O muzyce:
Prosto z mostu: przeciętna płyta z przebłyskami. Mieszanka fantastycznych utworów z przynudnymi i za długimi daję w efekcie twór, którego po kilku wysłuchaniach nie włączam juz bez użycia funkcji Program. Co wybieram - niezmiennie Reptile, Broken Down, Second Nature, Modern Girl i Son&Sylvia. Pierwszy i ostatni to utwory instrumentalne, zwłaszcza ten drugi - perełka. Czasem takze do listy dołącza Travelin' Light i Got You On My Mind. Inne utwory sa przyjemne, ale tylko przyjemne. Dobre na spoykanie w gronie przyjaciół. Don't Let Me Be Lonely Tonight lubiłem... dopóki nie kupiłem płyty Davida Sanborna z jego interpretacją ;).
Acha - okładka płyty i wstęp w ksiazeczce wskazywałby na album wręcz konceptualny, poświęcony ludziom widocznym na jednym ze zdjęć - "Sonowi" i Sylvii (a "Reptile" to po prostu "ksywka" małego Claptonka). Nic z tego - dobór piosenek wydaje się być dość przypadkowy. jedynie wspomniane dwa utwory instrumentalne nawiązuja do tej tematyki. Trochę szkoda, ale EC to nie np Roger Waters. Niektórzy powiedzą, że może i lepiej...
Podsumuję tak: niedroga i bardzo przyjemna płyta. Jest też na niej parę utworów, dla których warto ją kupić. Ja w każdym razie nie żałuję wydanych pieniędzy.
O dźwięku:
Nagranie po prostu świetne. Czyściutko i pięknie, trochę miękko i bardzo przyjemnie, Ciekawe jednak, że w niektórych konfiguracjach lekko ocieplonych sprzętowych płyta paradoksalnie nagle gra agresywnie, ostro i kłuje w uszy (!). Pierwszy raz usłyszałem tak natarczywe brzmienie z iQ3. Zmiana na inną, z natury agresywną płytę i dźwięk okazał się wygładzony. Czemu tak? Nie mam pojęcia :-/