Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Diora ws504

Dobry wzmacniacz, charakterystyczny dźwięk, nienaganna moc, aczkolwiek przesadzając z poziomem głośności można go zepsuć. Dość się grzeje, także wsadzanie go w szafkę nie wchodzi w grę. Dźwięk który usłyszałem, na początku bardzo mi się spodobał, lecz z biegiem czasu stał się męczący, jakiś dziwnie zamulający, buczący i ciężki -ten miękki ciepły bas był nawet wtedy kiedy nie powinno go być.   Jeżeli to ma być wzmak za 200-250zł to napewno warto, za większą kwotę można dostać już coś dużo lepszego...


Akai AM-35

O ile częstotliwości wysokie i średnie były znośne jak na cenę i klasę sprzętu, tak z niskimi tonami było coś nie tak, zupełnie jakby nie schodził na te najniższe pasma.   Wzmacniacz oczywiście nie jest kompletną porażką, ale rewolucji nie oczekujmy. Dobry dla kogoś z małym budżetem. Grał dość liniowo -podobny do stylu tanich denonów, choć może bardziej muzykalny.


Pioneer A - 777

Musze przyznac ze kiedys bylem zachwycony Pioneerem i jego wzmacniaczami z linii Reference. Tak to tylko linia bo z synonimem jakosci nie ma to nic wspolnego. Jesli ktos ma bardzo jasne kolumny i potrzebuje je porzadnie przygasic to jest to sprzet dla niego. Z pewnoscia wzmacniacz gra miekko jednak jego wada jest lejacy sie misiowaty bas i zmulenie na niektorych modelach kolumn. Mialem kolejno A 676 (z tamtego czasu dosc entuzjastyczna recenzja do wgladu) i A 777. Oba wzmaki roznia sie raczej niewiele i to bardziej budowa niz dzwiekiem choc w tej owczesnej "pioneerowskiej" filozofii dzwieku A 777 idzie dalej. Z perspektywy czasu wysoko oceniam odtwarzacze CD Pioneera (jakosc/cena, jakosc w sensie ogolnym)i magnetofony kasetowe natomiast wzmacniaczy w latach 90-tych poza A 09 i moze A 07 firma robic nie potrafila.


Cambridge Audio A1

solidny, bezawaryjny, gra czysto ale na mój gust basem nie powala na kolana... nie wielka moc ale do małego pokoju wystarczy....


Pioneer A - 777

Model ten kupiłem na niemieckim eBayu, ponieważ polskie egzemplarze są mocno zaniedbane. Pierwszą różnicą w stosunku do A-616 była większa dynamika, moc i ... waga. Wykonanie pierwsza klasa. Kondensatory po 22000 uF. Transformatory pięknie ukryte... Drugą zauważoną różnicą (w nocy) było to, że w ogóle nie słychać jak pracuje, żadnego buczenia, po prostu nic. Przy dwóch transformatorach to godne pochwały. Kolumny jakie napędzał może nie były wysokich lotów (STX F-140), Unitra ZG 40 (na oryginalnych głośnikach od nowości) oraz komplet na głośnikach Tesli. Pierwsze wrażenie na płycie Naim True Stereo na STX F-140 po prostu szczęka mi opadła. Nawet nie sądziłem, że to tak zagra. Pięknie wybrzmiewające wysokie, dynamika. Następnie Ulver. Na tej płycie zobaczyłem co ten wzmacniacz robi z głośnikami. Niesamowita ilość prądu w cewkach. Przy głośniejszym słuchaniu brak jakiejkolwiek kompresji i zniekształceń. Ale moc robi swoje i trzeba było zciszyć. Na Unitrach przy nocnych audycjach radia RAM po prostu miód na uszy (do teraz zastanawia mnie czego ludzie się tak czepiają polskiej Unitry). Przedwzmacniacz gramofonowy to majstersztyk. Dawno tak nie słuchałem winyli... Załącza się go osobno. Słuchałem Denona PMA 1500 na Cantonach za 7000.... I brzmiało to miernie. Z wysokich cen sprzętu wyleczyło mnie właśnie słuchanie Pioneera A-777 i kolumn Unitry. Wszystko gra tak jak powinno. Jest równo i bez podbarwień. Polecam ten wzmacniacz. Urządzeniom takim jak teraz się sprzedaje za kwoty nawet do 4000 zł to ten model z powodzeniem dorównuje o ile nie przewyższa. Czasem trzeba go odkręcić na 11 lub 12 aby coś usłyszeć ale jak nagle przybędzie poziomu sygnału to wywraca membrany drugą stronę. Brzmi relaksująco, średnica i wysokie poprawne. Bas nie muli tak jak to w przypadku tanich konstrukcji (zależy to też w dużej mierze od kolumn)


Pioneer SA-7500 II

druga polowa lat 70-tych. model trzeci od góry. szerokosc 38cm. waga ok 8. panel alu 4 mm, gałki toczone z alu. koncówka na tranzach NEC, w zasilaniu kondziołki jak literatki 2x10000uf nichicon bodajze. mam do czynienia z wersja amerykańską (bez gniazda IEC, kabel stały, pobór podany 110W, zapewne podany dla zasilania 110). ma przełącznik napiecia wiec niema problemu. po przeczyszczeniu przełączników i potencjometrów ok. tylko ok. wylutowałem przekaźnik, wyczysciłem, poprawiłem troche zimnych lutów. tą opinię napisze troche inaczej-bardziej praktycznie. jezeli ktos chce się dowiedziec czegos czego tutaj nie zawarłem-prosze pytac. brzmienie o charakterystyce ocieplonej (jak wiekszosc vintage, w klasykach tylko yamaha grała zupełnie inaczej). przepiękna barwa-> to własnie ta barwa sprawia ze ludzie do dzis kochają lata 70-te. we wzmacniaczu nie wymieniłem ZADNEGO kondensatorka, nawet małego. bo po co. bardzo soczysty dźwięk. bass schodzacy nisko, z duuzym kopnięciem nawet bez loudnessu. miękki, raczej srednio kontrolowany ("klasyka w klasykach"). przepiękne wokale. mimo wieku wzmacniacz potrafi sprawic, ze wokalista nie siedzi w cewce głosnika, tylko gdzies przede mną. po prawej stronie siedzi perkusista i doskonale wywiązuje się ze swojej pracy. lekki brak roznorodnosci w odtwarzaniu talerzy, generalnie wszystkie brzmią troche podobnie, mogłyby wybrzmiewac dłuzej, ale nie przeszkadza to mocno. bardzo dobra przestrzenność, mimo wieku kondensatorów nie słychac zeby dolegała im starośc. dzwięk szeroki, przestrzenny.srednica-bass-góra doskonale od siebie odseparowane, muzyka rockowa nie zlewa się w bezkształtną kupę gówna mowiąc wprost. chcę słyszec gitarę-bez problemu mogę sie na niej skupic. przy kawałku akustycznym, dwie gitary, wokal, jest niesamowicie. nie miesci sie w glowie ze tak gra taki dziadek, i to jeszcze ze sredniej półki.   ten wzmacniacz jak i inne z tej epoki trudno porównac do konstrukcji z lat 90-tych. bo to nie tylko inna technologia, ale tez inna charakterystyka. gdy konstruowano te wzmacniacze duzy, kopiący bass nie był cechą sprzetu nieaudiofilskiego. wręcz przeciwnie.   jakies podsumowanie: piękne niskie tony, z niskim zejsciem i wygarem. kontrola srednia. piękna, niepowtarzalna barwa. dobra analitycznosc. całkiem sporo detali jak na 35 letnie kondensatory:) o przestrzeni nie wspominając. wszystko bardzo dobrze odrywa się od kolumn gdy trzeba. niema z tym problemu. pod tym względem nie gra gorzej (jesli nie lepiej) niz sony 690es.   posiadam go niecały miesiąc, w miedzy czasie podpiałem sobie jeszcze klasyk sony str-414l, i po paru godzinach na półkę wrócił pioneer. poprostu gra znacznie, znacznie lepiej.   trudno oceniac go w rubryce wartosc/cena, bo cena zalezy od stanu. mozna go kupic i za 550zł, i za 300zł.


Pioneer A - 777

Porównywałem ten wzmacniacz w bezpośrednich odsłuchach z jego "mniejszym bratem" A-339. O zgrozo wypadł gorzej niż kilkakrotnie tańszy, mniejszy i lżejszy braciszek który notabene też grał słabiuteńko. Reasumujac, kupa świetnych podzespołów, potężna waga, imponujący wygląd i...totalna lipa jeśli chodzi o dźwięk. Mecząco zamulony, zamknięty, zduszony, rozlazły bas, zalewający scenę jak mgła. Brak klarowności dźwięku, analityczność...a co to? sto razy lepiej brzmią stare modele Pioneera zlat 70-80 tych. Lata 90 to upadek z którego chyba już sie nie podnieśli. To oczywiście subiektywne spostrzezenia.


MIT MIT Oracle AC2 Power Cord

Nie mam dużego doświadczenia z przewodami sieciowymi, dotychczasowe eksperymenty najczęściej przeprowadzałem z kablami kosztującymi poniżej 1000zł i zawsze było to coś za coś, przy czym najczęściej suma wad przewyższała listę zalet. Pierwszym bezwzględnie pozytywnym doświadczeniem był kontakt z przewodem Eneer Deep Black (ale też pozytywnie sprawdził się w moim wcześniejszym systemie tańszy Red Arrow). Po nim przyszedł przypadkowy kontakt z przewodami MIT z serii Oracle, był to model podstawowy bez puszek i tu nastąpił pierwszy szok. Zmiana w brzmieniu systemu po podpięciu Oracle była tak duża jak po zmianie zasilanego elementu na taki o dobrą klasę lub dwie wyżej. Najbardziej wrażliwym elementem systemu okazał się preamp, oraz w troszkę mniejszym stopniu źródło. Najmniejsze zmiany miały miejsce przy końcówce mocy, z tym że w porównaniu ze zwykłym kablem dostarczanym z urządzeniem (typu kabla do komputera) różnica wciąż pozostawała przepastna. Była spora nawet po przepięciu z Eneer Deep Black, którego ostatecznie Oracle zastąpił. Kolejne modele w serii szlifowały elementy wprowadzone przez model podstawowy. Najwyższy o którym mowa (Oracle AC2 Power Cord) dopieścił całość do maksimum.   Co jest charakterystyczne dla wszystkich modeli z serii Oracle, to fantastyczna bardzo napowietrzona i klarowna przestrzeń (jak z resztą w przewodach kolumnowych i interkonektach). Wpięcie tego przewodu do preampu dało tak ogromne zmiany, że w zasadzie można napisać, że wcześniej nie był w pełni sprawny :) . To nie efekt zdjęcia mglistej zasłonki z kolumn, to efekt zdjęcia starej ciężkiej babcinej pierzyny, wypchanej nie lekkim pierzem tylko ciężkimi zwałami grubego filcu. Wyobraźcie sobie że zabudowaliście kolumny szczelnie panelami z wełną mineralną grubości min. 10cm (nałożyliście na nie taką klatkę) a następnie ją usunęliście. Mniej więcej taki był efekt po zamianie drugiego z góry Furutecha na przewody z serii Oracle (ok. różnica w cenie to też dobre kilka razy, ale po raz pierwszy idzie za nią podobna różnica w dźwięku!).   Ogromna klarowność brzmienia w efekcie której słychać bardzo wiele mikroinformacji, które są bardzo precyzyjnie osadzone w autentycznie trójwymiarowej przestrzeni. Scena jest pięknie zbudowana w głąb, nie tylko na boki. W moim pokoju kolumny stojąco przekątnej w efekcie narożnik znajduje się ok. 2,5m za linią kolumn, mają więc wokół sporo miejsca co pozwala im kreować piękną głęboką scenę. Brzmienie jest bardzo swobodne i dynamiczne, z dużą dawką powietrza. Kontrola basu jest doskonała. Z resztą poprawia się nie tylko kontrola tego zakresu ale i jego ilość, rozciągnięcie oraz dynamika. Dopiero teraz możecie powiedzieć że macie bas :) . To co odróżnia model AC1 od ZCord III to większa klarowność. Podstawowy Oracle wydaje się być doskonale klarowny (odnosząc się do skali zmian jakie wprowadza po innych testowanych przeze mnie przewodach), jednak jak zwykle to kwestia punktu odniesienia. Po wpięciu Oracle AC1 okazuje się, że model podstawowy nie jest jednak w tej materii idealny i pojawia się w nim taka delikatna mgiełka, która skutkuje minimalnym rozmyciem mikro detali. W efekcie np.: fortepian przy szybkich dynamicznych akordach nie jest idealnie przejrzysty, lecz dźwięki delikatnie się zlewają. Oracle AC1 usuwa tą przypadłość dając już absolutnie klarowną panoramę dźwiękową po najdrobniejsze detale. Słychać precyzyjnie wszystko, cały plankton, zero rozmycia, czy pływania. Z kolei AC2 stojący na szczycie linii dodaje do tej ekstremalnej klarowności i precyzji szczyptę „człowieczeństwa”. Nie bardzo wiem jak to oddać ale on humanizuje brzmienie, czyniąc je bardziej fizjologicznym, może lepsze będzie użycie neologizmu napisanie że uanalogawia brzmienie. Oracle AC1 w odniesieniu do AC2 wydaje się nieco techniczny, cyfrowy (ale to wrażenie powstaje tylko wówczas gdy pojawia się nowy punkt odniesienia jakim jest właśnie Oracle AC2), AC2 to trochę jak przejście z bardzo dobrego odtwarzacza CD na dobry gramofon. Różnica nie jest duża, ale zauważalna. Taki absolutny luz (w sensie swobodnego nie wymuszonego grania, bez cienia napięcia) w połączeniu z koherentnością, gładkością, absolutną kulturą przekazu i fizjologicznym/organicznym brzmieniem. AC2 to naprawdę wysoki szczyt, nie tylko ze względu na cenę, to absolutnie Hi End`owy produkt. Gorąco polecam sprawdzenie we własnym systemie.


T+A Solitaire 1000 - aktywne

Czterodrożne aktywne kolumny w obudowie zamkniętej. Aktywne zwrotnice z regulacją w dziedzinie analogowej. Sekcja basu kontrolowana za pomocą optycznego układu pomiaru wychyleń membrany.   Z żalem pozbyłem się monitorów Dynaudio Crafft ,gdyż wielkość dźwięku w moim pomieszczeniu była nie do okiełznania. Napędzałem je końcówką CHORD SPM 1200 (250W sinus/8 ohm ) Ten zestaw (spełnienie marzeń) wart nominalnie jakieś 45 kPLN nie dał rady w pomieszczeniu 15 mkw ;(   Urządzenia T+A nie dają plastyczności i słodkiej magii Dynaudio. Jednak jest to najlepszy kompromis jaki do tej pory osiągnąłem w moim pomieszczeniu. Wszelkie zmiękczenie dźwięku i jakaś "muzykalność" (???) zawsze wiąże się z brakiem kontroli- a ten, z kolei, potęgowany zostaje przez niedoskonałość małego i złego akustycznie pomieszczenia. Tutaj odwrotnie - brzmienie jest precyzyjne energetyczne i przejrzyste. Instrumenty maja nieźle zdefiniowaną fakturę i naturalną, lecz nieco chłodną barwę. Świetna mikro i makro dynamika. Piękna scena - plany, warstwy, oddanie głębi i konturów pomieszczeń - pełne 3D. Roziskrzona wielobarwna góra nigdy nie drażni dzięki wstędze(magnetostat ?) obsługującej wysokie tony. Z dobrym preampem efekty są spektakularne. Średnica jest obsługiwana przez osobny głośnik kopułkowy. No a bas? Pedał organów (Pat Metheny "Cathedral in a suitcase") swobodnie i czysto wybrzmiewa bez wzbudzania mebli i stolarki. Szybkość,impuls, rytm i czad - ale i wypełnienie, masa oraz barwa (Marcus Miller). Myślę ze nawet w 10 mkw można uzyskać pełno-pasmowe brzmienie bez szczególnych adaptacji akustycznych a dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu charakterystyki zwrotnic.


Empire Rebels 100

Firma robi plumkająco skrzeczące pudełka moje pierwsze kolumny modelu niepamętam wolnostojące z 2 głosnikami basowymi po bokach i srednio t. i wysoko t. na przodzie Dzwięk to czysta kpina i katastrofa 2 glosniki basowe daja tyle basu co radio "myszka" kupione u ruskich po podkręceniu potencjometru na wzm. robi sie jazgot totalny hałas w niczym to nieprzypomina muzyki Mogł bym sie tu rozpisywac na temat wad tych pierdziawek ale po co ..? kase lepiej przeznaczyc na jaki jakikolwiek zestaw stereo zagra lepiej albo w ogóle na cokolwiek innego .


Rotel RA-02

Wzmacniacz 02 miałem przyjemnosc słyszec az w 4 zestawieniach sprzetowych moim pierwszym z B&W 602,5 Totem 1 A.P wirgo Sonus F. concerto zródła rózne i generalnie jest to wzm. który sprawdził i sprawdzi sie w większosci sys ze względu na jego uniwersalne włascowosci bogata w szczegóły srednica czuc od pierwszych chwil a raczej słychac ze mamy do czynienia z urządzeniem juz typowo audiofilskim. Przede wszystkim zaimponowała mi prędkosc i precyzja z jaką 02 odmierzała dzwięki i czarne tło kiedy milkły nie ma wybrzmień dzwiek sie konczy tak gdzie powinien sprawia to ze słyszymi instumenty bardziej odseparowane. Druga zaleta to dynamika zywiołowosc srednicy i basu i nie chodzi mi tu o podbity bas a wręćz jego zdyscyplinowanie udezenia sa miarowe punktowe i zdecydowanie znakomicie kontrolowane 02 napewno nieoczaruje nas głebokim zejsciem gatunki muzyczne typu hip-hop czy tehno brzmia raczej mało atrakcyjnie ale jazz akustyczna muzyka w szczególnosci bębny perkusja która tak uwielbiam brzmi niewiarygodnie prawdziwie nieznajdziemy tu upiększeń i własnie dlatego naturalnosc prkusji jest oszałamiająca Generalnie srednica jest tu wypchnięta i bogata w szczegóły dosc ciepła choc momentami brakuje troche barwy Co sie zas tyczy wysokich to sa nieznacznie podbite i soczyste choc mało zróznicowane ale w tej kategori cenowej no cóż...   Generalnie jest to bardzo udany zmacniacz który sprawdzi sie w większosci systemów, typowo audiofiski po przesiadce z amplitunera yamahy i wzm technicsa usłyszałem dzwieki które pozwoliły na nowo odkryc kolekcje starych płyt szczególnie tych jazzowych i akustycznych


Denon DVD 2910

Kilka dobrych opinii w necie sprawiło, że w miejsce odtwarzacza CD trafił DVD. Nie żałuję, że to właśnie Denon. Brzmienie możne się podobać, dynamika i równowaga tonalna jest na prawdę niezła. Stereofonia też nie pozostawiała wiele do życzenia, tylko wszystko było jakby za mgiełką, jakby troszkę nieczysto. Stąd wymiana OP-Ampów, zresztą rezultat jest świetny. Co jeszcze - sybiliany, no tak były, ale po ingerencji i to się poprawiło.


Onkyo SV343

Sprzęt sprowadzony zza granicy, użytkowany przede wszystkim do kina domowego. Brzmi rewelacyjnie, nawet z średniej klasy głośnikami (KODA). Wyraźnie wyczuwalne tory 5.1, mocny wyrazisty bas. W odsłuchu stereo jakość jest ponad przeciętna - co rzadko spotykane wśród amplitunerów (czasem trafi się Yamaha, która to potrafi), chociaż do łupanek nie polecam. Do wad należy zaliczyć brak we/wy optycznego, co zmusza do analogowego połączenia. Wielką zaletą jest natomiast cena - używany sprzęt można dostać w granicach 500zł.


Krell KPS 30i

Ten CD gra tak jakby sie gdzieś spieszył.Biedny Karajan dostał by zadyszki jakby orkiestra miała grać w takim tempie. Oczywiscie tempo jest dobre ale odbiór właśnie taki. Szybko do mety i już bez ocertalania sie Po godzinie słuchania mozna by odnieść wrażenie,że jeszcze chwila i poleci krew z uszu taki to on jest w odbiorze. Jak dla mnie jest bez tej całej aury, powietrza, jakie jest wokół instrumentówa co ciekawe na tym samym przetworniku BB PCM63P-k tylko bez K w Cairn\'e jest tego powietrza o całe \"wiadro\" więcej. Ok, bas jest naprawde niezły, niski, kontrolowany, barwny ale gdzie reszta? Tej muzyki sie nie czuje, gdzie jest feeling gdzie sie podział ? tam go nigdy nie było. Są CD ki ciemniejsze z gorszym basem ale ich sie chce słuchac tego po kilku minutach miałem dosyć.Do Jazz\'u moim zdaniem sie zupełnie nie nadaje, (gdzie ten dym z papierosa gdzie przy starych CD-kach za pare groszy az go czuć w pokoju).System mam raczej \"ciepły\" Pass 0s i ProAc d25. Zdecydowanie \"zimny\" jest pre Krell\'a KRC3 ale on nadał temu systemowi troche \"jaja\" bo na poprzednim pre troche to juz za bardzo \"słodziło\". Jak masz duzo kasy i bardzo ale to bardzo zmulony system i masz w nosie to \"coś\" a zalezy Ci na precyzji i kontroli to moze jest on dla Ciebie. Moim zdaniem za dużo mniejszą kase mozna kupić lepiej grający CD. Dla mnie nawet 1000zł za tak grający CD to za wiele a co dopiero 12000 to jest rozbój w biały dzien za ten sprzęt. Na koniec chcesz kupić cos za 4000-5000 tys bo to cena rynkowa za niego to kup uzywany gramofon za 1000 wkładke za 450 zł np Denon 103 dobry pre za 2000-3000 i poczujesz co to muzyka ciesz sie i słuchaj a nie patrz na firme to nie ona gra. Przeważnie, a wiem to z doswiadczenia własnego wydajemy kupe kasy ciezko zarobionej i odkładanej przed żoną miesiącami a dostajemy tylko radość z posiadania niby To Hi-end\'u. Jak ktoś nie wierzy, że CD za 400zł da wiecej radości ze słuchania muzyki niz ten krell to zapraszam do siebie z tym krellem. Obiecuje,ze bedziesz rozczarowany :( Sam juz za duzo kasy wydałem na klocki które mam a zapewne za duzo mniejszą kase miałbym więcej radosci z muzyki niz z napisów na zabawkach.Słuchaj, słuchaj, słuchaj a potem kupuj , nie odwrotnie


Stereovox HDSE

Po podłączeniu do sprzętu okazałao się, że bas stał sie bardzo głęboki i wyrazisty. Muzyka nabrała nowej barwy. Pomimo, że bas stał sie głębszy nie przeszkadza to w słuchaniu, idelanie współgra ze średnimi i górą. Słuchjąc Linkin Park i płyty "Minuty do północy" można zostać zaskoczonym jak zmieniła sie barwa i jakośc perkusji, to samo wystepuje przy kontrabasie i czy violonczeli. Polecam Boccheriniego i Koncerty na violonczelę: Allegra G-Dur. Rewelacyjne wykonanie, idelany stosunek ceny do jakości.


Harman Kardon HD 750

Nie wiem skąd biorą sie opinie dotyczące rzekomego czytania wszystkich płyt. Jest wręcz irytująco wybredny, jak rozkapryszony kociak. Potrafi nie zauważyć nie tylko CD-rów(nagminne) ale grymasi również przy oryginałach w doskonałym stanie. Dźwięk moim zdaniem co najwyżej przeciętny, bez rewelacji, sprzedałem najszybciej jak tylko mogłem.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.