiary, jako jedynie słusznej wytycznej człowieczej egzystencji, którzy demonizują światopogląd naukowy, jak diabeł święconej wody unikając wszystkiego, co kreację traktuje jako metaforę.

 

Tymczasem nie ma powodu do kłótni. Nie ma powodu do polemiki w ogóle. To zupełnie, diametralnie odmienne płaszczyzny rozumowania, których mierzenie ze sobą w ogóle świadczyć może o niskim poziomie logiki rozumowania, o logicznych ekwiwokacjach i paradoksalnie - o niskim poziomie racjonalności samego rozumu. Bóg nie jest bytem egzystującym pośród pozostałych bytów tak jak szopa pośród pól czy taboret pod stołem na innej zasadzie niż paradoks Bogoczłowieka. Paradoks stanowi tutaj jedną z dopuszczalnych możliwości logicznych, natomiast niematerialna egzystencja wszelkich czynników alegoryzowanych w dziejach kultury jako Absolut - jedną z logicznych konieczności, czego dowodzi m.in. Joseph Simon za pomocą znaku Ultra-Z jako semantycznej idei regulatywnej, a zarazem lokomotywy racjonalnej działalności człowieka w ogóle.

 

Głód tego, co mistyczne, jeden z francuskich filozofów, Michel Onfray, nazywa naiwną tęsknotą za bajką, z afektywnym, dziecinnym wręcz oburzeniem reagując na potrzebę wielkiej narracji jako na dziecięcą naiwność, z której ludzkość rzekomo jeszcze nie wyrosła i zamiast przyjmując dzielną, dorosłą postawę wobec nagiej, faktualnej egzystencji, wciąż omamia się swoistym opium, jakim jest religia. Tymczasem z dziecinnością walczy tylko rozum niewielki, naiwny i niedojrzały jeszcze do zrozumienia i zaakceptowania natury rozumności, oddany scjentystycznemu brutalizmowi tak jak zacietrzewiony absolwent hitlerjugend był oddany fetyszystycznej wizji jedynej poprawności aryjskiej dominacji.

Dziecko, snujące wielkie, fantastyczne narracje podobne symbolicznym tworom "naiwnych" poetów, podnoszących muzę do rangi nadrzędnej instancji losu, powraca według Charlesa Baudleaire'a i Friedricha Nietzschego w umyśle człowieka dorosłego jako Geniusz. Nie jest szczytem rozumu ustawić rozum w poprzek tak, że nie jest w stanie odnieść się do samego siebie i posunąć dalej. Szczytem rozumu jest Geniusz. Geniuszem jest ten, który najbardziej wyrachowaną kalkulację z faktogrtaficznej tkanki nagiej wiedzy naukowej jest w stanie zderzyć z subtelną, nieraz bardzo emocjonalną strukturą symboliczną religijnej fantazji w taki sposób, aby powstała z takiego splotu osobna, indywidualna opowieść, z wielkim szacunkiem odnosząca się do naukowego nomos z jednej strony i do subiektywnego caritas - z drugiej strony.

 

Rozum odrzucający bajkę jest płytki, ograniczony. Zadufany w sobie i twierdzący - jak Michel Onfray - że fantazja jest szkodliwa dla mózgu. Jest rozumem lichym, pozbawionym rozumności i niedojrzałym, zbyt sobą przejętym, a przez to - niezdolnym do abstrahowania od nagiego faktu w kierunku alegorycznej narracji, powstającej zawsze w zderzeniu obiektywnego faktu z indywidualnym praxis, będącym przecież zastosowaniem tego faktu we własnej egzystencji. Najbardziej rozbudowana rozumowo abstrakcja polega na łączeniu najmniejszej miary z największą, atom z kosmosem, tan świat - z tamtym światem. Podobnie łączy człowieka z kosmosem i snuje holistyczną, całościową opowieść o indywidualnej egzystencji człowieka, strukturalnie modyfikującej zbiór suchych faktów. Wielki Rozum pozostawia granice, niszcząc zbędne bariery.

 

Rozum abstrakcyjny uwikłany jest w działalność sensotwórczą. Główną domeną sensu jest narracja, czyli indywidualna opowieść pojedynczego człowieka rzuconego w świat faktów. Jedno drugiemu nie przeczy. Nadmierne akcentowanie subiektywności polega na idealizacji emocjonalnej strony egzystencji. Mamy wówczas do czynienia z irracjonalną wiarą głupców. Z drugiej strony mamy do czynienia - jakby ów symptom sklasyfikował Erich Fromm - z nekrofilską tendencją do klasyfikowania indywiduum zgodnie z wytycznymi martwego, tzn. zamkniętego na subiektywne przekształcenia intelektu; intelektu bezrozumnego.

Osobiście nie ufam wierze w Boga, która nie jest przepuszczona przez sito i pryzmat intelektu. Nie wierzę w gorliwy, serdeczny sposób, jaki był możliwy przed ekspansją spopularyzowanego światopoglądu naukowego. Obrona wiary jest moim zdaniem czymś koniecznym, ale wymagającym zaangażowania intelektualnego na poziomie o wiele wyższym niż dotychczas. Zdecydowana większość ludzi próbujących innych nakłonić do wiary w Boga zaspokajają tylko moc twórczą własnego ego albo próbuje zwerbować do własnej instytucji, zapewniającej im poczucie tożsamości i inne potrzeby symboliczne.

Pośród "szerzących ewangelię" specyficzne jest także dążenie do uzyskania przewagi nad wolą drugiego człowieka i nakłonienia do dołączenia do własnej grupy wyznaniowej, co zaspokaja głód panowania nad drugim człowiekiem, a także utwierdzenia słuszności własnej przynależności. Gwiżdżę na to, gwiżdżę na zbory i przynależność inną niż anielska, ludzka i zwierzęca. Współcześni epigoni wiary przypominają opisanego przez Friedricha Nietzschego ślepca, który po śmierci Boga wybiegł z latarnią w środku dnia na plac, wieszcząc ludziom prawdę, co do której nie mieli już złudzeń.

 

Gorliwym teistom odpowiadam, że Bóg, którego próbują mi zaprezentować, jest autosugestią człowieka. Niestety na pewnym poziomie myślenia filozoficznego wskrzeszenie dawnego wizerunku Boga, który dawno już umarł, ponieważ niemożliwy jest powrót pewnych form życzeniowego myślenia człowieka bez radykalnego przekształcenia rozumu jako instancji otwartej na snucie fantazji i jej hermeneutyczno-fenomenologiczną analizę, nie jest możliwe. Bóg jest fikcją, odpowiedziałbym niby przytakując Richardowi Dawkinsowi, zarazem jednak pozbawiając jego ateizmu mocy przekonywania, ponieważ dodałbym, że jest to fikcja potrzebna, tylko wymagająca od człowieczeństwa znacznego przemyślenia dotychczasowego rozumu.

Otóż - być może nie tylko moim zdaniem: Wierzący powinien przestać się łudzić, że się nie łudzi, a zarazem nie powinien przestawać wierzyć. Trudne to zadanie, prawda? Ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Bóg łatwizny i dobrobytu, który błogosławi protestantów dobrami materialnymi, a wystraszonym katolikom mówi, aby się nie lękali, bo jest miękki niczym płyn Perwool, jest złotym cielcem. Czymś, czego nie da się bronić... Człowiek wierzący powinien radykalnie przekształcić swoja wiarę w kierunku jasnej, świadomej, racjonalnej analizy samego pojęcia wiary. Powinien dojrzeć emocjonalnie i dopuszczać wszelkie argumenty przeciwko jego obecnej wierze. Natomiast skrajny, ateistyczny "racjonalista" powinien poszerzyć swoje horyzonty myślowe i dopuścić do siebie analizę hermeneutyczną fenomenu wiary jako swoistą konieczności dla rozumnej egzystencji. Jaką wizję człowieka jednak tutaj przedstawiam? Być może wizję Nadczłowieka, do której sam na pewno jeszcze nie dojrzałem.

 

Potrzebne jest nowe, lepsze pojęcie wiary, nie kojarzące się z ograniczeniem rozumu na rzecz irracjonalnego transu, będącego w istocie autosugestią. Potrzebna jest wybitna hermeneutyka, racjonalizująca nawet najbardziej niezwykłe mity chrześcijaństwa w taki sposób, aby pogodzić intelekt nie tyle z wiarą nie jako z wierzeniem-w-coś, tylko z afirmacją, podnoszeniem, radością, szlachetnym, wysokim, radosnym szacunkiem do przeszłości, w żaden sposób nie przeczącej przyszłości. Sztuka nie szkodzi nauce. Podejrzewam, że religia tym bardziej nie. Potrzebny jest wybitny filozof, mędrzec, który pogodzi rozum z wiarą, nomos - z caritas.

 

W innym wypadku wiara pozostanie domeną głupców, a intelekt - bezlitosnych nekrofilii Urizena, a ludzkość będzie ujadała, zamiast z podniesioną głową i jakimś wysokim, majestatycznym, choć świadomym własnej maluczkości tonem wędrując po ogrójcu ziemi.

(...)

E=mc2

 

Wiec juz wiadomo skad wziela sie materia.

Jest ktos kto ma nieskonczona ilosc energii i jej czesc przemienil w materie.

Po wielu wypocinach Einstein nareszcie odkryl te pare literek i udowodnil ze to mozliwe.

:))

 

Dlatego Boga nikt nigdy nie widzial i nigdy nie zobaczy bo ludzie skladaja sie w wiekszosci z wody i gdybysmy znalezli sie w poblizu tak wielkiego zrodla energii to bysmy wyparowali. Nasuwa sie wiec kolejny wniosek ze Jezus nie byl zadnym Bogiem, bo wielu ludzi go widzialo i dotykalo.

 

Ogolnie fizyka jest bardzo ciekawa.

to jest akurat prostota.Mzumbwa stworzył jezioro, rozpuscił arsen i zrobił bakterie.Co tu dziwnego.A ze w ilosci jezior jeden- zeby wszelkiej masci amatorzy mieli,...zgryz.Taki projekcik...kabarecik.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.