Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Rekomendowane odpowiedzi

58 minut temu, piorasz napisał:

Wolny tylko ja i żona

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
I też improwizujemy. Zbieranina jest najlepsza

Zwłaszcza w łóżku. 😆

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
14 godzin temu, Chicago napisał:

Dodam, że SME Records, to jest wytwórnia, która też należy do CBS Sony.

Marku, z mojej strony polemika raczej wakacyjna a nie żeby Ci sprawić przykrość. Otóż rozczarowała mnie Twoja opinia o płycie J.P. Wróblewskiego "Sprzedawcy Glonów". Uważam, że dobry jazz to muzyka która się nie starzeje i nie ma czegoś takiego , że "dawniej to drzewiej bywało".

Czy tak samo napisalbyś o Kind of Blue?, Blue Train itd, itp. 

Sprzedawcy to w pewnym sensie płyta historyczna. Pan Jan zgromadził na tym krążku w zasadzie wszystkich i najlepszych jazzmanów tamtego czasu. Pokazali co umieli najlepiej a umieli dużo. Nie ma co wymieniać nazwisk bo wszyscy to wszyscy.

Dla mnie płyta brzmi świetnie i słucham tego z ogromną przyjemnością. 

Żadnego zestarzenia się czy zdezaktualizowania materiału nie może być mowy.

 

Teraz inna historia. Gdy zaczynałem na poważniej moją przygodę z jazzem to na półkach sklepowych kiedy jeszcze były takie półki czerwieniła się do mnie zalotnie płyta Rahsaan'a Rolanda Kirk'a - Rip, Rig and Panic. 

Nie miałem pojęcia kto to jest, nazwisko mi ulatywało a muzyki nie.moglem tak jak teraz sprawdzić na streamingu.

Jakaś jednak intuicja, jakiś głos, podpowiadał mi jednak żeby ten krążek kupić. Potem dopiero dotarło do mnie, że to jedna ze 100 płyt wyróżnionych przez JazzWise jako najważniejsze w historii jazzu.

Muzyka okazała się piękna, ciekawa aczkolwiek czasami ,.momentami do mnie nie trafiała w całości. Dzisiaj oceniam to zupełnie inaczej. Teraz to według mnie.piekny jazz dla początkujących ale.tez zaawansowanych.

Rahsaan Roland Kirk to dla mnie jedna z ważniejszych postaci jazzu. Płyta już prawie nie do zdobycia. Kosztowała mnie grosze i stanowi "żelazną" pozycję mojej kolekcji.

To też moja fascynacja i dlatego wypowiadam się w tym wątku.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
3 godziny temu, Lech W napisał:

Czy tak samo napisalbyś o Kind of Blue?, Blue Train itd, itp. 

Tak samo. Czym innym było słuchanie płyt jazzowych jeszcze 15, a nawet 10 lat temu lat temu, a czym innym jest teraz. Tutaj nie mam wątpliwości. Moja najnowsza pasja, to sklepy z instrumentami, jak i same instrumenty. Trąbka, pompka i gitara. 

Co do Rolanda Kirka, to tak jakbyś wywołał go telepatycznie, bo wczoraj wysłuchałem jego pięciu płyt. Wspaniały muzyk i nawet te jego wszystkie póżniejsze rzeczy 'komercyjne', na których gra rockandrolla, też są mocno witalne, fajne, humorystyczne i wirtuozersko zagrane. Kiedyś dążyłem do pełnej dyskografii Rolanda Kirka, ale w jakimś momencie przestałem drążyć, ale i tak zgromadziłem dość sporą kolekcję. Popełniłem też tekst na forum o nim samym i o jego muzyce - strona #67 fascynacji. 

Oczywiście jak się coś przytrafi, czego jeszcze nie mam z jego dyskografii, to kupuję, ale już nic na siłę. I tak jest ze wwszystkim - nic na siłę. Wszystko ma swoje miejsce, swój czas i swój rytm. Jestem wypalony, co nie oznacza, że ujarany oczywiście. Może to chorob mnie zmieniła, a może wiek...??? Nie wiem. W każdym razie odczuwam dzisiaj potrzebę wymiany strun, bo mi akustyk przestał brzmieć.

Których płyt Rolanda Kirka wysłuchałem...??? Tych: 'Domino', 'I Talk With The Spirits', Kirk in Copenhagen', Volunteered Slavery' i The Inflaled Tear'.

 

Parker's Mood

Jeszcze mała refleksja - różnica pomiędzy konwersacją /rozmową lub polemiką na forum, a rozmową, polemiką w realu, to chyba dokładnie to samo, co różnica pomiędzy słuchaniem płyt z domowego stereo, a żywą muzyką 'live'. Podobnie z wiedzą na temat jazzu, czy też w ogóle muzyki - co innego słuchać, pisać i rozmawiać o muzyce, a co innego grać muzykę. Takie mam ostatnio przemyślenia, które m.in. powodują, że mam taki, a nie inny stosunek do słuchania czegokolwiek z home audio. Oczywiście są dni lepsze, są gorsze w tych kwestiach, ale generalnie tak się ze mną dzieje.

Parker's Mood

Niewątpliwie ludzie muzyki ( grający , krytycy, muzykolodzy ) mają większą wiedzę o muzyce , to oczywiste .Ale sam wielokrotnie przekonałem się ,że w rozmowach z muzykami , po koncertach miałem większe rozeznanie w tym co się dzieje w muzyce niż oni. Wynika to z faktu, że oni nie mają czasu słuchać bo ....sami grają w tym czasie . Oczywiście z faktem osłuchania wiąże się problem wpływologii . Im więcej czegoś słuchamy to jesteśmy bardziej podatni ( nawet mimowolnie ) na wpływy innych .Jak zwykle kij ma dwa końce .

Co do słuchania w domu czy live to oczywiście masz rację .Nic nie zastąpi muzyki live. Po pierwsze nie ma takiego sprzętu poza tym muzykę na koncercie odbieramy wszystkimi zmysłami a nie tylko słuchem . Widzimy też muzyków , śledzimy ich interakcje , sami jako publiczność wpływamy na ich grę i na siebie nawzajem .Siła jej oddziaływania jest większa bo jesteśmy bardziej skupieni .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

No właśnie. Najlepiej być osłuchanym i jednocześnie znać się na muzyce i ją uprawiać, a tak za często nie jest, oprócz Jeba Bishopa - ten człowiek ma tyle płyt, i je zna, ile gwiazd na niebie. Ale to też ma swoje minusy, ponieważ cała masa płyt, wydawałoby się fenomenalnych, jest po prostu nie do słuchania. Dla mnie taką niesłuchalną płytą jest m.in. najnowszy zlepek gigów Johna Coltrane z Village Gate - na siłę ktoś pozbierał i zmiksował te rzeczy, które jakby nie ujrzały światla dziennego, to też nic by się nie stało. Słaba jest ta płyta - w niektórych miejscach każdy gra swoje, odjeżdżają timingowo jakby to byli amatorzy, a wersja 'My Favorite Things' jest chyba najsłabsza jakiej słuchałem. Jakość nagrań też daje dużo do życzenia.

Parker's Mood

W sprawie tej płyty to mam zupełnie odmienne zdanie . Napisałem trochę w wątku o wznowieniach . Jedną z dużych zalet jest udział Dolphy'ego . Mnie zachwyciła.

35 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Mnie zachwyciła.

Mnie nie. Co innego koncerty z VV. Jest kilka rzeczy Coltrana z Erikiem Dolphy, które mnie zachwycają, ale to jam session z Village Gate jest słabe - nie zawsze muzycy mają dzień, nie zawsze dobrze 'stroją', nie zawsze jest dobrze - nawet w przypadku wielkich, chociaż oprócz JC, nikt z obecnych tam jeszcze nie był 'wielki'. Coltrane miał już nazwisko, więc Village Gate zorganizowało wielkie jam session i każdy przychodził i grał z Johnem - tak to mniej więcej widzę. Podobnie jak na współczesnych jam session z jakąś gwiazdą w stałym składzie jamowym.

W niektórych momentach John tak jakby 'fałszował, ale to jest jazz, improwizacja, live... itd., więc wiadomo jak jest. Na żywo takie przypadki są OK, ale na płycie, to już inaczej to słychać i inaczej to odbieram. Mówię jak ja to słyszę i jaki mam feeling co do tego jam session. Każdy słyszy to, co słyszy i co chce usłyszeć. Zupełnie inny feel mógłby wystąpić, gdybyś słuchał w ciemno i nie wiedział kto gra. I tyle. 

Parker's Mood




Jestem wypalony, co nie oznacza, że ujarany oczywiście.
 


Z mojego doświadczenia podpowiem, że żeby się nie wypalić trzeba mieć kilka fascynacji lub zmieniać je co kilka lat. Najlepiej na zupełnie przeciwległych biegunach. Oczywiście główna fascynacja może trwać całe życie ale j/w.

5 godzin temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Nic nie zastąpi muzyki live. Po pierwsze nie ma takiego sprzętu poza tym muzykę na koncercie odbieramy wszystkimi zmysłami a nie tylko słuchem . Widzimy też muzyków , śledzimy ich interakcje , sami jako publiczność wpływamy na ich grę i na siebie nawzajem

Bez przesady. Pewnie, że bycie na koncercie ma przewagę nad oglądaniem i słuchaniem go w domu na ekranie. Ale to jedyna przewaga - uczestnictwo w wydarzeniu "na żywo".
Sprzęt do słuchania i oglądania koncertów w domu jest i każdy może go mieć na miarę swoich marzeń i możliwości. Oglądając i słuchając koncert w domu też odbieramy go wszystkimi zmysłami. Muzyków widzimy, muzykę słyszymy i często jest to dużo lepsza jakość niż "live", bo np. koncert odbywa się w sali o marnej akustyce.

5 godzin temu, Chicago napisał:

Dla mnie taką niesłuchalną płytą jest m.in. najnowszy zlepek gigów Johna Coltrane z Village Gate - na siłę ktoś pozbierał i zmiksował te rzeczy

Również zupełnie mnie nie rajcuje to wydawnictwo.

2 godziny temu, piorasz napisał:

Z mojego doświadczenia podpowiem, że żeby się nie wypalić trzeba mieć kilka fascynacji lub zmieniać je co kilka lat.

Ja tak mam, ale muzyka jest dla mnie fascynacją największą i trwa cały czas od dziecka. Inne moje fascynacje jak np. fotografowanie powracają i przemijają, a muzyka towarzyszy mi przez całe życie i słuchanie jej nigdy mi się nie nudzi. Może dlatego, że zmieniam gatunki i nigdy przez dłuższy czas nie słucham jednego. Wtedy faktycznie można się wypalić i mieć przesyt. Ja jestem wciąż głodny.

Piszesz ,że każdy może mieć sprzęt na miarę swoich marzeń . Chyba trochę przesadziłeś .Poza tym nie ma takiego sprzętu, który odda to co na żywo .

48 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Piszesz ,że każdy może mieć sprzęt na miarę swoich marzeń . Chyba trochę przesadziłeś .Poza tym nie ma takiego sprzętu, który odda to co na żywo .

Co z koncertami, które już się

odbyły, co z muzykami, których już nie ma wśród żywych?

 

Godzinę temu, soundchaser napisał:

zmieniam gatunki i nigdy przez dłuższy czas nie słucham jednego. Wtedy faktycznie można się wypalić i mieć przesyt. Ja jestem wciąż głodny.

Otóż to!

Mnie fascynują naprzemiennie różne gatunki, więc je sobie do aktualnych "smaków" odpowiednio dobieram. 

Edytowane przez iro III
Godzinę temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Piszesz ,że każdy może mieć sprzęt na miarę swoich marzeń . Chyba trochę przesadziłeś

Czemu? Czy jest ktoś wśród nas kto jest niezadowolony ze swojego sprzętu? Pomijam tych wszystkich, którzy całe życie szukają, wymieniają i porównują.

Godzinę temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Poza tym nie ma takiego sprzętu, który odda to co na żywo

Owszem, ale jak pisałem wcześniej - są takie koncerty live, których nie da się słuchać ze względu na brzmienie. Oczywiście najrzadziej to dotyczy jazzu, a najczęściej rocka i metalu. W takich przypadkach sprzęt wygrywa.

Ja tak mam, ale muzyka jest dla mnie fascynacją największą i trwa cały czas od dziecka. Inne moje fascynacje jak np. fotografowanie powracają i przemijają, a muzyka towarzyszy mi przez całe życie i słuchanie jej nigdy mi się nie nudzi. Może dlatego, że zmieniam gatunki i nigdy przez dłuższy czas nie słucham jednego. Wtedy faktycznie można się wypalić i mieć przesyt. Ja jestem wciąż głodny.
Ja też tak mam ale muzykę można słuchać nawet podczas innych fascynacji. Oczywiście można by powiedzieć, że inną fascynacją jest wiedzą o muzyce, muzykach ale to wciąż fascynacja tylko na jednym biegunie. Ja miałem na myśli zupełnie inne fascynacje nie związane z muzyką. Nie ma znaczenia jakie byle się nie zapętlać tylko z jednym. Uważam, że to właśnie chroni nas od nudy, wypalenia a w końcowym stadium depresji. Ja do tego nigdy nie dopuszczę bo jest tyle pięknych tematów, że tylko życia zabraknie. W moim życiu nie ma miejsca na nudę.



Może dlatego, że zmieniam gatunki i nigdy przez dłuższy czas nie słucham jednego.


Ja również. To świetny sposób na brak nudy jeśli chodzi o muzykę. Czasem nawet wystarcza mi śpiew ptaków lub koncert cykad. To też muzyka wspaniała dla uszu i ducha. Całkiem niedawno żona miała ubaw jak dyrygowałem całą orkiestrą cykad. Były też solówki
One się mnie nadzwyczajnie słuchały jak bym naprawdę był ich dyrygentem.

Godzinę temu, iro III napisał:

Co z koncertami, które już się

odbyły, co z muzykami, których już nie ma wśród żywych?

Słuszna uwaga. Jakieś 70% muzyki która mnie fascynuje to nie żyjący muzycy. Pisałem kiedyś tu o tym, że mogę żyć bez koncertów wobec powyższego. Sprzęt domowy miło jak odtwarza w dobrej jakości ale i bez tego słuchałem zawsze z wielką radością to co mi uderza w serce  i do dziś tak jest. Ostatnio nierzadko wystarczą sluchawki bluetooth...

Edytowane przez piorasz
12 godzin temu, Lech W napisał:

płyta Rahsaan'a Rolanda Kirk'a - Rip, Rig and Panic. 

Nie dane mi było do tej pory poznać tego wykonawcy, więc z miejsca postanowiłem odrobić zaległości.
Mam już dzięki Tobie w swoim archiwum kilkanaście jego płyt, które zamierzam wysłuchać. Oczywiście nie wszystkie od razu, ale zacząłem właśnie od tej płyty, którą poleciłeś.
Przyznam, że jak na rok 1965 to bardzo dojrzały jazz i chociaż jest tu sporo grania charakterystycznego dla tego okresu, to słyszę też dużo barw bluesowych. Podobno Ian Anderson był pod jego wpływem, co słychać na debiucie Jethro Tull - This Was.

37 minut temu, soundchaser napisał:

Podobno Ian Anderson był pod jego wpływem, co słychać na debiucie Jethro Tull - This Was.

 

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Nie wiem na pewno kto był pod czymś wpływem ale póki żyję zawsze ktoś był pod czyimś wpływem. No i co z tego? Dla mnie nic.
Gorzej jest się nie przyznać choć czasem i o to trudno.
Poznałem kilka lat temu pewnego Czecha. On skonstruował do swojej deski SUP silnik spalinowy z kosiarki. Uszczelnił od wody i skonstruował na kablu sterowanie. Latał na tym pięknie nad wodą a co lepsze jego dzieciaki poniżej 10 lat. Dziś to już nie nowość. Dziś na allexpres takie deski można kupić od 25 tys w zwyż. Latałem na takich..
Czy ten Czech to wymyślił? Nie wiem ale nigdy przed tem nie widziałem takich cudów. Czy był pod wpływem.. ? Oczywiście.



Ludzie czerpią wzorce - i te dobre i te złe. Różnie z tym jest. Można się nauczyć wiele dobrego, ale również można się nauczyć i wiele złego. Podobnie jest w muzyce i to nie tylko w kontekście jej uprawiania, ale również i słuchania. Ja nauczyłem się, żeby nie udzielać nikomu rad ani porad, jak mnie o to nikt nie prosi. Muzyka jest tak ogromnie abstrakcyjnym rodzajem sztuki, a wręcz jest królową sztuk abstrakcyjnych, że jakiekolwiek  porady w kwestii słuchania są po prostu śmieszne i niepoważne. A dlaczego? Dlatego, że każdy słuchacz ma swój własny bagaż doświadczeń w tej kwestii, inne przygotowanie i inną edukację w tym zakresie. I tyle.

Parker's Mood

Roland Kirk

Rahsaan Roland Kirk urodził się w Columbus w Ohio w 1936 roku. Naprawdę miał na imię Ronald, ale ponoć duchy, które go w nocy odwiedzały, podpowiedziały mu, żeby zmienić imię na Roland i przybrać jeszcze jedno imię, co też uczynił i nazwał się dodatkowo Rahsaan. Wzrok stracił zaraz po urodzeniu, ale to w niczym artystycznie temu geniuszowi nie przeszkodziło. Bardzo szybko odnalazł się w jazzowej czołówce. Jego szerokie spektrum muzyczne obejmowało zakres od bopu do frytowo-awangardowych klimatów. Roland wprowadzał też dużo bluesa, R&B i rockandrolla do swojej muzyki, co było wtedy dość powszechnym zjawiskiem wynikajśącym z powiązań różnych stylów jazzowych czy też gatunkowych, a że jazz jest muzyką bardzo pojemną, więc sprawa wydaję się dość oczywista w kontekście zarówno tym artystycznym jak i komercyjnym. Na początku grał na trąbce, ale lekarze odradzili mu ten instrument ze względu na wielki wysiłek, który trzeba było włożyć w ten instrument. Od 1948 roku w szkole dla niewidomych w Ohio, zaczął grać na saksofonie i klarnecie by już wkrótce zasłynąć jako multi-instrumentalista grający na trzech instrumentach jednocześnie. Często wprowadzał do swojej muzyki również i flet, na którym pomykał Rahsaan zawodowo i z wielką energią. Jego ostre i nieutemperowane brzmienie idealnie oddawało nastrój panujący w końcówce lat sześćdziesiątych, gdzie rock i jego pochodne oferowały wtedy słuchaczom i fanom coraz więcej muzyki i związanej z nią energii. Fenomenem było też jak najbardziej to, że pomimo swojej miłości do R&B i spokojnych ballad, Roland potrafił zagrać, udżwignąć i połączyć siłę skomplikowanych bopowych improwizacji z awangardowo-frytowym klimatem i jeszcze do tego wszystkiego mieszał to wszystko z bluesem i rockandrollem. Tak, to było genialne!

Choć jego debiut płytowy wywołał wśród muzyków i krytyki kontrowersje, to jednak duża część opinii oklaskiwała go z entuzjazmem za jego niesamowitą zręczność, wirtuozerię oraz improwizatorski zmysł. Kirk był póżniej uznawany za jednego z najbardziej witalnych i komunikatywnych muzyków współczesnego jazzu. Miał dwa wylewy, z których drugiego nie przeżył. Zmarł piątego grudnia 1977 roku.

 

Pozostała cała masa świetnych płyt, z których najbardziej żywiołowe pochodzą z koncertów. Do najbardziej wartościowych zaliczam wczesne rzeczy, głównie z Mercury Records, choć tak szczerze mówiąc, te z Atlantic jak i pośmiertne wydania z Rhino, Night i Hyeny też są super i warte każdej chwili spędzonej z tą muzyką. Już nie mam takiego ciśnienia na jego punkcie zbieractwa jego płyt i to co posiadam raczej mi wystarczy, aczkolwiek jak się pojawią na sklepowej półce 'Reeds & Deeds' oraz 'Gift & Messages', to na pewno na nie zapoluję. Najlepszego!

Rahsaan Roland Kirk @ my place

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_6853.thumb.jpg.ba00eb9a8ee78c9f465748b3d13c7949.jpgIMG_6854.thumb.jpg.e4da5f1b2a702f39e835377363c801d0.jpgIMG_6855.thumb.jpg.f27470a5177f23b8145d653100196c28.jpgIMG_6856.thumb.jpg.798da5fee95219b03356217a17e66ff6.jpgIMG_6857.thumb.jpg.6df414c689724ab1239524de2f36883a.jpgIMG_6859.thumb.jpg.149224cdc9c9b63d8b03217c3f001d89.jpgIMG_6860.thumb.jpg.62dadb8f445b2207d8c4fd9dea919eb3.jpg

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Tutaj chyba jest dobre miejsce by poruszyc taką ..."muzykę"?

Trafiłem przypadkiem na płytę

The Music Improvisation Company z 1970r.

 

Nazwiska tu zacne - Derek Bailey, Evan Parker, Hugh Davies, Jamie Muir, Chrisine Jeffrey.

Nie stronię zupełnie od free, iprowizacji, stopu muzyki wspólczesnej z iprov. i free jazzem (np. A. Braxton). Nie fascynują mnie te gatunki ale czasem to po prostu czuję, słucham i jest OK

Bailey i Parker grają zwykle trudną muzykę, to wiem, ale da się tego słuchać.

...jednak to co usłyszałem na tej płycie rozwaliło mnie doszczętnie.

To wygląda na pijaną "sesję" paru osobników, którzy dorwali się do instrumentów, na których grać nic nie umieją. Zlepek przypadkowych dźwięków i hałasów. 

Komu takie coś jest potrzebne, i do czego?

Znacie to?

Jak takie "coś" odbieracie?

Chicago, co Ty na to?

56 minut temu, gratefullde napisał:

Ja odbieram normalnie. Troszkę inne danie. Więcej smaków, przypraw i niespodziewanych, nieoczywistych skladników.

Znajdujesz w "tym" muzykę, rytm, harmonię, o melodii choćby szczątkowej nie wspomnę, jakiś "flow" między muzykami? 

Słuchasz zasłuchujac się, czy w tle (fajne tło... może do jakiegoś niskobudżetowego horroru klasy C, nagrywanego kamerą z ręki...), leci sobie?

To jest dopiero fascynujące, dowiedzieć się, że ktoś dla przyjemności i kiedy, słucha takich dźwięków.

Sorry dla mnie to "brzmi" ...jak odpad radioaktywny po brudnej bombie.

Beaubourg Vangelisa, to przy tym anielska, melodyjna kołysanka.

Edytowane przez iro III
1 godzinę temu, iro III napisał:

The Music Improvisation Company z 1970r.

 

Nazwiska tu zacne - Derek Bailey, Evan Parker, Hugh Davies, Jamie Muir, Chrisine Jeffrey.

Dla mnie też taka muzyka może nie istnieć. Nie odnajduję tu nic interesującego dla siebie. Takie trochę niekończące się strojenie instrumentów. 😉
Ale przeszkadzajki i efekty dźwiękowe Muira na Larks' Tongues in Aspic są znakomite i dodają muzyce na tej płycie sporo "smaków i przypraw".

Znajdujesz w "tym" muzykę, rytm, harmonię, o melodii choćby szczątkowej nie wspomnę, jakiś "flow" między muzykami? 
Słuchasz zasłuchujac się, czy w tle (fajne tło... może do jakiegoś niskobudżetowego horroru klasy C, nagrywanego kamerą z ręki...), leci sobie?
To jest dopiero fascynujące, dowiedzieć się, że ktoś dla przyjemności i kiedy, słucha takich dźwięków.
Sorry dla mnie to "brzmi" ...jak odpad radioaktywny po brudnej bombie.
Beaubourg Vangelisa, to przy tym anielska, melodyjna kołysanka.
Nie jestem pewien czy muszę coś znajdować, czy cokolwiek coś muszę.
Stoję sobie przed Rothko czy Pollackiem i też niewiele muszę.
Ale mogę.
Mogę coś innego poznać lub nie. Ale nie będę twierdził, że to niepotrzebne, że mogło by nie istnieć.
Takie mam zdanie.

Jeszcze raz przesłuchałem Coltrane'a z Gate i pozostaję przy swojej opinii. To fantastyczna muzyka , zagrana z polotem i wyobraźnią . Jak to bywa z nagraniami live można by się przyczepić do nagrania , Jones trochę przykrywa Tynnera . Ale współpraca John Eric to coś niesamowitego . Utwory i solówki są długie , nikt się nie spieszy. Prawdopodobnie będzie większe wydawnictwo, z całego miesiąca.

Godzinę temu, soundchaser napisał:

Ale przeszkadzajki i efekty dźwiękowe Muira na Larks' Tongues in Aspic są znakomite i dodają muzyce na tej płycie sporo "smaków i przypraw".

Prawda 

Godzinę temu, gratefullde napisał:

Nie jestem pewien czy muszę coś znajdować, czy cokolwiek coś muszę.
Stoję sobie przed Rothko czy Pollackiem i też niewiele muszę.
Ale mogę.
Mogę coś innego poznać lub nie. Ale nie będę twierdził, że to niepotrzebne, że mogło by nie istnieć.
Takie mam zdanie.

Rothko to też mój ulubiony artysta współczesny . Ale niestety nie widziałem go na żywo.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.