Skocz do zawartości
IGNORED

Czarno się robi w Polsce


ricon

Rekomendowane odpowiedzi

natomiast jezeli mi czarny, czerwony, bialy, zolty + mieszancy - nikogo nie obrazajac, niezaleznie od wiary - nikogo nie dyskryminujac, ma po prostu w dupie obowiazujacy jezyk, prawo, zwyczaje i obyczaje, stosunki miedzyludzkie, itd., to nie moge tego tolerowac.

Akurat obowiązujący język to śliski temat - pod takim hasłem np. doprowadzono do wymarcia języków takich jak bretoński czy okcytański. We Wrześni też próbowano wymuszać obowiązujący język.

 

Zmuszanie np. foreign workers bez planów osiedlenia się na stałe do posyłania dzieci do szkół kraju w którym pracują, z obowiązkową nauką języka, śmierdzi z daleka hasełkiem "ein reich ein volk...". W ogóle wszelkie wymuszanie języka metodami prawno - administracyjnymi jest IMO pogwałceniem praw człowieka, mimo że niektóre narody nadal próbują - nic się nie nauczyły z wpadek w swojej historii.

Akurat obowiązujący język to śliski temat - pod takim hasłem np. doprowadzono do wymarcia języków takich jak bretoński czy okcytański. We Wrześni też próbowano wymuszać obowiązujący język.

 

Zmuszanie np. foreign workers bez planów osiedlenia się na stałe do posyłania dzieci do szkół kraju w którym pracują, z obowiązkową nauką języka, śmierdzi z daleka hasełkiem "ein reich ein volk...". W ogóle wszelkie wymuszanie języka metodami prawno - administracyjnymi jest IMO pogwałceniem praw człowieka, mimo że niektóre narody nadal próbują - nic się nie nauczyły z wpadek w swojej historii.

 

Misimor znowu wychodzi fobia niemiecka. Ileż można, no...?

 

A jak wyobrażasz sobie realizację obowiązku szkolnego dzieci rodziców-imigrantów? Co, w ogóle mają do szkoły nie chodzić? Jak się rodzice zdecydowali mieszkać, żyć i zarabiać w nowym kraju, to podlegają tak samo jego prawom jak wszyscy obywatele - obowiązek szkolny muszą więc realizować. A dorabianie do tego teorii o 'ein Volk, ein Reich' to populizm i demagogia czystej wody.

Powrót po dłuższej przerwie...

Gdybym sam stanął przed problemem wyboru szkoły dla dzieci w obcym kraju - wolałbym jednak szkołę z wykładowym angielskim a nie przymusowy przerób na miejscowych.

 

Znam wiele osób które porzuciły dobrze płatną pracę w Niemczech właśnie z tego powodu - żeby z ich dzieci nie zrobiono prusaków.

Imigranci którzy chcą osiąść w jakimś kraju i korzystać ze wszystkich za tym idących przywilejów a nie chcących wywiązywać się z obowiązków i zwyczajów, które za tym idą (np. nauką języka), powinni być z niego wyrzucani.

 

Gdybym sam stanął przed problemem wyboru szkoły dla dzieci w obcym kraju - wolałbym jednak szkołę z wykładowym angielskim a nie przymusowy przerób na miejscowych.

 

Znam wiele osób które porzuciły dobrze płatną pracę w Niemczech właśnie z tego powodu - żeby z ich dzieci nie zrobiono prusaków.

 

A Niemcy na swoim terytorium mają do tego prawo.

"... Mój pogląd na islam jest taki, że NIE jest to tak naprawdę religia. Według mnie jest to totalitarna ideologia polityczna z elementami religii..." ---- WWW.EUROISLAM.PL

Imigranci którzy chcą osiąść w jakimś kraju i korzystać ze wszystkich za tym idących przywilejów a nie chcących wywiązywać się z obowiązków i zwyczajów, które za tym idą (np. nauką języka), powinni być z niego wyrzucani.

Odróżniłbym imigranta od pracownika kontraktowego.

 

A poza tym zmuszanie człowieka do nauki języka jest prusackim wynalazkiem - dziwne że Niemcom nie wybito jeszcze z głowy takich ciągotek. Uważasz że Września była w porządku?

 

Czasem taniej jest wynająć tłumacza na wszelkie okazje kontaktów z państwem w którym się mieszka niż uczyć się języka - w wolnym kraju każdy powinien przekalkulować to sobie i wybrać lepiej pasującą opcję wg. własnego uznania. Tacy np. Amerykanie jakoś nie zmuszają imigrantów do nauki angielskiego, i to mimo braku "dziedzicznych obciążeń" na tę skalę co u Niemców. Być może zresztą to jest powód dla którego ludzie na całym świecie chętnie uczą się angielskiego, a z niemieckim - ludzie wieją z reichu rezygnując z dobrze płatnej pracy, byle tylko uniknąć germanizacji swoich dzieci.

Może mam u siebie tworzyć szkoły darmowe z wykładowymi czeczeńskim lub wietnamskim?

A może też z niemieckim?

 

Emigracja jest wyborem emigrującego, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Może mam u siebie tworzyć szkoły darmowe z wykładowymi czeczeńskim lub wietnamskim?

A może też z niemieckim?

Dlaczego zaraz darmowe?

 

PS. W Polsce są szkoły z niemieckim jako językiem wykładowym.

Gdybym sam stanął przed problemem wyboru szkoły dla dzieci w obcym kraju - wolałbym jednak szkołę z wykładowym angielskim a nie przymusowy przerób na miejscowych.

 

Znam wiele osób które porzuciły dobrze płatną pracę w Niemczech właśnie z tego powodu - żeby z ich dzieci nie zrobiono prusaków.

 

Woleć, to sobie możesz. Urzędowym językiem w DE jest niemiecki, tak samo jak w PL polski. Ciekawe jaki byś podnosił raban, gdyby dzieci Rosjan w PL chciały uczyć się w szkole angielskiej a nie w polskiej - byłoby, że odrzucają kulturę gospodarzy, gardzą, są wywrotowcami, policzkują polskie prawo i obyczaje...

 

Co do drugiego zdania, to naprawdę przy całej dobrej woli - nie wierzę i wątpię, by ktoś miał tak rozbudowane fobie antyniemiecką. To po co w ogóle tam jechali? Nie wiedzieli, że będą musieli po niemiecku rozmawiać, dzieci edukować? A niemieckie euro w kieszeni ich nie paliło? Honoru nie hańbiło?

 

Imigranci którzy chcą osiąść w jakimś kraju i korzystać ze wszystkich za tym idących przywilejów a nie chcących wywiązywać się z obowiązków i zwyczajów, które za tym idą (np. nauką języka), powinni być z niego wyrzucani.

 

 

 

A Niemcy na swoim terytorium mają do tego prawo.

 

Dlatego jeśli znajomi Misimora z DE wyjechali dobrowolnie, to i tak mieli szczęście, bo powinno sie takich nieintegrujących się, pasożytniczo nastawionych imigrantów wypierzać za granicę. Nieważne czy z DE, UK, SE, czy FR. Nieważne, czy katolickich, muzułmańskich czy buddystów.

Powrót po dłuższej przerwie...

Gdybym sam stanął przed problemem wyboru szkoły dla dzieci w obcym kraju - wolałbym jednak szkołę z wykładowym angielskim a nie przymusowy przerób na miejscowych.

 

Znam wiele osób które porzuciły dobrze płatną pracę w Niemczech właśnie z tego powodu - żeby z ich dzieci nie zrobiono prusaków.

 

bardzo ograniczony jestes w tym co mowisz. przyklad: zalozmy ze jest regionalitzacja szkol. posylasz dziecko w Polsce do 1-klasy. do tej szkoly ze wzgledu na zasiedlenie okolicy imigrantami idzie kolejnych 25 dzieci z ktorch jedno mowi po polsku a drugie "sie porozumiewa". aha, wszystkie "imigranckie" dzieci urodzily sie w Polsce! nie masz wyboru innej szkoly, a dziecko poslac musisz. wyprowadzasz sie z okolicy i jestes za wprowadzeniem douczania polskiego?

 

 

 

Odróżniłbym imigranta od pracownika kontraktowego.

 

A poza tym zmuszanie człowieka do nauki języka jest prusackim wynalazkiem - dziwne że Niemcom nie wybito jeszcze z głowy takich ciągotek. Uważasz że Września była w porządku?

 

Czasem taniej jest wynająć tłumacza na wszelkie okazje kontaktów z państwem w którym się mieszka niż uczyć się języka - w wolnym kraju każdy powinien przekalkulować to sobie i wybrać lepiej pasującą opcję wg. własnego uznania. Tacy np. Amerykanie jakoś nie zmuszają imigrantów do nauki angielskiego, i to mimo braku "dziedzicznych obciążeń" na tę skalę co u Niemców. Być może zresztą to jest powód dla którego ludzie na całym świecie chętnie uczą się angielskiego, a z niemieckim - ludzie wieją z reichu rezygnując z dobrze płatnej pracy, byle tylko uniknąć germanizacji swoich dzieci.

 

BZDURA. to lenistwo rodzicow jest i wygoda. i zacofanie kulturowe. dziecko wyrastajace za granica lapie jezyk ojczysty w domu, bez akcentu i itp. jesli tylko rodzice rozmawiaja z nim w jednym jezyku, a nie pol-na-pol lamanym niewiadomo-czym.

 

Jesli twoi znajomi zrezygnowali z dobrze platnej pracy w DE aby uniknac germanizacji to chyba tylko swiadczy o tym jak slabo radza sobie polacy za granica z nauka jezyka. i ten wieczny strach: "bo przyjda niemcy..."

 

tacy np., amerykanie maja sytuacje gdzie na chwile obecna rodzi sie wiecej kolorowych dzieci niz bialych i taka ze "kolorowe" spoleczenstwo upada na pysk i zyje w wiekszosci na skraju ubostwa.

 

i jeszcze jedna glupota: amerykanie sa leniwi i dlatego nie ucza sie w stanach nie tylko niemieckiego ale ogolnie jezykow obcych. stawiaj sobie za wzor amerykanow, daleko zajdziesz - przykladem bzdury jakie wygadywal ostatnio w europie Romney.

ale jesli chcesz byc selektywny zycze ci aby twoje dzieci po szkole podstawowej prezentowaly poziom amerykanski: ZERO, ZERo, i jeszcze raz ZERO.

 

nowoczena ameryka powstala na bazie skradzionych w europie po wojnie patentow oraz na bazie europejskich, glownie z rz3eszy naukowcow ktorych nikt nie chcial przyjac. czysty oportunizm.

 

no i poczytaj kto publikuje i napedza nowoczesne technologie w ameryce. IMIGRANCI, ktorzy zasymilowali angielski. dlatego powinienes mowic w jezyku kraju w ktorym zyjesz.

 

nie chce mi sie wiecej z toba gadac, bo i tak nie uwierzysz w moje slowa nie wychylajac nosa ze swego zascianka

Ut conclave sine libris, ita corpus sine anima. Cicero

Odróżniłbym imigranta od pracownika kontraktowego.

 

A poza tym zmuszanie człowieka do nauki języka jest prusackim wynalazkiem - dziwne że Niemcom nie wybito jeszcze z głowy takich ciągotek. Uważasz że Września była w porządku?

 

Czasem taniej jest wynająć tłumacza na wszelkie okazje kontaktów z państwem w którym się mieszka niż uczyć się języka - w wolnym kraju każdy powinien przekalkulować to sobie i wybrać lepiej pasującą opcję wg. własnego uznania. Tacy np. Amerykanie jakoś nie zmuszają imigrantów do nauki angielskiego, i to mimo braku "dziedzicznych obciążeń" na tę skalę co u Niemców. Być może zresztą to jest powód dla którego ludzie na całym świecie chętnie uczą się angielskiego, a z niemieckim - ludzie wieją z reichu rezygnując z dobrze płatnej pracy, byle tylko uniknąć germanizacji swoich dzieci.

 

No Stany, to faktycznie dobry przykład, szczególnie z Florydą, gdzie rozważa się wprowadzenie hiszpańskiego jako urzędowego drugiego języka. Jestem przekonanany, że b. by się to Misimorowi podobało, gdyby np. dla ułatwienia kontaktów handlowych w Wielkopolsce czy w powiecie gorzowskim na ten przykład wprowadzić jako drugi urzędowy niemiecki.

Amerykanie nie zmuszają formalnie, ale jeśli nie jestes w stanie lub nie chcesz opanować języka, to sam spychasz się na margines społeczeństwa i stajesz obywatelem drugiej klasy: pracy dobrej nie dostaniesz, w szpitalu obsługę hiszpańsko-języczną tylko jak masz szczęście, policja jak Cię dopadnie to najpierw zgnoi a potem dopiero spyta, o co chodzi. Itd.

 

Misimor, Ty z imigrującymi do PL Azjatami czy Ukraińcami też wolałbyś się porozumiewać na ulicy po angielsku, czy po polsku?

 

Jesli twoi znajomi zrezygnowali z dobrze platnej pracy w DE aby uniknac germanizacji to chyba tylko swiadczy o tym jak slabo radza sobie polacy za granica z nauka jezyka.

 

Ale to nie dowód, a jednostkowy przypadek. Znam kilkanaście małżeństw z małymi dziećmi chodzącymi do miejscowych szkół - nikt nie wyjeżdża, nie porzuca pracy tylko zakasa rękawy i uczy się języka, by móc dziecku w szkole pomóc, w lekcjach, by dziecko nie wstydziło się rodzica, co to 10 lat w danym kraju mieszka, a nie potrafi paru zdań sklecić.

Powrót po dłuższej przerwie...

A były takie rozwiązania w krajach skandynawskich. Nie z językiem wykładowym ale dawali darmowego lektora do nauki języka ojczystego emigrantów. Ale ze względu na koszty już chyba im przeszło.

Odróżniłbym imigranta od pracownika kontraktowego.

 

Oczywiście że pisałem o imigrantach, a nie pracownikach kontraktowych.

"... Mój pogląd na islam jest taki, że NIE jest to tak naprawdę religia. Według mnie jest to totalitarna ideologia polityczna z elementami religii..." ---- WWW.EUROISLAM.PL

Woleć, to sobie możesz. Urzędowym językiem w DE jest niemiecki, tak samo jak w PL polski. Ciekawe jaki byś podnosił raban, gdyby dzieci Rosjan w PL chciały uczyć się w szkole angielskiej a nie w polskiej - byłoby, że odrzucają kulturę gospodarzy, gardzą, są wywrotowcami, policzkują polskie prawo i obyczaje...

Nie mam najmniejszego problemu z tym, że obcokrajowcy mieszkający w Polsce posyłają swoje dzieci do szkół anglojęzycznych. Jeżeli nie uznają naszej kultury i języka za atrakcyjne - to nie pozostaje nic innego jak pracować nad sobą...

 

Co do drugiego zdania, to naprawdę przy całej dobrej woli - nie wierzę i wątpię, by ktoś miał tak rozbudowane fobie antyniemiecką. To po co w ogóle tam jechali? Nie wiedzieli, że będą musieli po niemiecku rozmawiać, dzieci edukować? A niemieckie euro w kieszeni ich nie paliło? Honoru nie hańbiło?

Robert Radwański przykładem. Znam inne, mniej "celebryckie". BTW - anglojęzyczne środowisko pracy jest coraz częściej warunkiem koniecznym żeby pracownik (inzynier czy informatyk) w ogóle chciał do Niemiec przyjechać.

co to 10 lat w danym kraju mieszka, a nie potrafi paru zdań sklecić.

Ja znam takich obcokrajowców co to 20 lat mieli małzonków z Polski i ani słowa po polsku nie mówią.
Gość romekxxx

(Konto usunięte)

Może mam u siebie tworzyć szkoły darmowe z wykładowymi czeczeńskim lub wietnamskim?

A może też z niemieckim?

 

Emigracja jest wyborem emigrującego, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Moj drogi slodki to byl wybor dla polakow za komunu emigrowac....zapominamy jak to bylo...teraz musimy sie wyzyc na innych...

 

Ja znam takich obcokrajowców co to 20 lat mieli małzonków z Polski i ani słowa po polsku nie mówią.

Jezyk milosci im wystarczal....

 

A tak podsumowujac watek..to co zrobicie? Gaz. Pociagi i czy obozy na miejscu ? No bo przedszkolak sie domysli z tego.co tu pisze ze innych wyjsc nie przewidujecie. Zanim zaczniecie proszr tylko wycofajcie naszych emigrantow na calym swiecie zeby ich nam nie traktowali roznorako...

bardzo ograniczony jestes w tym co mowisz. przyklad: zalozmy ze jest regionalitzacja szkol. posylasz dziecko w Polsce do 1-klasy. do tej szkoly ze wzgledu na zasiedlenie okolicy imigrantami idzie kolejnych 25 dzieci z ktorch jedno mowi po polsku a drugie "sie porozumiewa". aha, wszystkie "imigranckie" dzieci urodzily sie w Polsce! nie masz wyboru innej szkoly, a dziecko poslac musisz. wyprowadzasz sie z okolicy i jestes za wprowadzeniem douczania polskiego?

Nie jestem za publicznymi szkołami z dowolnym językiem wykładowym. Jestem jednak przeciwko przymusowi posłania swojego dziecka do szkoły z jedynym słusznym językiem. Jak ktoś chce wysłać swoje dziecko do płatnej szkoły z wybranym przez siebie językiem - powinien mieć do tego prawo.

 

PS. Jeszcze nikt nie odpowiedział mi na pytanie o ew. słuszność represji wobec dzieci z Wrześni.

Nie mam najmniejszego problemu z tym, że obcokrajowcy mieszkający w Polsce posyłają swoje dzieci do szkół anglojęzycznych. Jeżeli nie uznają naszej kultury i języka za atrakcyjne - to nie pozostaje nic innego jak pracować nad sobą...

 

A ja mam, bo przyjeżdżają do Polski i jak dotąd większość w tym wątku się zgadzała, że imigranci powinni szanować kraj docelowy oraz wykazać minimum woli integracji. W przeciwnym razie tworzą się getta. Chcesz powtarzać błędy popełnione z multi-kulti na zachodzie?

 

Robert Radwański przykładem. Znam inne, mniej "celebryckie". BTW - anglojęzyczne środowisko pracy jest coraz częściej warunkiem koniecznym żeby pracownik (inzynier czy informatyk) w ogóle chciał do Niemiec przyjechać.

 

Radwański, ten kopacz piłki znaczy? I że on to niby imigrant? Imigrantem jest się, gdy przyjeżdżasz na średni-długi okres, organizujesz swoje życie w danym kraju z myślą o czasowym tam pobycie; w przeciwnym razie jesteś nomadem - takiemu faktycznie nie trzeba się uczyć języka. Tylu ilu nomadów skacze z kraju do kraju mając rodzinę na plecach (odliczam dyplomatów)?

Do Niemiec informatycy może przyjeżdżają pod warunkiem ang. środowiska pracy - nie wiem, bo nie znam wielu, którzy z PL wyjeżdżają. Ale znam lekarzy, inżynierów, którzy wyjechali do DE i od razu uczyli się języka. Znam informatyków, którzy przyjechali do Belgii i od razu uczą się francuskiego. I nikt nie stawia warunków pracy wyłącznie po angielsku - jesli nawet mają taką możliwość, to starają się poszerzać swoje kontakty, szanse i perspektywy na rynku pracy by móc w ciągu kilku lat mieć zabezpieczenie i ubiegać się o prace na lokalnym rynku. Ale może po prostu obracamy się w różnych środowiskach...? Nawet sprzątaczki i opiekunki dzieci jakie znam lub znają moi znajomi uczą się lokalnego języka.

 

Ja znam takich obcokrajowców co to 20 lat mieli małzonków z Polski i ani słowa po polsku nie mówią.

 

Ale żyją nie w PL, prawda?

 

Nie jestem za publicznymi szkołami z dowolnym językiem wykładowym. Jestem jednak przeciwko przymusowi posłania swojego dziecka do szkoły z jedynym słusznym językiem. Jak ktoś chce wysłać swoje dziecko do płatnej szkoły z wybranym przez siebie językiem - powinien mieć do tego prawo.

 

PS. Jeszcze nikt nie odpowiedział mi na pytanie o ew. słuszność represji wobec dzieci z Wrześni.

 

Misimor, Ty wciąż nie kapujesz. Szkoły i edukacja podstawowa (przynajmniej) w danym kraju prowadzone są w danym języku urzędowym. Możesz posyłać dizeci na drugą zmianę do szkoły po chińsku nawet, jeśli masz taki kaprys.

Przymus używania języka urzędowego w codziennym życiu w kontaktach z administracją publ., policją, etc. też rozumiem kwestionujesz? No bo jak to będą Cię zmuszać, byś we Francji do policjanta po francusku mówił?!

Zrozum - jak Ci język nie pasuje, to się pakuj i wracaj do siebie! W tym nie ma ksenofobii - to czysty układ. Albo przyjeżdżasz i akceptujesz, albo .... zostań u siebie i pomstuj na niedolę.

Powrót po dłuższej przerwie...

Nawet Wietnamczycy śmigają po polskiemu.... "kujczak pinciu śmaków". ;)

 

Jak się komu niemiecki nie podoba to tam nie jedzie. Nikt go nie zmusza. Proste.

Tak samo jak się komu polki nie podoba to niech jedzie gdzie indziej.

Przepisy, prawo i całe życie opiera się tu na języku polskim i to do niego obcokrajowiec osiadający tutaj musi się dostosować a nie kraj do niego.

 

 

Jak się komu niemiecki nie podoba to tam nie jedzie. Nikt go nie zmusza. Proste.

 

Przepisy, prawo i całe życie opiera się tu na języku polskim i to do niego obcokrajowiec osiadający tutaj musi się dostosować a nie kraj do niego.

 

 

Jak widać na tej stronie wątku, wcale nie jest to proste. Ba! Dla niektórych dyskusyjne i kontrowersyjne, że w Szwecji każą mu mówić po szwedzku.

Ciekawe, że nawet w UE która jest bardzo liberalna i antydyskriminacyjna pod każdym względem uznaje się jawną dyskryminację obcokrajowców w naborze i wykonywaniu niektórych funkcji w państwie poprzez nakładanie wymogu wykkazania się znajomością języka, lub nawet obywatelstwem danego państwa.

Powrót po dłuższej przerwie...

A ja mam, bo przyjeżdżają do Polski i jak dotąd większość w tym wątku się zgadzała, że imigranci powinni szanować kraj docelowy oraz wykazać minimum woli integracji. W przeciwnym razie tworzą się getta. Chcesz powtarzać błędy popełnione z multi-kulti na zachodzie?

Ja nie przyjmuję prusackich zasad "ordnung muss sein" i "... ein volk ...". Jeżeli ktoś woli mieszkać w getcie to jego sprawa. W Rzeczpospolitej Obojga Narodów getto było wręcz przywilejem - nawet z własnym wewnętrznym sądownictwem, z'optymalizowanym pod kulturę danego narodu. Dopiero Niemcy nadali temu słowu zabarwienia negatywnego, a ja za ich bezeceństwa kajać się nie mam zamiaru, podobnie jak przyjmować ich zasad wymienionych powyżej.

 

Radwański, ten kopacz piłki znaczy? I że on to niby imigrant? Imigrantem jest się, gdy przyjeżdżasz na średni-długi okres, organizujesz swoje życie w danym kraju z myślą o czasowym tam pobycie; w przeciwnym razie jesteś nomadem - takiemu faktycznie nie trzeba się uczyć języka. Tylu ilu nomadów skacze z kraju do kraju mając rodzinę na plecach (odliczam dyplomatów)?

Robert Radwański - ojciec sławnych tenisistek. Pracował jako trener w tamtejszym klubie tenisowym, a wyjechał kiedy przyszła pora na zabranie jego dzieci do prusackiej szkoły na mocy ordnungu.

 

Przymus używania języka urzędowego w codziennym życiu w kontaktach z administracją publ., policją, etc. też rozumiem kwestionujesz? No bo jak to będą Cię zmuszać, byś we Francji do policjanta po francusku mówił?!

Jeżeli pojadę jako turysta do Francji, oczekuję przyzwoitego traktowania przez policję nawet jeżeli nie mówię po francusku. To chyba jest oczywiste. W razie większej draki co najwyżej będę z nimi gadał przez tłumacza i stracę na to trochę czasu, znacznie jednak mniej niż zabrałoby uczenie się francuskiego - nawet przy dłuższym pobycie.

Jak widać na tej stronie wątku, wcale nie jest to proste. Ba! Dla niektórych dyskusyjne i kontrowersyjne, że w Szwecji każą mu mówić po szwedzku.

Ciekawe, że nawet w UE która jest bardzo liberalna i antydyskriminacyjna pod każdym względem uznaje się jawną dyskryminację obcokrajowców w naborze i wykonywaniu niektórych funkcji w państwie poprzez nakładanie wymogu wykkazania się znajomością języka, lub nawet obywatelstwem danego państwa.

 

To akurat wcale nie dziwi. Niekumaty i mało rozumiejący łatwiej da się zbajerować ;) Ba, nie będzie nawet w stanie powiedzieć ani napisać jakie ma zdanie.

Ale to nie dowód, a jednostkowy przypadek. Znam kilkanaście małżeństw z małymi dziećmi chodzącymi do miejscowych szkół - nikt nie wyjeżdża, nie porzuca pracy tylko zakasa rękawy i uczy się języka, by móc dziecku w szkole pomóc, w lekcjach, by dziecko nie wstydziło się rodzica, co to 10 lat w danym kraju mieszka, a nie potrafi paru zdań sklecić.

 

ale ja dokladnie to mialem na mysli. to jest rozsadne podejscie do sprawy, ale uwierz mi ze takie podejscie do sprawy jest zadko spotykane. Ja popieram rekami i nogami, bo gdy rodzice mowia w jezyku "nowej ojczyzny" dziecko mniej wstydzi sie mowic w jezyku rodzimym. wszyscy ktorych znam na wygnaniu, gdzie rodzice kalecza niemiecki czy angielski maja dzieci ktore ukrywaja swoje polskie pochodzenie, nie mowia, badz nie chca mowic po polsku. tam gdzie rodzice mowia w nowym jezyku, dzieci chca i mowia po polsku.

 

niestety ta swiadomosc trafia do rodzicow zazwyczaj wtedy gdy jest juz za pozno.

Ut conclave sine libris, ita corpus sine anima. Cicero

Ale w Europie asymilacja imigrantów coraz częściej przejawiać się ma/ przejawia się jako asymilację społeczeństw rodzimych do imigrantów, ich zasad, etc. w imię społeczeństw otwartych, wielokulturowości, etc. To powoduje z kolei brak woli asymilacji ze strony imigrantów, czyli efekt zupełnie odwrotny od pożądanego. IMHO za mało jest konkretnych, otwarcie formułowanych wymagań odnośnie asymilacji, na zasadzie określenia zasad i warunków dla imigrantów. Jasny układ - kto chce, niech przyjeżdża, ale na takich i takich zasadach. Jak nie akceptuje to papa.

 

Przepraszam że nie zauważyłem wcześniej, przepraszam i już odpowiadam:

Dopóki egzotycznych imigrantów było niewielu można było się nad nimi pochylać z troską (całkiem zrozumiałą). Ale teraz pora przypomnieć sobie słowa klasyka że ilość przechodzi w jakość i są to świete słowa!!!

 

W momencie gdy imigranci przestają byc ciekawostka a zaczynają być liczącą się grupą społeczeństwo na zasadzie konsensusu powinno ustanowić proste i jednoznaczne zasady dotyczące ich obecności i dalszego napływu.

 

Powinna obowiązywać zasada - to jest mój dom, przyjmę cię jeżeli będziesz przestrzegał moich reguł. Jezeli ci nie odpowiadają zmień swój własny dom albo wybuduj nowy.

Jestem Europejczykiem.

 

Uczyć się jezyków w każdej sytuacji, to pomaga w interesach:)

 

- Halo? Poprosze panią zamiejscowa, Lubartów 33... Czi co? Nie: czy? pytajne tylko: czy? Taa, mój numer 333 ... Już jest połączenie? Dziękuję ślicznie...

Halo? Halo? HALO??? - Halooo...

- Kuba?

- Kto mówi?

- Ale czy Kuba?

- Ale KTO mówi?

- Jeżeli nie Kuba, moje nazwisko pana nic nie powie... Kuba?

- Jaki Kuba?

- Goldberg...

- A jeżeli Kuba, to kto mówi?

- Rappaport!

- BENIEK???

- TAK!!!

- Tu Kuba...

- Goldberg?

- Tak. Co jest?

- Jest interes do zrobienia.

- Interes? Ile można stracić?

- Co się mnie pytasz ile można stracić! Się mnie natychmiast zapytujesz ile można zarobić!

- Ile się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam: ile trzeba mieć żeby ryzykować w razie, że się straci?

- Niewiele... dwa, trzy tysiące masz?

- Mam mieć. Co jest?

- Jest tak: Friedmann ma weksel Szapira z żyrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn... On daje dwadzieścia procent, franko loco towar jest u Lutmana, tylko ten towar jest zajęty przez Honigmanna z powodu weksel Reuberga. Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora...

- A co jej jest?

- Co by i nie było, to my dziedziczymy dwadzieścia procent, tylko Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary...

- Cooo?

- Nie gotówką, tylko połowę, na resztę zwolnienie od protestu. Jassne?

- Oczywiście, że rozumiem.

- No!

- Tylko skąd pewność, że Rozencwajgowa by wyzionęła ducha?

- W tym właśnie sęk...

- Co?

- Sęk!!!

- Kto???

- SĘK!!!

- Nic nie rozumiem.

- Deska, w szrodku sęk!

- Jaka deska?

- Drzewo. Deska drzewniana, w szrodku sęk.

- Kto ma drzewo? LUTMANN???

- Jaki Lutmann, Lutmann ma manufakturę, a drzewo jest z lasu. Się ścina, się rżnie na deski, jest deska, jest sęk.

- A gdzie jest ten las?

- Jaki las?

- No, że wspominałeś.

- Co ciebie obchodzi nagle? W puszczy Białowieszczańskiej jest las! Rosną stuletnie drzewa, się ścina, się rznie, jest deska, jest sęk.

- A kto ma ten las?

- Kuba, o co ciebie idzie? NIKT!

- To można kupić?

- Tę manufakturę?

- Nie, ten tartak.

- Jaki tartak, do cholery?

- No ten co sam mówiłeś, że się ścina i się rżnie...

- Kuba, odczep się, chodzi o to czy Rozencwajgowa wytrzyma do licytacji!

- A ona sprzeda?

- Co?!

- Ten tartak.

- Kuba, przecież... Jaki tartak do cholery?!

- No, że się ścina i się rznie...

- Kuba! Że mnie co podkusiło powiedzieć jego ten sęk... Kuba, ja cofam ten sęk. Ja cofam wszystkie sęki na świecie!

- Co?

- Sęk.

- Który?

- Że pisze w Kurierze Warszawskim tych sztychów. TO JA JEGO COFAM!!!

- W Kurierze Warszawskim? To było ogłoszenie?

- Jakie ogłoszenie?

- No, że on sprzedaje.

- KTO???

- No ten, co pisze, że parceluje ten las. Słuchaj, tylko ten tartak to ja bym zatrzymał dla siebie.

- Kuba... Po co tobie ten tartak? Zleź z tego tartaka!!!

- No wiesz, Rappaport, że ja ciebie nie rozumiem. Ty budzisz mnie w nocy. Pół godziny namawiasz mnie, żebym kupił las. A teraz odmawiasz mnie od tego tartaka. To co to jest za interes???

- Kuba...

- Zaraz, chwileczkę, spokój! Owszem, dajmy na to, ja daję dwa tysiące na las. To kto inny będzie miał tartak, tak? Będzie mnie dyktował ceny? Będę jego dawał zarabiać na rżnięcie? To gdzie jest LOGIKA??? To wolę kupić ten tartak! Mam rację?

- Teoretycznie tak... Tylko że mię coś podkusiło. Staropolszczyznę się mnie zachciało. Sęk, sęk, równie dobrze mogłem powiedzieć, ja wiem... - tu leży pies pochowany.

- ...pieees?

- PIES!

- Piesek! Jaka rasa?

- Szlag mnie trafi...

- Słuchaj, Rozencwajgowa ma na sprzedaż psa? Czy to jest może łyżew? Wiesz, ja bym chętnie kupił, bo Hipek bardzo chce mieć łyżwa. No, ostatecznie może być sweter. Albo bulgot? Albo taki mały, biały dupelek... Słuchaj, tylko broń Boże jajnik! A to jest jaka rasa?

- Jaka rasa??? NORDYCKA!!! Psiakrew,odczep się od tego zwierzęcia, nieszczęście ty moje!

- Słuchaj, Beniek, dwa tysiące za psa? Ja mogę dać... trzydzieści złotych. Duży piesek?

- OLBRZYMIE BYDLE!!! (słyszy telefonistkę) Złociutka, to nie do pani! Znaczy, co? Chwileczkę, Kuba, ta rozmowa za chwilę będzie kosztowała czterdzieści dwa złote.

- No co to znaczy czterdzieści dwa złote, jak się kupuje i las, i tartak, i psa...

- Wiesz co ja ciebie powiem? Ty weź sobie ten las za darmo...

- A tartak?

- A TAR... A tartak, to ty sobie weź tyż za darmo...

- A pies?

- A pies??? A pies ci mordę lizał!!!

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

PS. Jeszcze nikt nie odpowiedział mi na pytanie o ew. słuszność represji wobec dzieci z Wrześni.

no to ci odpowiadam. w porzadku to nie bylo ale wtedy nie bylo tez Polski, jako niezalznego kraju. wtedy Wrzesnia lezala na terenie Prus Wschodnich. a kto temu winny sam glupi polak, bo madry po szkodzie

 

Nie jestem za publicznymi szkołami z dowolnym językiem wykładowym. Jestem jednak przeciwko przymusowi posłania swojego dziecka do szkoły z jedynym słusznym językiem. Jak ktoś chce wysłać swoje dziecko do płatnej szkoły z wybranym przez siebie językiem - powinien mieć do tego prawo.

 

PS. Jeszcze nikt nie odpowiedział mi na pytanie o ew. słuszność represji wobec dzieci z Wrześni.

 

nikt nie mowi o zmuszaniu. mowie o szacunku imigranta do nowego kraju i jego jezyka i obyczajow. minimum przyzwoitosci to podtawowa znajomosc jezyka - nikt nie karze od razu ksiazek czy wierszy pisac.

 

i do twego postu kolejnego: co innego turysta, co innego immigrant. co innego wymigac sie od mandatu na "nieznajomosc" jezyka, co inego nie moc zwe wzgledu na nieznajomosc jezyka, otworzyc konta w banku, dogadac sie z lekarzem, itd. dobrze ze samoobslugowe monopolowe za granica sa nie trzeba duzo gadac bo przy kasie cyferki te same..

Ut conclave sine libris, ita corpus sine anima. Cicero

Jeżeli sam miałbym wychowywać dzieci, to priorytetem językowym byłaby perfekcyjna dwujęzyczność polsko - angielska na poziomie człowieka wykształconego bez poświęcania na dodatek nauki innych ważnych rzeczy. Polski z przyczyn zrozumiałych a angielski w sumie też - większość wartościowej kultury czy nauki jest dziś robiona po angielsku, i sam żałuję że nie znam tego języka lepiej, choć tu i ówdzie bywałem za akcent czy słownictwo chwalony, jednak brak formalnej edukacji nie jest łatwy do przeskoczenia.

 

Natomiast nie spotkałem jeszcze nigdy osoby trój-języcznej która:

- znałaby polski i angielski dobrze (na poziomie native speaker)

- umiałaby coś poza tym

- dało się z nią normalnie pogadać czy pożartować

 

Dlatego właśnie w przypadku mieszkania w innym kraju nauka miejscowego narzecza musiałaby ustąpić językom ważniejszym - i to jest zresztą powód dla którego nigdy bym nie pomyślał nawet o mieszkaniu i pracy w kraju innym niż USA albo Australia ew. jakieś spokojne miejsce bez totalitarnego systemu edukacji wymuszającego naukę języka o bardzo ograniczonej przydatności.

Natomiast nie spotkałem jeszcze nigdy osoby trój-języcznej która:

- znałaby polski i angielski dobrze (na poziomie native speaker)

- umiałaby coś poza tym

- dało się z nią normalnie pogadać czy pożartować

a romekjagoda?

:)

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

co innego wymigac sie od mandatu na "nieznajomosc" jezyka,

Słyszałem o kliku przypadkach wymigania się od mandatu w Niemczech na przemowę do policaja po angielsku z dobrym amerykańskim akcentem i bez pokory czy strachu w głosie. Oni szanują Amerykanów jako tych którzy porządnie złoili im skórę.

 

co inego nie moc zwe wzgledu na nieznajomosc jezyka, otworzyc konta w banku, dogadac sie z lekarzem, itd. dobrze ze samoobslugowe monopolowe za granica sa nie trzeba duzo gadac bo przy kasie cyferki te same..

Na zachodzie pracuje obecnie dużo lekarzy - polaków, a lepsi fachowcy muszą znać angielski żeby móc czytać publikacje. Konto w banku - w najgorszym razie można wynająć tłumacza. Taniej (in every sense of the word) niż uczyć się dodatkowego języka.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Jeżeli sam miałbym wychowywać dzieci, to priorytetem językowym byłaby perfekcyjna dwujęzyczność polsko - angielska /.../

Natomiast nie spotkałem jeszcze nigdy osoby trój-języcznej która...

1. To dobry pomysł i da się to zrobić.

2. Po prostu trójjęzycznej.

3. E tam, da się znaleźć bez trudu. Córka moja zna angielski, rosyjski, hiszpański i posługuje się tymi językami na co dzień, bo mieszka za granicą, a do tego równie dobrze zna polski. ;) O innych językach, które zna słabiej w ogóle nie wspomnę, a zaręczam ci, że nie jest żadnym dziwolągiem, ma sensowny stosunek do życia i da się z nią normalnie pogadać i pożartować.

Wyjątki mają to do siebie że trudno na nie liczyć. Dla mnie samego konieczność nauki trzeciego języka byłaby koszmarem oraz mega stratą czasu i energii życiowej.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.