Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

To na nie-krajowej nie trzeba zwiększać bezpieczeństwa fotoradarami...?

Trzeba zwiekszac budżet. Nazywajmy rzeczy po imieniu koledzy.

?👈

 

To nie dupek, to taki forumowy "medrzec" co to wszystko wie, prawda romkujagodo?

 

Masz prawo do swojej opinii na mój temat. Skoro już obgadaliśmy kim jestem może jakies argumenty w temacie wątku, by nie zostać posądzonym o trollowanie?

Powrót po dłuższej przerwie...

Panowie po co te nerwy?

 

Prawda jest taka, że przepisy i owszem są wkurzające, a zwłaszcza wymuszanie mandatami ich przestrzegania,'

ale druga prawda jest taka, że nie raz i nie dwa sam miałem ochotę wysiąść i pizdnąć w baniak lebiegę,

która ani kierunku nie wrzuci, ani biegu nie zmieni, albo z miejsca ruszyć nie może, albo się wpierdala bez patrzenia,

bo ma do łba telefon przyklejony i prowadzi właśnie bardzo ważną rozmowę pod tytułem "jadę do tesco, coś ci kupić?".

Jakby nie mógł jeden z drugim piździelec przed wyjściem z domu zadzwonić albo z parkingu pod tym tesco za***nym.

Też jeżdżę automatem i mam nawet ciemne szyby, ale telefon zawsze wożę w kieszeni kurtki, która leży w bagażniku,

bo z kim i o czym miałbym gadać przez telefon w samochodzie, to ja szczerze mówiąc nie wiem... no o czym?

 

Druga sprawa, to te nieszczęsne fotoradary. Ponad trzy lata jeździłem bez prawka, które mi zabrali za punkty

i bardzo szybko się nauczyłem jeździć zgodnie z przepisami. Od ponad roku mam nowe prawko i zero punktów.

Można? Można.

A że wnerwia i męczące bywa czasami? No bywa, ale w mieście naprawdę nie ma potrzeby zapierdalania 100km/h,

a na trasie fotoradary zwykle stoją w terenie zabudowanym, gdzie i tak z ustawy jest ograniczenie do pięćdziesiątki,

więc tych skrzynek nie wieszają tam po to, żeby uprzykrzać życie kierowcom i zastawiać na nich pułapki,

tylko wiszą tam po to, żeby jeździć tyle, ile według polskiego prawa o ruchu drogowym można jechać w terenie zabudowanym.

 

Kolejna historia, to jeżdżenie na światłach przez cały rok na okrągło.

Moim zdaniem włączone światła pomagają prawidłowo ocenić odległość i prędkość nadjeżdżających pojazdów

czy to w ruchu miejskim czy tym bardziej w ruchu pozamiejskim, a to na pewno zmniejsza liczbę kolizji i wypadków.

Może nie w statystykach, ale te statystyki nie obejmują przyrostu rok do roku aut jeżdżących po naszych drogach,

więc nie ma w zasadzie większego sensu w nie zaglądać.

 

Podobnie jak nie ma większego sensu zagłębiać się w zasadność obowiązkowego zapinania pasów.

Nikt tego na złość kierowcom nie wymyślił, a najwięcej burzą się ci, którzy chyba jeszcze nie mieli okazji

zaliczyć konkretnego dzwona, po którym musieli kombinerkami własne zęby z deski rozdzielczej wyciągać

albo patrzeć jak umiera człowiek z tchawicą zmiażdżona przez koło kierownicy na przykład.

 

Każdy jest kozak i cwaniak (zwłaszcza w teorii) dopóki nic się nie stanie, nie tylko za kółkiem zresztą,

a przepisy są po to, żeby ich przestrzegać lub je łamać, jak kto woli, ale żeby od razu idiotyzmy, to chyba przesada...

Edytowane przez parantulla
Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Panowie po co te nerwy?

 

Prawda jest taka, że przepisy i owszem są wkurzające, a zwłaszcza wymuszanie mandatami ich przestrzegania,'

ale druga prawda jest taka, że nie raz i nie dwa sam miałem ochotę wysiąść i pizdnąć w baniak lebiegę,

która ani kierunku nie wrzuci, ani biegu nie zmieni, albo z miejsca ruszyć nie może, albo się wpierdala bez patrzenia,

bo ma do łba telefon przyklejony i prowadzi właśnie bardzo ważną rozmowę pod tytułem "jadę do tesco, coś ci kupić?".

Jakby nie mógł jeden z drugim piździelec przed wyjściem z domu zadzwonić albo z parkingu pod tym tesco za***nym.

Też jeżdżę automatem i mam nawet ciemne szyby, ale telefon zawsze wożę w kieszeni kurtki, która leży w bagażniku,

bo z kim i o czym miałbym gadać przez telefon w samochodzie, to ja szczerze mówiąc nie wiem... no o czym?

 

Druga sprawa, to te nieszczęsne fotoradary. Ponad trzy lata jeździłem bez prawka, które mi zabrali za punkty

i bardzo szybko się nauczyłem jeździć zgodnie z przepisami. Od ponad roku mam nowe prawko i zero punktów.

Można? Można.

A że wnerwia i męczące bywa czasami? No bywa, ale w mieście naprawdę nie ma potrzeby zapierdalania 100km/h,

a na trasie fotoradary zwykle stoją w terenie zabudowanym, gdzie i tak z ustawy jest ograniczenie do pięćdziesiątki,

więc tych skrzynek nie wieszają tam po to, żeby uprzykrzać życie kierowcom i zastawiać na nich pułapki,

tylko wiszą tam po to, żeby jeździć tyle, ile według polskiego prawa o ruchu drogowym można jechać w terenie zabudowanym.

 

Kolejna historia, to jeżdżenie na światłach przez cały rok na okrągło.

Moim zdaniem włączone światła pomagają prawidłowo ocenić odległość i prędkość nadjeżdżających pojazdów

czy to w ruchu miejskim czy tym bardziej w ruchu pozamiejskim, a to na pewno zmniejsza liczbę kolizji i wypadków.

Może nie w statystykach, ale te statystyki nie obejmują przyrostu rok do roku aut jeżdżących po naszych drogach,

więc nie ma w zasadzie większego sensu w nie zaglądać.

 

Podobnie jak nie ma większego sensu zagłębiać się w zasadność obowiązkowego zapinania pasów.

Nikt tego na złość kierowcom nie wymyślił, a najwięcej burzą się ci, którzy chyba jeszcze nie mieli okazji

zaliczyć konkretnego dzwona, po którym musieli kombinerkami własne zęby z deski rozdzielczej wyciągać

albo patrzeć jak umiera człowiek z tchawicą zmiażdżona przez koło kierownicy na przykład.

 

Każdy jest kozak i cwaniak (zwłaszcza w teorii) dopóki nic się nie stanie, nie tylko za kółkiem zresztą,

a przepisy są po to, żeby ich przestrzegać lub je łamać, jak kto woli, ale żeby od razu idiotyzmy, to chyba przesada...

 

Parantulla, wiele racji w tym co piszesz. Tego typu podejście do problemu jest zasdne w sytuacji, gdy obywatele ufają państwu, że to państwo dba o ich bezpieczeństwo i troszczy się o ich zdrowie. Tak jest w cywilizowanych krajach, gdzie mandaty wysokie nie są, a już szczeólnie te za niewielkie wykroczenia (np. DE). W PL tego zaufania jednak nie ma, bo nawet państwo nie kryje się z głównym motywem 'fotoradarowania' - ma być kasa, wpływ do budżetu i to założony, nie mniejszy niż; mówia o tym anonimowo policjanci, że dostają prikaz golić za każde gówno. Gówno mnie obchodzi, że gminy łatają tak dziurę budżetową, bo im rząd zabiera; rząd bowiem łupi i gminy i kierowców. To samo państwo łupi kierowców tak samo tylko w innych miejscach. Kładek natomiast i całej infrastruktury bezpieczeństwa za te pieniądze się nie buduje, tylko dokupuje radary. Tak więc nie udawajmy, że pada deszcz, kiedy rząd i samorząd na nas szcza wmawiając nam, że to balsam do skóry, który ma poprawić nasze zdrowie. Bez przesady, ale nie dajmy się zwariować i wyprać sobie mózgi, szczególnie jak jednocześnie twarz firmowa nowych reform minister jaśnieoświecony Nowak sam zapindala po Wawie 100kmh (na pewno w altruistycznych celach poznawczych i rozwoju zawodoweg, by zrozumieć psychikę morderców drogowych).

Powrót po dłuższej przerwie...

Gość masza1968

(Konto usunięte)

...zaufania jednak nie ma, bo nawet państwo nie kryje się z głównym motywem 'fotoradarowania' - ma być kasa, wpływ do budżetu i to założony, nie mniejszy niż; mówia o tym anonimowo policjanci, że dostają prikaz golić za każde gówno...

No ale za jakie gówno na przykład?

Stoi tablica "teren zabudowany"? Stoi. Wiesz ile masz jechać? Wiesz. No to w czym problem i co Ci fotoradar szkodzi?

Jedziesz przepisowo, to Ci mogą naskoczyć, a jak próbujesz być sprytniejszy od innych (użytkowników dróg) to bulisz.

Proste :)

Czy w terenie zabudowanym przejedziesz te dwa kilometry 70 czy 50 na godzinę, to przecież żadna różnica,

a gdyby tam fotoradaru nie było, to i tak każdy by jechał 90 albo 120 i po to właśnie one tam stoją.

Nie po to, żeby kładki budować (na kładki daje UE akurat) tylko po to, żebyś zdjął kopyto z gazu.

A że zaraz masz za plecami wszystkich tych, których wcześniej wyprzedzałeś, to jest inna sprawa

i to faktycznie bywa wkurzające, zwłaszcza jak sobie spojrzysz na wskazania średniego spalania,

ale to tylko potwierdza cały bezsens prucia na złamanie karku i łapania punktów na trasie.

Może i faktycznie jak ktoś tam wyżej wyliczył na odcinku 1000 kilometrów uda się zaoszczędzić godzinkę jazdy,

ale na takich "normalnych" przejazdach typu 300-400 kilometrów (dalej nie jeżdżę, bo mi się już nie chce)

to ile czasu można oszczędzić, dziesięć minut, dwadzieścia, pół godziny? Kosztem dodatkowo przepalonego paliwa

i mandatów za fotki na fotoradarach? No nie wiem, dla mnie to głupota, chociaż nie powiem, że kiedyś

nie jeździłem inaczej, ale to były zupełnie inne czasy, całkiem inne natężenie ruchu, no i zero fotoradarów :D

Dzisiaj jak mam jechać do Gdańska na przykład i sobie policzę wszystkie wiochy po drodze

plus do tego korki i ślimacze tempo już praktycznie od Wejherowa, to mi się nawet nie chce jechać szybciej

niż przepisowe 90km/h, bo to paliwa szkoda bez sensu palić, a wyprzedzają mnie kolesie co prują po 200km/h

i po co ja się pytam, skoro za pięć minut ślamazarnej jazdy i tak im siedzę na zderzaku w jakiejś mieścinie.

Ledwo z niej wyjedziemy, a tamci znowu pedał w podłogę i rura do przodu, mija dziesięć minut i znów się spotykamy...

Przecież to trzeba deklem jakimś być, żeby tak za***rdalać, gdzie i po co? Namęczy się taki czubek, napoci,

ludzi po drodze nawkurwia, bo co chwila komuś się wepchnie przed maskę z wciśniętym hamulcem do oporu,

bo przecież nie widział nabuzowany idiota, że z naprzeciwka coś jedzie i nie zdąży...

No i po 200 kilometrach takiej kretyńskiej jazdy ma satysfakcję, że wjechał do Gdańska o jedną zmianę świateł szybciej

niż ja, a i tak obaj się teraz wleczemy w trzykilometrowym korku, którego końca nie widać. No ale wygrał, szacun :)

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Odcinkowe pomiary faktycznie przyczyniają się do redukcji liczby ofiar:

 

"Jak podaje European Transport Safety Council (ETSC), pierwszym krajem, który wdrożył u siebie systemy odcinkowych pomiarów prędkości, była pod koniec lat 80. Holandia. Za jej przykładem podążyły inne kraje europejskie oraz Australia. Efekty działania systemów są imponujące. Po tym, jak w 2002 r. na autostradzie A13 z Hagi do Rotterdamu zamontowano system odcinkowego pomiaru prędkości, tylko 0,5 proc. aut przekraczało dozwoloną prędkość. O 47 proc. zmalała liczba wypadków. W tunelu Kaisermühlen pod Wiedniem po implementacji systemu liczba wypadków (w porównaniu ze statystykami sprzed trzech lat poprzedzających jego montaż) spadła o 1/3, a liczba ofiar śmiertelnych i osób rannych – o połowę. Włochy rozpoczęły intensywną rozbudowę systemów odcinkowych w 2006 r. Po trzech latach obejmowały ponad 2 tys. km dróg. Już w pierwszym roku liczba ofiar śmiertelnych na włoskich drogach spadła o 51 proc., a ogólną liczbę wypadków zredukowano niemal o 1/3. We Francji niektóre systemy służą tylko do informowania kierowców o przekraczanej prędkości, a nie wystawiania im mandatów. Zdaniem ETSC odcinkowe systemy pomiaru prędkości mają także pozytywne efekty uboczne, m.in. dla środowiska. Systemy zamontowane w okolicach Rotterdamu przyczyniły się do zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza o 5–10 proc."

 

 

Znając naszych oświeconych rządzących ustawią je jednak na autostradzie...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

Są tereny zabudowane i "tereny zabudowane".

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Czasem obecność tablicy jest jak najbardziej uzasadniona, a czasem mamy drogę, gdzie spokojnie możnaby wytyczyć dwa pasy w każdym kierunku i chodnik oddzielony od drogi trzymetrowym rowem. W obydwu przypadkach ograniczenie wynosi 50km/h.

 

Czasem, aczkolwiek niezbyt często, spotkać można teren zabudowany, gdzie znak informuje o dopuszczalnej prędkości np. 70km/h, jeśli warunki na to pozwalają. I to jest logiczne...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

No ale za jakie gówno na przykład?

 

Chodziło mi o wypowiedź policjanta (teraz nie mogę znaleźć na yt), że mają wykonac plan - czy to za przekroczenie o 2 kmh, czy przejście na pasach - ma być mandat, nie pouczenie. Jak znajdę to wkleję.

 

A gdzie standardy użytkowania fotoradaru zgodne ze specyfikacją?

Tego typu filmów dokumentujących zapewnianie bezpieczeństwa jest masę.

 

Stoi tablica "teren zabudowany"? Stoi. Wiesz ile masz jechać? Wiesz. No to w czym problem i co Ci fotoradar szkodzi?

 

Często stoi, bardzo często... Tak, że jadąc przepisowo 300km to jest całodzienna wyprawa ponad 8h.

Właśnie o to chodzi, że wiem ile mam jechać, bo dopasowuję prędkość do sytuacji na drodze - skupiam się na ocenie sytuacji, czasem pojadę wolniej niż limit pozwala (bo np. droga rozwalona, albo chodnikiem idzie przedszkole na spacer), a czasem jadę szybciej, bo np. w takim terenie całe 3 chałupy 200m od drogi oddalone stoją. Fotoradar może szkodzić w tym sensie, że nie raz widziałem ostre hamowanie przed nim i niebezpieczne sytuacje z tego wynikające. Nie widziałeś nigdy śladów ostrego hamowania przed fotoradarem, prawda?

A jak jeździłeś bez prawka, jak nabijałeś punkty - zabiłeś kogoś? Teraz też jeździsz w każdej pipidówie 50kmh? Zawsze?

Powrót po dłuższej przerwie...

Może i faktycznie jak ktoś tam wyżej wyliczył na odcinku 1000 kilometrów uda się zaoszczędzić godzinkę jazdy,

ale na takich "normalnych" przejazdach typu 300-400 kilometrów (dalej nie jeżdżę, bo mi się już nie chce)

to ile czasu można oszczędzić, dziesięć minut, dwadzieścia, pół godziny? Kosztem dodatkowo przepalonego paliwa

i mandatów za fotki na fotoradarach? No nie wiem, dla mnie to głupota, chociaż nie powiem, że kiedyś

nie jeździłem inaczej, ale to były zupełnie inne czasy, całkiem inne natężenie ruchu, no i zero fotoradarów :D

Dzisiaj jak mam jechać do Gdańska na przykład i sobie policzę wszystkie wiochy po drodze

plus do tego korki i ślimacze tempo już praktycznie od Wejherowa, to mi się nawet nie chce jechać szybciej

niż przepisowe 90km/h, bo to paliwa szkoda bez sensu palić, a wyprzedzają mnie kolesie co prują po 200km/h

i po co ja się pytam, skoro za pięć minut ślamazarnej jazdy i tak im siedzę na zderzaku w jakiejś mieścinie.

Ledwo z niej wyjedziemy, a tamci znowu pedał w podłogę i rura do przodu, mija dziesięć minut i znów się spotykamy...

Przecież to trzeba deklem jakimś być, żeby tak za***rdalać, gdzie i po co? Namęczy się taki czubek, napoci,

ludzi po drodze nawkurwia, bo co chwila komuś się wepchnie przed maskę z wciśniętym hamulcem do oporu,

bo przecież nie widział nabuzowany idiota, że z naprzeciwka coś jedzie i nie zdąży...

No i po 200 kilometrach takiej kretyńskiej jazdy ma satysfakcję, że wjechał do Gdańska o jedną zmianę świateł szybciej

niż ja, a i tak obaj się teraz wleczemy w trzykilometrowym korku, którego końca nie widać. No ale wygrał, szacun :)

Wszystko zależy od warunków na drodze - w gęstym ruchu rzeczywiście wyprzedzanie co chwila nie przynosi wielkich zysków czasowych.

 

Ja jednak mam za sobą akcje typu rano wyjazd do Szczecina (spod Wawy), ze sprzętem więc samolot czy pociąg nie wchodził w grę, na miejscu 6 - 8h pracy i powrót, i to długo przed wybudowaniem A2 (oraz postawieniem fotoradarów). W obie strony przeciętna prędkość rzędu 100kph bez odliczeń.

 

Gdybym jechał zgodnie z przepisami, pewnie bym już nie żył - przedłużona o kilka godzin jazda, plus nuda ciągłego turlania się 90kph - to prosta recepta na zaśnięcie za kierownicą. Niestety istnieje pojęcie "zombie mode" kiedy kierowca musi za długo jechać z "nudną" prędkością o wiele poniżej możliwości drogi i samochodu. Na pytanie dlaczego "specjaliści" od ruchu drogowego nie biorą tego pod uwagę, prowadząc swoją wojnę z prędkością, jedyne racjonalne odpowiedzi oznaczają prawdziwe cele inne od deklarowanych.

ale na takich "normalnych" przejazdach typu 300-400 kilometrów (dalej nie jeżdżę, bo mi się już nie chce)

to ile czasu można oszczędzić, dziesięć minut, dwadzieścia, pół godziny? Kosztem dodatkowo przepalonego paliwa

i mandatów za fotki na fotoradarach? No nie wiem, dla mnie to głupota, chociaż nie powiem, że kiedyś

nie jeździłem inaczej, ale to były zupełnie inne czasy, całkiem inne natężenie ruchu, no i zero fotoradarów :D

Dzisiaj jak mam jechać do Gdańska na przykład i sobie policzę wszystkie wiochy po drodze

plus do tego korki i ślimacze tempo już praktycznie od Wejherowa, to mi się nawet nie chce jechać szybciej

niż przepisowe 90km/h, bo to paliwa szkoda bez sensu palić, a wyprzedzają mnie kolesie co prują po 200km/h

i po co ja się pytam, skoro za pięć minut ślamazarnej jazdy i tak im siedzę na zderzaku w jakiejś mieścinie.

Ledwo z niej wyjedziemy, a tamci znowu pedał w podłogę i rura do przodu, mija dziesięć minut i znów się spotykamy...

Przecież to trzeba deklem jakimś być, żeby tak za***rdalać, gdzie i po co? Namęczy się taki czubek, napoci,

ludzi po drodze nawkurwia, bo co chwila komuś się wepchnie przed maskę z wciśniętym hamulcem do oporu,

bo przecież nie widział nabuzowany idiota, że z naprzeciwka coś jedzie i nie zdąży...

No i po 200 kilometrach takiej kretyńskiej jazdy ma satysfakcję, że wjechał do Gdańska o jedną zmianę świateł szybciej

niż ja, a i tak obaj się teraz wleczemy w trzykilometrowym korku, którego końca nie widać. No ale wygrał, szacun :)

 

Są takie sytuacje jak piszesz, ale ten wjazd o jedną zmianę świateł szybciej to mniej więcej na trasach typu zakopianka. Na innych trasach w PL rozsądna jazda z przekraczaniem przepisów vs. zwalnianie do 50kmh i 90kmh poza terenem zabud. to różnica większa niż piszesz. Zresztą wielu kierowców przy 50kmh jest bardziej rozproszonych niż przy 80kmh - zaczyna bawić się radiem, albo po prostu popada w stan 'pre-letargowy', bo nic się nie dzieje po prostu. Nikt nie pisze o piratowaniu wszędzie gdzie się da, ale nie bądźmy hipokrytami i nie udawajmy, że władza dba o nasze bezpieczeństwo, a nie o swoją kasę.

 

Wszystko zależy od warunków na drodze - w gęstym ruchu rzeczywiście wyprzedzanie co chwila nie przynosi wielkich zysków czasowych.

 

Ja jednak mam za sobą akcje typu rano wyjazd do Szczecina (spod Wawy), ze sprzętem więc samolot czy pociąg nie wchodził w grę, na miejscu 6 - 8h pracy i powrót, i to długo przed wybudowaniem A2 (oraz postawieniem fotoradarów). W obie strony przeciętna prędkość rzędu 100kph bez odliczeń.

 

Gdybym jechał zgodnie z przepisami, pewnie bym już nie żył - przedłużona o kilka godzin jazda, plus nuda ciągłego turlania się 90kph - to prosta recepta na zaśnięcie za kierownicą. Niestety istnieje pojęcie "zombie mode" kiedy kierowca musi za długo jechać z "nudną" prędkością o wiele poniżej możliwości drogi i samochodu. Na pytanie dlaczego "specjaliści" od ruchu drogowego nie biorą tego pod uwagę, prowadząc swoją wojnę z prędkością, jedyne racjonalne odpowiedzi oznaczają prawdziwe cele inne od deklarowanych.

 

Dokładnie w tym samym czasie, niezależnie od siebie napisaliśmy prawie dokładnie to samo. Nie mam więcej pytań.

Powrót po dłuższej przerwie...

Niezmiennie uważam, ze jedną z kluczowych jest płynność jazdy.

 

Przykładem niech będzie Trójmiasto.

Odcinek Gdynia-Sopot-Gdańsk( od głównego do głównego jest +- 25km)

 

Nie miałbym żadnych zastrzeżeń do ograniczenia prędkości do 50 km/h, gdyby można w/w odcinek przejechać płynnie za pomocą inteligentnej sygnalizacji czy też tzw. zielonej fali.

Przy dobrych warunkach pogodowych, poruszając się z max 50km/h włączam tempomat i teoretycznie przejeżdżam w/w odcinek w... 30 - 40 minut!Jadę równo, bez przyspieszania/hamowania, spalanie poprzez użycie tempomatu jest sporo mniejsze i bezpieczniej dla wszystkich.

Obecnie przejechanie samej Gdyni może być dłuższe!

 

To dla mnie ma sens.

Tylko po co inwestować w tego typu rozwiązania.Dymanko jest ciekawsze.

Nie widziałeś nigdy śladów ostrego hamowania przed fotoradarem, prawda?

Nie widziałeś nigdy niebieskiego prostokąta z narysowanym białym radarem i napisem "na odcinku 400m" prawda?

No kurde co mam Ci powiedzieć? Jak się znaków nie widzi, to się za kółko nie siada.

 

A jak jeździłeś bez prawka, jak nabijałeś punkty - zabiłeś kogoś? Teraz też jeździsz w każdej pipidówie 50kmh? Zawsze?

Jeżdżąc bez prawka taki wyrobiłem sobie nawyk i to bardzo szybko.

Nie z obawy o życie moje lub czyjeś i nie z troski o przestrzeganie przepisów ruchu drogowego,

tylko po prostu z obawy o to, że radar pstryknie mi fotosa i będę musiał zapłacić mandat,

a tam trzeba wpisać serię i numer prawa jazdy (którego nie miałem) lub się z nim zgłosić na komendę.

Na trasie jechałem 90 z tych samych powodów, żeby uniknąć przykrych przygód w postaci

zatrzymania do kontroli przez patrol, który wysadzi mnie z gabloty i ją odholuje na swój parking,

a na do widzenia wysmaruje nie jakiś tam mandat na kilka setek, tylko kolegium na kilka klocków.

Tak, przyznaję się bez bicia, jeździłem przepisowo, żeby uniknąć kłopotów związanych z brakiem prawka,

ale przy okazji zauważyłem, że jeżdżenie zgodnie z przepisami (niech będzie, że niekiedy durnymi i bez sensu)

to naprawdę nic trudnego, a jeżdżenie z pedałem w podłodze od startu do mety (teraz, nie 10 czy 20 lat temu)

tak naprawdę nie przynosi żadnego wymiernego pożytku, zwłaszcza na średniodystansowych przejazdach.

 

Owszem, zdarza się, że celowo i całkiem świadomie łamię przepisy dotyczące ograniczenia prędkości,

ale robię to tylko dlatego, że w danej chwili mam akurat taką ochotę, a nie sobie wmawiam jakieś historie

ile to ja cennego czasu oszczędzę jak na odcinku 12 kilometrów, zamiast przepisowych 90 pojadę 180.

Dla mnie to nie robi żadnej różnicy czy ja z Koszalina do Poznania będę jechał zgodnie z przepisami 4 godziny i 5 minut

czy na wyjeździe z każdej wiochy będę miał 160 na liczniku i trzymał je równo do kolejnego Pierdziszewa z radarem,

żeby przejechanie tej samej trasy mi zajęło 3 godziny i 45 minut z nieplanowanym tankowaniem po drodze,

a ta kto niestety wychodzi, o czym miałem okazję się przekonać jakieś trzy czy cztery tygodnie temu.

Nawet ta godzina urwana z jedenastogodzinnej trasy, no to co to jest za oszczędność tak realnie patrząc?

 

Kiedyś dawno temu (ze 20lat już będzie) jeździłem do roboty codziennie po 76 kilometrów w jedną stronę

i nawet na takim gównianym odcinku w jeszcze bardziej gównianym aucie marki FSO Polonez

miało znaczenie ile się jedzie, bo tę samą trasę można było jechać przepisowo ponad godzinę,

a można było krócej niż 45 minut, ale powtarzam po raz kolejny,to były całkiem inne czasy,

kiedy fotoradary nikomu się nawet nie śniły, patrole drogówki stały latami w tym samym miejscu,

a samochodów na drodze była może 1/5 tego co jest teraz. O i wtedy to się jeździło. A teraz?

Teraz nie ma szans, żeby ten odcinek przejechać w mniej niż godzinę, bo po drodze stoi chyba z sześć radarów,

a po trasie non stop latają przynajmniej dwa nieoznakowane radiowozy, to ile i gdzie pociśniesz?

Jak ktoś ma obcykane tematy, to może z 10 kilosów przejedzie "trochę szybciej" to ile czasu oszczędzi?

Edytowane przez parantulla
Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Jeżdżąc bez prawka taki wyrobiłem sobie nawyk i to bardzo szybko.

Nie z obawy o życie moje lub czyjeś i nie z troski o przestrzeganie przepisów ruchu drogowego,

tylko po prostu z obawy o to, że radar pstryknie mi fotosa i będę musiał zapłacić mandat,

a tam trzeba wpisać serię i numer prawa jazdy (którego nie miałem) lub się z nim zgłosić na komendę.

Na trasie jechałem 90 z tych samych powodów, żeby uniknąć przykrych przygód w postaci

zatrzymania do kontroli przez patrol, który wysadzi mnie z gabloty i ją odholuje na swój parking,

a na do widzenia wysmaruje nie jakiś tam mandat na kilka setek, tylko kolegium na kilka klocków.

Tak, przyznaję się bez bicia, jeździłem przepisowo, żeby uniknąć kłopotów związanych z brakiem prawka,

 

No to po co głodne kawałki o związkach radarów z bezpieczeństwem?!

 

ale przy okazji zauważyłem, że jeżdżenie zgodnie z przepisami (niech będzie, że niekiedy durnymi i bez sensu)

to naprawdę nic trudnego,

 

Skłonny jestem powiedzieć, że to kwestia osobnicza. Może masz silny charakter? Ja tam przyznaje się bez bicia - priorytetem jest dla mnie dopasowanie prędkości do warunków i mozliwości na drodze. Zwalnianie do 50kmh w każdej pipidówie kończy się regularnie wyprzedzaniem mnie w tejże przez TIRy. Ani to bezpieczne dla nich, ani dla mnie, ani dla mieszkańców Pipidówy.

 

a jeżdżenie z pedałem w podłodze od startu do mety (teraz, nie 10 czy 20 lat temu)

tak naprawdę nie przynosi żadnego wymiernego pożytku, zwłaszcza na średniodystansowych przejazdach.

 

O ile uważnie czytam, to nikt o pedałowaniu w podłogę nie mówił.

 

Nawet ta godzina urwana z jedenastogodzinnej trasy, no to co to jest za oszczędność tak realnie patrząc?

 

Dobra, napiszę to, mimo, iż wiem, że zaraz jacyś kapelusznicy niedzielni się przyczepią. Jadąc trasę 1300 km przez m.in. całe Niemcy ujęcie kilku godzin jest warte świeczki bo

-jadę krócej, jestem mniej zmęczony, szczególnie pod koniec, gdy koncentracja jest kluczowa a jej brak może powodować przyśnięcie;

- jadę bardziej skupiony;

- szybsza jazda eliminuje konieczność stawania na drzemkę, co pojawiało sie często przy średnim tempie jazdy 130-140kmh.

 

Obecnie mogę sobie pozwolić, by na autostradzie grzać ile fabryka dała; ale zawsze zwalniam gdy są ograniczenia typu roboty, etc. Jadę przepisowo, ale szybko. Dzieki temu droga ta zajmuje mi 9h, a nie 14h (wliczając częstsze postoje na kawę, konieczność drzemki, etc.).

 

W mniejszym stopniu, ale również stosuje się to w PL. Jadąc 400 km w PL przepisowo różnica to nie jest 15 min, ale często ponad godzina i więcej. Można jeździć rozsądnie szybko i bezpiecznie. Jak pisało wielu tutaj, płynność jazdy też ma znaczenie. A jazda typu 50kmh przez 5km (teren zabudowany), 90kmh 5 km, 30kmh przez 3 km (bo ktoś zapomniał zdjąć znak po robotach zakończonych 6 miesięcy temu) jest bezsensem i mordęgą.

 

Jak ktoś ma obcykane tematy, to może z 10 kilosów przejedzie "trochę szybciej" to ile czasu oszczędzi?

 

Oczywiście, że są odcinki że nie ma to sensu. Ale cała Polska to nie jest taki odcinek jednak.

Powrót po dłuższej przerwie...

Ja niestety jak mam jechac autostrada 130km/h to dostaje tzw zombie mode...niby patrze ale tak z lekkim dystansem. To jest NIEBEZPIECZNE !

Zdecydowanie wystarcza mi predkosc ok 160km/h - jade bardziej skoncentrowany. Wielu moich znajomych tez tak ma...

 

W miescie kolo szkol przedszkoli itd..jezdze powoli. Sam mam dzieci wiec wiem do czego sa zdolne.

Ale na boga...na dwumasmowej drodze na morene jest 50km/h...i stoja z laserem tylko dlatego ze kazdy (nawet autobusy) wala tam wiecej !

Parantulla, zatraciłeś swoją trzeźwość obserwacji... ;)

 

Są ulice gdzie prędkość oznakowana na znakach pionowych widnieje 70, 80 km/h. Za chwilę z niewyjaśnionych przyczyn widnieje znak 50 km/h aby za moment ponownie było 70, 80...

Oczywiście fotoradar stoi w miejscu gdzie jest 50. Jeden ch*j wie w jaki obszar jest wymierzona oś radaru i czy w ogóle jest się w stanie zwolnić z 70 do 50 na odcinku 10m. Dodam, że znak 50 km/h jest tak umieszczony, że go nie widać z wystarczającej odległości (zakręt, górka, zasłonięcie...).

 

Zwiększanie bezpieczeństwa polega na tym, że... ostro hamujący powodują zagrożenie stłuczkami.

Ciągłe hamowanie i przyśpieszanie powoduje dodatkową emisję szkodliwych gazów do atmosfery, pylenie ścieranych klocków i okładzin hamulcowych, zwiększone zużycie paliw, wzrost hałasu.

Efekty jak widać są zajebiste!

 

Ale fotoradary nie tylko są w terenie zabudowanym. Są na drogach szybkiego ruchu!

Nowy pomysł na pomiar odcinkowy to takie samo kuriozum jak wyżej, wszak będzie instalowany na najlepszych, patrz; najszybszych drogach.

To absurd aby zmniejszać przepustowość stworzonych do tego dróg!

Widzę ,że zdroworozsądkowych forumowiczów przybywa, to cieszy, nie wzieliście jeszcze jednego pod uwagę, idiotyzmem motoryzacyjnym jest jazda po wypiciu alkoholu.Polacy niestety znowu przodują w statystykach i wypadkach.To jest chyba najgroźniejsze i najgłupsze niż nawet radary ukryte w kozach na śmieci.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Adam Sikora

, idiotyzmem motoryzacyjnym jest jazda po wypiciu alkoholu.Polacy niestety znowu przodują w statystykach i wypadkach.To jest chyba najgroźniejsze i najgłupsze niż nawet radary ukryte w kozach na śmieci.

 

To jest dla mnie straszne! To jest pole do popisu dla ustawodawcy ktory powinien dbac o bezpieczenstwo tych nie pijacych.

A nie tylko wyciagac lape po kase dla "piratow drogowych" - bo jechal 66km/h zamiast 60...

 

Jesli ktos ma watpliwosci po co ta maszynka fotoradarowa jest stworzona to prosze zapoznac sie z opinia prawnika :

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Jak widac brak logiki podstaw prawnych a kasa leci...

w skrócie:

"PROSZĘ PAŃSTWA, ORGAN NIE POUCZAJĄC NAS W WEZWANIU PO PROSTU ŁAMIĄC PRAWO WYŁUDZA OD NAS PIENIĄDZE lub PAKUJE NAS W KŁOPOTLIWE POSTĘPOWANIE SĄDOWE MOGĄCE SKUTKOWAĆ JESZCZE WIĘKSZĄ GRZYWNĄ, bo oczywiście nikomu nigdy do tej pory nie przyszło do głowy by powołać się przed sądem na brak pouczenia.

 

 

 

Pouczenia także nie było, ponieważ zatajono nasze prawa, by od nas wyłudzić masę kasy.

 

!!!!!

 

Zgodnie z nimi nie musimy w ogóle odpowiadać na wezwanie organu, odsyłać jakichkolwiek deklaracji lub współpracować w jakikolwiek sposób, ponieważ to organ prowadzi postępowanie wyjaśniające, to organ musi nam udowodnić, że to my popełniliśmy wykroczenie, że to MY jesteśmy na tej fotografii i że to MY zaparkowaliśmy pojazd w złym miejscu i dopiero gdy udowodni (czyli znajdzie kierującego) może nas obciążyć mandatem."

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Robert Gdansk

Bardzo dobra i efektywna kara jest poprostu natychmiastowe zabranie prawo jazdy okresowe np. na 1 miesiac lub 3 miesiace , lub nawet na stale.

 

Czesto bez prawa jazdy nie mozesz pracowac, a jak nie mozesz pracowac to i nie masz pieniedzy....bardzo bolesna kara :)

Edytowane przez Adam Sikora

Bardzo dobra i efektywna kara jest poprostu natychmiastowe zabranie prawo jazdy okresowe np. na 1 miesiac lub 3 miesiace , lub nawet na stale.

 

Czesto bez prawa jazdy nie mozesz pracowac, a jak nie mozesz pracowac to i nie masz pieniedzy....bardzo bolesna kara :)

 

Tak..ale pija bogaci bo maja na lapowki a biedni kasy nie maja i tak...wiec...

Dla mnie zlapani na jezdzie alkoholowej powinni przepracowac spolecznie pol roku (np w hospicjum czy szpitalu przy ofiarach wypadkow). Dostac mega grzywne by kieszen zabolalo. I co najwazniejsze. Recydywa (czyli drugi raz zlapani) dozywotnio tracic mozliwosc prowadzenia pojazdu!

Tak, że jadąc przepisowo 300km to jest całodzienna wyprawa ponad 8h.

 

zdarzyło mi się kiedyś regularnie pokonywać odcinek Wwa-Katowice. Czyli akurat 300 km. I wyszło, że za***rdalając z butem w podłodze oszczędzam ok 15 minut na całej trasie w porównaniu do spokojnej jazdy 110-130 i zwalniając mocno w zabudowaniach. Podobnie, jak nie bardziej spowalnia nasilenie ruchu, bo po poboczu nie będziesz wyprzedzał lecąc 160-180 i tyle. Spalanie rośnie a nerwy są, bo cały czas trzeba wypatrywać, czy gdzieś tam nie stoją panowie z pomiarem (nie miałem cb).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Komentarz samego bohatera artykułu:

 

"Tomek Motyliński : Trochę tu nieścisłości. Sąd uznał, że co do zasady zgadza się ze mną (zasady, czyli urządzenia używane są nielegalnie), ale też uznał, że Policjant nie potrzebuje wcale radaru, może oceniać na oko. Ot taki farmazon. Nagranie tego co bredziła pani sędzia opublikowane na

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

No to po co głodne kawałki o związkach radarów z bezpieczeństwem?!

Przeca ja nigdzie ani słowem nie wspomniałem o związkach radarów z bezpieczeństwem.

Dziwi mnie tylko, że nasze forumowe asy przestworzy w innych wątkach się przechwalają

jakich to cudów za kółkiem mnie wyprawiają w sytuacji zagrożenia,

gdzie zwykle nie ma czasu nawet na porządne zaciśnięcie zwieraczy,

a oni potrafią w tym czasie chłodno kalkulować, analizować i wykonywać po kilka operacji,

żeby na przykład jadąc 120km/h po łuku wyprowadzić auto z poślizgu na oblodzonej nawierzchni

albo uciec spod rozpędzonej ciężarówki, która zaraz na nich się właduje i inne tego typu historie,

a tutaj nagle same biedne żuczki, którym wielki problem sprawia zwolnienie z 70 do 50 na odcinku 100 metrów...

 

zdarzyło mi się kiedyś regularnie pokonywać odcinek Wwa-Katowice. Czyli akurat 300 km. I wyszło, że za***rdalając z butem w podłodze oszczędzam ok 15 minut na całej trasie w porównaniu do spokojnej jazdy 110-130 i zwalniając mocno w zabudowaniach. Podobnie, jak nie bardziej spowalnia nasilenie ruchu, bo po poboczu nie będziesz wyprzedzał lecąc 160-180 i tyle. Spalanie rośnie a nerwy są, bo cały czas trzeba wypatrywać, czy gdzieś tam nie stoją panowie z pomiarem (nie miałem cb).

No dokładnie o tym cały czas gadam, że na normalnej publicznej drodze z jednym pasem ruchu w każdą stronę,

po pierwsze nie ma gdzie docisnąć (nie licząc pojedynczych i najwyżej kilometrowych odcinków prostych)

a po drugie ile by nie deptał, to i tak za chwilę musi zwolnić i się wlec równo ze wszystkimi przez kolejne 5 czy 10km,

a więc średnia prędkość z takiego przejazdu, to nie wyjdzie np. 120km/h jak to się niektórym wydaje,

tylko może 70km/h w porywach do 80km/h i nie urwie więcej jak 15-20 minut na 300 kilometrach choćby się zesrał,

a paliwa napali pół zbiornika ekstra i przed metą jeszcze będzie musiał się zatrzymać na tankowanie

podczas którego z wielkim zdziwieniem będzie patrzył na przejeżdżające obok auta, które po drodze wyprzedził.

1300 kilometrów po niemieckich autobanach, to se można cisnąć i na pewno da radę coś tam oszczędzić,

ale w Polsce mało kto jeździ dalej jak te 300km od chałupy, bo to jest tylko mordęga, a nie żadna jazda.

 

Płynność, płynność jazdy Panowie.Cały czas o tym trąbię!

Nie potrzeba zapierdziulać z nogą w podłodze, aby być "pierwszym".

Ale żeby płynność jazdy była, to najpierw musi powstać cała infrastruktura,

tymczasem ja na trasie Koszalin-Zakopane mam do przejechania całą Polskę po przekątnej,

i albo będę jechał dwa dni z noclegiem po drodze, albo będę jechał dwa dni zygzakami naokoło,

żeby mieć trochę lepszą drogę i płynność jazdy. Której opcji nie wybiorę, to i tak gówno oszczędzę,

nawet jak się przesiądę do Porsche. Godzina do przodu żadnej różnicy mi już nie zrobi.

Dlatego w tym roku nie byłem, bo po prostu rzyganie mnie bierze na samą myśl o jeździe w tą i z powrotem.

 

Kiedyś godzinę, to można było oszczędzić na odcinku 200 kilometrów, a dzisiaj?

Dzisiaj trzeba mieć sporo szczęścia i odwagi, żeby na odcinku 1200 kilometrów tyle urwać.

Edytowane przez parantulla
Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

zdarzyło mi się kiedyś regularnie pokonywać odcinek Wwa-Katowice. Czyli akurat 300 km. I wyszło, że za***rdalając z butem w podłodze oszczędzam ok 15 minut na całej trasie w porównaniu do spokojnej jazdy 110-130 i zwalniając mocno w zabudowaniach. Podobnie, jak nie bardziej spowalnia nasilenie ruchu, bo po poboczu nie będziesz wyprzedzał lecąc 160-180 i tyle. Spalanie rośnie a nerwy są, bo cały czas trzeba wypatrywać, czy gdzieś tam nie stoją panowie z pomiarem (nie miałem cb).

 

Piszesz o odcinku z trasą szybkiego ruchu/autostradą, przynajmniej na części dystansu. Przejedź 300-400km po drogach wojewódzkich, dwupasmowych jednojezdniowych zgodnie z przepisami i naginając te przepisy.

 

Parantulla, z takim rozsądnym podejściem i wieloma punktami Twojej wypowiedzi się zgadzam. Dzidowanie 200kmh po polskich drogach jest bez sensu, ale ustawianie radarów w 90% miejsc również, jest skokiem na kasę, niczym innym. Nikt tu rozsądny nie kwestionuje konieczności bezpiecznej jazdy i rozsądku za kółkiem - my kontestujemy zasadność stawiania radarów w obecnej postaci jako środka bezpieczeństwa.

Powrót po dłuższej przerwie...

Piszesz o odcinku z trasą szybkiego ruchu/autostradą, przynajmniej na części dystansu. Przejedź 300-400km po drogach wojewódzkich, dwupasmowych jednojezdniowych zgodnie z przepisami i naginając te przepisy.

 

 

a co za różnica. Jest jeszcze gorzej. Wjeżdżasz na 50 i szybciej, niż 70-80 nie polecisz, bo musiałbyś wyprzedzać w zabudowanym na ciągłej linii czyli mieć jakieś 100 na blacie. A 100 w miejscu, gdzie po obu stronach masz wiejskie domy to już zwyczajnie trzeba być ch*jem-kierowcą, którego nie obchodzi, czy kogoś rozjedzie. A znowu jak jest pusta szeroka trasa i nagle 50, to akurat za górką/zakrętem suszą. Sprawdź sobie, jak to tak naprawdę wygląda. Mówi się, że się leciało cały czas 120-140, a wynika z tego 15 minut oszczędności na 300 km i tyle. Oczywiście mówię o samochodach, nie o moto.

 

Oczywiście są tacy zapierdalacze, co pod warszawą potrafią dobrze lecieć ze stałą prędkością i manewrować między autami, ale ja do takich mistrzów kierownicy nie należę.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.