Skocz do zawartości
IGNORED

Czy jest miejsce dla partii ekologicznych?


romekjagoda

Rekomendowane odpowiedzi

Żadna partia zielonych nie jest potrzebna. Zieloni to taka lewacka przybudówka mieszcząca się w ramach czerwonych. Wiedza ludzi na tematy jakimi zajmują się "zieloni", a raczej zwykłe świry i oszołomy jest znikoma. Daje to szerokie pole do nadużyć i manipulacji.

Działalność polityczną zielonych należy uznać za szkodliwą i niepotrzebną. Organizacje takie powinny skupić się na działaniach oddolnych, edukacji i popularyzacji wiedzy. Oczywiście dotyczy to dobrze ugruntowanych pojęć, jak ochrona przed hałasem, ochrona wód, powietrza i gleby przed zanieczyszczeniami, ochrona roślin i zwierząt, rewitalizacja terenów zielonych i odpowiednia polityka zagospodarowania przestrzennego oraz hydrogeologiczna.

Natomiast wykluczam wszelkie brednie o CO2, kwotach węglowych, ociepleniu klimatu, oszczędzaniu energii i podobne.

 

Molibden, dlaczego wykluczasz? Boli taka świadomość, czy twierdzisz, że problemów tych nie ma, nie występują?

 

W sprawach środowiska należy kierować się zdrowym rozsądkiem, interesem Polski, Polaków i przyrody oraz interesem ekonomicznym. A do tego żadna partia nie jest potrzebna. To powinny być priorytety każdej partii, lewicowej, prawicowej czy chłopskiej. One nie powinny podlegać upolitycznieniu. Dobre, proste i przejrzyste prawo, które jest skutecznie egzekwowane wystarczy by bronić tego, czym mieliby zająć się zieloni.

 

Interesem Polski? Hmmm, to dość lokalne myślenie o problemach czy zjawiskach ponadpaństwowych, transgranicznych. Taka pogoda, dziura ozonowa, etc. nie wie, że właśnie przekroczyła granice Polski. Czyli jeśli Polska ma się kierować tylko swoim interesem w ochronie środowiska to dopuszcza to wypuszczanie ścieków do rzek zlewiska Morza Czarnego np., trucie Czechów, Niemców i innych sąsiadów. Jeśli my mamy mysleć i definiować ochronę przyrody tak wąsko, partykularnie i egoistycznie, to automatycznie narażamy się na ponoszenie konsekwencji podobnych działań przez innych.

Powrót po dłuższej przerwie...

romekjagoda

>Nie wiem czy wiecie, ale od 21 sierpnia żyjemy na kredyt, gdyż ludzkość przekroczyła tego dnia zużycie zasobów naturalnych, które Ziemia może odbudować w danym roku.

 

To kolejna manipulacja liczbami. My, czyli kto? Porównujesz Polskę z Bangladeszem, Sudanem czy USA lub Kanadą?

 

Molibdenie drogi, my, jako populacja ziemii/ludzkość globalnie. Prosiłym również o wykazanie manipulacji liczbami w tym wypadku? Ja nie potrafię wykazać, policzyć ich prawdziwości, przyznaję, ale skoro Ty je krytykujesz, to rozumiem, że dysponujesz merytorycznymi kontrargmentami/źródłami ..?

 

>Co z problemem zanieczyszczenia atmosfery w wyniku rozbuchania branży motoryzacyjnej?

 

A jaki to konkretnie problem?

 

No jak to jaki?! Twierdzisz, że emisja CO2 oraz innych szkodliwych gazów w wyniku rozwoju motoryzjacji nie wpływa na jakość powietrza? Chociażby w miastach? To dlaczego w wielkich metropoliach ogłasza się alarmy smogowe? Dlaczego w Europie Niemcy wprowadzili strefy zielone w miastach? Dlaczego wielokrotnie spotkałem się z ograniczeniem prędkości ze względu na smog? Jak dla mnie to namacalne skutki rozwoju motoryzacji. O tym piszę.

 

>W każdej rodzinie po dwa auta, czasem więcej

 

Żartujesz? Gdzie? W USA?

 

W Polsce już coraz częściej, nie przesadzaj. W Europie to powszechne - zob. Niemcy, cała praktycznie UE.

 

>+ coraz więcej rodzin (przyrost demograficzny, migracja do Europy)...?

 

Raczej depopulacja. Ujemny przyrost naturalny w Europie.

 

Owszem, ale pisałem globalnie o przyroście naturalnym.

 

>Co z ostatnim problemem wycieku w Zatoce Meksykańskiej?

 

A czy to jest problem Polski?

 

Z takim podejściem nie podyskutujemy. Tak, ja uważam, że problem wycieku w Zatoce jest także moim problemem. Ginie środowisko. Bardziej namacalnie: może kiedyś uda mi się tam pojechać na wakacje, i co - zobaczę cmentarzysko ?

 

A bardziej z naszego polskiego podwórka - katastrofa w Czernobylu - czy to był problem Polski? Przecież to nie unas pierdutnęło? To czego się martwić?

 

>Gdzie są granice wzrostu?

 

Granice wzrostu to granice konsumpcji. Na razie ich nie ma.

 

Ok, widzę i szanuję konsumpcyjną logikę i perspektywę. Ale jej nie podzielam. I śmiem się nie zgodzić, gdyż wzrost ograniczony jest chociażby dostępem do surowców naturalnych. Te się wyczerpują. Jeszcze w latach 90 XX wieku mówiło się o wodzie jako o jednym z tzw. ubikwitetów, czyli surowców niewyczerpalnych. W ciągu niespełna dwóch dekad zmieniono zdanie na ten temat.

 

 

>Zresztą na ekologii można zarobić w sposób poważny i długoterminowy: produkcja baterii słonecznych i paneli solarnych do ogrzewania wody to olbrzymi biznes na następną dekadę.

 

Nie opłaca się. Za drogo.

 

Molibden, sorry, ale masz pojęcie jaki potencjał drzemie w produkcji paneli solarnych? Komu się nie opłaca? Europie? No to mamy pecha, bo Chińczykom już się opłaca i są pierwszym producentem paneli na świecie. A to dopiero początek boomu, jaki zwiastują fachowcy. W PL to niepopularne jeszcze, ale na zachodzie Europy coraz częściej na dachach widać owe panele. Ktoś musi je wyprodukować. A taka produkcja to nie tylko klepanie taśmowe telefonów komórkowych na licencji - Chińczycy rozwijają w tym sektorze hi-tech i niedługo to my będziemy od nich kupować licencje. A stworzone w ten sposób miejsca pracy bierzesz pod uwagę? W zakładach produkcyjnych, firmach instalatorskich, globalnie (z uwzględnieniem tzw. efektów ciągnionych)?

Jak słyszę takie 'nie opłaca się' to się serio za głowę łapię i dziwię...

 

Ja bym wolał tanią energię elektryczną, tak po 12 gr/kWh chociaż, a nie baterie słoneczne za tysiące dolarów których w naszym klimacie nie można nawet w połowie wykorzystać.

 

Dziś to jeszcze technologia relatywnie droga, ale to kwestia czasu, kilku lat. W naszym klimacie można je spokojnie wykorzystać - pogadaj z kimś kto je ma. Ja znam takich ludzi i chwalą sobie bardzo tą inwestycję.

 

Dla Polski szansą jest energia geotermalna, której mamy spore zasoby do wykorzystania.

 

>Przenieś to teraz na firmy - dlaczego nie są one skłonne informować na opakowaniach np. ile wody, zużyto do ich produkcji, etc.? Dlaczego jako konsument nie mam prawa wyboru produktu, który ma mniejszy green footprint niż inne?

 

Jak chcesz płacić więcej - to płać. Większości to nie zainteresuje.

 

A skąd wiesz co interesuje większość? Czy nie bezpieczniej mówić za siebie? Zresztą ja nie zaprzeczam - raczej utwierdzam się w przekonaniu, że o ochronie środowiska z większością nie da się pogadać. Przykra konkluzja tej debaty.

 

>Ale może problemw tym, że ja banialuki opowiadam, bo dla większości populacji wybór pomidorów ze wzlgędu na kraj pochodzenia (np lokalne zamiast izraelskich) to abstrakcja...

 

Od grudnia do maja na pewno.

 

Indie i Chiny - występuje tam ogromna, gwałtownie przyrastająca nadpopulacja 2,5mld ludzi, która coraz więcej konsumuje i zużywa dóbr. I tu jest problem w skali świata.

 

>Wymogi zakładania filtrów wyłapujących dwutlenek węgla i inne szkodliwe gazy ewidentnie źle wpływają na jakość otaczającego Cie środowiska?

 

Wyłapywanie CO2 jest wyjątkowo głupim, drogim i nieskutecznym pomysłem. Przy tym jest też całkowicie niepotrzebne.

 

To ciekawe tezy, tylko rozwiń proszę dlaczego.

Polscy naukowcy, którzy opracowali nowatorskie na skalę światową filtry CO2 widać nie podzielali Twojego sceptycyzmu (nie pamiętam w tej chwili szczegółów, musiałbym poszukać).

 

 

bady

>A czy wiesz, że 90% aluminium i miedzi jest odzyskiwane, bo inaczej bardzo szybko skończyły by się pokłady tych surowców?

 

Niekoniecznie, przy ich produkcji zużywa się ogromne ilości energii elektrycznej dlatego też przy dużym popycie na te surowce jest to opłacalne, wystarczy w zasadzie je przetopić. Co oczywiście nie zmienia faktu, że miedź nie jest tania.

 

 

Osobiście dyrektywę REACH uważam za nieporozumienie - jest to niepotrzebny biurokratyczny przepis pogarszający konkurencyjność małych i średnich przedsiębiorstw. Tego się czytać nie daje, a co dopiero mówić o stosowaniu. Gdyby była dobrowolność - nie widzę przeszkód, ale nie w takiej formie - to jest po prostu obciążenie.

 

Dżisaz...! Dobrowolność? pogarszający konkurencyjność? Nie zależy Ci, by firma któa importuje i wprowadza do obrotu syf chemiczny najpierw zbadała jakie on ma efekty na konsumentów, w tym Ciebie i Twoje dzieci? Biurokratyczny przepis?! Oczywiście wiesz, że wcześniej owe badania nad wpływem substancji chemicznych wprowadzanych do obrotu przez firmy prowadziły narodowe inspekcje, za pieniądze podatników? Czyli de facto, z Twoich podatków prowadzono badania dla firm, które owymi chemikaliami handlowały. I rozumiem, że to Ci się nie podoba? Wszak przezytałeś dyrektywę Reach i wiesz...

Powrót po dłuższej przerwie...

"emisja CO2 oraz innych szkodliwych gazów"

 

 

romekjagoda, z tobą nie ma o czym rozmawiać. Nie masz pojęcia, o czym piszesz. WSZYSCY poważniejsi chemicy w Polsce uważają takie wypowiedzi za czysty debilizm. A że polscy naukowcy wymyślili jakiś filtr CO2? Wymyślają to, za co mają granty. A wiesz, kto daje granty? biggrin.gif

 

Napisałeś strasznie dużo i strasznie bez sensu, jak będę miał kiedy pod ręką wygodniejszy komputer do pisania (nie laptop), to chętnie podyskutuje dalej...

 

 

Opłacalność baterii słonecznych?? One nie są opłacalne pomimo, że ue do nich dokłada połowę. Poczytaj wypowiedzi ludzi, którzy mają z tym szerszą styczność. Bo te wypowiedzi twoich znajomych to przypominają mi wypowiedzi ludzi tu na forum "kupiłem gówno, ale skoro to moje gówno, to będę zachwalał". Kup baterie, kup elektronikę, kup akumulatory i zagwarantuj, że to pochodzi przez 10 lat bez dużej awarii...

 

Taka bateria słoneczna produkująca prąd... wiesz jak to jest zbudowane? Jakie pierwiastki trzeba tam umieścić i jakim energetycznym kosztem? Coś jak z waszymi świetlówkami... produkcja droga, utylizacja jeszcze droższa a w środku tablica Mendelejewa.

 

 

 

jeszcze do jozina z bazin

 

widzisz, nawyciskałeś mi od niedouczonych, a ja oddałem w pewnym momencie klawiaturę dyplomowanemu chemikowi z poważanej polskiej uczelni (w przeciwieństwie do tych, po których jesteś).

Jesteś niedouczony prostak i bufon, a o tym, że drewno jest brudniejszym źródłem energii, niż węgiel, uczą na wydziałach chemii dobrych uczelni.

"emisja CO2 oraz innych szkodliwych gazów"

 

 

romekjagoda, z tobą nie ma o czym rozmawiać. Nie masz pojęcia, o czym piszesz. WSZYSCY poważniejsi chemicy w Polsce uważają takie wypowiedzi za czysty debilizm. A że polscy naukowcy wymyślili jakiś filtr CO2? Wymyślają to, za co mają granty. A wiesz, kto daje granty? biggrin.gif

 

Bady, ja się chętnie dowiem, czego jeszcze nie wiem, i gdzie mam luki w wiadomościach. I otwarcie przyznaję, że chemikiem nie jestem, dlatego chętnie poczytam, dokształcę się. Tylko zarzucając mi że w wyniku mojej niewiedzy nie ma ze mną jak dyskutować bądź łaskaw podać konrektne źródła, bo 'Wszyscy poważniejsi chemicy w Polsce' jest określeniem, hmmm odrobinę nieprecyzyjnym. Ja naprawdę nie jestem jakimś fanatykiem, ani omnibusem i faktycznie, nie czuję się na siłach podważać opinie chemików na temat CO2 i związku z efektem cieplarnianym i problemami ekologicznymi. Jeśli masz obok siebie tego chemika o którym wspominałeś może poproś o wyjaśnienia.

 

Poza tym zwróć prosze uwagę, że nigdzie nie napisałem, że CO2 jest szkodliwe. Odnosiłem się do tych związków w kontekście ich nadmiernej emisji do atmosfery w stosunku do możliwości 'przerobienia' ich przez masę zieloną na ziemii. Szczególnie, że powierzchnie lasów na świcie drastycznie maleją (są wycinane).

 

Co do zarzucanych mi bzdur:

z wikipedii (pierwszy link z brzegu)

"Global warming, a recent warming of the Earth's surface and lower atmosphere,[9] is believed to be the result of a strengthening of the greenhouse effect mostly due to human-produced increases in atmospheric greenhouse gases.[10]"

źródło: ^ "Enhanced greenhouse effect – a hot international topic". Nova. Australian Academy of Science. 2008.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) The enhanced greenhouse effect]

dalej: " By their percentage contribution to the greenhouse effect on Earth the four major gases are:[12][13]

 

* water vapor, 36–70%

* carbon dioxide, 9–26%

* methane, 4–9%

* ozone, 3–7%"

 

"Strengthening of the greenhouse effect through human activities is known as the enhanced (or anthropogenic) greenhouse effect.[14] This increase in radiative forcing from human activity is attributable mainly to increased atmospheric carbon dioxide levels.[15]

 

CO2 is produced by fossil fuel burning and other activities such as cement production and tropical deforestation.[16] Measurements of CO2 from the Mauna Loa observatory show that concentrations have increased from about 313 ppm [17] in 1960 to about 389 ppm in 2010. The current observed amount of CO2 exceeds the geological record maxima (~300 ppm) from ice core data.[18]"

źródło: ^ Hansen J. (February 2005). "A slippery slope: How much global warming constitutes “dangerous anthropogenic interference”?". Climatic Change 68 (333): 269–279. doi:10.1007/s10584-005-4135-0.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Mam cytować dalej odnośnie wpływu CO2 i wpływu człowieka na globalne ocieplenie?

 

Czekam na Twoją ripostę. Merytoryczną.

 

Napisałeś strasznie dużo i strasznie bez sensu, jak będę miał kiedy pod ręką wygodniejszy komputer do pisania (nie laptop), to chętnie podyskutuje dalej...

 

Strasznie dużo napisałem - odpowiadałem na wpisy Twoje i Molibdena m.in.

Strasznie bez sensu - ponownie, proszę o konkrety, ponieważ w przeciwnym razie hmmm, można by odnieść wrażenie, że to co niezgodne z Twoją opinią uważasz za bzdury.

 

Opłacalność baterii słonecznych?? One nie są opłacalne pomimo, że ue do nich dokłada połowę. Poczytaj wypowiedzi ludzi, którzy mają z tym szerszą styczność. Bo te wypowiedzi twoich znajomych to przypominają mi wypowiedzi ludzi tu na forum "kupiłem gówno, ale skoro to moje gówno, to będę zachwalał". Kup baterie, kup elektronikę, kup akumulatory i zagwarantuj, że to pochodzi przez 10 lat bez dużej awarii...

 

Taka bateria słoneczna produkująca prąd... wiesz jak to jest zbudowane? Jakie pierwiastki trzeba tam umieścić i jakim energetycznym kosztem? Coś jak z waszymi świetlówkami... produkcja droga, utylizacja jeszcze droższa a w środku tablica Mendelejewa.

 

No to wobec tego, cytaty z pierwszego linka jaki wujek gugle wyrzucił:

 

Podstawowa budowa: "Ogniwa fotowoltaiczne zwane inaczej bateriami słonecznymi, to służące do produkcji energii elektrycznej cienkie półprzewodnikowe płytki z krzemu, które pod wpływem promieniowania produkują energię elektryczną. Przemiana energii promieniowania słonecznego na energię elektryczną (przemiana fotowoltaiczna) jest jedynym znanym sposobem bezpośredniej przemiany światła prowadzącym do wytworzenia uniwersalnego nośnika energii jakim jest prąd elektryczny.

 

Możliwa do uzyskania moc: "Miliony małych ogniw fotowoltaicznych (generujących od kilku mW do kilku W mocy) zasila obecnie zegarki, kalkulatory, zabawki, radia, przenośne telewizory i wiele innych dóbr konsumpcyjnych. Najczęstsze są systemy wolnostojące średniej skali, produkujące od kilku W do kilku tysięcy W.

 

Przydatność baterii w Polsce i ich zalety: " Baterie słoneczne mają następujące zalety:

 

1. Energia elektryczna wytwarzana jest bezpośrednio.

2. Sprawność przetwarzania energii jest taka sama, niezależnie od skali produkcji.

3. Moc jest wytwarzana nawet w pochmurne dni przy wykorzystaniu światła rozproszonego.

4. Obsługa i konserwacja wymagają minimalnych nakładów.

5. W czasie produkcji energii elektrycznej nie powstają szkodliwe gazy.

 

 

W najbliższej przyszłości najbardziej obiecującymi zastosowaniami ogniw fotowoltaicznych w Polsce będą systemy zasilania w miejscach oddalonych od sieci energetycznej. Możliwości zastosowań układów fotowoltaicznych w takich miejscach są bardzo duże, gdyż unika się dużych kosztów doprowadzenia linii energetycznych. Z mapy nasłonecznienia wynika, że cała Polska leży w sprzyjających warunkach do tego, aby stosować układy baterii słonecznych w powszechnym użytku."

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Opracowanie: Redakcja

Żródło: Podlaska Agencja Zarządzania Energią

 

Powyższe cytaty jakby obalają Twoje tezy odnośnie nieopłacalności baterii słonecznych i ich nieprzydatności w polskich warunkach. Wybacz i zrozum: Agencja Zarządzania Energią jest dla mnie bardziej wiarygodna niż Twoje tezy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

>> romekjagoda, 01.09.2010, 10:26

 

"trucie Czechów, Niemców i innych sąsiadów."

 

Jakub Wędrowycz albo któryś z jego ziomów we wojnę truł Niemców zaprawionym bimbrem. Jakoś tak rocznicowo mi się skojarzyło.

  • Redaktorzy

"i co z tego? Gaz jest tani. Mieszkałem kiedyś w mieszkaniu, gdzie spółdzielnia była zminimalizowana. Grzaliśmy się wyłącznie gazem (wszystko), w sezonie nie grzewczym wychodziło MAX 40 zł miesięcznie na 3 osoby za kuchenkę i ciepłą wodę."

 

 

Bady jak mu się udowodni, ze nie wie o czym pisze, zawsze ma w zapasie "i co z tego". A koncepcja, żeby grzać wszystko paliwami kopalnymi, mimo że nie ma takiej potrzeby (jak w tym wypadku, kiedy pisałem o efektywnym grzaniu wody energią słoneczną), BO MNIE STAĆ, jest po zwyczajnie nuworyszowska. Poza tym chwilowo, w celach doraźnego "zwycięstwa", zlekceważył nawet kwestie tak drogiej dla niektórych niezależności energetycznej - ja mu tutaj proponuję polskie słoneczko, a on na to, ze Putin mu gaz do chałupy daje. Nie upieram się przy swoim, ja mam akurat dach od południa i u mnie ten interes świetnie sie sprawdzi, może u niego nie, ale robić ideologię z tego, ze palimy gazem, ropą czy mazutem tylko dlatego, ze akurat chwilowo jest taniej, i obrzucać obelgami tych co twierdzą, że to chyba nie tak, to już faktycznie trzeba mieć niewąskie mace braj w głowie.

 

A co do taniości gazu: u mnie sezon gzrewczy na samym drewnie kosztuje 1500-1700 zł. U sąsiadów na gazie ponad 3000.

  • Redaktorzy

jozwa ty sie weź za łatanie tego szajsu co ludziom pocisneliscie zamiast wyliczac opał. jakos to bedzie nie? postekają i przestaną?

 

 

Ja się tym nie zajmuję, bo programowanie to ani mój zawód ani moja praca. Podobnie jak wszyscy czekam, aż forum zacznie funkcjonować poprawnie, aby można było zacząć korygować wygląd i funkcjonalność. A na razie POZWOLĘ SOBIE chwilami popisać.

Wracając znów do tematu przewodniego - wobec całego mnóstwa problemów społeczno - politycznych wynikających z braku etyki w społeczeństwie, ekologia wydaje się być na dalszym miejscu listy priorytetów - skoro społeczeństwo nie potrafi sprawnie zorganizować sobie transportu, przez co ludzie giną, tracą czas i zdrowie, trudno oczekiwać żeby skutecznie zajęło się jakimiś żabkami i żuczkami. Zwłaszcza że część postulatów z ową ekologią kojarzonych (Globalne Ocipienie) jest, wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, mega szwindlem przy którego autorach wyłudzacze rent to istne aniołki.

>romekjagoda

 

>Molibden, dlaczego wykluczasz? Boli taka świadomość, czy twierdzisz, że problemów tych nie ma, nie występują?

 

Problemów dot. ekologii i środowiska nie należy rozwiązywać politycznie, tylko administracyjnie, za pomocą prawa, rpzepisów. Na drodze ustaw i rozporządzeń. Do oszczędzania energii i surowców nie można nikogo zmusić - musi to zrobić jego własna sytuacja (koszty) albo ma to wynikać z jego wewnętrznych przekonań, musi do tego dojrzeć. A więc rzetelna edukacja od najmłodszego wieku (zdaje suię jest teraz w szkole taki program przyroda - ale nie wiem czy niedouczeni nauczyciele mogą się tam popisać wiedzą nabytą na "studiach" podyplomowych).

Natomiast jak słyszę o handlu kwotami, emisji CO2, globalnym ociepleniu, CFL to żygać mi się chce. Lud to kupuje bo się zna jak świnia na nawigacji.

 

>Interesem Polski? Hmmm, to dość lokalne myślenie o problemach czy zjawiskach ponadpaństwowych, transgranicznych. Taka pogoda, dziura ozonowa, etc. nie wie, że właśnie przekroczyła granice Polski. Czyli jeśli Polska ma się kierować tylko swoim interesem w ochronie środowiska to dopuszcza to wypuszczanie ścieków do rzek zlewiska Morza Czarnego np., trucie Czechów, Niemców i innych sąsiadów. Jeśli my mamy mysleć i definiować ochronę przyrody tak wąsko, partykularnie i egoistycznie, to automatycznie narażamy się na ponoszenie konsekwencji podobnych działań przez innych.

 

Tak, bo na politykę gospodarczą, ekologiczną Indii, Chin i USA mamy ZEROWY wpływ. Dodatkowo dziki naród chiński prowadzi rabunkową gospodarkę nie licząc się z takimi "kosztami". Ot, czerwona utopia. Akurat co od dziury ozonowej (freonów) udało się ten problem rozwiązać w zasadzie w czasie gdy u nas był jeszcze PRL (przełom l. 80/90) bez udziału Polski. My musimy chronić najpierw naszą przyrodę, problemy o skali globalnej są nieliczne (tylko ta dziura).

 

 

>Molibdenie drogi, my, jako populacja ziemii/ludzkość globalnie. Prosiłym również o wykazanie manipulacji liczbami w tym wypadku? Ja nie potrafię wykazać, policzyć ich prawdziwości, przyznaję, ale skoro Ty je krytykujesz, to rozumiem, że dysponujesz merytorycznymi kontrargmentami/źródłami ..?

 

Ten wskaźnik to jakieś kuriozum. Gdyby to była prawda to zasoby odnawialne wyczerpałyby się w ciągu kilku lat.

 

>No jak to jaki?! Twierdzisz, że emisja CO2 oraz innych szkodliwych gazów

 

CO2 jest bardzo pożytecznym gazem, co łatwo wykazać.

 

>w wyniku rozwoju motoryzjacji nie wpływa na jakość powietrza? Chociażby w miastach? To dlaczego w wielkich metropoliach ogłasza się alarmy smogowe?

 

To po co buduje się metropolie? To jest problem skali, która generuje te problemy.

Dlaczego powstają 12 mln metropolie? Czy to nie jest chore? Jaki jest sens istnienia miast >1-2mln mieszkańców? Wg mnie - żaden. To jest przyczyna choroby. Poza tym, samochodów jest zwyczajnie za dużo a ludzie powinni korzystać z transportu miejskiego i tramwajów, metra.

 

>Dlaczego w Europie Niemcy wprowadzili strefy zielone w miastach?

 

No właśnie, to napisałem powyżej. Metropolia oznacza, że siedzi się w gównie po uszy i narzeka na smród.

 

>Dlaczego wielokrotnie spotkałem się z ograniczeniem prędkości ze względu na smog?

 

Niewie, peirwsze słyszę. W takim przypadku należałoby raczej wyłączyć silnik.

 

>Jak dla mnie to namacalne skutki rozwoju motoryzacji. O tym piszę.

 

Niee, to skutki zagęszczenia ogromnej liczby ludzi i samochodów na niewystarczającej powierzchni. Współczesna motoryzacja jest bardzo w porządku. Nie korzysta z etyliny, dwusuwów, ale wykorzystuje komputerowe sterowanie pracą silnika i katalizatory dopalające spaliny. Tylko czemu prawie każdy obywatel zachodu chce jeździć samochodem wielkości Kamaza z 6-litrowym silnikiem?!

 

>W Polsce już coraz częściej, nie przesadzaj. W Europie to powszechne - zob. Niemcy, cała praktycznie UE.

 

W Rumunii, Rosji i Portugalii też mają po 2 samochody? No cóż, sami kręcą na siebie bicz. Samochodów jest zwyczajnie za dużo.

 

>Z takim podejściem nie podyskutujemy. Tak, ja uważam, że problem wycieku w Zatoce jest także moim problemem.

 

I co zamierzasz z tym zrobić?

 

>Ginie środowisko. Bardziej namacalnie: może kiedyś uda mi się tam pojechać na wakacje, i co - zobaczę cmentarzysko ?

 

E, południowe stany, jakieś nowe orleany, kto by tam chciał jechać. Same czarnuchy pewnie.

 

>A bardziej z naszego polskiego podwórka - katastrofa w Czernobylu - czy to był problem Polski? Przecież to nie unas pierdutnęło? To czego się martwić?

 

To było raz, 25 lat temu i się nie powtórzyło. Tak poważne katastrofy i wypadki w elektrowniach jądrowych to są pojedyncze przypadki w 60-l. historii energetyki atomowej.

 

>Molibden, sorry, ale masz pojęcie jaki potencjał drzemie w produkcji paneli solarnych? Komu się nie opłaca? Europie? No to mamy pecha, bo Chińczykom już się opłaca i są pierwszym producentem paneli na świecie.

 

Im się wszystko opłaca, bo mają zaniżoną wartość juana, najniższe koszty pracy i kradną technologie zachodu. To komunistyczny kapitalizm.

 

>A to dopiero początek boomu, jaki zwiastują fachowcy. W PL to niepopularne jeszcze, ale na zachodzie Europy coraz częściej na dachach widać owe panele. Ktoś musi je wyprodukować. A taka produkcja to nie tylko klepanie taśmowe telefonów komórkowych na licencji - Chińczycy rozwijają w tym sektorze hi-tech i niedługo to my będziemy od nich kupować licencje.

 

Słyszę o tym od jakiś 30 lat i nadal nie widzę szans na takie rozpowszechnienie. Gdzie mam sobie w bloku te panele zamontować? Na ścianach czy na podłodze?

 

>A stworzone w ten sposób miejsca pracy bierzesz pod uwagę? W zakładach produkcyjnych, firmach instalatorskich, globalnie (z uwzględnieniem tzw. efektów ciągnionych)?

 

I znowu zamiast produkować pójdzie w sektor usług. A ten jest zależny od popytu wewnętrznego. Na nowe miejsca pracy nie liczyłbym. Tam i tak Ziutek ze szwagrem dostaną pracę. A u nas się nie opłaca składać paneli, lepiej sprowadzić gotowe z Chin - Chińczyk zrobi to taniej.

 

>Jak słyszę takie 'nie opłaca się' to się serio za głowę łapię i dziwię...

 

A ja liczę i się nie dziwię. Wiesz ile mamy w Polsce rocznie godzin słonecznych? Jakieś 2000h. A zimą ile? W grudniu to jakieś 0,7h dziennie.

 

>Dziś to jeszcze technologia relatywnie droga, ale to kwestia czasu, kilku lat. W naszym klimacie można je spokojnie wykorzystać - pogadaj z kimś kto je ma. Ja znam takich ludzi i chwalą sobie bardzo tą inwestycję.

 

Ja bym wolał tani prąd z węgla albo z łupków, e. geotermalnej. Ja nie znam takich ludzi i nikomu bym nie doradził instalacji solarów.

 

>Wymogi zakładania filtrów wyłapujących dwutlenek węgla i inne szkodliwe gazy ewidentnie źle wpływają na jakość otaczającego Cie środowiska?

 

Filtry wyłapują pyły, ewentualnie SO2. CO2 nie jest szkodliwym gazem. Z CO2 nie trzeba NIC robić - należy go emitować do atmosfery bezpośrednio. Sekwestracja CO2 jest niebezpieczna (możliwość zamachu, awarii), droga i nie rozwiązuje "problemu" (nie istniejącego zresztą realnie).

 

>Polscy naukowcy, którzy opracowali nowatorskie na skalę światową filtry CO2 widać nie podzielali Twojego sceptycyzmu (nie pamiętam w tej chwili szczegółów, musiałbym poszukać).

 

Jacy naukowcy? A może naŁkAwcy? Chodzi Ci może o dr Nazimka? CO2 się nie filtruje - można go oddzielać poprzez sprężeanie ze względu na b. korzystne par. krytyczne (T, p) albo absorbować i desorbować w roztworach MEA i DEA.

 

>Dżisaz...! Dobrowolność? pogarszający konkurencyjność? Nie zależy Ci, by firma któa importuje i wprowadza do obrotu syf chemiczny najpierw zbadała jakie on ma efekty na konsumentów, w tym Ciebie i Twoje dzieci?

 

Nie mam dzieci, psa ani chomika. Obowiązek taki powinien spoczywać na producencie danego związku. Firma nie jest w stanie wykonać takich badań, ani za nie zapłacić. To jest przerzucanie odpowiedzialności na inne, słabsze podmioty. Jeżeli się z czymś nie stykam to mi nie szkodzi. Co innego w miejscu produkcji i wytwarzania, stosowania.

 

>Oczywiście wiesz, że wcześniej owe badania nad wpływem substancji chemicznych wprowadzanych do obrotu przez firmy prowadziły narodowe inspekcje, za pieniądze podatników? Czyli de facto, z Twoich podatków prowadzono badania dla firm, które owymi chemikaliami handlowały. I rozumiem, że to Ci się nie podoba? Wszak przezytałeś dyrektywę Reach i wiesz...

 

A to bardzo dobrze, że państwowe inspekcje to robiły. Przynajmniej nie musiały się przejmować korporacyjnym interesem. Dyrektywy się czytać nie daje, to jest właśnie obślizgły produkt centralistycznej brukselskiej biurokracji.

 

>No jak to jaki?! Twierdzisz, że emisja CO2 oraz innych szkodliwych gazów w wyniku rozwoju motoryzjacji nie wpływa na jakość powietrza?

 

CO2 nie jest szkodliwym gazem... CO2 nie jest szkodliwym gazem... CO2 nie jest szkodliwym gazem...

CO2 nie jest szkodliwym gazem... CO2 nie jest szkodliwym gazem... CO2 nie jest szkodliwym gazem...

 

Spaliny ze sprawnego samochodu są czyste. Zawierają tylko CO2, parę wodną i N2.

 

Wpływ CO2 na tzw. globalne ocieplenie sobie darujmy bo to jest przekręt stulecia.

Bez trudu można udowodnić, że skutki ocieplenia są korzystniejsze dla ludzkości niż ochłodzenia.

A jak ktoś wierzy, że człowiek może już teraz wpływać na globalne zmiany klimatu, to musi mieć ego rozdmuchane jak Al Gore. Przyjmijmy lepiej, że w klimacie dzieją się rzeczy, których wytłumaczyć nie możemy i nie potrafimy. Na Ziemi nie takie rzeczy się zdarzały przez miliony lat. I nikt nie ingerował. Czy to nie zabawne?

Wracając znów do tematu przewodniego - wobec całego mnóstwa problemów społeczno - politycznych wynikających z braku etyki w społeczeństwie, ekologia wydaje się być na dalszym miejscu listy priorytetów - skoro społeczeństwo nie potrafi sprawnie zorganizować sobie transportu, przez co ludzie giną, tracą czas i zdrowie, trudno oczekiwać żeby skutecznie zajęło się jakimiś żabkami i żuczkami.

 

 

Misimor, tyle, że wydaje mi się, że organizacja transportu, sensowna i zrównoważona, wcale nie musi opierać się na konflikcie na lini społeczeństwo-ekologia. Mi chodzi właśnie o to, że żyjemy w czasach, gdzie powinno wydawać się oczywistym, że chroniąc przyrodę dbamy o jakość naszego życia. Także chroniąc żuczki i żabki tak naprawdę dbamy o samych siebie i ludzkość. To iście radzieckie myślenie, że człowiek panuje nad naturą, że właściwie może ją eksploatowac jak mu się podoba i nie ponosić konsekwencji tej rabunkowej gospodarki. Czy zgadzamy się chociaż co do tego, że nie jest przyjemnie żyć w wybetonowanych blokowiskach, gdzie jedynym akcentem zielonym jest żałosne drzewko na wyliniałym skwerku i perlagonie na balkonach?

Przecież budowa autostrady naruszająca jakiś ekosystem niesie negatywne konsekwencje dla ludzi też. Np. zaburzenie stosunków wodnych w danym rejonie na skutek rozgraniczenia jakichś cieków powoduje że ludzie nie mają wody w studni, nie mają czym podlewać etc. A poza tym, uważam, że eliminacja i rabunkowa gospodarka wobec przyrody zubaża jakość życia ludzi. My nie jesteśmy ponad przyrodą - jesteśmy jej częścią, z tym że wydaje się, że tylko niewiele osób to rozumie i podziela ten pogląd.

 

"Zwłaszcza że część postulatów z ową ekologią kojarzonych (Globalne Ocipienie) jest, wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, mega szwindlem przy którego autorach wyłudzacze rent to istne aniołki."

 

Kolejny raz proszę o podanie źródeł krytykujących czy kontestujących fakt występowania globalnego ocieplenia. Ja podałem jakieś źródła, zadałem sobie trud. Oczekuję od Was, adwersarzy rzeczowych argumentów na poparcie Waszych tez. Nie dajcie się prosić kolejny raz!

Powrót po dłuższej przerwie...

Kolejny raz proszę o podanie źródeł krytykujących czy kontestujących fakt występowania globalnego ocieplenia. Ja podałem jakieś źródła, zadałem sobie trud. Oczekuję od Was, adwersarzy rzeczowych argumentów na poparcie Waszych tez. Nie dajcie się prosić kolejny raz!

 

Nie mam konkretnych argumentów, za trudne to dla mnie. Ale cała sprawa śmierdzi.

 

Lindzen napisał 12 kwietnia 2006 w The Wall Street Journal[34]:

Ale jest groźniejsze oblicze karmienia tą gorączką. Naukowcy odstępujący od panikarstwa doświadczyli zaniku dotacji, wyśmiewania ich pracy i zniesławienia jako kukiełki przemysłu, naukowe płotki albo i gorzej. W konsekwencji kłamstwa o zmianie klimatu zyskują zaufanie nawet gdy odfruwają w obliczu nauki, która podobno jest ich podstawą.

 

Podobnie, Timothy F. Ball twierdzi, że sceptycy zeszli do podziemia dla "bezpieczeństwa posady i ze strachu przed odwetem. Nawet na uniwerystecie, gdzie wolność słowa i podważanie dominującej wiedzy jest podobno pożądana, uczeni pozostają cicho"[35].

 

Jeden z sondaży środowiska naukowego odkrył odwrotność problemu - New Scientist odnotowuje, że w ankietach dużo większa frakcja naukowców amerykańskich kosekwentnie twierdzi, że pracodawcy lub rząd USA naciskają na nich aby zaprzeczyli globalnemu ociepleniu wskutek działalności człowieka[19] o ile nie chcą ryzykować utraty dotacji.

 

W odpowiedzi na konsensus nt. globalnego ocieplenia, niektórzy sceptycy porównali teorię z religią[36][37][38], ruchem eugenicznym[39][40] i zdyskredytowanymi teoriami naukowych, takimi jak flogiston[41] i miazma[42].

 

W 2008 Fergus Brown, Roger A. Pielke i James Annan przesłali artykuł zatytułowany "Czy jest zgoda wśród klimatologów nt. IPCC AR4 WG1?" (ang. Is there agreement amongst climate scientists on the IPCC AR4 WG1?)[43]. Wydawane przez Amerykańską Unię Geofizyczną EOS i Nature Precedings. odmówiły publikacji. Pielke napisał: "z tego doświadcznia jest jasne, że edytorzy EOS and Nature Precedings AGU używają swoich stanowisk, aby zataić dowody, że jest większe zróżnicowanie poglądów na klimat i roli człowieka w przemianach klimatu niż zaprezentowane w ograniczonym raporcie IPCC z 2007"[44].

 

Część naukowców w Polsce bez specjalizacji w badaniu zmian klimatu (np. prof. dr hab. Przemysław Mastalerz, specjalista od chemii organicznej; prof. Zbigniew Jaworowski, lekarz-radiolog) skrytykowało podstawowe wnioski IPCC i naukowców je wspierających. Ich zdaniem, za obserwowany obecnie wzrost temperatury odpowiedzialne są procesy naturalne, które nawiedzają Ziemię cyklicznie od co najmniej tysięcy lat, a apele naukowców głoszących tezę wpływu człowieka na klimat mają na celu wywołanie u ludzi strachu, zapewniającego środki finansowe na badania[82][83]. Prof. Zygmunt Kolenda (AGH, specjalista w zakresie metalurgii) twierdzi z kolei, że współczesne techniki obliczeniowe są daleko niewystarczające do poprawnego przewidywania długoterminowych zmian klimatycznych. Podaje też w wątpliwość merytoryczne kwalifikacje IPCC, jako ciała politycznego, a nie naukowego oraz nie zgadza się z tezą o znacznej przewadze liczebnej naukowców popierających wnioski IPCC[84].

 

Komitet Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk zajmujący się geologią w lutym 2009 opublikował stanowisko wskazujące na znaczną liczbę czynników wpływających na klimat Ziemi, niekompletność danych pomiarowych oraz niedoskonałość modeli, konkludując[46]:

Dlatego należy bezwzględnie zachować daleko idącą powściągliwość w przypisywaniu człowiekowi wyłącznej, czy choćby tylko dominującej, odpowiedzialności za zwiększoną emisję gazów cieplarnianych, gdyż prawdziwość takiego twierdzenia nie została udowodniona.

 

Sceptycy globalnego ocieplenia uważają z kolei, że dotacje naukowe przyznawane są preferencyjnie zwolennikom teorii zmiany klimatu. Naukowiec atmosferyczny Reid Bryson w lipcu 2007 powiedział, że "w tym jest dużo pieniędzy... Jeśli chcesz być wybitnym naukowcem, musisz mieć wielu absolwentów i wiele dotacji. Nie dostaniesz dotacji o ile nie powiesz 'a, globalne ocieplenie, tak, tak, dwutlenek węgla'"[102]. Podobnie wyrazili się klimatolog Marcel Leroux[103], Roy Spencer z NASA, klimatolog i współpracownik IPCC John Christy, biogeograf z University of London Philip Stott[104] i monitorująca media w USA Accuracy in Media[105].

 

Prof. meteorologii na MIT Richard Lindzen twierdzi, że "w zimie 1989 Reginald Newell, profesor meteorologii [na MIT], utracił dotację National Science Foundation ze względu na analizy danych, które nie pokazywały ocieplenia netto w ostatnim stuleciu". Lindzen sugeruje również utratę funduszy lub posady wśród czterech naukowców po kwestionowaniu badań związanych z globalnym ociepleniem[106]. Jednak sam Lindzen otrzymywał pieniądze od organizacji energetycznych, np. od OPEC i Western Fuels Association, wliczając "2500 USD dziennie za usługi konsultacyjne"[107], a także dotacje ze źródeł federalnych, m.in. od National Science Foundation, United States Department of Energy i NASA [108].

 

W 2010 roku Komisja Europejska przeznaczyła ponad 6 miliardów euro na finansowanie projektów służacych m.in. opracowywaniu rozwiązań dla problemu globalnego ocieplenia[109].

 

Całość pod

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

>> romekjagoda, 3.09.2010, 11:37

 

Globalnego Ocieplenia nikt rozsądny nie kwestionuje. Wiadomo przecież jak wyglądała sytuacja klimatyczna w XVII wieku - owe sławne sanie do Szwecji.

 

Natomiast Globalne Ocipienie polega na przypisywaniu sprawstwa człowiekowi, emitującemu przecież tylko 3% gazów cieplarnianych. To trochę jak w tym kawale - idą słoń i mrówka przez most, mrówka do słonia - "ale tupiemy!".

Romek nikt Ci nie zabrania wyprowadzic sie z betonu na zadupie, oblozyc dach panelami slonecznymi i najlepiej bez dostepu do netu, bo doprowadzenie i utrzymanie kabli na szczescie jest drogie......

Wez tylko laskawie pod uwage ze te wspaniale ogniwa robione glownie na krzemie (z uwzglednieniem nowej, wspanialej technologii) osiagaja sprawnosc wykorzystania swiatla slonecznego do 20 plus minus pare %. Do tego przerwa energetyczna krzemu ma 1,1eV i szlus. Polscy naukowcy (i inni) chcieliby moze w przyszlosci np. wykorzystac do ogniw np.azotki, ktore w zaleznosci od skladu maja przewe do ponad 6eV, co mogloby dac szanse lepszego wykorzystania spektrum światła, a przy okazji moze i poprawic sprawnosc... Ale poki co to kosztuje...

 

Co prawda i tak naukowcy będą to robić, bo skoro ue daje granty...

 

 

 

>jozwa

Płacisz za drewno 1500 a znajomi za metan (rozumiem, że znasz reakcję spalania metanu) 3000.

 

A twój jeszcze bardziej oszczędzający sąsiad nie płaci nic, bo pali starymi meblami. Pomyśl, może to jest sposób?

 

 

 

Mało tego, jeden taki pali sobie czyściutkim gazem, ale 10ciu wokół smrodzi różnymi syfami, w tym drzewem...

 

Spaliny ze sprawnego samochodu są czyste. Zawierają tylko CO2, parę wodną i N2.

 

 

 

problem w tym, że nie są. Normy euro mówią o pomiarach na biegu jałowym, przy obciążeniu wygląda to całkiem inaczej. Głównie w ekologicznym małopalącym dieslu. Benzyna jest o wiele czystsza, a najprościej, gdyby samochody jeździły na metan.

 

A tak niestety diesel w miastach śmierdzi...

pozdrawiam wszystkich zielonych :)

 

 

Świeżutki zakup wprost z leroya za 3.50 :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>> bady, 04 wrzesień 2010 - 15:40

 

Rzeczywiście diesel kopci sadzą. Tym niemniej jak pali się las iglasty, też do przyrody emitowane są jakieś tam ilości sadzy, tak więc mega-problemu bym z tego nie robił zwłaszcza że pożary lasu są obecnie w zupełnie nie-naturalny sposób gaszone.

>> bady, 07 wrzesień 2010 - 15:40

 

Piękne. Ciekawe czy jest to wynalazek polski czy wszędzie tak sprzedają. Sytuacja podobna jak z lutowaniem ołowiowym - niby nie wolno, ale sprzęt profesjonalny, medyczny i inny o dużej wymaganej niezawodności jest traktowany wyjątkowo, tak więc cynę SnPb w starym stylu ciągle kupić można.

JA to odnoszę wrażenie, czytając niektóre wpiosy w tym wątku, że spora częśc tu piszących wierzy nadal, że dinozaury wcale nie wyginęły. Tak bezesensowna zajadłość w dyskusji charakteryzuje ludzi ograniczonych do powtarzania jedynie sloganów wyborczych i wzrokiem nie sięgającym poza granice własnej miedzy.

To wszystko piękne i ładne,ale należy zadać pytanie -----co Ekolodzy mają obecnie wspólnego z Ekologią ?

Pozornie moje pytanie jest idiotyczne,ale jak przeanalizować działalność ekologów/choćby w Polsce/,to ich działalność można zanegować.

Kasa!

Szkoda,bo ruch to fantastyczny i teoretycznie bardzo pożyteczny.

Niestety tak jak wszystko przesiąkł gnojowicą/choć ta jest niekiedy bardzo pożyteczna/.

:-(

>> bady, 04 wrzesień 2010 - 15:40

 

Rzeczywiście diesel kopci sadzą. Tym niemniej jak pali się las iglasty, też do przyrody emitowane są jakieś tam ilości sadzy, tak więc mega-problemu bym z tego nie robił zwłaszcza że pożary lasu są obecnie w zupełnie nie-naturalny sposób gaszone.

 

 

Żeby tylko sadza szła w atmosferę przy spalaniu takiego lasu iglastego :))

Gdyby jakakolwiek firma na skutek sposobu produkcji emitowała do atmosfery takie pyszności, jak z płonącego (mokrego) lasu iglastego, to zieloni by ich za przyrodzenie powiesili.

Tak ,ale pożar lasu to zrządzenie losu,nieszczęście.

Czy jesteś tak tępy by tego nie zauważyć!

Jak chcesz tych swoich pyszności,to proponuję wąchanie CO2 z rury wydechowej mojej Cytrynki.

Satysfakcja gwarantowana!!!!!!

Słyszeliście, że rząd Angeli Merkel chce wydupczyć partię zielonych i przedłużyć pracę atomówek o chyba 12 lat?

Bo jakby ktoś nie wiedział, zielone niemieckie kocmołuchy jakieś dziesięć lat temu wymyśliły, że dojczland rezygnuje z atomówek na koszt opalania ruskim gazem :)

 

 

Niezły zielony europejski kocioł będzie :)

W skrócie wygląda to tak:

 

niemieckie zielone tłuki rezygnują z atomówek na koszt ruskiego metanu wydzielającego masę CO2.

inne zielone tłuki (europejskie wraz z niemieckimi) wymyślają normy emisji CO2 w europie. Czyli albo Niemcy mają super przydział emisji, albo postrzelili się w kolano i teraz zrobią wszystko, żeby jakoś się wykręcić.

>> Frank 07 wrzesień 2010 - 12:29

 

"Tak ,ale pożar lasu to zrządzenie losu,nieszczęście."

 

Wiesz o tym że istnieją gatunki drzew które nie są w stanie przetrwać bez pożaru lasu co jakiś czas? Jeden z przykładów:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Pewnie znalazłoby się tego więcej, o tym dowiedziałem się przypadkiem jako że jest to jedno z najwyższych drzew na świecie.

 

Tak więc uważałbym z tak kategorycznymi osądami naturalnych w końcu zjawisk.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Piszesz nie na temat,pożar dla lasu bywa zbawieniem ,to fakt.

To odnowienie,odświeżenie.

Ale co to ma wspólnego z produkcją CO2 ?

Dla zwolenników tej produkcji jeszcze raz powtórzę - buski do rur wydechowych.

Pełnia szczęścia!

 

Less, byłbym głupcem zaprzeczając, że problem zależności badań od sponsorów nie istnieje. Wklejony przez Ciebie artykuł pokazuje przypadki zakulisowych nacisków na badaczy. niemniej, ekologia nie jest tutaj odosobnionym przypadkiem i wydaje mi się, że w większości nauk ta zależność niestety istnieje.

Co do prawdziwości, czy skali nacisków to chyba trudno wyrokować czy oceniać rozmiar, ale dobrze że to odnotowałeś.

Z drugiej zaś strony już od lat '90 wiadomo, że istniała technologia pozwalająca ograniczyć spalanie ropy/benzyny do poziomów poniżej 5L/100km w autach osobowych, ale lobbying koncernów naftowych i producentów aut wdrażanie tej technologii wstrzymywał. Także podobne wpływy finansów znaleźć można chyba po obu stronach barykady.

Powrót po dłuższej przerwie...

problem w tym, że nie są. Normy euro mówią o pomiarach na biegu jałowym, przy obciążeniu wygląda to całkiem inaczej. Głównie w ekologicznym małopalącym dieslu. Benzyna jest o wiele czystsza, a najprościej, gdyby samochody jeździły na metan.

 

A tak niestety diesel w miastach śmierdzi...

 

 

Mówiąc o motoryzacji jednak nie zgodzę się, że jedynym problemem są spaliny. Pisaliście, że emitujemy tylko 3% dwutlenku do atmosfery i trudno wiązać to z destabilizacją pogody i klimatu. Trzeba jednak pamiętać, że nasza wiedza o przyrodzie jest wciąż ograniczona i nie potrafimy wyśledzić, jak wielki wpływ owa emisja 3% CO2 ma na delikatną równowagę globalnego ekosystemu.

Zresztą, nie sprowadzajmy dyskusji o problemach ekologicznych tylko do globalnego ocieplenia. Wydaje mi się, że trzeba patrzeć na to szerzej w kategoriach degradacji środowiska naturalnego w ogóle. Weźmy taki boom motoryzacyjny - to nie tylko pare milionów nowych aut na drogach, to również masę surowców wydobytych i przetransportowanych do fabryk, masę zużytego oleju silnikowego, części, kareserii, opon, itd. itp. etc. Globalnie jest to wielkie obciążenie dla środowiska. Nie potrafię wyliczyć ile procentowo, etc. ale tzw. rachunek ciągniony obciążający przyrodę jest jednak znaczny. I stosuje się to do ogółu rozwoju gospodarczego stawiającego za jedyny cel wzrost PKB. To trochę tak, jak z podjeściem do zarabiania pieniędzy przez np. fundusze inwestycyjne - liczy się tylko jaki zysk z inwestycji wygenerują; nie liczy się natomiast to, że podczas owych restrukturyzacji likwidowane są cenne miejsca pracy, że bankrutują rentowne firmy, że powstają bańki spekulacyjne, że liczy się tylko siła pieniądza i zasobność portfela a nie prawdziwa wartość spółek. To oczywiście inna debata, ale takie partykularne i wąskie spojrzenie na problem ekologii i rozwoju gospodarczego prowadzi właśnie do fragmentaryzacji problemu, i w konsekwencji, do takiego jego rozparcelowania, że właściwie nie można mówić, że te małe elementy mają jakikolwiek negatywny wpływ na globalny rozwój sytuacji. To jest bardzo efektywna strategia stosowana często przez wielki biznes, dla którego liczy się wyłącznie dochód, a nie żabki, lasy, powietrze. Niestety, przez media karmieni jesteśmy taką właśnie neo-liberalną ideologią i bezkrytycznie ją przyjmujemy, nie zastanawiając sie, że ktoś ma w tym interes.

Powrót po dłuższej przerwie...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.