Skocz do zawartości
IGNORED

Excel's Audio Nirvana - tylko winyl !


excel

Rekomendowane odpowiedzi

Gość StaryM

(Konto usunięte)

wracając do dyskusji - widzę, że moje opinie na temat brzmienia winyla działają na niektórych jak płachta na byka - powiem zatem tak: ja na swoim nędznym sprzęcie słyszę wyraźnie różnicę na korzyść winyla

Nie bez powodu w sygnaturce wstawiłem pewien cytat mówiący że music is more important than high-end audio or tubes.

Sprawy techniczne owszem, nie są bez znaczenia i sam lubię mieć jakieś obiektywne poparcie lub zaprzeczenie tego, co słyszę lub mi się wydaje że słyszę. Stąd często robiłem rozmaite porównania, pomiary i wykresy. Jednak nie należy zapominać o muzyce, bo subiektywny jej odbiór i przyjemność ze słuchania to rzecz najważniejsza.

Oczywiście trochę racji - drogi Excelu - mogą mieć ci, którzy mówią o lepszym CD, a dokładniej o lepszym module konwertera D/A. Na pewno dużo racji mają ci, którzy mówią o płytach.

W przypadku czarnych krążków jakość analogowego tłoczenia bywała różna. Wiele razy rozprawiano tu o lepszej jakości wydań japońskich lub amerykańskich. W przypadku CD zaś zahaczamy o typowe dla hajendu audio-voodoo. Płyta CD tłoczona bez wad z tego samego cyfrowego źródła nie będzie wykazywała różnic w zakresie dźwięku. Jakość plastikowego krążka może się okazać lepsza po iluś latach użycia i "zarysowywania" płyty. Jedne mogą być trwalsze,inne mniej. Ale gdy suma kontrolna pliku jest taka sama, to wszelkie gadanie o różnicach jest tylko złudzeniem.

Robiłem doświadczenia z brzmieniem winylu i cd, dziś nie mam żadnego odtwarzacza CD (chwilowo, bo szukam czegoś) i słucham głównie winyli i plików. Pod wpływem tego wątku znów sobie porównywałem kilka moich ulubionych płyt, które mam w postaci analogowej i cyfrowej. Bensona - Weekend in L.A., Claptona - Unplugged, ABB - At Filmore East. Różnice się zacierają, tylko dlaczego jakoś fajniej słucha mi się z winyla? Tego żadne pomiary nie pokażą. ;)

Czy to u Ciebie też tak wyglądało ?

Dominicques - :)) Gorzej ! :) Nie mam AŻ takiego auta.... Mam - prawie tyle samo płyt...Prawie. I tylko _Pierzota - na puchu pneumatycznym , jakby powiedział Papcio Chmiel. :))

Zastanawiam się, jakie podstawy do przygotowania postu 751 mógł mieć kolega Stary Milicjant. Przekaz językiem migowym? Przeczucia? Domysły?...bo przecież nie własny słuch :)

Może - "oczajdusza" ? :) A może nikt z Was - nie przenosi się teraz z całym dobytkiem :) Ja się właśnie przenoszę... Straszna rzecz , moi Mili. Dajcież przynajmniej lufkę.... Dzięki - Jacek i Iwona :)

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Ja wyżej pisałem, że aktualne tytuły na winylu grają zwyczajowo inaczej niż na CD. Jakby dwóch ludków robiło mastering. Te dzisiejsze winyle zaś grają inaczej niż niekomercyjne z takiego ECM-u, a także dobre, stare tłoczenia, gdzie na detal i strukturę nie ma co narzekać. Tutaj kuku robione CD jest- u mnie- jednoznaczne.

 

Pisałem w innym wątku, że mam parę płyt winylowych, które poniewierają straszliwie wydane współcześnie na CD ECM, ACT, Deusche Grammophon itp. Mam sporo fajnie wydanego jazzu na CD ( John Surman, E.S.T i podobne) , ale te parę płyt winylowych udowadnia, że mój sprzęt wznosi się na zupełnie nieprawdopodobne pułapy.

Wbrew pozorom nie mówię o wydaniach japońskich, ale np o starej dobrej wytwórni Decca :)

 

Ja się pytam więc powtórnie, czy dziś kupując aktualnie wydaną płytę winylową, która bonusowo zawiera wydanie CD i sobie porównujecie- nie macie wrażenia, że to niemal zupełnie inne płyty? Inne rzeczy są powypychane na czoło, inne do tyłu, inny charakter, przekaz. Bez wnikania, który lepszy, a który gorszy.

- bardzo przepraszam, ale kosztował 350 zł :)Pioneer DV-2750

Dosłownie parę dni temu wyciągnąłem z piwnicy swojegoPioneera DV-2650 z dawnych czasów, żeby go zdemontować i wykorzystać niektóre części. ALe... przed rozwaleniem wrzuciłem do niego kilka bardzo dobrze zrealizowanych płyt CD i szok. Ta taniocha odtwarza z powietrzem, przestrzenią i detalami, niesamowite. Jakimś cudem w tej cenie ma prawdopodobnie w środku prosty ale bardzo dobry DAC. W zasadzie na codzień słucham CD-ków z odtwarzacza Blu-Ray Oppo 103EU, sprzęt na poziomie 3 kPLN, ale ta taniocha Pioneera wyjęta z piwnicy kompletnie mnie zaskoczyła, nie pamiętałem już, że tak to grało. Jak bardzo kiepskie płyty CD musisz mieć skoro różnicę w stosunku do winyla odczuwasz jako drastyczną.

Porównywanie dwóch kopii, w sytuacji gdy nie znamy oryginału, jest zwykłym marnotrawstwem czasu. To czysto akademickie, bezcelowe rozważanie, które prowadzi dokładnie donikąd. Mamy dwie kopie Mona Lisy, kopię "a" i kopię "b". Można się spierać i 100 lat czy lepsza jest kopia "a" czy "b", ale jeśli nie znamy oryginału, to tego nie rozstrzygniemy. Vinyl jest kopią zdarzenia muzycznego które zaszło w studio lub w sali koncertowej (nagranie live) i stanowi kopię "a", zapis na CD tego samego zdarzenia muzycznego stanowi kopię "b". Rozstrzygnięcie czy wierniej oddał to zdarzenie muzyczne vinyl czy jednak CD jest niemożliwe jeśli nie byliśmy w studio/sali koncertowej w czasie rejestracji. Ja się otarłem o coś takiego, bo byłem na pamiętnym, warszawskim koncercie Tangerine Dream, wydanym później jako "Live - the Warsaw Concert", który mam i na LP i na CD, ale ponieważ było to tak dawno, to nie dam rady obecnie konstruktywnie zabrać głosu. W chwili gdy kupiłem polskiego vinyla z zapisem tego koncertu (wydanie vinylopodobne Tonpress), to miałem wrażenie, że muzyka brzmiała na żywo zupełnie inaczej niż z LP. CD nie miałem wówczas do porównań, bo CD kupiłem dopiero po dobrych kilku latach. Dziś wiem, że porównywanie gównianego polskiego vinyla, słuchanego za pomocą wkładki MF-100 Reference :) na polskim wyrobie gramofonopodobnym pn. Bernard musiało mnie wówczas doprowadzić do zdziwienia, że jakość zapisu była aż tak niska.

Co zatem porównujemy i o co toczymy bezsensowne boje? Porównujemy kopie "a" i "b" bez znajomości oryginału i zatem bez możliwości rzeczowego wypowiedzenia się która kopia jest lepsza. Można powiesić na ścianie kopię "a" i kopię "b" Mona Lisy i jeden powie: bardziej do mnie przemawia to co widzę na obrazie "a", a drugi na to że jednak jemu bardziej podoba się "b". Po tej wymianie uwag zupełnie spokojnie mogą się rozejść, tymczasem oni biorą się za łby i na pięści przekonują, że lepsza kopia to "a", a nie nie "b", w sytuacji gdy obaj nie widzieli oryginału. To jest mało interesujące.

Porównywanie dwóch kopii, w sytuacji gdy nie znamy oryginału, jest zwykłym marnotrawstwem czasu. To czysto akademickie, bezcelowe rozważanie, które prowadzi dokładnie donikąd. Mamy dwie kopie Mona Lisy, kopię "a" i kopię "b". Można się spierać i 100 lat czy lepsza jest kopia "a" czy "b", ale jeśli nie znamy oryginału, to tego nie rozstrzygniemy. Vinyl jest kopią zdarzenia muzycznego które zaszło w studio lub w sali koncertowej (nagranie live) i stanowi kopię "a", zapis na CD tego samego zdarzenia muzycznego stanowi kopię "b". Rozstrzygnięcie czy wierniej oddał to zdarzenie muzyczne vinyl czy jednak CD jest niemożliwe jeśli nie byliśmy w studio/sali koncertowej w czasie rejestracji. Ja się otarłem o coś takiego, bo byłem na pamiętnym, warszawskim koncercie Tangerine Dream, wydanym później jako "Live - the Warsaw Concert", który mam i na LP i na CD, ale ponieważ było to tak dawno, to nie dam rady obecnie konstruktywnie zabrać głosu. W chwili gdy kupiłem polskiego vinyla z zapisem tego koncertu (wydanie vinylopodobne Tonpress), to miałem wrażenie, że muzyka brzmiała na żywo zupełnie inaczej niż z LP. CD nie miałem wówczas do porównań, bo CD kupiłem dopiero po dobrych kilku latach. Dziś wiem, że porównywanie gównianego polskiego vinyla, słuchanego za pomocą wkładki MF-100 Reference :) na polskim wyrobie gramofonopodobnym pn. Bernard musiało mnie wówczas doprowadzić do zdziwienia, że jakość zapisu była aż tak niska.

Co zatem porównujemy i o co toczymy bezsensowne boje? Porównujemy kopie "a" i "b" bez znajomości oryginału i zatem bez możliwości rzeczowego wypowiedzenia się która kopia jest lepsza. Można powiesić na ścianie kopię "a" i kopię "b" Mona Lisy i jeden powie: bardziej do mnie przemawia to co widzę na obrazie "a", a drugi na to że jednak jemu bardziej podoba się "b". Po tej wymianie uwag zupełnie spokojnie mogą się rozejść, tymczasem oni biorą się za łby i na pięści przekonują, że lepsza kopia to "a", a nie nie "b", w sytuacji gdy obaj nie widzieli oryginału. To jest mało interesujące.

- dosyć akademickie, niczego nie wnoszące dywagacje - faktycznie mało interesujące - tu nie są toczone żadne bezsensowne boje, tylko wymieniamy się opiniami i wrażeniami na temat brzmienia płyt winylowych i płyt cd - jest to moim zdaniem bardziej interesujące niż rozważania o cantileverze i wpływie płynu forumowego na luzy w nim. Nikt tu sobie nie rości pretensji do bycia otateczną alfą i omegą - nawet ja :) - dlatego drogi Yulu powiedz jak Ci gra pro- ject - z naciskiem na pro i czy bardziej podniecasz się słuchając winyla czy cd ? pzdr.

excelvinyl winylmania blog szukaj

No proszę jak zrobiło się miło:-) Jestem w trakcie cholernej przeprowadzki i zajrzałem w chwili odpoczynku. Moje zdanie w temacie wątku jest niezmienne. Odnajduję jednakową ilość dobrych i złych wydań muzyki na wszystkich nośnikach. Fanatyzm jest mi obcy i nie widzę rozumowego wytłumaczenia, czemu miałbym odmawiać sobie przyjemności z korzystania z nich wszystkich. W latach młodzieńczych lubiąc literaturę SF wyobrażałem sobie, że dożyje czasów kiedy będę miał w kieszeni urządzenie mieszczące całą bibliotekę uniwersytecka i wszystkie dzieła muzyczne wielkich kompozytorów a do tego moją ulubiona muzykę młodzieżowa. Teraz są ogólnie dostępne takie urządzenia więc jak mógłbym sobie odmówić korzystania z nich? :-)

Pozdrawiam serdecznie i spadam pakować rupieci.

W.

Ja Was pogodzę, Panowie . Czarny - live king Crimson - zawsze i na wszelakich nośnikach gra tak samo:) wszyscy się przenoszą, psiakość???:)

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Ja nie. Chętnie bym się przeniósł do Paryża, póki co walczę na ziemi ojczystej. Szczególnie, że nie znam francuskiego :)

 

Ale ostatnieg roku dałem ognia i zawitałem w polskim azylu na ziemi francuskiej- na zamku Montresor :)

Toteż, panie frywolny - ja się z tego Paryża - wynoszę!!:))) Po kilkunastu latach - mam dość. Dwadzieścia kilka kilometrów obok......i - jaka cisza !!:))

tu nie są toczone żadne bezsensowne boje

Excelu, homeryckie boje i niepotrzebne spięcia wywołujesz osobiście w tej zakładce już od lat. Masz na tym polu na prawdę zacne zasługi :) Dajesz tym dowód tego, że szumek wokół twojej osoby cię strasznie rajcuje, tak jak ktoś ci to niedawno napisał. Mnie to osobiście dziwi, bo masz 70-tkę na karku, a taka postawa nie przystoi nikomu, no może gimnazjalistom z wykwitami na buźce. To jest chyba niestety przejaw tzw. zdziecinnienia starczego - innego wytłumaczenia tego rodzaju infantylizmu nie widzę. Nie mogąc czasem znieść stanowiska innej osoby, posuwasz się do rozdawania banów na lewo i prawo, co generalnie dobrze pasuje do wizerunku tzw. wrzeszczącego dziadka, jeśli wiesz co to za zjawisko psycho-socjologiczne. Twoje subiektywne tyrady w temacie "jak to panie sołtysie vinyl miażdży CD", wklejane po raz tysięczny, są monotonne i jak dla mnie mało interesujące, po prostu godne zakładki Bocznica, jak to już wielokrotnie podnoszono. Nie zwykłem latami sprzeczać się, czy lepsze są brunetki, czy blondynki, czy może to obojętne, byleby cyc był wielki. To jest takie - wiesz - gruntownie bezsensowne pitolenie, ale niestety bardzo ci bliskie. Klasę masz rzeczywiście dużą - no na psa urok! Uważam, że do stękania na Bocznicy pasowałbyś idealnie.

Jakoś, cholera, nie znoszę Francuzów.

 

I ja też i to za wiele spraw, ale muszę im oddać że potrafią celebrować swój czas wolny...czyli prawie cały czas bo do pracy to oni chętni nie są...poza tym mają fajne kobitki i przede wszystkim potrafią zrobić dobry sprzęt audio!!

Kurtisblow, ty jesteś może jakimś wnuczkiem excela? Prawnuczkiem? Bo wiesz, posty masz na poziomie oseska :)

Masz ze sobą jakiś problem? Krzywdzi cię ktoś? Pod górkę do szkoły?

Jakoś, cholera, nie znoszę Francuzów.

A kto powiedział , że ja znoszę ? :) Zresztą Ty , Thorogood - nawet "japończyków" niechętnie trzymasz w domu... :)

Jakoś, cholera, nie znoszę Francuzów.

Jak cała Europa.

niemiec puka do drzwi, fracuz otwiera je jeszeroko, całuje "gościa" po butach i oddaje mu żonę - bez szemrania.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.