Skocz do zawartości
IGNORED

Od 15 listopada zakaza palenia w miejscach publicznych


testosteron

Rekomendowane odpowiedzi

Żadne regulacje prawne nie nadrobią baku umiejętności życia w grupie. Każdy człowiek jest odrębną istotą i nie da się utworzyć jednego, idealnego uwarunkowania prawnego, by wszyscy czuli się happy. W takich przypadkach zawsze najważniejsza jest umiejętność rezygonowania z siebie, wynikająca z poszanowania dla innych. A takich umiejętności coraz bardziej zaczyna brakować. W obecnym systemie wychowawczym ten aspekt ludzkiego zachowania często uważany jest za nieporzebny. Dlatego coraz większe żądania, by władza za nas zrobiła 'dobrze', odgrodziła nas murami od problemów...

A czasami naprawdę nieraz wystarczy spojrzeć uprzejmiej na sąsiada i powiedziec dzień dobry...

Ja obserwuje np. że w pociągach na korytarzach w wagonach dla niepalących nie pali się już. Ćwierć wieku temu palono tam nagminnie.

W biurowcu, w którym pracuję, pożałowania godni nałogowcy okupują toalety i półpiętra na klatce schodowej. Palenie w innych miejscach mogłoby zakończyć się włączeniem systemu przeciwpożarowego.

 

Less, zgoda, ale to zawdzięczasz zakazowi palenia w miejscu pracy, a nie dobrowolnemu i dobrodusznemu zbiorowemu aktowi palaczy.

 

Mój dziadek palił około 2 paczek dziennie i dożył ponad 80. Śmierć miał lekką - żadnej choroby kojarzonego z nikotyną.

Super dla Twojego dziadka. Na pewno wielu palaczy tez dożyło późnego wieku. Ale szkodliwość palenia dla palacza nie jest absolutnie tematem tego zakazu. Dla kontrastu powtórzę: palenie bierne szkodzi postronnym i potrafi spowodować wiele chorób, w tym raka prowadzącego do śmierci.

 

Ogólnie ludzie palą jakby mniej(?).

 

Co potwierdzają statystyki. Mimo spadku, to jednak wciąż znacząca liczba społeczeństwa, a więc problem palenia w przestrzeni publicznej nie jest marginalny.

 

Powtórzę:

palący często przeszkadzali mi i przeszkadzają. Ale jestem przeciwnikiem nadmiaru zakazów i nakazów - powinny istnieć tylko te najbardziej niezbędne.

 

Więc ja również powtórzę: jestem tego samego zdania. Z tym, że zakaz palenia uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu palących do nietrucia niepalących. Gdyby tego problemu nie było, nie było by przecież ani zakazu, ani obecnej dyskusji. Może należy więc spytać, czy jest tu ktoś, kto uważa, że palacze nie zatruwają dymem niepalących? Jeśli są to takie osoby, to rozumiem, że uznają, iż problem w ogóle nie istnieje. Jeśli natomiast istnieje, i brak woli palaczy by ograniczyć trucie postronnych, to czekam na alternatywne propozycje (sensowne) rozwiązania tego problemu.

Powrót po dłuższej przerwie...

>Less

A najsmutniejsze, że jeśli sprawdzi się cokolwiek z tego, co prorokujesz, odbędzie się to przy gromkim aplauzie "zdrowej" części społeczeństwa oraz będzie poparte licznymi argumentami naukowymi i statystycznymi...

Ej no panowie, bez jaj. Less pisze o zakazie sprzedaży cukru, podczas gdy jeden z najbardziej uzależniających narkotyków jest powszechnie dostępny i pozostaje niezakazany? Chyba lubicie sobie po prostu pobiadolić...

Powrót po dłuższej przerwie...

Ej no panowie, bez jaj. Less pisze o zakazie sprzedaży cukru, podczas gdy jeden z najbardziej uzależniających narkotyków jest powszechnie dostępny i pozostaje niezakazany? Chyba lubicie sobie po prostu pobiadolić...

 

Mówisz o seksie? Też jestem zdania, że powinno się go zacząć reglamentować...

:-) dobre dobre Twonk.

Choć, nie jest on zupełnie niezakazany (np. seks przedmałżeński dla katolików), ale fakt: jest powszechny ;-)

 

Z tym że nie zgadzam się, że należy go reglamentować ;)

Powrót po dłuższej przerwie...

Less, zgoda, ale to zawdzięczasz zakazowi palenia w miejscu pracy, a nie dobrowolnemu i dobrodusznemu zbiorowemu aktowi palaczy.

Akurat właściciele prywatnych firm przejmują się takimi zakazami. Zawdzięczam ta czujnikom dymu zainstalowanym w większości pomieszczeń.

 

Z tym, że zakaz palenia uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu palących do nietrucia niepalących.

Z tym, że zakaz używania silników spalinowych uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu kierowców do nietrucia pieszych i cyklistów.

Z tym, że zakaz spalania węgla i innych paliw kopalnych uważam za niezbędny wobec niezdolności stosujących węgiel do nietrucia tych, którzy mają ciepło z elektrociepłowni (trzeba tylko jeszcze sprawdzić, co spala elektrociepłownia!)

Z tym, że zakaz przeklinania uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu przeklinających do powstrzymania się od gorszenia niewinnych niewiast i nieletnich.

Z tym, że zakaz publicznego całowania/obłapiania uważam za niezbędny wobec niezdolności bezwstydnych całujących/obłapiających do powstrzymania się od siania ogólnego zgorszenia.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Zróbmy teraz kolejną nagonkę - tym razem na substancje podobnie rakotwórcze jak tytoń, jakimi są azotyny, a zwłaszcza ich pochodne, nitrozaminy. Wprowadźmy więc szybko zakaz produkcji i obrotu peklowanymi wędlinami (czyli wszystkimi różowymi), a każdą matkę dającą dziecku plasterek szyneczki piętnujmy jako trucicielkę... I wprowadźmy zakaz jakichkolwiek reklam wędlin, za wyjątkiem tych "szarych"... A ewentualne zatrucia jadem kiełbasianym trzeba będzie przeboleć, jako nieuniknione koszty postępu w dążeniu do zdrowia i szczęścia społeczeństwa...

Z tym, że zakaz używania silników spalinowych uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu kierowców do nietrucia pieszych i cyklistów.

Z tym, że zakaz spalania węgla i innych paliw kopalnych uważam za niezbędny wobec niezdolności stosujących węgiel do nietrucia tych, którzy mają ciepło z elektrociepłowni (trzeba tylko jeszcze sprawdzić, co spala elektrociepłownia!)

Z tym, że zakaz przeklinania uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu przeklinających do powstrzymania się od gorszenia niewinnych niewiast i nieletnich.

Z tym, że zakaz publicznego całowania/obłapiania uważam za niezbędny wobec niezdolności bezwstydnych całujących/obłapiających do powstrzymania się od siania ogólnego zgorszenia.

D D D -:))))

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

Akurat właściciele prywatnych firm przejmują się takimi zakazami. Zawdzięczam ta czujnikom dymu zainstalowanym w większości pomieszczeń.

 

 

 

 

Less, to czemu nie było nagonki palaczy kiedy wprowadzano czujniki dymu? Przecież to ograniczało ich wolność już wtedy, ale jakoś wówczas nikt nie protestował. Jeśli mogli przełknąć to haniebne upokorzenie i zejście z paleniem do podzie... yhm sorry do kibli ponieważ czujki przyczyniają się do większego bezpieczeństwa, to czemu nie moga przełknąć kiedy chodzi o zagwarantowanie zdrowia postronnych niepalących?

 

 

Z tym, że zakaz używania silników spalinowych uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu kierowców do nietrucia pieszych i cyklistów.

Z tym, że zakaz spalania węgla i innych paliw kopalnych uważam za niezbędny wobec niezdolności stosujących węgiel do nietrucia tych, którzy mają ciepło z elektrociepłowni (trzeba tylko jeszcze sprawdzić, co spala elektrociepłownia!)

Z tym, że zakaz przeklinania uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu przeklinających do powstrzymania się od gorszenia niewinnych niewiast i nieletnich.

Z tym, że zakaz publicznego całowania/obłapiania uważam za niezbędny wobec niezdolności bezwstydnych całujących/obłapiających do powstrzymania się od siania ogólnego zgorszenia.

 

Twoje prawo uważać co chcesz. Szkoda tylko, że nie widzisz różnicy pomiędzy tym co obecnie do funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki raczej niezbędne (transport, energia), a nałogiem czy hobby jednostek. Poza tym, w odniesieniu do transportu i energii wprowadza się już od dawna drastyczne ograniczenia i regulacje, mimo, że pełnia one dla gospodarki funkcje witalne, podczas gdy w przypadku palaczy takowych podobnych ograniczeń nie można wprowadzić, mimo, że palenie niezbędne do życia i funkcjonowania gospodarki nie jest.

 

Co do reszty zakazów, to nie ma przeszkód byś rozpoczął badania empriczyne nad szkodliwością przeklinania czy całowania publicznego. jestem przekonany, że jeśli przedstawisz miarodajne i naukowe argumenty takie jak te w sprawie palenia, to ktoś da Ci posłuch i zyskasz niezbędne poparcie, by przeprowadzić inicjatywę legislacyjną. Życzę powodzenia.

 

Zróbmy teraz kolejną nagonkę - tym razem na substancje podobnie rakotwórcze jak tytoń, jakimi są azotyny, a zwłaszcza ich pochodne, nitrozaminy. Wprowadźmy więc szybko zakaz produkcji i obrotu peklowanymi wędlinami (czyli wszystkimi różowymi), a każdą matkę dającą dziecku plasterek szyneczki piętnujmy jako trucicielkę... I wprowadźmy zakaz jakichkolwiek reklam wędlin, za wyjątkiem tych "szarych"... A ewentualne zatrucia jadem kiełbasianym trzeba będzie przeboleć, jako nieuniknione koszty postępu w dążeniu do zdrowia i szczęścia społeczeństwa...

 

 

Faktycznie Twonk, przekonałeś mnie. Idąc Twoim tropem domagam się zniesienia zakazu stosowania azbestu w materiałach budowlanych, bo ograniczają wolność przedsiębiorców; postuluję zniesienie przepisów prawa budowlanego, bo ograniczają moje prawo dysponowania własnością; domagam się zniesienia kodeksu drogowego, a przynajmniej ograniczeń prędkości, bo ograniczają moją wolność; domagam się zniesienia przepisów sanitarnych i wymogów higienicznych w restauracjach, sklepach i innych wyszynkach, bo tworzą niepotrzebne bariery wolnej przedsiębiorczości; domagam się zniesienia zakazu posiadania broni palnej, bo powinna być wolność jak w niektórych stanach US; itd. itp.

Całe to pieprzone prawo, to faktycznie nagonka i zasłona dymna. Wróćmy do stanu błogiej anarchii, gdzie nikt nas niczym nie ogranicza, wszyscy są szczęśliwi, uczciwi i się kochają.

Powrót po dłuższej przerwie...

Less, to czemu nie było nagonki palaczy kiedy wprowadzano czujniki dymu?

Wprowadzał je właściciel biurowca. Jak się najemcom nie podoba, mogą się wyprowadzić.

Podobnego dysponowania swoją własnością odmawiasz właścicielom knajp.

 

Poza tym, w odniesieniu do transportu i energii wprowadza się już od dawna drastyczne ograniczenia i regulacje, mimo, że pełnia one dla gospodarki funkcje witalne,

To skandal po prostu, za który wszyscy bezsensownie płacimy.

 

Co do reszty zakazów, to nie ma przeszkód byś rozpoczął badania empriczyne nad szkodliwością przeklinania czy całowania publicznego. jestem przekonany, że jeśli przedstawisz miarodajne i naukowe argumenty takie jak te w sprawie palenia, to ktoś da Ci posłuch i zyskasz niezbędne poparcie, by przeprowadzić inicjatywę legislacyjną. Życzę powodzenia.

No ale to przecież nie ja chce wprowadzać nowe zakazy. Wprost przeciwnie, gdybym był wszechmocnym ustawodawcą, zniósłbym dużą część (jeśli nie większość) istniejących.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Wprowadzał je właściciel biurowca. Jak się najemcom nie podoba, mogą się wyprowadzić.

Podobnego dysponowania swoją własnością odmawiasz właścicielom knajp.

 

Niczego nie odmawiam. Ale idąc Twoją logiką takimi samymi ograniczeniami dla właścicieli knajp są regulacje sanitarne czy techniczne wymogi w zakresie kuchennego wyposażenia. Czemu o to nie podnosisz krzyku?

Poza tym powtarzam, że redukowanie dyskusji o zakazie do debaty nt. właściceli knajp jest odwracaniem uwagi od głownego celu tego zakazu.

 

 

 

No ale to przecież nie ja chce wprowadzać nowe zakazy. Wprost przeciwnie, gdybym był wszechmocnym ustawodawcą, zniósłbym dużą część (jeśli nie większość) istniejących.

 

No to jak to, bo ja powyżej widziałem w Twoim poście, że jednak chcesz wprowadzić zakaz:

 

Użytkownik Less dnia 04.11.2010 - 14:46 napisał

Z tym, że zakaz używania silników spalinowych uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu kierowców do nietrucia pieszych i cyklistów.

Z tym, że zakaz spalania węgla i innych paliw kopalnych uważam za niezbędny wobec niezdolności stosujących węgiel do nietrucia tych, którzy mają ciepło z elektrociepłowni (trzeba tylko jeszcze sprawdzić, co spala elektrociepłownia!)

Z tym, że zakaz przeklinania uważam za niezbędny wobec niezdolności ogółu przeklinających do powstrzymania się od gorszenia niewinnych niewiast i nieletnich.

Z tym, że zakaz publicznego całowania/obłapiania uważam za niezbędny wobec niezdolności bezwstydnych całujących/obłapiających do powstrzymania się od siania ogólnego zgorszenia.

 

więc jak to z Tobą jest Less?

Powrót po dłuższej przerwie...

Nie pamiętam jak to było dokładnie, to jeszcze z podstawówki, w każdym bądź razie przedstawiciele różnych narodowości opowiadali sobie kawały. Wszyscy po każdym się śmiali, tylko nie Wania. Budziło to lekką konsternację, ale jednak nie psuło zabawy. W trakcie opowiadania czwartego dowcipu na długo przed puentą nagle Wania wybuchnął gromkim śmiechem budząc powszechne zaskoczenie.... Polak skomentował: Oho! Wania poniał pierwyj kawał.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Romku, dziękuję. Akurat z tą bronią palną trafiłeś w moje gusta na 100%. ;-)

 

 

Twonk, to intuicja i przeczucia na podstawie konwersacji z Tobą ;-))) Się nie myliłem ;-)

Ale chciałbyś by wszyscy Twoi sąsiedzi też mieli broń palną ogólnodostępną? Bo może to jednak jakoś wyznacza kontekst dla Twojego pragnienia... ;-)

 

pozdrawiam.

Powrót po dłuższej przerwie...

Niczego nie odmawiam. Ale idąc Twoją logiką takimi samymi ograniczeniami dla właścicieli knajp są regulacje sanitarne czy techniczne wymogi w zakresie kuchennego wyposażenia. Czemu o to nie podnosisz krzyku?

 

Bo łatwiej walczyć z czymś, co dopiero nadchodzi, niż z czymś zastanym i ugruntowanym.

W Niemczech i Czechach jest mnóstwo lokali, które polski SANEPID dawno by pozamykał (są takie nawet w Berlinie). No ale Niemcy i Czesi na zdrowie nie narzekają. A i ja mam z niektórych całkiem miłe wspomnienia.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Nie pamiętam jak to było dokładnie, to jeszcze z podstawówki, w każdym bądź razie przedstawiciele różnych narodowości opowiadali sobie kawały. Wszyscy po każdym się śmiali, tylko nie Wania. Budziło to lekką konsternację, ale jednak nie psuło zabawy. W trakcie opowiadania czwartego dowcipu na długo przed puentą nagle Wania wybuchnął gromkim śmiechem budząc powszechne zaskoczenie.... Polak skomentował: Oho! Wania poniał pierwyj kawał.

 

 

Less, dzięki za podpowiedź i koło ratunkowe. Bez Ciebie byłbym się wystawił na pośmiewisko, a tak mogę się razem z Wami posmiać.

Powrót po dłuższej przerwie...

Niczego nie odmawiam. Ale idąc Twoją logiką takimi samymi ograniczeniami dla właścicieli knajp są regulacje sanitarne czy techniczne wymogi w zakresie kuchennego wyposażenia. Czemu o to nie podnosisz krzyku?

 

Bo łatwiej walczyć z czymś, co dopiero nadchodzi, niż z czymś zastanym i ugruntowanym.

W Niemczech i Czechach jest mnóstwo lokali, które polski SANEPID dawno by pozamykał (są takie nawet w Berlinie). No ale Niemcy i Czesi na zdrowie nie narzekają. A i ja mam z niektórych całkiem miłe wspomnienia.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Bo łatwiej walczyć z czymś, co dopiero nadchodzi, niż z czymś zastanym i ugruntowanym.

 

 

No i o to chodzi w kwestii papierosów: od lat można było palić bez zważania na innych, a jak się teraz próbuje to ograniczyć (nie zakazać kompletnie!) to darcie szat niczym Rejtan...

Powrót po dłuższej przerwie...

Romku, ależ oczywiście, że chciałbym, żeby również wszyscy moi sąsiedzi mieli broń pod ręką. ;-) Wbrew pozorom byłoby pewnie bezpieczniej niż teraz.

Nie wiem, czy ogólnie palą ludzie mniej, ale na pewno więcej palą dzieciaki. Zbiera mnie na wymioty jak widzę przed szkolą niekrępująca się grupkę trzynasto/czternastolatków w której przechodzi jeden papieros z przyszczatej mordy pseudohiphopowca po kolei do trzech dziewczynek tego samego wieku. Podpierając się językiem którego podstawą jest k..wa i obfitym pluciem, czują się przy tym niesamowicie cool wchodząc z głupoty w nałóg, którego inni z trudem próbują się pozbywać.

To stan nienormalny.

Chyba nadchodzi dyskusja o dostępności broni.

Romku, wtedy chyba Cię jeszcze nie było na forum, więc poczytaj, żebyś nie zaczynał ze zbyt niskiego poziomu

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

  • Redaktorzy

"W biurowcu, w którym pracuję, pożałowania godni nałogowcy okupują toalety i półpiętra na klatce schodowej. Palenie w innych miejscach mogłoby zakończyć się włączeniem systemu przeciwpożarowego."

 

 

Właśnie tu jest różnica miedzy rozsądnym przepisem a manią awersyjną. Pracodawcy nikt nie zabroniłby zorganizować palarni, z klimatyzacją lub chociaż skuteczną wentylacją, ogrzanej i z fotelami. Jednak nie - palacze muszą dodatkowo zostać przeczołgani. I to też jest dodatkowym argumentem przeciwko nim - bo skoro najwidoczniej nie przeszkadzają im tak poniżające warunki, to faktycznie musi być z nimi coś nie w porzadku, prawda? Tak się tworzy nowych Murzynów - kiedy przypieprzać się do Murzynów starego typu już nie można i nie wypada, a przecież jakichś trzeba mieć. Dlatego patrzę na cały ten biznes z niepaleniem z dużą ostrożnością, bo nigdy nie wiadomo, w którym kierunku pogarda ludu skieruje się następnym razem. Kiedy widzę starszą panią kulącą się z papierosem przed wejściem do budynku, widzę zwykłego człowieka wypędzonego na mróz w imię nowego typu czystości moralnej.

Nie wiem, czy ogólnie palą ludzie mniej, ale na pewno więcej palą dzieciaki. Zbiera mnie na wymioty jak widzę przed szkolą niekrępująca się grupkę trzynasto/czternastolatków w której przechodzi jeden papieros z przyszczatej mordy pseudohiphopowca po kolei do trzech dziewczynek tego samego wieku. Podpierając się językiem którego podstawą jest k..wa i obfitym pluciem, czują się przy tym niesamowicie cool wchodząc z głupoty w nałóg, którego inni z trudem próbują się pozbywać.

 

I gdzie są ich rodzice???

Zakrzyknąłbym jeszcze, gdzie "Gdzie są ich nauczyciele?", ale nie zakrzyknę, bo słyszałem jak to wygląda. Nauczyciel, który zdecydowanie zareaguje, często wylatuje z roboty, więc nic dziwnego, że lepiej wielu rzeczy nie dostrzegać.

 

Nauczycielka w szkole specjalnej widzi, że jeden z agresywnych uczniów bije kolegę. Nie staje w jego obronie. Nie wolno stosować jej siły, a ona chce przecież pracować. Gdyby siłę zastosowałaby, oznaczałoby, że nie potrafi oddziaływać na uczniów pedagogicznie. Wzywa psychologa szkolnego, ten wcale nie zajmuje się ofiarą maltretowaną od dłuższego czasu, tylko gładzi agresora po główce i pyta, dlaczego się tak bardzo zdenerwował.

 

W tej samej szkole WF-Man w podobnej sytuacji chwycił agresora za rękę i przytrzymał. Agresor wrócił z mamusią podobnie nierozgarniętą jak on, a ta poskarżyła się, że nauczyciel stosuje przemoc. Nauczyciel został ukarany.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

"W biurowcu, w którym pracuję, pożałowania godni nałogowcy okupują toalety i półpiętra na klatce schodowej. Palenie w innych miejscach mogłoby zakończyć się włączeniem systemu przeciwpożarowego."

 

 

Właśnie tu jest różnica miedzy rozsądnym przepisem a manią awersyjną. Pracodawcy nikt nie zabroniłby zorganizować palarni, z klimatyzacją lub chociaż skuteczną wentylacją, ogrzanej i z fotelami. Jednak nie - palacze muszą dodatkowo zostać przeczołgani. I to też jest dodatkowym argumentem przeciwko nim - bo skoro najwidoczniej nie przeszkadzają im tak poniżające warunki, to faktycznie musi być z nimi coś nie w porzadku, prawda? Tak się tworzy nowych Murzynów - kiedy przypieprzać się do Murzynów starego typu już nie można i nie wypada, a przecież jakichś trzeba mieć. Dlatego patrzę na cały ten biznes z niepaleniem z dużą ostrożnością, bo nigdy nie wiadomo, w którym kierunku pogarda ludu skieruje się następnym razem. Kiedy widzę starszą panią kulącą się z papierosem przed wejściem do budynku, widzę zwykłego człowieka wypędzonego na mróz w imię nowego typu czystości moralnej.

 

 

Józwa, próbujesz grać na nucie uczuć, emocji i współczucia. Starsza pani, na mrozie, kuląca się pod drzwiami... wypędzona w wyniku czystek moralnych...prawie się wzruszyłem. Ale gdyby nie zakaz to ta sama statystyczna starsza pani trułaby kolegę/koleżanke siedzącą przy biurku obok; w efekcie, moglibyśmy opisywać podobną scenkę z tym, że ta koleżanka na łożu śmierci z rakiem płuc żegnałaby swoją rodzinę. Takie granie na emocjach to zwykły populizm i demagogia. To nie czystki moralne, czy inna eksterminacja niewinnych palaczy, ale względy chociażby medyczne. Więc zanim sięgniesz po tak wyświechtane narzędzia retoryki jak współczucie dla wypędzonej na mróz staruszki, zastanów się dwa razy, proszę.

 

Nie rozumiem też, skąd wyplywa wniosek, że ów zakaz musi koniecznie wypływać z chęci 'przeczołgania' palaczy. Ludzie, przecież Wy sami się piętnujecie. Ja nikogo nie chcę poniżyć, pokazać mu jak jest biedny, nędzny, etc. Dyskutujemy nie o odczuciach, ale o obiektywnych aspektach tego zakazu. Prosze po raz kolejny i jakoś zawsze zwolennicy dymu uciekają od odpowiedzi: podajcie alternatywę dla zakazu, kiedy palacze dobrowolnie nie rezygnują z palenia w miejcu pracy i innych miejscach publicznych.

 

Józwa, chcesz zorganizować palenie fajki na Audioszole - i super. Niech spotkają się ludzie, których to pasjonuje. Ale niekoniecznie wszyscy muszą od razu lubić i chcieć wąchać dym fajkowy. Więc jak popalicie sobie bez narażania innych na dym, to nikt nie będzie was piętnował, prześladował, etc. Po prostu prościej tego się nie da wyjasnić. Ale palacze i zwolennicy zawsze dorobią teorię martyrologiczną, jak to oni są uciśnieni. To niesamowite, jak ten nałóg nadwyręża zdrowie nie tylko cielesne, ale i sposób myślenia...

Powrót po dłuższej przerwie...

W sasiednim miescie obok mojego, (tez gmina Los Angeles) mandat za palenie w centrum (obszar +/- 5x5 ulic) miasta wynosi $100.- Nie jestem pewien, ale nastepne, lub trzecie wykroczenie to oplata rzedu $300.- Jako wieloletni palacz moge powiedziec nowicjuszom, ze te prawa sa uzasadnione i walczycie z juz ogolnie zrozumianym rozmiarem problemu palenia nawet przez samych palaczy. Fajki sa tez zle skonstruowane z opadajacymi malymi fragmentami popiolu, nastepnie smierdza co w przypadku osob chemicznie, lub tradycyjnie nieczyszczacych swojej garderoby w trybie codziennym jest, nazwijmy to po imieniu, dosyc ohydne. Nadal popularne w krajach slowianskich wasy w polaczeniu z dymem, szczegolnie pochodzacym z bezfiltrowca sa tez niezlym krajobrazem, nierzadko tez wypluwajacym nagle kawalek tytoniowego siana z pomiedzy zebow. Dodac mozna tez widoczne efekty na dloniach, ktore bez palenia w duzych ilosciach nie widzialy nigdy szczegolniej dobrej higieny / manicure/u, gdzie czasem jest trudno zidentyfikowac pochodzenie kolorystyki kosci w odcieniu moczu. Nagminne strzepywanie osadu z piersi przez kobiety z rownoleglym chrzakaniem jest niemniej zachecajaca panorama. Mozna jeszcze dodac przerozne metody gaszenia, wyrzucania, pozbywania sie peta, co tez samo w sobie jest oddzielna sztuka ilustrujaca czesto niezla pomyslowosc palaczy. itd, itd.

  • Redaktorzy

"Ale gdyby nie zakaz to ta sama statystyczna starsza pani trułaby kolegę/koleżanke siedzącą przy biurku obok"

 

 

Nic podobnego. Napisałem bardzo wyraźnie, widocznie nie przeczytałeś.

 

Ale widzę że dyskusja idzie w kierunku, który łatwo przewidzieć. Z manią awersyjną nie wygrasz, jako zjawisko społeczne ma ona swoją własną rytmikę i po pewnym czasie albo wygasa, albo redukuje się do znośnego poziomu. Przeciwko zwykłym maniom nic nie mam, gra w karty (obecnie niemal zapomniana, w latach 70. w Polsce rozpowszechnione w zasadzie w każdym towarzystwie) czy zbieranie znaczków (zmarginalizowane gdy wszyscy zrozumieli, że NIE DA SIĘ mieć wszystkich), są to manie z gruntu nieszkodliwe, bo nie skierowane przeciwko nikomu. Natomiast manie awersyjne, w tym antytytoniowa, kierowane są na zewnątrz, ku innym ludziom. Zaczynają sie samorzutnie, jednak często są następnie silnie wspierane. W przypadku manii antytytoniowej na przykład obok całkiem rozsądnych zakazów, zmierzających do rozdzielenia osób palących i niepalących, prowadzi się akcję propagandową bezpośrednio przeciwko ludziom, którzy palą. Mówi się i pisze, ze są za głupi, aby zrozumieć, co dla nich dobre, publikuje się plakaty z obscenicznymi wizerunkami wszystkich możliwych typów nowotworów (w tym również nie mających nic wspólnego z paleniem, ale za to fajnie wyglądających), działacze przebrani za lekarzy opowiadają niekiedy kompletne androny - wszystko w słusznym celu. Mnie to trochę śmieszy, bo wiem jak powstają takie trendy, jednak warto wiedzieć, ze mania podtrzymywana będzie trwała dłużej, a organizowanie innym życia na siłę nie jest czymś, czym porządni ludzie powinni się zajmować. Cała ta propaganda antytytoniowa jest mocno przesadzona, a już wpływ dymu wtórnego, albo wtórno-wtórnego (bo i o takim się mówi), to często kompletne voodoo. Spotkałem sie z opinią, jakoby powietrze wydychane przez osobę, która poprzednio była w jednym pomieszczeniu z palaczem (niepalącym w danym momencie) był szkodliwy. Jak widać prosty człowiek niewiele potrzebuje, wystarczy mu, że coś usłyszy w TV... W USA może ma to sens, bo tam za wszystko można próbować wyrwać odszkodowanie, jednak w Europie ta psychoza wydaje mi sie niecelowa.

A ja wciąż wolę raka płuc (o ile oczywiście go dostanę) od Alzheimera (który bardzo źle znosi obecność nikotyny w organizmie). Każdy ma wybór.

"Ale gdyby nie zakaz to ta sama statystyczna starsza pani trułaby kolegę/koleżanke siedzącą przy biurku obok"

 

 

Nic podobnego. Napisałem bardzo wyraźnie, widocznie nie przeczytałeś.

 

Józwa, przeczytałem. Idź więc do pracodawcy i poproś w imieniu wszystkich palaczy, albo zorganizuj petycję z podpisami, by pracodawca przeznaczył dla Was pomieszczenie, wyposażył w klubowe fotele, z klimatyzacją i wszystkimi innymi gadżetami (najlepiej z dobrym sprzętem audio i barkiem z whisky także ;-) ). Nikt nie będzie miał o to pretensji.

 

 

Ale widzę że dyskusja idzie w kierunku, który łatwo przewidzieć. Z manią awersyjną nie wygrasz, jako zjawisko społeczne ma ona swoją własną rytmikę i po pewnym czasie albo wygasa, albo redukuje się do znośnego poziomu. Przeciwko zwykłym maniom nic nie mam, gra w karty (obecnie niemal zapomniana, w latach 70. w Polsce rozpowszechnione w zasadzie w każdym towarzystwie) czy zbieranie znaczków (zmarginalizowane gdy wszyscy zrozumieli, że NIE DA SIĘ mieć wszystkich), są to manie z gruntu nieszkodliwe, bo nie skierowane przeciwko nikomu. Natomiast manie awersyjne, w tym antytytoniowa, kierowane są na zewnątrz, ku innym ludziom. Zaczynają sie samorzutnie, jednak często są następnie silnie wspierane. W przypadku manii antytytoniowej na przykład obok całkiem rozsądnych zakazów, zmierzających do rozdzielenia osób palących i niepalących, prowadzi się akcję propagandową bezpośrednio przeciwko ludziom, którzy palą. Mówi się i pisze, ze są za głupi, aby zrozumieć, co dla nich dobre, publikuje się plakaty z obscenicznymi wizerunkami wszystkich możliwych typów nowotworów (w tym również nie mających nic wspólnego z paleniem, ale za to fajnie wyglądających), działacze przebrani za lekarzy opowiadają niekiedy kompletne androny - wszystko w słusznym celu. Mnie to trochę śmieszy, bo wiem jak powstają takie trendy, jednak warto wiedzieć, ze mania podtrzymywana będzie trwała dłużej, a organizowanie innym życia na siłę nie jest czymś, czym porządni ludzie powinni się zajmować. Cała ta propaganda antytytoniowa jest mocno przesadzona, a już wpływ dymu wtórnego, albo wtórno-wtórnego (bo i o takim się mówi), to często kompletne voodoo. Spotkałem sie z opinią, jakoby powietrze wydychane przez osobę, która poprzednio była w jednym pomieszczeniu z palaczem (niepalącym w danym momencie) był szkodliwy. Jak widać prosty człowiek niewiele potrzebuje, wystarczy mu, że coś usłyszy w TV... W USA może ma to sens, bo tam za wszystko można próbować wyrwać odszkodowanie, jednak w Europie ta psychoza wydaje mi sie niecelowa.

A ja wciąż wolę raka płuc (o ile oczywiście go dostanę) od Alzheimera (który bardzo źle znosi obecność nikotyny w organizmie). Każdy ma wybór.

 

Józwa, jednak moja teza o wpływie tytoniu na kształtowanie się w głowie palaczy syndromu oblężonej twierdzy się potwierdza za każdym razem, gdy ten temat z palaczami dyskutuję; bez względu na to, czy to kolega, koleżanka, czy mój własny ojciec czy wujek. Nie ma to, jak zarzucić niepalącym manii awersyjnej, czy też innych przypadłości psychologicznych, które uzasadniają własne poczucie bycia męczennikiem i prześladowanym przez społeczeństwo za umiłowanie wolności wyboru, w tym wyboru palenia. Powtórzę więc, bo chyba nie dociera: jako niepalącego nie interesuje mnie, czy wdychasz, wciągasz nosem, czy podajesz sobie tytoń dożylnio - dopóki nie narzucasz mi tego nałogu. W momencie jednak gdy razem z Tobą musze dym wdychać moja tolerancja się kończy. I temu służy ów zakaz, bym nie musiał wdychać tego dymu.

Ale zamiast dyskutować konkretnie, to palacze i zwolennicy dymu (większość, poza niektórymi wyjątkami, które potrafiły krytycznie wyrazic sie w tym wątku o swoim nałogu, albo ściślej - o jego szkodliwości i uciążliwości dla otoczenia) oczywiście uciekają w dyskusję o generalnej tendencji do nakładania zakazów i nakazów, prześladowania wyjątkowych mniejszości, czy też o umiłowaniu wolności... To nie tylko śmieszy (trochę), ale podnosi włosy na głowie, kiedy próbujecie dyskutować z medycznymi faktami ad. szkodliwości biernego palenia. Pomijam inne aspekty typu narzucanie dymu innym, smród i inne doznania estetyczne, które opisał barwnie Jazz.

Co jest takiego w tytoniu, że tak ryje psychikę...?

Powrót po dłuższej przerwie...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.